Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 A musi być tytuł??? [19 i pytanko] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Nie 19:13, 09 Lip 2006 Powrót do góry

super, super, super (...) będę się powtarzac, ile razy trzeba. To poprostu jest super Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reinigen




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:47, 10 Lip 2006 Powrót do góry

"...tak więc rzeczywistość już znasz.
Teraz dodaj do tego marzenia,
Wiesz, co otrzymasz?
Niebo..."

Odcinek dedykuję w całości dla pierwowzoru Cat. Pamiętasz kiedy mi to powiedziałaś? Jestem już na etapie wplatania marzeń...




Faktycznie – nie było tak źle. Ale w ciągu najbliższych dni Cat miała okazję dość często widzieć się w telewizji, zwłaszcza na kanałach muzycznych. Puszczano mnóstwo powtórek momentu, w którym wysiadali z samochodu w Hamburgu, a także fragmenty koncertów i zbliżenia jej sylwetki, tańczącej wśród całej grupy. Wyłowienie jej z zespołu nie było ostatecznie specjalnie trudne – Sylvia dość uparcie ustawiała ją w pierwszym rzędzie i to często w samym jego środku, znacznie ułatwiając pracę paparazzich. Gazety coraz częściej spekulowały na temat jej pochodzenia i początków znajomości z Billem. Nie wiadomo skąd dziennikarze brukowców dowiedzieli się, że Cat pochodzi z Polski, studiuje i uwielbia lody malinowe, ale sama dziewczyna już niczym nie była zaskoczona. Miała mnóstwo pracy przy tworzeniu i wykonywaniu nowych układów, Desire nalegała na dłuższy czas przy makijażu i stylizacji, bo, jak twierdziła, teraz Cat stała się osobą medialną i nie wypada, żeby chodziła w spranych dżinsach i T-shirtach, a David coraz częściej namawiał ją do wystąpienia na konferencji prasowej chłopaków albo do sesji zdjęciowych. Najwspanialsze były dla dziewczyny chwile spędzone sam na sam z Billem, ale tych było coraz mniej. Żadne z nich nie miało już tyle czasu, co wcześniej.
Lato mijało szybko, kolejne koncerty udawały się całkiem nieźle. Kosztowało ich to jednak dużo pracy i wysiłku, więc w sumie wszyscy byli zadowoleni, że trasa powoli się kończy. W połowie sierpnia mieli wystąpić w Berlinie i tym zakończyć dwumiesięczne tournee. Tancerze z ulgą myśleli o zasłużonym odpoczynku, ale Cat zdawała sobie sprawę, że oznacza to długotrwałą przerwę w kontaktach jej i Billa. Oboje mieli swoje obowiązki w miejscu zamieszkania, więc szanse na częste spotkania były niewyobrażalnie małe. Dlatego też dziewczyna coraz częściej traciła humor. Bill o tym wiedział i starał się być jeszcze czulszy i bardziej kochający niż kiedykolwiek, spędzał z nią cały swój wolny czas, często przytulał i szeptał, że wszystko będzie dobrze, ale tak naprawdę nic nie mógł zrobić. Niepokoiła go też nagła zmiana w wyglądzie Cat. Dziewczyna z koncertu na koncert wyglądała coraz słabiej, bledła i coraz szybciej się męczyła. Rozmawiał o tym z Sylvią i oboje ustalili, że Cat będzie miała dłuższe i częstsze przerwy, jednak niewiele to dało. Na koncertach była bardzo dzielna, nigdy nie narzekała, a tańczyła najlepiej ze wszystkich, ale Bill widział jej wyczerpanie i niespokojny sen jeszcze przez parę dni po każdym występie. Bał się o nią, bo wiedział, na czym polegała jej przebyta całkiem niedawno choroba, dlatego w cichości ducha cieszył się z końca trasy, jednocześnie w milczeniu rozpaczając nad nieuchronnym rozstaniem. Starał się tylko nie dać po sobie niczego poznać.
Do Berlina dotarli cało i bezpiecznie. Oprócz ostatniego koncertu mieli tu zagrać też krótki występ dla klubu, w którym Bill i Cat oficjalnie stali się parą. Dodatkowo w tym czasie odbywał się w Berlinie niemiecki festiwal filmowy i po ulicach przechadzały się hollywoodzkie gwiazdy. O Tokio Hotel było głośno, o dziewczynie Billa wiedzieli niemal wszyscy, więc Cat i Bill nie dziwili się, gdy na spacerze słyszeli pozdrowienia z ust Lindsay Lohan czy samego George’a Clooney’a. Nie zdziwili się także, gdy na próbie zespołu, odbywającej się jak zwykle w zamkniętych dla fanów pomieszczeniach, zjawił się James Cameron. Jednak, kiedy go zauważono, przerwano próbę, a tancerze zeskoczyli ze sceny na krótki odpoczynek. Menadżer zespołu odbywał właśnie z reżyserem stanowczą rozmowę, a Bill i Cat szeptem dyskutowali z Sylvią o fragmencie choreografii, który był dla nich niezrozumiały.
- Ciekawe, czego on chce – podszedł do nich Tom i ruchem głowy wskazał Camerona.
- pewnie wykorzystać waszą muzykę do filmu – wzruszyła ramionami Cat.
- No nie wiem…David wyczułby kasę i byłby zadowolony – zauważyła zgryźliwie Desire, spryskując włosy Billa taką ilością lakieru, że Tom dostał ataku kaszlu. Jej antypatia do menadżera była co najmniej zastanawiająca. – Pamiętacie, że za godzinę macie wszyscy sesję zdjęciową do „Yam!”?
- Ja nie - uśmiechnęła się ze smaczkiem Cat, stwierdzając, że David rzeczywiście ma nietęgą minę i próbuje Camerona do czegoś przekonać. – Ja sobie pójdę coś zjeść.
- Akurat, ty też masz – mruknęła Desire. – Zażądali i ciebie, a David się zgodził, bo płacą jakąś kosmiczną gażę.
Georg roześmiał się i stwierdził, że menadżer sam by wystąpił w Playboy’u, gdyby tylko odpowiednio zapłacili.
- Cat! – krzyknął nagle David. – Możesz tu pozwolić?
- Oho, problemy z angielskim… – powiedziała złośliwie Desire.
Cat i Bill podeszli do menadżera.
- Cat, to James Cameron – przedstawił ich David. Podali sobie dłonie z uśmiechem. – Ma dla ciebie propozycję…
- Tak, otóż zamierzam zająć się teraz produkcją, jedną z większych nawiasem mówiąc, w której bardzo chętnie zobaczyłbym cię w głównej roli…oczywiście odpowiednio opłaconej, z tym, że musiałabyś się temu poświęcić przez parę miesięcy, na co nie zgadza się ten pan… - spojrzał na Davida jak na stare prześcieradło. – Decyzja jednak należy wyłącznie do ciebie, choć naturalnie nie wymagam jej natychmiast. Jeśli wyrazisz chęć, to byłbym zadowolony mogąc przysłać ci scenariusz nawet dziś wieczorem, a ty miałabyś dwa tygodnie na udzielenie mi ostatecznej odpowiedzi. Wówczas, w razie twojej zgody, poinformowałbym cię o szczegółach, a póki co, na każde twoje pytanie odpowie mój asystent, oto numer – wręczył Cat wizytówkę. – Więc?
- Ależ…ja nie jestem aktorką, nie umiem grać…- wyjąkała Cat.
- Wybacz brak skromności, ale jestem naprawdę dobrym reżyserem – uśmiechnął się Cameron. – Pochlebiam sobie, że umiem rozpoznać talent i twarz, więc nie masz się czym martwić.
- Wobec tego chętnie zapoznam się ze scenariuszem – odwzajemniła uśmiech dziewczyna. – Ale niczego nie obiecuję.
- Oczywiście – ukłonił się Cameron. Miała wrażenie, że raczej ją polubił. – Do usłyszenia w takim razie.
Cat spojrzała na Billa z miną człowieka, który nie wie, czy to, co przed chwilą zaszło zdarzyło się naprawdę. Odczekała chwilę, aż reżyser wyszedł i z piskiem rzuciła się chłopakowi na szyję. Uniósł ją wysoko i, roześmiani, okręcili się kilka razy dookoła. Potem ona zeskoczyła z jego ramion i pobiegła do sceny.
- Czy wy wiecie, co się właśnie stało?!
- Domyślamy się – pokiwał głową Tom. – Rozum ci odjęło.
- Dostałam propozycję zagrania w filmie Camerona!!!
Przez chwilę panowała cisza, po czym wszyscy podnieśli radosny wrzask.
- Żartujesz?!
- W jakim filmie?!
- Kiedy?!
- Nic jeszcze nie wiem – odparła, z trudem łapiąc oddech po uścisku kilku par ramion. – Wieczorem ma przyjść scenariusz, a o szczegóły mam pytać jego asystenta. Ale to prawdziwa propozycja! Niech mnie ktoś uszczypnie!
Wszyscy rzucili się i zaczęli ją szczypać, aż roześmiany Bill musiał pospieszyć jej na ratunek.
- Pogadacie o tym później, za chwilę macie być na sesji zdjęciowej – David wkroczył w towarzystwo niczym zły duch. – A za to nam płacą! I to jak…
Poszli więc do charakteryzacji, wiwatując po drodze, jakby właśnie zbiorowo zdobyli nagrodę Grammy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Pon 12:24, 10 Lip 2006 Powrót do góry

pierwsza xD. Czytam.

Łooo... film xP
Ciekawe, czy sie zgodzi. Jestem bardzo ciekawa, co bedzie dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIKA
:(
:(



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:20, 10 Lip 2006 Powrót do góry

Jeny musze się powtózyć to opowiadanie jest boskie... zaskakuujesz mnie pomysłami i wogóle rewelacja!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reinigen




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:15, 11 Lip 2006 Powrót do góry

Wybaczcie, ale mam nastrój lekko erotyczny, a mój mężczyzna jest daleko, więc ta część...no same zobaczycie:) Jeśli jednak w przyszłości nie życzycie sobie takich scen, albo kogoś one urażą, to po prostu powiedzcie - wykroję to sama (ukłon w stronę uroczych moderatorek:) ). Pozdrawiam - reini




Sesja była długa i męcząca. Pismo, oprócz zdjęć całego zespołu, zażądało jeszcze mnóstwa ujęć Cat i Billa, więc tych dwoje było najbardziej wymęczonych. Do własnego pokoju hotelowego wrócili dopiero po północy.
- Kocham cię, wiesz? – wymamrotał Bill w łazience, wtulony w kark Cat i obejmujący ją od tyłu w talii.
- Wiem. Chyba oczka ci się kleją – uśmiechnęła się z czułością. – Chcesz do łóżka, maleńki?
- Maleńki? – oburzył się, ale ze śmiechem i ugryzł ją lekko. – Nie taki maleńki, słonko…Jestem mężczyzną w najlepszych latach! Jak chcesz to rzeczywiście chodźmy do łóżka i ci pokażę…
Cat parsknęła śmiechem i dokończyła zmywanie makijażu. Nasączyła mleczkiem nowy wacik i obróciła się w stronę Billa.
- Chodź, rozmalujemy cię. Czy ty naprawdę musisz nosić ten cholerny makijaż?
- Przecież ci to nie przeszkadza.
- A pazury?
Bill chrząknął niewyraźnie. Jego pomalowane paznokcie były przedmiotem ich nieustannych batalii i trzeba przyznać, że argumenty dziewczyny ostatnio brały górę. Bill malował je tylko okazyjnie, na niektóre sesje zdjęciowe albo koncerty.
- Musimy dyskutować o tym teraz? Mieliśmy iść pod prysznic – przypomniał.
- Już kończę…- Cat przetarła teraz powieki Billa wacikiem nasączonym ciepłą wodą i ucałowała każdą z nich, stając na palcach.
Bill uśmiechnął się teraz lekko. Spojrzał na nią przymrużonymi oczami i przyciągnął ją do siebie. Gdy miał taką minę, Cat od razu wiedziała, że jej chłopak jest w nastroju erotycznym. Byli zmęczeni, ale ona wcale nie miała zamiaru go studzić. Powoli wsunęła mu ręce pod koszulkę. Znała jego ciało tak dobrze, że świetnie wiedziała, co zrobić, aby rozgrzać go do czerwoności. Leciutko, opuszkami palców przejechała mu po gładkich plecach, schodząc po żebrach na nagi bok i niżej, w dół brzucha…Bill zadrżał i podniósł na nią wzrok. Aż się zachłysnęła, widząc jego spojrzenie. Bill cały płonął!
Opanowywał się z trudem, ale opłaciło się, bo nie zdarł z niej koszulki, tylko delikatnie ją zsunął. Rozbierał ją powoli, delektując wzrok każdym nowo odsłanianym fragmentem ciała. Czuł pod palcami miękkość jej jedwabistej skóry i nie mógł się doczekać, kiedy dotknie jej ustami. Mieszały mu się zmysły i uczucia: chciał być dla niej czuły i delikatny, opiekować się nią jak najbardziej kruchą istotą pod słońcem, ale jednocześnie wrzało w nim szalone pożądanie. Chciał się z nią kochać powoli, wydłużać każdy ruch, żeby odczuwali go po trzykroć. Nie pocałował jej ani razu, aż do momentu, gdy byli całkiem nadzy i razem weszli pod prysznic. Stanął za nią i wziął z półki fioletową butelkę żelu.
Cat odgarnęła mokre włosy z twarzy. Rozluźniła się, czując delikatny masaż i ciepłe dłonie Billa na swoich ramionach i karku. Żel pienił się na jej aksamitnej skórze, a ciepła woda z prysznica stale go spłukiwała. Cat poczuła miękkie usta Billa na swojej szyi. Odchyliła głowę w bok, odsłaniając mu więcej ciała. Dłonie Billa powoli przebiegły po jej ramionach i zaczęły pieścić piersi. Sięgnęła rękami do tyłu i położyła dłonie na jego smukłych biodrach. Poczuła ciepłą i miłą w dotyku skórę opinającą bez trudu wyczuwalne kości. Odwróciła głowę i wpiła się w jego usta. Na początku całowali się powoli i delikatnie, ale z czasem opanowywała ich coraz większa namiętność. Pożerali się wzajemnie, pieszcząc językami swoje wargi. W końcu, gdy oboje drżeli z podniecenia i tłumionej żądzy, Cat odwróciła się gwałtownie i założyła smukłą nogę na biodra Billa. Nie przestali się całować, gdy wszedł w nią łagodnym pchnięciem, tylko spletli mocno palce i mocniej przycisnęli do siebie wargi. Cat wydała stłumiony jęk rozkoszy, a Bill spokojnymi ruchami zagłębiał się w niej coraz bardziej. Ich ciała zlały się w jedno, nie widać było między nimi granicy.
W pewnym momencie Cat zakręciło się w głowie, świat zawirował wokół niej, białe ściany łazienki zdawały się przesuwać. Po jej ciele rozlało się gorąco, a wszystkie jej mięśnie naprężyły się do granic możliwości. Przycisnęła Billa do siebie mocniej, sprowokowała jeszcze głębsze ruchy. Odrzucił głowę w tył i spojrzał jej prosto w oczy. To przeważyło szalę; ciałem dziewczyny wstrząsnął potężny, długi orgazm…Bill jednak nie przestał się poruszać. Na chwilę tylko zwolnił tempo, ale zaraz potem objął ją mocniej, jedną ręką zapierając się o ściankę kabiny, tuż obok jej głowy. Znów wpił się w jej wargi, ale nie mieli już siły się całować, trwali tak po prostu, przyciśnięci do siebie policzkami, aż Cat poczuła powrót gorącej fali. Zacisnęła zęby, aż kości żuchwy utworzyły na jej skórze wypukłości. Jęknęła pod wpływem nowej rozkoszy, gdy plecy Billa wygięły się w łuk i chłopak poruszył się w niej po raz ostatni. Przez ich ciała przelatywał silny prąd, oboje raz po raz drżeli w spazmach i przytulali się do siebie najmocniej jak mogli. Bill oparł czoło o ramię dziewczyny, a ona zanurzyła palce w jego włosach i oparła głowę o ścianę, głęboko i powoli oddychając.
Woda obmywała ich zmęczone ciała jeszcze przez tych kilka długich chwil, gdy stali w bezruchu. Musieli złapać oddech i dopiero wtedy powrócili do życia. Bill po raz ostatni opłukał Cat dokładnie i sięgnął po duży, biały ręcznik, którym owinął ją szczelnie i wytarł. Potem, nie zważając na to, że sam jest mokry i marznie, wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Dołączył do niej po chwili, gdy już zgasił wszystkie światła i ustawił spokojną muzykę. Cat położyła głowę na jego ramieniu i zarzuciła mu nogę na biodra, bo w tej pozycji lubiła spać najbardziej. Senność i zmęczenie zamykały jej oczy, ale zdążyła jeszcze usłyszeć, że Bill coś nuci. Wsłuchała się uważniej i rozpoznała znajome dźwięki.
- Komm und rette mich…- zdążył jeszcze wyszeptać, zanim zamknęła mu usta pocałunkiem.

*

- Dzień dobry, moja złota…- uśmiechnął się do Cat Bill, odgarniając jej pasemko włosów z czoła. – Ślicznie wyglądasz, jak śpisz.
- A jak nie śpię? – spytała łobuzersko, przeciągając się jak dzika kotka.
Bill zaśmiał się szczerze. Cat często widziała, jak uśmiechał się do publiczności, śmiał się z fankami czy reporterami albo pozował do roześmianej fotografii. Ale tak naprawdę szczęśliwego widywano go raczej rzadko i to właśnie jej najczęściej przypadał ten zaszczyt. Wtuliła twarz w jego ramię.
On z kolei, z błogim uśmiechem, głaskał ją po włosach, pieścił wzrokiem jej skórę i podziwiał ukochane kształty. Był jedną ręką wsparty o poduszkę i z tej półleżącej pozycji widział tylko fragment jej obciągniętej idealnie gładką skórą szczęki, otulony miękkimi falami włosów, smukłą szyję bez najmniejszej skazy i jedno kształtne ramię. Dłoń Cat spoczywała na jego biodrze. Pod cienką kołdrą zaś rysowała się idealna krągłość piersi i pięknie wcięta talia, uwieńczona przemiłą wypukłością bioder. Bill aż westchnął z zachwytu.
- Trzeba wstawać? – dobiegł go stłumiony przez poduszkę i jego własne ramię głos Cat.
- Moglibyśmy zejść na śniadanie, zaraz będzie – powiedział łagodnym, kojącym głosem.
Ze względu na wydarzenia wczorajszego wieczoru, Cat dopiero tego ranka miała okazję przyjrzeć się przysłanemu zgodnie z obietnicą scenariuszowi. Przeglądała go przy śniadaniu w wielkiej i urządzonej z nieco przesadnym według niej przepychem sali jadalnej na parterze hotelu.
- No więc, to jest o dziewczynie, która w dzień swoich osiemnastych urodzin dowiaduje się, że jej ojcem jest…władca demonów…- tłumaczyła wszystkim, przełykając kawę latte.
- I co, może czarować? – dopytywał Tom.
- W ogóle chyba może robić dużo fajnych rzeczy – roześmiała się Cat.
- A jaki jest tytuł?
- „Córka Lucyfera”. Niezły…- podczytywał Cat przez ramię Bill.
- I co potem? – Gustav rzucił w Toma kawałkiem serka topionego z papryką.
- Czy wy naprawdę nie możecie zachowywać się normalnie przy jedzeniu?! – zdenerwowała się Desire, która siedziała obok Toma i w konsekwencji omal nie dostała w nos.
- Nie wiem, co dalej, dopiero zaczęłam czytać. Ale nawet wciąga. To Cameron napisał scenariusz. – Cat zdjęła z trzymanych kartek plasterek ogórka. – Kto to rzucił?
Cisza.
- Myślisz, że teraz ktokolwiek się przyzna?? – wycwanił się Tom. – Po tym, jak powiedziałaś, kogo będziesz grała?
- Jakoś szatańskie moce nie są mi potrzebne, żeby się domyślić pewnych rzeczy – Cat spojrzała na niego złowieszczo i nabrała na łyżkę sporą porcję rozmiękłych płatków kukurydzianych.
- Jezus…- Desire przewróciła oczami i odebrała dziewczynie łyżkę. – A dzwoniłaś do tego asystenta?
- Coś ty, nie miałam czasu. I głowy…- spojrzała z uśmiechem na wyszczerzonego Billa. – Zadzwonię, jak przeczytam całość. David idzie…
Menadżer szybko uświadomił obecnym, że nie powinni czuć się jak gwiazdy filmowe i że Sylvia czeka na trening grupy tanecznej.
- Przecież my dziś nie występujemy – zaprotestował Zack, ale umilkł na widok spojrzenia Davida.
Cat dwoma łykami dopiła kawę i wszyscy polecieli na trening. Zespół natomiast z ociąganiem udał się na próbę. Na szczęście Sylvia nie miała zamiaru ich dziś zamęczać i rozciągnęła ich trochę, po czym puściła wolno jak ptaszęta. Cat wykorzystała wolną chwilę, żeby zadzwonić do rodziców i powiadomić ich o propozycji Camerona. Byli zaskoczeni, ale chyba szczęśliwi, chociaż z naciskiem przypomnieli jej, że niedługo zaczyna się rok akademicki. Na razie jednak Cat postanowiła myśleć wyłącznie o tym, co przyjemne, w związku z czym wzięła z pokoju kilka rzeczy i pobiegła do Desire.
- Cześć Des! Idziesz dziś z nami na występ chłopaków?
- Mogę iść w sumie. Makijaż zrobię im jeszcze tutaj, a potem jestem wolna. Ale wy nie tańczycie? – odparła stylistka, poprawiając ułożenie jakichś kosmetyków w jej magicznym kuferku.
- Coś ty, tam jest strasznie mało miejsca. Powściekamy się pod sceną – roześmiała się Cat i wzięła sobie gruszkę z misy owoców stojącej na hotelowej etażerce. – To idziesz, nie?
Dziewczyny znały się dopiero dwa miesiące, ale przez ten czas zdążyły się serdecznie zaprzyjaźnić. Gdy Bill nie miał czasu, Cat często przesiadywała u Desire na damskich plotkach i kawie. Des była od niej starsza o trzy zaledwie lata, więc dogadywały się wprost bajecznie. Na którymś z takich babskich posiedzeń napadła je głupawa i cztery godziny robiły sobie nawzajem najprzeróżniejsze makijaże; wtedy właśnie Cat nauczyła się malować. Spod rąk Desire często wychodziły prawdziwe arcydzieła, ta młoda dziewczyna miała jeden z najlepszych dyplomów w Niemczech i praktykę w najsłynniejszym salonie kosmetycznym w Berlinie.
- A o której ta szopka się zaczyna?
- O ósmej chyba…spytam Billa, jak skończy próbę.
- No to idziemy. Jeśli chcesz to zrobię ci makijaż – zaproponowała Desire. Bardzo lubiła malować Cat, bo rzadko spotykało się kogoś o tak harmonijnych rysach twarzy i wyrazistej oprawie oczu.
- Pewnie, że chcę. Ja musiałabym malować się trzy godziny, a i tak nie wyszłoby mi to tak dobrze, jak tobie…- przerwało jej dzwonienie komórki, dochodzące z jej torby.
Cat zdziwiła się, bo nie był to jej ustawiony dzwonek, ale szybko zrozumiała, że Bill musiał zostawić swój telefon u niej. Rzeczywiście – wyjęła z torby mały aparacik i spojrzała na wyświetlacz.
- To telefon Billa. I dzwoni jakaś Nina… - stwierdziła. – Nie będę odbierać, zadzwoni później.
- Słusznie. To głupia flądra – powiedziała Desire z nutą złośliwości.
- Znasz ją?
- Tak, to asystentka fotografa chłopaków, Franza. On jest świetny, ale ona…- Des pokręciła głową z przymkniętymi oczami.
- No co?
- Nic, nie lubię jej po prostu. Jest młodsza od ciebie, a zachowuje się, jakby pozjadała wszystkie rozumy. No i leci na Billa…
- Coś ty?! – wytrzeszczyła oczy Cat. – Serio?
- Jasne, zawsze do niego podbijała. Pamiętasz taką sesję chłopaków, jedną z pierwszych, na białym tle?
- Hmm…no coś mi się kojarzy…
- To właśnie Franz robił te zdjęcia. A ona mu „asystowała”…- Desire zgięła kilka razy palce wskazujące. – Zdaje się, że nawet kręcili ze sobą coś tam przez chwilę, ale Billowi szybko przeszło. Nic konkretnego nie wiem, Toma spytaj kiedyś. A teraz siadaj, zrobimy cię na bóstwo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez reinigen dnia Wto 19:30, 11 Lip 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Wto 19:10, 11 Lip 2006 Powrót do góry

czytam...

EDIT :
eeeeee... xD
Ekhem...no to tak : bylo swietne, naprawde swietne. Dlaczego tak krotko ? Razz
A co to takich scen to mysle, ze nie musisz ich wycinac xP


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIKA
:(
:(



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:02, 12 Lip 2006 Powrót do góry

rewelacja i bajecznie wogóle extra, potem coś jeszcze dopisze bo teraz już musze spadać buziolki


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reinigen




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:16, 13 Lip 2006 Powrót do góry

O siódmej wszyscy byli już gotowi do wyjazdu. Zwykle chodzili do klubu pieszo, ale dziś zapowiadał się tam spory tłumek, właściciel musiał nawet wprowadzić wejściówki, bo wieść o występie Tokio Hotel bardzo szybko się rozeszła i istniało ryzyko, że przybyłe fanki rozniosą cały budynek. Wobec tego David wpakował ich wszystkich do vana i dowiózł bezpiecznie na miejsce. Cat na początku siedziała wraz z Billem za kulisami, ale tuż przed występem dołączyła do reszty tancerzy, bawiących się pod sceną. Natychmiast Monica przywołała ją ruchem ręki, a Zack podał kokosowego drinka.
- I co?! – wrzasnął jej do ucha, bo przy puszczanej przez DJ-a muzyce inny sposób komunikacji był niemal niemożliwy.
- Zaraz wychodzą! Już są gotowi!
Grupa taneczna była tu całkowicie incognito, więc każdy z nich wreszcie mógł ubrać się jak chciał. Na występy zwykle ubierano ich bardzo podobnie, a już na pewno w jednakowe kolory. Ostatnio na przykład byli czerwono – czarni. Dziś natomiast dobierali sobie stroje zupełnie oddzielnie, ale i tak tworzyli całkiem zgrabną całość: wszyscy mieli na sobie luźne, ale dobrze skrojone dżinsy i czarne adidasy, w których najwygodniej się tańczyło. Różnili się tylko górą, chociaż i tak dziewczyny zdumiewającym przypadkiem utrzymywały się w tonacji czarnej, a chłopcy – w granatowej. Monica miała na sobie czarne, przewiewne bolerko, Maia obcisły t-shirt, Cat gorset, a top Gosee przypominał raczej zawiązany na wysokości biustu pas materiału. Chłopaki zaparli się na klasyczne koszulki, przy czym tylko Tore nie miał na piersi żadnego nadruku. Paolo z daleka świecił wielkim logo Tokio Hotel, Kacper nosił napis „Jestem leniwy, ale się staram”, a Zack, nie wiadomo skąd, skombinował koszulkę z krzyczącym wielkimi literami hasłem „MAM OKRES”. Raczej zdecydowanie wyróżniali się wszyscy z tłumu rozemocjonowanych nastolatek w krótkich i, nie wiedzieć czemu, koniecznie białych spódniczkach i topach w najprzeróżniejszych odblaskowych kolorkach.
Wreszcie DJ przestał znęcać się nad przybyłymi i ogłosił występ TH. Tancerze przemieścili się sprawnie pod samą scenę i stanęli w ten sposób, że chłopcy utworzyli za dziewczynami mur, żeby zapobiec ich stratowaniu przez stadko nadgorliwych fanek. Pierwszy na scenę wyszedł Gustav, a właściwie Gustav i jego pałeczki. Potem Georg z basówką, a za nim, witany entuzjastycznym wrzaskiem, Tom. Bill wybiegł ostatni, z uniesionymi do góry rękami. Poczekali, aż pierwsza wrzawa przycichnie i rozpoczęli występ od „Durch den monsun”.
Cat świetnie się bawiła, obserwując szalejącego nad nią Billa i resztę. Nigdy nie miała okazji podziwiać ich występu ze strony przeciętnego widza i dopiero teraz widziała, jak na czoło Billa, w miarę śpiewania, występują krople srebrzystego potu, jakie zblazowane miny robi Tom podczas gitarowych riffów i tym podobne. Najspokojniejszy był chyba Georg, bo nawet flegmatyczny zwykle Gustav zaciskał czasem wargi w wąską kreskę przy szczególnie trudnych przejściach. Dziewczyna nie bała się tłumu, bo skutecznie odgradzali ją od niego rozbudowani koledzy z zespołu, więc skakała przy „Schrei!” i wariowała z dziewczynami przy „Unendlichkeit”. Przedostatnie było „Leb die sekunde”, przy którym wszyscy tancerze, jak jeden mąż, stracili głosy, bo darli się razem z Billem niemiłosiernie.
To, że chłopcy zakończą występ utworem „Rette mich”, było zaplanowane. Ale to, że w pewnym momencie Bill podejdzie do stojącej w pierwszym rzędzie Cat i wciągnie ją na scenę – to już zaplanowane nie było. Zdziwieni tancerze unieśli dziewczynę do góry, a Bill przyciągnął ją do siebie i ustawił bokiem do publiczności, a przodem do siebie samego. Na początku zdenerwowana, Cat po chwili uspokoiła się, czując palce Billa na swoim policzku. Zapomniała o publiczności i zaczęła cieszyć się chwilą: oboje czuli, że Bill śpiewa to tylko dla niej. Tłumek w dole sceny wydał zbiorowe westchnienie, bo widok był naprawdę wspaniały: on wysoki i szczupły, ona smukła i zgrabna. Wydali się nagle jak para nie z tego świata: piękni, młodzi i tak szczęśliwie zakochani…
- Ich schaffs nicht ohne dich…- śpiewał Bill, patrząc dziewczynie w oczy i opuszkiem palców gładząc ją po policzku. – Komm und rette mich…rette mich…
Cat zaszkliły się oczy. Jej ukochany mężczyzna stał oto naprzeciwko, piękny i silny jak młody Bóg, uwielbiany przez setki dziewcząt i pożądany przez tysiące kobiet, a w tym momencie istniał i śpiewał wyłącznie dla niej samej. Nie chciała się po babsku rozczulić, ale nie mogła opanować łzy spływającej jej po policzku. Bill musiał to zauważyć, bo nagle objął ją ramieniem i przytulił do siebie tak, żeby nikt nie mógł widzieć jej twarzy.
- Dich und mich…dich und mich…- śpiewał, choć głos lekko mu się złamał ze wzruszenia.
Publiczność doskonale zdawała sobie sprawę tego, co dzieje się między tymi dwojgiem, wszyscy stali w miejscu jak zaczarowani i po prostu przyglądali się cudownej scenie miłości. Ocknęli się dopiero, gdy przy ostatnim „rette mich” Bill ujął w dłonie twarz Cat i złożył na jej ustach długi, czuły pocałunek…

*

Następnego dnia rano wszyscy biegali po całym hotelu w gorączkowych przygotowaniach do finałowego występu. Zapowiadało się ogromne widowisko, bo chłopcy z TH żegnali się ze sceną na jakiś czas. Trzy czwarte składu nadal spętane było obowiązkiem szkolnym, a wakacje już się kończyły, więc kolejne koncerty stały pod znakiem zapytania. David postanowił zakończyć trasę naprawdę mocnym akcentem. Sylvia od siódmej rano pracowała z tancerzami w specjalnie przystosowanej do tego sali treningowej, technicy co jakiś czas cwałowali hallem z naręczami kabli i innego niezrozumiałego sprzętu, a menadżer łaził w tę i z powrotem, zatrzymując się tylko po to, aby na kogoś nawrzeszczeć.
Cat ociekała potem, jak wszyscy na sali, więc gdy tylko Sylvia ogłosiła piętnaście minut przerwy, dziewczyna chwyciła ręcznik i poleciała do Desire. Kochana stylistka natychmiast opryskała ją wodą termalną w sprayu i wzmocniła upięcie włosów, żeby nie wpadały jej w oczy.
- Dziewczyno, ty się zamęczysz…
- Nie przesadzaj Des – wydusiła z siebie Cat między łykami wody mineralnej. – Wszyscy tak wyglądają.
- Widziałam Maię, wcale nie była taka blada.
- Bo ona się ślicznie opala. A ja nie – ucięła Cat i pożegnała przyjaciółkę, bo Sylvia już wołała ich z powrotem na salę.
Przy wyjściu z pokoju Desire minęła się z Billem i cmoknęli się w przelocie.
- Cholera…- Bill wszedł do środka w raczej średnim nastroju.
- Co jest?
- Widziałaś ją?! Odetchnę z ulgą, jak ten cały cyrk się skończy.
Desire umilkła. Uważnie obserwowała Cat od jakiegoś czasu i też niepokoiły ją chwilowe zasłabnięcia dziewczyny, nagła bladość na twarzy i przerywany oddech, ale nie chciała teraz dzielić się tym z Billem.
- Czy David ci mówił, o której mam zacząć charakteryzację?
- Tak, właśnie z tym przyszedłem. Od trzeciej robisz tancerzy, o piątej nas. Koncert o siódmej. – odpowiedział Bill nieuważnie i machnął ręką, opuszczając pokój.
Zamierzał pójść do Sylvii, ale była już najwyższa pora zbierać się na wywiad dla Bravo.
Wrócili przed czwartą i od razu poleciał do Cat. Chodzili sobie razem po muszli koncertowej, patrzyli, jak ekipa kończy dekoracje i wygłupiali się z Tomem, parodiującym układ taneczny.
- Jesteś zmęczona – Bill troskliwie pogłaskał dziewczynę po głowie.
- Nie przesadzaj, to normalne po treningu. Zresztą dzis już ostatni koncert. Potem odpocznę.
- Potem zagrasz w filmie.
- Jeszcze się nie zdecydowałam, wiesz przecież.
- Mnie nie nabierzesz kochanie. Oczy ci się świecą, jak mówisz o tej roli – uśmiechnął się przebiegle Bill. – A ja, cholera jasna, muszę za kilka dni wrócić do szkoły…
- Nie martw się – pocałowała go. – Coś wymyślimy i będzie dobrze. Sylvia nas woła chyba. Idziemy?
- Musimy – westchnął. Podeszli do stojącej w drzwiach hali choreografki.
- Za pół godziny macie makijaż, a teraz chodźcie coś zjeść, bo David się piekli. Przejechał się po Desire już.
- Za co?! – oburzyła się Cat.
- A kto go tam wie. Chodźmy. – Sylvia zaprowadziła ich do pokoju pełnego smakołyków. Na miejscu byli już wszyscy tancerze, obżerający się owocami, a także zapłakana Desire. Na pytanie Cat, co się stało, załzawiła się jeszcze bardziej.
- David na mnie naskoczył. Powiedział, że już dawno powinnam charakteryzować tancerzy, bo inaczej nie zdążymy na koncert i że powinnam się bardziej przykładać do swojej pracy i takie tam…
Cat rzuciła się pocieszać strapioną dziewczynę, a w Davida ciskać gromami.
- Jesteś podłym sukinsynem, wyżywasz się na niej, bo sam masz opóźnienia! Zajmij się swoją robotą, gadaj ze sponsorami i odczep się od reszty ekipy, a wszyscy będą szczęśliwi!
- Chyba zapominasz, do kogo mówisz! – wściekł się David. – Jestem twoim menadżerem tylko z dobrej woli! Nic nie podpisywaliśmy i mogę w każdej chwili zostawić cię samą sobie! Zobaczymy, jak sobie poradzisz!
- Masz rację – wycedziła chłodno Cat. – Jesteś dla mnie nikim w pełnym znaczeniu tego słowa. To ostatni występ, na którym mnie pośrednio reprezentujesz i po nim się żegnamy.
Odwróciła się i poszła do stołu. Bill podał jej colę i spytał, o czym gadała z menadżerem.
- On nie jest moim menadżerem. Nigdy nie był. Idę zadzwonić…- wstała i wyszła z sali.
Ta chwila była decydująca: Cat postanowiła przyjąć propozycję Camerona. Wystarczył jeden telefon. Reżyser był zachwycony i powiedział, że już wysyła do niej swojego asystenta. A na razie Cat poszła do Desire na makijaż.
Wizażystka pomalowała jej oczy ciemnofioletowym, połyskującym cieniem i wykańczała je czarną kredką, kiedy wreszcie powiedziała, co jej leży na duszy.
- Narobiłam ci kłopotów…- szepnęła zmartwiona.
- Przeciwnie Des, wyświadczyłaś mi przysługę. Nie przejmuj się w żadnym wypadku. Słuchaj, a co ty będziesz robić po tym koncercie? Trasa się kończy przecież.
- Tak, trasa, a wraz z nią mój kontrakt. Bardzo lubię chłopaków, ale z Davidem nie chcę już pracować. Poszukam zajęcia w jakimś salonie kosmetycznym, mam naprawdę dobry dyplom i doświadczenie. Na pewno cos znajdę. Jak ci się podoba? – obróciła jej fotel w stronę lustra.
- Pięknie! – autentycznie zachwyciła się Cat. Przypomniała sobie, że kiedyś Sylvia mówiła jej o doświadczeniu Desire. Ta dziewczyna naprawdę była najlepsza!
Des poszła malować Billa, a Cat – przebierać się do występu. Włożyła szerokie czarne spodnie z paskami na nogawkach, intensywnie pomarańczowy, obcisły bezrękawnik i na to ciemnozieloną bluzkę z siatki. Sznurując adidasy, układała plan załatwienia sobie kilku wolnych miesięcy na studiach. Kiedy wychodziła na zasłonięty kurtyną fragment sceny, miała już obmyśloną strategię.
- Znów nie mam kostki!!! – wrzasnął Tom, zakładając gitarę na szyję.
Na scenie panował zwykły, przedkoncertowy rozgardiasz. Gustav biegał w poszukiwaniu swoich pałeczek, Desire opylała Georga lakierem do włosów, a tancerze na własną rękę przesuwali nagłośnienie, bo nagle okazało się, że mają za mało miejsca do występu. Cat wyszła stamtąd w poszukiwaniu spokoju. I znalazła Billa.
- Stało się coś, kotku? – spytał, odgarniając jej włosy z twarzy. Desire nie ułożyła jej dziś konkretnej fryzury, tylko usztywniła włosy pianką i rozprostowała żelazkiem fryzjerskim.
- Dzwoniłam do Camerona. Przyjęłam propozycję.
- Tak myślałem… - uśmiechnął się. – Będziesz wspaniałą aktorką. David zrobił ci przykrość, tak?
- Nie, mi tylko przeszkadza, że oddychamy tym samym powietrzem – odparła ponuro.
- Nie przejmuj się, on ma dzisiaj zły dzień. Ciekawe co mu jest, swoją drogą… - spojrzał na menadżera, który, czerwony na twarzy, darł się na jakiegoś technika.
- Zwariował – powiedziała słodko Cat. – Kocham cię, wiesz?
Przytulił jej głowę do swojej piersi.
- Wiem, wiem…moje słonko…
Na scenie Tom zaryczał niczym zarzynany bawół, a Gustav testował bębny, waląc w nie bez opamiętania. Znalazł już swoje pałeczki, jednak wydawało się, że tym razem kostka Toma zaginęła bezpowrotnie. Nieszczęsny gitarzysta wybiegł za kulisy i momentalnie wpadł na całujących się Billa i Cat.
- Ja nie wiem, to jest jakiś dom wariatów! Cat, coś ty zrobiła Davidowi, że mu na mózg padło?
- Nic mu nie zrobiła – włączyła się Sylvia, przechodząc. – Dziś rano dostał telefon od asystenta Jamesa Camerona.
- No i co z tego? – zaciekawił się Bill.
- No i ten asystent pytał, czy David ma z Cat podpisany jakiś kontrakt, bo jeśli nie, to oni jej znajdą menadżera z dłuższym stażem i lepszymi kwalifikacjami.
- To by wiele wyjaśniało – wybuchnął śmiechem Tom.
- Aha, i jeszcze powiedział mu, ile Cat ma za swoją rolę dostać – przypomniała sobie Sylvia.- Dwanaście milionów dolarów, z tego, co pamiętam.
- O mamo…- przysiadła z wrażenia przyszła aktorka.
- Dobrze, przynajmniej kupisz mi coś ładnego na urodziny – roześmiał się Bill.
- A mi nową kostkę – mruknął Tom, bezsensownie przeszukując torbę na mikrofony.
Rozległ się gong bezwzględnie wzywający wszystkich na scenę. Do rozpoczęcia koncertu zostało kilka minut, sala była pełna.
- Przepadłem…- skwitował Tom.
- Może jednak nie – powiedziała schodząca ze sceny Desire i podała mu kostkę. – Była na perkusji.
Tylko początek okazał się taki narwany, sam koncert przebiegał spokojnie. Bill bezbłędnie wykonał swój kawałek układu tanecznego podczas „Rette mich”, zachwycona publiczność śpiewała razem z nim, a tancerze nie kopnęli się w żadnym miejscu. Jako przedostatni utwór chłopcy zaczęli grać „Schrei!”. Taniec do tej piosenki był bardzo żywiołowy i męczący, ale grupa dawała z siebie wszystko i wychodziło im doprawdy znakomicie.
Wtedy właśnie Cat zemdlała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Czw 12:39, 13 Lip 2006 Powrót do góry

O_o ZONK...
Czemu przerwalas w takim momencie ? Chcesz zebym umarla z ciekawosci ? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Czw 17:55, 13 Lip 2006 Powrót do góry

Omg... Czemu przerwałaś w takim momencie?!? ja chce więcej!! to opowiadanie jest wspaniałe!!
KIKA
:(
:(



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:08, 13 Lip 2006 Powrót do góry

jeny poprostu bomba, prosze daj jeszcze dzis nowy parcik Very Happy świetnie kocham to opko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reinigen




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:57, 13 Lip 2006 Powrót do góry

Nowy parcik jeszcze dzis dodaję zupelnie wyjątkowo, especially for KIKA i z dedykacja dla niej i Veren. W życiu nie przypuszczałam, że będę miała dwie tak wierne i wspaniałe czytelniczki:) Dziekuje wam bardzo bardzo
PS. Pracuje nad nowym opkiem i nawet fajne mi wychodzi. Chciałam zeby to byla jednopartowka, ale cos przydlugie mi wychodzi. Mam dodac czy skupic sie tylko na tym?



Kiedy otworzyła oczy, szybko zrozumiała, że leży w szpitalu. Wokół było biało i sterylnie, łóżko miało charakterystyczną wywieszkę na opis choroby, a nad nią samą pochylał się młody lekarz.
- Jak się pani czuje? – mówił po angielsku.
- Kręci mi się w głowie, ale czuję się nieźle. Gdzie jestem? – spytała, wodząc wciąż lekko nieprzytomnym wzrokiem po pomieszczeniu.
- W prywatnej klinice w Berlinie.
- Czy jest tu Bill?
- Tak, pani partner czeka na zewnątrz, zaraz go poproszę, jeśli ma pani takie życzenie. Jest tu także kilka innych osób. Nalegam jednak, żeby pozostała pani w łóżku, jest pani bardzo osłabiona.
- Dobrze, tylko chciałabym usiąść…- spróbowała się podnieść na rękach, ale natychmiast poczuła się, jak na karuzeli. Podbiegła pielęgniarka i podniosła górną część łóżka. – Dziękuję…
- Gdyby pani czegoś potrzebowała, proszę wezwać pielęgniarkę, tu jest przycisk. Już proszę pani gości – lekarz uśmiechnął się miło i położył dłoń na klamce.
- Dobrze, dziękuję…
Do pokoju wszedł prawie cały skład Tokio Hotel, a wraz z nimi Desire, Sylvia i człowiek, którego Cat nie znała. Billa nie było.
- Jak się czujesz? – spytał zatroskany Tom, siadając na jej łóżku.
- W porządku, tylko nie wiem co się właściwie stało.
- Zemdlałaś na scenie – wyjaśniła Sylvia. –W środku układu. Bill natychmiast to zauważył i przestał śpiewać. Wyniósł cię stamtąd na rękach, a chłopaki przeprosili publiczność i przerwali koncert. Bill uparł się, żeby przywieźć cię tutaj, bo to najlepsza klinika w Berlinie. Zaraz tu będzie, kończy załatwiać formalności w związku z opłatami…
- Zostanie pani tu przez najbliższy tydzień, a wszelkie koszty pokryjemy oczywiście my – odezwał się nieznajomy mężczyzna, stojący obok Desire. – Jestem Sean O’Brien, osobisty asystent Jamesa Camerona i, jeśli takie będzie pani życzenie, pani przyszły menadżer.
- Catatonia Sovereignty – podała mu rękę.
- Jeśli będzie pan umiał to wymówić…- mruknął Bill, wchodząc do pokoju i siadając koło Toma.
- Zapewnimy pani najlepszą, najbardziej fachową opiekę lekarską, już sprowadziliśmy z Polski historię pani choroby. W ciągu najbliższego tygodnia przejdzie pani szereg zabiegów wzmacniających, zaleconych przez tutejszych lekarzy. Jeśli ma pani jakieś specjalne życzenia…
- Tak, chciałabym, żeby powiadomiono moich rodziców, przecież to na pewno będzie w telewizji…
- Już się tym zajęliśmy, wiedzą o wszystkim i życzą pani zdrowia. Czy mogę coś jeszcze dla pani zrobić?
- Owszem. Byłabym wdzięczna, gdyby mówił mi pan po imieniu. Cat po prostu – uśmiechnęła się do niego.
- Tylko pod warunkiem, że pani będzie zwracała się do mnie tak samo – odwzajemnił uśmiech.
- Chciałabym zobaczyć minę Davida – zachichotała Desire.
Cat chciała z nimi porozmawiać, ale nagle poczuła gwałtowny przypływ senności i nie mogła powstrzymać ziewnięcia.
- Przepraszam…
- Ależ to nic, zaaplikowano ci sporą dawkę leków, potrzebujesz snu. Wrócimy, kiedy się wybudzisz – wyganiał towarzystwo Georg.
- Ja zostanę. – cicho, ale twardo oznajmił Bill. – Powiedzcie Davidowi, żeby się nie rzucał, bo inaczej sam będzie śpiewał na następnym koncercie.
I rzeczywiście został, bo, gdy Cat obudziła się osiem godzin później, drzemał oparty czołem o kant jej łóżka. Do pokoju wszedł ten sam lekarz, co wczoraj.
- Dzień dobry. Jak się pani czuje?
- Całkiem dobrze, dziękuję. Dawno tak nie wypoczęłam. Ale…- spojrzała na śpiącego Billa. – jemu przydałby się porządny sen w normalnym łóżku.
- Próbowałem zapewnić pani partnera, że zawiadomimy go, gdy tylko się pani obudzi. Chciałem namówić go na powrót do domu lub skorzystanie z jednego z naszych pokoi, ale nie dał się przekonać…
- No tak, to może ja spróbuję. – Cat nie była zdziwiona.
- Tak chyba będzie najlepiej. Za kilka minut podamy pani śniadanie, a potem rozpoczniemy zabiegi.
- Oczywiście – skinęła głową i lekarz wyszedł.
Pogłaskała Billa po policzku, delikatnie i kochająco. Podniósł głowę, patrząc na nią nieco nieprzytomnie.
- Jesteś piękna –powiedział tylko.
- Idź do hotelu kochanie, wyśpij się. Nic mi nie jest przecież, no i stale jestem pod opieką.
- Nie zostawię cię tu samej!
- Nie wygłupiaj się, jak to samej! Tu ciągle jest pełno lekarzy, zaraz mam zabiegi. Idź, wyśpij się porządnie, a jutro mnie odwiedzisz. Proszę, zrób to dla mnie…
- Ale…- zaczął Bill i przerwał, bo do pokoju wszedł Tom.
- No wreszcie! Tom, weź swojego braciszka i połóż go do jakiegoś łóżka. On potrzebuje snu zdecydowanie bardziej niż ja. – Cat spojrzała na niego prosząco.
- Właśnie po to przyszedłem. Chodź Bill, daj Cat odpocząć. Nie denerwuj ludzi.
Bill wstał i pocałował Cat w czoło.
- Przyjdę jutro, dobrze?
Skinęła głową i z westchnieniem ulgi oparła się o poduszkę.

*

Po bitym tygodniu spędzonym na leżeniu, jedzeniu i monotonnych zabiegach, każdy dostałby świra. Bill wiedział o tym, więc przychodził do Cat jak mógł najczęściej. Wreszcie mieli trochę czasu dla siebie, dlatego też całymi godzinami potrafili leżeć obok siebie, rozmawiać na kilka ważnych i mnóstwo nieważnych tematów, a po rozstaniach dzwonić do siebie na parę kolejnych godzin pogaduszek. Tak naprawdę, dla Cat były to bardzo przyjemne chwile: miała przy sobie ukochanego mężczyznę, odpoczywała jak nigdy w życiu i cieszyła się na myśl o przyszłości. Kiedy poprzednio była w szpitalu, leżała tam bez przerwy przez cztery miesiące, więc w porównaniu z tamtym, ten pobyt był czystą rozkoszą. W trakcie długich rozmów z Billem, ustalili mniej więcej plan na przyszłe miesiące. Nie było to zresztą tak trudne, gdyż ich obowiązki mówiły same za siebie: Bill musiał wrócić do szkoły, a Cat wymyślić sposób na połączenie studiów prawniczych w Polsce z kręceniem filmu w Ameryce Północnej.
Sean zabrał ją do Stanów od razu po załatwieniu indywidualnego toku studiów w Lublinie i wizycie w domu rodzinnym dziewczyny. Do samolotu wsiedli z błogosławieństwem rodziców Cat i mnóstwem smakołyków „na drogę”. W czasie wielogodzinnej podróży Sean wytłumaczył jej, na czym polega praca nad filmem, jakie są warunki jej kontraktu i czego może się spodziewać na miejscu. Niby zrozumiała, ale rzeczywistość i tak przekroczyła jej najśmielsze oczekiwania.
Hollywood było…jasne. Tylko to jedno słowo oddawało w pełni obraz fabryki snów. W ciągu dnia ulice były wypełnione słońcem, w nocy zaś rzęsiście oświetlone neonami, reklamującymi dosłownie wszystko, od ekskluzywnej biżuterii po podpaski. Cat brakowało nocnej ciszy i spokojnej ciemności do tego stopnia, że dziwiła się ludziom, którym wieczna wrzawa i jasność nie przeszkadzały we śnie. Potem odkryła, o co w tym chodzi: w Hollywood się po prostu nie spało.
James przywitał ją jak dobrą znajomą, wręczył ostateczną wersję scenariusza (w trakcie zdjęć poprawianą co najmniej dwudziestokrotnie) i posłał do luksusowej przyczepy na długi wypoczynek.
- Wyśpij się teraz za całe pięć miesięcy – powiedział. Wtedy się z tego śmiała…
Upłynęło sporo czasu, zanim przyzwyczaiła się do mijającego ją po drodze na plan Sean’a Connery, pozdrowień z ust Kim Basinger i tym podobnych historii. Na zdziwienie jednak nie było czasu: James okazał się być tytanem pracy. Kręcił niemal bez przerwy, w dzień i w nocy, a grająca główną rolę Cat najczęściej słaniała się na nogach ze zmęczenia. Sypiała po kątach, na krzesłach i elementach scenografii, a i to tylko wtedy, gdy kręcono akurat scenę bez jej udziału. Na szczęście nie miała problemów z językiem i bardzo szybko przyswajała sobie scenariusz. Sam Cameron był tym przyjemnie zaskoczony i nie denerwował się nawet, gdy zmarnowała parę godzin, bo nie mogła przełamać wstydu przed sceną łóżkową z własnym idolem z czasów dojrzewania – Tomem Cruise’m. Musiała się jednak również uczyć, więc nieraz widywano ją o drugiej w nocy, siedzącą cichutko w kąciku planu i czytającą polski podręcznik do prawa pracy. W październiku całkiem przystosowała się do nowego trybu życia, a pod koniec listopada mieli już wszystkie ujęcia. Do domu wrócić mogła dopiero na święta, bo pozostało sporo pracy przy promocji filmu. Musiała też zjawić się na światowej premierze dwudziestego grudnia. A Bill nie mógł przyjechać…
Przez te cztery miesiące kontaktowali się wyłącznie przez telefon i tęsknili za sobą jak nienormalni. Z tych krótkich rozmów Cat wywnioskowała jedynie, że Bill, tak jak i ona, ma mnóstwo pracy przy nowej płycie. Jej telefony zastawały go na sesji zdjęciowej lub w studio, a dzwoniła bardzo rano lub bardzo późno w nocy, gdyż dzieliło ich osiem godzin różnicy czasu.
Na premierę poszła w towarzystwie samego Camerona. Reżyser był wspaniały, otoczył ją troskliwą opieką, jak własną córkę i promieniował olbrzymią dumą, mówiąc o niej „Moje Odkrycie”. Wielkimi literami.
Dużo później Cat żartowała, że sława nie uderzyła jej do głowy chyba tylko ze zmęczenia. Bo faktycznie miała prawo uderzyć: niemal z minuty na minutę stała się gwiazdą i to światowego formatu. Oczy wszystkich reporterów zwrócone były właśnie na nią. Pisano o niej kilkustronicowe artykuły, filmowano każdy krok na czerwonym dywanie, a ona marzyła tylko o powrocie do domu i długim śnie we własnym łóżku. Sean na szczęście był prawdziwych profesjonalistą, chronił ją przed złośliwymi plotkami brukowców i trzymał paparazzich z daleka. Wynajął też doskonałego ochroniarza VIP-ów, Kevina, o którego podobno biły się wielkie sławy. Ochroniarz nie był typem czarnoskórego tłuściocha, był natomiast biały, smukły i zwinny jak pantera. Jego sokole oczy błyskawicznie omiatały przestrzeń wokół podopiecznej i bezbłędnie oceniały sytuację, a niesamowity refleks czynił z niego żywy pancerz ochronny. Miał koło trzydziestu lat, a zarabiał najwięcej w swojej branży, chociaż Cat mógłby chronić nawet za darmo: od pierwszej chwili pokochał ją jak rodzoną siostrę, której nigdy zresztą nie miał. Z wzajemnością. Przy nim Cat czuła się jak Whitney Houston w „Bodyguardzie”.
Wróciła do domu w samą Wigilię. Kevin pożegnał się z nią praktycznie pod drzwiami mieszkania jej rodziców i wrócił na święta do Stanów, ponownie mieli się spotkać dopiero na premierze „Córki Lucyfera” w Polsce. Rodzice odkarmili dziewczynę i opowiedzieli jej o wszystkich wiadomościach w telewizji na jej temat. Mówili, że we własnym kraju jest sławna, jak nikt. Nie wierzyła w to, aż do momentu, gdy pojechała na sesję do Lublina. Miasto oplakatowane było billboardami z filmu, przedstawiającymi zbliżenie jej własnej twarzy, mrocznej i gniewnej na tle ciepłego, jesiennego krajobrazu.
Na szczęście długie wieczorne i nocne godziny nad książkami dały rezultaty – Cat zdała wszystkie egzaminy i wolna, mogła pojechać do Warszawy na premierę i tam wreszcie spotkać się z Billem, który przyjechał specjalnie na tę okoliczność. Pojawiła się też reszta zespołu, ot tak, dla towarzystwa. Cat i Sean odebrali ich z lotniska.
Zobaczyła Billa, jak tylko wyszedł z bramki. Tłum fanów nie mógł im przeszkodzić: od razu padli sobie w ramiona i wyszeptali kilka słów, przeznaczonych wyłącznie dla swoich uszu.
- Czy mam ci się teraz kłaniać? – upewnił się Tom, kładąc bagaże i całując Cat na powitanie.- Mogę się kłaniać w sumie, ale wolałbym nie klękać na przykład…
- Wredny jak zwykle – szturchnęła go Cat i wycałowała Georga i Gustava.
- Całe Niemcy o ciebie pytają – roześmieli się i władowali się do vana. - Przywieźliśmy ci pozdrowienia.
Sean usiadł obok kierowcy i ruszyli. Wszyscy naraz wszystko sobie opowiadali, nie mogli przestać nawet w hotelu i w efekcie poszli spać dopiero po trzeciej w nocy.
- Ale mi tego brakowało… - mruknęła Cat, przytulając się w łóżku do Billa. I zasnęła, bezpieczna dzięki jego dłoni na swoich włosach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
reinigen




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 79 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:58, 13 Lip 2006 Powrót do góry

Aha, i Joq też bardzo chciałam podziękowaćSmile To tyle:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIKA
:(
:(



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 7:53, 14 Lip 2006 Powrót do góry

specially for me!!! thanks Very Happy dzięuje, dziękuje że tak szybko dajesz części, a co do nowego opowiadania to... skup isę na tym i na nowym Very Happy i wszystko będzie cacy. Piszesz poprostu świetnie i no kocham to opoiwadanie jest jednym z moich ulubionych Wink

ps. Ja chce jeszcze raz chce Very Happy specially for me!!! TODAYYYY plisssss Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Pią 11:35, 14 Lip 2006 Powrót do góry

dziękuję bardzo za de-de Smile Nie wiem, czy zasluzylam, ale i tak dziekuje Smile
Odcinek swietny, jak kazdy.
A co do nowego opo... hm... najlepiej, to jakbys sie skupila na dwoch Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)