Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Natanaelu? część 4 z 4, czyli KONIEC Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Dranisiaa
:-(
:-(



Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że chcę być szczęśliwa?

PostWysłany: Sob 14:15, 23 Wrz 2006 Powrót do góry

1 Exclamation
No proszę i Bill się zakochał Question
Bardzo mi się to podobało.
Masz talent dziewczyno Exclamation
To już przedostatnia część Question
Z jednej strony się cieszę, bo poznam koniec tego cudnego opowiadania.
Z drugiej nie, bo juz nie będę mogła czytać nowych części.
Ale mam nadzieję, że powrócisz do nas jeszcze z innymi swoimi dziełami.
Pozdrawiam Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reinigen




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:09, 23 Wrz 2006 Powrót do góry

Zapomniałam dodać!!!
Żeby przeczytać i dobrze zrozumieć ostatnią część, to po prostu KONIECZNIE TRZEBA mieć piosenkę Tiamat "Divided"!
Cała ostatnia część opiera się na założeniu, że każdy czytelnik ma tę piosenkę i właśnie jej słucha!!!
Dlatego albo ściągajcie albo piszcie do mnie na gg, a ja Wam wyślę pocztą!
Choć proszę tego nie rozgłaszać, żeby nie było, że rozpowszechniam:)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vampirek
:-(
:-(



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Nie 9:46, 24 Wrz 2006 Powrót do góry

Przeczytałam nie posiadając piosenki, niestety nie chciała się ściągnąc Confused
Ale i tak bardzo mi się podobało Smile
Co prawda trochę sie pogubiłam w tych całych Chórach itp, ale i tak Very Happy
Pięknie piszesz Smile
I trochę żal mi Muriel...
Bo przecież nie możesz tego skończyć tak, że uczucia minął, coś się musi stać.
Prawda?
To było magiczne Smile
Czekam z niecierpliwością na ostatnią część Very Happy
Vampirek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nevermind
:-(
:-(



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: A kogo to obchodzi...

PostWysłany: Nie 9:50, 24 Wrz 2006 Powrót do góry

Czas skomentowac.

Siedziałam na weselu i czytałam te opowiadanie od początku.
To nic, że matka była na mnie wkurzona.
Nie obchodziło mnie, że ma zamiar wlepic mi szlaban na komputer.
Poprostu wszystko było nieważne.
W tamtej chwili, liczyłas się :
TYLKO TY I" TWOJE OPOWIADANIE.

Musze powiedzec, że jeszcze tak wspaniałej rzeczy, w moim życiu nie czytałam.
Piekne opisy, imiona, wszystko dopiete na ostatni guzik.
"Czy powinnam powiedzec, że cię podziwiam?"
Wiesz, będe czekała na następną (tą ostatnią ) częśc.
Choc jestem zmuzona dodac, że moim zdaniem powinnas, te opowiadanie
rozwinąc jeszcze bardziej. Napisac jeszcze z 5 partów, by kazdy mógłby
się lepiej wczuc. Ten temat jest niesamowity ( spodziewam się, że inne twoje opowiadania też). Dlatego ja już skończe przynudzac.


Pięknie.
Orginalnie.



Życze weny.
Pozdrawiam.


Jestem przecież wirtualna.
Jak anioł.
Anioły też są wirtualne.
To tylko ja...
Nevermind.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kruk
:(
:(



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: masz pewność? skąd masz czelność? skąd masz tyle tupetu i skąd masz wiesz, że napewno?

PostWysłany: Nie 13:44, 24 Wrz 2006 Powrót do góry

Niby temat oklepany - anioły
Ale sposób w jaki to opisujesz przysłania to do tego stopnia, że to wszystko wydaje się być jedyne w swoim rodzaju. Opisy, dużo uczuć sprawia, że to wszystko jest takie realne...
Niesamowite...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Nie 15:02, 24 Wrz 2006 Powrót do góry

Kochana...
Wspaniałe...
Tylko tyle powiem.


PS:
Mogłabyś podać jakiś adres, lub naprowadzić mnie na jakieś źródła nauki o aniołach? Byłabym ci bardzo wdzięczna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nevermind
:-(
:-(



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: A kogo to obchodzi...

PostWysłany: Nie 17:36, 24 Wrz 2006 Powrót do góry

Ja też prosze o to samo co Veren Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
anulkadance
:-(
:-(



Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin:)

PostWysłany: Nie 18:22, 24 Wrz 2006 Powrót do góry

Przeczytałam.

I się zakochałam Smile Naprawde fantastyczne opowiadanie, gratuluję Wink Zyskałaś nowego stałego czytelnika Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reinigen




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:04, 25 Wrz 2006 Powrót do góry

No i ostatnia część. Nie będę przynudzać, powiem tylko: dziękuję.


Minęło już parę dni, odkąd ją ostatnio widział. Od tamtej pory nie ukazała mu się ani razu. Mimo to, czasem miał wrażenie, że czuje jej delikatny, ciepły oddech na karku, miękką dłoń na czole lub cichy szelest skrzydeł. Powiedziała, że zawsze jest przy nim, dlaczego więc nie chciała znów z nim porozmawiać? Pragnął tego, jak niczego w życiu, zapominał o wszystkim innym, był gotów zrobić wszystko byle z nią być.
Poza tym, czuł się już dużo lepiej, nie miał zawrotów głowy ani podwyższonej temperatury. Chodził normalnie, był nawet przy tym, jak David przewoził jego bliskich ze szpitala. Wciąż potrzebowali opieki, ale mama była w naprawdę dobrym stanie, ojczym też już zaczynał wstawać, a Tom kuśtykał po całym domu ze swoją nieodłączną kulą.
Odkąd jego brat zjawił się w domu, Bill miał coraz większą ochotę zwierzyć mu się ze swoich przeżyć. Pamiętał jednak prośbę Muriel i milczał jak zaklęty, chociaż Tom na pewno coś podejrzewał, bo pozwalał sobie czasem na niewybredne żarty ze stanu brata. Nawet mama zauważyła, że Bill zrobił się trochę nieswój, ale na szczęście przypisała to szokowi po ich wypadku i nie drążyła tematu. Toma nie było jednak tak łatwo oszukać. Od zawsze była między nimi szczególna więź, więc bliźniak bezbłędnie namierzył uczucia Billa.
Ten zaś unikał tematu jak ognia. Kręcił coś, nie chcąc okłamywać brata, ale przychodziło mu to z największym trudem. Całym sercem chciał wyrzucić z siebie wszystkie wątpliwości, podzielić się z kimś brzemieniem, które dźwigał. Najbliższy temu był pewnego wieczora, kiedy to Tom przyszedł do jego pokoju na nocną pogawędkę. Rozmawiali wtedy szczerze, wspominali, śmieli się z dawnych zmartwień. Tom opowiadał mu o wypadku i rekonwalescencji w szpitalu, a potem chciał wiedzieć, co Bill robił podczas ich nieobecności. Widząc jego przechyloną w bok głowę i uczciwe spojrzenie, Bill prawie się załamał i powiedział mu o wszystkim, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język, bo poczuł na czole coś, co mogło być równie dobrze podmuchem wiatru, jak i dotykiem małej, chłodnej dłoni. Wobec tego zwięźle opowiedział o swojej chorobie i niepokoju o rodzinę, po czym gładko zakończył temat. Tom na pewno widział, że brat coś przed nim ukrywa, ale taktownie nie drążył tematu. Wierzył, że kiedy Bill będzie potrzebował jego pomocy, to prędzej czy później mu o tym powie. Pokiwał więc tylko głową ze zrozumieniem i zostawił go samego.
Bill zamknął za nim drzwi, bo Tom nadal miał jedną rękę w gipsie, a drugą musiał trzymać kulę. Nasłuchiwał jeszcze przez chwilę kuśtykania po korytarzu, po czym przekręcił w zamku klucz, starając się nie robić tym zbędnego hałasu. Zwykle nie zamykał się w pokoju, toteż nie chciał wywołać jakichś podejrzeń u rodziny. Tym razem jednak ciągle po cichu liczył na wizytę Muriel, dlatego wolał, aby na wszelki wypadek nikt nie mógł do niego wejść.
I rzeczywiście – ledwie odwrócił się od drzwi, jego spojrzenie od razu padło na siedzącą na fotelu, jasną postać.
- Dziękuję…- powiedziała tylko.
- Za co? – zdziwił się, autentycznie nie mając pojęcia, co takiego zrobił.
- Że mu nie powiedziałeś. Widziałam, że bardzo chcesz się tym z kimś podzielić. Mimo to wysłuchałeś mojej prośby. Dziękuję.
Uśmiechnął się do niej. W pokoju panował mrok, ale jej postać promieniała delikatnym światłem, więc doskonale widział każdy szczegół ukochanej twarzy. Była trochę smutna, ale spokojna. I było na niej coś jeszcze…
- Bardzo chciałem cię zobaczyć… - powiedział cicho, siadając na łóżku. – Przepraszam za tamto…
Zmieszali się oboje. Muriel opuściła głowę, a kilka niesfornych kosmyków znów uciekło ze swoich miejsc. Zauważył też, że zacisnęła długie, cienkie palce na oparciu fotela.
- Nie przepraszaj…Mogłam temu zapobiec, mam dużo więcej mocy, niż Ci się wydaje. W każdej chwili mogłam stamtąd zniknąć, mogłam odejść…
- Dlaczego więc…- zaczął, zanim zdążył ugryźć się w język.
- Bo chciałam…- powiedziała szybko, jakby chciała to jak najprędzej z siebie wyrzucić.
Jak to możliwe, że ta niebiańska istota wydawała mu się teraz tak bardzo ludzka? Każdy jej gest był cudownie dziewczęcy, każdy oddech ciepły i miły…Delikatna pierś wznosiła się i opadała miarowo, zupełnie jak u oddychającego człowieka. Srebrzyste kosmyki nieposłusznie wpadały w szare oczy, a ona zdmuchiwała je szybko, tak, jak zwykła kobieta, ujarzmiająca swoje włosy. Nawet jej pozycja przywodziła na myśl spłoszoną, niepewną dziewczynę: siedziała, niemal zapadając się w tym wielkim fotelu, smukłe nogi podwinęła po siebie, ręce niby oparła o brzegi, ale łokcie cały czas trzymała przy sobie w obronnym geście.
Rozczuliło go to do tego stopnia, że znów się zapomniał.
- Kochanie… - powiedział, wyciągając ku niej ręce. Zwinęła się jeszcze bardziej, więc cofnął dłonie i spuścił głowę. Bardzo chciał jej pomóc, przełamać strach i napięcie, które wisiało między nimi w sposób niemal namacalny. Rozejrzał się bezradnie po pokoju, aż jego wzrok padł na szafkę naprzeciwko.
I nagle już wiedział, co może zrobić. Wstał powoli, czując na sobie jej zaskoczone, przestraszone spojrzenie. Pewnym krokiem podszedł do przeciwległej ściany i poszukał czegoś na półce, a po chwili skierował oczy na stojącą obok wieżę. Muzyka. Jedyny lek na wszelkie bóle tego świata, to jest to.
Już na dźwięk pierwszych taktów podniosła głowę, a po chwili lekko przymknęła oczy. Wsłuchał się więc razem z nią w nadziei, że zrozumie, co chciał jej tą piosenką powiedzieć.

The marriage has come to my head
The wedding trumpets are dead
Replaced by a static noise
So loud I can’t hear my own voice

Will those signs lead me out of here?
Well, just take me somewhere
To the plains where angels sing
Trough the chime and the clattering

[ Przyszła do mnie myśl o ślubie
Weselne trąbki zamarły
Zastąpione statycznym hałasem
Tak głośnym, że nie słyszę własnego głosu

Czy te znaki wyprowadzą mnie stąd?
Cóż, po prostu gdzieś mnie zabierz
W pustkowia, gdzie śpiewają anioły
Przez bicie dzwonów i stukot]

Sam nie umiałby tego wyrazić słowami tak dobrze. Spojrzał na nią. Siedziała zasłuchana, z przymkniętymi oczami i lekko przechyloną w bok głową. Jasne włosy płynęły po oparciu fotela. W tym momencie piosenki rozlegał się delikatny kobiecy głos, a Bill ze zdziwieniem zauważył, że usta Muriel poruszają się zgodnie ze śpiewanymi przez niego słowami. Przeżył szok, gdy uświadomił sobie ich znaczenie.

For what is worth, the truth might hurt you
[Ile by to nie było warte, prawda może Cię skrzywdzić]


Teraz był znów wers, śpiewany przez głównego wokalistę, więc sam, bezwiednie poruszył wargami, dopasowując się do kolejnych słów.

There’s little you can do
[Niewiele możesz zrobić]

Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Teraz już wiedział, że zna słowa piosenki i śpiewa je od siebie, jakby naprawdę chciała mu to powiedzieć.

When shadows fall I will desert you
[Gdy cienie opadną – opuszczę Cię]


- Then that’s what you will do [Więc to właśnie zrobisz]– powiedział pewnym już głosem, podchodząc do fotela. Nie poruszyła się, nie uciekała już, chociaż wciąż wyczuwał wiszącą między nimi niepewność.
- For what is worth, the truth might hurt you – wyszeptała jeszcze, zanim zamknął jej usta pocałunkiem. Już się nie bał, wiedział, że musi to zrobić.
Oderwał od niej usta dopiero po krótkiej chwili, ale nie cofnął się, tylko ostrożnie wziął ją na ręce i zaniósł na swoje białe łóżko. Ułożył na nim kruche, delikatne ciało i powoli odgarnął kosmyk włosów z jej czoła. Wpatrywała się w niego wielkimi, pełnymi bezgranicznego oddania oczami, ale wciąż się nie poruszała, jakby bała się spłoszyć tę ulotną chwilę.
Muzyka zdawała się ich prowadzić.

Lead me inside
Lead me inside

[Poprowadź mnie do środka]

- Lead me inside, out of the cold [Poprowadź mnie do środka, z dala od tego zimna]– śpiewał cicho Bill, pochylając się nad pełną światła sylwetką. Znów zatopił usta w jej wargach i splótł z nią palce. Oddychał ciężko, a jego głos ochrypł lekko z pożądania.

Let me inside
Feel me inside
When the seed is sown
Our love’s dead by dawn

[ Wpuść mnie do środka
Poczuj mnie w środku
Gdy nasienie zostanie zasiane
Nasza miłość skończy się przed świtem]

Cicho jęknęła, ale nie było w tym cienia bólu. Uwolniła palce i przebiegła nimi po jego plecach, a Bill aż zadrżał od tak długo wyczekiwanej pieszczoty. Muskał ją wargami, całował oczy, czoło, policzki…Odchyliła głowę do tyłu, żeby odsłonić mu szyję.
Widok jej nagiego ciała wprawił go w osłupienie. Jeszcze nigdy nie miał przed oczami czegoś tak pięknego. Jasna, promieniująca nieziemskim blaskiem skóra nie miała najmniejszej skazy. Oblekała zaś kształty tak idealne, jakby Muriel była rzeźbą spod dłuta najwybitniejszego rzemieślnika. Każdy mięsień, każdy kontur, każda pulsująca żyłka wydawała się przemyślana do najdrobniejszego szczegółu. Jasne oczy wzniosły się na niego z uwielbieniem, dzięki któremu myśl o wstydzie nawet nie przyszła mu do głowy.
Zanurzył palce w jej włosach i wygiął plecy w delikatny łuk…

And as the day begins
The sun is soothing my skin
[Gdy rozpocznie się dzień
Słońce ukoi moją skórę]


Dwa ciała, ludzkie i anielskie, nagle stały się jednością. Na ziemi miał miejsce prawdziwy cud, ale w tym przypadku obyło się bez fajerwerków, hucznego świętowania i wybuchów kolorowych świateł. Jedynie zarys ich złączonych sylwetek promieniał delikatnym, srebrzystym blaskiem, ale każdy przechodzień pod oknem pomyślałby, że to tylko nocna lampka. Dla nich jednak zmieniał się świat. Barwy stawały się wyraźniejsze, zmysły wyostrzone, każdy dotyk przyprawiał o drżenie, każdy oddech wyrażał bezgraniczną miłość. Cud na małą skalę, codzienny, zwyczajny cud…

And I am divided
I am divided…for love

[ I jestem rozdrarty
Rozdarty… dla miłości]

Te słowa dźwięczały mu w głowie, jeszcze kiedy gładził dłonią srebrzyste włosy, leżące na jego piersi. Gładka dłoń Muriel spoczywała dokładnie na jego splocie słonecznym i delikatnie go pieściła. Objął ją ramieniem i przytulił mocniej do siebie, zastanawiając się poniewczasie – co teraz?!
Był w tej chwili jednocześnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i człowiekiem najbardziej rozdartym. Nie mógł znieść myśli o rozstaniu z nią, a zdawał sobie sprawę, że musi to nieuchronnie nastąpić. Nie wiedział też, co za nią teraz będzie. Jasne było, że złamała boskie prawa, ale skoro zrobiła to z miłości, to może Bóg, ten miłosierny i wielki Bóg, wszystko zrozumie? Tak bardzo chciał jej pomóc…świadomość własnej bezsilności powoli go zabijała. Jedyne, co mógł dla niej teraz zrobić, to szczerze powiedzieć, co czuje.
Pochylił się nad nią i spojrzał prosto w jasne oczy ukochanej. Znów poruszał wargami do słów piosenki, bo one najlepiej oddawały stan jego uczuć, a wiedział, że Muriel wszystko zrozumie.


I have to say
That all of this time
I waited for someone like you
You are my dream
You are my dream
You are my dream…

[Muszę powiedzieć
Że przez cały ten czas
Czekałem na kogoś takiego jak Ty
Jesteś moim snem…]

Odpowiedział mu tylko błogi, delikatny uśmiech i te dwa, upragnione słowa:
- Kocham Cię…

***

- Natanaelu, muszę już iść…
- Gdzie, Muriel?
- …

***

Teraz przychodziła do niego co noc. Ale nawet w ciągu dnia wszystkie jego myśli były przy niej. Od samego poranka czekał na zmierzch, wspominając tylko najcudowniejsze chwile przebytych już nocy. Niby żył normalnie, wykonywał wszystkie swoje obowiązki, rozmawiał z przyjaciółmi i rodziną, śpiewał, jadł. Jednak w głębi duszy pragnął już stać w oknie i niecierpliwie wpatrywać się w zachodzące słońce, bo to właśnie ten widok czynił go najszczęśliwszym. Drżał wtedy z oczekiwania. Chwile nieznośnie mu się dłużyły, ale nie zamieniłby ich na żadne inne. To oczekiwanie nadawało sens jego życiu.
Już nie umiał sobie wyobrazić nocy bez niej. Gdyby kiedykolwiek ktoś go tego pozbawił, chyba odebrałby sobie życie. Bo po co żyć, jeśli już na nic się nie czeka? Dlatego tak bardzo obawiał się każdego kolejnego spotkania. Bał się, że kiedyś powie mu tych kilka słów, które złamią całe jego serce, krusząc je na miliony odłamków. Jednocześnie doskonale zdawał sobie sprawę, że taki stan nie może trwać wiecznie, chociaż próbował tej myśli do siebie nie dopuszczać.
Póki co unikał rozmowy na ten temat jak ognia. Gdy przychodziła, od razu obejmował ją ramionami i wtulał twarz w jedwabiste włosy, po czym zamykał jej usta niecierpliwym pocałunkiem, tylko dlatego, żeby nie mogła powiedzieć nic takiego, co odebrałoby mu wszelką nadzieję. Cały swój dotyk nasycał zawsze niesłychaną delikatnością i miłością. Starał się mówić spokojnym, kojącym tonem. Chciał ją w ten sposób uspokoić, upewnić, że wszystko jest dobrze, gdyż domyślał się, co ona w tej chwili może przeżywać.
Robiła coś zakazanego. Już samo jej uczucie do niego było zakazane. A co dopiero ich fizyczne kontakty…Nigdy nie używał słowa „seks”, żeby opisać to, co łączyło ich każdej nocy. Bał się, że wydźwięk tego słowa coś w niej załamie, że ta krucha więź między nimi pęknie i Muriel wróci do niebiańskich chórów, opuszczając go już na zawsze… A do tego nie mógł dopuścić, bo w tym momencie równałoby się to samobójstwu. Nie przeżyłby bez niej ani chwili…
Jego lęk był najzwyklejszym strachem, który zawsze towarzyszy człowiekowi w takiej sytuacji. Każdy przestępca, choćby nie wiadomo jak zdeprawowany i zdeterminowany, będzie odczuwał wieczny strach na myśl, że w końcu ktoś odkryje jego zbrodniczy proceder. Tak naprawdę całe jego życie jest już oczekiwaniem na zasłużoną karę, choć robi wszystko, by moment ten od siebie oddalić. Bill postępował więc według znanego od wszechczasów schematu, mimo że jego sytuacja wydawać by się mogła unikalna i jedyna w swoim rodzaju.
Faktem było, że ten młody chłopiec cierpiał nadludzkie katusze. Tak naprawdę nic nie wiedział o mechanizmach, panujących w niebie i to potęgowało jego lęk. Nie wiedział, na czym stoi. Nie wiedział, co dzieje się z Muriel, gdy znika z jego objęć wraz z pierwszym promieniem wschodzącego słońca i ta niepewność była dla niego zbyt już wielkim ciężarem. Każdego ranka zbierał się na odwagę, żeby w końcu ją o to zapytać, a każdego wieczora nędznie tchórzył, obawiając się stracić najdroższą mu na świecie istotę. Brzemię to uciskało go już tak mocno, że często tracił nad sobą panowanie i przeżywał kolejne kryzysy w cichym odosobnieniu własnego pokoju.
Tego wieczora również zjawiła się punktualnie. Gdy tylko ostatni poblask zachodzącego słońca skrył się za horyzontem, a w powietrzu dało się poczuć chłodne i pachnące ziołami tchnienie nocy, jego fotel rozświetliła drobna, odziana na biało postać. Tym razem jednak nie ruszył się od okna, czując w sobie najwyraźniej jakiś przełom. Dłużej nie wytrzymałby tej niepewności.
- Muriel…jak długo to jeszcze potrwa? – spytał cicho, nie odwracając wzroku od zarysów ciemniejących pośród mroku drzew.
- Co masz na myśli? – spytała z uśmiechem, przechylając jaśniejącą perłowo głowę.
- Nas. Twoje wizyty – nie wytrzymał i gwałtownie odwrócił się w jej stronę, nadal zaciskając palce na chłodnym, kamiennym parapecie. – Kocham cię całym sercem i nie chcę cię stracić…
- Nie stracisz.

***

- Muriel, nie wolno ci schodzić na ziemię!
- Tam ktoś na mnie czeka. Ktoś potrzebuje mojej pomocy, cała jego rodzina ucierpiała w wypadku. On cierpi, przed chwilą się o tym dowiedział i teraz nie wie, co się z nimi dzieje.
- To zadanie Anioła Stróża, ty nie możesz tam iść.
- Ten ktoś nie ma już Anioła Stróża.

***

- Jak to? – spytał, zdziwiony jej pewnym tonem i pozornym spokojem. – Przecież jesteś aniołem! Nie wolno ci kochać człowieka, a tym bardziej pozostawać z nim w… - zawahał się przez moment, szukając odpowiedniego słowa. - …w takich relacjach, jak my!
Spojrzał prosto w jej oczy, które chyba troszkę się szkliły. Bezwiednie uciekła spojrzeniem i wbiła wzrok we własną dłoń, błądzącą teraz po oparciu fotela. Długie, cienkie palce niby obojętnie szarpały jakąś odstającą nitkę, ale falująca pierś zdradzała targające nią uczucia.
- Czy Ty naprawdę myślisz, że po tym wszystkim nadal jestem aniołem? – zapytała cicho, nie podnosząc na niego wzroku.

***

- Muriel! Co ty zrobiłaś?!

- …
- Co zrobiłaś z Aniołem Stróżem?!
- Żegnaj Natanaelu…

***

Bill nabrał w płuca powietrza. Jego serce łomotało pod żebrami, jakby chciało rozsadzić całą jego szczupłą klatkę piersiową, a po plecach przebiegł mu zimny dreszcz. Jak to, nie jest aniołem?! Przecież nic się w niej nie zmieniło, nadal była tą samą Muriel, co przyglądająca mu się z zaciekawieniem istota, uspokajająca go kilka tygodni temu po wiadomości o wypadku!
- Nie rozumiem… - powiedział powoli. – Skoro nie jesteś aniołem, to dlaczego nadal zjawiasz się u mnie znikąd? Skąd bierze się twoja poświata? Dlaczego nadal masz skrzydła i potrafisz czytać w moich myślach? Ludzie tego nie potrafią, nie możesz być człowiekiem...
Słysząc jej cichy, przerywany emocjami głos, jeszcze mocniej zacisnął białe już palce na krawędzi parapetu.
- Właśnie…
[/u]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nevermind
:-(
:-(



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: A kogo to obchodzi...

PostWysłany: Pon 16:26, 25 Wrz 2006 Powrót do góry

Co ja mam powiedzec?
No co?

Żadne słowa nie opiszą tego co ja czuje, co przeżywam...
Słuchając tej piosenki, pochłaniając każdą literkę...

"- Muriel, nie wolno ci schodzić na ziemię!
- Tam ktoś na mnie czeka. Ktoś potrzebuje mojej pomocy, cała jego rodzina ucierpiała w wypadku. On cierpi, przed chwilą się o tym dowiedział i teraz nie wie, co się z nimi dzieje.
- To zadanie Anioła Stróża, ty nie możesz tam iść.
- Ten ktoś nie ma już Anioła Stróża. "


W tym miejscu zaczęły mi się szklic oczy.
Może ktos powie mi dlaczego?

Nie wiem czy wystarczy, jeżeli powiem, że to było:

Piękne, wspaniałe, fenomenalne...

Odebrałaś mi mowę.

Przepraszam...


Nevermind.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dranisiaa
:-(
:-(



Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że chcę być szczęśliwa?

PostWysłany: Pon 17:27, 25 Wrz 2006 Powrót do góry

Serce mi stanęło...
Zrozumiałam, na swój sposób, ale zrozumiałam.
Piękne, cudne...
Mój słownik nie zawira wyrazów, które mogłyby to opisać.
Nie wiem co powiedzieć.
Dziękuję...
Czekam na kolejne dzieła.
Pozdrawiam Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kruk
:(
:(



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: masz pewność? skąd masz czelność? skąd masz tyle tupetu i skąd masz wiesz, że napewno?

PostWysłany: Pon 18:22, 25 Wrz 2006 Powrót do góry

................................
No właśnie...
I to jest to, co nazywam fenomenem.
Bo ty nim jesteś
Ty i twoje opowiadania na tym forum
Inne, niepowtarzalne...
Zakończenia godne mistrza...
Imiona, opisy, fabuła...
Wszystko zbierające się na tak niecodzienną
I tak dobrą, pożądaną przeze mnie lekturę

Kłaniam się nisko
Nizutko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Pon 18:57, 25 Wrz 2006 Powrót do góry

Nie mam słów.
Nie potrafie...
Nie mogę...
Pozostaje mi się tylko ukłonić i odejść...
W ciszy...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MeDi
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:19, 25 Wrz 2006 Powrót do góry

Jestem oczywiście pod wrażeniem. Dużym wrażeniem. Genialna tematyka, świetne wykonanie, bardzo dobry finisz. Podziwiam Cię i to bardzo.
I czekam, czekam na kolejne Twe dzieła, bo...

Cytat:

Bo po co żyć, jeśli już na nic się nie czeka?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vampirek
:-(
:-(



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Czw 6:52, 28 Wrz 2006 Powrót do góry

Jestem pod wrażeniem.
Pod tak wielkim, że nawet nie wiem co powiedzieć.
To jest cudowne, niesamowite, magiczne.
Wspaniałe.
Dopracowane w każdym calu, żeby zahipnotyzować czytelnika, wciagnąc go w ten świat.
Mogę Ci tylko pogratulować.
I czekać na następne dzieło Smile
Vampirek Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)