Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 "Hotelowe" podboje by Vivien ~27~ ost. część tomu Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:31, 08 Maj 2006 Powrót do góry

AA teraz to juz rozumiem...Very Happy
To sorki za uwage:P Nie wiedziałam ,ze oni spią w namiotach obok hotelu:) heh.
Fajna częsc!
Ale wiesz znęcasz sie nad nami:P Jestes okropna.
W takim momencie przerywac?!Razz
Juz tu mi dawaj kolejną częśćRazzVery Happy heh:)
Pozdrawiam. pa:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zulozula




Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: eee zapomniałam

PostWysłany: Pon 13:24, 08 Maj 2006 Powrót do góry

jak mogłas w takim momencie bbuuuu no dodaj że następną częśc plissssssss


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Karolinura




Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Czudec

PostWysłany: Wto 16:30, 09 Maj 2006 Powrót do góry

no właśnie jak mogłaś w tym momencie dodaj szybko nową część bo jestem strasznie ciekawa od kogo te kwiaty


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:41, 10 Maj 2006 Powrót do góry

Oh yessss xD Macie, moyecie sie smiac...


Na wizytówce było napisane starannym pismem takie zdanie:
"POMYŚL TYLKO O MNIE A ZOBACZYSZ ANIOŁA, KTÓRY UNOSI SIĘ OBOK CIEBIE..."
Pod nim widniał podpis w kształcie czerwonego serduszka. Naprawdę z początku nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Ścisnęłam mocno kartkę w dłoni. Coś mi w środku mówiło, że "tak będzie dla Ciebie lepiej". Nawet nie wiedząc czemu jednym ruchem ręki podarłam ten zwitek i wyrzuciłam do kosza. Później zastanawiałam się nad tym, jak to jest, że ktoś przesyła mi piękny bukiet kwiatów, pisze równie cudowne zdanie a ja wszystko ot, tak przekreślam, jakby nie miało to dla mnie większego znaczenia. Chyba coś ze mną jest nie tak...
Z całego zamyślenia wybawił mnie trzask drzwi.
- Hola, sis! What's uppp?! - palnęła na powitanie. Widać, że była w lepszym humorze niż ja.
- Co tak wcześnie przyszłaś? Słońce jeszcze świeci...
- Ehhh...znudziło mi się samej to całe leżakowanie. Wpadłam, żeby pogadać troszkę...
- Ciekawe o czym...? - zapytałam. Sis jednym okiem spojrzała na bukiet.
- Na przykład o tym! - wskazała na ów wazon - Od kogo je dostałaś? Pewnie od tego całego Martina. Mam rację? - wykrzywiła mordkę.
- Nie wiem od kogo i nie chcę wiedzieć! - trochę mnie poniosło.
- Ej, Viv, co jest? Mi możesz powiedzieć... Hmmm?
- Nic, naprawdę nic... - powiedziałam i walnęłam się z ryjem w poduszkę.
- Rozumiem, to ja już nie przeszkadzam... - burknęła i zamknęła się w kiblu.
Przez resztę dnia miałam zjebany humor. Na obiad nie poszłam, choć Vicky i Tom zaczęli mnie wynosić razem z łóżkiem. Po pięciu minutach zrezygnowali, bo stwierdzili, że potrzebny mi jest spokój. I chwała im za to... Na kolację też nie poszłam, bo obżarłam się pięcioma paczkami chipsów i wypiłam trzy litry coli i gdybym wszamała jeszcze coś skończyłoby się to dla mnie nieprzespaną nocą z głową w sraczu. Nie miałam najmniejszej ochoty gdziekolwiek wychodzić, lecz moja zgrana drużyna POWER RANGERS uratowała mnie z objęć RITY TV i zgarnęła mnie do namiotu. Tam też nie czułam się zbyt dobrze. Nawet świńskie dowcipy w wykonaniu Gustava i Toma nie były mnie w stanie rozśmieszyć. Po prostu byłam w innym świecie, jakby odcięta od reszty społeczeństwa. W końcu miało się tego dołka.... Wyszłam z namiotu jakby nic a nic. Usiadłam sobie na mostku i wpatrywałam się w świetlisty księżyc i tysiące mrugających oczek, ułowiłam uchem cichy ruch wody. Chciałabym zostać w tym miejscu na zawsze... Ktoś usiadł koło mnie. Nawet nie spojrzałam kto to...
- Z milionów cząstek składa się kobieta, ale też i czasu potrzeba na to, ażeby się z nimi wszystkimi zapoznać... - spojrzałam w lewą stronę. To Bill.
- Mówiłeś coś? - zapytałam wyrwana z myśli.
- Nie, nic... Nie przeszkadzam?
- Nie, coś Ty...
- Czemu jesteś smutna? Coś się stało?
- Stało się, ale muszę sobie z tym poradzić sama...
- Coś poważnego? - czułam sęe jakbym rozmawiała z mamą.
- Nieee... Naprawdę... To nic wielkiego. Wiesz, taki mały uchyłek na psychice. Zaraz mi to przejdzie... - próbowałam jakoś uniknąć tego tematu.
- Ok, ale chodź do nas. Zimno się zrobiło... - nawet nie czekał na odpowiedź. Wziął mnie za rękę i zaciągnął do namiotu.
Tam wciągnęłam jednego browarka i położyłam się spać.

- Hej, hej! Pobudka ludziska! Podnosimy tyłeczki w górę i maszerujemy na śniadanko! Raz, dwa! - krzyczałam skakając po materacu.
- Vivien, tu nie wojsko! Daj jeszcze minutkę, tylko sen dokończę! - powiedział Bill.
- Nie da rady, chłoptasiu! Pobudka jest dla wszystkich! Nie ma żadnych wyjątków! Ruszaj się, Bill! - i ściągnęłam z niego kocyk.
- UuU...co ja tu widzę! Jakie ciaaaaaaało! - Vicky się podjarała.
- Vikuś, nie patrz tam, gdzie nie powinnaś. Osiemnastki jeszcze nie masz! Bierz klucz do pokoju i już Cię tu nie ma! Jazdaaa! - Vicky - wytresowane zwierzę - spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem i opuściła namiot.
- Widać, że jesteś w świetnym humorze - oznajmił Bill.
- Rzeczywiście...co za odmiana - dodał Tom.
- Kobieta zmienną jest... - wytknęłam język - Dobra chłopaki spotkamy się na śniadanku! To pa! - puściłam buziaka w powietrzu i pobiegłam z Vic.

Po zjedzeniu siedmiu kanapek z dżemem truskawkowym, dwóch bananów i wypiciu trzech szklanek herbaty z cytryną postanowiłam razem z moją sis wybrać się na zakupy, by poprawić sobie na maxa humor. Nie ma to jak ulubiony sport kobiet Vic oczywiście przegrzebała pół szafy w poszukiwaniu czegoś seksownego. Oczywiście nie obyło się bez mojego półgodzinnego stania pod drzwiami i czekania aż moja "kserówka" w końcu się wyszminkuje.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zulozula




Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: eee zapomniałam

PostWysłany: Śro 21:39, 10 Maj 2006 Powrót do góry

pierwsza jeeest super jak zawsze itp co ci mam powiedzie mniam i szukaj dalej weny na napisanie reszty pysznych postówVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:51, 10 Maj 2006 Powrót do góry

super...
vivien ty mnie wykończysz...
ja juz nie mam pomysłów na komentarze dla ciebie :/
i teraz bede lała wodę...prosze bardzo, jesli tak chcesz...no proszę! co sie tak patrzysz?! bede bredzic...gadac od rzeczy...
bo jakbys nie mogła jednej części jakiejs chłamowatej napisac takj dla odmiany :P <żart!!!>
po prostu ja juz nie mam pojecia co ci pisac...eh no zdarza sie...
ale sama tego chciałas...wyczerpałas moje pomysły...bo ile razy mozna pisac to samo jednej osobie, że ma WSPANIAłE opowiadanie?! nie można, bo sie robi nudne...czyli od tej pory będe pisac takie komentarze, żeby wygladały inteligentnie a w rzeczywistoście to bedzie jeden wielki lol xD taki jak ten :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:07, 14 Maj 2006 Powrót do góry

Ahhh, Vivien az sie łezka w oku zakręciła...
A ja nie mam słów by Wam kochani podziękować...
Że jeszcze macie siłę czytać to moje opko...
Dandke, danke, danke!
Całuskiii for all Całus.

P.S. Chcecie kolejną część?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:15, 17 Maj 2006 Powrót do góry

Może komuś będzie się chciało tyle czytać... xD

Po dwóch godzinach tego całego latania po sklepach padała z nóg. Sis zdążyła sobie kupić różowy błyszczyk do ust i dżinsową spódniczkę do kolekcji. Według moich obliczeń to była chyba z siódma z kolei. To właśnie jest moja VICKY!!! Ja natomiast walnęłam sobie strój kąpielowy. Taki, o jakim zawsze marzyłam. Już nie mogłam się doczekać, kiedy będę miała tę sposobność, żeby go wypróbować
W drodze powrotnej zauważyłam salon piercingu. Warto było wspomnieć, że od dwóch lat jarałam się na kolczyk w pępku, lecz moje marzenia od razu legły w gruzach. Był jeden problem - RODZICE!!! No, ale teraz mam świetną okazję by to się spełniło. Rodzinki nie ma a siostrę jakoś się nakręci, żeby nie wygadała. Nie mogłam zaprzepaścić tej szansy!
- Vic, co myślisz o tym, żebym sobie pępek przebiła? - pokazałam jej reką na witrynę sklepu.
- Heeh... Czy Ty zdrowa jesteś? Pewnie słońce za bardzo wpływa na Twój mózg!
- No, ale ja zawsze o tym marzyłam! Ty zresztą też!
- Ja nic nie mówię, ale jak się o tym starzy dowiedzą to wygnają Cię z domu i będziesz musiała spać z psem w budzie...
- Vicky, przecież my nie mamy psa ani tym bardziej budy!
- A...no tak, racja. No to wywiozą Cię na Sybir lub na bezludną wyspę... - ta jak coś walnie to idzie się posikać.
- Wiesz, co...ta wyspa to całkiem nieporoniony pomysł! - obie w brecht
- Viv, ja Ci mówię! Nie wejdziesz tam! Prędzej wybiegniesz stamtąd, gdzie pieprz rośnie nim ktoś pępowinę Ci przekuje! - jaka mądrala, patrzcież no...
- Chcesz się przekonać, że to zrobię? - ja za to byłam pewna siebie.
- O ile się zakładasz? - mmm...żyleta
- Powiedzmy o...o... - myślałam i myślałam...
- ...o zgrzewkę piwka! Ta, która przegra kupuje zgrzewkę piwa! - dokończyła Vic.
- Dobra, stoi! Lepiej się już szykuj na wydatek! Jesteś na straconej pozycji! - uśmiechnęłam się do niej zwycięsko.
- Zobaczymy kochaniutka, zobaczymy.... - mjąknęła Vic a ja już zniknęłam za drzwiami.

Wyszłam po półgodzinnej katordze, ale opłacało się Byłam z siebie taka dumna. Wygrałam zakład. Na mój widok oczy sis zabłysły jasnym płomieniem:
- I co zrobiłaś se? - ja tylko podniosłam bluzkę w górę - Ty Twentasku! Zrobiłaś! Ale czaaad! I jak, bolało? - zaczęła mnie macać. Chyba uwierzyła
- No troszeczkę tylko. Ale jakoś wytrzymałam...
- O w dupę jeża! Ja też tak chcę! - zaczęła dygać z podniecenia.
- To na co czekasz? Masz, tu są pieniądze! Idź sobie zrób póki klientów nie ma!
- Nie, coś Ty! Może innym razem. Zacznę przygotowywać się najpierw do tego psychicznie, później tu przyjdę... - haha...boi się!
- Trzymam Cię za słówko! Ale wiesz, co sis... Ten mój dzisiejszy wyczyn zostanie między nami. Mam nadzieję, że się nie wygadasz przed resztą...
- Siostra, spoko - loozik... Masz to jak w banku! Na mnie możesz zawsze liczyć... - przytuliła mnie mocno.
- Ej, ej... Ty się tu tak nie liż do mnie. Wiesz, że stawiasz zgrzewkę... - wytknęłam jej ozorek. Mina jej trochę zrzedła...
W takich świetnych humorkach wróciłyśmy do hotelu...

Gdy przyszłyśmy do hotelu akurat zaczęło lać. Normalnie miałyśmy farta Rozwaliłyśmy się na wyrku i zaczęłyśmy przeglądać stacje w TV. Vicky natrafiła na TITANICA. Oczywiście musiała go obejrzeć! Za wczasu wzięła sobie dwie paczki chusteczek higienicznych . Jeśli o mnie chodziło to ten cały TITANIC mnie już nie ruszał, bo po jakie strusie jajo (jak to miał w zwyczaju mówić Tom ) miałabym wylewać swoje łzy na dzieło, które oglądam po raz dziesiąty z kolei a kwestię aktorów znam na pamięć... Niestety w dzisiejszym świecie sa ludzie i taborety (czytaj Vicky). Moja sis to istny wrażliwiec na te całe LOVE STORY. Dlatego, gdy tylko nadszedł ten moment w filmie, kiedy Jack znika w zimnej toni oceanu Vicky od razu w szloch na całego. Mi aż się śmiać zachciało.
- I z czego Ty tak kwilisz? Weź się opanuj dziewucho! Oglądasz to już po raz setny z kolei! - ryknęłam na nią i podałam jej chusteczkę.
- (Chlip, chlip...) Boshe, Vivien! Czy Ty wiesz, co to znaczy stracić ukochanego mężczyznę i to jeszcze w taki sposób??!
- Ohh...Dżizas! Przecież to tylko głupi film a Ty się rozklejasz jak zeszłoroczne buty wujka Gerarda! Wyloozuj, bo normalnie szkoda mi Cię... - ta puściła złowieszcze spojrzenie.
- Wiesz, co... Chyba Georg miał rację!!! - zrobiła małą pauzę – Jesteś bez serca!!!
- Ehhh, tak, tak…Przyznaję, jestem bez serca! – położyłam rękę na czole udając, że mnie to poruszyło – Ohh…tragedia! Idę sobie podciąć żyły… - zwlokłam się z kanapy. W tym momencie akurat zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Kogo tam czort niesie?! – otworzyłam drzwi.
- Cześć Laska! Mogę wejść?
- Ohh… Tomuś! Jak to dobrze, że wpadłeś! – trochę go zmieszało – Właśnie miałam po Ciebie iść! – popchnęłam go w głąb salonu – Potrzebuję Twojej pomocy! – ten spojrzał na łkającą sis.
- Co jej jest?
- Doktorze, mamy tu dziwny przypadek! Pacjentka patrzy w telewizor i lamentuje. I tak już siedzi i siedzi…i ryczy od dobrej godziny! Mam przynieść respirator? – zaczęłam żartować.
- Oj, Viv zamknij wreszcie ten swój pieprzony ryj i mnie nie wqrwiaj! – upppsss
- Siostro, zaraz doprowadzimy pacjentkę do normalnego stanu. Proszę nas zostawić samych! – powiedział Tom i podciągnął rękawy.
- Wiedziałam doktorze! Pan to potrafi działać na kobiety! – mrugnęłam oczkiem i zniknęłam w kuchni.

- Vi…, Viv… VIVIEN!!! Doktorek mnie gwałci! Ratujjjjj! On jest zboczonyyyy! Tom przestań wreszcie… Tooooooom!!!! – krzyczała w niebogłosy Vic jak Tom robił jej „reanimację”.
- Pacjentka wyleczona!!! – syknął z zadowoleniem Tom.
- Ohh…gratuluję doktorze! Świetnie sobie pan poradził! – oświadczyła.
- Ano ma się ten dryg do kobiet!!! – wyszczerzył ząbki. Vicky tryknęła go w ramię.
- Może chcesz się czegoś napić? Widać, że zmordowany jesteś… - zapytałam.
- Ee…nie dzięki. Ja tu w zupełnie innej sprawie przyszedłem…
- Taaak? Jakiej? – Vicky – reporterka.
- Już mówię. A więc Gustav wysłał mnie, żebym Was zaprosił do nas, do pokoju. Będziemy mieć dzisiaj gości…to znaczy Gustav będzie miał. Przyjeżdża do niego kuzynka z chłopakiem. I on sobie tak pomyślał, żebyście przyszły. Poznałybyście się i w ogóle… To jak, można na Was liczyć?
- Hmmm…a nie będziemy przeszkadzać? Nie chcemy się narzucać… - prychnęła Vic.
- Nie, no co Wy… To jak? Wpadniecie?
- Ok.!!! - powiedziałyśmy chórem.
- No to super! To możemy już iść! – wzdrygnął się Tom.
- Jak to… Teraz? – zapytałam.
- No, teraz… A co Wam szkodzi? I tak nie macie nic do roboty…
- W sumie… Tylko poczekaj chwilkę. Narzucimy błyszczyk i możemy iść… - powiedziałam i zniknęłyśmy za drzwiami łazienki.
- Ach te baby…! - mruknął Tom.
- Bill, otwórz natychmiast te jabane drzwi! - krzyczał Tom ciągnąc z całej
siły za klamkę. Ja z Vicky nie wyrabiałyśmy ze śmiechu. Tom tak ślicznie wygląda jak się denerwuje
- Zaraz bracie drogi... Tylko klucze znajdę... - odpowiedział głos ze środka.
- Boshe, co za głupek, żeby się w biały dzień zamykać... Dalej Bill, bo zaraz tu jajo zniosę!!! - biedny Tom... Piórka mu jeszcze nie wyrosły a on już chce jajo znosić
Bill wreszcie otworzył:
- No właźcie! Goście już czekają...
- I po co zamykałeś te wrota?!- Tom popukał Billa w czółko - Debil jesteś!
- Palantunio...hee - mruknął Bill i zamknął drzwi - No to, gdzie są nasi goście? Gustav?
- Ej kuzynka... Chodźcie na chwilę. Chcemy Wam kogoś przedstawić! - krzyknął Gucio. Zza firanki wyszły dwie postacie. Od razu ich poznałam. W jednej chwili dostałam bloka.
- Vivien? Victoria? Co Wy tu robicie? - świński ryj, krzywy nos... Mogłam się tego spodziewać. To była... Lisa w towarzystwie nie kogo innego jak... Maxa.
- To, to...yyy... Wy się znacie? - odezwał się Gustav. We mnie krew się burzyła. Zaczęłam kolebotać się we wszystkie strony. Nie wiedziałam, co mam ze sobą począć. Nie wytrzymałam... Wydarłam się na cały głos:
- Nie no QRWA! Spierdalam stąd! Nie mam zamiaru siedzieć z tymi niewypałami! - odwróciłam się na pięcie i kątem oka spojrzałam na Gustava - A Tobie gratuluję kuzynki! Powiedz jej tylko słówko a od razu wskoczy Ci do łóżka!!! - złapałam za klamkę. Vicky chwyciła mnie za rękę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:09, 17 Maj 2006 Powrót do góry

Vivien :*
13 to moja ulubiona liczba...więc sie po prostu ucieszyłam jak zobaczyłam ta cudowna liczbę w Twoim temacie...
z dwóch powodów:
- bo jest moją ulubioną
- bo to oznaczało nowy odcinek :D
<myśli>
i jak było?!
no cóż...zdarzały sie lepsze, ale to tylko opowiadani i każdy odcineki nie może byc idealny bo:
- byloby nudno
- to by mnie zabiło...po każdym odcinku byc tak wniebowzietym i czekac na kolejny...katorga z innej planety :/

Vivien, kochanie masz ucdowne opowiadanie (ale sie zrymowało :P)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ashley
:(
:(



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?

PostWysłany: Śro 22:13, 17 Maj 2006 Powrót do góry

Też lubie liczbę 13, niby pechowa ale ja ją lubięWink!
To było piękne Viven! Szczególnie jak Tom powiedział że zaraz jajo zniesie! Buhahahaha! Ciekawe jak by wyglądał znosząc jajko! Buhehehehehehehehehe!!!
Dobre! Kiedy next parcik??


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
partyzantka
:-(
:-(



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:18, 18 Maj 2006 Powrót do góry

ajjj wybacz kochana, że tak dawno tu zaglądałam, ale nie miałam czasu za bardzo :/ Normalnie chyba z trzy odcinki przepuściłam <ściana> Opowiadane jak zwykle super, każdy odcinek powalający Wink Ale żeby zrozumieć trzynasty odcinek musiałam się cofnąć do pierwszego Razz i już rozumiem Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:55, 18 Maj 2006 Powrót do góry

Dzięki za wszystkie komentarze. jak dojda jeszcze ze dwa to wkleje następną część Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kajulka




Dołączył: 12 Mar 2006
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lębork

PostWysłany: Czw 18:48, 18 Maj 2006 Powrót do góry

Fajne opo nie moge sie doczekac nastepnej czesci:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zulozula




Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: eee zapomniałam

PostWysłany: Pią 18:12, 19 Maj 2006 Powrót do góry

no tak ja jestem drugim komentarzem:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:58, 19 Maj 2006 Powrót do góry

- Viv, co Ty odpierdalasz? Wracaj tu! - jak zwykle chciała mnie zatrzymać.
- Odwal się siostra, bo zaraz bąka puszczę! - wyskoczyłam na korytarz zatrzaskując za sobą drzwi. Łzy napłynęły mi do oczu. Zbiegłam w dół schodów. Miałam tego wszystkiego dosyć. Przechodząc przez recepcję rzuciłam w recepcjonistkę kluczem. Otwierając drzwi hotelowe za plecami dało się jeszcze słyszeć przekleństwa lecące w moją stronę. Pewnie jej w czoło zasadziłam. Mam to w czterech literach!!! Kit im wszystkim!!!
Na zewnątrz deszcze jeszcze padał. Zastanawiałam się czy nie wrócić... Jednak nie wrócę!!! Biegłam w stronę jeziora czując przy tym jak krople wody łączą się ze słonymi łzami i obmywają mnie całą. Nie miałam już siły by rwać dalej. Serce waliło mi jak młotem. Usiadłam przy brzegu. Teraz, co chciałam to tylko się spakować i wyjechać z tej wiochy gdzieś na bezludną wyspę, tam, gdzie nikt mnie nie zna...
Usłyszałam dźwięk zbliżających się kroków. Nie odwróciłam się. Może mnie nie zauważy...
- Vivien? - a jednak... Głos poznałam od razu. Max...
- Wynoś się stąd!!! Chcę być sama!!! - rykłam
- Ale Vivien... Ja... - zaczął.
- Słyszałeś, co powiedziałam? Bierz nogi w troki i zjeżdżaj stąd! Natychmiast! - wstałam z piachu. Serce jakby mi się na chwilę zatrzymało.
- Viv, pozwól... Ja chcę wszystko wytłumaczyć. Tylko pozwól mi... - Max jednak nie dawał za wygraną.
- Nie chcę żadnych wyjaśnień! Spieprzaj, bo Ci coś nie coś ukręcę a wtedy będzie z Tobą bardzo źle... - nerwy dawały znaki.
- Viv, ale ja Cię KOCHAM!!! Nie rozumiesz tego?! KOCHAM!!! - przeciągnął strunę.
- Nie no qrwa! Teraz będziesz mi tu szopki odstawiał. Wielce zakochanego odgrywasz! Weź mnie człowieku nie denerwuj lepiej... A Lisa? Przecież widać, że ze sobą jesteście. Ślepa to jeszcze nie jestem...
- Lisa to nie to samo, co Ty... Viv, zrozum... Kochanie... - nie no... Tak z facetem pogrywać nie będę. Wzięłam go pod "krawacik".
- Nie-jestem-żadnym-Twoim-Kochanie! Nie-chcę-Cię-znać!!! SPA- DAJ!!! - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Viv, uspokój się... Ja... - zaczął Max.
- Ej koleś...jesteś głuchy czy tylko udajesz?! Nie słyszałeś, co ona powiedziała? Lepiej już idź...jak nie chcesz mieć problemów! - jeszcze tu Billa brakowało. Świetnie, po prostu świetnie... Max chyba się zdenerwował.
- A Ty kim qrwa jesteś, że mi rozkazy wydajesz? Na mojego ojca nie wyglądasz... Idź sobie i nie wtrącaj się! To jest sprawa między mną a Vivien a Ty nie masz nic do tego!
- Może i nie jestem Twoim ojcem, ale radzę, żebyś ją zostawił w spokoju... - Max zarechotał.
- Heeheh... Jaki bodyquard z Ciebie! Zaraz pierdolnę!
Billa zatrzęsło. Podciągnął rękawy, zbliżył się do Maxa i przygrzał mu pięścią w tors. Ten zgiął się w pół i wpadł w kałużę.
- Billlll! Proszę, już dosyć! Nie rób trzody! Chodź, idziemy stąd! - zaczęłam się bać. Wzięłam Billa pod rękę.
- Vivien, odsuń się! Koleś przegiął na maxa! Muszę to załatwić! Ja tego tak nie zostawię! - Max wstał - Chce bitwy, będzie ją miał...
- Max, nieeee!!! - zdążyłam tylko wrzasnąć a eks odrzucił mnie na bok tak, że spadłam w błoto. W głowie mi zaszumiało. Gdy się podniosłam
Bill i Max już się lali na całego. Oni się tu zaraz pozabijają!!!
Max odsunął Billa na kilka metrów. Wziął wielki zamach i uderzył go pięścią w nos. Bill opadł na ziemię...
- No to masz, co chciałeś! - mruknął do siebie Max trzymając się za nadgarstek. Podbiegłam do Billa. Miał zmasakrowany nos. Deszcz rozmywał krew... Zajebiście!
- Bill... Nic Ci nie jest? - spytałam przez płacz.
- Nie, spoko... Tylko nos... - powiedział Bill. Na jego twarzy rysował się ból.
- Bill, poczekaj chwilę. Zaraz wracam... - skierowałam się w kierunku Maxa. Ten widać był z siebie bardzo zadowolony.
- Heehhe... Widzisz Vivien...ten koleś nawet bić się nie potrafi. A tak się burak stawiał. To jak, umówimy się na randkę? - w moich oczach pojawił się ogień. Przygotowałam rękę i zdzieliłam mu ONE TOUCHA (czyt. liścia).
- Aałłaaa! Za co to? - a myślałam, że jest bardziej inteligentny. Jak widać się pomyliłam...
- To jest odpowiedź na Twoje pytanie... - teraz wzięłam go za szmaty i z kolanka przyłożyłam mu w "czułe miejsce" - A to za Billa! - Max uklęknął na kolanach trzymając się za diamenciki
Pomogłam Billowi wstać. Z daleka widać jak cała załoga leci w naszą stronę. Gustav popatrzyła na mnie z byka. Tom przybiegł do nas i pomógł mi podnieść Billa.
- Boshe Bill, coś Ty zrobił? - zapytał Tom podtrzymując brata.
- Lepiej nie pytaj. Pomóż mi go zanieść do hotelu... - powiedziałam.
Lisa od razu przybiegła do konającego Maxa. Oczywiście zaczęła go całować itp. Myślała, że zbudzi we mnie zazdrość...
- Vivien, ja Cię qrwa kiedyś przetrącę!!! - krzyczała.
- Oszczędź sobie tych tandetnych gadek i zejdź mi z oczu, bo rzygać mi się chce!!! - odburknęłam jej i odprowadziłam Billa do pokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)