Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Tokio Hotel?!! Nigdy w życiu!!!-(23) THE END! OSTATNIA!!! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Sylas
:-)
:-)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*

PostWysłany: Śro 13:40, 25 Paź 2006 Powrót do góry

Hłe. Taki zwykły odcinek ;D
Mimo to fajnie było ;P
No... to jestem ciekawa co wymyslisz daleej... ;D
;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Borat
:-)
:-)



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Pią 20:23, 27 Paź 2006 Powrót do góry

zwykły?Neutral...

zwykła to jest hmmm gabka w łazience, ale nie to opo!Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Akemi
:-(
:-(



Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^

PostWysłany: Pią 20:33, 27 Paź 2006 Powrót do góry

Sorki, że tak długo nie dawałam nowej części, ale jakoś tak wena nie chciała przyjść...Smile Ale dzisiaj już jest...

.:::Część 8:::.

Obudziło nas pukanie do drzwi. To była Kelly. Odruchowo chciałam rzucić
kapciem w drzwi, ale w porę sobie przypomniałam, że lepiej będzie nie
doprowadzać do awantury skoro jakimś cudem udało mi się uniknąć szlabanu.
- Co jest? - zapytałam
- Mama mówi, że macie już schodzić, bo za 10 minut będzie tutaj mama Jo
i mamy ruszać na zakupy.
- Ta, jasne. Robi się. - rzuciłam w stronę drzwi - Jo musimy się szybko
zbierać. Twoja mama zaraz tu będzie.
- Wiem, słyszałam. - mruknęła - Tylko nadal się zastanawiam dlaczego
moja mama w ogóle została zaproszona. W końcu jest siostrą Twojego ojca,
a nie mamy jak Nadine.
- Bo ciocia Nadine lubi kiedy z jej powodu cirpią miliony.
- No, dobra. Zbieram się. - powiedziała wstając- W końcu za 10 minut
mamy być już na dole. Pożyczysz mi jakieś ciuchy? Przecież wyszłam z
domu na wytworną kolację, a nie do lumpeksu. Jakby mama zobaczyła te
spodnie...
- No, jasne. Zaraz coś wyskrobię z szafy. Ja przecież też nie pójdę w
rurkach.
Nałożyłyśmy moje ciuchy i jak chore siostry bliźniaczki zeszłyśmy na dół
by powitać mamę Jo, Suzi.
Była równie rozpromieniona co żeńska część mojej rodzinki. Zapakowałyśmy
się do vana mamy Jo i pojechałyśmy do największego w okolicy Centrum
Handlowego.Na miejscu udało nam się zgrabnie ominąć kiosk gdzie furorę
robiła gazeta ze zdjęciami z naszego obiadu.Jo dostała się w szpony
mojej i swojej mamy, a mnie miała doradzać Kelly.Przyjęłam to za plus,
bo mimo, że Kelly to typowa Barbie, to jednak ma oko do kiecek, a
zresztą zawsze mogę ją ochrzanić za to co mi wybiera. Ale mojej mamie
i cioci Suzi nie da się utęperować, a zresztą jak już się na coś uprą
to umarł w butach.A należy wspomnieć, że ich gust jak i wyczucie stylu
jest przedpotopowe.Właśnie widziałam jak wpychają Jo do sklepu, którego
szyld głosił:
"Wkrocz w XXI wiek z zawsze modnymi latami 70-tymi"
Już wyobrażałam sobie Jo w kwiecistych dzwonach, podkoszulce z frędzlami
i w plecionej czapeczce na głowie, kiedy to poczułam szarpnięcie za
ramię.Okazało się, że Kelly znalazła odpowiedni dla nas sklep. Różowe
kreacje z wystwy nie nastrajały mnie zbyt optymistycznie, ale przecież
ona też musi znaleźć sobie nową kieckę. Bo przecież byłaby chora gdybym
ja kupiła coś nowego, a ona ,miałaby wystąpić drugi raz w tej samej
sukience. Obserwowałam jak Kelly powoli wpada w szał kupowania. Biegała
od wieszaka do wieszaka, z każdego zdjęła przynajmniej jedną rzecz, a
kiedy wreszcie jej ramiona były na tyle obciążone, że jeszcze jeden
wieszak, a wszystko wypadłoby jej z rąk, udała się wreszcie do
przymierzalni. Bardzo długo już tam siedziała, więc zaczęlo mi się nudzić.
Chodziłam po sklepie i od niechcenia przemierzałam wieszaki. Gdzieś przy
trzecim czy czwartym stojaku trafiłam na niesamowitą sukienkę.Miała
głęboko zielony kolor. Była wręcz idealna dla mnie. Materiał ani trochę
prześwitujący. Nie odkrywała za dużo, nie miała poprzyczepianych dziwnych
ozdóbek ani kwiatuszków, a co najważniejsze nie było tam ani jednego
cekina. Postanowiłam ją przymierzyć. Poczekałam aż Kelly zwolni przebieralnie
i weszłam zaraz po niej z moją super-kiecką. Pasowała jak ulał. Wychyliłam
się z przymierzalni, żeby zawołać Kelly. Spojrzała na mnie swoim Barbieowym
okiem, co więcej powiedziała nawet, że ładnie wyglądam. Wydało mi się to
dziwne, ale przecież nie znam jej kalendarza. Może według plastikowych
lal właśnie dziś wypadał dzień dobroci dla zwierząt. Kelly powiedziała:
-Daj mi sukienkę to pójdę zapłacić, a Ty się ubieraj, bo już niedługo
będzie godzina naszej zbiórki na dole.
Kiedy doszłyśmy na miejsce, reszta już na nas czekała. Po minie Jo
wywnioskowałam, że musiały jej jednak wybrać coś w tym sklepie z latami
70-tymi.Ruszyłyśmy do domu. Jakimś cudem nie było korków i dojechałyśmy
na czas do domu, gdzie już czekał na nas odpicowany tata. Ciocia Suzi
zaparkowała vana na naszym podwórku.
-Dziewczyny, zamówiłem już taksówkę, idźcie się przebrać, będzie tu za
20 minut.
Biegiem wystartowałyśmy do swoich pokoi, każda ze swoim pakunkiem pod
pachą. Ustąpiłam Jo pierwszeństwa w mojej łazience. Po ok.5 minutach wyszła
i zaprezentowała mi zwiewną sukienkę do kolan zakończoną drobnymi frędzlami
i wiązaną na szyi.
-To był jedyny znośny ciuch e tym sklepie –stwierdziła -Teraz Ty idź się
przebrać, bo przecież trzeba zrobić jeszcze coś z włosami.
Weszłam do łazienki ze swoim pakunkiem, otworzyłam, a tam:
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! To nie ta sukienka!
Owszem była ciemnozielona, bez cekinów i dziwnych ozdóbek, ale pod żadnym
kontem nie przypominała tej, którą wybrałam. Po pierwsze była to mini,
miała duży dekolt w serek i odkryte plecy. No i rzecz jasna była bez
rękawów.
-Kelly! -wrzasnęłam- Chodź tu natychmiast!
Kelly weszła do pokoju.
-Co to ma być?! -spytałam- Gdzie jest moja sukienka?!
-To jest Twoja sukienka.-odpowiedziała Kelly
-To nie jest ta, którą wybrałam.
-Wiem.-odparła- Odpłacam się świństwem za świństwo.
-Jakie świństwo? -zapytała trzymając 1/3 mojej sukienki w ręku
-Nie mówiłaś mi, że ich znasz!
-Kogo?- zapytałam zdziwiona
Wówczas Kelly rozbeczała się i rzuciła mi w twarz gazetę, w której na
pierwszej stronie widniało nasze gigantyczne zdjęcie z wczorajszego obiadu
-To jest moja zemsta! -wykrzyknęła Kelly i wybiegła z pokoju
Cóż mogłam począć. Dziś na raucie u cioci wystąpię w mini. Teraz już nie
zdążę wymienić sukienki. Rozumiem Kelly mogła się trochę zdenerwować za
to, że ja poznałam jej idoli, ale żeby zaraz robić takie coś. Przecież mogła
mi po prostu urządzić jakąś scenę, a nie sprawiać, że na urodzinach
ciotki wystąpię niemal nago. Kiedy Jo mnie zobaczył o mało się nie rozpłakała.
-Ty masz taką kieckę, a ja wyglądam jakbym się ubierała w szafie u mojej matki.
I wtedy z dołu dobiegł głos mojego ojca.
-Dziewczyny schodźcie już. Taksówka czeka!
Kiedy mama, tata i ciocia Suzi zobaczyli mnie w tej zielonej mini nie mogli
się powstrzymać od komantarzy na mój temat.
-Kochanie, ślicznie wyglądasz! -powiedział tata
-Kelly ma gust-dopowiedziała mama
-Wyglądasz zupełnie jak nie ty.-dorzuciła ciocia Suzi
-Świetnie. Musimy się tak rozpływać nade mną? Chodźmy, bo taksówka czeka.
Władowaliśmy się do taksówki. Było trochę ciasno, ale się udało. I nagle zadzwonił
telefon. Dzwonił do mnie Bill. Odebrałam by nie robić koło siebie zbędnego szumu.
-Halo? -wyszeptałam
-Cześć kolczykowa panno!
-Cześć, co chesz? -spytałam półgłosem
-Co jest? Klon na horyzoncie?
-Czy jakby horyzont był czysty to szeptałabym do własnej komórki?
-Dobra, to będę się streszczał. Sprawa wygląda następująco. Wybieramy się
dzisiaj do kina całą paczką, a ponieważ dziwnym trafem do niej należysz
to byłoby miło gdybyś się zjawiła razem z Jo.
-Kiedy my właśnie jedziemy na oficjalne przyjęcie urodzinowe mojej ciotki.
-No to się zerwijcie wcześniej. Czekamy na was w parku o 20:00.Carol też jest już
powiadomiona.
-Ale...-usłyszałam sygnał telefonu, Bill się rozłączył
Nie dał sobie nawet nic powiedzieć. Co oni sobie wyobrażają? Myślą, że jak
zadzwonią, to ja się zaraz zwinę i przybiegnę? Fakt faktem, że wolę ich
i Carol towarzystwo niż kupę starszych ludzi, których w życiu nie widziałam.
Kelly patrzyła na mnie spode łba. Wątpię by się zorientowała kto dzwonił,
ale teraz jak już mleko się rozlało to chyba nie uda mi się uniknąć jej podejrzliwych
spojrzeń.
Wysiadając z taksówki odciągnęłam Jo na bok na chwilę i powiedziałam, co
sobie wymyślił Bill. Jo nawet się ucieszyła. Powiedziała:
-Powiem wszystko mojej mamie i wyjdziemy ona w odpowiednim czasie powie
Twoim rodzicom.
W odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami. Kiedy weszliśmy wszyscy na nas patrzyli.
Musieliśmy faktycznie wyglądać dziwnie. Magiczna szóstka, każdy ubrany z
wymogami innej epoki. Po chwili każdy miał wciśniętą szklankę z jakimś napojem.
Mi przypadł w udziale niebieski. Nawet nie chce wiedzieć z czego się robi
niebieskie napoje. Widziałam w oddali jak Jo tłumaczy coś mamie.
Ciocia Suzi pokiwała porozumiewawczo głową i Jo ruszyła w moim kierunku.
Po drodze zatrzymała ją tylko jedna jakaś moja ciocia i w końcu do mnie dotarła.
-Mama dała mi błogosławieństwo. Kiedy już wyjdziemy przeprosi w naszym imieniu ciocię.
Na pewno coś wymyśli, a potem powie wszystko Twoim rodzicom.
Do wyjścia zostało nam jakieś pół godziny czasu. Postanowiłyśmy trochę podjeść, bo popcornem w kinie się nie najemy, a nie jadłyśmy nic od pamiętnego obiadu, którego większość trafiła
jednak nie do naszych żołądków, a na włosy i twarze towarzyszy. Sprobowałyśmy jakiś koreczków,
pasztecików trochę ciastek, tortu, aż w końcu Jo powiedziała, że już na nas czas. Wsiadłyśmy
do taksówki i pojechałyśmy do parku.

Jadąc zastanawiałam się jaka tym razem będzie reakcja na mój widok. W rurkach wyglądałam "uroczo" według Tom'a, a co dopiero w mini.
Jo powiedziała, że nie mam się czym martwić, bo wyglądam świetnie. Ale ja mimo to byłam sceptycznie nastawiona. Pierwszy raz miałam na sobie sukienkę,
a pech chciał, że na dodatek była potwornie krótka. W końcu zajechałyśmy. Już z daleka widziałam dwie osoby ewidentnie czekające na kogoś. Gdy podeszłyśmy
bliżej już można było rozpoznać Gustav'a i Bill'a. Gustav na widok Jo zaczął energicznie machać. Myślałam, że ręka mu odpadnie i zamiast do kina trafimy
na ostry dyżur: "Ratunku! Perkusista w potrzebie!". Kiedy podeszłyśmy Gustav "zaborczo" witał się z Jo, a Bill powiedział:
-Reszta jest w głębi parku. Musimy się pośpieszyć, bo zaczyna się już zbierać duży tłumek gapiów, a odprawiliśmy ochronę.
-Ok.- odparłam- To może pobiegniemy?.- zaproponowałam optymistycznie.
Zapomniałam jedynie, że na nogach miałam pożyczone od Kelly sandałki na obcasie. Biegliśmy jakiś czas. Gustav i Jo nas wyprzedzili i to o dużo, bo ona
miała na sobie balerinki, a ja te cholerne obcasy. W końcu Bill złapał mnie za rękę i powiedział:
-Chodź pobiegniemy na skróty.
I pociągnął mnie w kierunku trawnika. Biegliśmy chwilę, aż nagle potknęliśmy się o korzeń drzewa, który wystając z ziemi powodował wrażenie, że czycha na takich
głupków jak my, co dla ułatwienia chcieli zrobić sobie skrót. Nie to jednak było powodem mojej złości, a fakt, że upadając ja ległam na plecy,a Bill
na mnie.
-Nic Ci nie jest?- spytał
-Czułabym się lepiej gdybyś ze mnie zlazł.
-A tak już.
"KLIK"
-Co to? -spytałam
-Nie wiem, czekaj...
"KLIK", "KLIK"
-O ja pier**** to fotograf.
-Co?!- wrzasnęłam- Złaź ze mnie Bill natychmiast. Wiesz jak to będzie wyglądać na zdjęciach?! - krzyczałam i szamotałam się, a w oddali było słychać
"KLIK", "KLIK", "KLIK"
W końcu z tego wszystkiego kopnęłam Bill'a wiadomo gdzie, a on zapiał jak Pavarotti.
-Boże, przepraszam.
-Nie, no spokojnie. Przeprosisz jak nie będę mógł mieć dzieci.
I jęcząc wstał i już spokojnie poszliśmy dalej.
Wszyscy już czekali na nas. Jo nawet się spytała, co wyprawialiśmy tak długo.
-Kontrola urodzeń.- odparłam i oboje z Bill'em zaczęliśmy się śmiać.
-Słoneczko, jaka z Ciebie lasencja, te nóżki, ten dekolt.- powiedział Tom i uśmiechnął się filuternie
-Znów walniesz mi komplement w stylu "ładne gołąbki"
-No chciałem, bo akurat nie ma jedzenia pod ręką- zakpił
-Uwarzaj, co mówisz.
-Jasne, jasne. A jak Twój brzusio?
-Nic Ci do tego.
-O, jaka ostra, takie lubię.- i mrugnął do mnie
-Ta, uwielbiam te wasze pogaduszki, ale kino czeka. Film zaczyna się za 10 minut. Jeśli teraz nie ruszymy to nie zdążymy- powiedziała Carol
Wszyscy jej przytaknęli.
-Zresztą, jeśli się nie zwiniemy to nas gapie zjedzą.- dodał Georg
Gustav i Jo jak zwykle zajęci byli sobą. Odchodząc musieliśmy ich szturchnąć, bo gotowi byli tam zostać i wrosnąć w ziemię. Do kina dotarliśmy szybko, bo
cały czas towarzyszyła nam grupa jakiś napalonych dziewczyn. Na twarzach miały imiona chłopaków wypisane w serduszkach. Czułyśmy się trochę dziwnie.
Nie ze względu na towarzyszący nam tłum, ani na to, że szłyśmy w towarzystwie najbardziej znanej grupy muzycznej w kraju. Czułyśmy się dziwnie z dziewczynami, bo:
1.Ja i Jo byłyśmy odstawione jak na bal sylwestrowy.
2.Żadna z naszej trójki nie była ich fanką.
Na szczęście tłum w kinie oddzielił nas od śledzącej nas grupy i nie mogły wiedzieć jaki film wybraliśmy.
Na sali już było tłoczno, wcisnęliśmy się na miejsca. Jeszcze nawet dobrze nie usiedliśmy, a już światło zgasło. W ciemnościach czułam się trochę bezpieczniej.
Żadnych wybałuszających się na mnie gał. A w każdym razie tego nie widać.
Kiedy film się zaczął chłopaki zaczęli się wiercić. Nie wiedziałam o co chodzi, więc spytałam Bill'a co jest grane.
Powiedział, że są głodni i, że nie potrafią siedzieć w kinie nie jedząc.
-Nie mogliście czegoś kupić zanim weszliśmy?
-Nie, bo by nas wypatrzyły te wariatki z parku.
-No, dobra, ale co teraz Bill? Będziecie się teraz kręcić?
-Nie-odpowiedział- Nie wszyscy, wyjdę tylko ja z Tom'em.
-No, dobra. Zostawcie kurtki i idźcie.
Zaczęli się przeciskać. Tom siedział po mojej prawej, Bill po lewej. Tom zdeptał mnie, a Bill, Carol. Ale wyszli. Georg, Gustav, Ja i Jo zostaliśmy.
Nie było ich dosyć długo. Już się martwiliśmy, że się zgubili czy jak. Może trzeba było zorganizować jakąś grupę poszukiwawczą? Już zaczęliśmy się naradę kiedy nagle drzwi sali otworzyły się z hukiem i wbiegli do środka Tom i Bill. Drzwi się za nimi zatrzasnęły, a oni biegli do naszego rzędu. Zdeptali po drodze kilka osób. W końcu byli już bardzo blisko swoich foteli i wtedy drzwi do sali znów się otworzyły.
A Bill i Tom jak na komendę padli na podłogę. Najpierw rozejrzałam się by się dowiedzieć dlaczego. Okazało się, że zaraz za nimi do sali weszło stado rozgorączkowanych dziewczyn. Później dopiero zwróciłam uwagę w jakich pozycjach byli.
Tom miał głowę na moich kolanach, jedną ręką trzymał się mojej kostki, a drugą fotela przede mną. Nogi miał wyciągnięte do tyłu, a na nich leżał Bill. Mało tego Bill miał jeszcze w rękach popcorn, którego jak wywnioskowałam, połowę pogubił po drodze.
Dawali nam znaki byśmy nie reagowli. Więc jakby nigdy nic udawaliśmy nic się nie stało. Pomijam fakt trzymania głowy faceta na moich nogach i tego, że niemal cały ciężar ciała jego osoby spoczywa na mojej stopie. Gdyby teraz światło się zapaliło to chyba
wsadziliby nas za "pornografię".Nieistotne.W tak dziwnej pozie trwaliśmy jeszcze około trzech minut. Dopiero później ochrona wyprowadziła te dziewczyny. Wszyscy odetchnęliśmy.
-Wstwaj Bill.- powiedział Tom - Nie mówię, że mi się tu niepodoba, ale nogi mi drętwieją.
-Właśnie Bill wstawaj.-powiedziałam - Bo jak nie to Cię wyniosę.
-Dobra, dobra.- powiedział Bill - Ale byłoby mi łatwiej gdyby Carol nie waliła mnie łokciem.
-Nie waliłabym Cię gdybyś mi rąk na kolanach nie kładł.
-Nie kładłbym gdyby było jaśniej. Nie widzę co robię.
-Czy mogą się państwo uciszyć?! - powiedział jakiś facet siedzący za nami-Staramy się oglądać film.
-Bylibyśmy cicho gdyby nasze koleżanki pomogły nam wstać.
-Może ja pomogę?- zapytał jakiś baryton
Odwróciliśmy się, stał tam ochroniarz. Zapalił latarkę i wyprowadził nas z kina.
-To by było na tyle wieczoru w kinie.- powiedziałam
-Tak i to wszystko dlatego, że nie możecie oglądać filmu na głodnego.- powiedziała Carol
-To co teraz robimy?- spytał Georg
-Jedziemy do mnie.- powiedziała Jo
-Do Ciebie?- spytaliśmy chórem, z tym, że Gustav bardziej z nadzieją niż ze zdziwieniem w głosie
-No tak. To do mnie.-powiedziała Jo-Mama nocuje u Nikki i uprzedziłam ją, że po kinie będziemy u nas, a tata wyjechał za granicę.
-No, tak, ale co ze mną?- spytałam
-Mama wszystko załatwi, powie, że będziesz u mnie, bo ona zajmie Twój pokój.
-O, matko, dlaczego moi rodzice nie są tacy?
-No, to co dziewczyny? Wołamy taksówkę.- zapytał Tom, był tak rozanielony, że objął mnie i Carlo za szyję
-Tak, wołamy, ale mnie puść.- powiedziałam
-Miałem głowę na Twoich kolanach dziecinko, nie mamy tajemnic.- powiedział
-Zabieraj te łapy, bo Cię będą wsadzać w gips.
-Dobra, dobra laluniu. Już będę grzeczny.
-Dobra, dobra komiku. Chcesz w zęby?
U Jo było bardzo fajnie. W życiu nie byłam na tak sympatycznej posiadówie. Nie wiedziałam też, że Jo ma tak duży dom. Georg trzymał się na uboczu.
Tom i Bill dokuczali mnie i Carol i oglądaliśmy też kilka ślimaków w wykonaniu Jo i Gustava.

Nie wiem dlaczego, ale zawsze mi takie dłuuuuugaśne wychodzą te części...Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
świrka
:]
:]



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 20:36, 27 Paź 2006 Powrót do góry

1?!

EDIT;

faaaaaaaaaaajne to było ;P
Jeeeny ja też chce takich rodziców...tych Jo...;p
kapitalni... Wink

nom, to chyba tyle xP
ćmok;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jadzia
:)
:)



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD

PostWysłany: Sob 15:36, 28 Paź 2006 Powrót do góry

No zawsze takie długie ale co tam jest co poczytac
Podobała mi sie ta czesc
Czekam na nastepne party Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylas
:-)
:-)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*

PostWysłany: Sob 16:25, 28 Paź 2006 Powrót do góry

Niby długie a się szybko czyta ;P
Ta część była lepsza niż poprzednia ;D
Więcej się działo ;D
hłe hłeee ;P
Także pozdrawiam ;D
;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Akemi
:-(
:-(



Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^

PostWysłany: Śro 20:21, 01 Lis 2006 Powrót do góry

No i jest 9 część...dziękuje za miłe komentarzyki...bardzo mi się fajniusio zrobiło XD No a teraz następna część...

.:::Część 9:::.

Z samego rana w poniedziałek obudził mnie mój kwilący telefon. Zdenerwowałam się, bo nie dość, że zaczynam szkołę to jeszcze ktoś budzi mnie przed czasem jakimś sms’em. Okazało się, że napisał do mnie Tom:
„Nie wiedziałem, że jesteś zdolna do takich rzeczy. A taką świętoszkę udajesz. Zawiodłem się na Tobie…”
No, dobra. Po pierwsze nie wiem, do jakich to niby rzeczy jestem zdolna. Po drugie nigdy w życiu nie udawałam świętoszki, a po trzecie, dlaczego zawodzi się na mnie facet, który jest tylko moim kolegą. Postanowiłam odpisać:
„Tom możesz mi wyjaśnić, o co ci idzie?? Ten sms miał ton jakby, co najmniej, zdradziła Cię żona, a ja nią nie jestem o ile jeszcze nie zauważyłeś.”
Nie otrzymałam niestety odpowiedzi. Ale postanowiłam martwić się tym później, bo byłam już spóźniona. Zbiegając na dół porwałam kawałek tosta w zęby i pobiegłam do szkoły. W szkole było znośnie. Co prawda kilka klubów Barbie przyglądało mi się w wymowny sposób. Postanowiłam je zignorować. Wychodząc ze szkoły zauważyłam, że przed budynkiem jest jakieś dziwne zebranie plastikowych lalek. Postanowiłyśmy z Carol nie zwracać na nie uwagi i poszłyśmy w stronę mojego domu gdzie Carol i ja miałyśmy się uczyć do zapowiedzianego nam testu sprawdzającego z historii. W miarę oddalania się od szkoły "Barbiów" było coraz więcej i zdawały się być coraz bliżej. Kiedy budynek szkoły zniknął nam już z oczu Barbie nas otoczyły. Trzymały w łapie najnowsze wydanie Yam’a.
-Te, bruneta. – powiedziała najwyższa plastikowa
-Jeżeli już to brunetka. Czego chcesz ode mnie?
Carol miała minę wojowniczki. Odezwała się najmniejsza plastikowa.
-Bill jest nasz! – wypiskała swoim Barbieowym głosem
-No to gratuluje wyboru! Bierzcie go sobie. – starałam się przejść, ale mnie nie przepuściły
Jedna z nich wysunęła się na przód i pokazała mi okładkę magazynu. Widniało na niej moje zdjęcie z Bill’em na trawie w parku. Obie z Carol nachyliłyśmy się żeby je dokładnie obejrzeć. Wyglądaliśmy na nim jakbyśmy przed chwilą nie wiadomo, co skończyliśmy robić.
-Uuuuu, więc o to chodzi. Ja już widziałam, co chciałam teraz jest wasz. – powiedziałam ironicznym tonem.
Wtedy jedna, z Barbie wymierzyła mi cios pięścią w oko, aż mnie odrzuciło. Carol wtedy narobiła pisku i pobiegła po pomoc. Tą sytuacje wykorzystała największa z Barbie, która ma problemy z odmianą rzeczowników. Przyłożyła mi otwartą dłonią w polik i wówczas poczułam jak jej szponiaste różowe pazury rozdzierają moją skórę na poliku. Wtedy już nie wytrzymałam. Odwinęłam się i złapałam ją za włosy wyrywając jej kępę rozjaśnionych, "czupiradłowych" kłaków. Narobiła pisku i zamieszania, więc wykorzystałam tą sytuację żeby uciec. Mam tylko nadzieję, że Carol sobie jakoś poradzi.
Biegłam szybko do domu i myślałam właśnie o tym, że to głupie zdjęcie mogło być powodem tego dzisiejszego sms’a od Tom’a. Tylko dziwi mnie to, że zareagował w taki sposób. W końcu jesteśmy tylko kumplami. Wreszcie dotarłam do domu. Ku mojemu zdziwieniu przed domem stała dobrze mi znana furgonetka. Najprawdopodobniej któryś z bliźniaków właśnie był u mnie w domu. Weszłam szybko do domu. Nie myliłam się. Wszędzie poznam te dziwne buciory, które właśnie stały u mnie w przedpokoju na dywaniku. W kuchni z moją mamą przy herbacie siedział Bill. Na mój widok zarówno on jak i mama zrobili przerażone miny. Pierwszy był Bill:
- Co Ci się stało?! Wyglądasz jakby po Twojej twarzy przeleciał huragan.
- Nie huragan, ale Twoje fanki.
- A, co się stało pobiły Cię?
- Tak, była ich cała grupa nie dałam sobie z nimi rady. – zdziwiłam się, że mama nie pytała się o to, o jakie fanki chodzi, ale widocznie Bill wszystko jej wytłumaczył, bo za chwilę dodała
-Opatrzę Cię. Musicie się gdzieś przejść. Niedługo Kelly wraca.
-Ale ja mam niedługo ogromny teścior z historii. Muszę się uczyć.
-To weź książki i idźcie do parku. – powiedziała
-No, jasne świetnie. Tylko tym razem nie będziemy robić sobie skrótów.
-A ja Ci chętnie pomogę z tą historią. – dorzucił Bill
Wyszliśmy. Bill niósł moje książki. Wsiedliśmy do furgonetki. I pojechaliśmy prosto do mieszkania bliźniaków. Widziałam, że Bill chce coś powiedzieć. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam go, o co chodzi.
-Cały dzień Tom się na mnie boczy – powiedział – nie chciał iść na próbę a niedługo gramy koncerty.
-Nie wiesz, co mu jest?
-Nie mam pojęcia – powiedział – myślałem, że mu przejdzie, nigdy nie gniewał się dłużej niż godzinę – powiedział z miną zbitego psa
-Nie martw się na pewno mu przejdzie, jest w domu?
-Tak jest siedzi albo u siebie w pokoju albo na kanapie naburmuszony i sapie jak tylko mnie widzi
-Postaram się czegoś dowiedzieć – zrobiło mi się go niemal żal, a chyba jestem chora ten smutny chłopak wywołał u mnie matczyne odruchy – na mnie też się chyba gniewa przysłał mi rano dziwacznego sms’a.
Pokazałam Bill’owi to, co napisał mi Tom. Wydawać by się mogło, że to, iż nie jest jedyną osobą, na którą gniewa się jego brat, podniosło go na duchu.
-Najpierw pogadamy z Tom,’em a potem pomożesz mi w nauce do testu.
-Nie ma sprawy – po twarzy Bill’a prześlizgnął się niemal niewidoczny uśmiech.
Jechaliśmy jeszcze chwilkę. Triumfalnie mogę ogłosić, że windy już się na mnie nie boczą, bo po raz kolejny wjechałam bez problemów. Kiedy weszliśmy zobaczyliśmy Tom’a rozwalonego na kanapie, oglądał TV. Na nasz widok wyłączył odbiornik, wstał i chciał już iść do swojego pokoju. Odezwałam się
-Tom, co jest grane?!
-Nic – wystękał pod nosem i znów chciał iść
-Co miał oznaczać ten sms rano, i czemu nie odpisałeś?
-Nie będę Ci tłumaczyć, nie warto jak sama nie rozumiesz
-Ja też nie rozumiem – odezwał się Bill – może nam wyjaśnisz, niedługo koncert nie chcę takiej atmosfery na scenie
-Na koncercie będzie dobrze – powiedział – praca to praca
Wyszedł. Zostawił nas w niezbyt miłej atmosferze. Widać było, że ma nam coś za złe. Tylko, co? Bawi się w te Barbie, wierzy gazetom? Ma pretensje o zdjęcie? A niby, dlaczego, przecież ślubu nie braliśmy. Zazdrosny? O co? Nie na pewno mi się tylko wydaje.
-Może najadł się czegoś ciężko strawnego, na pewno mu przejdzie.
Bill tylko wzruszył ramionami. Wtedy przypomniałam sobie o Carol. Pewnie biega gdzieś po komisariatach i zgłasza moje zaginięcie, pewnie myśli, że mnie te Barbie poszatkowały. Zadzwoniłam.
-Carol?
- Nikki to Ty?
- A co Św. Mikołaja się spodziewałaś? Jasne, że ja
- Jak się czujesz, nic ci się nie stało? Nikogo tam nie było w pobliżu, kogo mogłabym poprosić o pomoc. Mam nadzieje, że się nie gniewasz. Od zmysłów odchodziłam, czemu wcześniej nie zadzwoniłaś
- Carol zanim znów się nakręcisz jak katarynka powiem Ci, że jestem u bliźniaków, Bill ma mi pomagać w historii może wpadniesz?
Bill wyszczerzył swoje białe kły z radości.
- No nie ma sprawy niedługo będę, a gdzie Tom?
- Nie wiem wyszedł gdzieś, nie był na tyle miły by nam powiedzieć, o co mu chodzi.
- Dobra to niedługo jestem, na razie
- No na razie.
Usiadłam na kanapie a Bill przyniósł mi colę. Czekaliśmy na Carol.
- Wyglądasz jak po walce na ringu, nawet ja nie miałem nigdy takich obrażeń w walce
- To tacy dobrzy chłopcy jak ty się biją
- Nie jestem dobrym chłopcem, i owszem biłem się, ale ja nikomu nie drapałem twarzy paznokciami
- No tak maniuciure byś sobie zniszczył
- Bardzo zabawne.
Niedługo po tym przyszła Carol. I co dziwne naprawdę się uczyliśmy. Wiedza historyczna Bill’a była wręcz porażająca, więc ograniczył się tylko do podawania nam napojów, słuchania, co mówimy i wlepiania gał w Carol. I serio nie patrzył na dekolt tylko w oczy. Cudnie. Gdybym była chorą romantyczką pewnie bym się wzruszyła. Wieczorem przyszedł Tom, wyglądał jak wtedy, gdy się obudziłam w jego łóżku. Blech blech, co za wspomnienia. Przywitał się z Carol a mi i Bill’owi kiwnął głową i zamknął się w pokoju.
- No faktycznie wygląda dziwnie i dziwnie się zachowuje, przeważnie bywał bardziej wylewny w stosunku do Ciebie. A może jest zazdrosny o to zdjęcie w gazecie. Naprawdę dziwne rzeczy przychodzą człowiekowi do głowy jak na to patrzy.
Ja i Bill popatrzyliśmy na siebie i jednocześnie wybuchnęliśmy śmiechem. Około dziewiątej Bill zawiózł nas do domu. Powiedział, że jak przyjadą z koncertów to gdzieś razem wyskoczymy.
- A wiecie Jo podobno wyszukała kogoś dla Georga – powiedział nam po drodze
Aż nas zamurowało. Chwilę siedzieliśmy cicho a potem zaczęliśmy się wszyscy rechotać.
W domu wszyscy podziwiali moje wojenne blizny. Nawet Kelly się zmartwiła. Około jedenastej, kiedy już leżałam w łóżku zadzwonił telefon.
- Halo?
- Nikki?
- Nie Matka Teresa a kogo się spodziewałeś dzwoniąc na komórkę – to był Tom
- Zawiodłem się - wybełkotał
- Na kim jeśli mogę wiedzieć?
- Na Tobie.
- A co ja niby takiego zrobiłam? Zabiłam Ci matkę skarpetą czy co?
- Nie, ale dlaczego nie powiedziałaś mi że ci się Bill podoba
- He, słucham, co, że jak, a skąd ci to do głowy przylazło?
- No, bo to zdjęcie i w ogóle.
- Zdjęcie, zdjęcie, co ty w Barbie się bawisz? To może faktycznie dziwnie wygląda nie przeczę, ale to tylko zdjęcie.
- Tak no to, co tam on na tobie robił?
- Ćwiczył fikołki, a jak myślisz? Człowieku ja tylko miałam zasrane sandały na obcasie wtedy na sobie, a mieliśmy szybko do was dotrzeć wtedy i musieliśmy pobiec na skróty, pech chciał, że w parku kurna posadzili drzewa a one bezczelne mają korzenie, bo żrą i piją z gleby wiesz? I się o jeden z takich korzeni potknęliśmy i bach glebnęłam, łu chu a się narobiło. A jak chcesz wiedzieć kościsty Bill upadający na Ciebie to nie jest szczyt moich marzeń. A zresztą, czemu ja o tym dyskutuje, to tylko zdjęcie Tom, powinieneś wierzyć mi i Bill’owi a nie debilnej gazecie, która zrobi z Paris zakonnice byle sprzedać nakład.
- To znaczy, że ty i Bill nic ten tego?
- Ależ z ciebie geniusz no pewno, że nie.
- I on ci się nie podoba?
- Nie za koniecznie, wole, kiedy faceta można ode mnie odróżnić ja się nie maluje on tak ja się nie bawię w modelowanie włosów on tak ja nie maluje paznokci on tak.
- A co ci się stało w buzię?
- Jezu, obrończynie twojego brata tak mnie urządziły, bo nie było przy mnie żadnego rycerza, co by mógł wziąć na siebie ich ciosy wiesz?
- Nie wiedziałem, że taki ci potrzebny.
- Wiesz jak atakuje mnie tuzin plastikowych lalek to by się przydał.
- A mogę nim być?
- Eeeee, co?
- No tym rycerzem.
- A no jasne, że tak następnym razem jak mnie będą walić w pysk to powiem, poczekajcie zawołam swego rycerza sir Tom’a i walcie jego a ty wtedy wyskoczysz na bmx’ie w lśniącej zbroi z czapką na głowie i powiesz „walcie mnie nie ją ha ha”, nie ma problemu rolę rycerza masz już w kieszeni.
- Wielkie dzięki - rozłączył się.
Faceci to dziwolągi. A ten to już jakieś rekordy bije.
Około północy dostałam sms’a. AAAAAAAAAAAAAAAAAAA. Dajcie mi żyć ja jutro szkołę mam, ludzie. Napisał do mnie Bill:
„Nikki jesteś wielka, nie wiem, co mu powiedziałaś, ale chyba cię ozłocę. Wyszedł z pokoju cały w skowronkach i przyniósł mi Red Bull’a. Kochana jesteś lecę spać. Kamień z serca”.
No fajno, łączę rodziny, jestem kochana, ozłocona, a w dodatku mam jeszcze rycerza, co by to moje ozłocenie pilnował, a to wszystko w jeden wieczór. A teraz dajta mi żyć ja też chce spać.
Chrap chrap…

Mam nadzieję, że się podobało...Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
świrka
:]
:]



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 20:22, 01 Lis 2006 Powrót do góry

1! Very Happy zygu zygu xD

EDIT:

o, o, ta część jest baaardzo fajna... nom...czyli podsumowując najbardziej do tej pory podobały mi się 2 części Wink i tak, jest siuperrr Razz

no to chyba tyle ode mnie ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jadzia
:)
:)



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD

PostWysłany: Pią 17:57, 03 Lis 2006 Powrót do góry

Dłuuuugie ale super i coś mi isę zdaje że Tom będzie z Nikki
Ale ja zarywa, a Bill będzie z Carol na bank fajnie by było
No czekam na next party
Mam nadzieje ze juz nie długo się pojawi Razz
Pozdrawaim ~maadziaa~ ;*;*;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anulkadance
:-(
:-(



Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin:)

PostWysłany: Pią 19:20, 03 Lis 2006 Powrót do góry

Hahahahah.

Genialne jak zawsze Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:31, 04 Lis 2006 Powrót do góry

O długo nie komentowałam.
Przepraszan,

Ohoho:DRazz Tom zakochany?Smile
Faaajne:D
Podoba mi się i to bardzo.

Tylko w wielu miejscach nie ma przecinkow, albo są w zlym miejscu.
To trpche przeszkadza w czytaniu/
Popraw to Smile

Buzia:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylas
:-)
:-)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*

PostWysłany: Nie 14:59, 05 Lis 2006 Powrót do góry

Coś mi się zdaje, że Tom chce się tylko zabawić...
Yy... nie ? xD
To by było... coś nowegoo xD
Ahaha
Podobało mi się ;D
No, i czekam na szybkie neksty ;P
Pzdr ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Akemi
:-(
:-(



Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^

PostWysłany: Pią 20:23, 10 Lis 2006 Powrót do góry

No i nadszedł czas na część 10...Smile

.:::Część 10:::.

Przez długi czas nie widziałam Kaulitzów i reszty zespołu, ponieważ byli zajęci dużą ilością koncertów. Kontaktowałam się z nimi tylko przez sms’y, a od czasu do czasu dzwonili do mnie wyrywając słuchawkę sobie nawzajem, bo jak najszybciej chcieli mi wszystko opowiedzieć.
Z nudów ja, Carol, Jo i ta dziewczyna, niby dla Georga, Rebecca wypadałyśmy na miasto. Znałyśmy już niemal wszystkie bary, puby i restauracje w pobliżu. Któregoś dnia siedziałyśmy przy stoliku w McDonaldzie i słuchałyśmy zawodzeń fanek, które całym tłumem siedziały przy stoliku obok. Moje blizny na twarzy i siniak spod oka niemal znikły.
- On jest taki słodki – powiedziała jedna w plastikowej spódniczce mini
- No coś ty, to Bill jest z nich najsłodszy – dodała druga siedząca do mnie tyłem
- Wszyscy są tak samo świetni – dodała jeszcze jedna
Reszty nie udało się nam wyłowić spośród pisków, ochów i achów. Siedziałyśmy i od czasu do czasu któraś z nas prychnęła sobie ze śmiechu w shake’a.
- „Oni są słodcy” – zawtórowałam – gdyby tylko któraś z nich ich spróbowała to nie wiem czy też by tak mówiły - powiedziałam
- Jakby ich znały to by tak nie mówiły – dodała Jo – no może z wyjątkiem Gustava
Spojrzałam na nią wymownie.
- Są bardzo słodcy – powiedziała Carol, aż mnie zatkało – tylko mogliby nie przebijać nieprzytomnym pępków – dodała widząc moją minę
- Ach właśnie Nikki jak ten kolczyk, rodzice już wiedzą? – zapytała Rebecca, która już wszystko wiedziała z relacji Jo
- Tak już wiedzą, przyjęli to w miarę spokojnie za to Kelly zrobiła karczemną awanturę, bo ona chce mieć w języku - powiedziałam
- I co rodzice się zgodzą? – zapytała Carol
- No coś ty, powiedzieli że jeśli sobie przebije język to wyślą ją do szkoły katolickiej z internatem, mało nie zemdlała.
- Naprawdę i nie wynegocjowała nic w zamian? – powiedziała Jo
- No coś ty, jakbyś nie znała mojej siostry, muszą jej kupić nowe spodnie i buty
- No tak to na pewno zrekompensuje jej stratę. – dorzuciła Carol
Siedziałyśmy jeszcze jakiś czas w ciszy i nagle rozdzwonił się mój telefon.
- Halo?
- Cześć mała, co słychać? – powiedział Tom
- Hej, to że jestem niższa od Ciebie to wcale nie znaczy że jestem mała
- Dobra, dobra nie bądź taka małostkowa
- Ja małostkowa?!
- Jak tam test z historii?
- Jakoś tam, zaliczyłam na 4.
- Jak na możliwości Bill’a to wręcz genialnie.
- Wielkie dzięki, a co u was?
- A normalka, zapierdziel taki że nie wiem w co ręce włożyć a niestety mam tylko dwie.
- A czego się spodziewałeś. Ile koncertów jeszcze gracie?
- Jeszcze około pięciu, ale cały czas dogrywamy sprawę szóstego, mamy nadzieję, że uda nam się wykręcić z siódmego i przyjechać na Święta do domu. Mama się stęskniła i codziennie dzwoni do Billa. Biedny niedługo wpadnie w jakąś deprechę i będzie dopiero. A wy co porabiacie?
- Rozbijamy się po mieście z dziewczynami
- A jest z wami ta dla Georga?
- Tak
- O kurczę, a miałem nadzieję, że mi powiesz jak wygląda.
- Mogę Ci przytakiwać, a Ty podawaj jakieś cechy wyglądu.
- Ok., podobna jest do Ciebie?
- Nie.
- To dobrze bo jeszcze by mi się spodobała.
- Przestań, jestem w miejscu publicznym nie chcę być purpurowa.
- No dobra. Jest blondynką?
- Tak.
- Wyższa od Ciebie?
- Nie, taka jak ja właśnie
- No dobra a co z oczami? Niebieskie?
- Nie.
- No to w takim razie zielone.
- A i owszem.
- No to fajnie, spodoba mu się. Ja lecę, bo zaraz zaczynamy próbę.
- Ok., no to powodzenia i do zobaczenia niebawem.
Kiedy tylko odłożyłam słuchawkę dziewczyny zapytały kto dzwonił.
- To był Tom – sprostowałam – pytał co porabiamy.
- Co u nich? – spytała rozgorączkowana Jo
- Właśnie mają próbę, będą grali jeszcze kilka koncertów.
- Biedne chłopaki – powiedziała Rebecca
- Jak to biedne, w końcu sami wybrali taką robotę. Niezła mi robota, zaśpiewają, pobawią się, popatrzą na piszczące panienki z transparentami: Wyjdź za mnie lub Kocham Cię. Wiele osób chciałoby mieć taką pracę. No porównajcie sobie choćby do babci klozetowej, ona na pewno by oddała wszystko by sobie pojeździć po krajach, pośpiewać a potem balować i nocować w najlepszych hotelach. Więc niech już tak nie przesadzają. – czasem nie wierzę sama w to co mówię, ale nie mogłam zostawić tego bez komentarza. Wystarczyło kilka spotkań z nimi i proszę: Upiłam się, mam kolczyk w pępku, wywalili mnie z kina, porwali mnie spod szkoły, dwa razy trafiłam do gazet i to za każdym razem w sposób kompromitujący, no i mnie pobili. Ci faceci powinni mieć instrukcję z ostrzeżeniem „przebywasz z nimi na własną odpowiedzialność , za ewentualne skutki uboczne nie odpowiadamy”.
***
Kilka tygodni spędziliśmy w sposób mało rozrywkowy. Pełno sprawdzianów, testów. Owszem widywałam Carol w szkole i nawet ze dwa razy spotkałyśmy się też z Jo i Rebeccą, która okazała się bardzo sympatyczną i fajną dziewczyną, a co więcej pasowała do Georga naprawdę, ale to nie było to samo. Żadnej akcji ze strażakami, żadnej ucieczki przed fankami, bijatyk, dziwnych telefonów. Słowem nuda. I właściwie wstyd się przyznać ale tęsknię za chłopakami. Na zewnątrz coraz zimniej, niedługo święta, wielkie obżarstwo. Mama już robi zapasy jak dla wojska bo ma do nas przyjechać ciocia Nadine z synkiem (już się cieszę) oraz Jo ze swoją mamą i ojcem. Będzie wesoło, ale na pewno byłoby weselej gdyby nagle zadzwonił telefon i bym się dowiedziała, że chłopaki zabierają nas na zimowy piknik w parku albo bitwę na jedzenie w jakiejś knajpie. Albo może coś jeszcze głupszego.
*
Już jutro ostatni dzień szkoły przed Świętami. A tu cisza, nic się nie dzieje. Ciocia Nadine już przysłała swoje rzeczy. A i syna też. Ale całe szczęście dla mnie to Kelly musiała odstąpić im swój pokój. Sama przeniosła się na kanapę w pokoju. Mama Jo przekonała moją byśmy spały razem u mnie w pokoju, cytuję: „One się tak świetnie ze sobą dogadują. Ja będę usatysfakcjonowana jeśli wstawisz mi rozkładane łóżko do gabinetu Ralfa”. (Czyli mojego ojca). Jo ma do nas przyjechać zaraz po szkole i już tu zostanie przez Święta i ferie. Nie mogę się doczekać, będę miała przynajmniej powód by wyjść z domu i to bez mojego kochanego kuzynka. A dlaczego, bo na pewno mama Jo „wytłumaczy po swojemu” mojej mamie że nam teraz jest potrzebny kontakt z rówieśnikami a przecież po pracy w szkole nie możemy opiekować się teraz dziećmi.
No i już minął ostatni dzień w szkole. Właśnie dochodziłam do domu gdy wybiegła mi na spotkanie Jo.
- Nikki! Chodź szybko, nie uwierzysz co się stało
- Co takiego?! Kelly została porwana przez kosmitów i nie będzie nas już dręczyć?
- Nie, nie aż tak, ale też całkiem nieźle. Właśnie dzwonił Gustav
- A teraz rozumiem skąd ta euforia
- Daj spokój, powiedział mi, że wszyscy z zespołu spędzają pierwszy dzień Świąt z rodzicami.
- No i co z tego?
- Nie nic, tylko wyobraź sobie, że później jadą na cały tydzień do Aspen
- Wow, no jupik, mam skakać z radości – i uniosłam w górę ręce machając nimi z udawaną radością
- Nie daj mi dokończyć
- No to kończ, może idą z wizytą do Kanclerza a potem jadą do Watykanu się spowiadać?
- Boże przestań, wyobraź sobie że przyjadą po nas i zabiorą nas ze sobą.
- Uważaj że moi starzy się zgodzą
- Już się zgodzili, znów moja mama zadziałała
Rozpromieniłam się. Mam zamiast użerania się z rodzinką w domu jechać do najbardziej ekskluzywnego miejsca, gdzie można do woli jeździć na snowboardzie.
- Twoją mamę to trzeba ozłocić
- Moja mama po prostu nas rozumie, sama nie lubiła rodzinnych spędów
- A jak zareagowała Kelly
- A jak myślisz, zaczęła wyć, tupać i zanosiła się płaczem.
- Podejrzewam że teraz nowe spodnie nie wystarczą
- Nie chyba nie ale nic mnie to nie obchodzi. Musimy się spakować. Po jutrze wyjeżdżamy.
Stałyśmy przed domem jeszcze chwilę a potem weszłyśmy do środka. Kelly była naburmuszona a mama i tata byli sceptycznie nastawieni, natomiast mama Jo rozpływała się w zachwytach.
Pierwszy dzień Świąt mijał niezwykle wolno. Co chwila jedliśmy, gadaliśmy i ogólnie nie odchodziliśmy od stołu nawet na krok. Mama natomiast starała się byśmy od tego stołu się wyturlały a nie odeszły. Co chwila nam dokładała jedzenia, lub pytała czy nie chcemy ciasta. W sumie to tego dnia zjadłam więcej niż w przeciągu ostatnich miesięcy. Rozpakowane prezenty walały się po podłodze. A mały Adrian już zdążył popsuć połowę z zabawek które dostał. Przeżył w całości tylko metalowy model samoloty, który tylko raz odbył lot próbny a kiedy zbił mamie najlepszy wazon ciotka zamknęła zarówno samolot jak i brata w pokoju u Kelly skąd od czasu do czasu dochodziły dziwne odgłosy. Ja jak zwykle dostałam prezenty z podtekstem. Czyli kredki i tusze do powiek, kremy, maseczki i spódniczkę, łudząco podobną do tej, którą miałam na rozpoczęciu roku szkolnego i gdyby nie to że ona już dawno została zutylizowana w śmieciach to bym myślała że to ona. Jedynie Jo i jej mama były oryginalne, od Jo dostałam ochraniacze a od jej mamy nową deskę. Byłam wniebowzięta, wreszcie coś co mi się przyda, przecież uwielbiam jeździć na desce.
Dobrze że jeszcze przed Świętami poszłyśmy kupić prezenty chłopakom z zespołu bo wyszłybyśmy na jakieś idiotki. Złożyłyśmy się we cztery i kupiłyśmy chłopakom:
Bill’owi – zestaw czarnych cieni do powiek, oraz kredkę i lakier do paznokci, naturalnie też czarny i wielką tubę odżywki do tych jego przedłużonych farbowanych włosów.
Tom’owi – zestaw wymyślnych kostek do gry z tekstami na zamówienie i dwie czapki nike
Gustav – dostanie nowe pałeczki z wymyślnym napisem chyba po chińsku, a Jo wybrała jeszcze czapkę pumy
Georg – otrzyma nową prostownicę do włosów, według sprzedawcy to najnowszy model, i bardzo fajną koszulkę z Red Hot Chili Peppers
Mam nadzieję że się spodobają, spłukałyśmy się doszczętnie, ale oni nam fundują Aspen więc chyba bez porównania.
Wstałyśmy o szóstej, Carol i Rebecca miały się zjawić na wpół do siódmej, a chłopaki mieli być na siódmą. Zjadłyśmy śniadanie i ubrałyśmy się. Tata zniósł nasze walizki i wtedy przyszły dziewczyny. Jeszcze zdążyłyśmy wypić po gorącej czekoladzie i przyjechał czarny wan. Kelly spała jak zabita, właśnie dlatego umówiłyśmy się z chłopakami na tak wczesną godzinę by uniknąć ich konfrontacji z Kelly. Wyszłyśmy, każda ciągnęła ze sobą swoją walizkę. Chłopaki wyszli nas przywitać. Wyglądali na szczęśliwych ale zmęczonych.
- No to jak dziewczyny gotowe na wyjazd? – Zapytał Bill
- Nie tak dla jaj stoimy sobie na mrozie z walizkami pod pachą - powiedziałam
- Tego mi właśnie brakowało najbardziej, Twoich docinków – powiedział Tom wychodząc z wana
- No jeszcze Ci zbrzydną.
Jo już witała się z Gustavem więc my przedstawiłyśmy reszcie Rebeccę. Każdy z chłopaków uścisnął jej dłoń. A potem kierowca kazał nam wsiadać. I tak też zrobiliśmy. Już nie mogłam się doczekać Aspen, ale byłam bardzo szczęśliwa że wreszcie towarzyszą nam chłopaki. Rodzice pomachali nam na pożegnanie i już jechaliśmy.

Niewiele po drodze rozmawialiśmy. Właściwie to przez większość czasu spaliśmy. Nikt nie lubi w Święta wstawać o szóstej. Po drodze tylko raz było trochę rozrywki. Wtedy to Bill z Tom’em bili się o ostatniego Red Bull’a, a wiadomo, że gdzie się dwóch bije tam trzeci korzysta i napój wypił Georg, który zaraz potem dostał po głowie pustymi puszkami i opakowaniami po chipsach. Kiedy zajechaliśmy wreszcie do hotelu okazało się, że zaszła jakaś pomyłka przy rezerwacjach. Zamiast czterech pokoi dwuosobowych dostaliśmy jeden czteroosobowy i dwa dwuosobowe. Dwuosobowy od razu zamówili sobie Jo z Gustawem. A to oznaczało, że jedna z nas musi zamieszkać z chłopakami. Dostaliśmy pokoje numer 307, 308 i 309. Uznałam jednak, że najsprawiedliwiej będzie, jeśli wylosujemy numery pokoi, bo w marynarza to już wolę nie grać od pamiętnych rurek. Jo i Gustav zajęli pokój 308. Więc na czterech karteczkach napisałam numer 307 i na dwóch napisałam numer 309. Nie spodziewałam się aż takiego pecha. Rebecca i Carol wylosowały nr, 309 więc miałam spędzić cały tydzień w jednym pokoju z Tom’em, Bill’em i Georg’iem. Załamana wciągnęłam swoją walizkę do 307. Fakt mieszkałam z facetami, fakt od razu się rozwalili, ale miałam też najładniejszy widok. A zresztą będę mogła dużo czasu spędzać z dziewczynami w końcu pokój mają po przeciwnej stronie.
Najpierw jednak mieliśmy się rozpakować, oporządzić i zejść na kolację. Pierwszego do łazienki wygoniliśmy Georga, miał tu i ówdzie powbijane resztki chipsów. A my się rozpakowywaliśmy w tym czasie. Drugi poszedł Tom. Niedługo siedział w łazience. Kiedy wyszedł wszedł Bill, tak zadecydowałam zdawałam sobie sprawę, że on będzie siedział najdłużej, ale zawsze mogłam ich później wygonić i nie martwić się, że będą mi zaglądać do łazienki czy też przeszkadzać. Kiedy wyszedł Bill, Georg powiedział:
- Zejdźmy już do restauracji, zajmiemy dobry stolik, może będą mieli jakiś ośmioosobowy.
- Dobry pomysł, zahaczymy po drodze do reszty. – powiedział Bill.
- A ja dołączę jak już wyjdę z łazienki. – powiedziałam.
- Na pewno nas znajdziesz – powiedział Tom
- O tak, na pewno w razie, co będę szła w stronę stolika gdzie będzie się toczyła bitwa na jedzenie – powiedziałam z przekąsem.
- To, co Ty myślisz, że my się w każdej restauracji jedzeniem rzucamy – powiedział Bill.
- Nie tylko, przy co drugim wspólnym posiłku.
- Ale teraz będziemy grzeczni – powiedział Georg.
Wyszli. Wzięłam swoje wszystkie przybory do mycia, czyli:
- Gąbkę
- Mydło
- Szampon
- Ręcznik
- Ubranie na zmianę
- Dezodorant
- Buty
- Szczotkę do włosów
I tak wyposażona zamknęłam się w łazience. Nie wiem jak długo w niej siedziałam, ale po pobudce o świcie, podróży i fakcie, że dzielę pokój z chłopakami, musiałam wziąć długi prysznic. Zarówno w pokoju, jak i w łazience panowała cisza. Przebrałam się i właśnie zaczęłam czesać włosy. Jednak po umyciu musiałam zaczynać od tych pod spodem. Zarzuciłam włosami do przodu tak, że zasłoniły mi twarz i wyszłam z łazienki. Operacja czesania włosów zajmowała mi średnio dziesięć minut, bo miałam ich na głowie od cholery. Zawsze, więc wolałam rozsiądź się na łóżku. Wyszłam z łazienki i po omacku szłam do swojego łóżka. Wybrałam je ze względu na to, iż znajdowało się pod oknem z ogromnym parapetem. Można tam było spokojnie usiąść i popatrzeć na widoki. Ale teraz miałam ręce pełne włosów. Kiedy usiadłam poczułam, że zamiast na pościeli siedzę komuś na kolanach.
- JJJJJJJJJJJJEEEEEEEEEEEEZZZZZZZZZZZZUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!!!!! – wrzasnęłam.
- Nie wiedziałem, że jestem taki niewygodny. – to był Tom
- To nie o to chodzi – powiedziałam – myślałam, że zszedłeś na dół z chłopakami
- Bo tak było
- To, co tu robisz
- Stęskniłem się – powiedział mrugając
- Ty mnie tu nie czaruj lepiej, o mało nie dostałam zawału.
- Dziewczyny tak czasem na mnie reagują
- Nie bądź taki hop do przodu, gdybym wiedziała, że tu jesteś nigdy bym nie wyszła z mokrymi kłakami
- A dlaczego?
- No, bo nie
- No powiedz
- Bo mi nie do twarzy - powiedziałam
- Ach zależy Ci by ładnie dla mnie wyglądać, pochlebiasz mi, aż się wzruszyłem
- Nie przesadzaj dobra – powiedziałam, ale już za późno zaczerwieniłam się jak jakaś chora
- Daj pomogę Ci – powiedział zabierając mi szczotkę z ręki
- No coś ty
- Ja się na tym znam, odkąd pamiętam miałem długie włosy
- No dobra, ale wyrwij mi chodź jednego włosa a pożałujesz, że się urodziłeś
- Zgoda, siadaj – wskazał mi łóżko – czekaj gdzie Bill ma swoją torbę
- A czemu pytasz
- Zobaczysz, już mam – rozpiął torbę Billa i zaczął w niej czegoś gorączkowo szukać
- Czego tam szukasz, oddziałów specjalnych?
- Ha ha, ale śmieszne – powiedział ironicznie – już mam, to odżywka do włosów, bez spłukiwania, pomaga rozczesać włosy i je odżywia – zakomunikował jakby czytał ulotkę.
Usiadł za mną i najpierw równomiernie nałożył mi na włosy odżywkę. Dziwacznie się czułam, nikt nigdy nie dotykał moich włosów z wyjątkiem mamy jak jeszcze byłam mała.
- No, odżywka nałożona, teraz trzeba odczekać chwilę, musi się wchłonąć, daj mi tą szczotkę
- Pamiętaj tylko o moim ostrzeżeniu, żeby później nie było, że nie ostrzegałam.
- Nie ma sprawy, pamiętam, jakby, co to mnie też możesz kopnąć tak jak Billa – i parsknął śmiechem
- O matko, mówił Ci
- No jasne, trzeba było widzieć jego minę na próbach do koncertów, on na scenie się czasem tak dziwnie ustawia, gibie, robi wielkie rozkroki, a tym razem na próbach stał jak słup soli.
- Nie wiedziałam, że aż tak oberwał
- Przecież by się nie przyznał przed wami, musiał udawać, że wszystko jest Ok
- Może i masz rację
- A skoro teraz już wiem, do czego jesteś zdolna, to na pewno nie wyrwę Ci ani jednego włosa.
Zaczął mi rozczesywać te moje kłaki. I faktycznie, jak profesjonalista, nie ciągnął nie szarpał, nie wyrywał. Ani razu nie poczułam by mnie coś zabolało. Za to od czasu do czasu po plecach przechodziły mi dreszcze. Kiedy Tom łapał w dłoń kolejne pasmo włosów, zdarzało się, że muskał moją szyję. Jejku, jakie dziwne uczucie. Może nawet wiedział, co się święci, bo od czasu do czasu zaglądał mi przez ramię rozanielony.
- Nie myślałaś nigdy by sobie ściąć włosy skoro Ci tak przeszkadzają? – powiedział w końcu
- A co oferujesz swoje usługi, teraz pożyczysz od Bill’a nożyczki? - powiedziałam
- Nie, tak tylko pytam… No niemal skończyłem. – znów zajrzał mi przez ramię, tylko tym razem patrzył mi prosto w oczy i zachowywał się tak jakby na coś czekał. Jakby miał ochotę coś zrobić. Co dziwniejsze wcale nie miałam zamiaru mu na to nie pozwolić. Jakiś głos w głowie mówił mi „uciekaj”. Ale choć raz nie chciałam słuchać głosu rozsądku. Nasze twarze były już tak, blisko, że kontury zaczęły mi się rozmazywać. Serce miałam w gardle. I wtedy… wszedł Bill wrzeszcząc:
- Co tak długo, ile można na was czekać, wszyscy już są na dole i burczy nam w brzuchach.
- Jezu włosów nie można czesać, czy co – powiedziałam, teraz stojąc obok Tom’a, któremu na twarzy rysował się grymas mordercy.
- Wiesz, co braciszku – powiedział Tom – ja Cię kiedyś ukatrupię

No i znowu długie...Ech...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
świrka
:]
:]



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 20:25, 10 Lis 2006 Powrót do góry

1 Very Happy

edit;

oooo...ta część też należy do najfajniejszych Wink Very Happy
gdzieniegdzie brakowało przecinków ale to szczególik ;]

zauważyłam że dodajesz części w piątki xD xD
i jeszcze jedno:
weż, coś napisz w Śmietniku...albo gdzieś... Wink xD Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:32, 10 Lis 2006 Powrót do góry

Heheehe:D

Jakie to czesanie włosów było romantyczne Smile
Nigdy bym nie pomyślała...Smile

Faaaajnie:D

Podobał mi się ten odcinek:)
Aż zrobiła mi się ochota na święta.
Najadłabym się tych wszystkich smakołyków...Razz

No nic, czekam na kolejną część SmileSmile

A i zaóważyłam, ze teraz starałaś się z interpunkcją Smile

Asiulla

Ps. Proponowałabym żebyś w temacie pisała, że jest nowy odcinek...Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)