Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 "Hotelowe" podboje by Vivien ~27~ ost. część tomu Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:33, 10 Lis 2006 Powrót do góry

Po wyśmienitej kolacji wróciłam z Billem do pokoju. O dziwo ani Toma ani Vicky nie było. Georg nam wszystko wytłumaczył. Tom spakował swoją walizkę i wyniósł się do pokoju obok i kazał nam przekazać, że mamy tam zakaz wstępu do jutra a dokładniej do dziesiątej nad ranem. Nie wiem czy mówiłam już, że uwielbiam Toma?! Nie??? No to mówię... UWIELBIAM CIĘ TOMUŚ!!!!

Weszłam do łazienki. Przebiegłam okiem po całym pomieszczeniu. Mój wzrok zatrzymał się na olbrzymiej wannie, która stała na środku. Odkręciłam kran, sprawdziłam temperaturę i wlałam do wody pachnącego olejku. Kąpiel zapowiadała się cudownie, a długo odkładany sen mógł jeszcze poczekać z dziesięć minut...
Wskoczyłam do wody z radosnym pluskiem, ale wygrzebałam się z wanny ostatkiem sił. Z zamkniętymi oczami, ledwie przytomna owinęłam się w wielki ręcznik i poczłapałam do sypialni.
W zaciemnionym pokoju panował chłód. Niecierpliwym ruchem z półprzymkniętymi powiekami podniosłam kołdrę. Pod kołdrą spał chłopak. Na boku, z nagim ramieniem na poduszce, z ciemnymi włoskami i lekką opalenizną. Wyglądał niczym maratończyk na wybiegu. Przekręcił się niespokojnie.
Nie musiałam przyglądać się jego twarzy, bo znałam ją na pamięć: ten cudny profil, gładka skóra i te brązowiutkie oczka. Boże, po samych tych oczętach byłabym w stanie poznać tego faceta na końcu świata. Wstrzymałam oddech. Nie chciałam go budzić, więc bezszelestnie, malutkimi kroczkami wycofałam się z pokoju, nie odrywając przy tym wzroku od łóżka.
W gościnnym pokoju z wyrzuconym tyłkiem ku górze chrapał sobie w najlepsze na materacu Georg. Obok niego na łóżeczku spali w objęciach Lenka i Gucio. Ahhh..czyż to nie romantyczne? Ja natomiast rzuciłam się w kierunku szafy w poszukiwaniu jakiejś bluzki mojego Billa, którą mogłabym wykorzystać jako "zastępczą" piżamkę, bo moja genialna sis nie pomyślała, żeby przynieść mi moje wdzianko. Bez wahania sięgnęłam po pierwszą lepszą. Fakt, że była o ciut jakby za duża, ale mi to wcale nie przeszkadzało. Ehhh... na sto procent byłam pewna, że Bill nie miałby nic przeciwko temu. W końcu jestem jego dziewczyną, więc teraz "co moje, to Twoje..."
- Widzę, że mamy tutaj małą kradziejkę... - usłyszałam głos zza pleców. Odwróciłam się gwałtownie. Przede mną ukazał się Bill. Blask księżyca oświetlał jego nagi tors. Dopiero teraz zauważyłam jaki to z niego chuderlak.
- Billuś ja tylko bluzeczkę chciałam pożyczyć, bo widzisz...eee...Vicky zapomniała mi przynieść mojej piżamki. - mruknęłam półszeptem, aby nikogo nie zbudzić ze snu.
- Trzeba było mnie obudzić to bym coś dla Ciebie wybrał, ale wiesz co Viv...skłamałbym, że w tym ręczniku nie wyglądasz bardzo sexownie. - Bill podszedł do mnie bliżej a ja ścisnęłam kurczowo węzeł ręcznika.
- Mówiłam Ci już, że jesteś obłąkany?! To ja pożyczam sobie tę bluzeczkę. - wytknęłam mu język, pomachałam mu przed nosem szmatką i zniknęłam mu z oczu zamykając się w łazience. Heh...dobrze, że przynajmniej Vicky pomyślała o moich gatkach, bo nie miałabym szczerej odwagi poprosić o nie Billa...

Next day

Po zjedzeniu porannego śniadania Lenka wraz z Gustavem i Georgiem wybrali się do wesołego miasteczka, które przyjechało wczoraj do naszego miasta, Vicky z Tomem zamknęli się na cztery spusty w pokoju. Zastanawiałam się nad jednym. Jak mam odzyskać moje ciuchy, bo jak narazie nie mam karty wstępu. Coś się wymyśli. Bill stwierdził, że musi się odprężyć i zrelaksować, więc zrobił sobie gorącą kąpiel w mleku. Siedzi już w nim dobrą godzinę. I dziwić się takiemu, że ma gładziutką skórkę jak pupa niemowlęcia... Mnie natomiast pozostało sprzątanie tego całego bałaganu. Włącznie ze ścieleniem łóżek. Jak ja tego nienawidzę!!! Grrr!!! Składając kanapę zauważyłam pod poduszką leżący zeszyt. Dziwne...pomyślałam w pierwszej chwili. Postanowiłam sobie looknąć do niego i zobaczysz, co tam ciekawego jest napisane. Na pierwszej stronie wielkimi literami było napisane PAMIĘTNIK. Spojrzałam na dół kartki. WŁASNOŚĆ VICTORIA KLAUSS. Przełożyłam o jedną kartkę wprzód...
Spojrzałam na dół kartki. WŁASNOŚĆ VICTORIA KLAUSS. Przełożyłam o jedną kartkę wprzód. Pierwsza notka była z dnia, kiedy tu przyjechaliśmy. Zajęło jej to dwie strony. Przewróciłam dalej i dalej... Doszłam do ostatniej. Była z dnia imprezy. Czytać...czy nie czytać? Biłam się z myślami przez dobre dziesięć minut... CZYTAĆ!!! I tak będe musiała się z tego wyspowiadać.. Zamknęłam się w sypialni na klucz i walnęłam się na łóżko z zeszytem w ręku. Moja ciekawość była silniejsza od wszystkiego. Mam nadzieję, że nikt nie będzie mi przeszkadzał... Otworzyłam zeszyt i zaczęłam czytać...
Dzień urodzin Lenki. Jak cudownie było można zamoczyć swój ryj w czymś mocniejszym. Wypiłam chyba z dwa piwka i zechlałam się jak nie wiem. Ledwie, co się na nogach trzymałam. Vivien - moja głupia siostra kazała Tomowi zaprowadzić mnie do pokoju. Zupełnie jak matka... Buuu! Tom zaniósł mnie pod same drzwi... Qrde, ale tez miał daleko W końcu doniósł mnie do pokoju. Darłam się na niego niemiłosiernie, zupełnie jak obłąkana i kazałam mu wyjść, on tylko się ładnie uśmiechnął. Mmmm... i jak takiemu można odmówić, nawet moja stanowczość nie skutkowała. Postanowiłam pogrozić mu policją, ale to go tylko bardziej zachęciło. Zaczął się ze mną droczyć, że niby ja gościnna nie jestem. Psss...szybko się zjarzył... Znowu na mnie spojrzał tymi swoimi słodkimi brązowymi oczętami, zupełnie tak samo jak wtedy, kiedy po raz pierwszy się pocałowaliśmy, ale teraz wiedziałam, że oczekuje ode mnie czegoś więcej. Chciałam tego tak samo jak on, a może i bardziej. Wysłałam mu figlarny uśmieszek a on tylko wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko. Wbił we mnie swój wzrok. Wiedziałam, co się za chwilę stanie. Najpierw zaczął odpinać mój rozporek zębami... Po niedługim czasie leżeliśmy już w samej bieliźnie. Wtedy zaczęłam mu kaprysić o zabezpieczeniu a on się tylko uśmiechnął, jakby tym uśmiechem chciał mnie zapewnić, że nie mam się o co martwić. Zaczęliśmy się całować dziko i nammm.... DOŚĆ!!! Zamknęłam energicznie zeszyt i włożyłam go pod poduszkę. Popatrzałam na swe ręce. Drżały mi niesamowicie. Boshe, czemu skusiłam się, żeby przeczytać ten cholerny pamiętnik?! No czemu??? Dopiero teraz dotarło do mnie to, co przed chwilą przeczytałam... Moja Vicky przespała się z Tomem...
To nie może być prawda! Nie, nie, nie i jeszcze raz NIE!!! Ona sobie po prostu wymyśliła. Pewnie chciałaby, żeby tak było no i sobie tak napisała... Qrde!!! Muszę z nią poważnie pogadać. Nie mogę tego tak zostawić!!! Boshe, co ona najlepszego zrobiła?!
Wyprułam z wyra i nerwowo przekręciłam klucz.
- Viv, a Ty czemu się tak zamykasz?! Pewnie się przebierałaś... - o wilku mowa. Przede mną stała rozradowana Vic. Niedługo jej ten pusty uśmieszek z twarzy zniknie.
- Nie Twoja sprawa! Przyszłaś tutaj w jakiejś konkretnej sprawie czy tak w odwiedziny? - mina trochę jej zrzedła.
- Ej, co Ci jest? Wiesz, jeśli chodzi o tę przeprowadzkę to ja bardzo przepraszam, ale Tom był taki namolny, że nie miałam mu serca odmówić... A tak apropo, nie widziałaś może czarnego zeszytu z czerwonym serduszkiem? Gdzieś go zgubiłam...
- Jak miło, że pytasz... - odwróciłam się na pięcie, cofnęłam się na łóżko i wyjęłam ów zeszyt - O ten Ci chodziło?
- Taaak! Dzięki, że go znalazłaś... Możesz mi go dać?
- Nieee...
- Viv, dawaj, to nie jest Twoje...
- A co mnie to obchodzi. Ja znalazłam, więc jest moje... - zaczęłyśmy się przekomarzać.
- Nie, sis... Tam jest podpisane moim imieniem i nazwiskiem... Zobacz... - zamiast otworzyć na pierwszej stronie, przeleciałam do ostatniej notki i zaczęłam czytać.
- Najpierw zaczął odpinać mój rozporek zębami... Po niedługim czasie leżeliśmy już w samej bieliźnie. Wtedy zaczęłam mu kaprysić o zabezpieczeniu a on się tylko uśmiechnął, jakby tym uśmiechem chciał mnie zapewnić, że nie mam się o co martwić - Vic skryła twarz w dłoniach - Mam dalej czytać?
- Viv, proszę Cię przestań! Nie chcę tego słuchać!
- Coś Ty najlepszego zrobiła, co?! Przeciez Ty masz dopiero szesnaście lat dziewucho! Zastanawiałaś się nad konsekwencjami?! A jak zajdziesz w ciążę to co? Myślisz, że Tom Ci pomoże?! - zaczęłam wymachiwać zeszytem. Wpadł Tom.
- W czym mam pomóc?
- O, Tom! Gratuluję! Wspaniale zagrałeś swoją rolę... Masz! - rzuciłam w niego pamiętnikiem.
- O czym ona gada?
- Ona już wie. Wie o wszystkim, Tom! - Vic zaczęła wszystko tłumaczyć.
- Co wie? - pojawił się Bill w samym ręczniku.
- Niech Twój braciszek Ci powie... - odezwałam się.
- Tom, co jest grane?!
- Nie Twoja sprawa. Odwal się! - Tom podszedł do sis i objął ją ramieniem.
- Vic, może Ty będziesz tak miła... - Vic spojrzała się na niego.
- Ja...i Tom... No wiesz... Spędziliśmy ze sobą noc... - spokojnie odpowiedziała Vic. Billa zaczęły szarpać nerwy.
- Cooo?! Czy ja dobrze usłyszałem?! Tom, to nieprawda! Powiedz, że ona bredzi!
- To prawda, Bill. Dziękujemy za wysłuchanie a teraz lepiej pójdziemy do siebie... - Tom wziął Vicky za rękę i ot po prostu wyszli.
- A idźcie sobie z Bogiem! Przyjdźcie jak zmądrzejecie! Chociąz nie wiem czy kiedykolwiek to nastąpi... - wykrzyknęłam to na cały pokój. W odpowiedzi usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami.
- Viv, uspokój się już! I tak Twoje marudzenie nic tu nie da!
- Bill, jak ja mam się uspokoić, co? Po tym, co się dowiedziałam?
- Ale Viv, co sie stało to się nie odstanie. Musisz jakoś to do siebie przyjąć... - hmmm...on najwyraźniej już przyjął.
- Bardzo śmieszne, Bill... Rozbawiłeś mnie tym... Hehe
- Viv, a czy Ty chociaż pomyślałaś dlaczego ona to zrobiła?
- ? - zatkało mnie.
- No widzisz... A może Vicky zrobiła to z czystej miłości do Toma, nie uważasz?
- Z czystej miłości...psss... Nie wiem czy uchlanie nazywasz miłością... Zresztą... Co ja będę z Tobą gadać...
- Viv, chyba nie chcesz się ze mną pokłócić... Ja tylko chcę coś Ci wytłumaczyć...
- Ty nie potrzebujesz mi nic wyjaśniać. A jeśli chcesz mi kazania prawić to zapraszam na ambonę. Aaa...chyba ręcznik Ci z tyłka zleciał... - chwyciłam pierwszą lepszą kurtkę i trzasnęłam drzwiami.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:30, 07 Gru 2006 Powrót do góry

Na korytarzu spotkałam Lenkę z chłopakami.
- O, Vivien! - krzyknęła - Wybierasz się gdzieś?
- Cześć Lenuś! - pocałowałam ją w policzek - Cześć chłopaki! Idę na miasto.
- Tak sama? A gdzie Billa zgubiłaś? - zapytał Georg.
- Ee...Bill...w pokoju jest... Soorry, ale się śpieszę... - chciałam jakoś oderwać się od wszelkich wyjaśnień.
- Viv, coś się stało? -wtrącił się Gustav.
- Stało się... Popełniłam wielki błąd i muszę się za to ukarać. To narazie! - rzuciłam im i wybiegłam szybko z hotelu. Nie chciałam, aby ktokolwiek mnie teraz zatrzymał...

Pięć minut później szłam chodnikiem. Czułam się strasznie nieszczęśliwa. Stopy zaczęły mnie boleć, bo założyłam za małe adidasy. Byłam rozczochrana, bez żadnego makijażu, bez śniadania... W brzuchu burczało mi niesamowicie. Jeny, oddałabym wszystko za choć jedną suchą bułkę. Zaczęłam szukać hajsu w kieszeniach, lecz nic nie znalazłam. Jakoś wytrzymam...
Błądziłam po krętych uliczkach szukając właściwego miejsca, aby wszystko przemyśleć. Przechądzący obok mnie ludzi wbijali we mnie swój wzrok i mierzyli od stóp do głów. Pewnie pomyśleli o mnie, że wariatka jestem... Może i mieli świętą rację...
Słońce przykryły gęste chmury. Dął porywisty wiatr kołysząc koronami drzew. Trawa falowała przy każdym podmuchu. Niebo było czarne od chmur. Zapanował przenikliwy ziąb. Zarzuciłam kurtkę na siebie i usiadłam sobie w parku. I co Vivien? Jak masz zamiar siebie ukarać? Podetniesz sobie żyły? Skoczysz pod samochód? Czy może weźmiesz sobie tabletki nasenne? Nie wiem, co mnie napadło... Chyba rzeczywiście powinni mnie oddać do wariatkowa. Mądry Polak po szkodzie... Bill miał rację... Vicky kocha Toma...
Zaczął padać deszcz a ja ciągle byłam wbita w ławkę. Wszyscy dookoła mnie wymachiwali parasolkami a ja czułam, że ten deszcz jest jakby symbolem. Symbolem przebaczenia moich wszystkich durnych zachowań...
Deszcz padał coraz mocniej jakby chciał powiedzieć " Vivien, wracaj do hotelu...". Tak też zrobiłam. Biegłam, co sił w nogach raz po raz obijając się o pnie drzewa by złapać trochę tchu. Moje ciche, stłumione łkanie całkowicie zagłuszał odgłos piorunów. Deszcz chłostał moją twarz, tworzył przed nią niemal kurtynę wody. Nie chciałam się zatrzymywać.
Przetarłam oczy ze zmęczenia i ujrzałam hotel. Ledwo przeszłam przez bramę a na schodach zauważyłam czekającego Billa. Musiał się o mnie martwić... Gdy tylko mnie zobaczył zaczął biec w moim kierunku.
- Vivieeeen! - krzyczał.
Zdołałam mu tylko skinąć głową. Przemęczenie dawało mi znaki. Stanęłam na chwilę. Zakręciło mi się w głowie i momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zemdlałam...
Tydzień później:

Słońce schowało się za horyzont. Przez otwarte okno przedzierały się promienie księżyca, które oświetlały mą twarz. I pomyśleć, że tydzień temu byłam pokłócona z całym bożym światem. Teraz znów jestem cała happy. Z Vicky i z Tomem wszystko sobie wyjaśniliśmy i obiecaliśmy, że już nigdy nie będziemy się kłócić o byle głupstwa. Z Billem jak to z Billem... Żyjemy w pełnej harmonii...
Choć z zewnątrz cieszyłam się, to w środku jednak serce mi pękało. Jeszcze niedawno przyjechałam tu z sis, poznaliśmy tych uroczych chłopaków a za parę dni jestem zmuszona opuścić to miejsce...
- Viv... - obróciłam się za siebie - ...o czym myślisz?
Zmierzyłam Billa krótkim namiętnym spojrzeniem aż dostałam gęsiej skórki. Odwróciłam się tyłem, lecz natychmiast poczułam jego wzrok na plecach.
- Myślę, że trzeba łóżko rozłożyć... - Bill uśmiechnął się słodko.
Przeszłam szybko wokół łóżka. Bill ustawił się po drugiej stronie. Podniosłam prześcieradło i gwałtownym ruchem rozpostarłam je na tapczanie. Bill złapał drugi brzeg. Rozłożyliśmy pościel i po chwili oboje leżeliśmy sobie w ciepełku. Skuliłam się przyjmując pozę na "kłębuszka".
- A więc dlatego niektórym udaje sie przespać całą noc z przykrytymi nogami - skomentował ze zdumieniem - Moje najczęściej rano wystają i marzną.
- Taki jest los kawalera - stwierdziałm lekkim tonem - Rząd powinien znów wprowadzic obowiązkowy pobór do wojska, żeby mężczyźni nauczyli sie słać łóżka.
- Heh... To TY chcesz mnie do wojska wydać? Jak narazie to wolę sobie popatrzeć na Ciebie niż na jakiegoś wrzaskliwego sierżanta - utkwił wzrok na moich wargach.
No Viv, powiedz coś! Rozkazałam sobie po cichu, ale język miałam jak sparaliżowany. Gapiłam się na Billa bez słowa. On znowu spojrzał na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. Podniósł rękę i pogładził mnie po policzku.
- Nie zasnę dopóki nie dasz mi buziaka na dobranoc...
Nie miałam odwagi mu odmówić. Objęłam jego szyję i lekko musnęłam jego usta badając jego zarys. Odniosłam zadziwiające wrażenie, że właśnie tak ma być. W końcu Bill odchylił głowę:
- Cieszę się, że nie poszłaś z nimi do tego klubu...
- Wiesz Bill... Nie miałam serca Cię samego zostawiać, jeszcze by mi cię ktoś porwał. Gdzie Ty - tam i ja...
Bill pocałował mnie w czoło i znowu pogładził mnie swoją dłonią po policzku. Oderwałam ją i przytrzymałam w powietrzu, aby móc spleść z nim palce. Gdzieś w głębi mojej świadomości błysnęła oślepiająca niepewność, że właśnie ku niemu zmierzało moje dotychczasowe życie a jedyna pulsującą rzeczywistoącią stało się odurzające poczucie przynależności do niego.
- Viv... Wyjedźmy gdzieś razem. Do Hiszpanii, Francji, na Kanary. Gdzie tylko będziesz chciała...
Byłam tak zszokowana tym, co przed chwilą powiedzial Bill, że nie mogłam zebrać myśli. Nie wiem czy on żartuje czy mówi calkiem serio. Potrzebowałam paru dobrych chwil by uświadomić sobie, co jest nie w porządku.
- Bill, co Ty wygadujesz? Przecież wiesz, że to jest nierealne...
- Viv, przecież wiesz, że Cię kocham. Nie pozwól mi Cię stracić - jego ciemne oczy przezywały mnie z hipnotyczną siłą - Możemy przeżyć coś naprawdę wielkiego!
- Bill, prosze Cię, błagam! - wykrztusiłam rozdzierana przez sprzeczne porywy serca - Nie mówmy już o tym...
- Viv, ja wiem, że Ty tego chcesz. Tylko się boisz przyznać...
Przeszył mnie na wylot. Ja nie wiem jak on to robi. Przecież znamy się dopiero od miesiąca a on wyczuwa moje myśli.
- Masz rację Bill, ale ja nie mogę! Chcę, ale nie mogę... Zrozum mnie!
- Jaki masz powód?
- Rodzice...
- I to jest ten powód?
- Taakkk...
Bill położył się na wznak. Widać było, że bardzo to przeżywał. A ja nic nie mogę zrobić. Chociaż...
- Bill, ja przemyślę to sobie... - odwrócił się do mnie - Przemyślę i Ci odpowiem...
- Dziękuję... - pocałował mnie w policzek.
- To dobranoc...
- Dobranoc...
Obróciłam się na drugi bok. Myśli krążyły wokół jednego. Czy mam wyjechać z Billem.... Oto jest pytanie...
Było poźne popołudnie. Właśnie kończyłam się pakować. W efekcie tego moja kosmetyczka ważyła chyba tonę a jej zawartość spokojnie wystarczyłaby dla wszystkich uczestniczek konkursu piękności. Bill siedział na kanapie ze skuloną minką i przypatrywał się każdemu mojemu ruchowi. W końcu przerwał dwudziestominutową głuchą ciszę.
- Czyli wyjeżdżasz z rodzicami...
Odłożyłam ręcznik i spojrzałam na niego. Łzy napłynęły mi do oczu. Tak trudno mi było wypowiedzieć to słowo.
- Tak... - twarz Billa posmutniała jeszcze bardziej.
- Wiesz Viv, ja wiedziałem, wiedziałem, że tak postanowisz! Nawet nie chcesz dać mi szansy! - wykrzyczał mi to w oczy, po czym machnął ręką, wstał i kopnął jakieś pudło stojące przy drzwiach. Wyszedł.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Karolinura




Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Czudec

PostWysłany: Pią 17:54, 08 Gru 2006 Powrót do góry

cęść bardzo fajna mam nadzieje ze niedługo bedzoe nastepna. sorki że tu nie komentowałam papa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:15, 22 Gru 2006 Powrót do góry

I tak oto dobrnęlismy do końca pierwszego tomu. Teraz daje ostatnią nocię.

Rozkleiłam się na dobre. Zdałam sobie sprawę, że zraniłam jego uczucia. Niepotrzebnie dawałam mu nadzieję, że wyjadę z nim na koniec świata, że porzucę to wszystko w kąt. Od razu mogłam mu odpowiedzieć: "Bill, przecież jesteśmy za młodzi. A to, co byśmy zrobili to byłoby kompletne szaleństwo!" Nie zrobiłam tego i będę żałować teraz do końca życia.
Usłyszałam ciche skrobanie w drzwi.
- Vivien...
- Lenka, wejdź... - podeszła do mnie wolnym krokiem i przytuliła mnie. Nawet nie wiedziała jak bardzo było mi to potrzebne. Teraz, w tej chwili.
- Przyszłam się pożegnać, bo wiem, że niedługo wyjeżdżasz...
- Ahhh, Lenuś, żebyś wiedziała jak ja nie chcę opuszczać tego miejsca... - znowu lałam łzy nadaremno.
- Viv, nie płacz, bo jeszcze ja się rozkleję... - otarłam rękawem twarz.
- Już nie płaczę... - wymusiłam na siebie uśmiech.
- No teraz mi się podobasz...
- Widziałaś gdzieś Billa? - zapytałam z ciekawości.
- Eee...widziałam, pakuje swoje rzeczy razem z Tomem...
- Jak to pakuje swoje rzeczy?
- No, bo wymyślilismy z chłopakami, że weźmiemy bliźniaków gdzieś za miasto na przejażdżkę. Nie chcemy, żeby się zamartwiali Waszym odjazdem... Przynajmniej to możemy dla nich zrobić...
- Aaa...dobrze robicie... - mruknęłam pod nosem. Lenka wstała i podała mi rękę.
- Dobra Viv, daję Ci tu moje namiary. Tam jest mój numer komórkowy, e-mail i takie tam. Dzwoń o każdej porze dnia i nocy. I nie zapomnij o mnie! To trzymaj się, lala! - ucałowała mnie w policzek.
- Dzięki Lenuś za wszystko! To do zobaczenia! - pomachałam jej na pożegnanie.
Za oknem zrobiło się całkiem ciemno. Siedziałam na tych torbach i myślałam czy by stąd nie uciec. Bill już pewnie o mnie zapomniał, więc nie pozostało mi nic innego jak wylewanie łez.
Dzwonek do drzwi. Otworzyłam.
- Cześć Martin! A Ty tu po co?
- Hej! Właśnie przyszedłem po bagaże. Rodzice na dole na Was czekają...
- Achaa... To już idę...
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na pokój, ostatnie westchnienie. Żegnajjj...

Rodzice siedzieli już w samochodzie i z cierpliwością czekali aż pożegnamy się ze wszystkimi. Vicky była wtopiona w Toma i wylewała litry łez. Tom jak to na chłopaka przystało nie uronił ani kropli, lecz w jego oczach było widać, że bardzo mu było ciężko. Ja stałam na schodach i czekałam na Billa. Mijały kolejne minuty... Otworzyły się drzwi. Bill przejechał ręką po twarzy by zakryć łzy. Nadaremno... Z daleka widziałam jego czerwone, zapuchnięte oczy. Podeszłam do niego bliżej i przytuliłam mocno. Właśnie rezygnuję z miłości...
- Muszę już iść... - powiedziałam przez łzy - Mam tylko wielką nadzieję, że będzie nam pisane spotkać się jeszcze raz... - Bill utkwił swój wzrok w gwiaździstym niebie. Jednym ruchem dłoni dotknęłam jego policzka i otarłam posuwającą się łzę - Nie płacz, Bill.... Niewarto...
Spojrzał się na mnie a ja na niego. Próbowałam zapisać jego twarz w pamięci.
- Viv... Chciałbym, żebyś wiedziała... - powiedział drżącym głosem - ...a zresztą! - ujął mą twarz w dłoniach i złożył na moich ustach czuły pocałunek - Mam tu jeszcze coś dla Ciebie - wyjął z kieszeni zwitek papieru i schował w mojej dłoni - Przeczytaj jak będziesz w samochodzie. A teraz żegnaj!
Chwycił za klamkę i wszedł do hotelu. Zamknęłam swoje oczy i próbowałam odtworzyć jego wizerunek. Takiego go zapamiętam...

Jechałam wtulona w sis. Światła lamp oświetlały mą twarz. Nagle przypomniałam sobie o zwitku papieru. Sięgnęłam do kieszeni. Serce wyrywało mi się a ja cicho czytałam napisane słowa:
"Kiedy już niczego nie będzie
Stanę się aniołem - tylko dla Ciebie
I każdej ciemnieje nocy Tobie się ukazywać
I potem polecimy daleko stąd
Nigdy się nie zgubimy..."
Słona łza spłynęła mi po policzku. Przycisnęłam kartkę do serca a myśli same ułożyły odpowiedź
Stałam nad przepaścią...
Przepaścią swojego życia...
Trzymaliśmy się za ręce...
Jeden krok wprzód...
Znaleźliśmy się tam, gdzie wszystko proste jest...
Tam, gdzie połączymy się w jedno...
Gdzie nikt nas nie rozdzieli...
Tam, gdzie miłość wieczna jest...
Kocham Cię!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
P4uL!nK4




Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: StaRgaRd C!Ty

PostWysłany: Pią 12:45, 22 Gru 2006 Powrót do góry

Pierwsza! Haaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! Vivien!!! To jest boskie!! Dziekuje za następną cześć bo tak sie nudzilam nie mialam co czytać.. A to jest jedna z moich ulubionych opowieści:D hehe Bardzo bardzo bardzooo mi się podobało!Very HappyVery Happy Tylko szkoda, że juz się rozeszło wszystko :/ Ale mam nadzieje ze napiszesz dalsze czesci! Pozdrawaiam:*Całus.Całus.Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AsiaQu




Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Krzesła ;P

PostWysłany: Sob 10:03, 23 Gru 2006 Powrót do góry

VIv byłaś poprostu bOooOOoOska!!!! to bylo takie wzruszjace!!!!!Napisz nastepna! i pliss niech sie nie rozstaja! spotkaja sie albo ona wyjedzie do niego
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:28, 23 Gru 2006 Powrót do góry

Dzięki Wam za miłe słowa. Chciałabym oznajmić tylko, że następny tom jest już w drodze. Także cierpliwości.
Także to nie jest koniec tej opowieści. No.
To chyba tyle. Jeszcze raz dziękuję, całuję i pozdrawiam Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AsiaQu




Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Krzesła ;P

PostWysłany: Sob 18:12, 23 Gru 2006 Powrót do góry

achh.... patrze do "Prozy" i pisze że ostatni post dodała Vivien, żebyś wiedziała jaka była moja radość!!! a tu nagle niema.... niema opka!Sad:(ja sie rozbecze! ja chce nastepny part!! Ale i tak fajnie że coś napisałaś bo juz sie niemoge doczekac nastepnego partu! Vivien kocham twoje opowiadanie a ciebie uwielbiam! bede codziennie patrzec czy dodalas next parta! Pozdro:**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
bill_and_me




Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 52 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leipizg

PostWysłany: Śro 20:05, 16 Sty 2008 Powrót do góry

super!!!!!!!!!!!!aaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!no normalnie się poryczałam!!!!!!!łzy mi lecą ciurkiem!!!!!!!!!!jejku jakie to jest piękne!!!!!!!!! Sad szkoda że to już koniec Sad ale wiedz że to opko jest cudowne Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)