Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 "Gdy dotkniesz dna - odbijaj się." [3] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
MeDi
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:55, 31 Lip 2006 Powrót do góry

Postanowiłam napisać nowe opowiadanie, co nie jest równoznaczne z zawieszeniem poprzedniego.

Na dobry początek - krótki prolog.

~*~

Prolog

Szedł wolnym krokiem przez park, kopiąc po drodze pożółkłe już liście. Tyle się wydarzyło... Aż trudno uwierzyć, że wszystko przez dedykację jakiejś głupiej piosenki. Mimochodem sięgnął pamięcią do tamtego wydarzenia. Koncert w wielkiej hali - ani największa hala, ani największy koncert. Wszystko przeciętnie, nic szczególnego. Publiczność jak zawsze wypełniała pomieszczenie po same brzegi. Zespół wykonał już parę swoich popisowych numerów, aż przyszła kolej na "Wenn nichts mehr geht". Zanim popłynęły pierwsze nuty, Bill powiedział przez mikrofon do wszystkich zgromadzonych na sali, że tę piosenkę dedykuje... swojej dziewczynie. Owszem, zawahał się. Przecież mógł narazić i siebie, i ją. Gdyby wcześniej wiedział, że go nie kochała... Potem już wszystko posypało się samo. Początek jakiegoś błędnego koła, złej passy. Seria następstw, można by rzec, katastrof. I wszystko obróciło się przeciw nim - najpopularniejszemu niemieckiemu zespołowi o nazwie Tokio Hotel. Przecież to kiedyś musiało nastąpić, każda fanka powinna brać pod uwagę ewentualność tego, że on, Bill Kaulitz, w końcu sobie kogoś znajdzie. Kiedyś wspólnie śmiali się z możliwie głupich reakcji fanek, lecz nigdy nie sądzili, że mogłoby się zrobić aż do tego stopnia nieciekawie. Dlaczego? Szpitale były bardziej zatłoczone niż zwykle, a karetki nie wyrabiały się w wezwaniach do tego stopnia, że ściągnięto pomoc z kilku sąsiednich krajów, między innymi z Polski. Dziwne, że tam nie brakowało opieki medycznej z powodu zdesperowanych fanek - i co najdziwniejsze - dlaczego w ogóle nie było tam takowych? Głupie, puste fanki, których mimo wszystko było żal. Jedne się cięły, drugie przedawkowywały tabletki... Ogólnie wszystkie widniały w kartotece pod zakładką "Próby samobójcze" i tak też sprawa była przedstawiana w mediach. Niektóre z tych, które rzeczywiście zakończyły swój ziemski żywot, zdążyły uwiecznić swoje cierpienia na np. kasecie video z ostatnim życzeniem, by ktoś z rodziny wysłał ją do Billa Kaulitza - sprawcy wszelakich cierpień i ich owoców. Gazety każdego dnia wypisywały kilkustronnicowe artykuły na temat plagi, której winien jest nie kto inny, jak zespół. Nieznośni dziennikarze potrafili spędzać długie godziny na poświęceniach, by tylko przeprowadzić krótki wywiad z Billem lub ewentualnie z którymś z pozostałych członków grupy. Zasypywali ich pytaniami, starali się wzbudzić w nich poczucie winy, podstępem doprowadzić do wyprowadzenia z równowagi, by tylko mieć o czym pisać. Nie ukrywajmy, że prasa świetnie zarabia na skandalach, więc nienaturalne dla nich byłoby siedzenie z założonymi rękoma i czekanie, aż pewnego pięknego dnia Bill łaskawie uda się do redakcji, by poprosić o możność wylania gorzkich łez w wywiadzie dla konkretnej gazety, dlatego też trwała bitwa o ilość i jakość podawanych informacji - niekoniecznie prawdziwych. W radiofonii i telewizji również było pełno skarg i zażaleń w kierunku zespołu i to do tego stopnia, że kilka stacji radiowych i jeden program telewizyjny zadecydowały, że nie będą puszczać piosenek tudzież teledysków Tokio Hotel. Samym zespołem były teraz zainteresowane nawet starsze babcie z reguły lubiące sensacyjki w obrębie co najwyżej trzech sąsiednich ulic. Całą sytuacją były bardzo zaszokowane i wciąż powtarzały, że to coś jest więcej niż tylko demoralizowanie młodzieży. Oczywiście rzeczą nienormalną byłoby, gdyby na zaistniałych sytuacjach nikt nie chciał nieuczciwie zarobić, tak więc nagle odnalazły się rzekomo zaginione wcześniej babcie bliźniaków, których było już około dwóch tuzinów, kilku dziadków, ciotka Georga i były chłopak Gustava. Nagle wszyscy zaczęli wyciągać na wierzch wszystkie gorsze momenty w zespole, a jak już skończyły się pomysły, to zaczęły się marne prowokacje, także mieszkańcy Niemiec nie mogli narzekać na nudę w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
Sam zespół radził sobie dość kiepsko, jeśli w ogóle można powiedzieć, że jeszcze sobie radził. Spadli już chyba ze wszystkich ważniejszych list przebojów (z mniejszych zostali zdyskwalifikowani), przestali dostawać nagrody i - co najgorsze - zawiesili koncerty.
Nie było najlepiej.
W efekcie wszystkiego, co powyżej, Tokio Hotel było kojarzone już tylko źle. Nie wspominając nawet o tym, że Bill stracił feralną dziewczynę, od której tak naprawdę wszystko się zaczęło. Odeszła sama, miała dość - jak stwierdziła - "szumu wokół siebie". No tak, a co mieli powiedzieć chłopcy... Przez Billa, bluźnierstwa o zespole nie schodziły z niczyich ust. Najpierw bał się, że kumple będą mu mieli wszystko za złe i zostawią go, mówiąc na odchodne "radź sobie sam". Jednak po raz kolejny nie zawiedli, a co więcej - okazali troskę i zrozumienie. Tylko czy to wystarczało? Zostali boleśnie zepchnięci ze szczytu sławy i kariery. Znów stali na samym dole, bogatsi jedynie o - i tak ciążący - bagaż doświadczeń. Kolejny raz musieli zaczynać od zera. A wiecie, dlaczego się nie bali? Bo byli razem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MeDi dnia Pią 22:41, 04 Sie 2006, w całości zmieniany 8 razy
Zobacz profil autora
Borat
:-)
:-)



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Pon 13:02, 31 Lip 2006 Powrót do góry

Cytat:
A wiecie, dlaczego się nie bali? Bo byli razem.

Nie ma to jak w kupie siła xD

Co do prologu... to opo będzie conajmniej intresujące Wink
Podoba mi się styl, jakiego uzyłaś by to wszytko opisać. Czyta sie dośc łatwo Razz Oprócz tego, ze pomyślałam, ze Bill tu będzie gejem xD ale spoko Całus.

Hm... zadedykował piosenkę dziewczynie i już taki wielki boom co do kariery...? Intresujące. Pisz szybko 1 część <rządna krwi Ferlejka na razie prosi ładnie> Twisted Evil

;* Miszczu Ty ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kama
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1374 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Pon 13:16, 31 Lip 2006 Powrót do góry

Hah, tak więc doczekałam się Twojego opowiadania o poważniejszej tematyce.
Bardzo się z tego cieszę. Opowiadanie zaczyna się intersująco. Początek czegoś świetnego ;D
Mordujesz te biedne fanatyczki, ojj tak xD
Pozostaje mi czekać na kolejną część. Mam nadzieje, że będzie już wkrótce, bo jak nie to... no ;D
Buziaki ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:18, 31 Lip 2006 Powrót do góry

Mi też się podoba.
Nawet bardzo.
Świetny by styl, którym to wszystko opsałaś.
Czyta się bardzo fajnie.
Dodaj szybko nową częśc bo się doczekać nie mogęSmile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hobo psec
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]

PostWysłany: Pon 13:39, 31 Lip 2006 Powrót do góry

Opowiadanie zapowiada siębardzo ciekawie. I coś mi na mózg padło(pewnie morela - dopisek Ferli xP), ze ta historia dobrze się skończy, ale liczę na wenę twórczą MeDi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mimowkaaa




Dołączył: 31 Lip 2006
Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:51, 31 Lip 2006 Powrót do góry

Boskie, jak wszystkie Twoje opa;) bede tu na bank zagladac... i w ogóle buziaki 4u i czekam na kolejny part;PCałus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Pon 14:11, 31 Lip 2006 Powrót do góry

Hm....
Wiesz MeDi, wybralas sobie bardzo ciekawy temat.
Moze miejscami wydawalo mi sie z lekka przesadzone, np. ze wzywano pomoc medyczna z polski, ale ogolnie jestem pod duzym wrazeniem.
Przede wszystkim stylu. Masz bogate slownictwo, ktore sprawia, ze nawet proste zdania nabieraja uroku.
Bledow nie znalazlam. I nie potrafie sie do niczego przyczepic.
Zdecydowanie mi sie podoba. Oby pierwsza czesc byla juz niedlugo.
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jolene
:-(
:-(



Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 121 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pon 17:37, 31 Lip 2006 Powrót do góry

Świetny początek.
Orginalna tematyka.
Aż się boje myśleć, co będzie dalej;).
Pisz szybko pierwszą część;].

P.S. "Próby zamobójcze"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MeDi
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:00, 02 Sie 2006 Powrót do góry

1.

- Czy czujesz się winny?
- Jak zareagowała twoja rodzina na wieść, że jesteś mordercą?
- Długo ukrywałeś swoje prawdziwe oblicze?
- Od kiedy zacząłeś intere...
Kolejne widowisko. Tłum fotoreporterów i dziennikarzy próbujących za wszelką cenę wychwycić każde słowo z ust młodego Kaulitza. Ale nie było mowy o udźwięcznieniu jakiegokolwiek wyrazu, bo Bill nie miał ani zamiaru, ani możliwości na powiedzenie czegokolwiek. Doskonale wiedział, że wszystko zostałoby użyte przeciwko niemu i najgłupszą rzeczą, jaką mógłby teraz zrobić, byłoby właśnie udzielenie odpowiedzi na któreś z zadanych pytań, bo z całą pewnością zadziałałoby to na zasadzie dolania oliwy do ognia, a przecież na to teraz wszyscy czekali. Poza tym plan ochrony był prosty - jak najszybciej przeprowadzić młode gwiazdy obok chmary żądnych krwi przedstawicieli niezależnych mediów i to w taki sposób, by ci zdążyli zrobić im jak najmniejszą ilość zdjęć, którymi kolejnego dnia byłyby wyściełane lokalne brukowce. Taki schemat musiał powtarzać się, odkąd media zaczęły bezczelnie napierać na i tak już wystarcząco sfrustrowany zespół. Wydawało im się, że są AŻ nastolatkami, ale w obliczu zaistniałych sytuacji chcieli się czuć TYLKO nastolatkami. I może nie byłoby aż tak źle, gdyby to była krótkotrwała sensacja robiąca dodatkowy rozgłos, niewątpliwie korzystny dla zespołu, ale to wszystko trwało już tak długo i było o tym tak głośno, że przerosło wszystkich. Czasem nawet, w przerwach między wspólnym zadręczaniem się, zespół dziwił się z jaką niesamowitą harmonią toczy się współpraca czytelnika i jego ulubionej gazety. Jedno istnieje dzięki drugiemu. Wzajemne podjudzanie się - podkładanie i odbieranie wyssanych z palca plotek. Trzeba zatem przyswoić sobie prostą zasadę, którą kierują się media - im więcej szumu, tym więcej pieniędzy.
A zespół powoli zmieniał podejście do rzeczy. Teraz byliby skłonni dać naprawdę wiele, by to wszystko w końcu ucichło i mogli dalej cieszyć się swoją karierą. Wielokrotnie, nie wiadomo czy w żartach, czy w desperacji, mawiali, że w zamian za trochę świętego spokoju mogliby oddać nawet te najbardziej piszczące fanki - i to z pierwszych rzędów!

~*~

- Już wam przecież mówiłem! - krzyknął rosły mężczyzna, który był wyraźnie zdenerwowany i zniecierpliwiony rozmową. - Nie da się. Po prostu się nie da...
- A reedycja? - spytał Tom, robiąc niepewną minę.
- Reedycja! Ha, chłopcze, zabawne masz pomysły! - odpowiedział. - Pragnę przypomnieć, że w ciągu ostatnich czterech miesięcy zdążyliście wydać już DWIE reedycje jednej płyty! Ten pomysł nie przejdzie, możesz być tego pewien!
- Spokojnie, Alan... Powiedz raz jeszcze, w jakiej sytuacji jesteśmy. - próbował Bill.
- Ale tu nie ma o czym mówić! - odparł menager, ale widząc ostre spojrzenie Billa, dodał: - Średnia sprzedaży płyt z ubiegłego miesiąca spadła o całe tysiąc osiemset, co stawia nas poniżej średniej wymaganej przez wytwórnię. Zero koncertów od przeszło - zerknął na kartkę. - siedemdziesięciu czterech dni. Dochód ujemny z ostatniego teledysku, którego i tak już nie puszcza żadna stacja telewizyjna, że o singlu nie wspomnę... Mam wymieniać dalej?
- Eee...
- Ach, zapomniałbym o jeszcze jednej ważnej rzeczy... Mamy totalnie wyrobione zdanie przez wszystkie media w naszym kraju i domniemam, że nie tylko tu. - dodał i opadł na fotel z rezygnacją.
- Przecież to się na pewno da jakoś załatwić... - Bill wciąż się nie poddawał.
- Jak? No jak? Nie, Bill, tutaj nie wystarczy udzielić się charytatywnie, dając pieniądze na pobliski dom dziecka czy schronisko dla psów. - zawiesił głos, a widząc minę Toma, dodał: - I, Tom, z całą pewnością nie wystarczą też kwiaty dla pani redaktor naczelnej, biorąc pod uwagę to, że takich pań jest przynajmniej blisko stu. A wiesz dlaczego TYLKO TYLE? Bo reszta to są poważani redaktorzy, panowie redaktorzy, którzy z całą pewnością nie polecą na bombonierkę i twój uśmiech. Nie kontrolujemy już nawet tego, gdzie, co i kto o nas mówi czy pisze.
- No to może faktycznie zagrajmy jakiś koncert. - podsunął nieśmiało Georg.
- To jest technicznie niemożliwe i, co więcej, może być bardzo niebezpieczne. Ludzie stracili do was szacunek. Koncerty w obliczu tego, co się dzieje, nie przyniosłyby nam na pewno zysku, a wręcz przeciwnie, mogłyby zaszkodzić. Chociaż, czy ja wiem, czy da się jeszcze bardziej... - Alan złapał się za głowę.
- Czyli... - ocknął się Tom.
- Czyli jesteśmy w kropce!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Borat
:-)
:-)



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Śro 21:12, 02 Sie 2006 Powrót do góry

Czyli ja tkwie w zadowoleniu!
Powiem to szczerze jak najbardziej potrafie.
Bardzo mi sie podoba.
Zgadzam siez tym, ze posiadasz wysoce różnorodne słownictwo, do tego uzywasz go az za nadto poprawnie, jak dla mnie Razz hehe Wink
Nie mogę się doczekac kolejnej części, ta była za krótka Całus.
Swietnie, swietnie, swietnie ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Śro 21:22, 02 Sie 2006 Powrót do góry

No niezle sie porobilo.
Przez to zamieszanie zespol moze wiele stracic.
Jestem bardzo ciekawa, co z tego wyniknie.
Czesc ladna, a nawet bardzo ladna.
Zastanawia mnie, co masz zamiar zrobic z tym dalej.
I miedzy innymi to sprawia, ze nastepnej czesci bede oczekiwac rownie niecierpliwie.
Pozdrawiam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kama
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1374 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Śro 21:24, 02 Sie 2006 Powrót do góry

Aaa świetne! Mówiłam Ci, że tak będzie Meduziątko Wink
Wspaniale opisy ;P
I własnie super opisalaś tą sytuację rozmowy z menagerem.
Staaaaaaaaaaczanie się i tyle ;D
Tylko szkoda, że takie krótkie. Bo strasznie wciąga i chce się więcej, a tu koniec.
Pisz szybko nowego parta, bo jak nie to my z Ferlejką będziemy próbowały coś na to zaradzić Twisted Evil Laughing
Dobra gadam bzdury, więc lepiej będzie jak się przymknę.
Buziaczki ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
^Martoocha^
:(
:(



Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta pewność, że marzenia się nie spełniają? xD

PostWysłany: Śro 21:39, 02 Sie 2006 Powrót do góry

Sweet!!! opowiadanie naprawde jest wciagajace...
bardzo mi sie podoba i czekam z niecierpliwoscia na kolejny part....
mam nadzieje ze siem tam jakos naszym chlopcom ułozy.. Wink
buziaki Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MeDi
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:19, 03 Sie 2006 Powrót do góry

2.

Wytwórnia powiedziała jasno - zespół przestał przynosić zysk i albo pozostaną na ich nowych awaryjnych warunkach, albo mogą pakować manatki i "żegnamy, było miło". Może mieliby się nad czym zastanawiać, gdyby byli jeszcze w okresie swej świetności, ale teraz, mając do stracenia już tylko kontrakt, wybrali opcję numer jeden, czyli dostosować się do nowych wymogów. Jeśli nie udłoby im się, to tak, jakby w ogóle nie podejmowali się próby odratowania zespołu, więc było im wszystko jedno, skoro z każdej strony groziło im zerwanie kontraktu. A nowe warunki bynajmniej nie były satysfakcjonujące... Mieli wydać nowy singiel - niby wszystko w porządku. Z tą małą różnicą, że słowa napisał jakiś psycholog, by mogły one brzmieć jak przyznanie się do błędów i przeprosiny od zespołu dla całego świata. Pozornie ukryty sens piosenki miał zapewnić im powrót na czołówki list przebojów i ułagodzić relacje z mediami. Skoro nie mieli innego wyjścia, zgodzili się i na to. Tekst miał być gotowy na wtorek, a muzykę po dłuższych negocjacjach mogli skomponować sami, chociaż wobec ogólnej atmosfery, która towarzyszyła im w ostatnim czasie, było to średnie pocieszenie. Singiel oczywiście nie był jedynym pomysłem, jaki narzuciła im wytwórnia. Na liście widniały jeszcze takie warunki, jak "wystąpienie publiczne" i "pozorny udział charytatywny".
Ogólnie humor członków Tokio Hotel uległ znacznej poprawie, odkąd dowiedzieli się, że mają ogromne szanse na powrót do najlepszych momentów swojej kariery, jeśli tylko będą ściśle przestrzegać wypełniania wytyczonych obowiązków. Byli przekonani, że po nagraniu nowego utworu wszystko wróci do normy i skończy się ta cała lawina kłopotów. Mieli kilka dni na oswojenie się z najbliższym planem działania, co potraktowali jako po prostu wolne.

~*~

- Nie wiem, jak wy, ale ja wychodzę. Trzeba spożytkować ten wolny wieczór. - powiedział z błyskiem w oku Tom.
- Jak zwykle beztroski... - odparł z wyrzutem Bill, zmieniając pozycję siedzącą.
- A co mam robić? Siedzieć tu z tobą i po raz setny zastanawiać się nad treścią tego świstka papieru? - spytał, biorąc do ręki nową umowę z firmą. - Dzięki, ale nie.
- Sam przyznasz, że "pozorny udział charytatywny" nie brzmi zachęcająco.
- Dla mnie bomba. - rzucił krótko Tom. - Jeśli POZORNYM wysiłkiem możemy poprawić swoją sytuację, to czemu nie...
- Czy ty całe życie musisz iść po najniższej linii oporu?
- Czy ty całe życie musisz być stróżem moralności?
Bill już chciał dać bratu wyczerpującą odpowiedzieć na pytanie, kiedy do pokoju wszedł Georg, przerywając rozmowę, jednocześnie uniemożliwiając, by owa zamieniła się w kłótnię.
- Idziemy na imprezkę, za pięć minut widzę was na dole. - oznajmił i wyszedł z pokoju.
- Niebiosa! Ja pokorny Tom, jestem wam wdzięczny, że wreszcie zaczyna się coś dziać! - powiedział Tom, zwracając oczy ku sufitowi, po czym chwycił niebieską kaszkietówkę, a wolną ręką złapał za klamkę w celu opuszczenia pomieszczenia. Zrobił jednak kilka kroków do tyłu, zmierzył Billa spojrzeniem, którym zwykle raczy się ludzi niespełna rozumu, okrążył go dwa razy, przystanął obok i przechylając głowę, spytał:
- A ty?
- Zostaję.
- No i co będziesz robił?
- Nie wiem. Może przejdę się z Gustavem do firmy i dowiem się, o co dokładnie chodzi w tym całym planie awaryjnym...
- Odpada. - skwitował Tom. - Gustav pojechał do Mellisy i zapewne siedzą przyklejeni do siebie w jakimś ciemnym parku. - zaśmiał się, ale mina mu zrzedła, gdy znów spojrzał na Billa. - No idziesz?
- Nie. Pójdę do Alana, może on coś wie na ten temat, a jeśli nie to sam przejdę się do wytwórni. Nie przejmuj się mną.
- Jak wolisz... - rzekł Tom i opuścił pokój, nucąc pod nosem jakiś bliżej niezidentyfikowany utwór.
- Bawcie sie dobrze. - powiedział Bill w pustą już przestrzeń.

~*~

Od piętnastu minut Tom i Georg stali przed wejściem do jednego z klubów nocnych, kłócąc się zażarcie z ochroniarzem.
- Jak to NIE? - wciąż pytał Tom, a jego twarz przybierała coraz to groźniejsze miny.
- No nie i już. - odpowiedział wylewnie opryskliwy bramkarz, kasując jednocześnie bilety klientów, przedzierając je niedbale na pół.
- Czy pan zdaje sobie sprawę z tego kim ja jestem?
Ton Toma stawał się coraz wyższy; ochroniarz zaśmiał mu się prosto w twarz.
- Może kiedyś bym się na to nabrał. - powiedział, ani na chwilę nie przestając się śmiać.
- Słuchaj, koleś, albo nas wpuścisz, albo stracisz tę marną robotę.
- Stracę, jeśli was wpuszczę.
- Bo?
- Bo mamy zakaz wpuszczania ludzi z waszego zespoliku z powodu "niepotrzebnego narażania klientów na niebezpieczeństwo", więc nie chcę być niemiły, ale idźcie już stąd, bo trochę przeszkadzacie.
Georg odciągnął Toma w ostatniej chwili, żeby ten nie zrobił z nich pośmiewiska. Nie chcą ich wpuścić do klubu? Trudno. Przynajmniej odejdą z honorem, chociaż jak można mówić o honorze, kiedy trzeba przejść obok długiej kolejki ludzi śmiejących się cicho pod nosem i jednocześnie będąc naszpikowanym ich pobłażliwymi spojrzeniami...
- Nie pozwolę sobie na takie traktowanie... - warknął Tom, kopiąc przypadkowy kamień.
Podążyli w kierunku kolejnego klubu, przeklinając głośno właściciela poprzedniego miejsca rozrywki.

~*~

U Alana odpowiadała jedynie głucha cisza. Znów nie było go w domu. Opanowany, choć zdenerwowany Bill, kierował się ku siedzibie firmy, by dowiedzieć się czegokolwiek więcej o poszczególnych punktach wynotowanych na kartce. Powoli zbliżał się do ciemnozielonego budynku uwieńczonego niewielkim ogródkiem, w którym stał szyld reklamowy. Popchnął delikatnie szklane drzwi i skierował się wprost do biura specjalistki od przedsiębiorstwa, marketingu i zarządzania. Zapukał trzy razy i nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka.
- Witaj, Bill. Coś się stało? - spytała szczupła brunetka w okularach, nie przestając malować paznokci.
- Nie, właściwie nie... Chciałem tylko... Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. - powiedział, kładąc na biurku kartkę i pokazując palcem niejasne zapisy.
Kobieta zakręciła buteleczkę z perłowo-niebieskim lakierem i odsunęła ją na bok. Podniosła kartkę i zaczęła uważnie śledzić tekst, dmuchając jednocześnie na paznokcie u drugiej ręki.
- Czegoś tutaj nie rozumiesz? - spytała troskliwie, racząc Billa krótkim spojrzeniem.
- No właściwie to tak. Co ma znaczyć na przykład "wystąpienie publiczne" czy "pozorny udział charytatywny"? Poza tym chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o singlu. - odpowiedział nerwowo.
Spokój tej kobiety doprowadzał go do szału. Wszystko robiła tak wolno i z takim opanowaniem, że miał ochotę wbić jej w tętnicę jeden z wściekle jaskrawych długopisów leżących nieopodal.
- Ach, no tak... Singiel musi przynieść w ciągu miesiąca zysk trzykrotnie większy niż zwykle, żeby zredukować wcześniejsze straty chociaż w połowie. Powinien być minimum pięciokrotnie wyższy, ale idziemy wam na rękę. - spojrzała na niego wymownie. - A co do tamtych zagadnień, to dowiecie się w swoim czasie. - oznajmiła zniecierpliwionym tonem, by dać Billowi do zrozumienia, że to już koniec rozmowy na dzisiaj i chce, żeby opuścił jej biuro, zostawiając ją sam na sam z buteleczką wyżej wspomnianego lakieru do paznokci.
Godzinę później, Bill krzątał się po trasie pokój-balkon. Chodził tam i z powrotem, zerkawszy ukradkiem na paczkę papierosów, którą Tom zostawił na stoliku. Przecież on, Bill, nie pali. Nie może palić. Ba! A nawet nie chce. Co więc ciągnęło go do małego pudełeczka? Nieodparta chęć ukojenia nieuzasadnionych już nerwów? Ale skądże nieuzasadnionych! W końcu wszystko waliło im się na głowę. Wszystko, co zaczynali robić, kończyło się katastrofą. Wciąż istniało ryzyko, że mogą stracić pracę, że zespół może nagle przestać istnieć... Tak, to jest wystarczający argument, by móc sięgnąć po papierosa. Nie trzeba szukać dalej, to w zupełności wystarczy... Podszedł wolnym krokiem do stolika i drżącymi rękoma otworzył paczkę. Wyjął jednego podłużnego papierosa i zaczął mu się dokładnie przyglądać. Po chwili sięgnął po zapalniczkę (również Toma), by małym płomieniem sprawić, że za moment pozornie kojący dym będzie mógł dostać się do jego płuc. Kiedy obserwowanie wypuszczania białego obłoczka znudziło mu się, postanowił sięgnąć po leżące obok wino. Rzadko pił, tylko na większych imprezach i to zwykle niechętnie. Sięgnął po kieliszek, butelkę i zaczął obserwować, jak ciemnoczerwona ciecz napełnia naczynie po to, by chwilę później on mógł je opróżnić. Jeden papieros za drugim, kolejny kieliszek, drugi, trzeci. Resztki wina wypił już z butelki. Papieros tlił się oparty o popielniczkę, wydając charakterystyczny zapach, za oknem głośno cykały świerszcze... Zasnął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MeDi dnia Czw 20:30, 03 Sie 2006, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Kama
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1374 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Czw 13:38, 03 Sie 2006 Powrót do góry

Znowu świetne ;D
Heh, ale ja tu mimo wszystko nadal widzę staaaaaczanie się xD
Strasznie wciągające to Twoje opko, i znów chcę wiecej, mimo, że część była dłuższa.
Genialnie opisujesz staczanie się.
Aha i fajnie, że piszesz często Wink
No nic czekam na nową część.
buziaczki ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)