Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Kopciuszek... PaRt 4... Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Temcia
:]
:]



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)

PostWysłany: Sob 11:07, 24 Cze 2006 Powrót do góry

Właśnie przeczyatłam obie część...
Na samym początku zainspirował mnie tytuł.
Porównanie do tak świetnej bajki to był wspaniały pomysl.
Narazie nie doszukuję się tu dużo z orginalnego kopciuszka ale to dobrze!
Z reszta pewnie jeszcze się wszystko zmieni nieprawdaz??Wink
Podoba mi się to opko:)
Mam nadziejęm, ze doczekam się następnych części:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:12, 24 Cze 2006 Powrót do góry

Teraz dopiero zaówazyłam, ze jest nowe opowiadanie na naszym forum.
Odrazu wzięłam się za czytanie.
Jest świetne...
Bardzo fajnie piszesz.
To pierwsze opowiadanie w które się wczułam.
Dlaczego? Nie wiem.
Czekam z niecierpliwością na kolejną część.
Pozdrawiam! Buźka!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
April
:(
:(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 287 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:40, 24 Cze 2006 Powrót do góry

Ach, Cinderella.
Bajka, którą kochałam i śmiało mogę powiedzieć, że kocham.
Tę nowoczesną też.
Ja muszęstwierdzić, że nie zwracam uwagi, na kropki i przecinki źle postawionę.
Truudno, ja się skupiam, na fabule i emocjach.
Opowiadanie jest świeżutkie, ale wciąga...
Mówię Ci wciąga jak nie wiem co Very Happy
Tylko jak ja się za coś zabieram, to są zaległości...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BlackAngel




Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła, kochanie?

PostWysłany: Sob 21:09, 24 Cze 2006 Powrót do góry

To nie jest szczyt moich możliwości, ale biorąc pod uwagę dół i ból głowy, które na moje nieszczęście posiadałam w trakcie pisania tego odcinka mogę błagać, abyście zlitowały się nade mną. Kopcie, bijcie, krzyczcie, besztajcie, opluwajcie…
Ale z umiarem!

Sądzę, że dobrą piosenką do czytania będzie:
http://www.youtube.com/watch?v=3UkyZ8SHgWo&search=alexz%20johnson

De-de?
Dla tych którzy podtrzymują mnie, kiedy grunt pod moimi nogami, niespodziewanie się osuwa.

Odcinek 3 – „Nie tak wyobrażałam sobie nasze pierwsze spotkanie, tato…”.

- Gotowa? Jesteś pewna, że chcesz? – zapytała Michelle.
- Tak, mamo. Możemy już wysiąść? – niecierpliwiła się Sheila. Od kilku minut siedziały w niebieskim Citroenie, przed cmentarzem na którym miał być pochowany Oscar Klein. Kobieta uśmiechnęła się do córki, starając się dodać jej otuchy. Brunetka westchnęła cicho i otworzyła drzwi samochodu. Przeraził ją widok mnóstwa aut. Powoli uciekała z niej pewność siebie.
- Boże, żeby mieć to już za sobą… - westchnęła spoglądając na ogrodzenie cmentarza, do którego zaraz będzie musiała wejść, ale po chwili skarciła się w myślach za ten „egoizm”.
- Chodź – szepnęła Michelle i chwyciła córkę pod rękę. Brunetka wzięła głęboki oddech i ruszyła przed siebie, krok w krok, tuż obok mamy. Nieprzyjemne dreszcze i drgawki opanowały jej ciało. Była bardzo zdenerwowana, samym faktem, że ma wejść na cmentarz pełny-według jej mniemania-ludzi chcących zabić ją wzrokiem. Trzymała kurczowo ręki blondynki, jakby bojąc się, że ktoś podejdzie do niej i zabierze od matki.
Stanęły przy ogromnej, stalowej bramie. Sheila zamknęła oczy i policzyła do dziesięciu. Podniosła powieki i pociągnęła za mosiężną, metalową klamkę. Kilka kroków w przód, a nieprzyjemne drgawki i dreszcze nasiliły się, potrząsając nią co kilka sekund.
Stąpała po chodniku lekko i równo. Z daleka usłyszała łkania i błagania o powrót Kleina zaświatów. Wszystko było w „normie”, poza wścibskimi spojrzeniami w jej stronę. Poczuła dłoń na ramieniu, zapewne należącą do Michelle. Nie odwróciła się. Nie teraz, nie w tym momencie. Serce biło jej coraz szybciej, żołądek podszedł do gardła. Trumna. To, czego bała się najbardziej. Gorsza od wścibskich spojrzeń, od najgorszych słów... Podeszła bliżej, aby zobaczyć jego twarz. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć. Łzy napływały do jej oczu, aby za kilka sekund pocieknąć po policzku. Tak też było. Krople powoli drążyły błyszczącą ścieżkę. Shel podeszła bliżej, dotknęła dokładnie polakierowanego drewna. Wzrok zatrzymał się na twarzy mężczyzny. Dotknęła jego bladego policzka. Był zimny i szorstki. „Nie tak wyobrażałam sobie nasze pierwsze spotkanie, tato…”, wybuchła głośnym płaczem, niczym małe dziecko. Nie zważała na to, że najsławniejsze persony - nie tylko Ameryki - przyglądają się jej z zaciekawieniem, kpiną czy litością. Zamknęła oczy, aby stłumić łzy. Szloch stawał się coraz cichszy.
- Wiedziałam, że przyjdziesz – usłyszała szept za plecami. Odwróciła się napięcie. Niska, pulchna, ubrana na czarno kobieta patrzyła na Shel. W jej tęczówkach nie można było zobaczyć uczuć, emocji. „Oczy są zwierciadłem duszy”, najwyraźniej ta kobieta jej nie posiadała. – Jesteś Sheila, tak?
- Tak… - szepnęła przecierając mokry policzek.
- Nie tak wyobrażałam sobie moją wnuczkę. Łzy są oznaką bezsilności, strachu – przeszyła ją jadowitym wzrokiem.
- Płacz jest dowodem, że człowiek posiada jeszcze jakiekolwiek uczucia – odparła i spuściła głowę. „Dlaczego nie powstrzymałam się od komentarza? No, dlaczego?”.
- Boisz się mnie? – zakpiła. Brunetka nie odpowiedziała, odwróciła się i spojrzała raz jeszcze, na bladą twarz Kleina. Zamknęła oczy chcąc zatamować następny potok łez. Poczuła, że ktoś ją przytula. Konwaliowy zapach perfum tak dobrze znany, teraz uderzył w jej nozdrza. Wtuliła się w matkę, łzy powoli spływały po jej policzkach. Nie przeszkadzały jej już
spojrzenia, szepty.
- Chodź – powiedziała cicho Michelle. Złapała córkę na rękę, i szybkim krokiem, delikatnie ocierając łzy ruszyła ku drzwiom. Sheila cicho łkała. Nie potrafiła poradzić sobie z widokiem zamkniętych oczu Oscara Kleina. Łzy cichutko tłoczyły się na jej zimnym policzku. Powoli, jakby w zwolnionym tempie. Kiedy wyszły już na zewnątrz spojrzały na siebie ze smutkiem. Żadna z nich nie powiedziała nawet słowa. Nie chciały przerywać ciszy, która teraz wdzierała się do ich uszu. Sheila ukucnęła, opierając się o mur cmentarza. Skryła mokrą od łez twarz w dłoniach. Czuła się źle, chciała wykrzyczeć ten cały wewnętrzny ból. Nie miała sił. Przytłaczało ją wszystko. Taki nagły, duży dołek. Wątpię czy któraś z was, byłaby w dobrym humorze. Sheila była nadzwyczaj wrażliwa, tym bardziej, przeżywała to ze zdwojoną siłą. Znów poczuła konwaliowe perfumy. Wtuliła się w ramiona matki. Niewyobrażalna ulga dla duszy i błogi stan, kiedy wiedziała, że ktoś jest przy niej, że może się komuś wypłakać, był dla niej nowością. Owszem, Susan była jej przyjaciółką, "na śmierć i życie". Ale dla niej najważniejsze było chodzenie po sklepach i kupowanie nowych ciuchów. Sheila nigdy nie miała odwagi porozmawiać z nią szczerze, otworzyć się, wyznać wszystkie problemy. W pewnym momencie przełamała się i powiedziała o tym, że jej mama pije. Susan powiedziała, że jest jej przykro. Nawet jej nie przytuliła. Bolało ją, że jej przyjaciółkę obchodzą tylko kosmetyki i nowe ciuchy, więc nie mówiła o swoich problemach.
- Shel, musimy już jechać do prawnika. Kończy się pogrzeb, zaraz wszyscy będą wychodzić – powiedziała Michelle, głaszcząc córkę po włosach.
- Dobrze – westchnęła i stanęła na równe nogi. Spojrzała raz jeszcze w zielone oczy matki. Michelle uśmiechnęła się leciutko, starając się dodać otuchy córce. Ta odwzajemniła gest, podnosząc kąciki ust kilka milimetrów w górę, po czym spojrzała w niebo. Błękitne, bez żadnej chmurki. Jedynie słońce, które obdarowywało Sheile przyjemnymi pocałunkami. Westchnęła i spuściła głowę.
- Możemy już iść… - szepnęła i ruszyła w stronę niebieskiego citroena.

XXX

No a teraz możecie bić.
Aby zmniejszyć wymiar kary, obiecuję, że następne odcinki będą dłuższe i pojawi się w nich TH.
Bijcie…

~BlackAngel…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Borat
:-)
:-)



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Sob 21:25, 24 Cze 2006 Powrót do góry

Co do 2 części przeczytałam ja zaraz po tym, jak ją dodałaś, ale nie wiem czemu bałam się skomentować.

Czytając tgeo parta, przed oczami miałam sytuację, jakby to było w realnym świecie... Przeciez to moze sie przydazyć.
Hmm, jestem ciekawa co będzie z tą babcią. Czy wystapiła epizodycznie, czy tez nie. Jestem sraaaasznie zniecierpliwiona, kiedy wystąpi tu TH. Co do tego, jak opisujesz pewne sceny to, dostałam dreszcy, gdy czytałam o trumnie. Tak jakbym to czuła i miała przed sobą.. brrr Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
April
:(
:(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 287 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:02, 25 Cze 2006 Powrót do góry

Ja nie będę bić ;]
Przynajmniej narazie, ale jak kolejny part się nie pojawi, to owszem i to mocno!
Nie wiedziałam, że ta piosenka jest taka fajna, zawsze ją przełanczam...
Czekam na more i pozdrawiam ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vampirek
:-(
:-(



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Nie 9:54, 25 Cze 2006 Powrót do góry

BlackAngel, to jest niesamowite Very Happy Bardzo mi się podoba, pięknie opisujesz uczucia, a brak TH w pierwszych częściach jest plusem Very Happy Tak jest naturalniej Smile
Mam tylko jedno pytanie, czy Ty czytałaś "Godzinę czarownic" Anne Rice? Bo ta scena z pogrzebu mi sie strasznie kojarzy z pogrzebem matki głównej bohaterki. I nawet ta zła ciotka...
Czekam na następne party Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Nie 11:16, 25 Cze 2006 Powrót do góry

Przyznaje sie bez bicia, ze zaniedbalam... ale przeczytalam dzisiaj dwa party.
Jeszcze teraz mam dreszcze. Swietnie opisujesz sytuacje, uczucia...
Nie moge sie doczekac, w jaki sposob pozna TH Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Temcia
:]
:]



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)

PostWysłany: Pon 12:02, 26 Cze 2006 Powrót do góry

Świetnie opisujesz!
Idealnie mogłam się w czuć w sytuację.
Prawie czułam jakbym stala obok bohateki.
To opowiadanie coraz bardziej mi sie podoba.
Mam nadziej ze z kazdym odcinkiem bedzie fajniejsze:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BlackAngel




Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła, kochanie?

PostWysłany: Pon 12:26, 26 Cze 2006 Powrót do góry

De-de:
-April,
-Temcia,
-Veren,
-Vampirek,
-Krwawa_Ferli,

(Piosenka:)
http://www.youtube.com/watch?v=b74A9n8--Nw&search=alexz%20johnson%20-%20skin

Odcinek 4 – Wpływy.

Sheila wraz z matką, szły korytarzem. Promyki słońca wdzierające się przez ogromne okna, muskały twarz siedemnastolatki. Westchnęła cicho i podążała za Michelle. Szukały odpowiedniego pokoju, w którym miało odbyć się odczytanie testamentu Oskara Kleina.
-To tutaj… - powiedziała do siebie blondynka i śmiało zapukała do drzwi. Usłyszały ciche „proszę” i weszły do pomieszczenia. Brązowe ściany, obite panelami; perski dywan na podłodze; masywne, dębowe biurko i lekki uśmiech na twarzy szczupłego mężczyzny rzuciły się w oczy Sheili. Rozejrzała się po pomieszczeniu jakby szukając miejsca zawieszenia. Chciała zapomnieć o otaczającym ją świecie. Usiąść na miękkim fotelu i odpłynąć w krainę snów. Takie „swojskie” pragnienie.
-Jestem Brayan French – mężczyzna szybko wstał zza biurka i podszedł do blondynki.
-Michelle Curtis, miło mi – uśmiechnęła się, podając dłoń Brayan’owi. Ten odwzajemnił gest i spojrzał na siedemnastolatkę.
-A to moja córka, Sheila – dodała blondynka wskazując na brunetkę. Shel starała się uśmiechnąć, ale zamiast perlistego łuku, na jej twarzy wykwitł przedziwny grymas. Mężczyzna podał Sheili dłoń w geście przywitania. Po kilkunastu sekundach usiedli na kanapach.
-Oskar był chory na raka – zaczął Brayan - miał kilka operacji, ale pomimo to… - zaciął się i spojrzał na swoje dłonie. Westchnął głęboko – był moim dobrym przyjacielem. Nie mogę pogodzić się z jego śmiercią. Dlatego też, nie poszedłem na pogrzeb – tłumaczył się, zupełnie niepotrzebnie – było dla mnie szokiem, kiedy pół roku temu przyszedł do mnie i poprosił o pomoc w sporządzeniu testamentu. Zostawił kilka rzeczy dla Pani i córki – zwrócił się do Michelle.
-Cóż Oskar mógłby nam zostawić? – zdziwiła się.
-Niedługo się panie wszystkiego dowiedzą. Musimy poczekać na resztę spadkobierców – w tym momencie drzwi kancelarii otworzyły się, a do środka weszła ta sama pulchna kobieta, która zaczepiła Sheile na cmentarzu. Spojrzała na brunetkę z pogardą i usiadła na brązowej sofie naprzeciwko siedemnastolatki i jej matki.
-Jeszcze tylko Steven i Ann – uśmiechnęła się cynicznie do prawnika i zaczęła oglądać swoje czerwone paznokcie. „Boże…”, przemknęło przez myśl Shel, a sama właścicielka owych przemyśleń schowała twarz w dłoniach. Ciche pukanie do drzwi, a następnie ich skrzypnięcie wyrwało wszystkich z rozmyślań. Po chwili do kancelarii wszedł wysoki blondyn, a tuż za nim niska brunetka.
-Stev, Ann siadajcie, czekaliśmy tylko na was – wyszczerzyła się kobieta która wcześniej zajmowała się oglądaniem płytki swoich paznokci.
-To już wszyscy – powiedział prawnik, jednocześnie witając się z przybyłymi personami – Możemy zaczynać? – zasiadł na czarnym fotelu i spojrzał na każdego z pytającą miną.
-Oczywiście – stwierdziła Ann uśmiechając się do Brayan’a.
-Dobrze, a więc przystępuję do odczytania testamentu Oskara Klein’a. Dokument sporządzony został dwudziestego czwartego lutego, dwa tysiące siódmego roku – powiedział i westchnął – Ja niżej podpisany Oskar Klein w pełni władz umysłowych, postanawiam co następuje: Mojej matce, Francis Klein zapisuję dom w Andaluzji. Synowi, Stevenowi Klein’owi udziały w firmie Adidas, oraz trzydzieści milionów dolarów. Drugiej żonie, Ann Klein przekazuję dom na Prowansji, oraz dwadzieścia milionów dolarów. Córce Sheili Curtis przekazuję fundację na rzecz dzieci głodujących w Etiopii; willę na Karaibach, oraz sto pięćdziesiąt milionów dolarów – Sheila zamarła. Poczuła nagłe gorąco, jej dłonie zaczęły niebezpiecznie się trząść. Nagle obraz zaczął jej się zamazywać. Zamknęła powieki i opadła bez sił na kanapę. Odpłynęła. Pojedyncze głosy wirowały w jej umyśle, raz ciszej, raz głośniej. „Chciał wykupić winy za pieniądze. Sądził, że tak zdobędzie moją miłość?! Mylił się, bardzo się mylił…”, ostatnia myśl zniknęła, a wokół zrobiło się zupełnie ciemno i cicho. Jedynie pozostał pamiętny zapach konwalii…

XXX

-Shel, kochanie obudź się… - brunetka poczuła poklepywania na policzkach. Powoli otworzyła oczy i niemrawo popatrzyła na zatroskaną Michelle.
-C-co się stało? – zapytała starając się wstać.
-Leż – lekko pchnęła Shel na kanapę – zemdlałaś. Pan French pozwolił nam zostać w gabinecie dopóki nie dojdziesz do siebie. Nie dalibyśmy rady przedrzeć się przez tłum dziennikarzy stojących przed sądem – westchnęła i przykryła córkę szczelniej kocem.
-Dziennikarzy? – zdziwiła się brunetka – po co tu oni?
-Widzisz, twój ojciec – spojrzała na nią wymownie – był bardzo sławny. A paparazzi gonią za sensacją.
-Oskar, umieszczając Cię w testamencie, tym samym skazał Cię na sławę – przerwał Michelle, Brayan.
-Czyli…teraz będę na okładkach gazet, w wiadomościach? – zapytała. Cisza. W tym wypadku mówiła więcej niż jakiekolwiek słowo. Sheila popatrzyła na matkę. Poczuła napływające do oczu łzy.
-Jedźmy już do domu… - szepnęła i wstała z kanapy – dowidzenia – rzuciła w stronę prawnika i szybko wyszła z gabinetu. Kiedy zamknęły się za nią drzwi, podeszła do parapetu i oparła się o niego. Poczuła ukłucie w gardle, a po chwili łzy spływały po jej policzkach. Przetarła twarz, strącając słone krople ze skóry.
-Zachowuję się jak dziecko – prychnęła – jeszcze wezmą mnie za mazgaja… - powiedziała do siebie, machinalnie się wyprostowując. Po chwili Michelle wyszła z gabinetu, w dłoni trzymając jakąś kopertę. Pospiesznie schowała ją do torebki i westchnęła lekko.
-Chodź… - uśmiechnęła się sztucznie do córki. Równymi krokami zmierzały do wyjścia. Usłyszane krzyki dziennikarzy przyprawiły Sheile o szybsze bicie serca. Jeszcze dwa kroki. Jeden. Promyki słońca, wrzaski, dłoń matki…
-Czy przyjmiesz nazwisko po ojcu?
-Czy zmienisz szkołę?
-Gdzie będziesz mieszkać?
-Czy miałaś kon… - Sheila zatrzasnęła drzwi samochodu.
-Tak ma wyglądać ta sława po tatusiu?! Chyba jesteś niepoważna! – wrzasnęła.
-Dziecko uspokój się – powiedziała cicho Michelle – teraz jedziemy do banku. Musimy otworzyć skrytkę. Oskar zostawił kluczyk.
-Świetnie, tak, do banku… - burknęła pod nosem patrząc wilkiem na jednego z dziennikarzy.
XXX
-Numer 235? Tak, to skrytka pana Kleina – potwierdził portier patrząc z uśmiechem na Sheile i Michelle.
-Mogłabym ją otworzyć? Mam klucz – zapytała blondynka wyciągając mały kluczyk z kieszeni marynarki. Mężczyzna popatrzył na nią zdziwiony. Mruknął tylko, „oczywiście” i oddalił się w głąb banku. Po chwili wrócił, w dłoniach trzymając sporej wielkości stalową skrytkę. Bez słowa zabrał kluczyk od Michelle i przekręcił go w zamku. Otworzył pokrywę.
-List? – zdziwiła się Sheila. Wyjęła kopertę, na której widniało jej imie i nazwisko. Obejrzała ją z każdej strony, po czym schowała do torby.
-To my już idziemy – powiedziała Michelle – dowidzenia! – dodała i razem z córką wyszła z banku. Blondynka nie pytała o nic. Wiedziała, że Shel musi sobie sama z tym poradzić, sama ma przeczytać list, i sama ma poprosić ją o pomoc. Dziwne, prawda?

XXX

Cicho i ciemno, jedynie mała świeczka dawała troszkę światła. Sheila w skupieniu czytała treść zawartą w owym „liście”, co raz ziewając, lub zamykając na chwilkę oczy.
-Jest mi bardzo przykro, że nie poznałem Cię osobiście. Rozmawiałem z Michelle, mówiła, że jesteś utalentowana, że masz dobre serce… - czytała na głos – Oczywiście, bo sam nie raczyłeś powiadomić mnie o swoim istnieniu… - prychnęła i przewróciła oczami, kwitując - tatuś.
Schowała kartkę pod poduszkę. Obiecała sobie, że nie będzie płakać. Mogłaby dusić w sobie najgorsze słowa zawarte w liście – nie będzie płakać. Wstała z łóżka i wyszła z pokoju. Szybko zeszła ze schodów, kierując się do kuchni. Weszła do pomieszczenia, zapalając światło. Wystraszyła się, zauważając Michelle, siedzącą przy stole.
-Mamo, ty jeszcze nie śpisz? – zapytała wyciągając z lodówki mleko.
-Nie, nie mogę zasnąć… - odpowiedziała. Schowała twarz w dłoniach i westchnęła.
-Coś się stało? – Shel usiadła obok mamy i spojrzała w jej błękitne oczy.
-Nie. Tak się zastanawiałam… - zaczęła, spuszczając głowę – bo…t-twój…to znaczy Oskar…on… - jąkała się.
-No, wyrzuć to z siebie – zachęcała przechylając szklankę, i pijąc mleko.
-Chciał, żebyś była sławna…to znaczy, już jesteś…ale…powinnaś brać udział w różnych galach. A najbliższą, jest MTV… - spojrzała na córkę wymownie – Oskar chciał, abyś prowadziła… - Sheila wytrzeszczyła oczy, czując jak mleko trafia nie do tej „dziurki” co powinno. Zaczęła kaszleć, a zawartość buzi wypluła na blat. Michelle poklepała ją po plecach, i po kilku chwilach doszła do siebie. Shel zamknęła oczy, po czym podniosła je bardzo powoli.
-Myślisz, że od tak da się to załatwić?! – starała się na spokojny ton.
-Kotku, twój tata miał wpływy. Praktycznie ty już…jesteś tam prezenterką… - powiedziała, przybierając minę niewiniątka.
-Co to, to nie… - mruknęła Sheila szybko zeskakując z krzesła i z głośnym brzdękiem stawiając szklankę do zlewu – Na pewno nie…





Nie bijcie mnie tylko! Błagam…
Ale klapsa możecie mi dać …
Zasłużyłam…

Chciałam inaczej, a wyszło jak wyszło …
No cóż, liczę na szczere opinie…

Pozdrawiam,
~BlackAngel…

P.S.: TH pojawią się w następnej notce. I bynajmniej nie próbujcie spekulować co będzie dalej. Chociaż możecie, nie zabraniam. Ale moja głupia głowa wymyśliła „coś” czego byście się nie spodziewały…
Ha!
Zagięłam was, co? Cool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
April
:(
:(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 287 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:33, 26 Cze 2006 Powrót do góry

PIERWSZA!

EDIT
Haaa!! Bosko!!
Skończyłam równo z piosenką!
No to chciałam Ci powiedzieć ee..
Że na Twoje szczęście nie mam Cię zamiaru bić xD.
Bo parcik pojawił się dość szybko, chociaż mogłoby być szybciej, ale pomińmy.
Widzę, że akcja się rozwija, a ja biedna myślałam, że w końcu przeczytam opo nie o TH, ale rozumiem...
Cudnie było! I tak ma zostać!
Bo będę bić xP

EDIT 2:
Zrobisz miłość od nienawiści?? Very Happy Alboo każesz jej zaśpiewać? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że nie zrzucisz nikogo z niczego... Ja już zrzuciłam - nie warto xD


EDIT 3:

I danke za de-de ;* Muuaah :]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez April dnia Pon 13:22, 26 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:11, 26 Cze 2006 Powrót do góry

Nawet nie zaówazyłam, że są nowe odcinki.
Jej... Jak Ty pięknie piszesz!
Masz naprawde talent.
I miałas orginalny pomysł z tym opowiadaniem.
I nie, nie mam zamairu bić.
Za co?
To jest świetne!
Poprostu...
No nic. Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIKA
:(
:(



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:21, 26 Cze 2006 Powrót do góry

Asiulla napisał:
Nawet nie zaówazyłam, że są nowe odcinki.
Jej... Jak Ty pięknie piszesz!
Masz naprawde talent.
I miałas orginalny pomysł z tym opowiadaniem.
I nie, nie mam zamairu bić.
Za co?
To jest świetne!
Poprostu...
No nic. Pozdrawiam!

potwierdzam te słowa to opowiadanie jest bajeczne( w końcu kopciuszek:D)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Borat
:-)
:-)



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Pon 14:30, 26 Cze 2006 Powrót do góry

Oj, zagięłaś, zagięłaś, kobieto!
To bylo super! Jejq już nie mogę się doczekać następnej części. Ciekawe co wykombinowłaś z tym TH;>Ah, dzięki za de-de Całus.
Serio, nie dość, ze masz talent, to jeszcze w super sposób potrafisz go wykorzystać. Mmmm, palce lizać!
Straaasznie mi się to spodobało!
Całuje i szczekam na 5 parta Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)