Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Tokio Hotel?!! Nigdy w życiu!!!-(23) THE END! OSTATNIA!!! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Sylas
:-)
:-)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*

PostWysłany: Sob 16:46, 14 Paź 2006 Powrót do góry

Jee xD Najlepszy odcinek xD
Zaczyna mnie wciąągać... Wssssysssać... jak wirrr xD xP
Ahaha. Nie no... To teraz oto wiekopomna chwilaaa
Sylas mówi...:
Czekam na nekst part ! xD xP
Pzdr Wink ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jadzia
:)
:)



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD

PostWysłany: Sob 21:15, 14 Paź 2006 Powrót do góry

No troche długie
Ale mis ei podobało Smile
Czekam na nastepna czesc Razz

;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Borat
:-)
:-)



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Nie 15:48, 15 Paź 2006 Powrót do góry

hhahahahahahahhhahahhahahahahah!!!

to było boskie!!!
czuję się taka, ze ah i oh! nadrobiłam części i stwierdzam, ze przeczytam je jeszce raz! ahahahhah xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Karolinura




Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Czudec

PostWysłany: Pon 14:03, 16 Paź 2006 Powrót do góry

to było wspaniałe mam nadzieje że nowa część juz niedługo


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Akemi
:-(
:-(



Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^

PostWysłany: Wto 18:10, 17 Paź 2006 Powrót do góry

Dziś już 6 część...dzięki za bardzo miłe komentarze. Mam nadzieję, że opinia na temat mojego opka się nie zmieni póki co następna część...

.:::Część 6:::.

Moje nowe łóżko spisywało się znakomicie. Już ponad tydzień wysypiałam się na nim po królewsku. Mimo, że nie było pod spodem bliźniaków sny układały się naprawdę super. Już niedługo miałam zobaczyć po raz pierwszy moją nową szkołę. Byłam przerażona, ale równie mocno podekscytowana. Nie będę miała tam na pewno żadnych przyjaciół, bo wszyscy moi starzy znajomi zostali w Berlinie. Wkroczyłam nie dość, że w nowy wiek i nowe miasto to teraz jeszcze miałam poznać nową szkołę i nowych ludzi.
No i nadszedł ten dzień. Rok szkolny rozpocznie się o godzinie 10, a moja mama już o 7:00 rano zapukała do moich drzwi.
-Wstawaj córeczko, bo nie zdążysz się wyszykować!
Ta. Jakbym była Kelly i musiała siedem godzin suszyć włosy, cztery godziny nakładać puder na twarz i jeszcze dwie godziny malować paznokcie. U mnie wyglądałoby to następująco, oczywiście gdybym mogła się wybrać do szkoły w taki sposób, jaki by mi odpowiadał. Założyłabym glany, wciągnęła portki, nałożyła podkoszulkę, przeczesała kłaki, żeby nie wyglądały jak prosto z łoża i wyszła. A tu nie!
- Trzeba założyć ładne buciki, pamiętaj! – wrzeszczy od rana mamusia zza drzwi – Naszykowałam Ci ładną białą bluzeczkę, w której wyglądasz tak ślicznie.
Bla, bla, bla…Czy nowy rok szkolny nie może rozpoczynać się drugiego dnia szkoły? Nie może się obyć bez jakiś kretyńskich apelów, głupich przemówień podzielności na klasy. Właśnie – moja klasa. Tragedia. Poznam około 30 pawianów, których połowa, przynajmniej mi się nie spodoba. Wracając do stroju. Jeszcze pewnie będę musiała założyć tą granatową spódniczkę. I długo nie musiałam czekać. Już za chwilę mama zapukała do drzwi:
- Kochanie! Twoja ulubiona, granatowa spódniczka wisi na krześle w przedpokoju.
No i tak. Będę się musiała przebrać w kogoś kim nie jestem i ludzie przeżyją szok. W pierwszym dniu przyjdzie ugrzeczniona, wyczesana w granatowej spódniczce, białej bluzeczce ślicznych bucikach. A na normalne zajęcia przyjdę w glanach, umorusana i w podartych podkoszulkach. No, może nie przesadzajmy, że w podartych, ale na pewno w starych i wyciągniętych, no i wyblakłych. Mama powiedziała ostatnio, że nie kupi mi żadnej nowej podkoszulki, jeśli nie będzie trochę bardziej dziewczęca. To się zbuntowałam. Będę chodzić w starych, spranych bez koloru. A, co? Perły się nie używało, nie? To niech sobie teraz nie myśli. Oczywiście doradcą w zakupach miałaby być Kelly. No i co ona by mi doradziła? Jakiś różowych lateks, w którym skóra by nie oddychała i jedyne, czego mogłabym się nabawić to odparzeń. A fuj! A może jeszcze cekinaiste?! O, Jezu…
Już za jakąś 1 godz i 35 minut poznam nowych ludzi, z którymi będę przeżywała kolejne lata męczarni. Z tego, co się dowiedziałam to w tej szkole są tacy fantastyczni nauczyciele, że wziąć się tylko i zastrzelić. U mnie w Berlinie, byli okropni, ale tamci w porównaniu z tymi to było nic. To jak kapuśniaczek i burza z piorunami! Już widzę, że będę musiała ślęczeć nad książkami częściej i dłużej niż kiedykolwiek. Już teraz się boję.
- Kochanie! Zejdź już! Zaraz odjeżdżamy. Musimy być trochę wcześniej, bo tata idzie wcześniej do pracy.
O, świetnie! Nie dość, że zobaczę po rap pierwszy swoich nowych kolegów to jeszcze przyjadę tam wcześniej jak jakaś maniaczka. Dobrze, że nie kazali mi tam przyjechać o szóstej, żeby czasami się nie spóźnić. Ładnie będą na mnie patrzyli. Oni dopiero przyjdą świeży i zagadani, a ja nie dość, że nikogo nie będę znała, będę wyglądała jak kretyn, będę się czuła jak idiotka w swoich ciuchach, to jeszcze na dodatek będę wyglądała na znudzoną, zmęczoną i przygnębioną. Dlaczego? Bo będę czekała godzinę na rozpoczęcie. Koszmar!
- No chodźże już wreszcie, Nikki! Ile można na Ciebie czekać?
- Zamknij się Kelly jak będę chciała do wyjdę! A jak nie to wsadzę Ci kalosz w twarz!
Chociaż, nie mam kalosza. To może być glan, chociaż na nią to szkoda. Co mogłabym jej wsadzić? Rozejrzyjmy się po pokoju. Mhmmm…o już wiem! Bibelot od mojej cioci. Jest wystarczająco duży, wystarczająco paskudny i zdecydowanie niepotrzebny. Mała, nie przepraszam, olbrzymiasta parcelowana świnia w różowym kubraczku i w dodatku jeszcze z chochlą pod pachą. Co to ma być?! I to jeszcze na urodziny. Boże, do szesnastolatki z ceramiczną świnią. Czy to ma być jakaś przenośnia?! Jestem do tego podobna, czy jak?! Chyba nie jest ze mną, aż tak źle. Co za koszmar. Teraz będę na to patrzyła i jeżeli naprawdę nie użyje tego jako zatyczki do Kelly to naprawdę zawiodę się na cioci. Kupiła mi jakieś…coś, czego nawet nie będę umiała jakoś wykorzystać. No, dobra jak nie zatkam tym Kelly, to, co mogę jeszcze z tym zrobić? Rzucić na sąsiada jak będzie sr…, no nieważne pod moim oknem? Albo coś. No, nie wiem, ale różowy kubraczek świnki pasuje do, Kelly więc chyba jednak zostawię to na jakąś dobrą okazję. Jak zacznie pruć się znowu „Gdzie jest mój różowy lakier?!” A skąd mam wiedzieć, przecież niepotrzebny mi, co, miałabym z nim zrobić, oko posmarować?! O, Jezu…No jednak czas się ruszyć, mam już na sobie rajtuzy, ale teraz musze jeszcze iść po katastrofe-spódniczkę. Jezu, jakie to moje życie niesprawiedliwe. Obok mnie będzie stała rozpromieniona Kelly, oczywiście będzie chodziła ze mną do szkoły i ona będzie miss popularności. Bo jaka jestem, och i ach. Nowa Barbie, nowa różowa! Łehehe. A obok będę stała ja. W czteroletniej spódnicy granatowej, która już straciła kolor i teraz już właściwie jest granatowa tylko lekko szara. W za dużych rajstopach po mamie, bo swoich własnych nie mam i w butach, które nie widziały światła dziennego od pięciu lat i lekko wyszły z mody. Nie mówiąc już o tym, że obcas od spodu jest zakurzony, ale nie będę go czyścić, bo znowu po dzisiejszym dniu trafią do szafy na następne parę lat. O ile się wcześniej nie przeprowadzimy. No i w bluzeczce białe, w której guzik na prawym mankiecie jest inny od lewego, ponieważ, któregoś dnia z nerwów go odgryzłam. A to wszystko dzięki mojemu poprzedniemu dyrektorowi, który pieprzył od rzeczy przez cztery godziny, bo właśnie była akademia i zaczął nam mówić, jacy to jesteśmy ważni dla świata. Bylibyśmy ważniejsi, gdyby nas nie zanudzał. Czemu właśnie ja?
- Kochanie! No długo jeszcze?
Sprzysięgli się czy jak?
- Zaraz wyłażę! Chyba, że skoczę przez okno to wtedy zbierzecie mnie z dołu.
Rany! Zero sprawiedliwości. Aleks, ty to masz dobrze. Śpisz sobie i mino, że wrzeszczą, co pięć minut przed moimi drzwiami to i tak masz ich w nosie.
- O matko! Wstydziłbyś się! Nasmrodziłeś w pokoju i rzeczywiście muszę teraz wyjść. Jezu, jak cuchnie! Nie zdążę nawet okna otworzyć. Wszystko prześmierdnie. Co ty żeś wczoraj jadł tuńczyka, czy co? Nafaszerowali Cię fasolą sprzed dwóch dni, czy jak?! Muszę koniecznie ustalić jakieś Twoje nowe menu, bo mnie zatrujesz tutaj.

- Dziecko drogie, nie stać Cię na grzebień? – o, to jest właśnie podnoszenie na duchu dziecka w dniu rozpoczęcia roku szkolnego, dzielny tatuś
- Nie, nie stać mnie! A moją szczotkę do włosów dawno wyrzuciłam, bo się na nią obraziłam. Zaczęła na mnie robić krzywe miny od rana.
- Przestań żartować, spóźnimy się.
- Jak się spóźnimy?! Jest dopiero 8:00, a rozpoczęcie jest o 10:00, a szkoła jest raptem cztery przecznicy stąd. Właściwie nawet jeślibym stąd poszła pieszo to i tak byłabym za wcześnie.
- Przestań marudzić. To tradycja.
- Mamo! Jaka tradycja?! Ja po prostu zaczynam szkołę.
- Nie bądź taka mądra, bo Cię pająki za obraz wciągną.
Bla, bla, bla…
- No dobra, idźmy już. Miejmy to za sobą. Pocierpmy pod szkołą, nie tu.
- Jadłaś śniadanie?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo wiesz, jakoś nie mam apetytu.
A jak się odwróciłam i zobaczyłam jeszcze Kelly, to już naprawdę straciłam apetyt na jakieś następne dwa tygodnie. Ubrana była od stóp do głów w nowe ubrania podkreślam nowe! Nowe buty, nowe rajstopy, nową spódniczkę, nową bluzkę, a na ręku miała nowy zegarek. Miała całkiem nowy makijaż, bo jeszcze tego odcienia różu na niej nie widziałam. I nową gumkę do włosów. Gumka do włosów? No halo? Barbie z gumką do włosów? No, dobra powiedzmy, że to dla wygody…Ale gumka do włosów?! Tego nie przeżyje. Zobaczą mnie, a potem spojrzą się w prawo, gdzie będzie stała Kelly. Modnisia, strojnisia i to jeszcze kropka w kropkę jak Barbie. Różowa podkoszulka, różowa spódniczka, łososiowe rajstopki, różowe półbuciki na obcasiku kaczuszce. Nie dziwcie się, że wiem jak się to nazywa. Po tysiącach godzin spędzonych w sklepie znasz już wszelkie nazwy obcasów. Różowe spinki do włosów, różowa gumka do włosów. Gumka, właśnie! Różowe cienie do powiek i różowy błyszczyk. Dobrze, że jeszcze nie posmarowała sobie rzęs na różowo. Tego chyba jeszcze nie wymyślili. Mało tego to jeszcze nic…różowa torebka. Z kim? Z „Hello Kitty!” No, halo? To ja mam 16 lat i nie mam niczego z „Hello Kitty!”. Ona ma 17 i ma torebkę z „Hello Kitty!”, długopis z „Hello Kitty” i chyba „Hello Kitty!” w mózgu! W końcu po tym wszystkim, ruszyliśmy do mojej nowej szkoły. Do nowych ludzi. Do „nowej przygody w moim życiu” jak to powiedziała mama. Pff..przygody. To tylko kretyński budynek i to podejrzewam jeszcze stary, głupi ludzie i kretyńskie spojrzenia w moją stronę. I jeszcze bardziej kretyńskie w stronę mojej siostry. Chociaż biorąc pod uwagę statystyki to podejrzewam, że mniej więcej 90% dziewczyn będzie podobna do Kelly, a nie do mnie. Och…zobaczymy, co to z tego wyjdzie.
Wsiedliśmy do samochodu. Już jedziemy. Jesteśmy coraz bliżej. Widzę już moją fantastyczną szkołę, wysiadamy i zgadnijcie co? Tam jeszcze nawet dozorcy nie ma pod tą szkołą. Nawet brama jest jeszcze zamknięta. Bo gdyby była otwarta to byśmy mogli wejść na teren szkoły gdzie jest ławka. A przed szkoła nawet nie ma zasranej ławki. No nie! A co robi moja mamusia? Cala szczęśliwa? Mówi:
- No to pa, pa, dziewczynki. Powodzenia. Ja z tatusiem już jedziemy, bo się spóźnimy do pracy.

*

Na rozpoczęciu przemówień było, co niemiara. Nie przypuszczałam, że szkoła może mieć, aż tylu dyrektorów. Dyrektor taki dyrektor sraki. Od spraw takich od spraw siakich. W sumie Ci dyrektorzy pieprzyli przeszło 3 godziny, a należy wspomnieć, że rozpoczęcie opóźniło się o godzinę. I gdyby nie dziewczyna, która siedziała obok mnie to na pewno doszłoby do rękoczynów, albo do samookaleczenia. Jedyną miłą wiadomością dla mnie dzisiejszego wczesnego popołudnia było to, że ta dziewczyna, Carol będzie ze mną w klasie. Jest identyczna jak ja tyle, że ma jasne włosy, ale z natury, a nie z wyboru. Kelly natomiast znalazła sobie grono podobnych do siebie plastikowych lalek i stwierdziła, że się z nimi wybierze na miasto. I całe szczęście, bo jak bym miała wracać z nią do domu pieszo to ze względu na jej nowe buciki trwałoby to siedem godzin. Przed szkołą pożegnałam się z Carol i już szłam w kierunku domu.
Nagle usłyszałam za plecami, że nadjeżdża jakiś spory samochód. Drzwi się rozsunęły i nagle poczułam, że dwie osoby łapią mnie pod ręce i ciągną do czarnej furgonetki. Nie zdążyłam nawet wrzasnąć „na pomoc!”. Kiedy drzwi się zatrzasnęły, ruszyliśmy. I wtedy się rozejrzałam. Naprzeciwko mnie siedział Georg i współczująco kiwał głową. Widocznie nie popierał pomysłu znęcania się nade mną. Natomiast obok mnie spod dziwacznych strojów wyłonili się roześmiani i najwyraźniej dumni z siebie bliźniacy. Kiedy tylko przyjęłam wygodną pozycję wymierzyłam jako pierwszemu Tomowi cios w ramię, bo to na pewno był jego genialny pomysł. A Bill’a trzepnęłam w głowę, bo siedział i chichrał się z tego „jaki to on jest genialny!”.
- Hej, no moja fryzura!
- Ciesz się, że nie oberwałeś, w co inne! Nie można było się ze mną po prostu umówić?
- Przecież masz wyłączoną komórkę do cholery!
- A ty skąd masz mój numer?!
- Od Tom’a. Bo w przeciwieństwie do Ciebie ja mam normalne rodzeństwo.
W tym momencie ja i Georg rzuciliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia. Wyciągnęłam rękę w stronę Georga i zajęłam miejsce obok niego.
- Nikki jestem. Ty się nie musisz przedstawiać.
- Miło mi. Chciałem im to wyperswadować, ale mi się nie udało. Przegłosowali mnie.
- Nie miałam zamiaru Cię obwiniać, tylko tych dwóch tam z tyłu. To gdzie teraz jedziemy?
Do jakiejś ciemnej piwnicy?
- Nie. Do restauracji na obiad. Mamy się tam spotkać z Gustavem.
W tym momencie nad oparciami pojawiła się głowa Tom’a z chytrym uśmieszkiem.
- A ty, czego się tak szczerzysz? – powiedziałam
- No właśnie. Mamy poznać dziewczynę, Gustava. Pierwszy raz ją zobaczymy.
- I to jest takie zabawne? Jeśli nie jest do was podobna to na pewno będzie ładna.
- O Jezu tylko nie gryź. Wrr, wrr…chau, chau!
- A ty teraz, co w swoim języku będziesz gadał? Z jakiej okazji ten obiad?
- To taki wstęp przed imprezą z okazji urodzin chłopaków. – powiedział Georg
- Aaaaaaaa, to oni mają dzisiaj urodziny? To jakaś tradycja, porywać ludzi z ulicy? Inaczej brakuje wam gości? To, kogo teraz porywamy, Kanclerza? Chętnie bym z nim porozmawiała o zachowaniu młodzieży XXI wieku.
- Nie, spokojnie. Porywamy tylko naszych najważniejszych gości. – powiedział Bill
- Uuuuu, no to jestem zaszczycona. – odparłam z ironią - Trzeba było mnie uprzedzić to bym jakiś prezent kupiła. Wy mi daliście łóżko.
- Dla nas prezentem było to, że mogliśmy sobie Ciebie porwać. Ciekawe czy ktoś wezwał policję?
- O, mój Boże! Moi rodzice!
- E, spokojnie. Bill dzwonił do Twojej mamy i powiedział, że zabieramy Cię na obiad i imprezę urodzinową.
- Co?! I ona się tak po prostu zgodziła?!
- Tak. – powiedział Tom – Nawet nam podziękowała.
- O, świetnie. To się nazywa mieć poparcie w rodzicach.
Jechaliśmy jeszcze jakiś czas, kiedy samochód stanął. Zatrzymaliśmy się pod wytworną restauracją, mojej rodziny nie byłoby stać nawet na to by usiąść w niej przy barze. Jedyne, nad czym się zastanawiałam to, kto za to zapłaci. Nagle na ulicy zauważyłam znajomą osobę. To Carol. Szła sobie ulicą w naszą stronę. Zawołałam ją.
- Carol, ratuj! – i pomachałam do niej
Podbiegła.
- Cześć, Nikki, co się stało. Skąd się tu wzięłaś?
- Te debile mnie tu przywiozły. – powiedziałam wskazując ręką w stronę Tom’a i Bill’a.
Carol stanęła jak wryta i zapadła niezręczna cisza. Chłopaki byli zdziwieni, a Bill’owi zaświeciły się oczka. Carol szybko się jednak otrząsnęła. Wyciągnęła rękę i po kolei przedstawiała się chłopakom.
- Carol jestem.
Ostatni był Bill, który zdecydowanie zbyt długo ściskał jej dłoń, aż dostał kuksańca od Tom’a.
- Yyyy…tak…to zapraszamy do środka. – powiedział Bill
Odwróciłyśmy się i weszłyśmy, a Carol powiedziała:
- I ja miałam Cię przed nimi ratować? Zwariowałaś czy co?
Hostessa zaprowadziła nas do największego stolika w restauracji. Rozsiedliśmy się. Tom obok mnie z lewej strony z prawej Carol, a za nią Bill i Georg. Między Georgiem, a Tom’em były jeszcze dwa wolne krzesła. Zapewne dla Gustava i jego dziewczyny. Kelner ze szklistymi oczami rozdał nam menu, ale Georg od razu zaznaczył, że jeszcze na kogoś czekamy i poprosił tylko o napoje. Każdy zamówił, co innego. Tom colę, Bill Red-bull’a, ja sok jabłkowy, Carol pomarańczowy, a Georg szampana.
- Mam nadzieję, że nie będziemy zbyt długo czekać na Gustava. – powiedział Bill
- Pod warunkiem, że nie zaplątał się ze swoją dziewczyną w jakiś krzakach po drodze. – powiedział Tom
Ja i Carol spojrzałyśmy po sobie z obrzydzeniem.
- Daj spokój znając Gustava pewnie wolałby się ukryć za bębnami. – powiedział Georg
- Tak, pewnie pałeczkami bębniłby po jej…
- Wystarczy chłopcy, wystarczy! – przerwałam Tom’owi – Lepiej pijcie te swoje napoje.
Chłopaki wybuchnęli histerycznym śmiechem. Wszyscy w restauracji popatrzyli się na nas zniesmaczeni. Kiedy szklanki były już prawie puste pojawił się Gustav. Na początku było widać tylko zarys postaci jego dziewczyny. Właśnie oddawała płaszcz hostessie. Wydawał mi się dziwnie znajoma. Wreszcie podeszli bliżej i mogłam się jej przyjrzeć. Był to nie, kto inny jak moja kuzynka Jo.
- Jo?
- Nikki? Co ty tutaj robisz?
- Chciałam Cię zapytać o to samo.

Nie wiem dlaczego, ale te części zawsze mi sie takie długie robią...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
świrka
:]
:]



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 18:14, 17 Paź 2006 Powrót do góry

1.

EDIT:

łahahaha 2 dni po, edytuję xD

ekhem.
watek o przygotowaniu i rozpoczęciu roku był zbyt nudny. zupełnie mnie nie zachwycił.
za to akcja z porwaniem była znacznie lepsza. Wink
;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez świrka dnia Czw 20:33, 19 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Staff




Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa!

PostWysłany: Czw 19:43, 19 Paź 2006 Powrót do góry

Początek tej części był zdecydowanie beznadziejny. Nie chciało mi się czytać, ale wytrzymałam.
Rozdział długi, a fajne było dopiero od momentu, jak porwali ją z ulicy:PP
Czekam na następną część:]]]]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jadzia
:)
:)



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD

PostWysłany: Pią 8:04, 20 Paź 2006 Powrót do góry

Długie i dobrze jest co poczytac Razz
Nie no bardzo mi sie podobało Wink
A najlepsze było to jak ja porwali nie zdziwiła bym sie jakby jakis przechodni zadzwonił na policje <hahaha>
Czekam na nastepny odcinek Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:44, 20 Paź 2006 Powrót do góry

O^^
Coś nowego:)

Mówisz Jo dziewczyną Gustava?
Oho:D

Hehe porawli ją<lol>
To było dobre Wink

Fajny odcinek.
A długość mi nie przeszkadza.
BARDZO lubie długie odcinki Smile

Buzia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nevermind
:-(
:-(



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: A kogo to obchodzi...

PostWysłany: Pią 15:08, 20 Paź 2006 Powrót do góry

Przeczytałam wszytsko.
I powiem, że...
powiem, że...

Podobało mi się ;D
Naprawdę, wciągnęłam się.
Bede czekac na następne odcinki.

Pozdrawiam.

Nevermind.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylas
:-)
:-)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*

PostWysłany: Sob 19:03, 21 Paź 2006 Powrót do góry

Taak, początek był długi i nudny... Czasem omijałam po kilka wyrazów, czy zdań... Ale końcówka była o wiele lepsza xD Akcja z porwaniem bardzo mi sie spodobała xD No. Także tak... xP
Pisz dalej xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Akemi
:-(
:-(



Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^

PostWysłany: Nie 12:29, 22 Paź 2006 Powrót do góry

Dzięki za miłe komentarze...zaczynam być dumna ze swojego opka WinkA dzisiaj następna część....

.:::Część 7:::.

- Eeeeee, co jest grane? – spytał zdziwiony Georg
- No właśnie. – przytaknął Gustav
- Nic nie jest grane, w lokalu panuje zadziwiająca cisza. Kelner proszę włączyć radio. – powiedziałam.
- Dobra, to moja kuzynka. – powiedziała Jo
- To jest moja kuzynka, Jo, która pomogła nam, kiedy ukrywaliście się pod moim łóżkiem w sypialni.
Carol zrobiła dziwną minę.
- Ach, no właśnie, chcieliśmy Ci podziękować. To było świetne. – powiedział Bill
Jo usiadła i się uśmiechnęła.
- Nie ma sprawy. Od czego się ma rodzinę.
Jedynie Gustav jeszcze stał. Przedstawienie jego dziewczyny miało być niespodzianką dla zespołu, a tu się okazuje, że wszyscy wszystko wiedzą oprócz niego.
- To może ja się przedstawię. Gustav jestem. – powiedział wyciągając rękę w stronę moją i Carol
Carol była pierwsza.
- Jestem Carol, czyli koleżanka Nikki ze szkoły – i tu wskazała na mnie
- Miło mi poznać. Jestem kuzynką Jo i pomagałyśmy bliźniakom ukryć się pod moim łóżkiem przed moją siostrą wariatką.
Gustav wyglądał tak jakby niewiele z tego zrozumiał, ale postanowił wziąć to za pewnik i usiadł obok Jo. Wreszcie mogliśmy zamówić. Ponieważ od rana nic nie jadłam byłam lekko głodna, więc zamówiłam sobie puree ziemniaczane i gołąbki. Bliźniacy za to wzięli sobie spaghetti, Carol pierś z indyka z ziemniakami, Jo tak samo. Gustav i Georg zaskoczyli nas wszystkich. Wzięli łososia w sosie własnym i sałatkę grecką. W końcu przynieśli nasze dania. Siedzieliśmy jak stara dobra rodzina. Słychać było pomruki rozmów. Nagle w moją stronę przechylił się Tom i zaczął szeptać mi coś do ucha. Na początku nie usłyszałam co, więc przybliżyłam się bardziej i poprosiłam żeby powtórzył. Wtedy usłyszałam:
- Cieszę się, że Twój biust jest większy niż te gołąbki.
Z wrażenia puree stanęło mi w gardle, wyrwałam Bill’owi resztkę Red Bull’a, bo mój sok dawno już się skończył, przełknęłam i odwróciłam się czerwona z wściekłości w stronę Tom’a. A Tom powiedział spokojnie:
- No, co? To miał być komplement.
- Ożesz ty! Ja Ci dam komplement! – nie wiedziałam czym mu przyłożyć, w końcu nabrałam słuszną łychę puree i wystrzeliłam jak z procy w stronę zuchwałego bliźniaka. Wszyscy spojrzeli nagle w naszą stronę. Georg z wrażenia upuścił widelec, a Bill wytrzeszczył na mnie oczy. Tom ściągnął dłonią puree ze swojego czoła i powiedział:
- Jak tak dziękujesz za komplementy, to nie chce wiedzieć jak reagujesz jak Cię ktoś obrazi.
Nabił na widelec kawałek mięsa z sosu do spaghetti i rzucił w moją stronę. Wiedziałam, co planuje, więc szybko się usunęłam. Pocisk trafił Carol. Carol wzięła garść ziemniaków i rzuciła w stronę Tom’a. Jednak nie miała zbyt dobrego cela, bo oberwała Jo. Wtedy zdenerwował się Gustav, ale jego pociskiem oberwał Bill, który w panice o swoje włosy koniecznie chciał mu szybko oddać, ale znowu oberwała Jo, która w końcu nie wytrzymała i poświęciła swoją pierś indyka rzucając nią w Georga. Spojrzeliśmy na siebie. Każdy miał kawałek jedzenia sąsiada we włosach lub na twarzy. Wtedy wszyscy jak na komendę złapaliśmy, co mieliśmy pod ręką i zaczęliśmy rzucać w siebie na oślep. Wyniknęła z tego najdroższa wojna „jedzeniowa” w historii. Dookoła stołu biegał kelner prosząc byśmy się uspokoili, jednak to na nas nie podziałało. Po około 10 minutach zajadłej walki coś jednak sprawiło, że się uspokoiliśmy. Przez okno ktoś robił nam zdjęcia. Zauważył go Tom. Nie wiedzieliśmy jednak, od jakiego czasu robił nam zdjęcia i jakiej one będą jakości. Natychmiast przestaliśmy. Już sobie wyobrażam te nagłówki w gazetach:
„OTO JAK GWIAZDY NIEMIECKIEJ MUZYKI SPĘDZAJĄ CZAS WOLNY!” albo „GASTRONOMICZNA KATASTROFA Z UDZIAŁEM TOKIO HOTEL!”. „BITWA NA JEDZENIE W NAJDROŻSZYM LOKALU W MIEŚCIE!”. Przez jakiś czas siedzieliśmy jak zaczarowani. W końcu wstał Bill i powiedział:
- Chyba powinniśmy się już zmywać. – Bill zawołał kierowcę, zapłacił rachunek i pokrył szkody, a kierowca wyprowadził nas tylnym wyjściem wprost do furgonetki.
Jechaliśmy w milczeniu. Chłopaki nie mieli zbyt zadowolonej miny. Nawet wolałam nie myśleć, co chodzi im teraz po głowie. Czułam się winna. W końcu to ja wymierzyłam pierwszy cios puree i dlaczego? Bo Tom cieszy się, że mam duży biust. Nie pytałam się nawet, dokąd jedziemy. Siedziałam cicho i czekałam, co będzie. W końcu Gustav zaczął się histerycznie śmiać.
- A ty z czego się tak ryjesz? – zapytał Tom
- Z nas, buhahahahahahahahaha. Zobacz jak my wyglądamy, BUHAHAHAHAHAHA.
Tom się rozejrzał. I też zaczął się śmiać. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to jak wszyscy się prezentujemy. Bill’owi z włosów zwisały fragmenty łososia. Tom wplecione miał w kitkę spaghetti. Jo na czole nosiła ślady sosu. Carol w dekoldzie miała ser feta z sałatki greckiej. Georg na podkoszulce miał wymyślny wzór z piersi kurczaka, a Gustav miał tu i ówdzie poprzyklejane fragmenty kapusty z moich gołąbków. Właściwie gdyby tak dobrze poszukać to moglibyśmy kontynuować walkę na jedzenie w samochodzie. W końcu samochód się zatrzymał. Okazało się, że jesteśmy pod domem bliźniaków.
- A tu, co ma być? – spytałam – Teraz mamy się oblewać sokami?
- Nie. Tu będzie nasza impreza urodzinowa. – odpowiedział Tom
Rozejrzałam się w koło i zobaczyłam mały sklepik.
- Poczekajcie tu na mnie. – i pobiegłam do sklepu
Ekspedient był mocno zdziwiony. Wpadłam jak burza z resztkami jedzenia na głowie, a jedyne, co kupiłam to dwa breloki.
Pojechaliśmy na górę. Tym razem winda szczęśliwie się nie zacięła. Weszliśmy do mieszkania. Bill stanął na środku i powiedział:
- Są dwie łazienki. Dziewczynki na prawo, chłopcy na lewo.
- Dobra, geniuszu. – odparłam – Jak się już umyjemy, wyczeszemy to mamy się potem ubrać w to? – i wskazałam na stan naszej garderoby
- Faktycznie, masz rację. To wy idźcie już do łazienki, a ja i Tom podrzucimy wam jakieś ciuchy.
- Uroczo. Dziękuje. – powiedziałam i weszłyśmy do łazienki
Jak ja nie lubię męskich łazienek. Pełno tu przedmiotów, których bym nawet nie dotknęła, a większości nawet nie znam przeznaczenia. Ciekawe czy jest to łazienka Tom’a czy Bill’a? Tu i ówdzie brudna bielizna. Z tyłu z kolei podkoszulka z przed paru dni. Wszędzie pełno jakiś używanych ubrań, natomiast kosz na bieliznę stoi pusty. Najpierw wszystkie trzy umyłyśmy włosy męskim szamponem. Z trudem znalazłam jakiś czysty ręcznik. Już miałyśmy zamiar kontynuować toaletę, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. To był Bill z nowymi ubraniami dla nas. Podał je Jo i darował sobie jakiekolwiek komentarze na nasz temat. I udał się pewnie do łazienki, bo nadal miał pełno jedzenia we włosach.
Carol, Jo i ja stanęłyśmy wokół przyniesionych nam ubrań. Trudno było wybrać, co można byłoby założyć, ale nie miałyśmy specjalnie wyjścia. Carol wybrała sobie gigantyczną podkoszulkę z jakimś kangurem. Biorąc pod uwagę jej rozmiary, zapewne była to podkoszulka Tom’a. Jo wykopała jakąś małą podkoszulkę z różowym kwiatkiem. Bill na pewno by się w nią zmieścił, ale na pewno jej nie nosił, więc wolę nie wiedzieć skąd się tu wzięła. Mi w udziale przypadł biały podkoszulek na ramiączka, a na to czarna koszulka z siatki. Teraz miałyśmy jedynie dylemat z dołem naszej garderoby. Chociaż Carol wyglądała jakby miała na sobie sukienkę i to nawet dość długą. Miałyśmy do wybory trzy pary spodni. Stwierdziłyśmy, że każda założy te, w które się mieści. Były tam:
Czarne rurki, zapewne Bill’a. Dziurawe dżinsy tak dziurawe, że właściwie było więcej dziur niż materiału oraz bojówki na King Konga, zapewne Tom’a. Stwierdziłyśmy, że spodnie będziemy przymierzać po kolei, ponieważ wszystkie nam się tak bardzo podobały, że kolejność ustaliłyśmy grając w marynarza. Pierwsza wypadła Carol. Najpierw przymierzyła czarne rurki, ale wciągnęła je tylko do kolan. Potem sięgnęła po dziurawe dżinsy. Pasowały jak ulał. Druga byłam ja. Wzięłam optymistycznie rurki i ku mojemu zdziwieniu zmieściłam się w nie. Całe szczęście, że moja stara spódniczka była poplamiona tłuszczem i na pewno nie była już do użycia. Jo trafiły się bojówki, które musiała trzymać, żeby jej nie spadły, bo wspaniałomyślny Bill zapomniał o pasku do nich. Byłyśmy gotowe do wyjścia. Włosy mokre, a poniżej jeszcze większa katastrofa. Jakbyśmy się z choinki urwały i to jeszcze bardzo starej. Chłopaki już na nas czekali. Bill i Tom wyglądali jak zwykle. Natomiast Gustav i Georg byli w podobnej sytuacji, co my. Tyle, że oni mogli sobie jeszcze nosić za duże podkoszulki nawet z kangurami czy spadające portki. Na nasz widok zapanowała przerażająca cisza, a potem Tom ze śmiechu sturlał się z fotela, na którym siedział. Gustavovi opadła kopara do ziemi zapewne na widok swojej Jo. Bill i Georg patrzyli na nas z politowaniem. W końcu największy szok minął i Tom włączył muzykę.
- Rozgośćcie się. Niedługo reszta do nas dołączy. – powiedział Bill
- Reszta? Jaka znów reszta?
- No jeszcze kilka osób. Paru kumpli.
- He, he. Czy ty widzisz jak my wyglądamy? Tak chcesz nas przedstawiać swoim kumplom – spytała Carol pokazując na nas
- No co? Źle wyglądacie? Ja uważam, że wręcz uroczo. – powiedział Tom pokładając się ze śmiechu.
Na resztę gości nie musieliśmy długo czekać. Przyszedł Raul i Andreas, dobrzy przyjaciele Tom’a i Bill’a. Dominic, kumpel Georgia i Christofer, kolega Gustava. Chłopaki nie musieli nas przedstawiać, bo Raul niósł ze sobą wieczorne wydanie gazety z naszym cudnym zdjęciem na okładce. Ale nagłówek przerósł wszelkie moje oczekiwania. Musiał go wymyślić jakiś kompletny idiota, który źle interpretuje fakty.
„CZYŻBY KŁÓTNIA KOCHANKÓW?! AWANTURA NA ROMANTYCZNEJ KOLACJI.”
No takie coś to naprawdę musiałam popić. Na tacy pod oknem przygotowane były napoje. Wszyscy byli zajęci czytaniem artykułu i oglądaniem zdjęć, a ja w tym czasie opędzlowałam 5 czy 6 szklanek. W końcu dziwnie się poczułam i upadłam na podłogę.

Obudziłam się. Nie miałam jeszcze siły otworzyć oczu. Czułam się tak jakby stado krasnali tłukło mi dziury w mózgu kilofami. Nagle usłyszałam głos Tom’a.
- Nigdzie nie jedź kochanie…nie zostawiaj mnie…daj buzi. – i poczułam, że mnie obejmuje
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – narobiłam pisku i wyskoczyłam z łóżka na, którym leżałam
Wtedy Tom zapalił światło i wymamrotał:
- Co, co się stało? Czego mnie budzisz? I do tego w taki sposób? Wiesz, co się teraz dzieje z moją głową? Zwariowałaś?
- Aaaaa, mnie też boli głowa! Ale trzeba było mnie nie obmacywać! I nie mówić do mnie kochanie.
- A mówiłem? Co ty w ogóle robisz u mnie w sypialni?
- Nie wiem! Jak bym wiedziała to bym stąd wyszła!!!
- To wyjdź!!!
W tym momencie do pokoju wszedł Bill, wyraźnie zaspany.
- Co się tu dzieje? Musicie się drzeć od samego rana?
- Bill, zejdź mi z drogi! – wycedziłam przez zęby
- Czemu? – zapytał ziewając
- Bo się na Ciebie wyrzygam! – i pobiegłam w stronę toalety
- To ja pójdę po Aspirynę i wodę. – powiedział wychodząc z pokoju
Na szczęście zdążyłam dobiec do toalety. Klękając by zwymiotować poczułam dotkliwy ból w okolicach pępka. Ale stwierdziłam, że sprawdzę, co to, później. Kiedy po kilku minutach wreszcie przestało ze mnie lecieć, bliżej nieokreślone coś. Podniosła się, umyłam i postanowiłam sprawdzić, co mnie tak zabolało. Podciągnęłam koszulki i ku mojemu przerażeniu w moim pępku dyndał sobie beztrosko kolczyk z uśmiechniętą żółtą buzią.
Pomyślałam:„Czego się tak głupio szczerzysz?!”
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – tym razem narobiłam tyle pisku, że wszyscy się zbiegli.
Odwróciłam się w stronę sześcioosobowego tłumu. I powiedziałam wskazując na kolczyk:
- Co to do cholery ma być?
- No kolczyk. – powiedział zrezygnowany Tom
- To, to widzę. Tylko skąd się tam wziął?!
- No, cóż. Gdzieś tak ok. 22:00 stwierdziłaś, że chcesz iść na spacer. Więc ja i Bill poszliśmy z Tobą. Parę przecznic dalej było całodobowe studio piercingu i tatuażu. Żądałaś koniecznie, żeby tam wejść no to weszliśmy. – powiedział Tom
- No i co dalej?
- I chciałaś sobie zrobić kolczyk, no. – powiedział wzruszając ramionami Bill
- Ta, bo tatuaż Ci odradziliśmy. – dorzucił Tom
- To o to ten cały raban? – spytał Georg
- Pasuje Ci. – odezwała się Jo
A reszta tylko potaknęła.
- No, dobra. Skoro o 22 poszłam sobie przebić pępek, a o 7:00 obudziłam się obok Tom’a to, co jeszcze wyprawiałam?
- No w sumie to niezbyt dużo…jak już odzyskałaś przytomność to potańczyłaś sobie trochę na stole. – powiedział Bill
- Ta. Potem byłaś szczególnie dla mnie miła. Aż zanadto. – dorzucił Georg
- A kiedy Tom doprowadził się do takiego stanu jak ty to tańczyliście razem, więc już nie wtrącaliśmy się do tych waszych wygibasów. – dodała Carol
- Stwierdziliśmy, że lepiej wam nie przeszkadzać. Wyglądaliście razem tak słodko. – dorzucił Gustav
- A kiedy wydaliście się już senni to po prostu położyliśmy was spać.
- Ale dlaczego razem?! – spytałam
- No, co? Gustav gościł Jo. Georg odstąpił Carol sypialnię, a sam walnął się na kanapę, a ja lubię mieć dużo miejsca kiedy śpię. – powiedział Bill – Uznaliśmy, że w takim stanie nie stanowicie dla siebie zagrożenia. Najwyżej jedno na drugie narzyga.
- Och, jacy wy jesteście wspaniałomyślni. Muszę wracać do domu.
- Poczekaj, pojadę z Tobą. – powiedziała Jo
- To ja i Carol pójdziemy zabrać swoje rzeczy. I wezmę jeszcze duuużo aspiryny. I spotkamy się w salonie za 10 minut.
Wszyscy się rozeszli każdy w swoim kierunku. Kiedy po 10 minutach, żeby powiedzieć sobie nawzajem „do widzenia” Tom powiedział:
- Gustav, zetrzyj tą szminkę z ust. W czerwonym Ci nie do twarzy.
Gustav się zaczerwienił, a Jo podała mu chusteczkę. I wszystkie trzy ruszyłyśmy w stronę drzwi. Już przy drzwiach coś mi się przypomniało. Wygrzebałam z torby ze swoimi rzeczami breloki, które kupiłam wczoraj pod domem. Jeden wręczyłam Tom’owi drugi Bill’owi.
- Macie tu taki drobiazg na pamiątkę.
Bill trzymał brelok w kształcie mikrofonu, a Tom w kształcie gitary elektrycznej.
- Kochanie, ta noc była niezapomniana. – mrugnął do mnie nonszalancko Tom
- Cicho bądź, bo oberwiesz puree. – powiedziałam i wyszłam
Na dole wsiadłyśmy do taksówki. Najpierw odwiozłyśmy Carol do domu, a potem pojechałyśmy do mnie. Chciałam mieć wsparcie Jo, kiedy dojdzie do konfrontacji z rodzicami. Nie dość, że przychodzę rano to w dodatku w obcych ciuchach, na kacu i z kolczykiem w pępku. Dostanę szlaban do końca życia. Ku mojemu zdziwieniu, kiedy weszłyśmy do domu, mama zapytała:
- Dobrze się bawiłyście? Mam, nadzieję, że tak. To była przecież pierwsza Twoja poważna impreza. Ten chłopiec, który do mnie dzwonił był taki miły. Mam nadzieję, że niedługo nas odwiedzi.
Czy ta kobieta jest chora? Ma przed sobą dwie nastolatki skrajnie wyczerpane, wyglądające jak koszmar, a jedna z nich w dodatku ma kaca i kolczyk w pępku. I jest jej córką. Obie mają na sobie nie swoje ubrania i wyglądają dość żałośnie.
- Idźcie do Nikki, do pokoju. Dziś po południu pojedziemy wszystkie razem do sklepu. Będzie nam towarzyszyła także mama Jo, więc możesz Jo na nią tutaj poczekać.
- Czemu mamy iść na zakupy?
- Och, bo Twoja ciocia Nadine zaprosiła nas na raut z okazji jej 40 urodzin i musimy się bardzo elegancko ubrać. Kelly nam pomoże wybrać.
No coś cudownego. Już sobie wyobrażam, co może nam wybrać. Ale jeszcze bardziej moją uwagę przykuła możliwość wybrania cioci równie fantastycznego prezentu, jaki ona dała mi.
Jo i ja poszłyśmy do mnie na górę. Po kolei wzięłyśmy prysznic i poszłyśmy spać. Mam nadzieję, że zdążymy się wyspać, a mi minie kac, bo trzeba być w niezłej formie by wytrzymać z Kelly na zakupach.
Kolczykiem w pępku nie będę na razie się chwalić. Aleks wspaniałomyślnie więcej w pokoju nie smrodził.

Mam nadzieje, że się podobało Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
świrka
:]
:]



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 12:35, 22 Paź 2006 Powrót do góry

1.

EDIT:

no takie fajne ;] przeciętny odcinek ;P
chociaż właściwie mnie niczym nie zafascynowało to podobała mi się ta część Wink ;*

ćmok;* ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jadzia
:)
:)



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD

PostWysłany: Nie 13:06, 22 Paź 2006 Powrót do góry

No mis ei tez podobał ten odcinek
ale sie na czytałam długi był Very Happy
Czekam na nastepny ;*;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Borat
:-)
:-)



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Nie 13:09, 22 Paź 2006 Powrót do góry

hahahaha xD
dkonczyłam te dea, i o mało coi się nie posikałam Very HappyVery HappyVery Happy
biust i gołąbki
ceramiczna rózowa swinka Very HappyVery HappyVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)