Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Małe opóźnienie...(~19~) "Siła perswazji" Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Pią 18:09, 16 Cze 2006 Powrót do góry

dzięki za de-de Smile pierwsze na tym forum Smile
Matko, jak ja kocham twoje opo. Od razu mi sie humor poprawia, jak je czytam. A teksty to masz swietne, nie ma co Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kamis
:-(
:-(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice

PostWysłany: Sob 18:04, 17 Cze 2006 Powrót do góry

Dzięki Maunus za dd i to chyba ostatnie. Świetny był ten odcinek nie ma co... Pozdrawiam, narka!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:20, 17 Cze 2006 Powrót do góry

ty już iwesz kochana jak ja kocham to opowiadanie...
dziekuję za nie z całego mojego małego, upośledzonego serduszka :*

PeEs: i ściskam Cie troche za mocno za de-de... :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Wto 16:09, 18 Lip 2006 Powrót do góry

Kochane... Wybaczcie, że tak dawno nie pisałam. Wena mi zwiała i już... Ale część jej powróciła, więc dodaję ten odcinek:)
Dedykacje dla:
-> Shira
-> Mia
-> Joq
i wszystkich innych koffanych dzieffcynek Smile
;*;*;**;*;*;*;*;*;*;*;*;*;*;*

HAHAHA, TRZYNASTA NOTKA..! PECHOWA..! ;P Twisted Evil

—Inell, wstawaj, dziś masz pierwszą lekcję..! — zawołała pani Fabel, brutalnie zrywając kołdrę z łóżka, na którym spała Inell. Dziewczyna zrobiła ostentacyjnego zeza i, z niemałym trudem, sturlała się z prześcieradła, lądując na ziemi.
—Pieprzona grawitacja... — syknęła z gracją, zbierając zęby z podłogi.
—Ruchy, dziewczyno, ruchy..! — pogoniła ją mama— Aha i żadnych kolegów i koleżanek za ten wczorajszy wypad... — dodała z satysfakcją, wychodząc z pokoju.
Inell zaczepiła pazury po obu stronach parapetu i jakimś cudem wstała. Chwiejnym krokiem dotarła do szafy i otworzyła ją. Na drzwiczkach wmontowane było lustro, popisane markerem oraz obramowane zdjęciami z bliźniakami i innymi przyjaciółmi. In oceniła trzeźwo swój stan, jako „krytyczny, bazyliszkowy, nie patrzeć, bo jebie po oczach”. Pokuśtykała do łazienki na jednej nodze, bo do drugiej przykleiło jej się pudełko po pizzy, które próbowała strząsnąć. Nałożyła pastę na szczotkę do włosów i kiedy próbowała ją włożyć do ust, stwierdziła błyskotliwie, że coś jej nie pasuje... Niezrażona, wrzuciła szczotę do śmietnika i sięgnęła po grzebień. Zastygła w połowie ruchu, zapominając, po co w ogóle jej jest potrzebny...

***
—Tom, maniaku seksualny..! — prychnął Bill, gdy dredowłosy, odziany jedynie w majtki, począł smarować swoje dłonie przeźroczystą, śliską mazią. Szedł do łazienki...
—Nie bądź taki dowcipny..! — syknął blondyn, z oburzeniem kontynuując czynność.
—Ta wazelina... — zaczął rozbawiony Bill, ale nie dokończył, bo Tom zgromił go wzrokiem.
—To nie wazelina, tylko środek nawilżająco-antybakteryjno-ujędrniający z pragramem antyzmarszczkowo-odżywczym..!— fuknął Tom, mażąc teraz swój policzek, na którym widać było krwisty autograf Inell.
—Daj mi też..! — mruknął Bill, przypominając sobie, że on ma podobną szramę na twarzy.
—Spadaj na drzewo..! Najpierw się ze mnie nabijałeś, a teraz...
—Dalej się z ciebie nabijam, ale dodatkowo chcę ten smar..! — ryknął Bill, podskakując w miejscu.
—Wal się..! Nałóż sobie fluid, albo róż..!
—O ile wiem, to ty go zawsze mi podbierałeś..! Już się skończył..! Przez ciebie!! — wrzasnął czarnowłosy, niebezpiecznie potrząsając grzywą.
—Moja wina, że mam cerę nieidealną..? — zawstydził się Tom, przygładzając swą wielgachną bluzę.
—Taa.. Masz ryj pomarszczony jak tyłek świstaka, który siedział i zawijał je w te sreberka... — prychnął Bill, nie za bardzo pojmując sensu wypowiedzianych przez siebie słów.
Tom porwał ze stolika puderniczkę i wycelował nią między oczy Billa...
— Nie zrobisz mi tego... — odrzekł pewnym głosem czarnowłosy, niczym bohater, stający oko w oko ze swoim potencjalnym zabójcą... Zrobił pewny krok do przodu...

*

DUP...!!!


—AAAŁAAAAAAAAAAAAAAŁAŁAŁAŁAŁAŁAŁAŁALAŁA...!!! — zawył Bill, łapiąc się za głowę i latając po pokoju z twarzą zalaną łzami... Tom przymrużył cwaniacko oczęta, poprawił daszek i dmuchnął na swoje paluszki, szepcąc groźne: GEJM OŁWER...

*

Inell była bardzo ciekawa jak wyglądają prywatne lekcje. Pedagog miał nawiedzić jej skromne progi około godziny czternastej, więc Inell miała jeszcze pół godziny na psychiczne wyżycie się i powtórzenie wiadomości, jakie przez swój krótki okres nauki zdobyła. Posprzątała w pokoju i usiadła przed laptopem, by porozmawiać na gadu-gadu z Kasy. Za pięć czternasta ktoś zapukał do jej drzwi... Dziewczynie mocniej zabiło serce.. Przed oczami stanęła jej tabliczka mnożenia, daty historyczne i okoliczniki...
—Proszę..! — wydusiła z siebie, ściskając mocno pięści.
Drzwi uchyliły się i do środka wszedł... Bill Kaulitz we własnej osobie.
—Bill?! — wrzasnęła niewiasta, łapiąc zestrachanego chłopaka za kołnierz i potrząsając nim jak szmaciana lalką. — Co ci się znów stało? — dodała, widząc guza na czole bliźniaka.
—A nic... Wdałem się z Tomem w dyskusję..! — uśmiechnął się, pokazując rządek bielutkich ząbków.
—Widać Tom miał...SILNE... argumenty... — mruknęła brunetka, spoglądając z politowaniem na zmaltretowaną twarz czarnowłosego. — Ale ty jesteś u mnie nielegalnie..! — krzyknęła, przypominając sobie poranne słowa mamy: „żadnych kolegów i koleżanek..” Bill tylko kiwnął twierdząco głową — Moja mama cię widziała..?!
—Nie.. — przyznał Bill. Chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz nie zdążył, bo...
PUK, PUK! — ktoś znów załomotał w drzwi..!
Inell przypomniało się nagle, że miała przyjść do niej tzw. guwernantka..! Spojrzała krótko na Billa, który był równie spanikowany jak ona sama. Dziewczyna porwała czarnowłosego za fraki i otworzyła szafę...
—Właź tam..! — szepnęła groźnie, wpychając chłopaka do środka.
—Ale co ja mam w tym pudle robić..? — jęknął cicho czarnowłosy, żałośnie przeciągając głoski.
—Idź se pozwiedzać Narnię..! — syknęła zniecierpliwiona dziewczyna, trzaskając drzwiczkami i przekręcając klucz w ich zamku.
W samą porę...
PUK, PUK!!!
—Proszę..! — zawołała Inell, nerwowo zerkając na drewniany mebel, który ukrywał w sobie wielką tajemnicę...
Do pokoju wszedł wysoki i umięśniony brunet, o zapierającej dech urodzie.. Tak, zapierającej... Inell, aby się odetkać, musiała dyskretnie trzepnąć się w płuca...
—Witam, jestem Fabian, twój nowy nauczyciel — Uśmiechnął się, a Inell z trudem wstała, by go przywitać. — Ty jesteś Inell, prawda..? — dodał, widząc, że inicjatywa ze strony dziewczyny kończy się na ślinieniu i tępym wpatrywaniu w jego oczy.
—Tttak... — wydukała, uspakajając trochę własne hormony...
—Będę nauczał cię ze wszystkich przedmiotów... — odrzekł, uśmiechając się ujmująco — Oczywiście, jeżeli nie będziesz wolała kogoś innego..! — dodał poważnie, kładąc swą czarną teczkę na podłodze.
—NIE..!!! — zapewniła go gorąco brunetka, a w szafie coś nerwowo załomotało...
—Yhmhm... To miło... — mruknął, śmiejąc się pod nosem z reakcji nastolatki.
—... — Inell z cielęcym zachwytem śledziła ruchy nauczyciela, wyjmującego jakieś kartki i długopisy. „Mam... Gówernanta..?”- pomyślała, uśmiechając się w duszy.
—Na początek musimy porozmawiać. O wszystkim. O sobie nawzajem, przyjaciołach, rodzinie... Potrzeba nam się bliżej poznać. — stwierdził Fabian, oblizując usta.
—Oj taaak... — przytaknęła niedosłyszalnie Inell, śledząc ruchy jego języka..
—No to zacznijmy już. Powiedz mi co najbardziej lubisz słuchać..? — spytał głośno, starając się rozładować napiętą atmosferę.
—Eee, rocka i wszystkie jego odmiany... — wydusiła dziewczyna, powstrzymując się od dodania: „pana głosu”.
—A konkretnie jakieś zespoły..? — dociekał mężczyzna.
—No ten.. No.. Debilisz..! A nie..! Tokio Motel..!— zawołała, a szafa się dziwnie zatrzęsła. Na szczęście Fabian niczego nie zauważył, zwalając winę za hałasy na roboty drogowe za oknem...
—Aha.. A masz chłopaka? — spytał Fabian, uśmiechając się uroczo. In skoczyło ciśnienie...
—Ja... — zaczęła — eee, nie..! — burknęła, a szafa o mało co się nie wywaliła, po serii histerycznych grzmotów w drzwiczki.
—Co to..?! — przestraszył się Fabian, niepewnie spoglądając w kierunku „zakazanego mebla”.
—Eee... SZCZYPAWKI JADOWITE..! Są tam, w szafie..! — palnęła Inell, ocierając pot z czoła.
Z wnętrza mebla zaczął dobiegać dziki pisk, przeplatający się z łomotaniną.
—Żywotne cholerstwo... — dodała Inell, odciągając Fabiana na bok.
—Aha... Wiesz co..? Ja pójdę na chwilę do łazienki... Zaraz wracam... — rzekł Fabian, pospiesznie wychodząc z pokoju. Jego mina mówiła: „Za mało mi płacą...”
Inell jednym ruchem ręki otworzyła szafę i wyciągnęła z niej wyjącego i trzepiącego się Billa.
—GDZIE TE SZCZYPAWKI..?! — ryknął, z paniką penetrując swoje ciało.
Inell strzeliła sobie dłonią w czoło.
—Nie ma żadnych szczypawek idioto..! — warknęła, ocierając czarnowłosemu łzę z polika.
Bill zrobił obrażoną minę i nadął policzki.
—Musimy poważnie pogadać..! — mruknął, czerwieniejąc.
—Nie teraz..! — syknęła Inell — Schowaj się..! Najlepiej za okno..! — parsknęła, wypychając Billa na parapet, przy którym była drabinka dla kominiarzy. — Siedź tam..! I cicho..! — fuknęła, gdy chłopak zniknął z pola widzenia, pozostając pod osłoną ściany.
In usiadła wygodnie na krześle i poczekała na Fabiana. Lekcja trwała jeszcze dwie godziny... Inell zastanawiała się jak tam Bill po dwugodzinnym zwisie ^^
—No to czas się pożegnać... — uśmiechnął się Fabian, gdy po łącznych trzech godzinach nauki, wychodził z pokoju dziewczyny. Pochylił się i dał jej całusa w policzek, poczym wybiegł i zniknął za rogiem. W tym samym momencie coś ciężko runęło. In, pod wpływem przeczucia, podleciała do okna i zobaczyła Billa rozplaszczonego pośrodku trawnika...
—BILL!!! — krzyknęła ze strachem.
—Nic mi nie jest... — wysapał chłopak, podnosząc się powoli z naburmuszoną miną. Otrzepał się i założył ręce na ramiona.
Inell przemknęła w głowie myśl: „Łoś i Niepełnosprytny Batman, spółka ZOO”

*
(piętnaście minut później)

—Mamo! Bill wypadł z okna, mogę go zaprosić na herbatę..? — spytała niewinnie Inell swą rodzicielkę, która z przejęciem oglądała jakiś teleturniej.
—Tak... — wysapała kobieta, nie dociekając wcale z jakiego okna wypadł czarnowłosy i co do tego ma zaproszenie na herbatę.
Inell zdziwiła się łagodnością i ugodnością matki, więc postanowiła sprawdzić jej poczytalność umysłową.
—Mamo..?
—Tak...— mruknęła pani Fabel, wlepiając oczy w ekran.
—Kupisz mi pizzę..?
—Tak..
—A nowe dżinsy..?
—Ta...
—A laptopa..?
—Taa...
—A jak się nazywasz..?
—Taaa...
—Prawda, że Pani Krysia spod dwunastki ma ładniejszy tyłek niż ty..?
—Taaaa...
Po tej wciągającej konwersacji, Inell odwróciła się do osłupiałego Billa.
—I spójrz co ta telewizja robi z ludzi.. — parsknęła dziewczyna, chwytając chłopaka za rękę i ciągnąc go do swojego pokoju. (Po drodze zrobiła herbatę owocową z Lidla) Usiadła zmęczona na kanapie i wypiła łyk. Bill snuł się zaś po pomieszczeniu jak cień, nie odzywając się słowem. Inell bawiła ta sytuacja..
—Batman, co ci..? — zarechotała, siąkając nosem.
—Nic...— burknął ostro, kopiąc na ziemi jakiegoś bezbronnego pluszaka — Ale musimy pogadać... — dodał, czerwieniejąc.
Inell zaczynała rozumieć o co chłopcu chodzi...
— Ja.. Ty... My... Yyy... Ten teges, nie..? -wydukał, licząc, że In łatwo się domyśla.
—Yyy... Szprechenzi po ludzku..? — zapytała Inell, poprawiając nogawkę. „Muszę nauczyć się tutejszej gwary..!” pomyślała...
Zapadła cisza. W pokoju słychać było tylko łomot Billowego serca i oddech zachrypniętej Inell...
—In, ja... Pamiętasz co się stało w ZOO..? — spytał cicho Bill, zaglądając dziewczynie w oczy.
—No jasne..! Hehe..! Do dziś mam siniaki po rodeo z babcią..! Hihiii..! — zachichotała In, wtykając czarnowłosemu swe sine kolana przed nos.
—Eee.. Mi chodziło o pocałunek... — fuknął lekko urażony Bill. Jak ona mogła zapomnieć o takiej ważnej rzeczy...?!
—No pamiętam. Masz szczęście, że nie waliło ci z gęby, bo wtedy, to bym ci przylutowała jeszcze mocniej..! — zarechotała, ponownie siąkając nosem... Chyba się przeziębiła..!
Bill speszył się, ale nie dał za wygraną... Podciągnął rękawki, usiadł obok In i spojrzał jej głęboko w oczy. Złapał ją za rękę... Dziewczyna poczuła na plecach dreszcze, ale nie dała po sobie tego poznać.
—In, ja.. — mruknął Bill czule — ja się...
—No co..? — zniecierpliwiła się dziewczyna.
—Ja... JASIĘWTOBIEZAKOCHAŁEM..!!! — wypalił niezrozumiale, z paniką w oczach.
—Hę..? — zdziwiła się niewiasta — Replay..! — prychnęła — i tempo weź na „normal”, a nie ”speed”. — dodała, śmiejąc się w duchu.
—In... — Bill nic więcej nie powiedział, tylko pochylił się nad dziewczyną. Widział w jej oczach dzikie błyski... Ich nosy zetknęły się delikatnie... Już ich usta miały się spotkać w wyczekiwanym pocałunku, gdy...
—AAAAA...... PSIIIIIIIIIIUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!!!

ŁUP...!!!

*

Bill upadł zszokowany po środku łóżka, z twarzą mokrą od nieswojej śliny... Na jego głowie widniał drugi guz, który zafundowała mu leżąca po przeciwnej stronie Inell... Wyglądał jak... jeleń..?!
—Dziewczyno..!!! Ale ty masz odrzut..!!!— syknął zirytowany, zdziwiony i zarazem rozbawiony.
—Moja wina, ze kichnęłam..?! — fuknęła obrażona brunetka, również macając nabytego przez siebie guza...
—Musiałaś w takim momencie..?! — jęknął z żalem Bill.
—Moja kichawa rządzi się własnymi prawami..! — zakomunikowała wysokim tonem Inell, strzelając focha.
Bill otarł potulnie twarz, wstał i pochylił się nad niewiastą. Ta obrażona niedelikatnością chłopaka, przewróciła się na bok i patrzyła w podłogę. Bill ukucnął przy niej i złapał ją za brodę. Wyglądała śmiesznie z tą gulą na czole...
—Do trzech razy sztuka... — szepnął, całując ją nieśmiało w usta. Brunetce miło zakręciło sie w głowie. Chwyciła kleczącego chłopaka i wciągnęła go na łóżko, układając go obok siebie... W tej pozycji obydwoje mogli podziwiać nawzajem swoje guzy...

*
(kilka upojnych i cichych chwil potem...)

—Kocham Cię Inell...
—AAAAAA... PSSIIIIIUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!
—WYSMARKAJ TEN NOS!!!
—Ja cię też...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:44, 18 Lip 2006 Powrót do góry

Aaaaa...!!! xD
Tego jeszcze nie było xP
Maunus...powiedz, że jak najszybciej dodasz nową częśc...błagam powiedz, to chocbyś miała skałamac bo ja nie wytrzymam xO
To było fantastyczne...i jezeli to była tylko mała część Twojej weny, to ja się boję całej x)
Rechotałam jak głupia...a moja mam myslała, że to z niej i mnie ofukała, ze zamiast jej "pomóc z tymi kwiatami" to się z niej śmieję...
A ja wcale nie z niej! To po prostu to opowiadanie robi mi śledzionę z mózgu xF ale i tak jest genialne...
Kocham i je i Ciebie :* :* :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Wto 19:28, 18 Lip 2006 Powrót do góry

Nie wyrabiam, poprostu nie moge... Kobieto, co ty z ludzi robisz ?! Ja normalnie leze pod biurkiem i nie moge wstac ze smiechu. To bylo swietne !
Musze sie uspokoic...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agata_Boss
:]
:]



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)

PostWysłany: Śro 18:40, 19 Lip 2006 Powrót do góry

O cholera!;D Jak moja mama nie pomysli, ze mam cos z glowa, bo sie smieje sama do monitora, to bedzie cud:D Maunus jestes boska! Teraz co chwile smiechem wybucham;P Suuuper to bylo! Dawaj szybko nastepna czesc:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ania93




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 21:22, 19 Lip 2006 Powrót do góry

Świetne!
MIODZIO!!
ale pamietj!!TO NIE JESt zwykłe midzo!!

nAJLLESZ BYŁOOOZ TYM PIERWSZM NKICHEIEM Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Pią 14:47, 21 Lip 2006 Powrót do góry

Łeee.. Zapomnieli wszyscy o moim opowiadaniu Crying or Very sad Ale cóż...
Wyjeżdżam;/ Nie będzie mnie 2 tygodnie, więc rzegnam się z Wami:) No to papappapa..!;P ;*;*;*;**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Pią 15:33, 21 Lip 2006 Powrót do góry

czyżby dzisiaj było Święto Katowania Billa?
najwyraźniej... ja mogę być guru świeta!!<zgłasza sie>
biedne szczypawki... siedzieć z czymś takim w szafie... :/


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Pią 17:45, 21 Lip 2006 Powrót do góry

Maunus... po pierwsze to dziękuję za dedykacje...
Po drugie ocena opowiadania: zajebisto-cudno-fajny Smile wybacz ale nic normalniejszego nie umiem wymyślić Smile Najbardziej podobał mi się zwrot "Łoś i Niepełnosprytny Batman, spółka ZOO" Very Happy Very Happy Very Happy to opowiadanie jest super Smile kilka razy spadłam z krzesła ze śmiechu Smile Gratulacje Całus.
Tysia
:-(
:-(



Dołączył: 25 Lip 2006
Posty: 149 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Wrocławia ;)

PostWysłany: Pią 23:31, 28 Lip 2006 Powrót do góry

To jest po prostu świetne! Dodaj szybko następną część, bo nie wytrzymam!
" Łoś i Niepełnosprytny Batman, spółka ZOO " - rozwalił mnie ten tekst.
Podziwiam i gratuluję talentu!
Pozdro:)!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Sob 22:50, 12 Sie 2006 Powrót do góry

Ach.. Jestem po tak długim czasie. Byłam na obozie i przyznam, że było super, pomijając przykry fakt, że w ostatnie dni rozchorowałam się i zgubiłam portfel z całym dorobkiem mojego życia:P

Nie wiem, czy taki chłam powinno się komukolwiek dedykować, ale zrobię to. Najwyżej stracę kilka moich krzywych zębów :F Twisted Evil

Dedy dla:
->Joq-> Przepraszam Kochana;* Dede za wszystko:)
->Shira - Słońce... Jesteś moim światełkiem, nadzieją i życiem jednocześnie;*
->Mia - Heheee...!!! Bez Ciebie było by nudno..!
->Veren- Za wszystko;*;*;*
I dla wszystkich, którzy w desperacji czytają to opowiadanie;*;*;*
Zapraszam na ten pięciostronicowy odcinek:P

***

Bill i Inell jeszcze przez długi czas przebywali ze sobą w jednym pomieszczeniu, nie kłócąc się, nie gryząc, nie tłukąc i nie wyzywając nawzajem. Panował tam święty spokój i miła atmosfera... Inell otwierała japę jedynie po to, by coś zjeść, a Bill, by zanucić jakąś melodię. Oboje aż promieniowali szczęściem, harmonią...
Do czasu.
—Cześć..!!!
Cos łupnęło i do środka wparadował nie kto inny, jak Tom Kaulitz we własnej skromnej osobie. Wyglądał jak...
—O BOŻE, TOM, CO TY MASZ NA SOBIE...?!!! — wrzasnął wstrząśnięty do głębi Bill, a Inell z dzikim rechotem spadła z łóżka.
Tom odziany był w przepiękną różową bluzeczkę do pępka z Kubusiem Puchatkiem, spódniczkę mini, spod której wyzierały różowe, koronkowe stringi oraz buty na szpilce z wieśniackimi kokardkami na czubach.
—Ja... No poszedłem do Emy żeby no... Pogodzić się z nią w stu procentach, bo na ognisku nie zdążyłem... No wiecie... — Inell i Bill wiedzieli aż za dobrze... —i ona powiedziała, że ma dla mnie niespodziankę... ten, no... kazała mi się rozebrać... — tłumaczył się blondyn.
—OCIPIAŁEŚ...?! — przerwał mu z gracją Bill, zrywając się z łóżka— Myślałeś, że się z tobą prześpi...?!!! — pisnął, słabnąc i opadając teatralnie na ścianę.
—No co..! Byłem otumaniony..! — jęknął żałośnie Tom, a Inell ze śmiechu przywaliła głową w podłogę.
—Hhihiiihii... I co Tomuś... Pogodziliście się..?! BUAAAAAAAAAAAAAAAHAHAHAHAHAHA!!! — zawyła niewiasta, z trudem utrzymując mocz w pęcherzu.
Tom naburmuszył się i postanowił kontynuować, nie zważając na zwiniętą ze śmiechu dziewczynę.
—No to rozebrałem się i Ema zawiązała mi oczy... — mówił Dredziarz z twarzą tak czerwoną, jakby mu ktoś z patelni przylutował. — potem pamiętam tylko jak coś łupnęło i zrobiło się cicho.. Zdjąłem opaskę z głowy i zobaczyłem, że... — Oczęta blondwłosego Kaulitza zaszły mgłą wzruszenia... Łezka zakręciła się tu i tam, ale mimo to chłopak dzielnie kontynuował opowieść — ...że zamiast moich ciuchów, są te...— jęknął, z rozpaczą wskazując na siebie. — a Emy nie ma w pokoju...— dodał, siąkając ujmująco nosem.
Zapadła chwilowa cisza, którą ktoś postanowił brutalnie przerwać...
—Dobrze ci tak..! — bąknęła spod tapczanu Inell, chwytając się nogi Billa i usiłując wydostać się z jej pomocą na zewnątrz. Właściciel nie był zadowolony, ale co on miał do gadania..?
—Dobrze..?! — zbulwersował się Tom, wybałuszając oczy — czy ty wiesz co ja przeżyłam..?! TFU..!!! Przeżyłem..?! — poprawił się, podciągając miniówkę. — Ema tak mnie wystawiła..! A w drodze do domu zaczepiło mnie chyba z pięciu facetów..!!! Wiesz jak boli tyłek kiedy cię każdy przechodzień klepnie..?! —zapłakał Tom, z rozpaczą masując swój prawy pośladek.
Inell ze współczuciem spojrzała na Toma i jego przykrótką spódniczkę.
—Urzekła mnie twoja historia... BUEEEEEEHEHEHEHEHE..!!! — zawyła po chwili, wstając i zataczając się po kątach.
—A już pomijam złośliwe uwagi i komentarze..!!! — zapiszczał, starając się przekrzyczeć śmiech Inell.
—Ojojooj..! — współczuła mu dziewczyna —Ale wiesz co Tom..? Przyznam, że fajny masz ten tyłeczek..! — rzekła brunetka, niedyskretnie oblizując czerwone usta.
Bill zesztywniał i z niemym pytaniem wbił wzrok w rozochoconą niewiastę. Tom utkwił jak głupi po środku pokoju, zapominając o wyrządzonej mu krzywdzie, spoglądając tylko to na swój zadek, to na Inell...

*
—ZWALAJ STĄD FAJNY TYŁECZKU..!!! ZDRAJCA..!!! — ryknął Bill, chwytając wazonik, jaki dostał od cioci na imieniny.
—Bill, uspokój się, Inell żartowała..! — próbował ratować sytuację Tom.
—MAM CIĘ WSPOMÓC KOPEM...?!!! WYPAD..!!!
JEB..! 2,50 euro poszło się rypać...
A taki ładny wazonik był..!!!
—BILL..! Daj se siana..!!!
SRUUU..! Butelka po napoju rozbiła się tuż nad głową zzieleniałego ze strachu Toma.
—BILL, TEŻ MASZ FAJNY TYŁEK..!!! - jękną zdesperowany blondyn.
—...?! - czarnowłosy porwał z szafki flakonik perfum.
—NAPRAWDĘ..! UWIERZ RODZONEMU BRATU...!!! TWÓJ TYŁEK JEST SUPER..!!!
—Ech, tak sądzisz...?
—Tak... No w końcu mam taki sam ..!
JEB..!

(Wbrew pozorom to nie był 56744 odcinek "Mody na sukces")

*

Inell zadzwoniła do drzwi domu państwa Smith. Otworzyła jej mama Emy, zapraszając dziewczynę do środka. Inell dokładnie spenetrowała czy drzwi są całe (uraz z przeszłości..!) i po dokładnej analizie udała się do pokoju rudej. Na korytarzu wisiało mnóstwo obrazów przedstawiających przodków rodziny Smith. W pamięci In utkwił głównie obraz młodego mężczyzny, na którego ramieniu siedziała zielona papuga. Całość składała się na taki kicz, że aż trudno było tego widoku nie zapamiętać... In doszła do odpowiedniego pomieszczenia i bez pukania wtargnęła do środka. Rude dziewczę siedziało całe zadowolone po środku pokoju, tuląc...
—Hej Ema, co ty rob... — zaczęła In, ale nie skończyła. — Po kiego grzyba ty tulisz bluzę Toma..?! — zdziwiła się brunetka, zezując na rudowłosą spostrzegawczym okiem.
—Ja... Eee... Nie tulę..! Ja ją... składam..! — jęknęła, zabierając się do porządkowania.
—Taa..! Chyba rozkładasz na części pierwsze..! — sarknęła brunetka, siadając obok przyjaciółki.
—Nie bądź złośliwa..!!! — syknęła Ema, czerwieniejąc.
—Dobra, już dobra... — zarechotała Inell, trącając dziewczynę znacząco łokciem.
—I nie szturaj mnie tym przeszczepem..! — warknęła ruda.
—Mówi się „nie szturchaj”..!— poprawiła ją Inell.
—Trzym dziób i się wal..! — wkurzyło się dziewczę.
—Mówi się... — zaczęła brunetka, lecz zamknęła usta w połowie na widok miny rudowłosej. Ema miała łzy w oczach..! Łzy śmiechu...

*

Ciemnooki blondyn stał w tej chwili na przystanku, bawiąc się wypalonym już papierosem i wypatrując odpowiedniego kierunku, w jakim powinien się skierować, by dojść do domu państwa Kaulitz. Miał na sobie czapkę z daszkiem, czarną bluzkę i dżinsy, z modnymi zdobieniami. Zrobił dwa kroki. W oddali ujrzał zarys budynku i zaczął ku niemu zmierzać...

*
—Hahahahaha..! Aleś go ugotowała..! — parsknęła Inell, gdy usłyszała wersję dzisiejszej sytuacji z ust Emy. Nagle się uspokoiła i zrobiła głupkowatą minę... — Dużego ma..? — spytała, rechocząc jaki hiena.
—Phi..! — zaczerwieniła się Ema — nie patrzyłam..! Nie jestem... zboczona..!!! — dodała, zadzierając nos.
Inell miała uczucie, jakby jej uszy oklapły.
—Żartujesz, prawda..?!— spytała, nie wierząc własnym uszom. — Wcale nie patrzyłaś..?! Nic, a nic..? Zero..? Dupa..? - upewniała się brunetka- Gdzie twe instynkty..!!! — prychnęła, klepiąc rudą ze współczuciem po ramieniu.
—Gdzieś..! — warknęła — rzuciłam mu po ciemku ciuchy i zwiałam... — burknęła i założyła dumnie nogę na nogę.
—Ech... Kiedy ty się nauczysz... — westchnęła ze zrezygnowaniem Inell i zaczęła pakować ubrania Toma do siatki.
—Co ty wyprawiasz..? — spytała ją ze zdziwieniem Ema.
—Musimy przecież oddać Tomowi jego ciuchy, nie..? — zadrwiła Inell, czując się jakby rozmawiała z przedszkolakiem.
—Ughmhmmm... — mruknęła coś pod nosem ruda, z niezadowoleniem spoglądając na pełną już siatkę.
—Chodź, pójdziemy razem do niego. — oświadczyła brunetka, ciągnąc Emę za rękaw.
Ema zrobiła z wysiłku zeza i wyszarpnęła się przyjaciółce.
—Ty mi życzysz śmierci..?! — wrzasnęła, miotając się po pokoju — Tom mnie zabije jak mu się pokażę na oczy..! Idź sama..! — Bum. Ema usiadła na ziemi i zaparła się nogami o framugę. Koniec tematu.
—No dobrze Ema.. Pójdę sama... — zgodziła się smutno Inell i podeszła do przyjaciółki, by dać jej buziaka w policzek na do widzenia. Ta wykorzystała tę chwilę nieuwagi ze strony Inell i niepostrzeżenie wyjęła z siatki koszulę Toma, chowając ją sobie za plecami.
—Papa — uśmiechnęła się szatańsko do brunetki, ściskając za plecami miękki materiał, z którego wykonany był t-shirt bliźniaka...

*
Inell żwawym krokiem doszła do domu bliźniaków. Weszła drzwiami tarasowymi, które były otwarte i udała się do pokoju braci Kaulitz. Zapukała i wlazła do środka. Nikogo nie było. Zeszła na parter i wyjrzała przez okno. Serce jej zamarło. Do furtki domu zbliżał się nie kto inny jak...
—Gustav...?! — szepnęła do siebie zdziwiona, na widok przystojnego chłopaka, wkraczającego na teren posiadłości Billa i Toma. Nagle zrobiło jej się niedobrze... Z paniką zaczęła przebierać płetwami, by jak najszybciej znaleźć się w pokoju bliźniaków. Rzuciła się na łóżko Billa i wskoczyła pod kołdrę, mając cichą nadzieję, że nikt jej tam nie znajdzie, jeśli zakryje się po szyję...
DING DONG!!!
—Bill, Tom..!!! Macie gościa..! — krzyknęła radośnie pani Kaulitz, wzywając swoich synów.
In aż podskoczyła ze strachu. W ostateczności przykryła sobie jeszcze twarz poduszką. Brunetce coraz ciężej się oddychało. Niewytłumaczony strach paraliżował jej całe ciało. Słyszała kroki na schodach... Skrzypienie drewna... Oddechy korników i odległy głos pani Goździkowej zza światów...
Ktoś pociągnął za klamkę...
—... i słuchaj stary..! Tyle się działo..! Mamy ci mnóstwo do opowiedzenia..! — ekscytował się Tom, wkraczając do pomieszczenia.
—Hehehe.. Nie było mnie tylko kilka tygodni..! — zaśmiał się Gustav, kładąc cos ciężkiego na ziemi. — Jak tam Inell? — spytał, najwidoczniej wcześniej poinformowany.
Dziewczynie serce podskoczyło do gardła... Nie mogła go za cholerę z powrotem przełknąć..!
—Dobrze.. — odparł sucho Bill, wciąż będąc obrażonym na brunetkę. — Aż czasem za dobrze... — warknął, siadając na skrzypiącym krześle.
Przez myśl In przeszło, czy nie ujawnić się i nie znokautować Billa za uprzednie zdanie, lecz nie uległa tej pokusie. Stwierdziła, że później będzie miała dość czasu na maltretowanie chłopaka. Wzięła głęboi oddech i...
—AAAAAAAAAAAAA!!! — ryknęła, gdy coś ciężkiego zwaliło jej się na brzuch. To coś zerwało się na równe nogi i z przerażeniem złapało za serce.
—Co to..?! — pisnęła trójka chłopców jednocześnie.
In miała ochotę wrzasnąć: „Sezamkowy Potwór..!”, ale zamknęła dziób i znieruchomiała. Bill, jako, że był najbardziej doświadczony, przewidujący i odporny, podszedł do zajmowanego przez niewiastę łóżka. Usiadł na jego brzegu i delikatnie ściągnął poduszkę z twarzy Inell.
Dziewczyna miała minę i wygląd podskubanego kurczaka, któremu każde pióro stało w inną stronę.
Zrobiła karpika i dała nura pod kołdrę.
—Inell, nie rób wiochy...— szepnął zawstydzony Tom, waląc sobie ręką w czoło.
Brunetka zastanawiała się, czy nie udawać dla swojego dobra zdechlaka, bo to dobry patent stosowany przez zwierzęta Afrykańskie oraz niektóre gatunki rybek...
—Witaj Inell..! — zawołał znacząco Gustav, zaglądając pod kołdrę, gdzie siedziała skulona i zburaczała niewiasta.
Inell nie miała już wyjścia... Musiała się ujawnić..! Wystawiła nieśmiało głowę, podążając spłoszonym wzrokiem po twarzach obecnych. Bill i Tom wyglądali, jakby ktoś właśnie ogłosił koniec wakacji. Gustav zaś spoglądał na Inell z rozbawieniem i na swój sposób, z czułością.
—Wychodź kurczaku z tej pościeli... — zaśmiał się perkusista, podając dziewczynie pomocną, dżentelmeńską dłoń.
Inell łypnęła wzrokiem na lewo, na prawo... i jeszcze raz na lewo... Stwierdziła, że jest bezpiecznie i może iść.
—Ykhym, ykhym... — mruknęła niemrawo, opadając zgrabnie na krzesełko.
Bill i Tom nie pojmowali dlaczego brunetka tak dziwnie się zachowuje w stosunku do Gustava. Ktoś postanowił temu zaradzić.
—In, czemu się nie przywitasz..! Nie bądź chamska..! — zawołał Bill, a Inell w swojej wyobraźni widziała już scenę, jak dusi go jego własna skarpetką...
—Cześć... — wydukała przez zaciśnięte zęby, starając się nie patrzeć na perkusistę.
—No hej, hej... — uśmiechnął się do niej, ale dziewczyna wykręciła się do tyłu jak kot i zapuściła żurawia w kierunku Billa. Ten uważnie obserwował jej reakcje na Gustava. „A gdyby tak... powkurzać Billa..?”— pomyślała, czując jak rosną jej rogi. „Nie.. nie... Jego taryfa ulgowa jest mała... Ale co z tego..?” — uznała rezolutnie. Usiadła grzecznie twarzą do Gucia, zakładając jedną zgrabną nogę na drugą. Miała na sobie dżinsy, ale wiedziała, że wyobraźnia męska pracuje...
—Przyjechałeś dzień wcześniej, prawda..? — spytała Inell, przełamując wstyd, na rzecz chwalebnej misji.
—Tak. Georg dojedzie jutro. — odpowiedział Gustav, uśmiechając się uroczo.
Inell dziwnie się poczuła, bo w tym momencie miała problem z tym, by osądzić czyj uśmiech jest ładniejszy, Billa, czy jego...
Gustav właściwie bardzo się zmienił. Schudł, wyładniał, nie nosił już okularów... Miał męski głos, bardzo ponętny... Inell przyglądała mu się z ciekawością. Postać tego chłopca zaaferowała ją bardzo mocno. Rozmawiali jeszcze bardzo długo we czwórkę, aż do wieczora. Bill był najwyraźniej lekko naburmuszony, ale starał się tego nie okazywać. Tom zaś, człowiek zupełnie bezproblemowy, dziecko słońca, nie zwracał na nic uwagi i cieszył się obecnością przyjaciela. Siedzieli razem na tarasie i głośno rozmawiali na wszystkie inteligentne tematy, włączając w to np. dyskusję pt. „Dlaczego modliszki pożerają swoich facetów” („— Pieprzone feministki...!”, „—Tom, w mordę chcesz?!), czy „Pies najlepszym przyjacielem człowieka” („— Nieprawda, ja wolę koty. Sama jestem jak kot.”, „Aha, czyli srasz po kątach jak one..?”, „—BILL, TY MĘSKA, SZOWINISTYCZNA, HITLEROWSKA ŚWINIO..!!!”, „—No co... Świnia w końcu też człowiek...”). Następnie bliźniacy przydzielili Guciowi pokój i sami zabrali się za ścielenie swoich łóżek. Inell poszła z nimi.
—Ekhem, pardon, Bill, po co wam trzy posłania w tym pokoju, skoro Gustav ma swój..? — spytała unosząc lekko brew.
—Śpisz dziś z nami. — zakomunikował Tom, próbując uwolnić się z własnego prześcieradła, które jakimś cudem owinęło mu się wokół nóg, pasa i głowy.
—Nie mam pidżamy itd... — jęknęła zrezygnowana dziewczyna.
Chciała nocować u bliźniaków, ale jak to tak.. Bez mycia i ubrania..?! To damie nie przystoi..! „A co ja, dama..?! Pierdzę i bekam jak chłop..!” — pocieszyła się w duchu niewiasta, grzebiąc w szafie Toma, w poszukiwaniu zdatnej koszuli. Wzięła pierwszą lepszą i wskoczyła do toalety. Z niewymownym szczęściem w oczach użyła Billowych kosmetyków i cała pachnąca fiołkami, opuściła pomieszczenie bogów. Bill wyniuchał podstęp...
—Użyłaś mojego balsamu o ciała..?! — warknął, obwąchując dziewczę.
—Tak i weź ten nochal, bo w niego oberwiesz. — syknęła, ale chłopak podszedł jeszcze bliżej.
—Tak..? — mruknął, obejmując niepostrzeżenie Inell i przytulając się słodko do jej pleców. Tylko w takiej pozycji był bezpieczny— poza zasięgiem jej rąk...
—Bill... — jęknęło, rozmiękczone chwilowo, Rambo— Daj spokój..
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko obdarzył brunetkę pocałunkiem w szyję.
—Nie... — prychnął łobuzersko, mocniej przytulając Inell, której sprawiało to wielką przyjemność... Czuła się tak bezpiecznie, czule...
ŁUP.
—Cześć wszystkim, hehe..! — zaśmiał się Gucio, wpadając do pokoju i tratując drzwiami „zbitego z tropu” Billa.
—Cześć tobie...hehe. — warknął wściekle Bill, wstając z ziemi i rzucając Inell krótkie spojrzenia.
—Ech, mam pewną sprawę do Inell.. Musimy porozmawiać... Chodź In. — powiedział i zniknął w czeluściach korytarza, nie czekając nawet na odpowiedź.
Inell nie wiedziała co ma zrobić. Bill otępiał, a ona sama, przepraszając go wzrokiem, udała się za Gustavem, po drodze chwytając jedynie płaszcz.
Przeszła przez korytarz i zapukała do drzwi pokoju Gucia. Odpowiedziało jej ciche proszę. Inell z niemałą tremą wkroczyła do środka. Gucio nie pozwolił jej nawet usiąść, gdyż postanowił ją zabrać na spacer po okolicy. Niewiasta nie miała zbytnio wyboru, musiała iść... Kroczyli przez park, głównie rozmawiając o życiu Gustava przez te trzy lata, gdy In spała...
—I wiesz... Nie między nami kontaktu tak długo.. Owszem, miałem kilka dziewczyn... Ale co powinienem był robić, skoro nawet nie wiedziałem, czy się wybudzisz..?! — usprawiedliwił się szybko, przy okazji kopiąc jakiś kamyk.
—Rozumiem cię.. Rozumiem doskonale... — mruknęła In, choć w głębi duszy to wyznanie ją zabolało. — Czyli nasz związek zakończył się z datą kłótni..? — spytała beznamiętnie, szurając stopami po gruncie.
—Otóż właśnie... — odsapnął chłopak, uśmiechając się do Inell.
Inell zrobiło się lekko na duchu. Czuła się w pełni wolna i niezależna. No prawie... Szli tak jakiś czas śmiejąc się i żartując, gdy coś głośno zaszeleściło.
—Co to, słyszałaś..? — spytał Inell Gustav, odruchowo łapiąc dziewczynę za rękę. Nie wyrwała się, bo to przyniosło jej w pewnym stopniu poczucie bezpieczeństwa w tej sytuacji.
—Może wiewiórki..? — palnęła Inell, wytężając wzrok.
Nagle dostrzegła coś bardzo dziwnego... Drzewo za jej plecami miało gruby pień, a potem gwałtownie zwężało się o kilkadziesiąt centymetrów...
—Gustav, widzisz tamto drzewo..? Za nim coś jest... — warknęła nerwowo dziewczyna.
—Faktycznie... — przyznał jej rację blondyn, śmiało podchodząc do zjawiskowej rośliny.
Coś co stało za drzewem, wzięło nogi za pas i poczęło uciekać w nieokreślonym dla In kierunku. Gustav nie przejął się całą sytuacją zbytnio. Po bezowocnym pościgu otrzepał tylko swoją bluzę i począł prowadzić przestraszoną Inell do domu.

*
Inell weszła po cichutku do sypialni chłopaków. Tom leżał jak zabity, ryjem do poduszki, co pewien czas chrumkając coś w sobie znanym tylko języku. In zdjęła zręcznie płaszczyk i zainteresowała się Billem, który jakoś tak nienaturalnie szybko oddychał, jak na człowieka uparcie śpiącego twarzą do ściany.
—Bill... — szepnęła dziewczyna, pochylając się nad czarnowłosym — wiem, że nie śpisz... — dodała, dotykając jego twarzy. Była... wilgotna..?W Inell zaświtało poczucie winy i złość jednocześnie. — czemu za nami poszedłeś..? — spytała stanowczo, starając się nie rozczulać.
—Słucham..? O czym ty mówisz..? — zdziwił się Bill, odwracając się do niej buzią.
—Szedłeś za nami w parku... — warknęła Inell, poirytowana reakcją chłopaka — To, że szliśmy za rękę nic nie znaczy..! — dodała, robiąc przekonującą minę.
—SŁUCHAM..?! Szłaś z NIM za rękę..?! — wrzasnął Bill, nie panując nad emocjami.
—Nie rżnij głupa..! Dobrze widziałeś..! — pisnęła brunetka, zapominając o śpiącym Tomie.
—Co widziałem..?! Że się miziasz z tym skur...
—Bill..!!! — przerwała mu dziewczyna, łapiąc się za głowę. — panuj nad słowami..! — jęknęła, gubiąc się w sytuacji... „A jeśli to faktycznie nie był Bill..?”- pomyślała, blednąc.
—Ja mam panować..?! Powiedz mi..! Co się dzieje..! — wrzasnął, spazmatycznie machając rękoma.
Inell w skrócie streściła bieg wypadków, przy okazji zapewniając Billa, ze między nią a Guciem do niczego nie doszło..
—To był paparazzi..!!! — prychnął Bill, ze złością zaciskając szczęki. —Jak mogłaś mnie posądzić..! — warknął, kładąc się do niej tyłem. Złość jaka nim zawładnęła była nie do opisania.
Inell w duchu przyznała mu rację... „Przecież Bill nie umie tak szybko biegać..! Gustav by go dogonił po metrze..!”- jęknęła w myślach brunetka, waląc się ręką w czoło. Niesłusznie oskarżyła Billa...
—Bill..? — zamruczała przepraszającym tonem, kładąc się obok bliźniaka, który nie raczył się do niej odwrócić przodem.
—...
—Przepraszam... Wiem, że to nie byłeś ty... Wybacz, że tak pomyślałam. — szepnęła mu do ucha, z czułością je następnie całując.
—Idź do Gustava... Tak bardzo się czujesz przy nim bezpieczna..! — syknął czarnowłosy, odtrącając zrozpaczoną dziewczynę.
—Kupa mięśni to nie wszystko... — zaśmiała się, mrugając nerwowo — przy tobie jest mi sto razy lepiej... — dodała, czując w sobie czułość i głębokie wzruszenie...
—Sraty taty majty w kraty..!!! — wybuchł nagle Bill, a Inell miała ochotę go walnąć, za te gwałtowne zburzenie jej podniosłego nastroju.
—Kocham cię młotku... — zachichotała cicho, tuląc się do udobruchanego po części Billa.
—Że co..? Nie dosłyszałem..!
—Kocham cię młotku! — powtórzyła dużo głośniej.
—Dalej nie słyszę... — burknął czarnowłosy, robiąc minę zbitego psa.
—KOCHAM CIĘ MŁOTKU..!!! — wrzasnęła, delektując się widokiem podskakującego Toma, który wyrwany z głębokiego snu, nie wiedział o co chodzi.
Bill spojrzał na Inell pobłażliwym wzrokiem i rzekł:
—A bez tego „młotku”, to nie łaska..? — bąknął, ocierając się czule policzkiem o głowę Inell. Po plecach dziewczyny przebiegły dreszcze.
—Bez „młotku” zdanie traci sens — zarechotała, a z rogu pokoju dało się usłyszeć jęk Toma, który nie mógł przez swego brata i nią spać.
—Jak dzieci... — sapnął starszy Kaulitz i zapadł w głęboki sen, śniąc o nowej karuzeli w Wesołym Miasteczku... i łosiach.

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maunus dnia Nie 9:57, 13 Sie 2006, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Nie 9:52, 13 Sie 2006 Powrót do góry

1!

Dzieki za dedykacje... Nie trzeba było. Odcineczek jak zawsze super. W pewnych momentach śmiałam się jak wariatka x) Czekam na next...
Pozdrawiam
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Nie 13:39, 13 Sie 2006 Powrót do góry

Dziękuję za de-de.
Normalnie cudo ! Śmieje sie caly czas i nie moge przestac Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)