Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 "Cierpienie zaczyna się tam, gdzie miłość"-koniec Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Pon 20:16, 24 Kwi 2006 Powrót do góry

Nie moja wina, ze ludzie chca! Ale jezeli to klopot, to przepraszam, nie bedzie nic do czwartku...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pexii
:-(
:-(



Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm

PostWysłany: Pon 20:35, 24 Kwi 2006 Powrót do góry

booze biedna Tanja.....

MY chemy wiecej !! WinkWinkCałus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Pon 20:41, 24 Kwi 2006 Powrót do góry

nie no, wcześniej!!! pisz mi tu, bo podzielisz los pexii i wylądujesz z patelnią w gardle Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wiedzma
:-(
:-(



Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Sabatu

PostWysłany: Pon 21:09, 24 Kwi 2006 Powrót do góry

biedna dziewczyna! Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pexii
:-(
:-(



Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm

PostWysłany: Wto 6:34, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

hhaha Wink
to juz nie bede sama xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Wto 12:56, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

Dedykacja dla pexii, pryczki, very, Asiulli i partyzantki.


Odcinek#26


-O co chodzi? Martwisz się, ze wyjezdzam? -zapytał zdziwiony.
-Tak! Bill mnie zostawił i ty tez to zrobisz...znowu będę sama! -próbowała się wyrwac z jego ramion, lecz on jej nie pozwolił.
-Tanja... ja wrócę za parę dni! A jak się boisz, to jedz ze mną! -przejechał dłonią po jej mokrym od łez policzku. Nie wierzyła w jego słowa. Uczucie strachu i rozczarowania było duzo silniejsze.
-Nie prawda! Zapomnisz o mnie, będziesz miał swoje fanki... Wrócisz za kilka miesięcy i nawet nie zwrócisz na mnie uwagi, gdy miniemy się na ulicy... Nie chcę tego rozumiesz! -krzyczała.
Tomowi serce kroiło się, gdy tego słuchał. Nie potrafił jej przemówic do rozsądku. Ostatnia rzecz, ktorej chciał to skrzywdzic jej uczucia. Nie wiedział co robic.
-Spójrz na mnie... Popatrz mi prosto w oczy -chwycił jej twarz w dłonie i zmusił by na niego spojrzała.
-Nie chcę...nie chcę Tom... -powtarzała.
-Nie zostawię cię, zabierzesz sie ze mną i koniec. Nie płacz juz proszę. To tylko jeden głupi koncert. Jesli będą nastepne, zrobię wszystko, by znajdywac czas dla ciebie. Jestes dla mnie bardzo wazna, nie chcę tego stracic -mówił gładząc kciukiem jej policzek.
-Naprawdę nie będzie tak jak mysle? Obiecujesz mi? -chciała się upewnic.
-Na co tylko chcesz! -pocałował jej dłon, ktorą ona zacisnęła w pięsc.
Juz nic nie powiedziała. Wtuliła się w niego tak mocno, jak tylko potrafiła. Tom delikatnie muskał ustami jej czoło. Czuł niezwykłą potrzebę opiekowania się nią i bronienia przed złem tego swiata. Miał ochotę zapewnic jej bezpieczenstwo, szczęscie i usmiech na twarzy. Z kazdą chwilą zaczynała znaczyc dla niego coraz więcej. Wiedział jak czuje się ktos, kogo zostawia się samego. Nie chciał, by ona przezyła to kolejny raz. Gładził jej włosy mysląc intensywnie o tym, co się wydarzy. Nie byli parą, nigdy nie powiedzieli sobie wprost o tym co czują, a tyle dla siebie znaczyli. Przepełnione smutkiem i goryczą serce Toma zdołało znalezc jeszcze troszkę miejsca. Tanja zdołała się przemóc i zaufac kolejnemu Kaulitzowi. Nigdy nie doszło do pocałunku, ani jakiegoklwiek wyznania miłosci. Luzny związek? Więc czemu tak przezywają rozstanie?

W koncu dziewczyna zdradziła mu, gdzie kryje się apteczka i Tom opatrzył jej ranę. Jego dłonie były niezwykle delikatne. Tanji robiło się gorąco czując dotyk jego skóry. Jej wystraszone oczy co jakis czas podnosiły się i zatrzymywały na pełnej skupienia twarzy Toma. Przygryzła lekko dolną wargę, by nie zrobic nic wbrew swojej woli. Jej wzrok spoczął na jego pełnych, kuszących ustach. "Czy mocno by się obraził, jakbym..." -nie chciała nawet myslec. Z trudem powstrzymywała targające nią emocje. Starszy Kaulitz zauwazył jej spojrzenie i usmiechnął sie leciutko.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz? Podobam ci się? -lewy kącik ust podniosł mu się niebezpiecznie do góry, a w oczach pojawiła się iskierka.
-Chciałbys podrywaczu! -szturchnęła go z całej siły łokciem.
On lecąc na podłogę złapał ją tak, ze zleciała wprost na niego. Lezeli na sobie patrząc sobie prosto w oczy. Kazde z nich czuło na swoich ustach oddech drugiej osoby. Bijące od nich ciepło przerodziło się w gorący monsun (!).
-Na co czekamy? -zapytał dalej usmiechając się.
-Myslisz, ze ja wiem? Zrób cos, a nie tak lezysz... -powiedziała zalotnie.
-A na ile mi pozwolisz? -przejechał palcem po jej ustach.
Dziewczyna nic juz nie odpowiedziała... Wyrwała się z ramion blondyna i wstała.
-Co jest? Powiedziałem cos nie tak? -zapytał zdziwiony.
-Nie, poprostu wstałam. Ktos z nas musiał cos zrobic -odparła.
-Myslałem, ze będę mógł... ale najwidoczniej nie... -zawiedziony usiadł przy stole.
-Ej, głowa do góry! Jeszcze zdązysz, o ile mnie nie zapomnisz -podniosła jego podbródek.
-O tobie? Nigdy! Jedziesz ze mną? -zapytał rozchmurzając się nieco.
-Zaufam ci i zostanę, wyobraz sobie, ze mam w przeciwienstwie do ciebie szkołę! -wróciła do kuchni po drugą szklankę.
-Szkoda, ale rozumiem. Będę tęsknił, a ty? -wziął łyk soku porzeczkowego.
-Hm...nie wiem, no nie wiem... moze -droczyła się.
-Będę dzwonił, obiecuję! A teraz lecę, bo muszę się spakowac. Przyjdziesz mnie pozegnac jutro? -zrobił słodką minkę.
-Przyjdę. O której jedziecie? -podeszła blizej.
-10:00. Nie zapomnisz? -upewnił się.
-Nie zapomnę -ucałowała go w policzek i odprowadziła do drzwi.
Tom usmiechnął się ostatni raz i lekkim krokiem ruszył z powrotem. Załował, ze jej nie pocałował. Czuł, ze z duzą chęcią zasmakowałby jej ust. Usmiechnął się do tej mysli obiecując sobie, ze po powrocie z koncertu wszystko nadrobi.

Następnego dnia rano, godzina 9:48...
-Spakowałes juz wszystko? -Bill po raz dziesiąty pytał brata o to samo. Był strasznie przejęty.
-Tak Bill mam wszystko, co ty się tak przejmujesz? -Tom od rana w dobrym humorze, czekał w oknie na czarnowłosą.
-Tak tylko pytam... Myslisz, ze przyjdzie? -zapytał zaciekawiony.
-A czemu nie? Wyjasnilismy sobie wszystko, napewno będzie -wrócił do zajęcia.
-Jak to przyjęła? -Bill spojrzał znacząco na brata.
-Na początku zasmuciła się, ale potem zapewniłem ją, ze wszystko będzie dobrze i uspokoiła się. Obiecała, ze przyjdzie mnie pozegnac -mówił nie odrywając wzroku od szyby.
Bill pokiwał głową i zszedł na doł razem z bagazami. "Zakochany braciszek, nawet swojej torby nie podniesie... eh" -myslał taszcząc cięzkie rzeczy.
-No jak Bill, macie wszystko? -pani Kaulitz zwróciła się do syna.
-Tak, tylko niedługo Tom zapomni głowy... albo ja mu ja oderwę -gdy to mówił, przed dom przyjechał znany im bus.
-Tom!!! Przyjechali, chodz!!! -krzyknęła matka.

Dredowaty wciąz nie widział nigdzie Tanji. "Przeciez obiecała" -pomyslał ostatni raz spoglądając przez okno. Zalezało mu, by przyszła. Chciał ją zobaczyc przed wyjazdem i sądził, ze ona tez.
Zbiegł po schodach i rzucił pozostałym pytające spojrzenie.
-Nie ma jej... -przerwał ciszę.
-Moze cos jej wypadło? Bierzcie rzeczy, przytrzymam wam drzwi -kobieta otworzyła je robiąc przejscie chłopcom. Bill i Tom wzieli swoje rzeczy i załadowali je do samochodu.
Tom stanął ostatni raz przygladając się ulicy. Ironia losu znowu dała znac o sobie. Tanja myslała, ze to ogrodnik porzuci jej kwiat, a tymczasem ona sama go schowała. Tom znów poczuł nieprzyjemne kucie w sercu. Nie wiedział co myslec. Miał nadzieję, ze jeszcze dojrzy jej ciemną kurtkę wyłaniającą się zza zakrętu, lecz na prózno. "Gdzie jestes?" -pytał sam siebie. Odpowiedział mu tylko lekki powiew wiatru szepczący na ucho "nie tu"...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wiedzma
:-(
:-(



Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Sabatu

PostWysłany: Wto 13:20, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

looooool pierwsza!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vera
:(
:(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....

PostWysłany: Wto 14:02, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

sliczne... ale czemu takie smutne?? SmileSmileSmile nie no zartuje Smile jest swietne i wogole piekne Smile dzieki z adedykacje Całus.Całus.Całus.Całus.Całus. czekam na nastepna SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Borat
:-)
:-)



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Wto 14:28, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

czytałam narazie pierwsze 4 cześci, i jestem pod wrażeniem. Twoje epitety i opisy wszytkiego sa zachwycające. Ból jakie czuje Bill czuje aż tu...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pexii
:-(
:-(



Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm

PostWysłany: Wto 14:39, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

dziekuje za dedykacje Całus.Całus.Całus.Całus.Całus.Całus.Całus.
odinek pikny jak zwykle Wink
i taki smutny...Sad

no i mam nadzieje ze nowy bedzie dzis co ?! Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:11, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

super częsc...ale taka smutna...
będzie tutaj jakas weslesz??:>
Ale! Mimo wszystko i tak kocham twoje opowiadanie!Smile
Dzieki za dedykacje!Całus.Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Wto 18:26, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

Przykro mi, ale tytul mowi sam za siebie "cierpienie...". Nie bedzie ani happy endu, ani chwili radosci, no moze jedna, ale tylko przelotna...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pryczka
:]
:]



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy

PostWysłany: Wto 18:55, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

DDM pliss dodaj jeszcze jeden... Bo az mnie skręca Smile Skoro mówisz o cierpieniu, to domyslam sie ,że nigdy nie dojdzie do czegoś więcej pomiędzy tomem a tanją...szkoda Sad


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Wto 19:41, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

pryczka -moja tworczosc charakteryzuje sie tym, ze nigdy nie wiesz co bedzie dalej. Nie przekreslaj ich... zobaczysz co sie wydarzy. Pozdrawiam:)

Odcinek#27



Kolejna kropla deszczu powoli spłynęła po zewnętrznej stronie szyby. Tom swoimi smutnymi oczami obserwował padający za oknem deszcz. Taki widok uspokaja, ale rowniez przytłacza. W ostatnim czasie sporo padało, mimo kilku znacznych przebłyskow słonca. Czasem jednak jego promienie nie są w stanie ogarnąc wszystkiego, ale tylko kilka wybranych elementów. Reszta pozostaje w cieniu.
Tym razem słonce zasłoniły ciemne chmury. Nikt nie znał powodu, ale przeciez tu nie chodzi o pogodę...
-Daleko jeszcze? -zapytał Bill po trzydziestu minutach jazdy.
-Jeszcze 25 km, muszę jechac powoli, bo deszcz ogranicza widocznosc, a droga jest sliska -wytłumaczył kierowca.
-Nie martw się, jak dojedziemy zadzwonisz do niej. Napewno wypadło jej cos waznego -Bill starał się pocieszyc brata, widząc jego minę.
-A jesli się cos stało? Boję się myslec, ze ktos będzie chciał skrzywdzic kolejną bliską mi dziewczynę -powiedział przecierając twarz ręką.
-Napewno wszystko jest w porządku, postaraj się o tym nie myslec -brunet poklepał go po ramieniu i odwrocił się w stronę drugiego okna.

Tymczasem Tanja siedziała w domu patrząc przez okno na powiekszające się kałuze. W pokoju oprócz niej siedziała rowniez jej najlepsza przyjaciółka Sonia, ktora była typem beztroskiej dziewczyny.
-Dobrze zrobiłas, nie przejmuj się. Po co miałas cierpiec? -Sonia przewróciła kartkę oglądanej przez siebie gazety.
-Ja go chyba kocham... obiecałam mu, ze przyjdę -otarła łzę i usiadła obok przyjaciółki.
-On tez ci rózne rzeczy naobiecywał, a ty we wszystko wierzysz! Bądz realistką! Myslisz, ze on będzie ci wierny? Wiesz co piszą gazety... -powiedziała ironicznie.
-Tak piszą, bo nikt go blizej nie poznał. Jestem głupia, ze nie poszłam... -spusciła wzrok.
-Nie rozumiesz, ze on moze miec kazdą? Po co akurat chciałby ciebie? Wybacz, ze to powiem, ale nie jestes Miss World i dobrze o tym wiesz... On szuka tylko kolejnej zabawki! Postawiłas się i nie poszłas, a to juz cos. Jesli dalej będziesz wytrwała zapomnisz o nim szybciej niz on o tobie, o ile jeszcze pamięta... -rzuciła jej znaczące spojrzenie i wróciła do lektury.
-Masz rację... o czym ja myslę... pewnie się cieszy, ze nie przyszłam... -Tanja objęła punkt widzenia Sonii.
-Jestes nawet ładna, pokaz się ludziom, a poderwiesz jakiegos innego chłopaka, sama zobaczysz! Wez przykład ze mnie i nie przejmuj się niczym. Tak jest najłatwiej -powiedziała wstając z łózka.
-Do zobaczenia! I nie smuc się juz -rzuciła na pozegnanie.
Tanja została sama ze swoim smutkiem. Całkowicie rozdarta w srodku siedziała wtulona w białą poduszkę. Nie zdązyła juz o niczym pomyslec, gdyz jej zmęczone powieki zamknęły się. Wzięła przykład z Sonii i wybrała najłatwiejsze wyjscie, poprostu zostawiła to wszystko daleko za sobą. Odpłynęła w krainę snów i marzen uwalniając się od negatywnych uczuc i cięzaru jaki na nią spadł.

-Nareszcie jestescie, myslałem, ze juz nie dojedziecie! -powitał ich menager przed wysokim budynkiem hotelu.
-A jednak pomyłka! Miło cię widziec Sven -Bill przywitał męzczyznę.
-Witaj Tom! Jak się czujesz? Zmęczony po podrózy? -podszedł do dredowatego.
-Tak, trochę zmęczony... -powiedział od niechcenia, będąc myslami zupełnie gdzie indziej.
-Chodzcie do srodka, kierowca zajmie się bagazami, wezcie tylko te podręczne -poradził Sven.
Blizniacy zgodnie z poleceniem skierowali się w stronę hotelu. Odnalezli swoje pokoje i zaczęli rozpakowywanie.
Tom pod pretekstem naglej potrzeby zamknął się w toalecie. Wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił do Tanji.
-Słucham... -usłyszał jej drzący głos.
-Tanja to ja, dlaczego nie przyszłas? Martwiłem się o ciebie! Wszystko w porządku? Ja juz jestem na miejscu -zaczął mówic uradowany, ze odebrała.
-Ja nie mogłam przyjsc, wybacz to moja wina... Nie musisz do mnie dzwonic, ja juz zrozumiałam kilka rzeczy -mówiąc te słowa Tom słyszał, ze płacze.
-Tanja co ci jest? Jak to nie muszę? Ja chcę do ciebie dzwonic, słyszec twoj głos! Co zrozumiałas? Proszę nie mów tak! -chłopak nie wiedział o co chodzi.
-Ja juz nic nie wiem, ty mówisz mi jedno, inni drugie... Kogo mam słuchac? -zapytała rozzalonym głosem.
-Głosu serca... Tak zawsze mi radzono... -odparł.
-Nie wiem juz nic... -z trudem trzymała w ręku telefon.
-Ale ja wiem! Masz posłuchac głosu serca, myslec o mnie i tęsknic tak mocno jak ja! Wypytam menagera kiedy wracamy i przedzwonię do ciebie jeszcze na dobranoc. Teraz juz wiesz? -uspokoił się nieco.
-Juz wiem... dziekuję i wybacz mi, ze zwątpiłam, ale bardzo mi trudno... Będę czekac na twój telefon, pozdrów Billa -jej głos stał się nieco cichszy.
-No to się cieszę! Pamiętaj o mnie tym razem i nie przejmuj się. Do usłyszenia -pozegnał ją i rozłączył się.

Wieczór był wyjatkowo piękny. Srebrne swiatło księzyca nadawało Berlinowi niesamowity urok. Na jednym z hotelowych balkonów siedział teraz pogrązony w rozmyslaniach chłopiec. Przed kilkunastoma minutami dowiedział się czegos, co zasmuciło go wyjątkowo, a on musi przekazac to dalej. To niełatwe, ale konieczne.
Tom w rozmowie z menagerem dowiedział się, ze własnie zaczynają trasę koncertową, która ma potrwac dwa miesiące. Przez ten czas prawdopodobnie wogóle nie zobaczy Tanji. On, który zapewniał ją, ze wszystko będzie dobrze i pięknie, sam stracił nadzieję. Tak trudno mu było zadzwonic i pozbawic jej takze, czekającą dziewczynę. "Tym razem ja nie dotrzymam obietnicy. Wybacz mi" -wyszeptał te słowa kierując pełen tęsknoty wzrok w stronę księzyca.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wiedzma
:-(
:-(



Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Sabatu

PostWysłany: Wto 19:46, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

loos! I'M FIRST!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)