Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Potępiona... !!!!!!!!!!!!!!!!!WAŻNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Jaki tytuł jest lepszy?

Potępiona...
75%
 75%  [ 9 ]
Between Angel And Insect
25%
 25%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 12


Autor Wiadomość
polly chce krakersa




Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydzia

PostWysłany: Sob 9:05, 24 Cze 2006 Powrót do góry

Dzięki za komenta.
Franzi coś wykombinuje i ja sie o to osobiście postaram. Kolejna część moze być przytłaczająca, ale cóż. Tak przecież bywa.
Jeszcze raz dziękuję. Naprawdę.
Wyjeżdżać to mi się nie chce, ale co zrobić.
Pozdrawiam - polly i wakacji także uroczych życzę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aeterno
:-(
:-(



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 133 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wiecznosci...

PostWysłany: Sob 9:48, 24 Cze 2006 Powrót do góry

Jak zawsze lodzio miodzio dla moich oczu... A ja rozumiem troche Franzi... Też bym nie wytrzymała... I chyba wiem co chce zrobić... No cóż ale to tylko moje podejrzenia... Vanessy też mi żal... Ale za razem jest chamska... No cóż taki jest świat... Czekam na kolejną część... I miłych wakacji Wink Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vera
:(
:(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....

PostWysłany: Sob 15:44, 08 Lip 2006 Powrót do góry

Polly strasznie podoba mi sie to jak piszesz Smile Czekam na wiecej Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zulozula




Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: eee zapomniałam

PostWysłany: Sob 19:35, 08 Lip 2006 Powrót do góry

Very Happy miodzioooooooo:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydzia

PostWysłany: Pią 18:30, 14 Lip 2006 Powrót do góry

Nareszcie udało mi się coś napisać. Ponownie zaskoczyłam samą siebie. Na początku miało być to ledwo 2 strony, a wyszło 4.
Czasem sama siebie zadziwiam.
Jak ostrzegałam, ten part (kolejny również) będzie trochę przytłaczający, jak na mój gust.
Może się mylę?
Może Was będzie to bawiło?
Może nie wzbudzi w Was żadnych, głębszych emocji?
Nie wiem.
W końcu to Wy tu jesteście do oceniania i wyrażania swojego zdania, prawda?
Zapewne teraz trochę zboczę z tematyki, ale cóż.
Przepraszam, jeżeli w pewnym momencie tanią telenowelą będzie zalatywało, ale inaczej nie mogłam uczynić. Za wulgaryzmy również wybaczcie.
Czasem trzeba napisać coś takiego, co daje chociaż ciut do myślenia.
A mam nadzieję, że coś takiego dzięki mojej klawiaturze i Microsoft Word stworzyłam.
Mniejsza z tym.
Tak więc prawdopodobnie nowa notka za dwa tygodnie będzie. Żeby przed moim wyjazdem na obóz (KaMcIa szykuj się) zostawić chociaż jakiś znikomy ślad po sobie.
Co do muzyki do tej części. W momencie który zaznaczę, jeżeli chcecie puśćcie swoją ulubioną (pamiętajcie o jednej ważnej zasadzie) SMUTNĄ piosenkę tak, aby dostroić nastrój. Jeżeli komuś nie chce się szukać, to może skorzystać z mojego (nie mojego, tylko Moloko) utworu. Zachęcam, ale nie narzucam, bo komuś może się nie spodobać i ja to zrozumiem.
Nie każdy lubi skrzypce, prawda?


PART 22

***

Vanessa nie przejęła się wyjściem siostry. Nawet ją ten fakt napawał optymizmem. Przynajmniej mogła chociaż teraz zapomnieć o wszystkich tragediach, które spowodowała Franzi. Zakluczyła jeszcze drzwi wejściowe i ruszyła do swojego pokoju. Nacisnęła wielki, granatowy przycisk, z napisem ‘power’, który w tym momencie umożliwił jej włączenie komputera. Od razu zaczęła szperać w muzyce, jaką miała na MP3. Ucieszyła się, kiedy jej oczom ukazała się piosenka Chicane – „Saltwater”. Tego właśnie potrzebowała. Dziewięć minut i pięćdziesiąt jeden sekund elektronicznych dźwięków, które swoją melancholijnością i delikatnością, sprawiały jej ulgę. Puściła ten utwór, jak najgłośniej mogła. Gdy pierwsze bity doszły do jej uszu, zaczęła w rytm muzyki zgrabnie poruszać biodrami, kierując się w stronę sosnowej szafy. Wytarła dokładnie swoje ciało czerwonym ręcznikiem, poczym założyła na siebie wygodne, pomarańczowe dresy. Jej włosy były jeszcze wilgotne, lecz nie miała zamiaru ich suszyć. Nie lubiła niszczyć sobie niepotrzebnie włosów. Przez chwilę, stała na środku pokoju, zastanawiając się, co ma teraz ze sobą zrobić. „Muszę w końcu jakoś w miarę normalnie funkcjonować, na tym chorym świecie, nawet jeżeli miałby być to mój ostatni dzień.” – po raz setny, od dwóch lat powtarzała sobie w głowie. Lecz każda kolejna przyczyna tej wypowiedzi była inna. Nic nie wymyśliła. Ze zrezygnowaniem położyła się na łóżko. Jeszcze przez chwilę przysłuchiwała się piosence, kiedy nawet nie zauważyła, jak powieki zasłoniły szczelnie jej granatowe oczy.
Franzi przechodziła przez kolejna ulicę, nie wiedząc, gdzie ją wzrok prowadzi. Zdała się na instynkt, który prowadził ją w osiedle z wielkimi wieżowcami na czele. Nerwowo się rozglądała na ludzi, którzy ‘towarzyszyli’ jej w przechadzce. W kieszeni grubej, czarnej bluzy ściskała mocno swoje pieniądze. Kiedy już znalazła się wśród wielu, wysokich budynków starała się znaleźć chociaż jeden szczegół, który wskazywał by, że to jest to miejsce, do którego prowadzi ją pragnienie. Obchodziła każdy wieżowiec, obłędnie szukając wzrokiem jednej osoby. Po kilku minutach zobaczyła obskurny śmietnik, a za nim czerwoną ławeczkę, trzepak i...


***


Vanessę obudziło pukanie do drzwi. Leniwie przetarła oczy, zauważając, ze nadal w głośnikach leci Chicane. Podniosła się, zerkając na zegar, który wskazywał 12.37. Jeszcze raz ziewnęła i pokierowała się w stronę drzwi, myśląc, że za nimi znajduje się Franzi. Pogładziła włosy, aby wyglądać w miarę normalnie i przekręciła zamek. Kiedy przed jej zaspanymi oczami ujawnił się Tom, zamarła. Na jego twarzy można było zauważyć mieszane czucia. Obojętnie zaszczycił swoją byłą dziewczyną wzrokiem i odchrząknął, na znak, aby się ocknęła.
-Cześć. – beznamiętnie rzucił, poprawiając swoja czarną czapeczkę.
-Hej. – wydukała, po chwili dodając. – Wejdziesz?
-Nie. Ja tylko na moment. – szybko odpowiedział. – Ktoś na mnie czeka na dole.
-Aha. – odrzekła, wlepiając swój wzrok w jego piękne, czekoladowe tęczówki.
-Ja chciałem wyjaśnić tą sprawę do końca. – wypowiedział z powagą, unikając jej oczu, na których jeszcze widniały skutki całodziennego szlochu.
-Dlaczego? – spytała się łagodnym, trochę załamanym głosem, a on obdarzył ją chłodnym spojrzeniem.
-Już ty wiesz dlaczego. – wysyczał, a dziewczyna tym razem wlepiła swoje granatowe tęczówki w blado-żółtą ścianę korytarzu.
-Ja naprawdę nie chciałam. – przypomniała jej się wycieczka, Philip i ten niewinny flirt, którego, jej zdaniem, skutki były teraz nieubłaganie odczuwalne.
-To już nie ma znaczenia. Chciałaś, nie chciałaś stało się. – obdarzył ją pogardliwym spojrzeniem, choć tak naprawdę miał ochotę przytulić ją do siebie, lecz nie byłoby to zgodne z jego męską dumą.
-Kto jeszcze wie? – zadała pytania, z nerwów naciągając jeszcze mocniej rękaw od pomarańczowej bluzki.
-Wszyscy. – zaskoczony odpowiedział, nagle chcąc coś wygłosić, lecz Vanessa go wyprzedziła.
-Ja byłam wtedy pijana. Nie wiedziałam, co robię. Ale nic się takiego nie stało. – zaczęła się tłumaczyć przez łzy, a on przez moment zastanawiał się, czy przypadkiem sobie z niego nie kpi.
-Słucham? – oburzył się i chciał rozpocząć kłótnię, ale zastanowił się przez moment i dodał. –Chciałem tylko powiedzieć, że z nami koniec i tyle. – nawet nie obdarzając ją swoim spojrzeniem, szybko stawiał kroki na schodkach.
-Tom. – podbiegła na skraj schodów, a on tylko stanął do niej plecami, bijąc się w myślach sam ze sobą. – Przepraszam. – szepnęła, a na jej policzku spłynęła ciężka, srebrzysta łza.
-Żegnaj Vanessa. – cicho powiedział do siebie i bez namysłu zaczął zbiegać w dół, gdzie ktoś na niego czekał.

!TERAZ! Włącz piosenkę, albo jeżeli któraś z Was chce, niech przystąpi na moją propozycję: http://youtube.com/watch?v=NQMbl60b-o8&search=Requiem%20for%20a%20dream


***

Granatowym oczom Franzi, ukazały się trzy postacie. Dwóch metali, którzy nie mieli więcej niż 15 lat, stali przy trzepaku, wyraźnie kłócąc się z osobnikiem siedzącym na ławce. Podchodząc bliżej, westchnęła głośno, na widok duetu nastolatków. Wyższy chłopak z dłuższymi, blond włosami, zaczął wymachiwać ręką przed ów tajemniczym szatynem. Franzi się to nie spodobało. Była już kilkanaście metrów od śmietnika, co sprawiło, że zauważyła niezadowolone, a zarazem groźne miny dwóch chłopaków.
-Dawaj towar. – blondyn odezwał się w stronę mężczyzny siedzącego na ławce, którego brązowe włosy były związane w dość długi kucyk.
-Już mówiłem. Nie mam. – wolno i spokojnie odpowiedział szatyn, poczym zaciągnął się skrętem.
-Jak to do cholery nie masz? – z pretensjami w głosie, wtrącił się drugi nastolatek robiąc gwałtowny ruch ręką. – No to co ku*wa teraz jarasz?
-A rzeczywiście. – szatyn niewzruszony przyjrzał się zawartości dłoni, poczym znów zasmakował jointa.
-Bug, dawał prochy, bo... – zagroził palcem blondyn, lecz mężczyzna uniósł swoje szare, rozszerzone źrenice ku niebu, ignorując tym samym nastolatków.
-Ładna dziś pogoda dzieci. Idźcie porobić babki w piaskownicy i pamiętajcie, weźcie łopatkę i grabki. Wróćcie do domu przed wieczorynką. – rozmarzonym tonem, odrzekł Bug, wpatrując się w lekko zachmurzone niebo, przez które gdzieniegdzie przebijały się promyki słońca.
-Już ci do końca odpierdala. Jesteś skończonym śmieciem. – odrzekł z pogardą w głosie niższy, czarnowłosy chłopak, po chwili naznaczając swoją śliną, starego glana mężczyzny.
-Szczury już mają lepszą reputacje od ciebie. – dodał blondyn, zauważając nagle parę metrów od nich, ciemnowłosą, drobną dziewczynę z groźnym grymasem na twarzy. - Lepiej mała stąd spierdalać, bo ten stary ćpun już gówno ma do zaoferowania. I po **** do niego przyszliśmy.
-Ja na jego miejscu już bym ze sobą dawno skończył, bo nie potrzebujemy na tym zasranym świecie takich bezużytecznych szmat, jak on. – dodał drugi chłopak, kierując się już powoli w stronę bloku.
-Trzeba będzie iść do Jokera. Ma dobry towar... – blondyn doszedł do kolegi, zaczynając rozmowę.
Franzi bezszelestnie podeszła do trzepaka, wpatrując się w swojego znajomego. Wyglądał na 25-latka, a wieku dodawała mu smutna, zmęczona, wychudzona twarz, którą zdobiły szare, przepełnione goryczą oczy, zawieszone teraz na jasnych obłokach, oraz srebrny kolczyk w łuku brwiowym, ukazujący dwie groty strzałek i naganny, ciemny zarost na brodzie. Mimo tego widoku uśmiechnęła się dyskretnie do siebie, choć w tym momencie jej umysł był rozszarpywany na strzępy. Wzrok utkwiła na czarnym bucie mężczyzny, na którym poza błotem, można było zauważyć jeszcze spływająca mozolnie, ślinę piętnastoletniego bruneta. Odruchowo spojrzała na ręce szatyna. W jednej trzymał spalanego skręta, przez którego słodki zapach, rozpoznała marychę. Druga zaś dłoń, położona była na ławce i paznokciami nerwowo skubała czerwoną farbę. Bug ociężałym ruchem odwrócił głowę w stronę szesnastoletniej dziewczyny, a na jego twarzy pojawił się dziwny grymas wskazujący jednocześnie na obrzydzenie i radość.
-Ścięłaś włosy? – powoli powiedział, wlepiając wzrok w zieloną ścianę śmietnika, znajdującą się za plecami Franzi. – Wiedziałem, że przyjdziesz. I po co się łudziłem
-Bug. Daj mi trochę. – stanęła przed mężczyzną, wyczuwając od niego nieprzyjemny zapach, który jeszcze bardziej ją pobudzał. – Chyba mi sprzedasz.
-Nie myślałaś, aby iść do fryzjera? – monotonnym głosem zadał jej pytanie, nawet nie czekając na odpowiedź. – Lubiłem twoje włosy. – dodał zaczynając grzebać w kieszeni, na co źrenice dziewczyny momentalnie się rozszerzyły. – Myślałem, że ty też. – odparł, a po chwili spojrzał na zawartość swojej dłoni, w której to znajdowały się 3 skręty i 2 małe paczuszki z białym proszkiem.
-No a hera? – spytała wyciągając kilka banknotów z kieszeni bluzy.
-Przecież nie mam, a tak poza tym, to nie chcemy zniszczyć tego, co zaczęliśmy, prawda? – pierwszy raz w dzisiejszym spotkaniu popatrzył się wprost w jej granatowe oczy. – Nie chce szmalu. Takiemu gównie, jak ja i tak życia nie uratuje. – wszystkie narkotyki, prócz jednego draga, pospiesznie schowała do kieszeni bluzy, jednocześnie zakładając na głowę czarny kaptur i zasiadając na ławce obok przyjaciela.
-Weźmiesz kasę. Przydadzą się tobie. Przynajmniej bardziej niż mi. – odrzekła, wyciągając z kieszeni żółtą zapalniczkę.
-To jest twój ostatni trip, więc towar masz za darmo. – spokojnie powiedział, poczym przypomniał sobie o skręcie, który po chwili wpakował do ust, zaciągając się mocno.
-Że co? – zaskoczona Franzi, gwałtownie odwróciła głowę w stronę szatyna, co spowodowało, że jej zapalniczka upadła cicho na szary cement, znajdujący się pod ich nogami.
-Powiedziałem wszystkim dilerom w okolicy, że nie mają sprzedawać ci prochów, bo jesteś na odwyku. – beznamiętnie rzucił, spoglądając na swoje brudne glany, kątem oka zauważając dłoń Franzi, która znalazła zapalniczkę, poczym zerwała się na równe nogi.
-Co ty odpierdalasz?! Odwal się ode mnie! Ku*wa, co ty mój ojciec albo anioł stróż jesteś?! –ciemnowłosa, zaczęła wrzeszczeć na Bug’a, a on zignorował wybuch swojej znajomej. – Co ci do ku*wy nędzy jest?! No co?!
-Chyba muszę je umyć. – wymamrotał, spoglądając na glany, potem na dziewczynę. – Usiądź. – wolną ręką wskazał jej pokojowo, wolne miejsce na ławce. – Usiądź. – łagodnie powtórzył, a jej cała złość wyparowała.
-Jak mogłeś mi to zrobić? – Franzi niedbale usiadła na ławkę, przecierając zmęczone oczy, nadal z niedowierzaniem wpatrując się w szatyna, ale on nie zareagował. – Jak... – cicho wyszeptała, a do jej podświadomości zaczęła nadchodzić tylko jedna, jakże ważna rzecz :”Idiotko! On chce cię tylko ratować.” – Bug. Ja powinnam ciebie prze... – nie potrafiła wydobyć z siebie tego jednego słowa. - To znaczy, nie powinnam się tak zachować. – jąkała się, wpatrując się w skręt, którego zgrabnie obracała palcami. – Chciałam cię za to przep... – znów coś nie pozwalało jej tego wypowiedzieć na głos. - Ja w ogóle powinnam tobie podzię.. – kolejne słowo, którego jej język dawno nie wymawiał tak szczerze. – No bo tyle dla mnie... – nie dokończyła, gdy zobaczyła, jak męska, trochę pokaleczona dłoń Bug’a znajduje się na jej prawym udzie i przyjaźnie poklepuje.
-To ja ciebie powinienem przeprosić. – powiedział przenosząc rękę na swoją nogę. – To ja cię w to gówno wpieprzyłem.
-Ale to ja przyszłam. – odezwała się, wpatrują się w zamyślona twarz mężczyzny, zauważając na niej mocno podkrążona oczy i bladą cerę.
-A ja dałem. – krótko dopowiedział, zaciągają się końcówka swojego skręta.
-Bo ja chciałam. – pewnie rzekła, zawieszając wzrok na jakiś dziesięcioletnich dzieciakach, latających przed podwórkami.
-Ty nie chciałaś. Ty się zmusiłaś. – tak, jak zawsze z jego ust wydobył się monotonny, stoicki głos, tym razem zmieszanym ze słodkim dymem.
Zapadła błoga cisza. Ale te milczenie wyprowadziło Franzi z duchowej równowagi. Do ich uszu doszły nieprzyjemne odgłosy wydobywające się z tak niewielkiej istoty, jak sroka. Dziewczyna miała zamiar zakończyć ten temat. Nie chciała pamiętać swojego ‘pierwszego razu’. Po co, jak i tak później nie odmierza się ani ilości, ani czasu. Wtedy przenosiła się do nieznanego dla wszystkich świata. Spojrzała w końcu na zapalniczkę i niestarannie skręconego jointa. Zapaliła i szybko włożyła skręta do ust, odpowiednio się zaciągając. Wykrzywiła się w dziwny grymas niesmaku i niezadowolenia. Nagle zakrztusiła się, wyjmując jednocześnie narkotyk z ust.
-Co to ku*wa ma być? – głośno jęknęła, a Bug odwrócił leniwie głowę w jej stronę, spalając powoli swojego własnoręcznego draga.
-Skręt. – lakonicznie odpowiedział, znów unosząc wzrok ku niebu, na którym chmury przybrały ciemniejszej barwy.
-To ma być skręt? – z pretensjami w głosie spytała się go, po chwili biorąc mu z ręki jego towar, na co on niewzruszony, otrzepał swoją skórzaną, czarną kurtkę. – Co ty za świństwo jarasz? – po zasmakowaniu, oddała mu jointa.
-Na lepsze mnie nie stać. Nie jest takie złe. – znów przyłożył do suchych, popękanych warg tą trującą używkę.
-Jest gorsze niż złe. –odezwała się z lekką ironią, dodając. – Jak to cię nie stać? Masz najlepszy towar przecież.
-Jak już, to miałem. – odpowiedział, a w jego szarych oczach pojawiło się coś podejrzanego. - Od kiedy Czacha w pierdlu siedzi, nic nie jest tak, jak kiedyś. – spojrzał się w jej przerażone, granatowe tęczówki, wskazując tym samym, że coś wie. – Wiem, że przez ciebie tam się znalazł. - mimo wszystko w jego głosie nie było ani nutki pretensji, ani obarczania winą.
-Ale ja to musiałam zrobić. Nie miałam wyjścia. – nerwowo zaczęła się tłumaczyć. – On mi potem groził, znaczy wcześniej mnie nachodził. A gdyby nie to, to by mnie tam wysłali. Ja byłam do tego zmuszona...
-Spokojnie Franzi. – poklepał ją delikatnie po ramieniu, a ona zwróciła głowę w jego stronę.
-Ale nie mów mi, że ktoś wie, bo inaczej ze mną koniec. – lekko błagalnym tonem, przemawiała do szatyna, a ten tylko się podejrzane uśmiechnął.
-Tylko ja się domyśliłem. Oni nie są tak inteligentni. – wyrzucił wypalonego skręta na trawnik, który teraz ozdabiały różnokolorowe liście klonu. – A z resztą. W dupie z nimi. – prychnął, na co dziewczyna spojrzała na niego badawczo.
-Przecież on jest twoim najlepszym przyjacielem. – odparła, dając facetowi do ręki swojego rozpoczętego skręta.
-Wiesz dobrze, że my nie mamy przyjaciół. – na słowie ‘my’ dał wyraźny nacisk i zmienił ton na bardziej donośny. – Tak naprawdę jesteśmy takimi insektami, które żerują na czyimś cierpieniu, jeżeli dostaną swój skarb. Ale ty na szczęście nie jesteś już jedną z nas.
-To czym ja jestem? – uwielbiała zadawać mu pytania, na które zawsze mądrze odpowiadał.
-Małym robaczkiem. – westchnął i spojrzał na chodnik, gdzie wędrowała samotna mrówka, prawdopodobnie będąca na skraju śmierci. – Taką małą mróweczką.
-No to mnie wyceniłeś. – na jej dziecinnej twarzy, pojawił się uśmiech, który tak rzadko ujawniała światu.
-Słuchaj. Wyjdziesz z tego gówna. Już ci się udaje. – powrócił do spokojnej, monotonnej tonacji. – Żyj normalnie. Znajdź prawdziwych przyjaciół, pokochaj kogoś z całego serca i podaruj mu swój cały świat i dziecko. – na ostatnie słowa, Franzi wzdrygnęła i lekko się zmieszała, bijąc się jednocześnie ze swoimi przemyśleniami ‘Powiedzieć? Nie, nie mogę...”. – Jesteś inteligentna, więc na pewno do czegoś dojdziesz. Do tego, o czym ja mogę tylko pomarzyć, bo sam marnowałem szansy, jakie mi dawano. Ty nie zmarnuj. – z każdym zdaniem, jego pewność siebie i wiara w tą młodą dziewczynę wzrastała. - Jesteś moją jedyną nadzieją, że nie wszystko jest tak beznadziejne. Że nie wszystkim zniszczyłem życie. Chciałbym umrzeć w wierze, że choć jedna martwa dusza, uratowała się i wyplątała się z sideł, którą ja na nią pierwszy zarzuciłem.
-Bug. Co ci jest? – z niepokojem w głosie zadał pytanie, kładąc swoją chłodną dłoń na rękaw skórzanej kurtki szatyna.
-Ja już tak dłużej nie mogę. Kiedy patrzę na tych wszystkich gówniarzy, którzy przychodzą do mnie po towar... – zaciął się, a jego oczy zmieniły kolor na ciemniejszy. – Oni nie wiedzą, w co się pakują. Nie wiedzą, że jest to początek śmierci, a zarazem wiecznej męczarni i potępienia, przez wszystko, co święte i żywe. Nie mogę już tak dłużej. Pomyśl ile takich dzieciaków przeze mnie umarło. – przez moment wydawało jej się, że zacznie płakać, na co ona tylko przysunęła się jeszcze bliżej niego.
-Kiedy? – chciała, aby te słowa były wypowiedziane chłodno, ale nie udało jej się, czego efektem było zmartwienie i smutek.
-Może jutro, może za kilka dni, a może nawet dziś. – jego barwa głosu ponownie diametralnie się zmieniła i teraz z jego ust wypływały zdania z niesamowitą lekkością.
-Dlaczego? – spytała się przez zaciśnięte zęby, starając się ukryć złość, która teraz nią ogarnęła.
-Dobrze wiesz dlaczego. – zaciągnął się skrętem, wpatrując się w przestrzeń przed sobą.
-Co mogę dla ciebie jeszcze zrobić? – wzrokiem starała się wypatrzyć obiekt, w którym swoje drogocenne, szare oczy wbił jej znajomy.
-Mam trzy życzenia, niczym złota rybka. – nie czekał na potwierdzenie, tylko ściągnął jednym ruchem z głowy Franzi kaptur, delikatnie dotykając jej ciemnych kosmyków włosów. – Pierwsze życzenie, idź do fryzjera. – wyrzucił jointa, zdecydowanym ruchem zadeptując go glanem. – Drugie. Żyj normalnie i skończ z tym. Wierzę w ciebie. A trzecie... – zamyślił się na moment, a ona zamknęła oczy, bojąc się, że wypowie te jedno słowo. – Przyjdź.
-Nie przyjdę. – nagle wstała z ławki, pozwalając, aby Bug mógł się wpatrywać w jej plecy.
-Masz rację. – westchnął wlepiając wzrok w ścianę śmietnika, na której znajdowało się spore graffiti. – Nie powinnaś marnować czasu dla swojego niedoszłego mordercy i ludobójcy.
-Nieprawda Bug. Po prostu nie chcę zdeptać swoimi brudnymi butami z gównem pod podeszwą, ziemi, która stanie się twoim najlepszym przyjacielem. – nie odwracając się do niego, ruszyła pospiesznym krokiem przed siebie. - Żegnaj Bug...
Stawiała coraz to szybsze kroki, nawet niewiedzą, dokąd idzie. W tym momencie wszystko było jej już obojętne. W kieszeni bluzy, mocno ściskała dwie małe paczuszki. Nawet nie zauważyła, kiedy jej nogi, zaczęły biec, nie zważając na przeszkody, jakimi były ulice i przechodnie. Jej oddech pod wpływem wysiłki, stał się płytki i nerwowy. W pewnym momencie zauważyła niewielki, opuszczony budynek z tabliczką oznajmującą, iż jest on do rozbiórki. Niewiele myśląc wbiegła do niego, przez wywarzone już drzwi. Panowała tam dziwna atmosfera, przepełniona zapachem starości i pleśni. Franzi to nie przeszkadzało. Oparła się plecami o brudną ścianę i ukucnęła. Wyjęła paczuszkę z białym proszkiem i wpatrzyła się w nią, jak w jakiś skarb. Już wyjęła banknot i miała zamiar zwinąć go w rulonik, ale zamyśliła się.
-Muszę najpierw coś zrobić. – cicho szepnęła do siebie. – Dla Bug’a... – dodała, gwałtownie wstając na równe nogi. – Dla siebie...


____________________


‘NIGDY WIĘCEJ ĆPANIA
BYŁO, MINĘŁO, CÓŻ...
NIGDY WIĘCEJ ĆPANIA
JESTEM WOLNY JUŻ’

(nieznany mi autor, nieznane mi uczucia, nieznany mi dzień)

*dedykacja*

.::aby marzenia się spełniły i pokusa zbrzydła, jak życie codzienne::.

_________________

Dziękuję i komentujcie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydzia

PostWysłany: Pią 19:03, 14 Lip 2006 Powrót do góry

Poszłam na kompromis. Zmiana tytułu za namową Ferli. Krwawej Ferli. Zażalenia, jeżeli jakieś będą, prosze oczywiście składać do mnie. No tak i miłego czytania.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aeterno
:-(
:-(



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 133 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wiecznosci...

PostWysłany: Pią 19:49, 14 Lip 2006 Powrót do góry

Dla mnie też jest to ostatnio temat wielkich przemyśleń... Natchneła mnie do nich piosenka Dżemu... Niewinni i ja cz. I i II... Kiedy grali jeszcze z Ryśkiem Ridlem [*]... Dobrze że poruszyłaś ten temat... A osobnik z nią związany Bug jest taki jaki powinien być... Inteligentny, pewnie przystojny... A on to wszystko zmarnował... Przez takie nic... Całkowicie nie znaczące nic... A jednak psuje organizm i wyżera go od środka... Jest jak powolnie działająca trucizna... Uzależniają ca trucizna... A dala Franzi jednak był ktoś na kim jej zależało... Szkoda że akurat taki człowiek...

***
[...]Do bramy, bo pada deszcz
Gdy zaćpiesz przejdzie dreszcz
I wróci, wróci tęcza barw
I pęknie twój wrogi świat
I znów przed życiem, przed życiem pęknie strach
Twój strach, twój strach, twój strach
Który cię zmusza, aby ćpać [...]

Dżem , Niewinni i ja
Fragment

***


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Borat
:-)
:-)



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Nie 15:59, 30 Lip 2006 Powrót do góry

Przepraszam nie bylo mnie nie skomentowałam... Gdybym wiedziała, zę napiszesz... cos tak... cos takiego co wzbudzi we mnie tyle emocji, to bym zaglądnęła tu i poczytała... Głupia jestem.

Może się mylę? Może.
Może Was będzie to bawiło? Nie.
Może nie wzbudzi w Was żadnych, głębszych emocji? Mylisz się.

Nie zalatywało żadną telenowaelą. To bylo... boskie.
Chociaż ciut do myslenia? Eh, to ja chce zoabczyć coś co daje kopa Very Happy
Ta część oddzielała sie od pozostałych. Ale pokazałaś w niej coś co jest niezwykłe a zarazem przerażające.
Ja nie wiem co ja mma napisać. To mi dało tyle do myślenia. Życie ćpuna. Że też Bug tyle czasu potzrebował, zeby się opamietac...
Smutne to ;(
Bardzo.
Muzyka przepiękna, a ja kiedys brzdakałam cos na skrzypcach.
Trafiłas jak ulał z ta piosenką. Kojarzy mi się z władca pierścieni xD
Nie dośc, że swietna część opa, takiej to ja nigdy nie widziałam... to jeszcze ta muza.
Kocham to moje ulubione opowiadanie ;*
Już się nie mogę doczekac kolejnej części.

Aaaa eee tytuł. Nie wiedziałam, ze się zdecydujesz... Jestem... ee zaszczycona i ździwonia.
Bardzo mocno Cię ściskam, dziękuję i czekam Całus.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Borat dnia Sob 19:49, 05 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:06, 30 Lip 2006 Powrót do góry

Dopiero teraz zaóważyłam nowy odcinek.
Dopiero teraz komentuje.
Przepraszam...
A odcinek? Świetny...
Coś tak uderzyło we mnie.
Juz w tamtym odcinku wiedziałam, że Franzi pujdzie po narkotyki.
Teraz mam nadzieje, że je wyżuci...
Ech...
Taki bardzo smutny ten ocinek...
Strasznie podobały mi się te słowa tego narkomana...
Gdyby wszyscy tacy byli naprawdę...
Naprawdę piękny odcinek!
I ciesze się, że wróciłaś po tak dużej przerwie.
Pozdrawiam!
Asia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:14, 30 Lip 2006 Powrót do góry

Dopiero teraz zaóważyłam nowy odcinek.
Dopiero teraz komentuje.
Przepraszam...
A odcinek? Świetny...
Coś tak uderzyło we mnie.
Juz w tamtym odcinku wiedziałam, że Franzi pujdzie po narkotyki.
Teraz mam nadzieje, że je wyżuci...
Ech...
Taki bardzo smutny ten ocinek...
Strasznie podobały mi się te słowa tego narkomana...
Gdyby wszyscy tacy byli naprawdę...
Naprawdę piękny odcinek!
I ciesze się, że wróciłaś po tak dużej przerwie.
Pozdrawiam!
Asia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vera
:(
:(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....

PostWysłany: Nie 22:26, 30 Lip 2006 Powrót do góry

Polly to jest sliczne... poplakalam sie ale to chyba pzez moj terazniejszy stan... pozdrawiam cie slonko i czekam na nastepne czesci Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
polly chce krakersa




Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydzia

PostWysłany: Sob 9:19, 12 Sie 2006 Powrót do góry

Przepraszam, ale ta część niezbytnio mi się udała.


Miłego czytania.



PART 23

***

Vanessa z żalem popatrzała na puste schody, po których jeszcze przed momentem schodził Tom. Otarła pospiesznie mokry policzek, po chwili zamykając oczy, aby wyostrzyć zmysł węchu. Wciągnęła przez nozdrza powietrze, które było nasączone jego zapachem. Otrząsnęła się, gdy usłyszała dźwięki zdradzający odkluczanie zamka, dobiegające z drzwi sąsiadki. Niewiele myśląc, wbiegła do swojego domu, aby starsza pani nie zdążyła dać jej kolejnego wykładu na temat, że nie sprowadza się obcych na klatkę, i jaka to tutejsza młodzież jest zdemoralizowana. Zamknęła szczelnie drzwi, lecz w pewnym momencie szybkim krokiem wparowała do kuchni, aby zerknąć przez okno. Kiedy jej oczom ukazał się chłopak w dredach, który miał na sobie szarą bluzę i szerokie dżinsy, obejmujący długonogą blondynkę, ubranej mimo brzydkiej pogody w krótką spódniczkę i cienką, białą kurteczkę, poczuła ogromny ból w sercu, nasilający się po pocałunku ów pary nastolatków. Vanessa nie potrafiła dłużej na to patrzeć. Odwróciła się plecami od okna, mając nadzieje, że pomoże to ukoić jej ból. Myliła się. Właśnie teraz potrzebowała kogoś, komu mogłaby się wyżalić i wypłakać. Po prostu pragnęła najzwyklejszego przyjaciela. Jeszcze przed wyjazdem do Francji miała ich wielu, a teraz? Nawet Kristin się do niej nie odzywa, choć uważane były za przyjaciółki. Mimo że Franzi powinna być jej najbliższą osobą, choćby z tego powodu, iż jest jej siostrą bliźniaczką, była bardziej obca dla niej niż jakaś znajoma ze szkoły . W końcu, jak można uznać za przyjaciela człowieka, który zniszczył życie całej rodziny? Vanessa sama sobie nie potrafiła na to odpowiedzieć. Po chwili rozmyślań, sięgnęła po biała słuchawkę telefonu, która leżała na dębowym blacie kuchennym. Wolno przyciskała guziki, które wyznaczały cyferki. Kiedy już uznała, że jest gotowa, przyłożyła słuchawkę do ucha, nerwowo czekając, aż ktoś się w niej odezwie.
-Hallo? – w słuchawce odezwał się wesoły, dziewczęcy głos.
-Moira, to ja Vanessa. Wiem, że dawno nie dzwoniłam i proszę wybacz mi za to, ale nawet nie wiesz, jak mi teraz źle. – Vanessa szybko powiedziała, czując jak jej głos się załamuje.
-Teraz kiedy masz problem, to dopiero się do mnie odzywasz? – ton Moiry, stał się chłodny i nie wyrażał chęci do dalszej konwersacji.
-Naprawdę przepraszam. Zostałaś mi tylko ty... – ciemnowłosa nawet nie wiedząc kiedy, zaczęła płakać do niewielkiej słuchawki.
-Vanessa, ty płaczesz? – ponownie dziewczęcy głos, zmienił się teraz na troskliwy i przejęty.
-Moira, możemy porozmawiać? – z nadzieją zadała pytanie Vanessa, podciągając przy okazji nosem.
-Ależ oczywiście kochana, mów co się dzieje. – Moira przełamała się i wsłuchała się w słowa przyjaciółki...


***

Zegar powoli wskazywał godzinę 17.00, a Vanessa ze spokojem oglądała MTV, co chwila maczając usta w gorącym capuccino. Po rozmowie z Moirą, humor jej się zdecydowanie poprawił. Serca wydawało jej się lżejsze, ale tylko pozornie, bo nadal o nim myślała. Lecz mimo wszystko Vanessa nie powiedziałaby, że ostatnie zdarzanie zaliczało się do tych najgorszych chwil w życiu. Z pewnością ten epizod był niczym, w porównaniu z przeszłością, o której starała się zapomnieć. Właśnie w telewizji leciała piosenka Kosheen – ‘Catch’. Na początku zdziwiła się, że jeszcze takie stare kawałki tam puszczają, ale nie miała nic przeciwko, bo był to jeden z jej ulubionych utworów. Włączyła muzykę trochę głośniej, cicho podśpiewując, wraz z wokalistką, pod nosem tekst. Kiedy brała kolejny łyk capuccino, usłyszała nagły trzask drzwi i huk, wskazujący na to, że coś spadło na ziemię. Od razu wstała z kanapy, odkładając filiżankę na stolik. Bała się, ale mimo lęku otworzyła drzwi do przedpokoju. Jej serce zamarło, gdy na beżowych kafelkach, leżała Franzi, która przeturlała się na plecy, wyciągając ręce ku górze i machając nimi, przy okazji śmiejąc się. Vanessa doskonale zdawał sobie sprawę, co się teraz dzieje, ale mimo wszystko nie chciała tej myśli do siebie dopuścić. Pospiesznie podeszła do drzwi, zamykając je tak, aby sąsiadki nie miały kolejnej plotki do rozpowiadania. Zamknęła oczy, starając się obudzić z tego koszmaru, ale nic to nie dawało. Odwróciła się do swojej siostry, przypatrując się z góry jej twarzy którą trochę zasłaniał czarny kaptur bluzy. Zaskoczyła się, gdy na lekko opuchniętej i zaczerwienionej brodzie Franzi zobaczyła małą, srebrną kuleczkę. Nadal z niedowierzaniem wpatrywała się w kolczyk, lecz gdy zwróciła uwagę na jej rozszerzone źrenice, które niebezpiecznie zmieniały obiekt zaczepienia, ocknęła się i uklękła przy niej, aby podnieść ją z chłodnych kafelek. Vanessa miała niemały problem ze skupieniem się nad tym, co powinna teraz zrobić. Nie pierwszy raz coś takiego się jej zdarzyła, ale myślała, że to już koniec. Przynajmniej chciała tak myśleć. Rękę siostry przełożyła przez swoją szyję, po chwili łapiąc za pas, zaczęła podnosić ją z lekkimi oporami z podłogi. Już nawet nie zwracała uwagi na ten specyficzny śmiech bliźniaczki, który z nieubłagalną częstotliwością ranił jej słuch. Kiedy obydwie stały już w miarę stabilnie na powierzchni, Franzi zaczęła kręcić głową na wszystkie strony sprawiając, że kaptur zsunął się jej z głowy, ukazując tym świeżo podcięte włosy. Vanessa z otwartymi ustami wpatrzyła się w swoją bliźniaczkę, a dokładniej na ciemne kosmyki, które z przodu delikatnie okalały podbródek, a z tyłu głowy, były krócej przystrzyżone. Ta cała fryzura pasowałaby do grzecznej, małej dziewczynki, ale mimo wszystko teraz te włosy dodawały Franzi uroku.
-Kocham cię siostrzyczko! – Franzi nagle wrzasnęła, chwiejnie przytulając się do zszokowanej Vanessy, w której oczach pojawiały się łzy bezradności.
-Franzi... – Vanessa niesłyszalnie szepnęła odwzajemniając uścisk, lecz nagle jej bliźniaczka gwałtownie ją odepchnęła, zaczynają kręcić się w kółko. – Franzi uspokój się. – złapała ją za ramiona, potrząsając stanowczo jej drobnym ciałem.
-A Tom woli blondynki. – Franzi wypaliła, zaczynając się śmiać.
-Przestań. Proszę. – Vanessa już nie miała siły płakać, lecz to nie zmieniało faktu, że przyjęła kolejny, bolesny cios w serce.
Vanessa ponownie złapała siostrę i zaczęła kierować się w stronę jej pokoju, z zamiarem położenia jej do łóżka. Franzi w miarę posłusznie stawiała chwiejne kroki, co chwile podśmiewając się lub majacząc coś pod nosem. Kiedy przechodziła do pomieszczenia, potknęła się o próg drzwi, co spławiło, że straciła równowagę i z całą siłą uderzyła w regał z pólkami, na których były przeróżne rzeczy. Po chwili na zgniłozielonym dywanie, można było podziwiać płyty, książki i rozbite szkło. Franzi znowu skakała w miejscu, jakby była dumna z tego co przed chwilą się stało. Vanessa chwyciła siostrę za przedramię i z oporami osiedliła ją na jednoosobowym łóżku, na której znajdowała się rozwalona pościel. Franzi opadła plecami na brudną kołdrę, wpatrując się w ciemne plamy na suficie.
-A Bug będzie karmił robaczki i wąchał kwiatki od spodu. – powiedziała Franzi z uśmiechem na twarzy, na której niespodziewanie pojawiły się dwie łzy.
-Spokojnie. – mimo zdenerwowania, Vanessa starała się zachować spokój, a tym bardziej po tym, jak dotarł do niej sens tych słów. – Franzi zaśnij proszę. – zawiesiła wzrok na srebrnym kolczyku w brodzie, potem zauważając, że oddech siostry staje się coraz cięższy. – Ciii... – siedząc na skraju łóżka, zaczęła głaskać ją po włosach, cierpliwie czekając, aż zaśnie.
Przez piętnaście minut, Vanessa starała się w jakiś sposób uśpić siostrę, a kiedy zobaczyła, że Franzi zamyka do połowy powieki, a jej oddech staje się spokojniejszy, odetchnęła z ulgą. Dyskretnie wstała z łóżka, jednocześnie przecierając dłonią twarz. Zauważyła, że bliźniaczka zasnęła w ubraniach. Vanessa, mozolnie podeszła do miejsca, gdzie znajdowały się stopy Franzi, aby zdjąć z nich czarne trampki. Wszystko robiła automatycznie, jakby te czynności były dla niej na porządku dziennym. Kiedy buty znalazły się na ziemi, dziewczyna wzięła z podłogi czarny koc i nakryła nim siostrę. Nadal do niej nie docierał nowy wizerunek Franzi, a najbardziej świeżo zrobiony kolczyk. Zastanawiała się, jak, kiedy i za co jej bliźniaczko go sobie zrobiła. Ze zrezygnowaniem, Vanessa upadła na kolana obok łóżka, po chwili zakrywając swoją granatowe oczy dłońmi. Kolejna dawka łez, przelała się przez jej życie. Już nie potrafiła powstrzymać tego, co robi. Rękawem pomarańczowej bluzy przetarła nos, słysząc za sobą pochrapywanie Franzi. Podniosła wzrok, spoglądając na bałagan, jaki przez te kilka chwili powstał. Pochyliła się nad złamaną płytą Nirvany, którą wzięła do ręki. Postanowiła posprzątać, dopóki ich rodzice nie wrócą.


***

Państwo Seizinger w milczeniu pokonywali drogę po schodach, które miały ich doprowadzić do mieszkania. Obydwoje byli zmęczeni dzisiejszym dniem. Najpierw wyprawa do banku, potem załatwianie urzędowych spraw, a na koniec odwiedziny babci w domu starców. Brunetka otworzyła drzwi do domu, ziewając dyskretnie, podobnie jak jej mąż. Rozejrzeli się po mieszkaniu, w którym panowała ciemność i cisza. Małżeństwo zdziwiło się trochę tym faktem, lecz gdy nagle przed ich oczami ujawniła się Vanessa, na ich twarzach pojawił się dyskretny uśmiech.
-I jak było? – dziewczyna zadała pytanie, opierając się o morelową ścianę przedpokoju.
-Dobrze. Wszystko załatwiliśmy. Masz pozdrowienia od babci. – odpowiedziała jej matka, zdejmując swoje szpilki. – A u ciebie? Już wszystko okej?
-Tak, tak... – Vanessa nerwowo wydukała, spoglądając na tatę, który wyraźnie czegoś szukał wzrokiem.
-A gdzie Franzi? – po chwili ciszy, głęboki głos wydobył się z krtani mężczyzny.
-Źle się czuje. Teraz śpi. Chyb złapało ją jakieś przeziębienie. – ze sztucznym uśmiechem odrzekła jego córka.
-Jak to jest chora? Ona nigdy nie jest chora. Znów symuluje. - ojciec bliźniaczek wyraźnie podniósł ton i zaczął kierować się w stronę pokoju Franzi.
-Ale ona naprawdę się źle czuje. Jeszcze godzinę temu miała gorączkę i wymiotowała. –Vanessa stanęła przed ojcem, torując mu drogę i delikatnie odpychając w inną stronę.
-Lukas, daj spokój. Idź do kuchni coś zjeść, a ja zaraz do ciebie wpadnę. A ty Vanessa pójdź lepiej spać, bo coś kiepsko wyglądasz. – odezwała się pani Seizinger, zauważając lekkie zdziwienie na twarzy córki i męża. - No już. Raz, dwa...
-Co ty kombinujesz? – spytał się Lukas, wzrokiem odprowadzając Vanessę do jej pokoju.
-Jak pójdziesz, to się dowiesz. – ponagliła go żona.
Kiedy kobieta znalazła się sama w przedpokoju, zdjęła z siebie czarny płaszcz, który przewiesiła prze wieszak i pokierowała się w stronę pokoju Franzi. Niepewnie chwyciła za klamkę i uchyliła drzwi. Do ciemnego pokoju wpadł cień światła, który pochodził z niedawno zakupionego żyrandolu w przedpokoju. Kobieta ujrzała w łóżku sylwetkę siedzącej dziewczyny, która od razu zwróciła głowę w miejsce, z którego dochodziły jasność. Gdy matka Franzi, ujrzała jej oczy, nie wiedziała co zrobić. Nawet nie zwróciła uwagi na nową fryzurę, ani na kolczyk, który i tak był dość mało widoczny w tym momencie.
-Jak już wiesz, to teraz możesz mnie zostawić w spokoju. – Franzi chłodno odezwała się do matki, następnie kładąc się ponownie do łóżka i zakrywając się kocem.
Sara ze zrezygnowaniem zamknęła drzwi. Znów sobie zadawało to samo pytanie, dlaczego akurat jej rodzinę musiało spotkać takie nieszczęście. Właśnie w tym momencie rozryczałaby się, aby dać upust wszystkim negatywny emocjom, ale nie pozwoliło jej na to sylwetka mężczyzny, która pojawił się nagle w pomieszczeniu.
-Idę do niej. – oznajmił mężczyzna, na co jego żona wyraźnie powróciła do rzeczywistości.
-Nie idź. – krótko u odpowiedziała, po chwili dodając. – Naprawdę jest coś złapała. Nie wygląda za dobrze. Teraz tyle osób ma grypę żołądkową, nawet Tamara ostatnio zachorowała.
-No, ale ona... – zaczął ojciec bliźniaczek.
-Wiesz co? Jestem zmęczona. Ty pewnie też. Zjedzmy coś i chodźmy spać, a Franzi na razie zostawmy w spokoju. – uśmiechnęła się ciepło kobieta, kierując się w stronę kuchni, na co usłyszała głośne westchnięcie.
-Właściwie masz racje. – odparł, stawiając kroki za żoną.

Ah i komentujcie moje Drogie.

pozdrawiam - polly


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aeterno
:-(
:-(



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 133 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wiecznosci...

PostWysłany: Sob 11:51, 12 Sie 2006 Powrót do góry

Jak to czytalam to mialam łzy w oczach... Ile oni musieli przejść... Może to dziwne ale najbardziej żal mi Franzi... Życie nie jest fear i ja się dowiedzialam o tym aż za dużo razy... Zastanawia mnie tylko co musiało zdażyć się w przeszłości... Co sprawiło że Franzi stała się taka... Mam nadzieje że niedługo nam to wyjawisz... Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anulkadance
:-(
:-(



Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin:)

PostWysłany: Sob 19:39, 12 Sie 2006 Powrót do góry

Właśnie przeczytałam wszystkie części. Co prawda mam mało wspólnego z główną bohaterką, ale chyba wiem, jak ona się czuje. Napewno będę czytać dalej Smile pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kat




Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin :)

PostWysłany: Pon 12:01, 14 Sie 2006 Powrót do góry

Podobnie jak koleżanka wyżej dopiero tutaj wpadłam Very Happy i to oczywiście za jej namową Very Happy żałuje tylko, że nie mogłam się przełamac i wcześniej tu zajrzeć.. co do opowiadania. no cóż. szkoda słów. piękne. tylko tyle jestem w stanie teraz napisać. na początku zdarzały Ci się dobre potknięcia, czy zły szyk zdania. ale teraz to już przeszłość. całe szczęście ;P niecierpliwie oczekuje kolejnej części Smile
Pozdrawiam,
Kat Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)