Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 TH + kilka walniętych Polek =Yyy...Sami oceńcie;P/CZĘŚĆ 7!!! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Pipi15




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:54, 06 Kwi 2006 Powrót do góry

(Nie dodawałam notek, bo mi komp nawalał, ale teraz nadrobię ;] )
BUEHEHEHHE!!! ROZŚMIESZYŁY MNIE WASZE KOMENTARZE!!! APROPOSSS.... Proszę nie pisać w komentarzach tekstów typu: " Zbyt dużo wulgaryzmów, bohaterki są jakieś walnięte, akcja za szybko się dzieje i Bill leci na laskę po dniu" - BO O TO PRZECIEŻ CHODZI! W TYM TKWI CAŁY KOMIZM. To opo nie ma skupiac się na związkach, ale na śmiesznych sytuacjach! Ma być tak zwana "BEKA" ;P (Wiem, że nie dla każdego to opo jest śmieszne i nie każdy się ze mną zgadza) CZYTELNIKU, JEŚLI SZUKASZ SENTYMENTALNEJ OPOWIEŚCI ZAKRAPIANEJ ŁZAMI, TO ŹLE TRAFIŁEŚ!!! Niom, to na tyle, dodaję dwa odcinki ;]:

***

CZĘŚĆ DRUGA
— Jak myślisz, poddusić ją? — szeptał Wypłosz, wiszący nad moim łóżkiem.
— To zależy od czasu, jaki chcesz jeszcze pożyć! — Otworzyłam oczy, wstałam i rąbnęłam Wypłosza drugą poduchą.
— A ja?! — Ciupa podenerwowana brakiem zainteresowania jej osobą, ruszyła w stronę drzwi.
— Ciupa!
— Yyyyy?— ŁUP! Dwie poduch na raz ! Ma się to celne oko!
—Grrrr.....
Po stoczonej wojnie zapanowała ogólna ruina, zaraza, malaria i głód . Ofiarą przypadkową stał się czarnowłosy.
— Ła, za co?— Dostał w nos. ;P
— Za miłość do ojczyzny! — ryknęłam i zwinęłam się ze śmiechu.
— Gdzie Tom? — zapytała Ciupa z sztucznie obojętną miną.
— Śpi.
— No to idziem go łobudzić —zarządziła Natalia i przepchnęła się do drzwi. Weszliśmy i otworzyłyśmy cichaczem pokój. Ciupaga pochyliła się nad przyszłą ofiarą...odsłoniła mu szyję....obnażyła wampirze kły iii...
— WAAAASSSSUUUPPP!!!
Tom tak się wystraszył, że o mało nie narobił w gacie...;P Ach ten urok osobisty... Bidak sturlał się z łóżeczka i chwycił za serce.
— Nigdy...więcej...tego...NIE RÓB!!!
— Dobra, to było tylko polecenie służbowe.. — gderała Cupaga.
— Hę?
— Nieważne. Wstawaj...!
— Nie chce mi się!
— To był rozkaz! — warknęła Ciupa.
— Niby z jakiej racji?
— Z takiej, że jestem twoją nianią i ci rozkazuję. — teraz sama parsknęła śmiechem i podała rękę Tomowi.
— No dobra, dobra! Ale to nie dlatego, że jesteś...eee... „nianią.”
Wyszliśmy z ich pokoiku i udaliśmy się na śniadanie. Na nieszczęście spotkaliśmy panią Kaulitz.
— Witam was kochane! Czy moi chłopcy byli grzeczni? — Zastanawiałam się, czy można kogoś zabić wzrokiem. W każdym razie tego właśnie próbowali na swojej mamie bliźniacy.
— Eee... Tak, oczywiście — powiedział Wypłosz.
— Na co macie ochotę? Może kanapki? — zainteresowała się mama Kaulitzów.
— Mogą być — stwierdziłyśmy zgodnie.
Nie wiem jakim cudem obrobiłyśmy tak szybko te kanapki, ale tym lepiej dla nas. Razz Dziś pani Kaulitz miała na sobie gryzącą oko zieloną sukienkę i żółty sweter ze sztucznym kożuszkiem a’la cowboy. Wyglądała, tak jak my to mówimy na Kaszubach, pół dupy zza krzaka.
— Może jeszcze mleka? — zwróciła się do mnie.
— Nie, dziękuję pani.
— Eee... to my już skończyłyśmy. Do widzenia! — laski wyrwały z kopyta i wybiegły z kuchni.
Pocwałowałyśmy do pokoju, a za nami chłopaki. Posiadaliśmy po kątach i zapanowała niezręczna cisza...
— To nie jest nasza biologiczna mama — powiedział nagle Tom.
— Jak to? — Wysapała Ciupa. Właśnie poprawiała sobie kocyk pod tyłkiem i dlatego się tak zmachała...
— Nasza mama zginęła w wypadku jak byliśmy mali. Do tej pory ona nam matkowała — dokończył pokazując głową na drzwi.
— Dobrze, że przynajmniej nie mamy jej genów —zachichotał Bill.
— To wszystko wyjaśnia, hehe — zaśmiał się Wypłosz.
Powietrze jakiego nabrałyśmy (z wrażenia), uszło z nas ze świstem. Aż tu nagle... :
— HIK! — czknęła Ciupa.
— Kurwa, ta znów ma czkawkę! Bill, przyniósłbyś jej wody? — zawyłam błagalnie, bo mi samej nie chciało się podnosić.
— Jasne. — zgodził się i puścił mi oczko. Zrobiło mi się trochę gorąco... A co do Ciupy:
Znam dwa sposoby pozbywania się czkawki:
a) dać czkającemu wody.
b) przestraszyć czkającego.
Postanowiłam zadziałać podwójnie. Wzięłam szklankę z wodą i chlasnęłam jej w ryj.
— Aaaiiiiii!!! MOJA BLUZKA!!! Ja cię zabiję!!! — wrzasnęła, a wszyscy wybuchli śmiechem.
— Ale czkawka przeszła, hehe. — stwierdziłam dumnie.
— A ma pani doktor coś na ból głowy? —zapytał Bill.
— Taaa... Akcja jojo. Z której strony cię boli?
—Z prawej.
— To daj, jebnę cię w lewą, to może się wyrówna... — nie dokończyłam, bo przerwał mi ryk moich „podopiecznych”
— A na mrówki w dupie? — dodała Ciupaga O_o Hmmm....
— Mrówkojada...? — na głupszą odpowiedź nie było mnie stać ;P
Podobne teksty sypały się przez godzinę. Bezsens totalny... ;P
— Znacie jakiegoś fajnego kawała? — spytał Wypłosz.
— No. Co to jest: Zielone, ogolone i skacze? — zaczął Bill.
— Żaba?
— Nie, żołnierz na dyskotece...
— Teraz ja! Co robią dwie blondynki w WC? — powiedziałam.
— ...
— Bawią się klockami!
***
Stało się południe i postanowiliśmy zrobić jakieś porządki. (U chłopaków też. Trzeba było pozbyć się tych much owocówek... najwięcej ich krążyło wokół bielizny, bleee.... ;/)
— Od czego zaczynamy? — spytała Ciupa.
— Najpierw ustalamy ZASADY. Bill, chodź już!
Bill, który czyścił sobie właśnie paznokcie, podniósł szanowne cztery litery i zaszczycił nas swoją obecnością. Ehhh... Na kilometr widać, że to zodiakowa Panienka (a ja lubię PANIENKI ;P)
— Co? — spytał czarnogłowy ;P
— Sprzątamy. WY TEŻ — powiedziałam stanowczym tonem.
— Ale u nas jest ład i porządek — wtrącił się Tom.(Próbuje się wymigać! Ja mu dam!)
— Taaa? Mam ja wszystkim pokazać te obsrane gacie, co leżą pod twoim łóżkiem...?!!!
O_o Tom posiniał i z oburzeniem spojrzał się na Ciupagę.
— Co ty robiłaś w naszym pokoju? — dodał Bill podnosząc brew w drwiącym uśmiechu (męska, pieprzona solidarność!!! Grrr....)
— Schylałam się po coś...!
— Po co?
— Nie twój zakichany interes! — wtrąciła się Ciupa i wywinęła orła na jakiejś starej butelce po koli.
— Jesteś cała?! — skoczył jej na pomoc Dredziasty.
— Ależ tak mój ty twardy herosie! — zapiszczała i zaczęła się rechotać. Jej śmiech przypominał dźwiękiem jakąś starą sprężarkę, czy rozrusznik... bueheh.
— Phhhueeerrrhhkkkhheee..!!! — Wypłoszowi wpadł do tchawicy cukierek ze śmiechu.
— Natalia, trzym się! Już idę na ratunek! — zaoferowała się Ciupa.
— Nnnhhhiiiieee!!! — Coś mi to zabrzmiało jak „nie”, ale nie wtrącałam się.
Ciupa złapała ją w pasie i zrobiła akcję pt:„ Przycisnę ją tak, aż jej ten pierdolony cukierek dupą wyleci!!!"
Wszyscy w ryk. Ja na podłodze, a reszta pouwalana gdzieś po bokach trzymała się za brzuchy.
(Po piętnastu minutach. )
— Akcja zakończona sukcesem! — krzyknęła rezolutnie Ciupaga.
— Będę miała uraz do końca życia! — jęknęła Natalia.
— Nie szkodzi. Mogłabyś mi chociaż podziękować! — upomniała ja Paulina (Ciupa)
— Dzięki... — burknęła niechętnie — To sprzątamy? — przypomniała nam .
— Taaa... — (Zgodność w stadzie!) — Co do zasad:
a) każdy sprząta po sobie
— A co z be? — pytał Bill.
— Nie ma, jest tylko a.
— Aha...
Wzięłyśmy się za sprzątanie. Po pół godziny pokój lśnił czystością.
— Idziemy zrobić inspekcję chłopakom? — zaproponowałam.
—Yeah! — krzyknęły chórkiem.
— To idymy!
Zapukałam do drzwi.
— Proszę! — zawołał Bill
— Inspekcja! — uśmiechnęłam się.
— Sanepid! — dodała Ciupa patrząc na stare jabłka.
— Karitas! — skończył Wypłosz.
— Po co? Nie widać, że porządek?
— To się okaże drogi (de)Billu .
Wkroczyłam powolnym krokiem i ze skupieniem zajrzałam do szuflady.
— Czysto. — Przeszłam do biurka. — Może być.
— Mówiłem, że jest porządek! — rzekł z zadowoloną mina Tom i wyszedł z Billem z pokoju, bo wołała ich mama .
— E, co to tam wystaje spod szafy? — zwróciła nam uwagę Ciupa.
— Gdzie?
— Tam — Wskazała palcem na starą drewnianą szafę.
Uklękłam i wyciągnęłam to coś spod szafy. Tym czymś okazał się...
— Ahhh...! Jakie to... piękne?! O_o
— Pokaż! — Dziewki pchały się jedna na drugą.
— Nie! Zerwałam się z pokoju uciekając z tym czymś w ramionach.
— POOOOKKAAAAA!!! — Darły się.
Poczułam, że coś mnie przygniotło do podłogi. Makabra! Dorwały się...
— O ja cię pazdrawlaju... — wysapała Ciupa.

CZĘŚĆ TRZECIA

— O ja cię pazdrawlaju... — wysapała Ciupa — Eee... ładne... Jakaś naga nimfa siedząca na wielkim głazie, a w tle wodospad. Pełnia księżyca... mistrzostwo! Ale zaraz, zaraz, bueheh — przerwała Ciupa — Wypłosz, to jest Pipi! Ale jaja! Identyko!
— Nie wiedziałam, że masz takie jędrne cycki... — zwrócił się do mnie Wypłosz wpatrując się w obrazek.
— AAAAAAARRGGHH!!! — wrzasnęłam ze złości i wyrwałam im rysunek.
Pobiegłam do swojego pokoju, zabarykadowałam się od środka i zaczęłam płakać. Co za porażka! Bill ma chyba fotograficzną pamięć! Wszystkie szczegóły się zgadzają...! Po jakiejś godzinie otworzyłam drzwi. Zgadnijta co tam znalazłam?! Moje psiapsióły! Spały sobie smacznie na dywaniku, pochrapując cichutko...
— Pora się obudzić... — szeptałam do nich. W odpowiedzi otrzymałam soczystego bąka, wyprodukowanego przez firmę Wypłosz.
Chwilę później
— Wstawać kurde, bo wam odnogi z dup powyrywam!!!
— Już...
— No szybko!
Mięcho pozbierało się z ziemi i wturlało do pokoju. W mojej głowie błąkały się dwie myśli:
a) czy Bill pokazał bratu ten obrazek...
b) jak mu dosrać za ten obrazek...
Powoli w mej głowie zaczęła formować się bardzo ciekawa konkluzja... Wróciłam do pokoju i obmówiłam plan z dziewczynami.
— Ale suuuuperr!!! — cieszyła się Natalia.
— Postaram się jak mogę... — dodała Ciupaga, puszczając do mnie oczko.
— Dobra, więc do dzieła moje kochane! Muszę tylko najpierw wybadać, czy pokazał to Tomowi — zadecydowałam.
— A jeśli nic mu nie pokazał? Nie będzie zemsty? — powiedziała zawiedzionym głosem Ciupaga.
— Będzie, ale lżejsza. ]:->
(Godzina 22.00)
Wyszłam z pokoju, a obrazek miałam schowany w kieszeni. Zapukałam i nie czekając na pozwolenie, wprosiłam się do środka.
— Pipi? Cześć, co jest? — zapytał Bill
— Możesz na chwilę?
— Tak. — (Oto moja chwila prawdy..Smile)
Kiedy zamknął za sobą drzwi, wyciągnęłam rysunek.
— Mógłbyś mi łaskawie wyjaśnić co to jest?! — Stałam tam wkurwiona, ręce mi się trzęsły... Co on sobie myślał!!! — A...to...
Jego twarz przybrała kolor dojrzałej wiśni. Miał mimo tego niesamowicie maślane oczy... Zaraz, zaraz, ja tu mu mam zamiar łomot spuścić, a nie podziwiać oczy! Pieprzone hormony!
— Widzę, że masz fotograficzną pamięć! —dodałam z przekąsem.
— Nie podoba ci się...? — mówił półszeptem i głos mu się załamywał.
— Co to ma do rzeczy!!! Czy twoje ślepka nie widzą, że ja tu jestem naga?! Wetknęłam mu obrazek przed nos, a on spojrzał na niego i się lekko uśmiechnął. Zdałam sobie sprawę, że Bill właśnie znów „ogląda mnie nago”, więc szybciutko schowałam malunek spowrotem. To rozwścieczyło mnie tylko znowu.
— Czy TOM widział to „arcydzieło”?! Pokazywałeś mu?! — mój głos przekształcił się w pisk.
— Nie do końca...
— Co znaczy „nie do końca”?!
— No, sam sobie wziął. W końcu to tylko obrazek!
— AAHHHH!!! — ryknęłam jak dzikus i uciekłam do pokoju. Rypnęłam na łóżko i wyryczałam trzy tony łez upokorzenia.
— Dziewczyny, czas na odwet! — ogłosiłam wszem i wobec. — Przygotować stanowiska! — zawołałam.
— Tak jest, Sir! — odkrzyknęły dziewczęta chórkiem.
Ciupaga zrobiła sobie, (nie wiem po kiego grzyba) farbami paski jak u Indiańców. Wypłosz zaś, nałożył sobie majtki moro na głowę. Jednym słowem sprawa została potraktowana bardzo poważnie...
— Zaczęło się, hihi, chłopcy idą się myć! — powiedziała szeptem Ciupaga.
Wskoczyłyśmy szybko do ich pokoju i ukradłyśmy im dosłownie wszystkie ciuchy, z firankami i kapą na sofę włącznie, bueheh. Łupy powędrowały do naszego pokoju, a ten zaś, został zamknięty na klucz.
— Czas na część drugą! Natka, wiesz co masz robić? — pytałam.
— Tak, Sir!
Dom państwa Kaulitzów miał to do siebie, że w całym domu tylko jedno pomieszczenie miało zamek i to oczywiście był nasz pokój... Wypłosz wśliznął się cichutko do łazienki, gdzie kąpali się chłopcy.(Świntuchy, dziś razem się kąpali) i podpierdolił im wszystko, czym mogliby się zasłonić. Nie musiałyśmy długo czekać na efekty.
— Tom, gdzie są nasze rzeczy?!
— Chyba zapomnieliśmy je zabrać ze sobą...
— A gdzie są dziewczyny ?— słychać było Billa.
— Chyba w swoim pokoju...
— No to idziemy.
Każda z nas miała swoje stanowisko. Ja schowałam się w szafie pokoju Billa i Toma. Ciupa zaszyła się w rogu ciemnego korytarza prowadzącego do wszystkich pokojów. Wypłosz zaś, z gaciami na głowie, siedział w naszym pokoju, pilnując rzeczy i przy okazji robiąc duuużo hałasu, tak dla zmyłki. Dodam jeszcze tylko, że każda z nas miała aparat fotograficzny, bueheh. Chłopcy wyszli na korytarz, zasłaniając klejnoty. W tym momencie do akcji włączyła się Ciupaga. Zrobiła im z sześć fotek. (Był to specjalny aparat działający jak noktowizor, flash był niepotrzebny). Niczego nieświadomi, szli dalej.
— Eee... Bill, gdzie są te wszystkie ciuchy, które się walały?(!)
— Pewnie mama posprzątała! — odpowiedział Billuś.
— No to weź podaj cos z szafy.
To był mój moment. Kiedy Bill otwierał szafę (a musiał mieć przecież wolne łapki, hihi) pstryknęłam mu fotę, oślepiając go flashem.
— Co ku... AAAAA!!!
Faceci fajnie piszczą... A jak sprawnie „siem” zasłaniają...
— Pipi, pojebało cię?! —wrzasnął Tom.
— Wy to mnie nago oglądać możecie, a ja was nie?! — czułam się bardzo dominująco.
— Daj nam szybko coś do ubrania!!!
— Sami sobie weźcie! — powiedziałam i wybiegłam z pokoju.
— Ale tu nic KURWA nie ma!!! — zdzierał się Tom i pobiegł za mną, a za nim Bill.
Ciupka pstryknęła jeszcze parę super fotek... Wskoczyłam do naszego pokoju wraz z Ciupagą i drzwi zaparłam krzesłem.
— Ej, otwierajcie!— darł się Bill.
— Dobra — powiedziała Ciupka i w ekspresowym tempie odblokowała drzwi.
Wpadli do pokoju zapominając, że są nadzy. Pstryk! Trzy salwy fotek!
— Dawajcie ciuchy!!!— krzyczał Bill.
— A przeprosisz? — zapytałyśmy.
— Tak, przepraszam!
— Ty też Tom!
— Przepraszam! — jęknął Tom.
Rzuciłyśmy im ubrania. Wyszli i już nie wrócili. Upsss...
— Laski, chyba trochę przegięłyśmy... Daj te fotki. — Wzięłam je do ręki i przejrzałam. Zostawiłam kilka najfajniejszych ;P, a resztę wsadziłam do koperty. Postanowiłam iść i ich przeprosić. P Zapukałam do drzwi. Nikt nie odpowiedział, więc weszłam sama. Moim oczom ukazał się widok przeuroczy. Tom spał w fotelu, a Bill na sofie. Podeszłam do Billa i położyłam mu rękę na ustach. Poczuł i obudził się.
— Co...?
— Ćśśś... Wzięłam go za rękę i wyprowadziłam z pokoju. Nic nie mówił, ale to milczenie było gorsze od największego wrzasku. Patrzył na mnie wyczekująco.
— Bill, przyznam, że trochę przegięłam...
— Trochę?! — wtrącił — i jeszcze wmieszałaś w to Toma!
— Moja wina, że się świntuchy razem kąpaliście? — burknęłam z pod nosa i spojrzałam mu w oczy.
Sukces! Uśmiechnął się!
— Przepraszam.. .Ale on też widział ten obrazek!
— Racja... — przyznał.
— No to mamy dwa-dwa! — zawołałam i oddalam mu zdjęcia, które zresztą od razu wyjął.
— O boshe! Kiedy te były zrobione?! — pokazał mi te z korytarza, a ja oczywiście zareagowałam jak on wcześniej, czyli uśmiechem. Szybko je schował (ta sama gafa co ja wcześniej zrobiłam, hehe)
— Ciupka siedziała sobie tam — wskazałam na róg korytarza— i pstrykała jak wychodziliście z łazienki.
— Dobra, już o nic nie pytam... faktycznie remis... — powiedział, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Spojrzałam mu głęboko w oczy, a on szepnął:
— Trzy-dwa dla mnie.
—Do czasu...— dodałam i wyrównałam wynik...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pipi15 dnia Czw 19:35, 13 Kwi 2006, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Kamis
:-(
:-(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice

PostWysłany: Czw 21:24, 06 Kwi 2006 Powrót do góry

Pierwsza!!!!!! Więc tak cieszę się że kłopoty z kompem już się skończyły Wink i mas zracje komu się nie podoba to wypad nikt wam nie każe tu zaglądać a tak wogóle to to jest super opko i czekam na część kolejną na twoim blogu.... Wink jeszcze tam nie zaglądałam ale jutro po powrocie tam "skoczę". Ogółem podoba mi się orginalność nie tworzysz romansidła z filmu "Moda na sukces" (wiem to było wredne ale ten film mnie dobija) przynajmniej można się pośmiać. I tak trzymaj pamiętaj o umowie na gg,,, Wink Very Happy Very Happy hihi to ja mykam życzę wenki w tworzeniu paaa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:26, 07 Kwi 2006 Powrót do góry

ej teraz bardziej mi sie podoba...
o wiele bardziej niz pierwsza czesc...
i ogolnie spodobalo mi sie...pomysl ciekawy a i wykonanie niczego sobie ;)
czekam na nowa czesc...
buzi :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
partyzantka
:-(
:-(



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:50, 07 Kwi 2006 Powrót do góry

hahaha. Sukcessss... Rzecz jasna twój, bo mnie trudno jest rozśmieszyć tekstem pisanym Razz a kilka razy podczas czytania miałam naprawdę niezły napad śmiechu Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mey-key




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 88 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:16, 09 Kwi 2006 Powrót do góry

[quote="wirginia"]to opko to troszke zbyt wulgarne i troche jakies pokrecone ale mi nawet sie podoba ma jakis swoj klimat....

Zgadzam się,można sie pośmiać.To opo jest tak głupie(w pozytywnym sensie)Ze aż śmieszne...Pozdrowionka:*Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mey-key




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 88 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:31, 09 Kwi 2006 Powrót do góry

Pisz dalej(jak zwykle się uzalezniłam...)pozdro:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mara89




Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Zawiercie :)

PostWysłany: Czw 17:38, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

To opowiadanie jest super, ale ogranicz proszę wulgarne słowa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pipi15




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:31, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

A oto kolejna dawka głupich dialogów i tekstów!!! DEDYKUJĘ JĄ PARTYZANTCE I KAMIŚ ZA POZYTYWNE ROZPATRZENIE I ZROZUMIENIE SENSU TEGO OPOWIADANIA ;] Co do wulgaryzmów : są i będą... ;P
***

— Cholera, czy te słońce musi tak razić?! — szepnęłam i otworzyłam jedno oko.
Jak się okazało, to nie było słońce lecz moje przyjaciółki.
— Po cholerę świecicie mi w oczy latarką?! — jęknęłam i przysłoniłam sobie twarz kołdrą.
— Mów ciszej, bo się obudzi! — powiedziała Ciupa.
— Kto?!
— Ten okaz — odpowiedziała Natalka, wskazując na... mnie?!
— Jaki...?! — Odwróciłam się do ściany i zobaczyłam "ten okaz”.
W moim łóżku, pod moją kołderką, na mojej poduszce, spał sobie Bill. Wyglądał tak słodko...
— Która godzina? — spytałam Wypłosza.
— Druga dwadzieścia.
— Mogłabyś zgasić tę latarkę?!!!
— Już się robi.— odpowiedziała Ciupa i wykonała rozkaz.
— Dobra, już nie będę go budziła, niech śpi —oznajmiłam dziewczynom, ale nie widziałam ich reakcji, bo było ciemno jak w ... gdzieś.
— Dobranoc — szepnęła Natalia.
— Dobranoc — odpowiedziałam i odruchowo wtuliłam się w Billa. O_O
Już przysypiałam, gdy ktoś mnie złapał za ramię.
— Wypłosz, szszszpierdalaj!
— Co ja! Ja nic nie robię! — usłyszałam jej głos z drugiego końca pokoju.
— To Ciupa!
— Ja też nic nie robię! — Mówiła prawdę, bo jej głos też był odległy.
— No to kto do misia ujebańca...
— ŁAAAAAAAA!!! — zaczęły piszczeć dziewczyny.
— Co jest...? — Bill obudził się i chyba wstał, nie widziałam.
Usłyszałam jakiś huk, odgłosy szarpaniny i piski. Nagle ktoś zapalił światło.
— Tom?! — zaśmiałam się widząc braci leżących na sobie i siłujących się. Nad nimi stała Ciupaga- to ona włączyła światło.
— Ej, co tu jest grane? — zapytała Ciupaga.
Tom i Bill roześmiali się i puścili nawzajem. Obydwaj ryczeli ze śmiechu.
— Sorry, nie chciałem was wystraszyć — mówił Tom — zobaczyłem, że nie ma go w pokoju, więc po niego poszedłem, hihi. — wskazał na brata.
— Ale nie musiałeś mnie chwytać za ramię! — śmiałam się.
— Myślałem, że to Bill...bueheh...
Nagle ruszyło nas, dziewczyn, sumienie. W końcu tyle nabroiłyśmy...
— Nie jesteś zły za tą akcję z ubraniami? — spytałyśmy równocześnie potulnym głosem.
— Uważam, że jesteśmy kwita. A tak w ogóle to zawsze chciałem mieć sesję zdjęciową...
Nie dokończył, bo dostał poduchą między oczy.
— Chyba czas na nas — rzekł Bill i spojrzał na zegarek.
— Nie, zostańcie! — zawołała Ciupa— Pipi położy się ze mną, a w jej łóżku wy — (Szczerze, to nigdy nie podejrzewałam Ciupy o myślenie...Smile)
— Niech będzie. — zgodzili się i walnęli się do mojego wyrka.
— Dobranoc! — zawołałam i nie czekając na odpowiedź, zasnęłam.
***
Obudziłam się ponownie:)
— No jasne, a jak inaczej... —westchnął Wypłosz.
— Co...? — jęknęłam i rozejrzałam się po pokoju. A oto co zobaczyłam: Ciupa wraz z Tomem w jej łóżku.... zaraz, zaraz, to gdzie JA jestem?! A, u siebie... z Billem. Ten Bill to jednak silny jest... żeby przenieść taki wór kartofli jak ja...Razz Wstałam z wyrka, przeciągnęłam się i poszłam ubrać. Dla bezpieczeństwa zabarykadowałam drzwi od środka Razz Kiedy weszłam spowrotem do pokoju, reszta, oprócz Natalki jeszcze spała.
— No idź się myj, wolne jest — szepnęłam do niej.
— Myć się?! A po co?Razz
— ( NO COMENT)
Usadowiłam swe cztery litery na łóżku i zaczęłam myśleć( tak, ja myślę!), jakby tu efektownie obudzić Billa i resztę. Postawiłam w końcu na reakcję łańcuchową... Wzięłam trochę wody, (około wiadra:P) i zastanowiłam się od kogo zacząć.
— Hmmm... Billowi dziś daruję...— myślałam — ... no to nasze papużki nierozłączki.
Wzięłam rozmach i wylałam na nich wszyściusieńko, co do kropli.
— AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! — Nie wiem które darło się głośniej Razz
— Pora wstać, koniom wody dać! Ja tu stoję od godziny, a wy śpicie skurwysyny!!! — ryknęłam.
Nic więcej nie powiedziałam, po „papużki rozłączki” rzuciły się na mnie i zaczęły się o mnie wycierać.
— To nie miało być taaak!!! — śmiałam się. Byłam mokra jak oni.
— Bill.. Bill? — spojrzałam na niego, a on...spał. Reakcja się nie powiodła, grrr! Musiałam jej trochę pomóc...
— AAA!!! Ty jesteś mokra! — wrzasnął kiedy przytuliłam się do niego.
— Wstawaj!
— Już — odburknął i wyszedł się ubrać.
Byłam dziś w wybornym humorku. Postanowiłam rozkręcić jakoś tę zatęchłą atmosferkę, więc wpadłam na kolejny genialny pomysł. Kiedy zostałam z dziewkami sama, przedstawiłam im swój plan.
— Jesteś boska! — pisnęła Ciupaga.
— Wiem... — Ach, jaka ja skromna...
— To chodźmy na miasto, musimy się przygotować! — zarządziłam.
Ruszyłyśmy na polowanie Razz Szukałyśmy jakichś sexi ciuszków.
— Ikkk! Spójrz jaka super spódniczka! — zaskomlał Wypłosz. — Wejdźmy!
Buszowałyśmy po sklepach jakieś trzy godziny. W końcu każda miała gotowe ciuszki na wieczór. Trzy zawalone torbami wracałyśmy do domu.
— O, już jesteście! — zawołał Tom i mimo sprzeciwów Ciupy, pocałował ją. Bidaczka spaliła cegłę i zwiała do pokoju.
Wlazłyśmy do środka naszego domowego ZOO i poczęłyśmy układać scenariusz biby.
— A gdzie ją urządzimy? — zastanawiałam się głośno.
— Słyszałam, że jest w tym domu pokój zabaw — powiedziała Natalia.
— Niom, chyba tak. Chodźmy go poszukać — stwierdziłam.
Puściłyśmy się (bez skojarzeń proszę) w wielką wędrówkę po domu. W końcu po jakiejś godzince znalazłyśmy owy pokój. Był bardzo ładny. W rogu stał wielki stół szwedzki. W centralnej części był podest, a na nim... instrumenty!
— E, Pikuś, spójrz! — zawołała Ciupaga.
— Co?
— Tu są skrzypce!
— Yessssss!!! — Ucieszyłam się. Sama gram na altówce, więc skrzypce to dla mnie pestka! Wzięłam je szybko i nastroiłam. Miały przepiękny dźwięk. Zagrałam melodię Schwarz, a dziewki biły brawa... Melanholiiija mnie wzięła...
— Suuuperr! — wyły.
Wypłosz chwycił gitarę i tak się wczuł, że zdzielił mnie po mordzie gryfem.
— Co ty dziecko robisz?! — wkurzyłam się.
— Sorki Razz- przeprosiła i odłożyła owe niebezpieczne narzędzie.
Reszta czasu zleciała jak z bicza „szczelił”, hehe. Nadeszła godzina dwudziesta...
— Bill, mamy dla was niespodziewankę! Razz— ryknęłam przez drzwi.
— Wejdź! — zawołał. Jak kazał to weszłam... Razz Usiadłam obok niego i zaczęłam trajkotać:
— Mamy dla was niespodziewankę! — powtórzyłam.
— I ?
— Bądźcie gotowi na dwudziestą pierwszą! — dodałam i zbierałam się do wyjścia.
— Pipi?
— Yyy? — odpowiedziałam inteligiętnie Razz Bill wstał i pocałował mnie w policzek
(O_O Yyy.... )
— Dobra, muszę lecieć! — zawołałam i pobiegłam do pokoju.
Pięć minut lejter ;P
— Dziewczyny, dzwoniłyście już do Ani?
— Tak, będzie wieczorkiem.
Ania, inaczej Wióra, miała nam pomóc w realizacji... nie powiem czego Razz Nadeszła dwudziesta. Dzwonek do drzwi!
— Letę otwolyt! — wybulgotała Ciupa żrąca właśnie ciastka.
— Leć, tylko się nie zabij — powiedziałam.
Już po chwili było słychać: ŁUP! Wyszłam na korytarz i zobaczyłam Ciupę mającą bardzo mocny kontakt z podłożem.(WYKRAKAŁAM!)
— Wszystko ok.?
— Tak, sprawdzałam tylko miękkość podłoża...
W ostateczności ja musiałam otworzyć.
— WIÓRA!!! — rzuciłam się jej na szyję.
— PIPI!!!
— Kopę lat!
— No...
— Masz rzeczy?— zapytałam.
— Yhy.
Poleciałyśmy na górę, gdzie dziewczyny się witały. Zaczęłyśmy przygotowania główne! Uchylę rąbka tajemnicy. Postanowiłyśmy zrobić parodię Tokio Hotel! Ja miałam wystąpić jako Bill, Ciupa jako Tom, Wypłosz jako Gustav, a Wióra jako Georg. Zostało nam tylko kilka detali do przeróbki...
— Masz tą peruki? — spytałam Wióry.
— Mam.
Ciupa miała krótkie blond włosy, więc peruka leżała świetnie. Ja spięłam moje włoski i schowałam kitek pod koszulę. Dla mnie była taka fajna czarna, którą postawiłam jeszcze na żel. Wiórze nie trzeba było nic robić, bo miała fryzurę jak Georg. Została nam tylko Natalka...
— E, a co z Wypłoszem? — zapytała Wióra.
— Mam pomysła. — zawołałam i wybiegłam do pokoju chłopaków. Wróciłam z ciuchami i plakatówkami. Wzięłam Wypłosza za kudły i wysmarowałam jej włosy białą farbką, przy czym o mało się nie posrałam ze śmiechu. Po pół godziny, ja, będąc już w peruce, ubrałam ciuchy Billa. (FAJNE....Razz) Ciupa zakładając workowate ubrania Toma śmiała się tak, że zaplątała się o nogawki i rypła jak długa na ziemie. Wypłoszowi najwyraźniej spodobał się nowy kolorek włosów, bo bez przerwy wędrował przed lustro (nie obeszło się oczywiście bez kolizji z drzwiami...). Wióra zaś, siedziała sobie spokojnie w męskich ciuchach i patrzyła na to co wyprawiamy.
— Za dziesięć dwudziesta pierwsza! — poinformowała nas Wióra.
— Dobra, lecę ich zawołać. — powiedziałam i pobiegłam.
Wyciągnęłam, wcześniej przygotowaną, kopertę z zawiadomieniem i wsunęłam im przez szparę w drzwiach. Potem nastąpił sprint w moim wykonaniu .Razz Cichaczem przedostałyśmy się do sali, w której miała odbyć się szopka...

Powyciągałyśmy i przygotowałyśmy instrumenty. Na początek mała kakofonia i byłyśmy gotowe. Zgasiłyśmy światło, żeby było zupełnie ciemno. Rozległo się pukanie. Nic nie zrobiłyśmy, tylko czekałyśmy, aż sami wejdą. W końcu chłopcy wpadli na ten genialny pomysł i przenieśli swe zadki do środka.
— Usiądźcie! — powiedziałam do naszych gości, a ci jak debile zaczęli mnie szukać w tych ciemnościach — z tyłu znajdziecie krzesła.
— Się robi — zawołał Bill i poczłapał na wskazane miejsce (chyba).
Wlazłyśmy na scenę, ustawiłyśmy się i Ciupa szepnęła:
— Pięć, cztery, trzy... —na zero zapaliła jedno światło, na scenie oczywiście.
W momencie, kiedy Ciupa rozjaśniła scenę, chłopcy zaczęli ryczeć jak wariaty Razz Dopiero teraz się skumałam, że na sali są jeszcze inni ludzie, niż bliźniacy. Muzyka była oczywiście z „plejbeku”, więc mogłyśmy skupić naszą uwagę na szczegółach...Razz (W ości ścisłości: Instrumenty potrzebne nam były jeszcze (nastrojone) na dalszą część przedstawienia, tak jak zresztą nowe ciuszki. Koniec ości ścisłości...Razz) A w rezultacie, Durch den monsun, w naszym wykonaniu wyglądało to tak:
Wypłosz siedząc przy perkusji, to znaczy trzęsąc się przy niej Razz, wykonywał jakieś skomplikowane ruchy pałeczkami, rodem z chińskiej restauracji. Wióra natomiast stroiła bardzo oczojebne miny, coś a’la Jaś Fasola, zarzucając nogą po bokach. Razz Ciupka zaś, latała po scenie z miną srającego kota i gitarką na poziomie kostek. A ja, jako lider zespołu, gibałam się na wszystkie strony, śpiewając do paneli podłogowych i sufitu(tak jak to na koncertach Bill robił Razz) , kwasząc przy tym twarz niczym rasowa piosenkarka. Kiedy piosenka się skończyła, wszyscy wciąż płakali jeszcze ze śmiechu. Poszłyśmy się przebrać, a Ciupa zapowiedziała dalszą część występu.
— A tera prze państwa...śruba programu ! — wypaliła.
Popatrzałyśmy na nią, jak na downa, ale siedziałyśmy cicho. Wyszłyśmy na scenę w miniówkach i bluzeczkach do pępka. Capnęłyśmy sprzęcicho i dałyśmy wszystkim szkołę języka polskiego, Razz Większa część gości zrobiła karpika i wsłuchiwała się tępo w słowa piosenki:
— Jam jest Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, szczawik, stół z powyłamywanymi nogami, suchą szosą Sasza szedł, nabijam się z was Szwaby, bo nas nie kumacie — wyłam sobie w melodię Freunde bleiben, podziwiając własną inwencję twórczą...
Laski dawały na gitarkach i perkusji, jakby to było samo TH. Po czasie lud przyzwyczaił się do nowej wersji i nawet zaczął robić coś, co przypominało taniec. Piosenka się skończyła, więc trza było rozpędzić teraz to całe nieproszone stado.
— Panie, panowie, psy i koty! — głosiła Ciupa — chcę wam powiedzieć, że tera będzie część, przeznaczona tylko dla osób mających zaproszenie!
Publika rozglądała się nerwowo, w poszukiwaniu tych, co owe zaproszenie mają.
— A więc ci, którzy nie posiadają zaproszenia, proszeni są o wyjście z sali! — dodałam, kiedy udało mi się wreszcie wyszarpać mikrofon Ciupie, co było nader trudne, ze względu na to, że ta cholera nieźle się zębami posługuje...
Lud począł powoli wychodzić. Na końcu chcieli wyjść Gustav i Georg, ale Tom ich przytrzymał.
— Mogą zostać? — zapytał Bill, robiąc ślepka jak ten kot ze Shrecka. (I jak tu z takim dyskutować?!)
— Mogą — odparłam — a tak swoją drogą, to co tu robiły te tłumy? — zapytałam, wskazując na okno, w którym stali jacyś chłopcy z nosami przyklejonymi do szyb.
— A tam, nieważne. Może byście się przedstawili? — zwrócił uwagę Guciowi i Georgowi, Tom.
— Racja, Georg jestem — Podał nam, dziewczynom, rękę.
Ta sama gadka była z Gustavem. Staliśmy chwilkę i rozmawialiśmy. Dużo ciekawych rzeczy się dowiedziałam...Smile Kiedyś wam opowiem Razz
— No więc co takiego przygotowałyście? — zapytał zniecierpliwionym głosem Tom.
— Kolację, przy świecach, ośmioosobową, wspaniałą, cudowną, jedyną w swoim rodzaju.... jeszcze jakieś epitety? — wydukał Wypłosz wpatrując się tępo w sufit.
— Może być. — stwierdziło TH chórkiem.
Zaprowadziłyśmy ich do naszego pokoju, w którym cała kolacja stała gotowa na stole.
— Eee... fajneee...! — powiedział zdechłym tonem, Tom.
— To siadajcie! — rzekłam i pomogłam co poniektórym posadzić zadek na krześle...Razz
Poszłam do kuchni po napoje i szklanki. Niestety nie starczyło mi chwytników, żeby to wszystko zabrać, więc zawołałam o pomoc Wypłosza.
— WWWYYYPŁOOOSZ!!!
— Co?— zapytała inteligentnie.
— Jajco! Chodź mi pomóż! — ryknęłam i odwróciłam się tyłem do drzwi.
Powyjmowałam osiem szklanek koktajlowych (o ile takie cudo jest Razz) i kolę. Spojrzałam za siebie i potknęłam się o dywan, lądując pod stołem.
— Paulina?!... A co ty tam robisz pod stołem?! — usłyszałam jakiś pisk.
— YYY... LEŻĘ? — odpowiedziałam.
— Ale po co?
— Tak dla picu, pomożesz mi się stąd wydostać? — zapytałam Wypłosza.
Ta zrobiła zeza, chwyciła mnie za kostki i pociągnęła.
— Kurwa, ty grzybolocie, musiałaś się tak nawpierdalać tych chipsów?!!! Nie da rady, masz za dużą dupę, idę zawołać chłopaków.
— NIEEEEE!!! — ryknęłam. Moje wrzaski nic nie dały... Kurwiszon przylazł z bliźniakami Ciupą i Wiórą
— O Matko, a co ty tam robisz?! — zawył Bill.
— Kolejny, kurwa, inteligent! — pomyślałam i powiedziałam — Leżę.
— Aha... — mruknął i zaczął się przyglądać mojemu położeniu.
— Może byście mi pomogli?!!! — przypomniałam tym wieśmakom
— ŁIIIŁUUUŁIIIŁUUU!!! Pomoc drogowa nadjeżdża! — (Zgadnijta kto taki mądry?! TAA... BILL.)
Bill złapał mnie za prawą, a Tom za lewą nogę. Ciupa i Natalka na przyczepkę i ciągnijta rzepkę! Zmachali się jak kretyni, a ja wciąż pod stołem...Razz
— Może by ją olejem posmarować? Dzięki temu się prześliźnie... — zaproponowała rezolutnie Ciupa
— Jak ja ciebie zaraz posmaruję, to będziesz się świecić bardziej niż latarnia, pod którą stoi Blog 27!!!
— Myślę, że to dobry pomysł. — przytaknęli jednocześnie chłopcy.
Popatrzyłam na nich jak na popierdoleńców, ale to nic nie wskórało. Wypłosz miał niezłą radochę, wylewając na mnie kolejne butelki oleju słonecznikowego, a ja cała tłusta, krzyczałam coś w stylu:
— NIEEEENIENIENIENIEELEEEEEEEEJJJJNNNNIEEEELLLEEEEJJJJ!!!!!!!
Miałam na sobie pięć butelek oleju oraz minę typowo bazyliszkową...
— Dobra, próbujemy jeszcze raz! — zawołał Tom i powtórzył wcześniejszy proces, z pomocą reszty gości.
Jakież zdziwienie zapanowało, gdy moje dupsko ani drgnęło...
— Jak ty tam kurwa wlazłaś?!!! — darł się Bill.
— Nie wiem! — jęczałam.
Na szczęście do kuchni wpadł mój zbawca : Gustav, wraz z Georgiem.
— Co tu jest grane? Czemu ona udaje naleśnika pod stołem? — spytał Georg.
— Nie udaję żadnego naleśnika, ty zwisie! Zaklinowałam się!
— To czemu nie podniesiecie stołu...? — zapytał nieśmiało Gucio.
(No tak... podnieść stół.... CZEMU ONI NIE PODNIEŚLI STOŁU?!!!)
— W końcu! Wolność! Wolność i swoboda! Tralalalala! — jęczałam, gdy te ćwierćinteligenty mnie wydostały. Miałam jednak żal za ten olej... trza siem zrewanżować przecie! Wzięłam kij od miotły i z rozpędu podcięłam całą siódemkę, bueheh, sama też wylądowałam... Po pięciu minutach, jakimś cudem wstałam i wygłosiłam mowę:
— Drugą wice Miss mokrego podkoszulka zostaje Tom! — rozległy się brawa.
— Pierwszą wice Miss mokrego podkoszulka zostaje Gustav ! — Aplauz na siedząco Smile
— Miss mokrego podkoszulka, zostaje... — chwila napięcia Smile — Bill!!! — Klaskałyśmy jak debilki...
— A ty Georg, jesteś Miss publiczności! A publicznością jest Wióra!
— Niezmiernie mi miło! — zwrócił się do Wióry, a ta szczotka zwiała do kibla, zamiast ciągnąć żyłkę...
Posprzątaliśmy kuchnię i zaczęła się walka o to, kto pierwszy idzie się kąpać. (wszyscy zapomnieli o kolacji...chlip!... o ja biedna, niedoceniona...)
— Ludzie, mam pomysł! Żeby było szybciej, najpierw się wykąpią dziewczyny, a potem my. Przecież prysznic jest ogromny, więc może wejść kilka osób na raz — zaproponował Tom.
Zgodziliśmy się i poszliśmy, każdy w swoją stronę. My baby, kąpałyśmy się razem. Po dwóch godzinach, zebraliśmy się w ósemkę, stadkiem, w pokoju Billa i Toma.
— To co robimy? — zawołałam, rzucając się na łóżko Billa.
— Butelka odpada! — powiedziała Wióra.
— Może w „zgadnij co to?” — wypaliła Ciupa.
— A jak w to się gra? — zainteresował się Tom.
— Jedna osoba układa rymowankę, bądź zagadkę o wybranej osobie lub przedmiocie i zadaje ją komuś. Jeśli ten ktoś nie zgadnie, otrzymuje karę od zadającego. Jeśli zgadnie to zadaje pytanie kolejnej osobie.— tłumaczyła Ciupaga.
— To gramy! Ja pierwsza! — zawołałam.
Pomyślałam chwilkę.
— To dla Ciupy: Mieszka w Laponii, ma dużo listów i wszyscy go kochają. Ma duże spodnie...
— Tom!
— Nie, Św. Mikołaj...
— Ale sama mówiłaś, że Niemcy są w Laponii! Tom też dostaje dużo listów ma duże spodnie i ludzie go kochają...!!! Ja protestuję!!!
Spojrzałam na Toma, a ten sikał ze śmiechu, gdzieś w sektorze podbiurkowym.
— Trudno, muszę wymyślić ci zadanie...
— Ugh! — sapnęła trzęsąc się z oburzenia.
— A więc, pójdziesz na dół i przyniesiesz skrzypce. Następnie wyjdziesz na balkon i zaczniesz grać.
— Ale ja nie umiem!
— O to chodzi — powiedziałam.
Przytargała szarpidruta i zrobiła to co kazałam. Po chwili słychać było:
— JAK JA CIĘ KONUSIE POMIDOREM RZUCĘ, TO CIĘ MAMUSIA RODZONA NIE POZNA!!! NA SZTUCE SIĘ NIE ZNASZ PROSTAKU!!!
(pięć minut monologu)
Weszła spowrotem i usadowiła się obok mnie. Tak sobie zleciał cały wieczór i powoli każdy wracał do swojego pokoju.
— Śpisz ze mną...? — spytał nieśmiało Bill, kiedy szłam korytarzem (jeeeny jak to brzmi..). Stał tak i patrzył mi w oczy.
— No, już się przyzwyczaiłam, a starych nawyków niełatwo się pozbyć... — szepnęłam mu do ucha.
Chwyciłam go za rękę i tym razem położyliśmy się u niego. Leżałam tam długo wpatrując się w ledwo widoczne rysy twarzy Billa. Po pewnym czasie coś we mnie drgnęło. Romantyzm przeszył moją duszę jak strzała. (OCH...!) Zastanawiałam się, jak w tak krótkim czasie można się zakochać...
— Przecież ja go znam dopiero trzy dni... a jednak.— kiedy tak myślałam, on otworzył oczy.
— Czemu nie śpisz? — spytał.
— A ty? — Głos mi się załamywał.
— Nie mogę.
— Ja też.
Po tej wymianie zdań przytulił mnie mocniej i pocałował. Czułam się tak, jakby poza nami nie było niczego innego...
— Bill...— zaczęłam.
— Też cię kocham.— przerwał mi i zamknął usta pocałunkiem.
— Skąd wiedziałeś... — szeptałam.
— Ćśśś.... to tajemnica! — mówił — a teraz lepiej zaśnijmy, jutro też jest dzień. - (co ty nie powiesz...)
Posłusznie położyłam głowę na jego barku i zasnęłam w tej mega romantica atmoswerze...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:54, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

Pipi15 napisał:
— Co tu jest grane? Czemu ona udaje naleśnika pod stołem? — spytał Georg.
— Nie udaję żadnego naleśnika, ty zwisie! Zaklinowałam się!
— To czemu nie podniesiecie stołu...?

w tym momencie lezałam pod biurkiem
ja nie ogarniam...to jest lepsze jak Jaś Fasola

Pipi...przepraszam, że na poczatku na Ciebie najechałam...żałuję...
masz swietne opowiadanko i zajebiste teksty...
fajnie, że piszesz...
aż mi głupio, ze Cie nie doceniłam...wybaczysz?
no a teraz powiem, że big + za big notki...są nie dość, że boskie to jeszcze długasne...
gratuluję pomysłu...
buzi :*

PeEs: a moja nauczycielka od polskiego powiedziała, że "zajebiście" to nie przekleństwo :P wywodzi się (czy coś tam) z gwary śląskiej...lol


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
partyzantka
:-(
:-(



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:03, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

łiiiiii pierwszy raz ktoś zadedykował mi jakieś opowiadanie Very Happy jupijajej i tak dalej Razz Parcik jak zwykle świetny Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pipi15




Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:51, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

Shira... wybacam, wybacam... Dzięki Ci za miłe słowa :] Pozdrawiam! ;*;*;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cookierek
:)
:)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw 23:45, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

faktycznie... wczwesneij nie czytalam.. ale teraz tia:) i jest fajne:) jakie tu teksty leca wogole:P <lol> to mi sie podobac:) ahhh..
pozdrawiam:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kamis
:-(
:-(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice

PostWysłany: Pią 11:46, 14 Kwi 2006 Powrót do góry

Moja droga dziękuję Ci za dedykację!!! Bardzo mi miło! Ale to ty sprawiłaś, że polubiłam twoje opko. Bo ono jest naprawde wspaniałe poprostu boki zrywać. Teksty masz niesamowite i mnie nie obchodzi, że są tam wulogaryzmy mam to gdzieś ważne że to opko czyta się z zapartym tchem i ogromnym smile'm na ustach. Buziam paaaa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mara89




Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Zawiercie :)

PostWysłany: Nie 8:58, 16 Kwi 2006 Powrót do góry

To opo jest boskie!!!!!!!!!
Wiem, że wcześniej mi się nie podobało, ale pisz dalej :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
P4uL!nK4




Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: StaRgaRd C!Ty

PostWysłany: Nie 17:40, 16 Kwi 2006 Powrót do góry

Bosko Bosko Bosko!!! Niezłe teksty cos podobnego do mojej paczki Very Happy buehehehe Mam nadzieje, że na żywca też taka jesteśVery HappyVery Happy Pozdrooo Pisz dalej bo warto!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)