Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 "Der Augenblick" - 11... Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Śro 15:38, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

~1~ "Der Strand"


"Bo wazne jest to, co nie przykuwa naszej uwagi w zaden sposób. Znajdziesz to wtedy, gdy otworzysz oczy na innych i zdołasz ujrzec nie tylko swoje potrzeby, ale kazdej napotkanej istoty"


Rozpalony w dzien piasek, powoli stygnął. Będące wysoko w górze słonce, zaczęło chylic się ku zachodowi. Cała okolica skąpana była w jego ostatnich tego dnia promieniach. Wydawało się, ze chce wziąsc wszystko ze sobą tam, gdzie udaje się na spoczynek. Powiew wiatru pienił morskie fale, a one podmywały pusty brzeg. Odrobinki piasku unosiły się w powietrzu razem z orzezwiającą bryzą. Jedna z pięknych plaz, na pięknej wyspie - na Mojorce.
Kazdy krok sprawiał im przyjemnosc, czuli jak piasek dostaje się między palce ich stóp, by wyleciec z kazdym ich podniesieniem. Malutkie ziarenka delikatnie masowały pięty. Czy jest cos przyjemniejszego od spaceru po plazy przy zachodzie słonca? Dla nich nie. Przystanęli wpatrując się w linie horyzontu. Ich wzrok powoli podniósł się i zatrzymał na sklepieniu nieba. Był to niepowtarzalny widok. Bogata paleta barw rozlewała swe kolory na całej jego szerokosci. Od jaskrawych do stonowanych i zimnych. Otaczające plaze skały, osłaniały ją ze wszystkich stron, broniąc dostępu dla obcych. Z kazdą chwilą robiło się coraz ciemniej, słonce schodziło coraz nizej, a na niebie blask gwiazd rysował się coraz wyrazniej. Idealna harmonia, bo cóz mogło ją zagłuszyc? Niemy krzyk, potrzebującego pomocy...

Tom i Bill kolejny raz układali mysli w swoich głowach. Szukali wyciszenia, ktore dawało im własnie to miejsce. Ostatnio pokochali spacery po plazy. Potrafili wyjsc wczesnie rano i wracac dopiero po północy lub nawet nocowac na plazy. W koncu przyjechali tu odpocząc. Stawiając kolejne kroki wzdłuz brzegu, czuli ulgę . Nareszcie pustka. Ani jednej zywej duszy. Sami, bez fanów, zespołu i mnóstwa innych ludzi, którzy nie byli potrzebni im do szczęscia. To co chcieli, osiągnęli juz dawno. Teraz widzieli juz tylko lekki zarys pięknej przeszłosci, gdy muzyka była tylko rozrywką i zamiłowaniem. Wszystko się zmieniło, ale oni nie. Pieniądze zmieniają ludzi? Nie ludzi, lecz ich los, a dopiero los zmienia ich serca.

-Wydaje mi się, ze w nocy będzie padac -powiedział do brata Tom spoglądając na znikome grupki chmur.
-Nie sądze, wiatr wieje w kierunku morza, wiec chmury tu nie dotrą -zauwazył Bill.
-Nigdy nie mozesz przyznac mi racji? Eh... gadamy jak dwaj staruszkowie na emeryturze, a przeciez nasze zycie kwitnie! -Tom otworzył butelkę z jakims mało zdrowym napojem.
-Chyba kwitło, bo teraz szczerze mam dosc. Juz mi nie zalezy na tym wszystkim -czarnowłosy pokręcił głowa na znak zrezygnowania.
-Ej brat, co jest? Wieczny optymista się załamał? Nie poznaje cię! Czego ci jeszcze brakuje? -dredowaty był wyraznie zdziwiony, choc to tylko przykrywka. Sam nie czuł się inaczej, jednak jego natura kazała pozorowac mu względne szczęscie.
-Kogos waznego w zyciu, dla kogo wstaje się rano. Wiem, ze myslisz tak samo, znam cię i widze to po tobie -Bill spojrzał znacząco na brata.
-Myslisz o jakiejs lasce? No wiesz, ja nie przeczę, ze chętnie miałbym jakąs, ale i bez tego da się zyc... chyba -mówił nie do konca przekonany.
Z całą pewnoscią ta rozmowa trwałaby dalej, gdyby cos jej nagle nie przerwało, akurat w tym momencie. Bill przystanął na srodku wyraznie czegos nasłuchując. Starszy blizniak z zainteresowaniem przyłączył się do niego.
-O co chodzi? -zapytał po chwili.
-Słyszysz? Jakby płacz dziecka... -wyszeptał brunet wciąz nasłuchując.
-Nic nie słyszę, wydaje ci się... -Tom dał sobie spokój.
-Ciiii! O teraz, słuchaj! -złapał brata za ramię.
-Ej... to nie jest smieszne... Tu naprawdę ktos płacze. Skąd dobiega ten głos? -blondyn zaczął nerwowo się rozglądac.
-Tak jakby z daleka, ale... słychac dosc wyraznie -Bill zrobił kilka kroków w prawo.
-Ten głos dobiega jakby ze skał, chodz! -starszy blizniak pociągnął brata za sobą, ruszając w przeciwnym kierunku. Szli bardzo szybko nie mysląc o niczym. Robiło się coraz ciemniej. Tysiące gwiazd wyłoniło się na granatowym niebie. Swieciły wyjątkowym blaskiem komponując się z księzycem, jakby ich przewodnikiem. Wiatr ucichł całkowicie, a tafla morza wyrównała się.
Płacz dziecka stawał się coraz głosniejszy i silniejszy. Kaulitzowie dotarli do własciwego miejsca. Spojrzeli na siebie, a potem weszli między niskie skały o fantazyjnych kształtach. Za jedną z nich spostrzegli jakąs małą postac. Zaryzykowali i zblizyli się do niej. Ich oczom ukazał się mały chłopiec o twarzy aniołka. Miał jasne, kręcone włosy i duze, błyszczące oczy, ktorych koloru blizniacy nie mogli dostrzec. Przestraszony maluch pospiesznym ruchem ręki otarł łzy i cofnął się, obawiając spotkania z nieznajomymi. Tom i Bill pratrzyli na niego jak zaczarowani.
-Więc juz wiemy, kto tak płakał. Nie bój się, jak ci na imię? -Bill podszedł nieco blizej i ukucnął przy chłopcu wyciągając przyjaznie rękę.
On obdarzył go ciepłym spojrzeniem i niepewnie podał mu swoją. Wyglądał na jakies pięc, moze szesc lat. Utkwił oczy w dłoni Billa i nic nie odpowiedział.
-Gdzie jest twoja mama, moze się zgubiłes? -czarnowłosy zadawał kolejne pytania.
Chłopiec nie reagował. Młodszy Kaulitz spojrzał znacząco na brata oczekując pomocy. Tom równiez podszedł blizej.
-Jestem Tom, a to mój brat Bill, a tobie jak na imię? -zapytał, co spowodowało, ze chłopiec nareszcie przemówił.
-Daniel -rzucił krótko drzącym głosem.

***
Mam pisac dalej, czy dac sobie spokój?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ~ddm dnia Sob 19:45, 26 Sie 2006, w całości zmieniany 23 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Śro 15:42, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

PISAĆ!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alice




Dołączył: 27 Mar 2006
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: bydgoszcz city

PostWysłany: Śro 15:51, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

Jasne że pisać!!! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
colinka




Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 17 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kraju snów i marzeń :D

PostWysłany: Śro 15:51, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

PPPIIISSSAAAĆĆĆ!!!!!!!!1 czekam na NEXT PART!!! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ashley
:(
:(



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?

PostWysłany: Śro 15:52, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

Popieram Mie!

EDIT


Alice,colinkę i reszte która tak uważa również! Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:26, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

PISAĆ!!!Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:50, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

Piękne, śliczne, cudowne, wspaniałe...
Oj ~durch_den_monsun nawet nie wiesz jak podziałałaś na moją wyobraźnię. Doskonale opisujesz uczucia jak i całe tło opowiadania.
Nic więcej nie dodam.
Chylę tylko czoło...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Śro 20:56, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

Vivien -nawet nie wiesz ile twoje slowa dla mnie znacza...
Ja zawsze sledzilam twoje opka, ale nie mialam odwagi komentowac... wybacz...
Naprawde, bardzo dziekuje Ci!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vivien




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:15, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

~durch_den_monsun napisał:
Vivien -nawet nie wiesz ile twoje slowa dla mnie znacza...
Ja zawsze sledzilam twoje opka, ale nie mialam odwagi komentowac... wybacz...
Naprawde, bardzo dziekuje Ci!


Kochana nie masz za co dziękować. Co ja na to poradzę, że Twoje słowa łapią za serduszko? xD
Pozdrawiam i całuję gorąco Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wiedzma
:-(
:-(



Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Sabatu

PostWysłany: Śro 21:19, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

fajne! pisz dalej Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:49, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

Pisz proszę,bo Twoje opowiadania są wspaniałe,szczególnie te opisy i metafory...Wszystko jest takie romantyczne...tylko niech to opowiadanie będzie dłuższe,bo im dłuższe tym piękniejsze....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vera
:(
:(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....

PostWysłany: Czw 9:22, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

fajnie sie zaczyna i ten tytul hmmm..... czekam na nastepna czesc bo to sie robi interesujace SmileSmileSmileSmileSmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Czw 13:31, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

Oto kolejna czesc, specjalnie dla was:)

~2~ "Der Schutz"

"Twoja najmniejsza, bezinteresowna pomoc względem tego, kto jej potrzebuje, zawsze zostanie wynagrodzona. Dając siebie innym, w zamian dostaniesz innych dla siebie"


-Jestes tu sam? Czy czekasz na kogos? -Tom wykazywał się perfekcyjnym podejsciem do dzieci. Maluch choc nieufny, nie mógł oprzec się troskliwemu głosowi Kaulitza.
-Ja nie wiem... moja mama gdzies poszła -powiedział niepewnie.
-Moze jej poszukamy? Pewnie martwi się o ciebie -Tom wyciągnął do niego rękę
-Nie chcę! Nie chcę do mamy! Tylko nie do niej! -krzyczał wyrywając się i tupiąc nogami.
-Spokojnie, nie denerwuj się. Czemu nie chcesz do niej isc? -chłopak był bardzo zaskoczony reakcją chłopca. Bill równiez niespokojnie przyglądał się sytuacji.
-Ona jest zła! Ja nie chcę! -dalej krzyczał, choc przestał juz tupac.
-Więc dokąd chcesz isc? Nie mozemy cię tu zostawic samego... -Bill wtrącił się do rozmowy.
Nagle Daniel upadł. Jego małe ciałko bezwładnie osunęło się na ziemię.
Przerazony Tom bez namysłu wziął chłopca na ręce i spojrzał znacząco na Billa.
-I co teraz? Pewnie zemdlał ze zmęczenia -dredowaty liczył na propozycję czarnowłosego.
-Moze wezmy go do siebie? Zadzwonimy na policję, zgłosimy, ze się zgubił -młodszy blizniak miał nadzieję, ze to dobry pomysł.
-Więc idziemy! -Tom dalej trzymając na rękach Daniela, ruszył wraz z Billem w stronę ich domku przy plazy.
Było im trochę zal opuszczając to miejsce w tak wyjątkowo piękny wieczor. Niebo usłane gwiazdami, wielki księzyc i bezwietrzna pogoda - wymarzony czas na spędzenie tej nocy na łonie natury. Jednak ich ludzkie uczucia nie pozwoliły zostawic dziecka na pastwę losu. Decyzja niby słuszna, ale czy nie szalona? Obcy chłopiec, samotnie płaczący na plazy, broniący się od spotkania z matką, czy to delikatnie mówiąc nie jest dziwne? W kazdym razie serca blizniaków nie słuchały umysłu snującego pełne zagrozenia scenariusze tej historii.

-Ostroznie! Połóz go na kanapie, a ja zadzwonię po pomoc -powiedział czarnowłosy wchodząc przez duze drewniane drzwi do srodka. Wyłoniło się przed nim małe, prawie puste mieszkanie o jasnych barwach scian i mebli. Po obu stronach korytarza prowadzącego w głąb domu wisiały stare obrazy przedstawiające sceny ze sławnych bitew. Widok nieco nietypowy, jak na mieszkanie gwiazd rocka...
Tom posłusznie ułozył nieprzytomnego chłopca na kanapie. Miał idealną okazję, by dokładniej mu się przyjrzec, choc dalej nie widział koloru oczu, spod zamkniętych powiek. Dziecko było niesamowicie blade i chude. Miało stare, brudne ubranie z wieloma dziurami w roznych miejscach. Ogromny zal scisnął serce starszego Kaulitza, gdy spoglądał na jego podrapane stopy, na których nie było butów. Nic nie wiedział o tym chłopcu, nie znał go, ale wzruszył go ten widok. Ta mała istota poruszyła jego twarde serce, jak nikt inny wczesniej.
Po głowie Toma zaczęło błądzic wiele pytan. Zastanawiał się, gdzie są rodzice malucha, dlaczego jest taki zaniedbany, wychudzony, wycienczony, wystraszony... Rozmyslania przerwał mu donosny głos brata.
-Policja zaraz tu będzie, obudził się? -usłyszał za plecami.
-Jeszcze nie... Bill spojrz na niego, tak dokładnie... -polecił Tom robiąc bratu dostęp do dziecka i odchodząc nieco w tył.
-Boze... kto mu to zrobił? Chyba nie matka... -młodszy Kaulitz zauwazył zadrapania.
-Bał się jej, krzyczał, ze jest zła... Tylko, czy kogos takiego mozna nazwac matką? Prędzej potworem... -Tom bezradnie kręcił głową.
-Moze to pomyłka? Moze poprostu uciekł z domu? Wiesz jak to jest byc dzieckiem, pamiętasz jakie my mielismy pomysły! Pewnie wszyscy się o niego martwią -powiedział, rzeczywiscie wierząc w te słowa.
-Tak, a dlaczego jest taki wychudzony? Wygląda jakby nie jadł nic od kilku tygodni! Spojrz na niego Bill! Cos tu nie gra -dredowaty był zdenerwowany.
Czarnowłosy zauwazył, ze jego brat wyjątkowo przejął się tą sprawą. Nigdy nie widział go tak zmartwionego jakims nieznajomym dzieckiem. Kolejne chwile upływały im w ciszy. Czas wyjątkowo się dłuzył, jakby na złosc. Na dworzu zaczęło padac. Malutkie kropelki deszczu delikatnie pukały w szyby domku. Zdawało się, ze za wszelką cenę chcą wtargnąc do srodka. Ich rytmiczne uderzenia komponowały się w kojącą dla uszu muzykę. Deszcz -sprzymierzeniec czasu, tylko mnozył liczbę mysli w głowach blizniaków.
"Mówiłem, ze będzie padac, ale on nigdy mnie nie słucha" -pomyslał Tom spoglądając przez okno.
Bill siedział nieruchomo przy stole. Wpatrywał się w bogato ozdobiony dywan pod jego stopami. Róznorodnosc wzorów i kolorów nie robiła na nim zadnego wrazenia. Nigdy nie wychodziło mu koncentrowanie się na dwoch rzeczach jednoczesnie. Jego czekoladowe tęczowki błyszczały od odbijającego się w nich swiatła, którego zrodłem była duza lampa stojąca obok stołu.
-Przyjechali -oznajmił Tom, wstając i kierując się w stronę drzwi. Bill natychmiast poderwał się i ruszył za nim.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:48, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

Wspaniale piszesz dialogi , dajesz super opisy - musisz mieć artystyczną duszę i na pewno jesteś bardzo wrażliwa.Opowiadanie zapowiada się świetnie.Z niecierpliwością czekam na dalsze części.Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
colinka




Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 17 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kraju snów i marzeń :D

PostWysłany: Czw 13:48, 27 Kwi 2006 Powrót do góry

No nareszcie!!! fajna część - ciekawa i intrygujaca, czekam na nastepne! Mam nadzieje, że jednak z tym chłopcem będzie wszystko ok! Pozdrowionka Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)