Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 - Wojna Bliźniaków {5} - Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Mały Szatanek
:(
:(



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wola wiecie gdzie to jest??

PostWysłany: Czw 17:55, 25 Maj 2006 Powrót do góry

No normalnie... opo jest cudowne!! Roxy masz talent!! Czekam na następną część Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylas
:-)
:-)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*

PostWysłany: Czw 18:48, 25 Maj 2006 Powrót do góry

A pewnie, że Roxy ma talent ! I to nie byle jaki talent ! xD cieszmy się i radujmy, że potrafi go wykorzystać ! xD Czy mnie oczka nie mylą ? Ta dedyczka była dla mnie, czy dla innej Madzi ? xD Buziak ;**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kruk
:(
:(



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: masz pewność? skąd masz czelność? skąd masz tyle tupetu i skąd masz wiesz, że napewno?

PostWysłany: Czw 23:40, 25 Maj 2006 Powrót do góry

Ej no! To opowiadanie jest przecudowne XD Z taką nutką żarcioszków, a do tego tak fajnie i przejrzuście wszystko napisane XD Super!! Jedyny minus, to to, że długo czekamy na odcinki Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kruk
:(
:(



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: masz pewność? skąd masz czelność? skąd masz tyle tupetu i skąd masz wiesz, że napewno?

PostWysłany: Czw 17:30, 01 Cze 2006 Powrót do góry

ja post pod postem, ale nie wyrabiam! Gdzie jest ROXY?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pryczka
:]
:]



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy

PostWysłany: Czw 19:53, 01 Cze 2006 Powrót do góry

Powtarzam w takim razie pytanie kruk08vici : Gdzie jest ROXY?
Może dwa głosy zabrzmią donośniej i ktoś nas usłyszy???


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Roxy




Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 7:07, 20 Lip 2006 Powrót do góry

Ech, wybaczcie, ale wyjechałam i kompletnie zapomniałam o tym opowiadaniu xP
Tej części nie wklepałam na Worda i nie sprawdziłam, bo miałam robionego formata a Worda niemam zainstalowanego, więc jest z pewnością pełno błędów..

CZĘŚĆ 6

Odwróciła się napięcie i skierowała do wyjścia z sali. Ktoś jednak od dłuższego czasu stał w drzwiach ze skrzyżowanymi rękoma na piersi i przyglądał się tej całej aferze.
-Masz gadane - stwierdził ten ktoś z tak samo zaskoczoną miną, jaką nagle przybrała Roxy na jego widok. Ten sam krzywy uśmiech, który chłopak prezentuje w obecności blondyny teraz również gościł na jego twarzy. Dziewczyna chciała go wyminąć, nawet nie spoglądając na niego, lecz ten chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie.
-Puszczaj mnie - wysyczała Roxy, próbując uwolnić się z uścisku Toma, lecz on nie dawał za wygraną i jeszcze mocniej ją objął.
-Coś ty taka nietykalna? - spytał, marszcząc brwi i przyglądając się jej uważnie.
'A czegoś się spodziewał!?'
-Powiem to inaczej. Czy szanowny pan Kaulitz może łaskawie ustąpić bezbronnej dziewczynie tej męki, przebywania w pańskim towarzystwie na tak nieznaczną odległość, w jakiej akurat się znajdujemy? Jeśli tak, to Bóg zapłać - wycedziła powoli przez zaciśnięte zęby. Na jej twarzy złość była wymalowana jak na obrazku. Tom widział to. I miał z tego satysfakcję. Widząc jak dziewczyna traci panowanie nad sobą, postanowił się z nią jeszcze bardziej podrażnić.
-Niech pomyślę, hmmm....nie - wyszczerzył się do Roxy, która oparła ze zrezygnowaniem głowę o ścianę znajdującą się za nią i zamknęła oczy, klnąc cicho pod nosem. Poczuła ciepłe dłonie pod swoją bluzką. Miała wrażenie, że dotyk chłopaka roznosi po jej ciele zarazki i brud, który jak najszybciej chciałaby zmyć. Tak, chciałaby, ale nie miała tak, bo mocny uścisk uniemożliwiał jej jakiekolwiek poruszanie się.
-Pamiętasz co ci mówiłam, jak szliśmy do szkoły? - spytała cicho i już nieco spokojniej spod zamkniętych oczu. Tom zmarszczył brwi, próbując cokolwiek sobie przypomnieć z tamtych rozmów - Że masz się trzymać ode mnie jak najdalej, minimum na 3 metry i co? I gówno... - lekko uchyliła powieki i westchnęła, kręcąc głową z niezadowolenia.
Chłopak zaśmiał się cicho, usiłując spojrzeć Roxy w oczy. Ta jednak wędrowała wzrokiem po drzwiach od szatni. Jakby brzydziła się na niego patrzeć. A co dopiero przebywać z nim.
-I z czego się śmiejesz? - spytała oschle, ale nie czekała na odpowiedź - Powinieneś uznać to jako...ostrzerzenie, czy zakodować jako przepis.
-Przepisy są po to, żeby je łamać - stwierdził Tom, po czym znowu się zaśmiał. Blondynce nie było jednak do śmiechu, gdy ten uporczywie dążył do kontaktu wzrokowego, wędrując przy tym opuszkami palców po jej gładkich plecach. Pierwszy raz czuła, jak w gardle rośnie jej wielka gula. Miała wrażenie, że uścisk Toma w każdej chwili może przeobrazić się w coś innego. Coś gorszego. Czuła strach, a zarazem obrzydzenie jego osobą. Roxy nie chciała zaszczycić go spojrzeniem, zaczęła nerwowo zerkać w stronę szatni by udać się do niej jak najszybciej i zniknąć jemu i pani Stamp (wuefistce) z oczu, która właśnie zmierzała w ich stronę. Dziewczyna przeraziła się, a jednocześnie próbowała uspokoić myśli, gdy ta, jak na zbawienie znalazła się obok nich z dość surową miną.
-Po pierwsze - zaczęła ostro kobieta - Nie obściskujcie mi się na lekcjach! Można to robić po szkole! A po drugie...Ty - wskazała kiwnięciem głowy na Roxy - Pójdziesz ze mną...
No pięknie, czyżby wizyta u dyrektora? Blondyna nic sobie z tego nie robiła, była przyzwyczajona. Odetchnęła z ulgą, gdy Tom lekko rozluźnił uścisk. Odskoczyła od niego jak oparzona i razem z kobietą udała się w stronę gabinetu. Ostatni raz obejrzała się za siebie - no tak, dredowaty z prędkością światła znalazł się obok cheerleaderki, z którą sprzeczała się Roxy. Obejmował ją w talii. Zielonooka prychnęła i przewróciła oczami. Debil. Trwało to niemiłosiernie długo, zanim jej serce złapało odpowiedni, spokojny rytm, a w głowie przestało krążyć ciągle jedno i to samo zdanie.
'Coś ty taka nietykalna?'
-Bo ja szanuję samą siebie i nie daję się dobrowolnie obmacywać - powiedziała cicho i spuściła głowę. Czuła się okropnie. A Tom jak? Napewno świetnie...Bo on się nią bawił! I tego właśnie się obawiała. Że będzie ją traktował jako dziewczynę dla rozrywki, czy na jedną noc. Ale ona taka nie była. O nie! Nie ona! Zresztą po co ona zawracała sobie nim głowę? Przecież nawet jej się nie podobał...w życiu. Dziewczyna się wzdygnęła tak, jakby miała jakieś wymiotne odruchy. Dredy, kolczyki w ustach czy w brwiach i teksty podrywacza na nią nie działały. Nienawidziła takich ludzi. A w szczególności TEGO KOGOŚ, który z dnia na dzień coraz to bardziej zaczynał mieszać w jej życiu. Z zamyśleń wyrwał ją głos nauczycielki wf-u.
-Silver, ty gadasz sama do siebie, czy to ja jestem głucha? - spytała kpiącym tonem. Roxy spojrzała na nią spode łba.
-No to chyba ty jesteś głucha - odpowiedziała głośno i z niesmakiem. Po chwili usłyszała za plecami ciche przekleństwa i poczuła, jak ktoś ją popycha w dość bolesny sposób w stronę drzwi gabinetu, pod którymi się znajdowały. Roxy wydała z siebie dziwny okrzyk i nim się zorientowała, wylądowała plackiem po drugiej stronie drzwi na dywanie, tuż pod nogami dyrektora. Jęknęła cicho, masując sobie czoło, po czym podniosła wzrok i wyszczerzyła się głupkowato do mężczyzny, który przybrał zdziwionego wyrazu twarzy. Za nią stała pani Stamp z dumną miną i założonymi rękoma na biodrach. Roxy zaczęła podejmować nieskuteczne próby wstania z podłogi, lecz nie dawały one rezultatów, bo jak za każdym razem zerknęła na kobietę, przewracała się z chichotu.
-Hm, a więc to jest nasza mała złośnica - mruknął mężczyzna drapiąc się po brodzie i przyglądając się z góry blondynce, która usiłowała wstać. Gdy ta usłyszała określenie 'mała złośnica' i zobaczyła przy tym skrzywioną minę dyrektora to niewytrzymała i pod wpływem histerycznego śmiechu, z powrotem glebła na podłogę.
***
Laina wraz z dziewczynami z klasy kierowała się w stronę sali, w której miała odbywać się matma. Zauważyła, że tuż obok drzwi stoi Bill w towarzystwie kumpli. Zadzwonił dzwonek. Uczniowie zaczęli się rozchodzić. Dziewczyna chciała wejść do klasy, ale poczuła mocne szarpnięcie za rękę i ciągnie wzdłuż korytarza. Nim się zorientowała, to znajdowała się nie na parterze, gdzie miała mieć teraz lekcje, lecz na pierwszym piętrze i to na drugim końcu szkoły z...Billem, który zaczął ją targać na górę po schodach.
-Zostaw mnie ty dupku! Baranie pieprzony! DEBILU, CO TU ROBISZ!!?? NIE DOTYKAJ MNIE!! No puszczaj moją rękę, draniu niewyżyty bo jeszcze pożałujesz że mnie poznałeś, palancie pojeba...! - wydzierała się Laina, lecz w brutalny sposób czarnowłosy jej przerwał.
-Kobieto, stul twarz! - wkurzył się i z zamachem puścił jej rękę, po czym oparł swoją o ścianę. Ta od razu umilkła i strzeliła focha. Czarnowłosy był widocznie zmęczony tą małą szarpaniną, bo ledwo co umiał złapać oddech - Wow, to ostatnie zdanie to chyba było najdłuższe jakie kiedykolwiek skierowałaś do mojej osoby - zakpił.
-Daruj sobie denne zaczepki - warknęła blondyna i przeszyła chłopaka pełnym nienawiści wzrokiem - Czego chcesz?
Nastała chwila milczenia. Bill oparł się plecami o ścianę na korytarzu i zaczął przyglądać się Lainie.
-Słuchaj - zaczął, mrużąc gniewnie oczy - Oby dwoje dobrze wiemy, że za sobą nie przepadamy. Znamy się zaledwie tydzień, ok. Ty nie znosisz mnie, a ja ciebie i niech tak będzie. Nie wchodźmy sobie w drogę.
-I po to mnie tutaj wyrwałeś? Żeby mi to powiedzieć? - Laina wyszczerzyła oczy z niedowierzania. Ten chłopak jest po prostu niemożliwy. Brał ją za idiotkę, która by się takiego czegoś nie domyśliła, czy co? Stała obok okna, opierając się o parapet, gdzie słońce grzało niemiłosiernie mocno.
-No tak. Więc trzymajmy się od siebie jak najdalej.
-Yhm, to ty się dosiadłeś do mnie na przystanku i zacząłeś głupio gadać - powiedziała jakby od niechcenia Laina, odpinając powoli niebieski sweterek, który założyła na górną część mundurka - Co się tak gapisz? - zdenerwowała się widząc, jak Bill bacznie jej się przygląda.
Chłopak ani nie wzdygnął się, gdy do jego uszu dotarł ostry głos dziewczyny. Zignorował to. Patrzył jak delikatnie odpina duże guziki ze swojego nakrycia i zsuwa je po swoich ramionach, aż do momentu, gdy jego oczom ukazał się...
-...BUHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA! - Laina zdjęła swój sweterek, patrząc na Billa jak na wariata, który stoczył się na ziemię ze śmiechu.
-PALANCIE! ZAMKNIJ SIĘ, TU SĄ LEKCJE! - ryknęła, wymachując przy tym rękoma w niebezpieczny sposób - I Z CZEGO SIĘ RYJESZ!?
W odpowiedzi usłyszała jeszcze głośniejszy śmiech. Twarz Billa od razu przybrała ciemnego koloru przez łzy, które zmieszały się z czarną kredką do oczu. Chłopak spojrzał na blondynę dławiąc się i perfidnie wyciągnął wskazujący palec w jej stronę. Ta zmieszana, a zarazem wkurzona nie wiedziała o co mu chodzi. Podeszła do śmiejącego się czarnowłosego i chwyciła go za ubranie, brutalnie przyciągając do siebie tak, że doznali niemiłego kontaktu czołami.
-O co chodzi - wysyczała. Przez pięć minut gapiła się na niego w takiej pozycji, ale ten się nie uspokoił. Machnęła ręką w jego stronę i poszła w stronę schodów.
-M...muuu... - usłyszała za plecami. Odwróciła się i zobaczyła Billa w jeszcze gorszym stanie, który nadal pokazywał na nią palcem i trząsł się cały na ziemi.
-Jakie 'Muu'!? - spytała ochryple, przybierając głupiego wyrazu twarzy.
-Mm...muuuu...muuundurek! - wysapał chłopak i znowu dostał niekontrolowanego napadu śmiechu - Ty...Ty i mundurek, buahaha!
Laina zilustrowała swój ubiór wzrokiem. Glany, granatowa spódniczka przed kolana i granatowa marynarka. Skrzywiła się i skierowała wzrok na mokrą od łez twarz Billa. Po prostu masakra.
-O Boże, człowieku! Ty to się czepiasz! - krzyknęła, podchodząc do niego i podnosząc go z ziemi - No ja też nie cierpię mundurków, ale mojej matki nie przekonasz! I tak jutro w nim nie przyjdę, prędzej w samej bieliźnie niż...PRZESTAŃ SIĘ DO CHOLERY JASNEJ ŚMIAĆ! - wrzasnęła i przyłożyła mu dosyć mocno w policzek na opamiętanie się. Potem zamiast śmiechu słychać było jego jęki. Wpadł jej do głowy pewien pomysł.
-Bill... - zaczęła słodko i zamrugała - Jak ty się teraz pokażesz innym?
Czarnowłosy od razu się uspokoił i zaczął dotykać palcami swojej twarzy. Przejechał po powiece i odsunął dłoń. Cała czarna. Bill zerwał się z podłogi, krzycząc w niebogłosy. Laina miała z niego niezły ubaw, gdy chłopak zaczął bez celu chodzić po korytarzach, trzymając się za głowę panikując.
-KURDE! Jak ja się pokażę innym! Co z fankami? Oleją mnie! Cholera! - krzyczał.
-Dobra - blondyna klasnęła z zadowoleniem w ręce - Pomogę ci, ale pod jednym warunkiem... - zapuchnięte i pełne nadziei oczy chłopaka od razu skierowały się w jej stronę. Laina już miała wybuchnąć śmiechem, ale się powstrzymała - Już nigdy więcej nie będziesz mnie zaczepiał, dotykał, patrzał na mnie i tak dalej, a ja cię umaliję na nowo...ok?
Bill kiwnął twierdząco głową i nim się zorientował, to już zaczął być wpychany do damskiej toalety.
-NIE! JA TAM NIE WEJDE! BŁAAAGAM, NIEE! - czarnowłosy teraz to już na dobre się rozbeczał. Pierwszy raz w życiu Laina czuła się jak niańka.
-Na korytarzu przecież nie będę cię malowała! - zniecierpliwiła się blondyna. Oddaliła się nieco od chłopaka, który opierał się nogami i rękoma o futrynę drzwi, wzięła rozpęd i rzuciła się na niego, a ten od razu znalazł się przy umywalce, masując brodę. Laina wyrwała pare kartek z jego zeszytów i zgniotła je w kulkę, co miało robić jako korek. Napuściła wody do umywalki, uśmiechając się krzywo.
-Dobra Kaulitz, dawaj tu ten swój łeb - warknęła i siłą cisnęła jego twarz do wody. Po paru sekundach łazienka wyglądała tak, jakby wybuchła w niej spłuczka lub jakby przeszło tu wielkie tsunami. Dziewczyna zaśmiała się cicho - Nie tylko Roxy lubi wyżywać się na innych i zatruwać im życie...KURDE! Nie wierć się!
Chwyciła Billa za włosy i wynurzyła z wody. Piękny i prosty sposób na pozbycie się makijażu. Biedny chłopak zaczął zwijać się z bólu, próbując złapać oddech. Za to Laina zaczęła rozglądać się po łazience w poszukiwaniu suchego papieru. Nigdzie go nie było, więc sięgnęła do torby czarnowłosego, wyciągając z niej jakiś zeszyt, z którego po raz kolejny wyrwała pare kartek. Gdy zauważyła jak chłopak otwiera usta, by coś powiedzieć, przerwała mu krótkim 'Zamknij się' i niedbale zaczęła wycierać jego twarz.
-Nie wierzę, że się na to zgodziłem - jęknął, gdy Laina przybliżyła się do niego, trzymając w ręce czarną kredkę do oczu. Zaśmiała się cicho, gdy wokół oka zaczęła malować mu jakieś śmieszne wzorki i kropeczki, a na koniec nałożyła na powieki niczemu nieświadomemu chłopakowi trochę różowego cienia. Sama się dziwiła, skąd ona go tam miała, bo sama takimi 'badziewnymi' kolorami się nie maluję, a w dodatku tak mocno. Jeszcze pare zawijasów namalowanych kredką i było gotowe.
-Jest tu gdzieś lustro? - spytał zadowolony Bill, rozglądając się po pomieszczeniu z wielkim bananem na twarzy.
-Nie ma - powiedziała blondyna - Na szczęście... - dodała ciszej i zachichotała, po czym oby dwoje udali się na jeszcze trwającą matmę.
***
Roxy wyszła z gabinetu dyrektora z grobową miną, a tuż za nią rozradowana pani Stamp.
-I któż by się spodziewał czegoś takiego! - zawołała wesoło kobieta, klaszcząc w ręce i popychając dziewczynę w stronę sali gimnastycznej - Ledwo minął tydzień, a ty, Silver, już możesz zostać zawieszona w prawach ucznia! A teraz szybko biegnij na salę, bo lekcja się jeszcze nie skończyła...
Wuefistka widocznie zaczęła tryskać humorem, a Roxy wręcz odwrotnie. Naburmuszona podeszła do cheerleaderek, które siadały we trzy na plecach biednej dziewczyny, próbując w ten sposób nauczyć ją szpagatu. Zerknęła kątem oka na ławkę, na której siedzieli chłopcy z jej klasy, którzy skończyli siłownię. BOŻE. POPROSTU KOSZMAR. Wszystkie pary oczu były skierowane wprost na nią. Nie, nie speszyła się tylko zdenerwowała. Postanowiła ich ignorować i zaczęła przyglądać się plastikom.
-Gratuluję inteligencji - powiedziała na tyle głośno, że chłopcy parsknęli śmiechem, a cheerleaderki, które siedziały na plecach jakiejś dziewczyny strzeliły focha.
-Co ci znowu nie pasuje? - odezwała się koleżanka Lany Windson-tej blondi 'od Kaulitza' z którą sprzeczała się Roxy.
-Przecież wy je porozrywacie - jęknęła i wskazała z politowaniem na koleżanki z klasy po czym przewróciła oczami - Mogłybyście delikatniej, co?
Przez chwilę nastała cisza, którą po paru minutach przerwała Lana.
-Silver - zawołała piskliwym głosem - Podobno ty to wszystko umiesz? - Roxy kiwnęła niepewnie głową. Umiała KIEDYŚ salta i inne pierdoły, ale nie do perfekcji - Mhmm...skoro tak, to może nam pokażesz?
Na te słowa dziewczynę zamurowało, za to panią Stamp rozweseliło, bo zaczęła ze szczęścia skakać po sali gimnastycznej.
-A..ale ja tego nie ćwiczyłam przez pół roku - krzyknęła lekko zszokowana Roxy i nim się zorientowała to już znajdowała się na samej górze, podtrzymywana na rękach przez cheerleaderki - EJ, WY kur**a CHCECIE MNIE ZABIĆ, CZY CO!? - teraz to już naprawdę spanikowała.
-Ok, to na trzy - powiedziała Lana z wrednym uśmieszkiem, podtrzymując stopę Roxy i uginając kolana do wypchnięcia Roxy w górę. Spojrzała na dziewczynę stojącą za nią, która szykowała się do złapania zielonookiej.
-Raz, dwa...trzy!
-CO WY DO CHOLERY JASNEJ ROBICIE!? JA NIE CHCE! NIEEEEEEEEEE!!! - wrzasnęła Roxy i nim się zorientowała, to już znajdowała się w powietrzu.
***
Po raz kolejny na korytarzach zadzwonił dzwonek. Z sal zaczęli wybiegać uczniowie, wśród nich Laina z zadowoloną miną, a za nią Bill, tyle że z załamaną miną.
-Coś ty mi zrobiła? - jęknął, zasłaniając swoje oczy i idąc przy ścianie. Dziewczyna parsknęła śmiechem.
-To była zemsta! - zawołała, brechtając się z chłopaka.
-My jakąś wojnę prowadzimy, czy co? - głos mu się prawie załamał, gdy natrafił na swoje odbicie w szybie. Stwierdził, że jak to zmaże to fanki go nie rozpoznają, a jak zostanie w tym stanie to się zbłaźni. Wybrał to drugie, tyle tylko, że starał się nie pokazywać na oczy ludziom. I tak nieźle dostał za wybryk Lainy w klasie, a co dopiero na przerwach.
-Widocznie tak - odpowiedziała dziewczyna, szczerząc białe zęby i poszła na stołówkę, zostawiając chłopaka samego. Zauważyła Roxy zmierzającą w tą samą stronę, a w drugim korytarzu starszego Kaulitza. Zatrzymała się, patrząc to na nią, to na chłopaka. Jej siostra znajdowała się w opłakanym stanie. Rumieńce na policzkach, potargane włosy, smętny wyraz twarzy. Widząc jak Tom idzie do swojego brata i zaczyna się z niego nabijać, Laina odetchnęła z ulgą i podbiegła do Roxy, która weszła na stołówkę i opadła na podłużną ławkę, rozwalając się na niej i dysząc ciężko.
-Boże, siostra! Co ci się stało? - spytała zszokowana Laina, kładąc rękę na gorące czoło dziewczyny.
-Nienawidzę cheerleaderek - wysapała po chwili Roxy. Jej siostra zerknęła w stronę rozchichotanych dziewczyn, które siedziały przy swoim stole i uniosła ze zdziwienia wysoko brwi.
***
Na godzinie wychowawczej, Roxy przez cały czas leżała zrezygnowana na ławce i patrzała wilkiem na Lanę i jej trzy przyjaciółki. Nawet nie wiedziała, że ta małpa chodzi z nią do klasy. A na wf-ie dała jej niezły wycisk. Owszem, Roxy miała doskonałą kondycję, ale przez pół roku nie ćwiczyła tego, czego one od niej wymagały. Mamrotała coś pod nosem i klnęła po cichu, chcąc wypalić plastikowi dziurę w plecach na wylot.
-Dobrze - zaczął pan Collin, nauczyciel matematyki, którego Roxy miała przyjemność poznać na pierwszej lekcji w tym roku, i który okazał się być jej wychowawcą. O zgrozo... - Na koniec jeszcze dwie informacje dla panny Silver - klasa tak, jak i on spojrzała na dziewczynę. Mężczyzna wykrzywił usta w wredny uśmiech. Roxy za to podniosła znacząco jedną brew.
-Wolisz najpierw dobrą, czy złą? - spytał. Dziewczyna wyprostowała się i splotła ze znudzenia ręce za głową, huśtając się na krześle.
-Złą - powiedziała pewnym siebie głosem.
-Mhm...Zapewne już o tym wiesz, że twoje wybryki i zachowanie wobec nauczycieli jest nieodpowiednie - dziewczyna przewróciła oczami - Więc dyrektor stwierdził, że jeśli jeszcze raz naniesiesz błoto na dywan w gabinecie, wylejesz na jego nową marynarkę REDBULLA, podłożysz petardę pod krzesło jakiegoś profesora, wysadzisz spłuczkę w toalecie, zaczniesz gonić sprzątaczkę z mopem, namalujesz graffiti na ścianach korytarza, czy zrobisz jakieś inne głupstwo to zostaniesz zawieszona w prawach ucznia.
Pare osób w klasie zasłoniło sobie usta dłonią, inni zaczęli coś szeptać z podniecenia, a pozostali przyglądali się ze zdumieniem Roxy. Ta westchnęła ciężko. Zamknęła powieki i dalej huśtała się na krześle.
'I po co tyle krzyku?...eh, pięknie, mama mnie zabije!' pomyślała ze zrezygnowaniem.
-A teraz dobra wiadomość - ciszę po raz kolejny przerwał nauczyciel. Roxy ani drgnęła, więc ten kontynuował - Po dzisiejszych wyczynach na lekcji wf-u, ja, panna Stamp, Lana i jej dwie przyjaciółki stwierdziliśmy, że...dostałaś się do drużyny cheerleaderek! - zawołał podniecony i wyszczerzył się. Na te słowa Roxy otworzyła oczy w szoku, które od razu wyszły jej z orbit i przechyliła się jeszcze bardziej na krześle, co spowodowało, że z niego spadła, a w sali można było usłyszeć głośne i wielkie 'BUM!'. Leżała tak chwilę na ziemi, próbując poukładać słowa profesora w całość. Dziewczyna potrząsnęła głową i jedną ręką chwyciła się ławki, próbując wstać, a brodę z trudem o nią oparła, dysząc ciężko.
-CO!!?? - ryknęła z niedowierzaniem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alex_92
:-(
:-(



Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw 9:41, 20 Lip 2006 Powrót do góry

no to mi sie bardzo podoba czekam na nastepna czesc pozdrawiam calski SmileCałus.Całus.Całus.

edit:pierwsza?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kruk
:(
:(



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: masz pewność? skąd masz czelność? skąd masz tyle tupetu i skąd masz wiesz, że napewno?

PostWysłany: Czw 11:25, 20 Lip 2006 Powrót do góry

A ja sie dorwałam do innej stronki i wiesz Roxy co tam jest ^^ Ale ze mnie cfaniara : P xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aeterno
:-(
:-(



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 133 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wiecznosci...

PostWysłany: Czw 15:21, 20 Lip 2006 Powrót do góry

Ekhem... Ekhem... Gdzie dalsze części... Pewnie na innej stronie... Szkoda... Zapowiadało się nieźle... Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na powrót Roxy...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)