Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Modlitwa - jednoczęściówka Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:31, 23 Kwi 2006 Powrót do góry

Dla moich Aniołków.

~~Modlitwa~~

„Nigdy więcej nie karm mnie kłamstwem…
Mam je gdzieś!
Ono mi nie pomaga.

No i po co ta litość?
Po co?
Odważysz się odpowiedzieć?

Boisz się?
Zawsze taki wygadany, więc czemu teraz milczysz?
No powiedz coś…
Choć jedno słowo,
nawet gest wystarczy.
Skrzywiony uśmieszek.

Ale ty wciąż milczysz…”



Weszła do budynku. Znak krzyża uczyniony symbolicznie opuszkami palców zanurzonymi w wodzie święconej ukazał jej przynależność do wspólnoty boskiej. Wpatrując się w prezbiterium wolnym krokiem mijała dębowe, stare ławki. W pomieszczeniu unosił się zapach charakterystycznych kadzideł i starości. Na ścianach wisiały obrazy z wizerunkami świętych. Dwa wiekowe konfesjonały czekały na spowiednika, który pomaga zbłąkanym i zanieczyszczonym duszom. Wszystko ozdobione z jednoczesną skromnością i czcią. Ta cała misterność ozdób wzmagała tylko poczucie bezpieczeństwa, chęć wyżalenia. Nie chciała już dłużej tego dusić w sobie… A to podniosłe miejsce pozwalało wyrzucić z siebie wszystkie wspomnienia. Uklękła tuż przed ołtarzem. Była sama. Wlepiła swe turkusowe oczy wprost w miejsce, w którym ukrywał się Bóg, choć zakryty, to jednak tak bliski i obecny.

W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego…
Boże tylko Tobie mogę się wyżalić, tylko Ty mnie zrozumiesz. Ty jeden to potrafisz. W końcu to Ty planujesz moje życie. To Ty chciałeś by tak było… Wszystko przez miłość. Czemu tak błahe uczucie musi ranić i okaleczać, aż tak mocno? Ktoś mógłby odpowiedzieć: Tak po prostu jest, przyzwyczaj się, że nic nie zmienisz… Ale ja chcę zmieniać świat, chcę żeby było dobrze. Po prostu chcę…


Te spojrzenia, te dziwne wibracje coraz bardziej ją przytłaczały. Z dnia na dzień stawało się to coraz mocniejsze, coraz bardziej władcze. To uczucie zawładnęło nią całą. Z początku wzbraniała się jak mogła. Oszukiwała samą siebie, że nie potrafi pokochać tego poznanego dzięki wspólnym przyjaciołom w klubie chłopaka. Zresztą on sam nie wykazywał żadnych ponadprzeciętnych emocji względem jej osoby. Po prostu wypili wspólnie kilka piw, porozmawiali i to było by na tyle… Czyżby? Jednak nie. Wymieniali między sobą wiele SMSów, ale żaden nie był naszpikowany pożądaniem, czy chociażby drobnym uczuciem, nie odznaczał się nawet większą drobinką czułości. Prawda czy pozory? Ona postanowiła zagrać niedostępną, niepewną, ale i miłą osóbkę… Oszukiwała i siebie, i jego. A on? No właśnie co na ten temat sądził? Wybałuszał swe orzechowe oczęta, doprowadzał do szału wszystkie hamowane przez nią zmysły. Był młody, obydwoje byli młodzi i nie za bardzo obyci z życiem.

Marząc o wielkiej miłości rodem z filmu popełniłam swój pierwszy poważny życiowy błąd. Oszukiwałam samą siebie, że nie zakocham się w kimś kto wygląda tak jak on. Stałam się marnym makiem, który bezwiednie kołysze się popychany przez podmuchy wiatru. Zamieniłam się w osobę, której można wszystko wpoić, której można poprzestawiać szyki, zmienić jej cele. On był i jest nadal taki słodki. Nie chciałam z nim wtedy być, ponieważ przykładałam ogromną wagę do tego co powiedzą nowe koleżanki, z całkiem nowej szkoły szkoły. Trudno to przyznać ale przez nie stałam się tym przysłowiowym psem ogrodnika – sama nie chciałam, innej też oddać go nie miałam ochoty… Po dwóch latach od tych zdarzeń, te wszystkie znajome, które się ze mnie wyśmiewały chciałyby być jego… Chciałyby spojrzeć w te jego brązowe tęczówki, jak to ja niegdyś spoglądałam… Zobaczyć to co wtedy w nich widziałam. Wiadome sława rzecz zobowiązująca, przyciągająca uwagę i zacierająca niedoskonałości, oddzielająca przeszłość od przyszłości grubą kreską. On teraz jest lubiany i wielbiony przez tłumy, a ja? No właśnie czy kiedykolwiek pomyślałam czego chcę tak naprawdę? Pomyślałam i to o wiele razy za dużo. Chciałam czegoś nieosiągalnego. Tymczasem teraz modlę się do Ciebie, gdyż jesteś moją ostatnią nadzieją. Pomóż mi całkowicie zapomnieć, nie mogę się kolejny raz krzywdzić…

Widywali się często w tym samym wypróbowanym gronie osiedlowych znajomych, tutaj nie liczyło się zdanie zadufanych szkolnych ‘piękności’. Ukradkiem na nią spoglądał. Wydawało się jej, że jednak coś do niej czuje. Każde jego spojrzenie przepełnione było narastającą namiętnością, nawoływało do złączenia warg w namiętnym pocałunku. Zaprzyjaźnili się, ale oprócz kilku nieporadnych tańców nie było mowy o niczym więcej. Mimo oporów przed nim zaczęła się zakochiwać. Przeistoczyła się w taką Nicole, jaką chciała być i jaką była przed przeniesieniem do nowej szkoły – przestały ją interesować opinie innych, dla niego chciała postępować tak jak dyktowało jej serce. Błagała o jego pierwszy krok, ale takowy się nie pojawiał. Niby zawsze się płomiennie uśmiechał, żartował, ale stale był myślami gdzieś daleko…

Matka naciskała. Kazała wyznać to przytłaczające serce uczucie. Czasami żałowałam, że jej się z tego zwierzałam… Wydawało mi się, że on to odwzajemni, że chociaż się ucieszy… Tymczasem co on zrobił? Śmieszne?! Po prostu odszedł bez słowa. Tak. Odwrócił się na pięcie i powędrował przed siebie, nawet nie raczył obejrzeć się, i obdarzyć mnie choćby jednym marnym spojrzeniem. Chciałam poczuć ten wzrok na swoim ciele, chciałam zaznać tych dreszczy, do których mnie doprowadzał. Marzyłam choćby o dennym: „Ale ja niestety nie odwzajemniam tego uczucia”, ale on nie powiedział nawet tego…

Wyczekiwała go w parku, którym wracał najczęściej do domu o tej porze. Była strasznie podenerwowana. Dostrzegł ją z daleka. Jego delikatne, wręcz damskie rysy malowniczo uwydatniały się w ostatnich promieniach zachodzącego słońca. Przez jego brązową tęczówkę przebłysnął dziwny ognik, który dodał dziewczynie odwagi. Zdobyła się na ten krok – wyznała swoje uczucie, oczekując tego samego od niego. On tylko spojrzał na nią lekko zmieszany, nie wiedział co powiedzieć, bał się popsuć magię tej chwili. Spanikował. Ona natomiast czekała na odpowiedz, na chociażby mały pocałunek złożony na rozpalonym policzku. Nie doczekała się niczego. Niepewnie odwrócił się na pięcie i powędrował przed siebie. Stała w bezruchu. Ogarnęła ją dzika rozpacz, w sercu zapanował zamęt. Nie wiedziała jak mógł ją tak potraktować, nie powiedzieć nawet słowa. Odważyła się, powiedziała co czuje, wiele ją to kosztowało i co? I nic, żadnej odpowiedzi nie usłyszała.

Po miesiącu odezwał się do mnie jego znajomy. Tak właściwie to nie wiem po co to zrobił, przecież i tak już bardzo cierpiałam. Pragnęłam jak najszybciej wyzbyć się tego uczucia, zapomnieć o nim. To wcale nie było takie proste. Na domiar wszystkiego widziałam go z nią. Tańczyli w tym samym klubie, w którym go poznałam. Raz ukradkiem na mnie spojrzał, w jego brązowych oczach, które dotychczas odzwierciedlały samą słodycz zauważyłam drwinę. Poczułam się oszukana. Zrobił to specjalnie? Nie wiem Panie czy dobrze zrobiłam wyznając mu to uczucie. Niby świat do odważnych należy… Odważyłam się?! I co? Nic!? Jakoś nie poczułam tego fascynującego uczucia wypełniającego me wnętrze, które miało dawać odrobinę władczości nad tym całym światem. Zresztą co ja mówię? To Ty jesteś władcą świata…


- Rozumiesz on spanikował
- Tak?! – zaczęła śmiać się nie wiadomo z czego – Od kiedy obściskiwanie i obnoszenie z miłością do innej nazywa się paniką?!
- To nie tak. Musicie być razem, przecież bez siebie nic nie znaczycie.
- Ale ja już nie chcę! Rozumiesz?! Kolejny raz mam cierpieć, gdy mi odmówi?
- Nie wierzę… Daję wam tydzień… Może się mylę?
- Nie możesz przypuszczać?!


*Kilka dni wcześniej*

Jej najbliższa przyjaciółka postanowiła wyciągnąć ją do klubu, twierdząc, że nie może się tak zamartwiać. Upierała się przy swoim, chcąc pozostać w domu, niestety Kasandra nie dawała za wygraną. Wręcz siłą zmusiła ją do wyjścia z domu. Nicole postanowiła się dobrze bawić, zapomnieć wreszcie o nim raz na zawsze. Jej prośby nie zostały wysłuchane, gdy tylko weszły do klubu zobaczyła go na parkiecie z jakąś blond włosom dziewczyną. W pierwszym momencie nie mogła uwierzyć, przecież zawsze twierdził, że taka z niego łamaga, a poza tym wolał siedzieć na sofie i rozmyślać. Kasandra z innymi, którzy już czekali na nie zaczęła się bawić, tymczasem ona stanęła przy barierce. Przyglądała się Billowi, który zabawiał się w najlepsze. Od razu ją zauważył. Nie dał tego po sobie poznać. Choć serce czuło się dziwnie cały czas brnął głębiej w tą całą sytuację. Obydwoje zadawali sobie nawzajem ciosy. Nicole straciła ochotę na jakąkolwiek zabawę, lecz nie mogła mu puścić tego płazem. Mimo złego samopoczucia zaczęła wyginać się na schodkach prowadzących na podwyższenie sali, tak by mógł ją dojrzeć. Gdy już chciała przybliżyć się do nieznajomego chłopaka, z którym od kilku minut tańczyła wbrew sobie elektryzujący taniec i złożyć na jego ustach pocałunek opamiętała się. Nie chciała robić nic co nie odzwierciedlało jej natury, a łatwą nie była, dlatego wybiegła z łzami z budynku… Widząc to przeklinał samego siebie, nie mógł pojąc czemu musiał wtedy spanikować…

Boże co ze mną będzie? Nie potrafię żyć bez niego, a z nim już nie chcę. Właściwie co ja mówię. Minęło wiele czasu, nadal wierzę w prawdziwą miłość, którą mam zamiar odnaleźć. Często gdy widzę go w telewizji uśmiecham się i mówię: Gdybyś wiedział ile wtedy dla mnie znaczyłeś… Czy jest jeszcze dla mnie jakaś szansa? Ześlij jakiś znak z niebios, jakąś podpowiedź. Czuję się jak ta zbłąkana owieczka, która przez swą gapowatość odłączyła się od stada. Panie wiem, że jesteś dobrym pasterzem, że nie zostawisz mnie w potrzebie…
Amen.


Ocierając łzy powstała do pionu. Czuła się lekka, oczyszczona z wszystkich zbędnie kłębiących się w umyśle od tak dawna emocji. Jeszcze przez moment wpatrując się w Monstrancję rozważała swą młodocianą miłość, przez którą poznała smak goryczy. Wyszła z budynku pełna wiary w lepsze jutro. Wiary w wyprostowanie swej ścieżki… Wiedziała, że z nim nie będzie… Zresztą od roku się z tym oswoiła na dobre…
Na duchu wspierała ją myśl, że mogła się wyżalić Bogu. Wychodząc z kościoła pełna radości nuciła słowa:

“So I lay my head back down
And I lift my hands
And pray to be only yours
I pray to be only yours
I know now you're my only hope”


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:51, 23 Kwi 2006 Powrót do góry

bosh...jak ja kocham twoje opowiadania
one są przecudowne...
piszesz wspaniale
kocham twoje opisy, pomysły, to jak dobierasz słowa...
potrafisz ze zwykłych, nic nie wyrażających słów stworzyć coś, co trafia prosto do serducha...
wspaniale...
a ta jenoczęściówka, jest kolejnym dowodem na to, ze masz wielki talent...
i błagam nie wzbraniaj sie przed tym, bo powie ci to kazdy, kto przeczyta choć jedno twoje dzieło...
potrafisz w kilku slowach oddać panujący nastrój i uczucia...
we wszystko tchniesz magie, która podczas czytania sprawia, że dech w piersiach zabiera...
tutaj mamy kolejny niezbity dowód na to, że Mavis jest wyjatkową pisarką...
buzi kochana :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agata_Boss
:]
:]



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)

PostWysłany: Nie 12:01, 23 Kwi 2006 Powrót do góry

Wiesz co? Nie moge pojac, jak pieknie potrafisz opisywac uczucia. Jak wszystkie twoje opowiadania przepelnione sa uczuciami, emocjami. Doskonale wczuwasz sie w stany swoich bohaterow. Czasem sie zastanawiam, czy ty przypadkiem nie przezywalas sama tych rzeczy, o ktorych piszesz, bo czytajac je, mam wrazenie, ze tylko osoba, ktora doswiadczyla tego bolu, rozczarowania czy radosci, jest w stanie to opisac tak, jak ty. Nie zawsze komentuje opowiadania, co nie znaczy, ze ich nie czytam, i ze nie wywieraja na mnie zadnego wplywu. Wiedz, ze twoje czytam zawsze, i kazde bez wyjatku mnie zachwyca. Masz przeogromny talent.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hobo psec
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]

PostWysłany: Nie 14:43, 23 Kwi 2006 Powrót do góry

Podpisuję się pod oboma postami! Doskonale dobierasz słowa, które wyrazają uczucia. Nie są one jakieś puste i bez sensu ale takie, jakby pisał je prawdziwy pisarz. Muuua:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Nie 16:55, 23 Kwi 2006 Powrót do góry

jezu, ja tak nie potrafie uczuć opisywać ;( jestem beztalencie, dno totalne, kicz!! wzruszyłam sie, jak zwykle....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kamis
:-(
:-(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice

PostWysłany: Pon 14:37, 24 Kwi 2006 Powrót do góry

To było piękne... tylko tyle moge tobie powiedzieć... Crying or Very sad Very Happy widać, że jesteś pełna wiary w Boga... to mi sie właśnie podoba znam wiele osób które boją się przyznać że w niego wierzą ale nie ty... pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
partyzantka
:-(
:-(



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:58, 24 Kwi 2006 Powrót do góry

ślicznie... ale ja liczyłam na happy end Sad Ja kocham twoje opowiadania, ale tak mi się smutno zrobiło, liczyłam, że coś jeszcze z tego wyjdzie... No, to teraz będę sobie wymyślać sama szczęśliwy jednak ciąg dalszy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LinKa




Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:44, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

Mavis,co tu durzo gadać,piszesz jedne z lepszych opowiadań na tym forum,nie ryzygnuj z tego;*pozdrawiam gorąco


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:56, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

Kochane naprawdę wam dziękuję...
Pokrzepiacie mnie tak miłymi słowami,
naprawdę wam wszystkim bardzo mocno dziękuję...

Chciałabym każdej z osobna podziękować, ale niestety dzisiaj czytam Victor'y, ponieważ jutro mam testy gimnazjalne...
Jeśli możecie trzymajcie kciuki...

A teraz wyobraźcie sobie, że przytulam każdą z osobna...
Całusy,
Pozdrawiam...
Mavis


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Nie 8:19, 18 Cze 2006 Powrót do góry

Mavis jak ja mogłam przegapić takie opowiadanie?!
To jest super!!! Wzruszyłam się czytając go...
Nie ma coprawda happy-endu, ale nie wszystko w życiu toczy się jak w bajce i takie zakończenia niestety też mają miejsce...
Brak mi słów aby opisać wszystkie uczucia, które mnie opanowały podczas czytania...
Pozdrawiam serdecznie
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)