Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Terakotowe Ciastko Reaktywejszyn! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Kto jest twoim ulubionym bohaterem?

Wiecznie nienajedzony i wrażliwy Gustav
30%
 30%  [ 3 ]
Spokojny i opanowany Marcus
10%
 10%  [ 1 ]
Zuchwały i ordynarny Tom
20%
 20%  [ 2 ]
Sentymelntalny i fumiasty Bill
40%
 40%  [ 4 ]
Silny i milczący Filip
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 10


Autor Wiadomość
Mały Szatanek
:(
:(



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wola wiecie gdzie to jest??

PostWysłany: Nie 19:13, 30 Lip 2006 Powrót do góry

Oh draga Blythe! Przepraszam że nie skomentowałam wcześniej twojego opowiadanaka bo nie wiedziałam ze wogóle ono istnieje!! (Niedawno wróciłam z obozu i nie nzdrobiłam wszystkich zaległości)

Twoje opoiadanie jest zajebiste!! Serio!! Przypadło mi do gustu! Posiada momenty pełne poczucia humoru oraz takie momenty w których człowiek nie wie co sie dalej będzie dziać. Pasują mi te wachania bo nigdy nie moge być pewna co sie za chwilke wydarzy!! Mam nadzieje z e to opowiadanie będzie miało równie wspaniały dalszy ciąg jak i początek!!Powdzenia w pisaniu!!
Buźka!! Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
blythe




Dołączył: 19 Lip 2006
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że jest nas dwie?

PostWysłany: Pon 14:12, 31 Lip 2006 Powrót do góry

Wybaczamy ci, bo twoje usprawiedliwienie jest bardzo wiarygodne, szczególnie o tej porze. Gorzej gdybyś tak napisała w roku szkolnym :p Cieszymy się, że opowiadanie ci się podoba, choć szkoda, że tak mało osób potrafi je docenić Very Happy No nieważne. Już się nad sobą nie użalamy. Dzisiaj wieczorem postaramy się dodać nową notkę. Pozdrawiamy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
blythe




Dołączył: 19 Lip 2006
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że jest nas dwie?

PostWysłany: Wto 15:32, 01 Sie 2006 Powrót do góry

Dziękujemy za wszystkie komentarze:
Asiullce (w szczególności Smile)
Vampirkowi
Heidi
Asiorkowi91
Cookierkowi
Zulozuli
Veren
i Małemu Szatankowi

Wiele dla nas znaczą Smile

-Rozdział X-

- Łaaa! Moja córunia kochana słucha się mamusi i rozwiesiła karteczki nad łóżkiem. Chodź, niech cię ucałuję. Widzisz? A ja ci nie ufałam.
Marla siedziała w pokoju Blythe, czekając na córkę, która kąpała się po treningu. Laura wyszła z Filipem, który miał ją oprowadzić po hotelu.
- Co? Ty chyba żartujesz!
- Nieważne. No to idziemy już, czy nie?
- Poczekaj jeszcze moment.
Po dziesięciu minutach siedziały już w obskurnej kafejce. Było w niej mało osób; śmierdziało tytoniowym dymem, ale stoliki był czyste. Sosnowe blaty aż lśniły. Zamówiły tylko jedną kawę (Marla) i cytrynową wodę mineralną (Blythe). Kubki, na szczęście, były umyte.
- Oh, jak tu miło i elegancko – mruknęła dziewczyna.
- Przynajmniej nikt nie będzie nam przeszkadzał. Musimy poważnie porozmawiać i dobrze wiesz o czym, młoda panno.
Córce momentalnie pogorszył się nastrój. Odstawiła niechętnie kubek, gwałtownie kładąc go na stół, tak, że wylało się trochę zawartości.
- Bądź, co bądź to jest twój ojciec! Wiem, że nie masz o nim dobrej opinii, ale rozmowa mu się należy.
Bee zawzięcie milczała. Zacisnęła mocno szczęki i wpatrywała się uparcie w stół.
- Blythe! Bee, popatrz mi w oczy. – dziewczyna niechętnie podniosła na nią wzrok. – Obiecaj mi, że z nim porozmawiasz! Proszę, zrób to dla mnie. – mimo, iż była to prośba, ton głosu zabraniał się jej sprzeciwiać.
- Obiecuję – mruknęła zła na siebie, że nie potrafi postawić się matce.
- No to mniej więcej cel wizyty mam z głowy – powiedziała zadowolona z siebie – Oh, Bee… Mówię ci, dom bez ciebie jest taki pusty. Chyba sobie sprawię coś do towarzystwa.
- Masz na myśli mężczyznę, czy kobietę? - roześmiał się Tygrys.
- No wiesz… - odpowiedziała Marla z tajemniczą miną, popijając kawę.
Jeżeli myślała, że to wystarczy, aby zaspokoić ciekawość jej córki, to bardzo się myliła.
- Ty mi tu nie popijaj kawy, tylko mów prawdę! Kogo spotkałaś?
- Ach, nikogo. O co ci chodzi? Że niby za stara jestem? – oburzyła się.
- Oh, matko, nie unoś się tak. Teraz właśnie utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że coś kręcisz.
- No dobra. Spotkałam dawnego kolegę. Ale to tylko przyjaźń! – wzbraniała się Marla.
- Mhm. Jasne – odpowiedziała córka, ale jej mina mówiła „gadaj sobie, ale ja i tak swoje wiem”. – Powiedz mu, że z niecierpliwością czekam, aż do poznam.
- Taaa, już sobie wyobrażam to wasze spotkanie. Tak jak poprzednim razem z Tomaszem. Pamiętasz?
- Ale on miał tylko cztery punkty na dziesięć!
- I właśnie dlatego nie chcę ci o nim mówić. Dlaczego musisz „punktować” wszystkich mężczyzn? Nie mogą być idealni.
- Nie wszystkich, tylko twoich! – skłamała bez mrugnięcia okiem Bee.
Nawet przed sobą nie chciała się przyznać, że punktuje chłopców. Na przykład taki Filip miałby o wiele więcej punktów, gdyby… Z zamyślenie wyrwał ją ostry głos matki.
- Widzisz? Znowu to robisz! Za każdym razem, gdy cię umoralniam, ty się po prostu wyłączasz – poskarżyła się.
- Przecież cię słuchałam!
- To o czym mówiłam?
- O tym, że cię nie słucham – wybuchnęła śmiechem ta młodsza.

***

- Ja nie mogę, jaki hotel! Proszę bardzo: winda, piękne żyrandole, czerwony dywan… A ja, co? Muszę mieszkać w jakieś spelunie…
- Oj, nie przesadzaj, matko. Dywany są bordowe – powiedziała Blythe, wybierając przy tym numer komórkowy Laury – No, gdzie jesteś? Gdzie cię zaprowadził? Aha, a ile jeszcze tam będziecie? No wiem, że są super, w końcu to moi znajomi. Dobra, przestań, nie ma sprawy. Papa. Mamo idź do pokoju, popraw sobie makijaż, czy nie wiem co. Ja na chwilę muszę skoczyć na dół do Karoliny, bo zostawiła otwarte i wzięła klucz.
- Boże, gdzie ta dziewczyna trzyma tusz do rzęs? – mówiła do siebie Marla, penetrując kosmetyczkę córki. – Ooo… Ale sobie ładny lakier kupiła. No nic, chyba będę musiała pomalować paznokcie…
Jak powiedziała, tak zrobiła. Właśnie wyciągała waciki, gdy usłyszała, że ktoś otwiera drzwi. Lakier przypadkiem wyślizgnął jej się z rąk, ale szybko go podniosła. To na pewno nie Bee - kroki były ciężkie i głośne. Zaraz też wywnioskowała, że tajemnicza postać rzuciła się na łóżko. Po chwili zaczął przemawiać. Bo to był chłopak.
- Jeżeli myślisz, że tym razem ujdzie ci to na płazem, to się grubo mylisz. Połamałaś mi pałeczkę – ok. zniosę. Uderzyłaś mnie pięścią w twarz – spoko, przeżyję. No, o siniaku nie wspomnę…
Marla dusiła się ze śmiechu, ale postanowiła nie przerywać tego zabawnego monologu. Może dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy. Skończyła malowanie paznokci u rąk i zabrała się za te „nożne”.
- To ja cię zaniosłem do kuchni, nakarmiłem, położyłem do łóżka! A ty jak mi się odwdzięczasz? Dlatego zrozum… Moja złość jest uzasadniona. Chyba nie myślałaś, że kiedy znajdę ulubioną koszulkę Metallici, umazaną czekoladą, po prostu oddam ją do prania. A tak w ogóle to nie wiem, jakim cudem ją ubrudziłaś. Oh, moja droga Blythe. Chowanie się w toalecie nie jest rozwiązaniem, dlatego wyjdź i staw czoło problemom życiowym jak przystało na młodą damę.
W tym momencie do pokoju wpadła Bee z Karoliną. Lekko je zamurowało na widok siedzącego bez koszulki na łóżku Gustava, ale to nic w porównaniu z jego miną, Przez moment patrzył na nie zdziwionym wzrokiem, ale chwilę później przeniósł go na drzwi od łazienki. Wskazywał palcem to w jedną to w drugą stronę, nic nie rozumiejąc. W końcu się opamiętał i otworzył toaletowe wrota.
Na podłodze, oparta o sedes, siedziała mama Blythe i zwijała się ze śmiechu.
- Co się stało? – spytał zdezorientowany Tygrysek.
- Właśnie malowałam paznokcie, gdy – tu przerwała, bo śmiech się nasilił – Twój chłopak wyznał ci miłość – tu już tłukła rękoma o ziemię.
- Gustav? – pisnęła oszołomiona Bee.
- Co? Nic takiego nie powiedziałem! – Odzyskał mowę chłopak.
- Mamo! – Dziewczyna pisnęła ponownie.
- Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.

***

- No to trzymaj się. I pamiętaj o karteczkach.
- Dobra, dobra. Do zobaczenia za… Ileś tam… Za jakieś półtora miesiąca. Acha i pamiętaj! Nie umawiaj się z tymi poniżej sześciu punktów!
- No to na razie, stara…
- Będzie mi ciebie brakować, chlip, chlip.
- Och mogłabyś przynajmniej bardziej umiejętnie udać wzruszenie.
Po uściskach nastąpiła „zmiana miejsc”.
- No, zięciu. Pilnuj, żeby nie zrobiła znowu czegoś głupiego – powiedziała do Gustava ze śmiechem – Oj, nie rób już takiej miny. – Masz się nią opiekować i tyle. A spróbuj zrobić jej coś złego, to…
- Mamo! – przerwała Bee – Daj spokój.
- No dobra. Chodź niech cię uściskam.
- No to na razie Gusti! – podała mu rękę Laura – Ale z tymi pałeczkami było niezłe…
Żegnali się tak jeszcze chwilę…
- Dzięki, że ze mną poszedłeś. Głupi Filip będzie jeszcze czegoś chciał ode mnie. Też się na niego wypnę.
- A dlaczego poprosiłaś najpierw go?
- Eee… Co? – to pytanie trochę ją zaskoczyło.
- No wiesz…Czemu nie zapytałaś od razu mnie?
- Hm… Że ten… Bo ja, wiesz, Filip zna moją mamę. Ja, hm… Mi trochę głupio było, że ten…
- Dobra, nieważne – przerwał zirytowany chłopak.
Resztę drogi przebyli w krępującym milczeniu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blythe dnia Czw 11:11, 01 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mały Szatanek
:(
:(



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wola wiecie gdzie to jest??

PostWysłany: Wto 16:01, 01 Sie 2006 Powrót do góry

Zajebiste!! Moment w którym Gustav "wyznawał" Blythe "miłość" był najlepszy!!Czekam na dalszą część!! Trzymcie sie cieplutko!!

Jupi jestem pierwsza!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:38, 02 Sie 2006 Powrót do góry

Witaj Smile
Na sam pocżątek podziękuję za dedykacje!Smile
I to jeszcze w szczególności.
Chyba nie zasłużyłam na to Smile
No, ale dziękuję bardzo!Całus.
A odcinek?
Jak odcinek...
Nie no joke(żart;)).
Znowu miałam wielki banan na twarzy.
Podobał mi się ten moment z rozmową miedzy Gustavem a mamą Blythe...Very Happy
Heh.
Z kąd Wy takie pomysły bierzecie?
Podziwiam was!Smile
Buziaki!Całus.
Asia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
heidi
:-)
:-)



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1220 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:52, 02 Sie 2006 Powrót do góry

Zauważyłam tylko jedną literówke, ale co tam literówka.

Znowu opko było zarąbiste, śmiałam się sama do siebie.
Tak samo jak Asiulla sądze, że ten `monolog Gustava był najlepszy Laughing
Zresztą całe opko było super i w ogóle, więc czekam na następną część! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
^Martoocha^
:(
:(



Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta pewność, że marzenia się nie spełniają? xD

PostWysłany: Śro 16:19, 02 Sie 2006 Powrót do góry

Blythe... weź mnie walnij w łeb wałkiem do ciasta!!!!!!!
jak ja mogłam zajrzeć tutaj dopiero teraz???
ale ze mnie pipidówa!!! hehehee
ogromnie was przepraszam ze dopiero teraz przeczytałam wasz BOSKIE opo i ze dopiero teraz komentuje.. no ale co zrobic... z głupotą to sie chyba ludzie rodzą Razz heh
a co do opowiadania to jest śliczne.. poprawia humori w ogole jest sweet...!!!!
mam nadzieje ze mi wybaczycie to "opoznienie"
z góry dziękuję i pozdrawiam...

Wasza Stała Czytelniczka Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vampirek
:-(
:-(



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Pią 17:33, 04 Sie 2006 Powrót do góry

Zebrałam się w sobie, żeby skomentować Very Happy
Już jest bardzo dobrze Very Happy Nic nie brakuje Very Happy
I czytam zawsze, ale czasami po prostu nie mam siły komentować Very Happy
I dzięki za dedykację Very Happy
Życzę weny, i czekam na cioąg dalszy Smile
Vampirek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
blythe




Dołączył: 19 Lip 2006
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że jest nas dwie?

PostWysłany: Sob 20:12, 05 Sie 2006 Powrót do góry

-Rozdział XI-

Dziękujemy wszystkim tym, którzy skomentowali to opowiadanie. Dziękujemy za Szkołę Rocka. Osiem godzin spędzonych w samochodzie bez klimatyzacji, gdy temperatrura wynosiła 32 stopnie... Robi swoje Razz


Byli po kolejnym koncercie w Ludwighafen. Co prawda Bee dziwnie się czuła, ale przypisywała to uczucie tremie.
- A wiesz, jak ma na drugie imię Gustav? – spytał Bill.
Siedzieli na zielonej kanapie w garderobie. Reszta pakowała sprzęt.
- Jak?
- Klaus Wolfgang!
- Hahaha! – Blythe pokładała się ze śmiechu – Jak? Wolf… Wogh… Wolfgang? Hehe, Woflgang Klaus!
W tym momencie do pomieszczenia wparowała reszta zespołu Tokio Hotel, zapewne słysząc ich słowa. Schafer popatrzył na nich spod byka. Bee próbowała się powstrzymać, ale i tak parsknęła śmiechem.
- Jaki Wolfgang? – spytał przez zaciśnięte zęby.
- Mozart! – odkrzyknęła dziewczyna i znowu zaczęła się rechotać.
Gustav zmierzył ich morderczym spojrzeniem.
- No, co? I tak wszyscy wiedzieli! – krzyknął w obronie Bill i zaczął uciekać.
Blythe zaczęła kaszleć. Czuła się bardzo nieswojo. Złapała się za głowę, bo cały świat zawirował. Już od rana odnosiła wrażenie, że coś ją rozkładało. „Oby nie grypa” – modliła się w duchu.
- Jesteś chora? – perkusista powoli zapominał, że był na nią zły.
- A co cię to?
- Przecież miałem się tobą opiekować!
- Chyba nie wziąłeś tych słów na serio? – zaczerwieniła się lekko, ale to raczej od gorączki.
- A dlaczego miałbym nie wziąć? W końcu powiedziała je moja teściowa.
- Przyszła teściowa, przyszła – rzucił Georg sadowiąc się koło nich.
- Oh… Przestańcie! – krzyknęła dosyć słabo Blythe, zrywając się z miejsca.
Zaraz pożałowała tego czynu, bo ledwo trzymała się na nogach.
- Ale mnie ścięło… - szepnęła do siebie.
- Idę po leki – powiedziała i usiadła.
Nie mogła wstać, za bardzo bolały ją plecy. Przypomniała sobie o kąpieli w fontannie i pomyślała, że jest definitywnie głupia.
- Czekaj, ja pójdę! – oświadczył zawsze skory do pomocy Gustav.
- Sama sobie poradzę – trzymała przy swoim dziewczyna.
- Daj spokój, przecież ty ledwo żyjesz. Nie bądź taka uparta i schowaj dumę do kieszeni, bo na pewno przyda ci się następnym razem – szybko wyszedł z pomieszczenia.
- Georg, ale powiedz mu, że nie trzeba. My zaraz jedziemy! – dalej się wykłócała, choć nikt nie wiedział z jakiego powodu.
- Mhm, jasne. Sama mu powiedz.
- Muszę mu przeszkodzić. Zaraz do niego pójdę…
Zerwała się i ruszyła powoli, trzymając się za jakieś meble. Co jest? Zakręciło jej się w głowie. Szła po omacku, bo jakiś cień przesłonił jej wzrok. Usłyszała jeszcze:
- Boże, Blythe – i zemdlała.

*

Georg ukończył kurs pierwszej pomocy jeszcze w podstawówce, ale na szczęście, udało mu się ocucić Bee bez większego problemu. Gdy Ala przyszła z jej lekami (Gustava zawołał menager) zobaczyła, że dziewczyna wygląda jak trup. Czoło miała rozpalone, a wzrok zamglony. Szybko wręczyła jej wszelakiego rodzaju syropy i tabletki i opatuliła ciepłym kocem. I kto by pomyślał, że jeszcze kilka godzin temu pełna życia tańczyła na koncercie? Oby tylko nie zaraziła reszty…
- Lepiej? - spytała cicho.
- Zimno mi – zaszczękała zębami tancerka.
Nie miała siły na to, żeby myśleć. Zasnęła.

***

Bee nie czuła się lepiej rano, w hotelu. Z tym, że teraz było jej gorąco, a mdłości zostały zastąpione suchym kaszlem. Nafaszerowali ją tyloma lekami, że powinna była wyzdrowieć w pół godziny, ale nie wyzdrowiała.
Po raz kolejny nawiedziła ją myśl: „po co ja tu przyjechałam?”. Ale szybko wybiła ją sobie z głowy, przecież nie było aż tak źle. Jedyny minus to to, że brakowało mamy i Laury, ale dzwoniła do nich już dwa razy. Próbowała być optymistką, mówiąc, że przynajmniej ominie ją trening, ale samotne siedzenie w pokoju było o wiele gorsze. Do złudzenia przypominało dzieciństwo.
Nawet telewizora nie miała, bo i po co, przecież jest tylko tancerką. Oba zespoły miały nawet kablówkę, ale kto by myślał o niej? No dobra, myśleli o niej. W krótkich przerwach między wyjazdami, wywiadami i występami, wszyscy do niej przychodzili. Czasami nawet z czymś do jedzenia. Ale częściej z tabletkami.
- Głupi Gustav. Nie zapomnę mu tego, miał się mną opiekować, a nie jeździć na jakieś głupie koncerty, zajadać się kurczakami i patrzeć na tyłki pustych blondynek. Aż mnie krew zalewa jak sobie pomyślę – użalała się nad sobą.
Była zła i miała gorączkę. To chyba tłumaczy te wszystkie głupoty, które nawygadywała i w ogóle to, że rozmawiała sama ze sobą. Przynajmniej tak myślała.
Następnego dnia była wykończona. Czuła się beznadziejnie, bolało ją gardło, głowa, plecy… Cała była obolała, a na dodatek doszedł do tego katar. Miała nadzieję, że wyzdrowieje do koncertu. Ledwo doczołgała się do autobusu. W oddali słyszała jeszcze jak zbierają się pozostali, ale już spała.

*
Ciekawe, co robi teraz Blythe… Już dawno z nią nie gadał. Pewnie znowu przyczepił się do niej ten cały Gustav. W ogóle to kim on jest? Myśli, że jak ma miliony fanek, to może sobie każdą laskę wyrwać? I jeszcze spała z nim w kuchni. Niewiadomo, co tam robili. Chociaż… Wiadomo. Gdy poszli do sklepu dowiedział się o nich wystarczająco dużo. Nakręcał sam siebie i był coraz bardziej zły. Filip szedł właśnie przez hol, którego ściany były wprost oblepione obrazami, gdy ujrzał nadchodzącego z drugiej strony Schafera.

*

Chodź na pozór wszystko między nimi było w porządku, Gustav był na nią zły za to, że to Filipa pierwszego poprosiła o pomoc. Może mu nie ufała? Możliwe, ale dalej był wściekły. W ogóle cały czas Filip i Filip… Jakieś bóstwo, czy co? I jeszcze spała mu na kolanach. Oh… Przywaliłby mu chętnie w tę chudą buźkę. Myśli, że jak wysoki to mu wszystko wolno?


***

Obydwoje szli przez korytarz, mierząc się zabójczymi spojrzeniami. Gdyby te mogły zabijać to pewnie nie przeżyliby tego wieczora. Przyspieszali krok coraz bardziej i w tym samym momencie doszli do pokoju Bee.
- Głupki przodem – mruknął Filip, gdy Gustav otwierał drzwi.
Schafer nic nie odpowiedział, ale z lekkim uśmieszkiem usiadł na fotelu, który był najbliżej Blythe. Drugi chłopak, nie mogąc znieść tego widoku, chwycił drugi i dosunął go do łóżka dziewczyny, ale i tak to Gustav był górą.
- Ooo… W końcu ktoś mnie odwiedził. Ale sobie porę wybraliście, akurat chce mi się spać. Co przynieśliście? – Tygrysek był zmęczony, ale najpierw postanowiła skorzystać z ich obecności.
- Ja mam ciastka czekoladowe – powiedział Filip.
- Łaaa, takie same, jak te, które jedliśmy w autokarze? Uwielbiam je! – dziewczyna rzuciła się na łakocie - A ty, Gustav? – spytała z pełną buzią.
- Ja ci przyniosłem masło czekoladowe.
- Nie gadaj! A masz ketchup? – zaśmiała się – Wiecie, strasznie jestem zmęczona – mruknęła zbolałym głosem, ale nie zrozumieli aluzji, więc zaczęła opowiadać o tym, ile korzyści ma z choroby.
- Nawet menagera u mnie była. Czujecie? Ona się nigdy do mnie nie odzywała, a teraz jaka troska.
- Ja bym do ciebie częściej wpadał, ale wiesz, obowiązki itp. Wczoraj miałem tyle roboty, bo wiesz, pracuję, nie tak jak co poniektórzy – zaczął opowiadać Filip, wysyłając znaczące spojrzenie Gustavowi. - Nie rozumiem ludzi, którzy nic nie robią, a kasę dostają tylko za wygląd.
- Pewnie gdybyś dobrze wyglądał, to byś zrozumiał – zgryźliwie pod nosem mruknął Schafer.
- Co ty powiedziałeś?
- Oh, mówiłem, że Blythe już kończą się słodycze.
- Tak? Ja słyszałem coś innego.
- Tak? To masz problem.
- Ja mam problem? A ty… - bronił się Filip.
- Chłopaki, przestańcie! Nie widzicie, że mi się chce spać? Już tyle podtekstów wam rzuciłam. Boże, jeszcze mi się tu kłócą. Idźcie już, wynocha. – wypchnęła zdezorientowanych chłopców za drzwi.

***

I znowu powtórzyła się sytuacja, w której szli korytarzem, mierząc się zabójczymi spojrzeniami. Gdy już mieli wejść do windy, przez przypadek zderzyli się ramionami.
- Masz coś? – powiedzieli równocześnie.
Przez chwilę przymierzali się do siebie pięściami. Filip uderzył Gustava w nos, z którego od razu trysnął strumień krwi. Jednak chłopak nie pozostał mu dłużny i po chwili nad okiem przeciwnika zaczął pojawiać się gigantycznych rozmiarów siniak. Z wrzaskiem rzucili się na się na siebie i upadli na ziemię, przy okazji strącając jakąś wazę. Huk ten wywabił z pokojów ich mieszkańców.
- Wy debile! Przestańcie natychmiast! – wydarła się Bee, która wyszła zaraz po usłyszeniu dziwnych odgłosów. – Dajcie już spokój! – dziewczyna na próżno próbowała ich uspokoić.
W końcu, zniecierpliwiona, postanowiła zainterweniować. Oni jednak nawet nie zauważyli jej obecności, bo gdy chciała ich rozdzielić, któryś niefortunnie uderzył ją trepem w policzek. Siła, z jaką dostała była tak silna, że aż ją odrzuciło. Tłum gapiów, których zdążyła uzbierać się już niezła grupka, wydał zbiorowe ochanie. A oni, jakby nigdy nic, bili się dalej. Dziewczyna ze złością tupnęła nogą, prychnęła i zacisnęła pięści. Weszła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
- Co za… chamy! – nie mogła znaleźć słów, żeby wyrazić jak bardzo się na nich zdenerwowała.
Cisnęła butem w ścianę, bo zawadził jej drogę. Klapek odbił się tak nieszczęśliwie, że uderzył w wazon z kwiatami. Woda z flakonu rozlała się po jej łóżku. Była doprowadzona do szału, a policzek dał o sobie znać. Rzuciła się na materac i przyłożyła twarz do poduszki, aby przytłumić wściekły ryk, który wydobył się z jej gardła chwilę później.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blythe dnia Czw 11:14, 01 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
heidi
:-)
:-)



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1220 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:19, 05 Sie 2006 Powrót do góry

Nowa część!

1 ;P

EDIT:

W ogóle nie mogłam sie skupić. Ale i tak przeczytałam.
Takiego opowiadania przegapić nie moge przecież, nie? ;>

Bosko, jak zawsze. Ciekawe co teraz stanie się z Bee xD
Może odeślą ją do domu? Może wyzdrowieje?
Nie wiem...więc czekam na next parta, buźka! Wink ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:00, 05 Sie 2006 Powrót do góry

Odcinek świetny.
Był jakiś inne niż wszystkie, nie?
Pisałyście go mając doła czy coś?
Tak odczułam.
I sie nie uśmiechałam, jak zawsze.
Ale to może przez mój humor.
Pozdrawiam!
Asia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
blythe




Dołączył: 19 Lip 2006
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że jest nas dwie?

PostWysłany: Śro 14:58, 09 Sie 2006 Powrót do góry

-Rozdział XII-

Co wtedy było? Siedziałyśmy i pisałyśmy... Nie sposób wszystkiego zapamiętać. To w końcu za co podziękujemy? Za trzecią piłeczkę, nie przypominającą piłeczki, za darmowe ciastka, za niezapomniane teksty... Piekarzu Piotrusiu dziękujemy za ciepłe bułeczki z czekoladą o 2 w nocy...

***

Miała ogromnego siniaka na policzku. Ale nie takiego, jakiego nabiła Gustavowi pod okiem – małego, którego łatwo zakryć pudrem. Jej przechodził przez całą kość policzkową, a do tego cholernie bolał. Nie odzywała się do żadnego z dwójki chłopaków, a oni nie mieli bladego pojęcia dlaczego. Nie wpuściła ich nawet do pokoju, nie chciała by ktokolwiek widział ją w takim stanie. Nos miała czerwony, ogromne wory pod oczami, usta popękane. Najlepszy efekt dawał jednak zielonkawy policzek. Choroba jeszcze nie minęła, a za godzinę miał się odbyć koncert. Postanowiła spędzić ją na doprowadzaniu się do normalnego stanu – przykleiła plaster na policzek, a resztę, która się pod nim nie zmieściła, zakryła pudrem. Tak samo jak cienie pod oczami. Nałożyła na nos duże okulary. No, wyglądała znośnie. Chwyciła torbę i poszła do autokaru.
Gdy tylko ruszyli, od razu wyżaliła się Billowi. Miała nadzieję, że choć raz nikomu nie wygada, ale się pomyliła. Gdy chłopak opowiedział już wszystko Gustavowi, ten zaczął ją przepraszać.
- Boże! – krzyknęła zirytowana Blythe – Przestań już i się odczep!
To się odczepił. W głębi serca Bee liczyła na to, że nie da jej spokoju. Trochę się zawiodła, ale nie przyznawała się do tego. Perkusista był zbyt dumny, żeby dalej się za nią uganiać.
A ona co? Tylko by chciała, żeby błagali ją o przebaczenie, a jak przyjdzie co do czego, to udaje nieugiętą. Głupia męska duma! Szlag by ich trafił. Wszystkich.
Wyszła na dwór. Już się ściemniało. Zrobiła głęboki wdech i orzeźwiające powietrze wywołało długi atak kaszlu.

***

Minęło dwadzieścia sześć dni od jej przyjazdu do Niemiec. Blythe poszła z Karoliną do centrum handlowego. Na szczęście gorączka już jej spadła i mogła się uważać za prawie zdrową. Jak zwykle wszyscy byli zajęci, a one się nudziły. Potrzebowały rozrywki, więc wygłupiały się latając od sklepu do sklepu. Ich relacje ulegały poprawie tylko, gdy były same. Oczywiście zdarzały się pragmatyczne i chłodne docinki, ale w towarzystwie były wobec siebie jeszcze gorsze.
Wchodziły do różnych sklepów i przymierzały drogie ubrania, lub wręcz przeciwnie - te tanie i śmieszne. Było przy tym dużo zabawy. Po godzinie znudziło im się, więc Blythe kupiła wodę mineralną i pluły nią z góry na ludzi. Ogólnie koncepcja była taka, że miały trafiać do fontanny, lecz czasem „przypadkowo” woda zmieniała kierunek. Gdy się już skończyła, a dziewczyny odpoczęły zaczęły ponownie maraton. Poszły do drogerii i zaczęły pryskać się perfumami. Kiedy wypróbowały wszystkie damskie chwyciły za te męskie, co było jeszcze bardziej zabawne. Zaczęły ganiać się po sklepie rozpylając na sobie próbki. W pewnym momencie Karolina feralnie nacisnęła na rozpylacz, tak, że ten wyskoczył wprost pod nogi ochroniarza, który przyglądał im się od dłuższej chwili.
- Blythe, co ty zrobiłaś? Zepsułaś perfum! – krzyknęła dziewczyna i zaczęły uciekać.
Kiedy były już wystarczająco daleko, Bee zauważyła manekina. Nie był taki zwykły, przedstawiał wizerunek mężczyzny reklamującego kąpielówki.
- Ale klata! – krzyknął Tygrysek – Karola, chodź, zrobisz mi zdjęcie z tym przystojniakiem.
Karolina zaczęła wyciągać aparat, a Blythe w tym czasie pozowała. Zarzuciła nogę na przedramię „mężczyzny” i objęła jego głowę ramieniem. Tancerka zrobiła zdjęcie akurat w momencie, gdy odpadła ma ręka. A zaraz potem głowa. Bee chwyciła górną część, Karola kończynę i zaczęły uciekać, słysząc w oddali wrzaski ekspedientki.
- Nie zdążyłyśmy zdjęć zrobić! – powiedziała z udawanym wyrzutem Bee, krztusząc się ze śmiechu.
Było im za mało rozrywki, a w centrum wolały się nie pokazywać. Rzuciły się więc biegiem do najbliższego supermarketu. Chciały kupić jedzenie na dzisiejszy seans, który miał odbyć się w pokoju Ali i Toli. Tyle, że one jeszcze o tym nie wiedziały.
Wożąc się nawzajem w wózku, zgarniały po drodze przypadkowe słodycze. Zabawa skończyła się, gdy niechcący wjechały w stoisko z bombonierkami. Pospiesznie uciekły z miejsca wypadku, kierując się w stronę kasy.
- W końcu świeże powietrze! – krzyknęła Blythe, kiedy były już na dworze – Wracajmy do hotelu, bo ten dzień jest jakiś pokręcony.
- Ale fajnie było, no nie? – spytała Karolina.
- Jasne, śmiechowo – zaśmiała się Bee.
Dobry humor nie opuszczał ich przez resztę dnia. Kiedy doszły do hotelu było po dwudziestej pierwszej. Na dworze dawno zapadł zmrok. Dziewczyny skierowały się prosto do pokoju „szefowych”.
- Puk, puk. Można?
Weszły do pomieszczenia, a Blythe rzuciła się na wolne łóżko, najprawdopodobniej należące do Toli.
- Z racji tego, że wam się nudzi, a my nie mamy telewizora, a my kupiłyśmy jedzenie, a wy…
- Sprężaj się – powiedziała Ala.
- A więc robimy sobie seans filmowy! – krzyknęła Bee sztucznie podekscytowanym głosem.
- Mi to wgraj – stwierdziła Tola wychodząc z łazienki – Co idzie na pierwszy plan?
- „The Ring” – rzuciła Karolina.
- Stare, ale jeszcze nie widziałam – powiedział Tygrysek włączając DVD.
Reszta rozłożyła jedzenie i usadowiła się wygodnie.
- Ja nie mogę! Te gwiazdy mają dobrze. My nawet telewizora nie mamy, a tu takie cuda.
- Co tam mamroczesz? Siadaj i oglądaj – zniecierpliwiła się Karolina.

30 minut później
- Blythe, nie gryź mi poduszki! – zdenerwowała się Tola.
- Kiedy ja się boję! – krzyknęła zrozpaczonym tonem Bee.
- Przecież to w ogóle nie jest straszne… - mruknęła Ala i pisnęła, bo zadzwonił telefon.
- Aaa! – wydarły się wszystkie.
Blythe zakryła głowę rękoma. Postanowiła, że w tej pozycji spędzi resztę życia.
Najodważniejsza (Karolina) podniosła słuchawkę, ale po drugiej stronie panowała głucha cisza.
- To pewnie chłopaki się z nas nabijają, przecież dobrze wiedzą, co oglądamy – uspokajała jasnowłosa członkini Blog 27, choć była tak samo przerażona jak reszta. Film trwał jeszcze dziesięć minut. Kiedy leciały końcowe napisy, do pokoju wpadł cały skład Tokio Hotel.
- Cześć! Co to za wrzaski były? –zapytał Tom z dziwnym uśmieszkiem.
Tygrysek tylko słyszał ich rozmowę, bo od godziny nie zmieniła pierwszej pozycji.
- Ej, Blythe co ty robisz? Jakaś odmiana jogi? Jaaa… Przecież ona się boi! – błysnął intelektem Bill.
- Nieprawda – dobiegł ich pisk dziewczyny.
Tom postanowił sprawdzić, które z nich ma rację. Podszedł do Bee i próbował przewrócić ją na plecy.
- Blythe, moja droga, przyszła twoja znajoma. Jak ma na imię? Aha, przedstawiła się jako Samara. Mówi, że przyniosła ci jakąś kasetę.
- Wal się – doszedł ich przytłumiony głos.
Wybuchnęli śmiechem.
- Ona się boi? Ona się naprawdę boi! – stwierdził Bill.
- Wiecie co? – zaczęli dawać sobie potajemne znaki.
Po chwili dziwnie ucichło. Blythe podniosła głowę. Panowały egipskie ciemności, a w pokoju była najwyraźniej sama… Po omacku, obijając się po drodze o anonimowe meble, dotarła do celu. Zrozpaczona zaczęła szarpać za klamkę, ale drzwi oczywiście był zamknięte. Zaczęła przeraźliwie piszczeć, osunęła się na ziemię, a ściany dziwnie się przekrzywiły.
Tu trzeba coś wyjaśnić. Blythe miała klaustrofobię. Już miała zacząć się dusić, gdy ktoś otworzył drzwi. Chciała rzucić się swojemu wybawcy na szyję, ale w porę zauważyła, że to Gustav. Powiedziała chłodne „dzięki” i wyszła z pokoju. Zauważyła, że chłopak chciał coś powiedzieć, ale szybko zamknął buzię. Bee szła za perkusistą, mając nadzieję, że ten doprowadzi ją do reszty. Nie myliła się – wszyscy siedzieli w pokoju bliźniaków i nudzili się niemiłosiernie.
- Kaulitz, uduszę cię! – były to pierwsze słowa takie tancerka wypowiedziała wchodząc do ich miejsca spoczynku. Tom od razu zerwał się na nogi. Ciekawe skąd wiedział, że to nie o tego drugiego Kaulitza chodziło?
- Kiedy, droga Blythe, zrozum… Ja robiłem to w dobrej intencji! No, nie wściekaj się… W ramach przeprosin możesz wymyślić nam jakąś rozrywkę – w tym momencie dziewczyna przestała go gonić.
- Och, doprawdy? A więc… Pobawmy się w podchody!
- Eee… Co? – spytał zdezorientowany Bill.
- No, w podchody po hotelu.
- Nie uważasz, że hm… Jesteśmy trochę za starzy na takie coś?
- Nie uważasz, że jesteś za stary na batonika, którego właśnie jesz? Bawić się mogą tylko dzieci? A życiu trzeba próbować różnych…
- Dobra, ja w to wchodzę – przerwał jej Georg.
Zaraz też reszta powtórzyła jego słowa. Szybko podzielili się na grupy i wyznaczyli obszar zabawy. Blythe była z Tomem, Georg z Billem, Gustav z Karoliną, a Ala z Tolą. Jako pierwsze szukały dziewczyny z Blog 27.
- Chodź, znam świetną kryjówkę – pociągnął Tygryska za rękę dredziasty.
- Och, jakie to pomysłowe. Czy nie sądzisz, że takie skrytki pójdą na pierwszy ogień? – zaśmiała się dziewczyna, gdy siedzieli już w schowku na miotły na dziewiątym piętrze.
- Możliwe, ale wiesz, to zawsze dziewiąta kondygnacja. Zanim przeszukają wszystkie piętra, to po drodze na bank kogoś złapią.
- Skoro tak uważasz…
Po chwili Tom wyciągnął papierosy.
- Częstuj się – powiedział wyjmując jednego, a dziewczyna powtórzyła po nim.
- Palisz? – spytał chłopak.
- Jeżeli masz na myśli to, czy jestem uzależniona, to odpowiem, że umiem się powstrzymać.
- U mnie jest wręcz przeciwnie.
Bee nie odpowiedziała, zaciągnęła się tylko papierosem i wypuściła dym, odchylając przy tym głowę do tyłu. Coś zaczęło pikać.
- Przepraszam bardzo, ale mam nadzieję, że nie oznacza to… - zaczęła Blythe.
- Alarmu przeciwpożarowego?! – krzyknął, kończąc tym samym wypowiedź dziewczyny.
Niestety nie zdążyli wydostać się z pułapki. Po długich próbach udało im się w końcu wyjść na korytarz, ale byli całkowicie przemoczeni.
- Boże, Tom! Musiałeś wyciągnąć papierosy? Nie wiedziałeś, że jest tu czujnik dymu? – zaczęła obwiniać o wszystko gitarzystę.
- Hej, zejdź ze mnie. Zrobiłem to celowo, żeby zobaczyć cię mokrą – rzucił ironicznie – Chodź lepiej do pokoju, zanim nas znajdą.
- Obsługa hotelowa czy dziewczyny? – spytała Bee.
Ten w odpowiedzi wysłał jej nieodgadnione spojrzenie.

***
- Nigdy bym nie pomyślała, że przez ten cały czas byliście w pokoju – powiedziała Tola, sadowiąc się na łóżku – Do głowy mi nie przyszło, żeby tu szukać!
- A gdzie znalazłaś tamtych? – spytała Blythe, jedząc lody czekoladowe w koszulce Toma, która mogła jej posłużyć za koszulę nocną, bo sięgała do łydek.
Jej ubrania były całkowicie przemoczone, a klucza, jak zwykle, nie mogła nigdzie znaleźć.
- Och, oni są tacy nieoryginalni. Billa i Georga znalazłyśmy w schowku na miotły na czwartym piętrze, a Gustava i Karolinę w podobnym miejscu, tyle, że trzy piętra wyżej.
Reszta powoli zbierała się w pokoju, rzucając dwójce zaciekawione spojrzenia. W końcu odezwał się Georg. Jego ciekawość zwyciężyła.
- A wy co tacy jacyś, nie wiem… mokrzy?
- No wiesz… Wspólny prysznic i takie sprawy – powiedziała z udawaną obojętnością Bee.
Tylko jedna osoba się nie roześmiała. Nietaktowna i niedelikatna Karolina zadała nietaktowne i niedelikatne pytanie perkusiście.
- A ty co, Gustav? Nie zakapowałeś?
- Och, oczywiście, że zrozumiałem. Uważam, że to było przekomiczne – w tym momencie zaczął się teatralnie śmiać.
Inni natomiast zamilkli. Wesoła atmosfera prysła, Blythe dosłownie widziała, jak ulatnia się przez okno.
- To ja idę. Tom, zabieram twoją koszulkę, będę w niej spała.
- Jakie to romantyczne. Rozumiem, że ma ci ona o mnie przypominać lub w najgorszym wypadku wywoływać sny ze mną w roli głównej?
- Pfff… Zapomnij. To jest zadośćuczynienie. Świetnie nadaje się na piżamę. To dobranoc.
Opuściła pokój, lecz zaraz wróciła chwytając lody czekoladowe. I tyle ją widzieli…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blythe dnia Czw 11:16, 01 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
heidi
:-)
:-)



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1220 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:26, 09 Sie 2006 Powrót do góry

Suuuper, ja zawsze ;]
Nie mam weny na pisanie komentarzy, nooo.
Wybaczcie, a że czekam na następną część chyba nie musze pisać, nie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:46, 09 Sie 2006 Powrót do góry

Hehehehe:D
Fajnie i śmieszne:D
Jak każdy odcinek^^
Kiedy kolejna część?Very Happy
I czemu znowu Heidi jest pierwsza a ja po niej?
To nie sprawiedliwe^^
Pozdrawiam!
Asia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
^Martoocha^
:(
:(



Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta pewność, że marzenia się nie spełniają? xD

PostWysłany: Czw 22:29, 10 Sie 2006 Powrót do góry

aaaaa padam do sto kochane....
to jest wręcz przepiękne i wspaniałe...
uwielbiam tu zaglądać i czytać to co piszecie.... naprawde
bardzo mi sie podoba.... pozdrawiam Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)