Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 - Wojna Bliźniaków {5} - Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Roxy




Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:20, 30 Mar 2006 Powrót do góry

Yhm, yhm..proszę o uwagę...
Otóż jestem tu nowa i chciałam opublikować moje opowiadanie, co zaproponowała mi niejaka Kama ^^ Już teraz je piszę na innym forum, no ale nie zaszkodzi dać je tutaj...Mam nadzieję, że po pierwszych 3 zdaniach nie uśniecie xD A pierwsza część może się wydać nudna xD [tak jak i pozostałe, ale to juz szczegół..], a temat oklepany...tak raczej nie jest xP Zresztą sami oceńcie..
Dodam jeszcze, że przy pisaniu 2, czy 3 pierwszych części pomagała mi troche koleżanka^^
Ok, nie rozpisuję się i zapraszam do czytania xP

CZĘŚĆ 1

Był późny, ciepły wieczór. Słońce już dawno zaszło, by ustąpić miejsca srebrnemu księżycowi. Oksford nocą jest nie do poznania. W letnie dni na ulicach biega pełno bawiących się i krzyczących wesoło dzieci, a w ogrodach sąsiedzi cieszą się ładną pogodą i zajmują się pielęgnacją swoich kwiatów. Codziennie panuje tu radość i harmonia - teraz w jednorodzinnych domkach światła zaczynały gasnąć, ludzie szli spać po ciężkim dniu pracy, a na ulicach panowała cisza i spokój. Wydawało się, że nic, ani nikt nie może tego zakłócić. Ten, kto tak sądził, nie wiedział jak bardzo się myli...

-WAAAKE ME UUUP, WHEEN SEPTEEMBER EEEENDS!!!! - jeden, mały domek gwałtownie wypełnił się podwójnym, dziewczęcym wrzaskiem. W pomieszczeniu przebywały dwie osoby wydzierające się w niebogłosy do piosenek od Green Day. Były to dziewczyny - na pierwszy rzut oka słodkie, bezbronne bliźniaczki. Myśl ta zdawała się być mylna, gdy można było zauważyć, jak jedna z nich stała na dużym, okrągłym stole i przykładała do ust pustą puszkę coli. Druga za to skakała po kanapie przytrzymując elektryczną gitarę i trzepocząc przy tym swoimi blond włosami na wszystkie strony. Dla nich teraz istniała tylko gitara, 'mikrofon' i telewizor. Pod wpływem dźwięków wydobywających się z niego i z podłączonego głośnika, kompletnie oderwały się od rzeczywistości. Teraz przebywały w swoich marzeniach, w swoim świecie...Na ziemię sprowadził je dopiero donośny głos kobiety, która wpadła do salonu z zieloną maseczką na twarzy i z ogórkami w rękach.
-CZY WYŚCIE OSZALAŁY!!!!!????? - na dźwięk skrzeczącego głosu matki, dziewczyna z puszką spadła ze stołu, a druga potknęła się o głośnik, co wywołało zwarcie i głośny pisk na całe miasteczko.
-Ciszej tam! Ludzie chcą spać! - krzyk dochodził z sąsiedniego domu, gdzie mieszkali państwo Flower. Dziewczyna rzuciła gitarę w kąt (która o dziwo się nie zniszczyła) i ignorując mamę, podeszła do okna i je otworzyła.
-Ja pierdzielę, wy to macie problemy!! Odmówić paciorek i spać, bo jak nie to jeszcze pożałujecie, że tu się przeprowadziłam, wy...
-Roxy! - przerwała jej szybko kobieta i położyła ogórki na stole. Blondynka odwróciła się w jej stronę z niewinną minką. Matka jednak jeszcze bardziej się wkurzyła. Posłała córkom nienawistne spojrzenie.
-Jaki błąd popełniłam w wychowaniu was? - spytała bardziej samą siebie, niż córek, które przemilczały jej słowa i wcisnęły sobie popcorn w buzię. Kobieta westchnęła i zacisnęła ze złości usta, które utworzyły cienką linię - Jest 1 w nocy, a wy puszczacie głośno telewizor, skaczecie po meblach, krzyczycie, gracie na gitarze, bałaganicie, urządzacie bitwę na jedzenie i pyskujecie sąsiadom! Wyłączać telewizor i spać!
-Ale mamoo - jęknęła dziewczyna, zwana Roxy, która podniosła z podłogi swoją gitarę - Mamy 16 lat i nie musisz nas niańczyć, jakoś się bez tego obejdzie...
Obie spojrzały na nią z oburzeniem na twarzy i na przekór jej, pogłośniły telewizor, w którym akurat grano 'Holiday'.
-DO CHOLERY JASNEJ!!!!!! - kobieta ponownie się wydarła, po czym podbiegła do telewizora i go wyłączyła - Słuchajcie, jutro jest 1 września...
-Tak, tak, musimy się wyspać, bo idziemy do nowej szkoły i mamy ci nie narobić wstydu - wyrecytowała siostra Roxy, wyrzucając za okno pustą puszkę - Rok temu mówiłaś nam to samo.
-Bo rok temu wywalili was ze szkoły, kiedy w Śmigusa Dyngusa oblałyście dyrektorkę zimną wodą - kobieta skrzywiła się i zaczęła pchać córki w stronę schodów - I mam nadzieję, że to się nie powtórzy.
-No właśnie. Wymyślimy coś oryginalniejszego - wyszczerzyła się Roxy.
-Marsz na górę!!
Dziewczyny z niezadowolonymi minami poszły w stronę pokoju. Gdy się w nim znalazły, włączyły swój mały telewizor i przełączyły na MTV, gdzie właśnie przestawał grać System Of A Down.
-Świetnie, przegapiłyśmy pół koncertu...i w dodatku puszczają nam tych debili - warknęła Roxy, gdy na ekranie pojawili się chłopcy z Tokio Hotel - Słuchaj Laina, nie chce iść do tej budy...Podobno zalicza się ona do tych, gdzie chodzą tzw. rozpieszczone bachory, których ojcowie mają własne firmy, a matki codziennie chodzą do kosmetyczek... - jęczała do siostry i schowała twarz w dłoniach - My się tam do cholery jasnej nie nadajemy!!
Laina spojrzała na dziewczynę i westchnęła cicho. Brakowało jej Manchesteru - rodzinnego miasta, w którym ją i siostrę wszyscy znali z głupich wybryków, czy powalających tekstów. Dziewczyna często wspominała swoich przyjaciół, z którymi jedynie ma teraz kontakt telefoniczny lub przez internet. W głowie krążyły jej myśli o jutrzejszym dniu. Miała nadzieję, że wraz z siostrą trafi do jednej klasy. Nie przejmowała się tym, gdyby z nikim się nie zakumplowały. Chociaż to było nawet niemożliwe. Bliźniaczki zawsze chętnie zawierały nowe znajomości, przychodziło im to bardzo łatwo. Jak to powiedziały: 'Chcemy, czy nie to zaprzyjaźnić możemy się nawet z największą ciotą w okolicy. Na wspomnienie tych słów Laina uśmiechnęła się lekko i poszła do łazienki. Zmyła makijaż wodą i wytarła twarz miękkim ręcznikiem. Gdy podniosła wzrok, w lustrze zauważyła niską, ładną dziewczynę o zielonych oczach. Na jasnych, lekko falowanych i sięgających do łopatek włosach znajdował się delikatny balejaż. Do tej pory dziwiła się, że mama zgodziła się na zrobienie im go. W końcu jest fryzjerką i dziewczyny wiedzą, że ona zawsze pomoże im w zrobieniu jakiejś fajnej fryzury. Ale farbowania się nie spodziewały. Chociażby takiego lekkiego, jakie akurat mają. Dziewczyna wyszła z łazienki i zauważyła Roxy siedzącą przy komputerze.
-Znowu hakujesz? - zaśmiała się. Podeszła do siostry i oparła ręce o fotel.
-Chciałam włamać się do kompa taty, ale nie mam już na to sił - wyszczerzyła się - Chodźmy lepiej spać, bo jutro nie wstaniemy...chociaż spóźnienia to dla nas normalka - dodała i obie zachichotały.
***
Z samego ranka atmosfera w domu była napięta. Dziewczyny szukały jakichkolwiek ciuchów, mama nerwowo układała sobie włosy w łazience, a tata jakby nigdy nic pił w kuchni kawę i czytał poranną gazetę.
-MAMOOOOOOO! - wydarła się Roxy - GDZIE MOJA TORBAAA??? - zawołała, wkładając białą bluzę z komicznie śmieszną i kolorową trupią czaszką. Pani Silver wychyliła się z łazienki i wykrzywiła usta w wredny uśmieszek.
-Wyrzuciłam - odpowiedziała spokojnie i zajęła się makijażem.
-Moją też!? - spytała z niedowierzaniem Laina, na co mama pokiwała twierdząco głową. Można było usłyszeć głośne jęki i odgłosy niezadowolenia w całym domu - To w co my się jutro spakujemy??
Nie otrzymała odpowiedzi na swoje pytanie. Gdy tata poszedł do pracy, cała trójka była już gotowa. Siostry stanęły w przedpokoju przed dużym lustrem i przyjrzały się sobie. Wydawało się, że są to klony. Obie miały rozpuszczone włosy, ten sam makijaż, te same kolczyki w uszach, czarne bransolety i naszyjniki, koszulę z głupkowato uśmiechającą się trupią czaszką na plecach, czarne bojówki z kieszeniami na bokach i trampki.
-Chyba was pogięło! - powiedziała w szoku kobieta - Wy w TAKIM stanie chcecie prezentować się w nowej szkole!? - spytała z niedowierzaniem. Siostry wyszczerzyły białe, równe zęby i zaczęły słuchać wykładu, że ta szkoła nie toleruje dziecięcych wybryków i innych durnych rzeczy. Dodała bardziej ostrzegawczo, że trzeba mieć szacunek dla nauczycieli, gdyż wiedziała do czego siostry są zdolne. Przekonała się o tym, gdy po raz piąty musiały zmieniać szkołę. Dziewczyny wraz z mamą wyszły z domu i poszły w stronę przystanku, na który w ciągu 20 minut nie przyjeżdżał żaden autobus.
-Uspokójcie się - syknęła mama, gdy usłyszała niekontrolowany chichot córek, które podpisywały się czarnym markerem na drewnianej ławce i wyskrobywały scyzorykiem swoje inicjały. Zrezygnowane poszły do samochodu, gdyż nikt nie raczył przyjechać. Gdy dotarły do szkoły, dziewczyny zamurowało. Cały teren był starannie ogrodzony płotem. Do szkoły można było przedostać się jedynie przez budkę, która łączyła się ze szlabanem, przy którym stał ochroniarz. Po drugiej stronie znajdowała się długa droga, która rozdzielała się przy postawionej na środku fontannie. Zauważyły zadbany, czteropiętrowy, kremowy budynek z czerwoną cegłą na dachu.
-O kuźwa - szepnęła Roxy, spoglądając na cały teren. Wokół niego przybywało coraz więcej osób i samochodów. Podjechały do mężczyzny w wąsach, siedzącego w budce przy szlabanie i otworzyły okna z samochodu.
-E...dzień dobry - zaczęła wesoło mama dziewczyn - Może nas pan przepuścić? Nazwisko Silver.
Mężczyzna sięgnął do kartonu po ostatniego pączka i spojrzał na bliźniaczki, które uśmiechały się do niego głupkowato.
-Nowe uczennice, co? - mruknął, gdy znalazł w komputerze podane nazwisko - Proszę wjechać - powiedział i otworzył szlaban.
-MAMO, CZEKAJ!! - wrzasnęła nagle Laina, przez co kobieta gwałtownie zahamowała z głośnym piskiem.
-Co - warknęła.
-Niedaleko jest McDonalds...a tam jest ubikacja...ee...i nie zjadłyśmy śniadania... - zaczęła się jąkać. Pani Silver spojrzała zaskoczona na córkę.
-Toaleta jest w szkole - odezwała się po chwili i zaparkowała na ogromnym parkingu i ponownie skierowała na nią wzrok.
-Ale nie ma jedzenia - mruknęła blondynka i spojrzała błagalnie na mamę. Ta zerknęła na zegarek i stwierdziła, że jest jeszcze 15 minut czasu do rozpoczęcia uroczystości. Ze zrezygnowaniem dała córce pieniądze, która po chwili znikła. Roxy i pani Silver wyszły z pojazdu i stanęły przy budce. Dziewczyna od niechcenia zaczęła przyglądać się swoim paznokciom, po czym spojrzała w stronę szlabanu, po którego stronie stało dwóch dość nietypowych chłopców, którzy zaczęli dyskutować z facetem w budce.
-O nie, dalej nie przejdziecie Kaulitz! - powiedział stanowczo mężczyzna w wąsach i spojrzał nienawistnie na chłopców - Nie możecie wejść!
-Widzę, że nadal nie pałasz do nas sympatią - stwierdził z głupim uśmieszkiem czarnowłosy chłopak - A żebyś wiedział, że możemy wejść.
-Chyba żartujecie. Malloney do tej pory zeskrobuje z sufitu żabie flaki w pracowni biologicznej! - krzyknął cały czerwony na twarzy.
-Myślisz pan, że jesteśmy tu z własnej woli!? - odezwał się chłopak w dredach, który chyba powoli tracił panowanie nad sobą - Zostaliśmy tu z powrotem przeniesieni - dodał ze zrezygnowaniem. Mężczyzna spojrzał na nich podejrzanie, po czym zaczął szukać czegoś w komputerze. Roxy usłyszała wielką wiązankę przekleństw, która dochodziła z budki. Podeszła bliżej, by więcej słyszeć.
-Właźcie - warknął, po czym chłopcy ominęli szlaban.
-Nienawidzę tej szkoły dla bogatych gnojków - powiedział z niesmakiem dredowaty, który zauważył nagle stojącą obok Roxy. Dziewczyna podniosła pytająco brew, kiedy chłopcy obok niej przeszli. Nienawidziła dredów, kolczyków w językach i wargach, 'wsiórskiego' ubioru, oraz włosów na żelu. Po chwili wróciła Laina i w trójkę udały się do szkoły, popijając przy tym cole. Rozpoczęcie roku znajdowało się w uroczystej sali. Pani Silver powiedziała, że będzie stała gdzieś z tyłu i je obserwowała, więc mają się przyzwoicie zachowywać. Bliźniaczki z cheesburgerami i kubkami w rękach zaczęły przeciskać się przez siedzących uczniów.
-No zsuń rzesz te nogi, grubasie - warknęła Roxy do jednej z dziewczyn, gdy nie umiała przedostać się do wolnych miejsc, brudząc przy tym jej białą bluzkę keczupem. Kiedy udało im się w spokoju usiąść, położyły nogi o przednie oparcia od krzeseł i zaczęły jeść kanapki.
-Witam wszystkich w nowym roku szkolnym! Na pewno zastanawiacie się kim jestem. A mianowicie, jestem waszym nowym dyrektorem - zaczął mężczyzna, który znalazł się na mównicy.
-No nie, łysol! - jęknęła Laina trochę za głośno, bo parę osób i nauczycieli odwróciło się w jej stronę - Czego? - warknęła, co spowodowało, że spłoszone osoby ponownie wlepili wzrok w dyrektora, który dalej coś mówił.
-Mam nadzieję, że ten rok wywoła e...w was...radość, ambicję i...eee...pracowitość... - mężczyzna zaczął się jąkać, gdy usłyszał jak na sali ktoś głośno dopija przez słomkę jakiś napój. Przeleciał wzrokiem pomieszczenie i zaczął mówić dalej. Urywał co chwilę, gdy owy hałas nie przestawał cichnąć.
-Upss - zachichotała Roxy - Czyżby nas nakrył?
Obie dziewczyny zaczęły się brechtać. Gdy uroczystość się skończyła, wszyscy uczniowie udali się do swoich sal, za to siostry i ich mama poszły do gabinetu dyrektora.
-Mamo - Laina nagle się zatrzymała i podkurczyła nogi - Poczekacie chwilkę? Muszę...muszę do toalety! - krzyknęła i pobiegła wzdłuż korytarza - EJ! EJ TY! EEJ! TAK, DO CIEBIE MÓWIE! Gdzie jest kibel!? No mów, szybko! MÓW! - zawołała do jakiegoś starszego, przestraszonego chłopaka, który wskazał odpowiednią drogę.
-Trudno, pójdziemy bez niej - mruknęła mama bliźniaczek i w dwójkę chciały już podejść do drzwi od gabinetu, kiedy usłyszały czyjś głos. Poszły sprawdzić, co się dzieje.
-Kaulitz! - krzyknęła jedna z nauczycielek, kiedy wpadła na chłopców, którzy rozmawiali z ochroniarzem z budki - Jak się tu dostaliście!?
-Heliot nas wpuścił - odpowiedział czarnowłosy. Roxy podeszła jeszcze bliżej. Zdawało jej się, że skądś zna tych chłopców, którzy stali pod szlabanem.
-Macie zakaz wstępu do tej szkoły! - warknęła i zaczęła robić się lekko czerwona na twarzy, a oddech z nerwów zaczął jej przyspieszać.
-To proszę zmienić ochroniarza - prychnął dredowaty, na co nauczycielka doznała lekkiego szoku na pyskówki chłopaka - Boże, czy nikt tu nie wie, że zostaliśmy przeniesieni do tej pieprzonej szkoły!? - dodał przyglądając się kobiecie z politowaniem. Widząc i słysząc to wszystko, Roxy o mało co nie wybuchła śmiechem, ale na szczęście się powstrzymała. Z innego korytarza do kłócących się osób dołączyła pani Malloney-wicedyrektorka.
-Kto to jest? - od razu po niej na schodach pojawił się dyrektor. Kiedy blondynce przypomniała się sytuacja z 'łysolem' zaczęła chichotać. Zauważył to czarnowłosy chłopak, który odwrócił się w jej stronę.
-Panie Bantley - wicedyrektorka podniosła wściekle wzrok na mężczyznę - TO - wskazała na dwóch chłopców - Jest główny powód zmiany systemu ochrony! Bill i Tom Kaulitz - na te słowa Roxy oprzytomniała. Znała to nazwisko. Czyżby...Tokio Hotel? 'Nie...to niemożliwe, żeby ci debile tu chodzili...' pomyślała i zaczęła śmiać się do swoich głupich myśli. 'A jeśli tak, to co oni robią w Oksfordzie??'
-Gdyby pan tu był dwa lata temu, laboratorium na pewno by nie spłonęło - dodała nauczycielka. Po chwili Roxy nie wytrzymała i odchrząknęła głośno, a raczej zadławiła się śmiechem, co spowodowało, że wszyscy zwrócili się w jej stronę.
-U mnie w starej szkole spłonął za to kibel - powiedziała, a chłopcy parsknęli śmiechem. Pani Silver szturchnęła córkę mocno z łokcia, co spowodowało, że ta jeszcze głośniej zaczęła się śmiać.
Dyrektor, wicedyrektorka, chłopcy, Roxy i jej mama od razu udali się do dużego gabinetu. Po drodze, Roxy tak bolał brzuch ze śmiechu i z ciągłego chichotu, ze musiała podpierać się co chwilę ściany, co spowalniało 'wędrówkę'.
Blondynka zaczęła chodzić po gabinecie jakby nigdy nic i dotykać różnych rzeczy. Po jej minie można było odczytać coś w stylu 'Hmm, ciekawe co tu można zniszczyć jako pierwsze...'
-Siadajcie - warknęła Malloney do braci. Dopiero teraz dziewczyna zdała sobie z tego sprawę, że przebywa w jednym pomieszczeniu z chłopakami z Tokio Hotel. Tak, z członkami tego zespołu, którego wraz z siostrą zawsze tak bardzo nienawidziła. Poczuła jak zbiera jej się na wymioty, a jednocześnie na śmiech. Odwróciła się napięcie w ich stronę po czym powoli usiadła obok swojej mamy i zaczęła bawić się bransoletką, powstrzymując się od walnięcia nóg na biurko dyrektora. Mężczyzna ściszył głos, jakby się obawiał, że bliźniacy siedzący na drugim końcu pomieszczenia usłyszą go. Po długich omówieniach i wykładzie Malloney, pani Silver wraz z córką wstały. Dyrektor, wicedyrektorka i chłopcy zmierzyli Roxy wzrokiem.
-Co jest? - spytała, nie kryjąc zdziwienia. Odruchowo wszyscy zajęli się swoimi sprawami.
-Czemu nie jesteście ubrani na galowo!? - wybuchła nagle wicedyrektorka do rodzeństwa. Chłopak w dredach przewrócił oczami i ponownie wlepił je w Roxy. Ta ze zdziwioną miną schyliła głowę, by przyjrzeć się swojemu ubiorowi. Potem podniosła wzrok na chłopca, który dyskretnie się do niej uśmiechnął. Dziewczyna domyśliła się, że chodzi również o jej strój. Wiedziała, że cenią sobie tu czarne spódniczki, odświętne, białe bluzki, a co gorsza...MUNDURKI! Nie zamierzała się jednak do nich dostosowywać. Gdy się o tych mundurkach dowiedziała, to parsknęła colą do swojego kubka, co spowodowało że znowu stała się głównym celem zainteresowania.
-Aha, proszę pana - szepnęła pani Silver - Dziewczyny muszą być w osobnych klasach...
-O to proszę się nie martwić, będą osobno - zapewnił dyrektor.
-No to my idziemy - powiedziała po chwili i pożegnały się z pozostałymi, po czym opuściły pomieszczenie. Dołączyła do nich Laina i podążyły w stronę samochodu. Gdy Roxy zauważyła siostrę, to od razu do niej podbiegła i wydarła się pretensjonalnym tonem:
-W SZKOLE SĄ BLIŹNIACY Z TOKIO HOTEL!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roxy dnia Sob 20:48, 20 Maj 2006, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
stove




Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 94 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina gumy balonowej.

PostWysłany: Czw 14:59, 30 Mar 2006 Powrót do góry

Oooooo ale jaja! Roxy na tym forum!!!! Ale bekaaa! xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kama
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1374 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Czw 15:06, 30 Mar 2006 Powrót do góry

Stove czy to źle? Razz
A ja się bardzo ciesze i musze się przyznać, że zgubiłam sie tak mniej więcej przy 15 częsci no i wreszcie nadrobie.
A pierwsza częsc świetna, ee jak zwykle (ale ciii nikt nic nie wie xD)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mrs. Nobody
:-(
:-(



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Kraju Kwitnącej Wiśni

PostWysłany: Czw 15:15, 30 Mar 2006 Powrót do góry

Spoko... ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alice




Dołączył: 27 Mar 2006
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: bydgoszcz city

PostWysłany: Czw 15:17, 30 Mar 2006 Powrót do góry

NApisz cdn jak najszybciej plis Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Shadowgirl




Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 56 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 15:52, 30 Mar 2006 Powrót do góry

Jak zwykle nie będę oryginalna, nie wysilę się... po prostu napisze pisz, pisz, pisz. Napisałaś że jest to także na innym forum. Bo mam nadzieje że tam będzie wiecej rozdziałów Wink . Acha i jak masz więcej na kompie, to nawet sie nie wahaj tylko wklejaj. Pozdro


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MeDi
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:02, 30 Mar 2006 Powrót do góry

Cieszę się, jak głupia xD. Miałam wysłać Ci priva dzisiaj, żebyś umieściła u nas opowiadanie - to jedno z moich ulubionych <serduszka>. Skoro jesteście obie ze Stove, to kto wie, może kiedys doczekamy się Waszej wspólnej twórczości u nas Wink. Jestem Gall Anonim - dla jasności ;P.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pryczka
:]
:]



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy

PostWysłany: Czw 17:05, 30 Mar 2006 Powrót do góry

Fajna ta pierwsza częsc.... Taka inna niz te wszystkie bzdury zakochanych fanek o wielkim romansie z Billem lub Tomem:) Ale tamte też miło czytac:p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:10, 30 Mar 2006 Powrót do góry

Roxy...
To ja twoja wierna fanka (Mavis z tamtego forum;p)
Przeczytam wojnę od początku... Jupi....
Wreszcie zacznę komentować od początku...
Tak więc.
Pierwasza część?
Hm...
Cudna...
To wprowadzenie.
Ta wypowiedz Roxy...

Cytat:
Dziewczyna rzuciła gitarę w kąt (która o dziwo się nie zniszczyła) i ignorując mamę, podeszła do okna i je otworzyła.
-Ja pierdzielę, wy to macie problemy!! Odmówić paciorek i spać, bo jak nie to jeszcze pożałujecie, że tu się przeprowadziłam, wy...
-Roxy! - przerwała jej szybko kobieta i położyła ogórki na stole.


Śmiałam się z tego przez tydzień...

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:20, 30 Mar 2006 Powrót do góry

po prostu odlot :D mi sie zadko pierwsza częśc podoba, ale twoje opowiadanko jest wielkim wyjątkiem...jest swietne i już wiem, że będe je czytać ;) czekam na niu notke, bo to jest swietne...buziaki :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Roxy




Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:27, 30 Mar 2006 Powrót do góry

Hah, cieszę się, że wam się podoba ;] A mi się wydawało, że to kompletna klapa...szczególnie te pierwsze części, które niedługo będą xD
Marta_girl - Ahh..Mavis! Szok! Kochanaa xD No to masz okazję, żeby od początku komentowaćSmile Nie wiedziałam nawet, że na tym forum jestes..
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hobo psec
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]

PostWysłany: Czw 20:30, 30 Mar 2006 Powrót do góry

Bardzo fajne opowiadanie czekamna rozwój zdarzeń. Napisz jakoś szybko kolejną część! Nie mogę się doczekać! Pozdro:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Pią 13:00, 31 Mar 2006 Powrót do góry

ŚWIETNE!!! Błagam, podajcie adres tamtego forum z resztą odcinków, plisss... Bo ja się nie doczekam...! Pozdro ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Angela15




Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:45, 31 Mar 2006 Powrót do góry

niezle to jest!!! jak dla mnie spoko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Roxy




Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:49, 31 Mar 2006 Powrót do góry

Uuu...już dawno pisałam te pierwsze części..I to w NOTATNIKU <załamka>, a teraz jak sprawdzałam błędy, to moja głupota aż mnie powaliła, gdy się okazało, jakie byki robiłam Laughing
Oto nowa część xP

CZĘŚĆ 2

-Ja się zastrzelę... - jęknęła Laina, gdy przełączała kolejny program muzyczny, modląc się przy tym, by chociaż na jednym nie puszczali Tokio Hotel. Roxy się nie odzywała, gdyż już trzeci tydzień spędza czas przed komputerem, próbując włamać się do komputera taty. Gdy jej próby nie dawały żadnego skutku, ze złości kopnęła w 'jednostkę centralną', czyli w jej języku - w pudło.
-Daj sobie z tym spokój - mruknęła siostra, rzucając pilot na drugi koniec pomieszczenia, który wpadł do akwarium.
-NIE! - upierała się Roxy, po czym ponownie wlepiła groźny wzrok w monitor i zaczęła stukać coś na klawiaturze, nawet na nią nie patrząc. Laina ze zrezygnowaniem zwlekła się z łóżka i jakby nigdy nic, włożyła rękę do akwarium i zaczęła w nim grzebać, próbując znaleźć pilota. Spowodowało to, że woda z niego wylała się na nowy dywan, ale dziewczyna nie przejęła się tym i wyłowiła w końcu urządzenie.
-Ale daj sobie powiedzieć - spojrzała na Roxy - Tata jest informatykiem. I co będzie, jak cię nakryje? Ok, włamywałaś się już nieraz na poczty, ICQ, strony, portale, do firm, roznosiłaś trojany...
-Wiem co robię - przerwała jej siostra - Ale chyba dziś dam sobie z tym spokój - dodała zdenerwowana i wyłączyła komputer. Spojrzała znudzonym wzrokiem na zegar znajdujący się nad drzwiami. 23:30. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo jest znużona, co ją zdziwiło. Na ogół z siostrą chodziła spać po 2 w nocy...Bez słowa opadła na łóżko, przykrywając się kołdrą. Laina usiadła po turecku przed telewizorem i trzymając w oby dwóch dłoniach pilota, zaczęła przeglądać co ciekawego leci.
-Tokio Hotel, Us5, Tokio Hotel, Tokio Hotel, Amy Diamond, Tokio Hotel, Us5, Madonna, Tokio Hotel... - mamrotała pod nosem, gdy przełączała na kolejne kanały - Ileż to można ich puszczać! Ciągle to samo! Litości... - jęknęła głośno i uderzyła głową o podłogę. Przełączyła na ostatni program, gdzie prowadzący składał życzenia urodzinowe Tomowi i Billowi. Laina prychnęła. Wkurzona, że nic ciekawego nie puszczają, wyłączyła telewizor i trzymając dłoń na bolącym czole, wskoczyła do swojego łóżka. Przez 5 minut siostry leżały, nie odzywając się ani słowem.
-Cholera - mruknęła Roxy, przerywając irytującą ciszę - Już nie lubię tej szkoły. W dodatku chodzą do niej te...Tokio Gnioty...I ludzie noszą tam mundurki...Ech, sami sztywniacy.
-Więc trzeba będzie to wszystko zmienić - wyszczerzyła się blondynka. Siostra spojrzała na nią niepewnie.
-To nie będzie takie łatwe - westchnęła - W dodatku jesteśmy w osobnych klasach, co jest jeszcze większym utrudnieniem - dziewczyna skrzywiła się - Pogadamy o tym rano.
***
Z samego rana...
- Co-to-jest!?... - Laina dwoma palcami podniosła nowo kupiony przez mamę plecak w odcieniu różu i spojrzała na niego z obrzydzeniem. Jej siostra rzuciła swój w kąt, strącając przy tym wazon z półki, z taką miną, jakby na jej rękach znajdowała się jakaś wstrętna bakteria.
-Wasze nowe plecaki - zaśmiała się pani Silver i przybrała 'łobuziarskiego' wyrazu twarzy - Tamte stare torby były w opłakanym stanie...A teraz nie marudźcie, tylko zacznijcie się pakować! - zaczęła poganiać córki, które nadal z niedowarzeniem na nią patrzały. Chciało im się śmiać, a jednocześnie płakać. Po chwili poszły do kuchni i wyciągnęły z szafki duże reklamówki. Mama patrzała na nie uważnie, ale one tym się nie przejmowały.
-Chyba śnisz. Nie będę jak jakaś Barbie paradowała po szkole w różowym plecaczku - warknęła Roxy, gdy bliźniaczki ominęły kobietę i pobiegły na górę, by spakować się to siatek. Po dwudziestu minutach były gotowe.
-Co wy tu jeszcze robicie!? Za dziesięć minut macie lekcje, a wy w domu jeszcze siedzicie! - krzyknęła pani Silver, pakując klucze do torebki i szykując się do pracy. Dziewczyny bez słowa, spokojnie wyszły z domu i skierowały się w stronę przystanku, na którym czekał autobus. Siosty zaczęły biec w jego stronę, przepychając się przez ludzi, a gdy się w nim znalazły, opadły zmęczone na siedzenia.
-Ups, zapomniałyśmy mundurków - powiedziała z krzywym uśmieszkiem Laina, przez co obie zaczęły się śmiać. Oczywiście wyjęły z reklamówek czarne markery i zaczęły podpisywać się na szybie, fotelach, oparciach i podłodze, nie zwracając uwagi na gapiów. Po wyjściu z pojazdu, spokojnym krokiem udały się w stronę szlabanu i budki, w której siedział stary ochroniarz, Heliot, który tak jak poprzednio jadł pączki.
-Widzę, że wam się nie śpieszy na lekcje - zakpił mężczyzna, na co dziewczyny przewróciły oczami. Po paru minutach delikatnie otworzyły drzwi do szkoły i znalazły się w środku.
-Dobra, to do zobaczenia - mruknęła Laina i obie poszły w przeciwne strony.
***
-Dziękuję Michael, możesz usiąść - powiedział nauczyciel od matematyki do chłopaka stojącego pod tablicą i odwrócił się w stronę klasy - Teraz proszę otworzyć podręczniki na stro... - nie dokończył, bo do pomieszczenia wpadła zdyszana, blondwłosa dziewczyna, która oparła się jedną ręką o drzwi, a drugą o kolano i schyliła głowę. Po chwili podniosła wzrok na nauczyciela.
-1b? - spytała nadal głośno oddychając, na co mężczyzna przytaknął. Dziewczyna przeleciała znudzonym, a zarazem dziwnym wzrokiem pomieszczenie i uczniów. Po paru sekundach wyprostowała się i jeszcze raz spojrzała na swoje nowe towarzystwo.
-Zajebiście! - zawołała z udawaną radością i ignoranckim tonem, nie umiejąc przy tym powstrzymać śmiechu - Lepiej nie mogłam trafić - mruknęła po chwili i poszła wzdłuż ławek, szukając wolnego miejsca. W połowie drogi zatrzymał ją głos nauczyciela.
-Skoro jesteś nowa, to może tu podejdziesz? - spytał, a jego usta wykrzywiły się w głupi uśmiech. Blondynka powoli odwróciła się w jego stronę i przewróciła oczami. Bez skrępowania stanęła obok biurka mężczyzny, opierając ręce na biodrach i ze znudzeniem szurając butem po podłodze.
-Ile jeszcze mam tak stać? - próbowała być miła, lecz niezbyt jej to wychodziło. Klasa cicho zachichotała na jej słowa.
-Przedstaw się... - syknął nauczyciel. Dziewczyna westchnęła.
-A więc na imię mam Roxy, przyjechałam z Manchesteru, a moje hobby to zatruwanie życia innym. Mogę już usiąść?? - spytała lekko wkurzona. Klasa znowu zachichotała, a nauczyciel wskazał na ostatnią ławkę w środkowym rzędzie, w której siedziała jakaś dziewczyna - I po co ten cyrk? - spytała samą siebie na głos. Na twarzach uczniów znowu zagościł banan. Roxy rzuciła na ławkę swoją reklamówkę i zaczęła się wypakowywać. Wszyscy siedzący z przodu obrócili się w jej stronę i patrzeli na nią w milczeniu. Dziewczyna podniosła znacząco jedną brew i dalej zaczęła wypakowywać książki.
-Długo jeszcze będziesz tak szeleścić? - warknął zniecierpliwiony nauczyciel.
-Nie wiem - odparła obojętnie. Potem było tylko jak na jakimś przesłuchaniu w sądzie.
-Czemu nie masz torby, tylko jakąś reklamówkę!?
-Gdybyś pan dostał różowy plecaczek od swojej mamy to też wolałby pan wziąć jakiś worek, chociażby po ziemniakach.
-A gdzie twój mundurek?
-W praniu.
-Nie zdążyłaś w ciągu dwóch miesięcy go wyprać?
-Wczoraj siostra wylała na niego Redbulla i wysmarowała go keczupem.
-Też jest ona taka niemiła, jak ty?
-Tak.
-Jak ma na imię?
-Genowefa.
-Jest starsza czy młodsza?
-Ja może panu napiszę moją biografię, co!? - Roxy podniosła głos, bo nie wytrzymywała już tych głupich pytań. Usiadła na krześle i zarzuciła nogi na ławkę. Rozejrzała się i zauważyła czerwoną twarz nauczyciela i że wzrok uczniów wędrował raz od niej,a potem do jakiegoś chłopaka siedzącego pod oknem w ostatniej ławce. Kątem oka zerknęła w jego stronę, ale po chwili pożałowała, że to zrobiła.
***
Laina szybkim krokiem szła korytarzem, szukając sali 27. Przystawała co chwilę, by się upewnić, czy dobrze trafiła, ale niestety pod wpływem zdenerwowania nie umiała zorientować się w terenie. Spojrzała na schody, po których niedawno wbiegała na górę Roxy. Siostra wspominała coś o sali 130, więc najmniejsze numery są na parterze, czyli tu gdzie teraz przebywa. Jeszcze raz rozejrzała się po korytarzu, gdy zauważyła na drzwiach metalową tabliczkę z liczbą '27'. Podbiegła tam i już chciała otworzyć drzwi, gdy się zawahała. Jak wejdzie, to co zrobi? Będzie stała jak kołek i nie odzywała się? A może zacznie się śmiać? Te i podobne myśli zaczęły krążyć jej po głowie. Może i charakteru również miała podobny do Roxy, tylko jej siostra ma coś, czego ona chyba nigdy nie będzie miała - pewność siebie. Nie była tchórzem, łatwo umiała się wkręcić w jakieś towarzystwo. Dopiero teraz poczuła dziwną tremę przed wejściem do sali.
-Do odważnych świat należy - mruknęła sama do siebie i westchnęła. Szarpnęła za klamkę, po czym delikatnie popchnęła drzwi i nim się zorientowała, jej wzrok od razu napotkał czyjąś parę brązowych tęczówek.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)