 |
|
Autor |
Wiadomość |
Ashley
:(

Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?
|
Wysłany:
Pon 16:06, 24 Kwi 2006 |
 |
Śliczne! Takie... takie... nie wiem jak to napisać! Powiem tylko że czekam z niecierpliwością na kolejną część.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
pexii
:-(

Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm
|
Wysłany:
Pon 16:40, 24 Kwi 2006 |
 |
ahhh !!!!!!!!
hahah siedze z kolezanka a ona nie umie polskiego a ja lzy w oczach i czytam aona co sie stalo co co co xD
a ja boze to takie piekne tlumacz mi no i jej przetlumaczylam no i juz masz jednego szwedzkiego czytelnika 
a kiedy nastepna czesc ?! 
*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
~ddm
:(

Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany:
Pon 17:20, 24 Kwi 2006 |
 |
Chyba sie zlituje i dam dzis next parta...
Pozdro dla Szwedki!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
pexii
:-(

Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm
|
Wysłany:
Pon 17:23, 24 Kwi 2006 |
 |
no to suuper!!!!!
dodawaj dodawaj              
ona tez cie pozdrawia
no i ja tez
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
partyzantka
:-(

Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 17:26, 24 Kwi 2006 |
 |
cuuudo po prostu nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak szybko dodajesz nowe części
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
~ddm
:(

Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany:
Pon 17:55, 24 Kwi 2006 |
 |
Odcinek#24
Minęło kilka chwil zanim Tanja wyrwała się z objęc blondyna. Ponownie spojrzał w jej oczy. Błysk lęku znikł, wypędzony przez iskrę szczęscia. Mogłaby tak stac do konca swiata i o jeden dzien dłuzej, lecz cos mówiło jej, ze juz starczy. Nie chętnie musiała przerwac tę chwilę, rozwiewając marzenia o rokosznym pocałunku i kolejnych upojnych minutach.
-Na mnie juz czas, wybacz -powiedziała spuszczając wzrok.
-Juz? Zostan...proszę... -Tom nalegał.
-Nie, miałam byc w domu za pół godziny, a trochę się zagadałam. Zobaczymy się jutro, oczywiscie jesli zechcesz... -spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
-Chcę i to nawet nie wiesz jak bardzo! Mogę chociaz odprowadzic cię do domu? -objął ją ramieniem, lecz ona wyrwała się.
-Nie trzeba, znam drogę. Do jutra -ucałowała go w policzek i zostawiła samego.
On stał nie wiedząc co myslec. Coraz bardziej go intrygowała. Uwielbial zagadki. Tak bardzo chciał ją zatrzymac... spędzic z nią jeszcze choc jedną chwilę. Marzył, by dalej topic się w bezkresnym oceanie jej oczu i rozpływac się w zmysłowej woni jej ciała. Móc dalej przyglądac się jej kuszącym ustom i zgrabnej sylwetce. "Co się ze mną dzieje?" -zadał sobie w duchu pytanie nie oczekując odpowiedzi. Zresztą kto by mu odpowiedział? Dalej krwawiące serce, czy zmęczony umysł?
Tanja wyknęła się i usmiechnięta ruszyła w stronę swojego domu. Przyszła tam kompletnie załamana, a wyszła szczęsliwa. To zaskakujące jak w kilka chwil moze zmienic się oblicze człowieka. Wystarczy kilka słów i gestów, by przywrocic go na nowo do zycia, by ozywic jego zwiędły kwiat nadzieji. Niewiele trzeba by podarowac innym radosc i usmiech, niewiele trzeba, by je odebrac.
Kazdy z nas ma swojego ogrodnika, jeden lepszego, inny gorszego. Nigdy nie zalezymy tylko i wyłącznie od siebie. Zawsze ktos jeszcze ma nad nami władzę, by ingerowac w nasze zycie.
-I co? -czarnowłosy napadł brata po wyjsciu dziewczyny.
-Wszystko w porządku... nie gniewa się juz -jego odpowiedz nie usatysfakcjonowała Billa.
-Chodzi mi o... wiesz... Pocałowałes ją? -brunet przebierał nogami z ciekawosci.
-Nie! Przeciez sam mi rano mówiłes, ze nie mogę się spieszyc i mam dac sobie i jej trochę czasu! -zdziwił się.
-A jak twoje pamiątki, zakopałes? -dalej wypytywał.
-Tak i muszę ci podziękowac za te radę. Nawet nie wiesz jaką ulgę poczułem. Znow się usmiecham, nie mysle o złych rzeczach, nie widzę juz jej. Wszystko jest tak, jak kiedys, zanim zaczął się ten koszmar. A Tanja... jest wspaniała, postaram się to jak najlepiej rozegrac -mowił błądząc wzrokiem dookoła.
-Cieszę się, ze mogłem pomóc, w koncu jestes moim bratem -klepnął go w ramię.
-Jestes najwspanialszym blizniakiem jakiego mozna miec, wiesz? -ponownie się usmiechnął i oddał mu.
-Heh...wiem. Pamiętaj, ze zawsze mozesz na mnie liczyc, cokolwiek się dzieje -powiedział troskliwie.
-Wiem Bill i jestem ci za to bezgranicznie wdzięczny, ale cos mnie gnębi. Chodzi oczywiscie o Tanję... -znów był powazny.
-Co jest? -Bill spojrzał badawczo.
-Ona kiedys była z tobą... Nie masz mi za złe, ze teraz ja... -nie wiedział jak wytłumaczyc problem.
-Nie mam. Przeciez wiesz, ze jej i mnie juz nic nie łączy. Mimo wszystko to sympatyczna dziewczyna, rozstalismy się w przyjazni. Zyczę wam jak najlepiej, bo oboje zasłuzyliscie na szczęscie. Oby się wam udało -zapewnił.
Dredowaty usciskał brata. Kolejny raz został utwierdzony w przekonaniu, ze to własnie on jest najwazniejszą osobą w jego zyciu. Tylko na niego mógł zawsze liczyc. Tylko on zawsze go rozumiał. Zawsze łączyła ich prawdziwa, silna, braterska więz. Nikt ani nic nie było w stanie jej przerwac. Tak im się bynajmniej wydawało, ale przeciez niemozliwe nie istnieje...
Jedno jest pewne, cierpienie się kiedys konczy. Tylko, czy nie po to, by odpocząc i wrócic ze zdwojoną siłą? Daje nam odsapnąc i zbiera siły na nowy atak. Daje nam nadzieję, by pózniej ją odebrac. Daje nam szczęscie, by stłumic je bólem. Bierze wiele i ząda o więcej. Nigdy nie ma dosc. Zachłannie i bezlitosnie wydrapuje z nas wszystko. Wtedy, gdy najmniej się spodziewamy, gdy zaczynamy oddychac, gdy otwieramy na nowo oczy. Ono sciska nam płuca, zamyka powieki i zostawia samych, lecz nie na długo, bo i tak zawsze wróci...
Dlaczego jego zwiastunem musi kolejny raz byc telefon...
W pokoju dał się słyszec donosny dzwięk.
-Ja odbiorę -krzyknął Bill zmierzając w stronę lezącej na stole słuchawki.
-Witaj Bill! Nie przeszkadzam? -odezwał się głos po drugiej stronie.
-Witaj Sven, jak się czujesz? -zapytał dzwoniącego menagera.
-Juz lepiej, a wy? -spytał i on.
-Na początku sam widziałes jak było... Jednak czas leczy rany, nasze powoli się zablizniają. A ty radzisz sobie jakos? -Bill starał się byc delikatny. W koncu rozmawiał z ojcem Ritty, ktory cierpiał najbardziej.
-Tak, juz lepiej. Mam wspaniałych przyjaciół, którzy byli ze mną cały czas. Pomału się podnoszę -zapewnił.
-Cieszę się, a w jakiej sprawie dzwonisz? Ty zawsze masz powód... -brunet znał go bardzo dobrze.
-Chciałem spytac, czy jestescie gotowi wrócic do pracy? Mi na przykład, praca pomaga nie myslec o tym wszystkim. Moze wam tez pomoze? Odpoczeliscie juz? -zapytał z nadzieją na pozytywną odpowiedz.
-Wrócic? Ale... kiedy? Co na to reszta? -czarnowłosy nie był zachwycony.
-Georg i Gustav są z nami w Berlinie. Jesli chcecie mozecie przyjechac nawet jutro! -jego odpowiedz zdołowała bruneta.
-Po co przyjechali? Przeciez najblizszy koncert mielismy miec... boze! Za cztery dni! -chłopak przypomniał sobie terminy. Te białą kartkę, ktora lezała gdzies głęboko w jego rzeczach, nie przykuwając uwagi od dłuzszego czasu. Nie było okazji, by o tym pomyslec.
-Zgadza się, więc kiedy wracacie? Co Tom na to? -dalej wypytywał.
-Muszę z nim pogadac... pózniej oddzwonie. Do usłyszenia -pozegnał się z męzczyzną i cisnął telefonem w fotel.
"Dlaczego teraz do cholery! Dlaczego akurat dzis!" -pełne złosci mysli krązyły w jego głowie. "Jak ja mam mu o tym powiedziec? No jak?" -następna mysl.
-Z kim rozmawiałes Bill? -twarz jego brata wyłoniła się zza drzwi. Ujrzał jego radosne oczy i zaniemówił. Widział go z Tanją, w wyobrazni. Dzis w salonie. Jak się przytulają, jak na siebie patrzą, jak stają się sobie coraz blizsi. Jak miał mu to odebrac? On, jego brat...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Wiedzma
:-(

Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Sabatu
|
Wysłany:
Pon 17:59, 24 Kwi 2006 |
 |
Pierwsza! ide czytac
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
pexii
:-(

Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm
|
Wysłany:
Pon 18:04, 24 Kwi 2006 |
 |
wow!!
suuper!!
zreszta jak zwykle Jessice tez sie podobalo bo jej przetlumaczylam
kiedy nastepy odicnek ?
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Wiedzma
:-(

Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Sabatu
|
Wysłany:
Pon 18:04, 24 Kwi 2006 |
 |
Nie n o prosze tylko ich nowa trasa! nie teraz! własnew tedy, gdy wszystko zadzyan sie układac.....
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
pryczka
:]
![:] :]](http://img525.imageshack.us/img525/7918/nh8su.png)
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy
|
Wysłany:
Pon 18:26, 24 Kwi 2006 |
 |
DDM ja wiem że już zbliżamy się do końca... CZemu zawsze w twoich opowiadaniach wszystko kończy sie nieszęśliwie i nie ma HAppy Endu??
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
~ddm
:(

Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany:
Pon 18:37, 24 Kwi 2006 |
 |
Pociesze was, w nastepnym opku bedzie happy end, bo obiecalam juz paru osobom..
Ta opko ma wlasnie taki charakter. Mialam ukazac bol i cierpienie, wiec nie ma mowy o happy endzie. Niestety...
Kiedy chcecie next parta? Moze byc jutro o 13:00?
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
pryczka
:]
![:] :]](http://img525.imageshack.us/img525/7918/nh8su.png)
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy
|
Wysłany:
Pon 18:48, 24 Kwi 2006 |
 |
a ja mam lepszy pomysł : daj teraz jeszcze jeden, a kolejny jutro o 13
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
~ddm
:(

Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany:
Pon 19:05, 24 Kwi 2006 |
 |
Odcinek#25
-No co tak patrzysz? Stało się cos? -Tom zaczynał się niepokoic.
-Dzwonił menager...i... my musimy... wracac -wykrztusił z siebie.
-Dokąd? -dredowaty nie zrozumiał albo nie chciał zrozumiec.
-Za cztery dni koncert... musimy się przygotowac, mielismy przerwę -czarnowłosy z troską spojrzał na brata.
-Ale potem wracamy do domu, prawda? -spojrzał znacząco na bruneta.
-Nie wiem, Sven nic nie mówił. W kazdym razie musimy tam byc najpózniej pojutrze. O tym co dalej, nic nie wspominał -młodszy blizniak skłamał. Dobrze wiedział co będzie dalej, ale nie potrafił tak poprostu powiedziec o tym bratu. Ten koncert miał byc rozpoczęciem cyklu koncertów charytywnych, z których dochód miał byc przeznaczony na walkę z głodem wsród dzieci z biednych rodzin. Moze to był błąd, ze mu nie powiedział? Po co miał zyc złudnymi nadziejami na szczęscie z Tanją?
-Więc pojedziemy. Po koncercie wrócimy, no chyba, ze jest w planach cos więcej. Pogadam jutro z Tanją, a wyjedziemy pojutrze rano. Co ty na to? -starszy Kaulitz nie widział problemu.
-Tak, oczywiscie masz rację... -pokiwał głową i spuscił wzrok. Niczym nie przejmujący się Tom poszedł na górę, zostawiając brata samego.
Bill siedział z miną winowajcy. Nie nawidził tego... nie nawidził kłamac. Potrafił to doskonale, ale zawsze sprawiało mu to psychiczną trudnosc. Szczególnie, gdy chodziło o bliską osobę. Zdziwił się reakcją Toma. Wiedział, ze Tanja zywiej na to zareaguje. Przypomniał sobie ich rozstanie, własnie z tego powodu...
"-Jak to wyjezdzasz? Dokąd?
-Mamy trasę, uwierz ja naprawdę nie chcę, ale to nie zalezy ode mnie!
-Co z nami będzie? Wiesz, ze związek na odległosc nie ma szans! Nie chcę cię stracic...nigdy...
-Nie stracisz! Zatęsknimy troszkę za sobą, a potem wrócę. Nic się nie zmieni, obiecuję...
-Kłamiesz...znowu kłamiesz. Nigdy nie jest tak pięknie. Wiedziałam, ze zakochując się w tobie popełniłam błąd...znowu będę cierpiec...
-Nie rozumiesz, ze ja tez nie chcę jechac! Pragnę zostac tu z tobą, w naszym gniazdku, ale nie mogę... Wiesz, ze muzyka jest dla mnie najwazniejsza.
-Wiem i dlatego my nigdy nie będziemy szczęsliwi. Zawsze cos stanie przed naszym związkiem w rankingu rzeczy, wartosciowych dla ciebie. To koniec Bill, ja tak nie potrafię..."
Przymknął powieki słysząc te słowa, których nigdy nie zapomni. Pamiętał jak się wtedy czuł, jaki był rozdarty. Z jednej strony kochająca go osoba, z drugiej kariera i zyciowa pasja. Nie nawidził wybierac, bo nigdy nie dokonywał słusznych wyborów. Ogromna sztuka jest potrafic zawsze dobrze wybrac. Miec przed oczami dwie mozliwosci, ale potrafic dostrzec to, co wazniejsze i lepsze. Uchronic się przed konsekwencjami, nie narazac na uczucie zalu. "Ona kolejny raz tego nie zniesie"-pomyslał. Bał się, ze Tom dokona tego samego wyboru. W koncu jeszcze nie jest mu az tak bliska, on dopiero odkrywa jej piękno i osobowosc.
Tymczasem starzy Kaulitz siedział w swoim pokoju z gitarą w reku. Przejechał nią po idealnie gładkiej powierzchni i usmiechnął się. Gra zawsze sprawiała mu radosc. Gdy delikatnie piescił struny swojego instrumentu, czuł jak melodia porusza nim całym. Kochał to uczucie, które teraz powróci na nowo. Znów jego czy będą się smiały, widząc tysiące twarzy przed sceną, a serce napełni się niebywała satysfakcją. "Moze zabiorę ze sobą Tanję?" -pomyslał
Następnego dnia zgodnie z planem ruszył w stronę domu dziewczyny. Gdy znalazł się przed zielonym budynkiem i wspiął się po schodach przed drzwi, nacisnął radosnie na dzwonek.
-Tom? Miło cię widziec! -Tanja przywitała dredowatego całusem.
-Ciebie równiez. Musimy porozmawiac, mam sprawę do ciebie -powiedział wchodząc do srodka, zachęcony ruchem ręki.
-Siadaj, napijesz się czegos? Mów o co chodzi -poprosiła krzątając się po kuchni w poszukiwaniu soku z czarnej porzeczki.
-Chodzi o to, ze po jutrze gramy koncert i będę musiał wyjechac na parę dni -gdy to mówił Tanja upusciła szklankę, która z łoskotem rozbiła się na drobne kawałeczki.
Małe krzyształki szkła rozsypały się po kuchni. Kazdy powędrował w przeciwnym kierunku, błyszcząc przy tym niczym mała gwiazdka. Znów cos, co było jednoscią musiało się rozdzielic. Więz, która nawiązała się miedzy poszczególnymi elementami, została brutalnie przerwana. Kiedys była to szklanka, z której czerpano ozezwiające łyki napoju i rozgrzewające, gorącej herbaty, a teraz kazdy mały kawałek nic nie znaczył. Razem tworzyły cos pozytecznego, osobno są warte tyle co nic. Tylko, czy tu naprawdę chodzi o to szkło?
-Nic ci się nie stało? -zapytał troskliwie podchodząc do dziewczyny.
-Nie...zaraz to pozbieram... -schyliła się i zaczęła sprzątac.
Jeden mały, szklany nozyk bezlitosnie przciął jej skorę. Z rany wydobyła się szkarlatna, ciepła ciecz. Wypłynęła i małym ciurkiem przepłynęła po otwartej dłoni dziewczyny. Tanja osunęła się na ziemię.
Nie chodziło jej ani o krew, ani o szklankę. To co usłyszała zadało jej cios duzo silniejszy. Znów ktos bliski jej sercu, miał ją opuscic. Ten sam scenariusz. Dlaczego zycie nagrywa im w kółko ten sam film? Dlaczego jest tylko jeden wątek?
-Tanja, co ci jest? Pokaz -ukucnął przy niej, łapiąc za krwawiącą rękę. Nic nie rozumiał. Nie znał szczegółów tamtej historii, więc nie potrafił zrozumiec i tej...
-Gdzie masz apteczkę? Zaraz ci to opatrzę -zadeklarował patrząc jak łza spływa po jej policzku.
-Co ci jest? Az tak zabolało? Juz dobrze -dalej nie rozumiejąc przytulił ją do siebie.
-Tu nie chodzi o tę szklankę Tom, dlaczego mi to robisz? Jestescie tacy sami, ty i Bill -wyszeptała.
Zawiodła się. Była pewna, ze akurat im moze się udac. Nadzieja uschła. Nikt nie dostarczył jej wody, zasłoniono słonce, a ogrodnik własnie chciał ją zostawic...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
pryczka
:]
![:] :]](http://img525.imageshack.us/img525/7918/nh8su.png)
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy
|
Wysłany:
Pon 19:18, 24 Kwi 2006 |
 |
Thx za wysłuchanie próśb. To moze skusze ciebie na jeszcze jeden
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Mia
:(

Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Pon 19:58, 24 Kwi 2006 |
 |
matko, opanuj się!! ilekroć się patrzę to nowa część
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |