Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Pieces of broken heart >15< Wreszcie!! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:00, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

kocham, kocham, kocham to opowiadanie!!!
jest cudowne i wspaniałe i genialne i boskie i wogóle naj...
Mavis...ja kocham Ashley, jej pamietnik, jej zycie i wszystko co z nia związane...
kocham twój styl pisania, cudowny, barwny, bezbłedny...
kocham twoje pomysły...twoją wizje tego, co tu opisujesz
kocham po prostu ciebie...
dziekuję...
buzi :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pexii
:-(
:-(



Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm

PostWysłany: Śro 19:01, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

no odcinek suuper xD
ale jak ja bym miala taka siostre to nie wiem co bym jej zrobila zeby tak sklamac ze ma raka haha xD

kiedy nastepny part ?! RazzRazz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIKA
:(
:(



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 7:41, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

shira napisał:
kocham, kocham, kocham to opowiadanie!!!
jest cudowne i wspaniałe i genialne i boskie i wogóle naj...
Mavis...ja kocham Ashley, jej pamietnik, jej zycie i wszystko co z nia związane...
kocham twój styl pisania, cudowny, barwny, bezbłedny...
kocham twoje pomysły...twoją wizje tego, co tu opisujesz
kocham po prostu ciebie...
dziekuję...
buzi Całus.

ja sie podtym podpisuje KOCHAM TO OPKO, przepraszam za to że kogoś cytuje ale ja nie potrafie dobierać tak słów jak wy.. ohhhhhhh no cuż nie każdy ma taki talen Wink opko cudne


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
April
:(
:(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 287 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:26, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

Umieeram, chcę 14 część na thpoland i tutaj też... Tak ładnie proszę... Mam tylko kilka ulubionych opowiadań Twoje się do nich zalicza Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:14, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

Dobra specjalnie dla April troszeczkę przyspieszę...

A i istnieje w Niemczech portal [link widoczny dla zalogowanych], na którym mój znajomy ma konto internetowe.

W fanfarach brzmiących z piskiem: "Salsa, salsa, salsa" przybywa:

>>>Część dzięwiąta<<<

Wyprosiła matkę o kolejny dzień wolnego. W duszy błagała by rodzicielka nie pozostawiła do pomocy Mandy, jakże nieproszonego gościa w jej własnym świecie. Przeszło bez większych oporów, lecz pod jednym małym warunkiem:
- Kochanie zostaniesz w domu. Ale wiedź, że symulowanie choroby nie zwalnia cię z wizyty u pani psycholog. I nie chcę słyszeć żadnego ale… - kobieta posłała Ashley porozumiewawcze spojrzenie nie cierpiące sprzeciwu, jakiegokolwiek zająknięcia idącego nie po jej myśli.
- A czy ja coś mówiłam? – blondynka zaczęła wiercić nerwowo stopami zakrytymi pierzyną. A jednak matka się domyśliła.
- Ty lubisz mieć dużo do powiedzenia. A w szczególności jeśli chodzi o siostrę.
- Na temat tej kreatury się nie wypowiadam… - zacisnęła wargi, które utworzyły wąską, wręcz prostą linię.
- Ashley… - skarciła ją matka.
- Ynyo… yco… - wymamrotała przez zaciśnięte nadal w proteście usta.
- Możesz się nie wygłupiać? Powiedz normalnie…
- Powiedziałam: no co?

Kobieta pomachała wskazującym palcem, następnie opuściła pokój. Ashley chwyciła kilka romansów. Długo zastanawiała się nad tym, czy zacząć nowy, kontynuować zaczęty, który dziwnym trafem nie wciągnął jej w swój wir, czy może po prostu rzucić je w kąt. Wybrała kontynuację. Pochłaniała kolejne karty zapisane z wielkim zacięciem przez utalentowaną pisarkę, która stworzyła twór tak działający na jej wyobraźnie. Wcześniej nie mogła się nim nacieszyć, gdyż myśli krążyły wokoło psychologa, którego się bała i ignoranckiej gwiazdy młodego pokolenia. Skończyła. Po godzinie wszystko było już jasne, jednak mimo przeciwności losu, perypetie kolejnej bohaterki zakończyły się happy endem. Nie wiedziała czy ma zacząć się śmiać, czy płakać. Kolejny raz przez głowę przeleciały mieszane uczucia.
- Cholerna bajeczka… Czemu to zaspakaja na moment – rzekła sam do siebie.


Z gracją zaczęła schodzić po ogromnych, kręconych schodach na dół. Chciała zrobić zejście w stylu hoolywodzkiej gwiazdy. Prawie jej się udało. Już była na dole, już miała zacząć z dumą potrząsać dłońmi, gdy… bajka się skończyła. Upadła. Ostatnie dwa schodki pokonała z prędkością światła, zaliczając bolesny upadek na pupę. Za oknem padał deszcz, który nie dodawał uroku jej małym marzeniom. Można by rzec, iż wręcz je obrzydzał. Pomagał blondynce otrzeźwieć, znowu spojrzeć realnie na całe swoje życie. Z smutkiem skierowała się do salonu. Opadła na sofę. Leżała na niej wsłuchując się w grę kropel deszczu uderzających o szybę. Teraz trapił ją konkurs, przecież nie mogła pozwolić wziąć się za chorą. Ash była przekonana, że przy takim uzasadnieniu jej siostra ma wygraną już w zasięgu ręki. Temu trzeba było zapobiec! Tylko jak?
- Mam! To jest to! – krzyknęła tryumfalnie po kilkunastu minutach dogłębnych rozmyślań i zaglądania w najbardziej zakurzone zakamarki mózgu. Zawołała do pupila – Wariat jestem uratowana, to moja jedyna szansa…

Jak burza wpadła do własnego pokoju. Chwyciła kilka czystych kartek papieru, zasiadła przed biurkiem. Do ręki wzięła czarne pióro. Postanowiła napisać list i przekazać go przez panią Kaulitz – wreszcie mogła się na coś przydać. Plan pogrążenia siostry był, sposób dostarczenia nie sprawiał większego problemu, teraz problemem była tylko treść. Ashley wydawało się, iż usiądzie, pięć minut pokreśli na papierze, wyrzuci wszystko co ją gryzie i po problemie. Jednak nie zawsze myśli są odbiciem rzeczywistości, nie zawsze idzie ocenić trafnie prostotę zadania… Dziewczyna się przeliczyła. Co chwila gięła kartki, które desperacko rzucała na podłogę.
Pierwsza. Zaczyna się dobrze? Nie! No to trach na podłogę. Druga? To samo… I na ziemię. I tak kolejno fruwały po pokoju mięte z wściekłością strony. Cały czas pytała się siebie czemu to nie jest tak oczywiste. Gdy wreszcie list był gotowy oprała głowę na łokciach i zaczęła przyglądać się owocowi żmudnej pracy. List wydawał się dziecinnie prosty, lecz nic lepszego nie była po prostu w stanie stworzyć.

Cześć.
Nazywam się Ashley Caterfield. Wiem, że nic to jak na razie wam nie mówi. Nie jestem kolejną idiotką chcącą napisać: Jak ja was kocham! Ale czytajcie dalej. Sądzę, że może zajść do dużego nieporozumienia, dlatego piszę.
Otóż moja o rok młodsza, siostra Mandy zgłosiła się na konkurs, w którym można wygrać spotkanie z wami. Nie żeby mnie zżerała zazdrość! Nic z tych rzeczy. Wszystko było by dobrze, gdyby nie zgłosiła też mnie. Na domiar wszystkiego pokazała, że jest strasznym kłamczuchem. W uzasadnieniu podała, że jestem chora na raka – zabawne, że nawet nie wiem czego niby miałby to być rak. Strasznie się zdenerwowałam, gdyż to totalna bzdura. Zdaję sobie sprawę, że miałybyśmy ogromne szanse na wygranie tego konkursu, gdyż wiadomo, że było by wam żal chorej nastolatki. A po co? Ja kłamać nie będę… Nie pójdę ścieżkami siostry, która dąży do obranego celu po trupach. Niech sobie gra na ambicjach, ale nie życzę sobie by mnie w to w jakikolwiek sposób mieszała!
Dlatego zignorujcie to.
Kontakt z moją siostrą:
Mandy Caterfield
E-mail: [link widoczny dla zalogowanych]

Pozdrawiam i dziękuję za przegraną siostry
.

Dumnie złożyła kartkę na pół i kolejny raz na połowę. Wsunęła do czarnej koperty i korektorem napisała:

Tokio Hotel – Ważne!


Zakleiła ją i wrzuciła do torby. Matka jeszcze nie wróciła, lecz dziewczyna musiała już wyjść z domu, by zdążyć do poradni. Bez przekonania wyszła na zewnątrz. Wolnym krokiem skierowała się w kierunku przychodni. Nie miała ochoty położyć się na kozetce, by podzielić się swoją przeszłością, swoim życiem. Po prostu nie czuła się tam bezpiecznie... Coś nie grało. Niby pomieszczenie urządzone przytulnie i ze smakiem, a jednak coś wzbraniało blondynkę przed całkowitym otwarciem. Weszła do budynku, ponownie przemierzyła piękny hol. Zauważyła, że drzwi do gabinetu są już otwarte, to miało oznaczać, iż jest wolny. Weszła.
- Dzień dobry!
- O witaj. Od razu ułóż się wygodnie na kozetce. – starsza kobieta o kręconych włosach uniosła się zza mahoniowego biurka. Ash zerknęła na fotografię jej synów. Nie mogła uwierzyć, że tak miła osoba jak ona mogła urodzić takiego degenerata za jakiego uważała ciemnowłosego. Przysiadając się i włączając dyktafon kontynuowała. – Zaczynamy. Na dzisiejszej sesji postaramy przyjrzeć się twoim snom. Twoja mama zdradziła, że często miewasz koszmary. Czy mogłabyś o tym opowiedzieć.
- ... – blondynka wpatrując się w sufit milczała jak zaklęta. Do jej oczu zaczęły cisnąć jej łzy. Znowu migały obrazy: Wanna... woda... ostrze... krew... Jakaś naturalna blokada nie pozwalała nic powiedzieć.
- Co się stało? To jest dla ciebie za trudne?
- Bo ja… - urwała przecierając desperacko policzki, na których pojawiły się pierwsze łzy.
- Nie duś tego w sobie?
- Nie chcę już dłużej tego robić. Chcę to z siebie wyrzucić i mieć pierwszy raz z tego satysfakcję. Ale tutaj po prostu nie potrafię. – spojrzała swymi niebieskimi źrenicami na nieco zaskoczoną kobietę.
- A więc to o to chodzi. Nie czujesz się tutaj bezpiecznie?
- Szczerze mówiąc? To nie.
- Zastanówmy się. Jesteś młoda? Powinnaś chodzić po ulicach i beztrosko się uśmiechać. No nie mówię, że masz od razu wyczyniać takie rzeczy jakie potrafią zgotować moi synowie. – pani psycholog uśmiechnęła się, równocześnie zerkając na rozbawione twarze młodzieńców utrwalone na fotografii. Zagalopowała się. – Tom posiada dwie lewe ręce jeśli chodzi o gotowanie. Za to Bill? Bill jest tym odstającym, tajemniczym i zamkniętym w swoim świecie… - spojrzała na blondynkę, która nie za bardzo wiedziała po co kobieta jej to wyjawia.
- Ale dlaczego mi to pani mówi? Czy to ma jakiś związek ze mną? – Ash nie ukrywała zaskoczenia.
- Oj przepraszam. Zapędziłam się… Ale jeśli chodzi o ciebie. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę cię zostawić w tak młodym wieku na lodzie, ponieważ nie czujesz się pewnie w gabinecie. Musimy to wygrać moja droga panno… Zrobimy to razem. – uśmiechnęła się do Ashley.
- Czyli, że teraz mam się przemóc?
- Niekoniecznie. Jesteś bardzo sympatyczną młodą dziewczyną, i choć pewnie nie zdajesz sobie z tego sprawy to zdążyłam cię polubić. Tak więc mam propozycję. Możesz na wizyty przyjeżdżać do mojego domu. Loitsche jest niedaleko stąd…
- Do pani do domu? A co na to pani mąż? Pani – wzrok powędrował kolejny raz tego dnia na zdjęcia – synowie?
- Mówisz o tych maniakach. O nich się nie martw, przecież są stale w rozjazdach. Ugoszczenie ich w domu graniczy po prostu z cudem… A mąż nie będzie miał nic przeciw temu. Stara wykreować się na pracoholika, tymczasem po pracy przesiaduje ze znajomymi.
- Czyli to nie byłby problem dla pani?
- Moja droga to żaden problem. Nawet tak nie myśl. Jestem Simone. – wyciągnęła do dziewczyny dłoń.
- Proszę panią, ale to było by niegrzeczne z mojej strony. Mama wpoiła mi zasady dobrego wychowania.
- W takim razie możesz zwracać się do mnie pani Simone, albo pani Simi
- Tak będzie lepiej. – na twarzy blondynki zarysował się promienny uśmiech. Podała kobiecie dłoń. – Ale czy tak można do domu? W końcu pani musi to wszystko nagrywać.
- Większość pracy zabieram do Loitsche, więc to żaden problem. Przyjeżdżać możesz szkolnym autobusem, a wracać z mamą, która zapewne nie miałaby nic przeciwko. Ale nie ciągnijmy tego, bo to nie taki wielki problem…
- Dobrze proszę pani, znaczy pani Simone… - poprawiła się widząc gestykulacyjną podpowiedź ze strony kobiety, mówiącą, iż tak nie miała się zwracać.
- Widzę, że szybko się uczysz. A teraz wracając do naszej dzisiejszej sesji., która niedługo dobiegnie końca. Dziś porozmawiamy luźniej… Piszesz pamiętnik? Pamiętasz, że ci to poradziłam.
- Piszę. Nawet jakoś mi to wychodzi. Od razu mistrzem pióra nie zostanę, ale jest dobrze.
- Nie wszystko przychodzi łatwo. Czasem dążenie do celu należy okupić dużym cierpieniem… Widziałam to na własne oczy. Ból, smutek, wyżalenia i uporczywa praca pomogły moim synom zajść tak wysoko…
- O jeśli już rozmawiamy o pani synach to mam małą sprawę.
- Tak? Wiedziałam, że o nich w końcu zapytasz. Czekałam tylko na ten moment. Chcesz autograf? – zaśmiała się.
- Skądże znowu! Skąd pani przyszło coś takiego do głowy. Ja przez ten rok…
- Co przez ten rok?
- Choć głupio mi to mówić, to jednak odizolowałam się od wszystkiego - mediów, znajomych, nawet rodziny… Ale wracając do prośby. Bo to taka głupia sprawa.
- Słucham?
- Moja siostra zgłosiła nas na konkurs na spotkanie z zespołem. Znaczy ja nie chciałam, a ona zrobiła to za moimi plecami.
- Mam szepnąć im dobre słówko?
- Nie. Tylko nie to. Ona napisała, że mam… raka. A tak być nie może. Niech pani przekaże im ten list. – Ashley chwyciła torbę, z której wyciągała czarną kopertę, następnie podała ją kobiecie. Ta spojrzała na mroczną oprawę listu.
- Jakbym widziała listy mojego… - natychmiast przerwała spoglądając na duży, kwarcowy zegar wiszący na pomarańczowej ścianie.
- Kogo?
- A już nie istotne… Na dziś już koniec naszego spotkania. – stwierdziła podnosząc się z fotelu. Ash szybko podniosła się z kozetki, zabrała torbę i skierowała do drzwi wyjściowych.
- Dowidzenia! – rzuciła na pożegnanie
- Do zobaczenia Ashley…

Opuściła budynek. Usiadła na ławeczkę nieopodal niego. Przez moment wpatrywała się w delikatną grę światła latarni, oświetlającego ławeczkę, na której akurat spoczywała. Wyjęła z torby swój pamiętnik. Przejrzała swoje wcześniejsze wpisy. Odnalazła długopis.

Kochany pamiętniku! Rano napisałam list do tych miotów. Mam nadzieję, że go przeczytają… Bo jak nie?! Bo jak nie… To chyba się załamię. Ale wcześniej uduszę Mandy, po prostu własnoręcznie ją ukatrupię!!! List przekazałam na sesji u pani Kaulitz, znaczy pani Simone (Simi). Naprawdę jest cudowną kobietą. W gabinecie nie czuję się bezpiecznie, więc zaproponowała wizyty u niej w domu. Tak będzie chyba lepiej, zapewne tam się lepiej odnajdę. Tylko mam nadzieję, że nigdy nie spotkam Japońskiego Hotelu ( teraz ich nazwa ma więcej uroku). Czas wracać do domu, ponieważ mężczyzna siedzący od kilkunastu minut na przystanku patrzy na mnie jak na wariatkę…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mey-key




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 88 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:03, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

Pierwsza,ide czytać!!!!!!!!!!!


Edit:Jak zwykle super!!! Masz taki styl pisma... lubię go...tylko troszke długo trzeba było czekac na tego parcika...no ale ważne że jest:)(rozumiem, szkoła etc.)nie moge sie doczekac next poscika...:)Pozdowionka i weny życzęCałus.Całus.Całus.Całus.Całus.Całus.Całus.RazzCałus.Całus.:DxD


PeEs:Wpadajcie i krtytykujcie moje opo... pllissssssss...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pexii
:-(
:-(



Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm

PostWysłany: Czw 19:12, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

piekne!!!!!!!!!!!!

znajac zycie ona spotka Th tam^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:19, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

Mavis jestes cudowna...
dziękuje aniołku...
ja od razu dostaje ataku radości jak dodajesz nową część :D
po prostu...wspaniale!!!
ty tak niesamowicie opisujesz otoczenie, nastroje i uczucia...
wszystko jest takie...bezbłedne.
coś wyjątkowego...
ja tylko trzymam kciuki, zeby udało ci sie kiedyś wydać książke, bo bardzo bardzo chciałabym, żeby na mojej półce stał jakis bestseler twojego autorstwa...bosko ;)
buzi kochana :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ashley
:(
:(



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?

PostWysłany: Czw 20:32, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

Nie mam zamiaru się rozpisywać bo mi brak słów! Po prostu napiszę że całkowicie popieram Shirę!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIKA
:(
:(



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 6:59, 28 Kwi 2006 Powrót do góry

o bożeboże brak mi słów. chyba brak słów muwi sam za siebie.. ale KOCHAM CIĘ ZA TO OPKO


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Temcia
:]
:]



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)

PostWysłany: Pią 9:26, 28 Kwi 2006 Powrót do góry

Super! Naprawde świetne! Mam nadzieje że tyle wystarczy bo ładniej nie umiem tego ująćSmile Bardzo mi się podobają te poplątane wątki i w pogóle fabuła. Masz znakomite pomysły...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Toudi




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trzcianka

PostWysłany: Pią 9:35, 28 Kwi 2006 Powrót do góry

shira napisał:
kocham, kocham, kocham to opowiadanie!!!
jest cudowne i wspaniałe i genialne i boskie i wogóle naj...
Mavis...ja kocham Ashley, jej pamietnik, jej zycie i wszystko co z nia związane...
kocham twój styl pisania, cudowny, barwny, bezbłedny...
kocham twoje pomysły...twoją wizje tego, co tu opisujesz
kocham po prostu ciebie...
dziekuję...
buzi Całus.

haha ty jesteś głupia? Razz To jest pojebane jak wszystko inne co tu piszecie, nie jesteście fankami! Ja znam shire i to jest zjebuska.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nicky
:-(
:-(



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 211 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: POLICE

PostWysłany: Pią 10:10, 28 Kwi 2006 Powrót do góry

yy...zatkało mnie... Toudi ty mówisz prawde? Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylas
:-)
:-)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*

PostWysłany: Pią 11:21, 28 Kwi 2006 Powrót do góry

Toudi napisał:
shira napisał:
kocham, kocham, kocham to opowiadanie!!!
jest cudowne i wspaniałe i genialne i boskie i wogóle naj...
Mavis...ja kocham Ashley, jej pamietnik, jej zycie i wszystko co z nia związane...
kocham twój styl pisania, cudowny, barwny, bezbłedny...
kocham twoje pomysły...twoją wizje tego, co tu opisujesz
kocham po prostu ciebie...
dziekuję...
buzi Całus.

haha ty jesteś głupia? Razz To jest pojebane jak wszystko inne co tu piszecie, nie jesteście fankami! Ja znam shire i to jest zjebuska.


Ktos Cię pytał o zdanie ? Jak się nie podoba to po co tu wchodzisz i czytasz ? <niedowiarek>

My hym hym, Mavis... ;D Bardzo mi się to podoba... Wow ;D Kiedy dasz nexta ? Ojj cos mi się zdaje, że zyskałaś nową czytelniczkę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:58, 28 Kwi 2006 Powrót do góry

omg...omg...omg...
co tutaj do cholery robi Toudi?!
bosh...jeszcze tego mi brakowało...

błagam Mavis nie słuchaj jej...przeciez wiesz, że twoje opowiadanie jest świetne i cudowne
a Toudi to najwieksza lumpiara w mojej budzie...
takiej pseudofanki jeszcze nie widzieliście!
Bosh...
Toudi, błagam oszczędź nam swojej głupoty i wypad...

PeEs: jakie szczęście, że ona nie ma neta w chcie :P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)