Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Małe opóźnienie...(~19~) "Siła perswazji" Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Kamis
:-(
:-(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice

PostWysłany: Nie 18:53, 11 Cze 2006 Powrót do góry

Maunus koffaniutka ja nie wiedzialam... WYBACZ!!! Dużo wenki, spełnienia marzeń, forsy Wink i tego co sobie życzysz no i jeśli nadal ich lubisz... Spotkania z Tokio Hotel!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Napisz choć odrobinke odcinka następnego parcika... Razz Plissss Acha no i jeśli gdzieś zachaczysz o PIPI to żeknij jej słówko, żeby też dodała następną część opka. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Śro 12:14, 14 Cze 2006 Powrót do góry

Postanowiłam na próbę zmienić styl pisania. Nie wiem czy sie spodoba. Proszę o fachową krytykę ;D Zrobiłam to, ponieważ prawie wszyscy znudzili się moim opowiadaniem, co widać po komentarzach Sad Jak tak dalej pójdzie, to zamknę to opo ;/
No więc czekam na opinie.

Dd: (kolejność przypadkowa)
-> Shira
-> Mia
-> Kamiś
-> Joq
;*;*;*;*;*;*;*

***********************************

—Gdzie idziesz?— spytał Bill, przerywając rozmowę z Kasy i wykręcając łeb o dziewięćdziesiąt stopni.
—Powiesić się... — syknęła Ema, znikając w czeluściach wuceta. Nie wiedziałam czy mam za nią iść, czy siedzieć na dwóch sylabach i czekać na rozwój wydarzeń. W końcu jednak zdecydowałam, że przerwę dziewczynie te upojne chwile sam na sam z kiblem.
—Ema..? — zawołałam, szturmując drzwi.
—Nie ma mnie..! — burknął głos z drugiej strony. Ryknęła spłuczka od kibla i trzasnęła deska.
—Wpuścisz mnie? — spytałam, szamocąc się z klamką.
—Aż tak kręci cię to miejsce..? — zadrwiła moja przyjaciółka, przekręcając klucz w zamku.
—Jak jasna cholenderka! Uwielbiam czuć ten... ten zew natury, te aromaty...— prychnęłam, ładując się do środka. Zatrzasnęłam drzwi... Hmm... Trochę tu ciemno... Jedyne co widziałam, to błyszczące gały Emy. — To co robimy..? — spytałam beztrosko, wczuwając się w klimat.
—Wychodzimy stąd..? — zaproponowała, wykonując jakiś skomplikowany ruch kończynami.
—Jestem za, a nawet przeciw.— odparłam inteligentnie i rzuciłam się z bara na drzwi, bo stwierdziłam, że aby wyjść z tej klitki, wcale nie potrzebna jest mi klamka... Trzeba w końcu kształcić swoje umiejętności..! Poszkodowane otwarły się z hukiem, na co ludzie siedzący przy ognisku zareagowali zgodnym: „ŁO BOOOOŻE!!!”
Przeturlałyśmy się leniwie do ogniska i klapnęłyśmy po obu stronach Kasy. Jej chłopak się gdzieś ulotnił, a ona siedziała z głową pomiędzy kostkami i mruczała jakieś niezrozumiałe monologi.
—Eee... Kasy, co jest? — spytałam, podnosząc brodę przyjaciółki. Spojrzała na mnie rozbawionym wzrokiem i wskazała na przeciwległą stronę pola. Stały tam jakieś dwie postacie. Po postawie mogłam stwierdzić, że jedna miała skoliozę, a druga krzywe nogi.
—Kto tam jest? — spytała Ema, wskazując na oddalone osoby.
—Damian i Bill. — odparła Kasy, wywracając oczami.
—A co oni tam robią?! — zdziwiłam się, spoglądając w kierunku chłopców.
—Umawiając się na randkę...— sarknęła Kasy, kładąc się na trawie.
—Serio..? — parsknęła Ema, łapiąc kamyk i na oślep ciskając nim za siebie.
—AŁA!!! — ryknęło coś w tyle.
—Przebacz..! — zawołała ruda, nawet się nie obracając.
—Powiedz nam wreszcie co robią! — zażądałam od Kasy, kładąc się obok niej. Ema poszła naszym śladem i już po chwili ludzie mogli podziwiać trzy muminy rozwalone na środku trawnika.
—Naradzają się. — odparła Kasidy, bawiąc się moim kosmykiem włosów.
—Nad czym..? — Zdenerwowałam się. Czy Kasidy nie może powiedzieć wszystkiego za jednym zamachem, tylko zawsze musi rozkładać swe wywody na raty..?
—Nad imprezką powitalną Georga i Gustava. Przyjeżdżają za dwa dni. — wydusiła w końcu blondyna, a mi kopara opadła. Spotkanie pierwszego stopnia z całym Debili... eee... Tokio Hotel..? (!) Zapowiada się mroOOochnie... — Damian jest przyjacielem Gustava, wiesz? — dodała nagle Kasy, przerywając mój to myślowy.
—Ta... Jedna wielka patologia... — mruknęłam, zanim zdążyłam się ugryźć w język.
Dziewczyny strzeliły z gracją karpika, ale powstrzymały się od komentowania moich słów. Ema usiadła i z dziwną miną przyglądała się Tomowi.
—Co tak patrzysz..? — spytałam, szturchając ją w rękę.
—Ćwiczę telekinezę... — warknęła, składając ręce.
—A co chcesz zrobić..?— zarechotałam, niepewnie rzucając okiem na Dredziarza.
—Sprawić, by Tom poślizgnął się na skórce od banana... — wysapała, zaciskając powieki.
—Ale gdzie ta skórka..? — zdziwiłam się.
—No właśnie chcę ją przywołać...
Kasy zaśmiała się i spojrzała mi wymownie w oczy.
—Ema, wiesz, że ja już się pogodziłam z bliźniakami? — spytała, wciąż utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
—Tia. Ja Billowi też jeszcze odpuszczę, ale Tomowi to nie ma przebacz... — syknęła, poprawiając swe rude włosy.
Uśmiechnęłam się pod wąsem... eee, nosem, wyobrażając sobie Toma wykonującego ślizg na skórce od banana.
—Hej, jesteśmy. — poinformował nas Bill, podchodząc z Damianem do ogniska.
—Dobrze wiedzieć — sarknęłam, bawiąc się źdźbłem trawy.
—A tej co jest? — mruknął Farbi, wskazując głową na Emę, która właśnie przyciskała sobie palce do skroni i mamrotała w kółko słowa: „Banan power”
—Ćwiczy telekinezę. — stwierdziła Kasy, uśmiechając się promiennie.
—Dobra, nie wnikam... — prychnął Bill, siadając i otaczając mnie ramieniem.
Zapadła błoga cisza... Jakimś cudownym trafem obcy mi ludzie się zmyli. Zostaliśmy tylko ja, Bill, Kasy, Ema, Tom i Damian, który uwalił się obok Kasy i coś jej tam szeptał do ucha.
Hmmm... Jak miło... Jak Bill ładnie pachnie... Jak mi cieplutko, bezpiecznie... błogo... sennie... chrrr...
—Inell, nie przysypiaj..! — szturchnął mnie czarnowłosy, spostrzegając, że moje radary ulegają przymykaniu.
—To wolny kraj..! — fuknęłam, wtulając się w tors chłopaka.
—Bfmmm... — mruknął coś niewyraźnie, ale się nie poddał. Przekręcił się i usiadł bokiem. Grrr, mi na złość..!
—Bill, wróć do pozycji wyjściowej, jesteś niewygodny..! — jęknęłam, podnosząc się od niechcenia.
—Phi..! — prychnął, uśmiechając się szelmowsko — a co ja z tego będę miał, że ty się na mnie położysz..? — spytał uwodzicielskim tonem. Wszystko mi zmiękło...
—... — nie udzieliłam mu odpowiedzi, tylko zadarłam do góry głowę i złożyłam ręce na piersi, oznajmiając w ten sposób, że strzeliłam focha.
—No dobra, chodź... — mruknął Bill, siadając tak jak przedtem. Ale ja stwierdziłam, że nie skorzystam. Łaski bez, pomyślałam.
—Teraz to się pałuj. — burknęłam, szukając wzrokiem Toma, który szlajał się gdzieś samotnie.
—No chooodź... — jęknął mi do ucha. Poczułam na karku jego ciepły, niespokojny oddech, cudown... Wróć! Zero rozczulania się..! Bill, paszoł won..! Kobieto, nie daj się omotać..!
—Nie. — rzekłam stanowczo, wstając i idąc w stronę Toma, który samotnie stał na środku pola.
Sterczał tam tak sztywno jak strach na wróble, wpatrując się w jakiś martwy punkt.
—Ekheeeem, ekheeem — dałam mu subtelnie znać o swojej obecności. Bystrzak odwrócił się i uśmiechnął do mnie niemrawo. — Co jest? — spytałam, gapiąc się w księżyc. To moje dzisiejsze ulubione pytanko...
—Nic... — odparł, wzdychając i wlepiając wzrok w niebo.
—Mówkaj o co chodzi. — zachęciłam go, kładąc mu rękę na ramieniu.
—Naprawdę wszystko w porządku, tylko mi się nudzi... — burknął, spoglądając na mnie chytrym wzrokiem.
—Jakaś propozycja..? — spytałam, znacząco spoglądając na magnetofon przytargany przez Billa.
—Balanga..! — parsknął blondyn, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc ku sprzętowi.
*
Tom puścił głośną, w miarę znośną muzykę („Tom, tylko nie hip hop!!!”) i całe towarzystwo – z wyjątkiem Emy – zaczęło wywijać w rytm muzyki. Co chwilę parskałam śmiechem na widok figur przybieranych przez poszczególne osoby... Bill np. bosko kręcił bioderkami, wymachując rękoma we wszystkie strony i szczerząc się do każdego. Tom próbował zaprezentować tzw. breakdance, ale mu z deczka nie wyszło. W końcu rozpłaszczył się na trawie jak długi, przeklinając tych, którzy wymyślili stanie na głowie. Kasy walcowała z Damianem, którego mina mówiła: „Jestem boski..!”, a Ema, jak już wspomniałam, nie brała udziału w zabawie. Wbiłam się w tę entuzjastyczną grupkę i zaczęłam tańczyć. Robiło się coraz później, a po mnie spływał powoli pot... Moja kondycja równa była zeru, ale jak się temu nie dziwić... Złapałam zadyszkę i rozbolały mnie nogi.
—Tom, puść coś spokojnego, bo In się zmęczyła! — wrzasnęła Ema, która jako jedyna siedziała i obserwowała innych. Zrobiła naburmuszoną minę i złożyła ręce na piersi.
—Dobra! — zgodził się blondyn, gnając do sprzętu i puszczając jakiegoś wyjca. Aż mnie dreszcz przeszedł...brr...
Damian z Kasy zmniejszyli tępo kiwania się, a Tom zaczął wyciągać do tańca Emę, która zaczepiona pazurami o korę drzewa, słała w jego kierunku moc przekleństw, z czego chłopak był niezwykle zadowolony. Bill usiadł koło mnie i przyglądał się siłującej się dwójce, co jakiś czas uśmiechając się pod nosem. Obrócił się po chwili do mnie, a w jego ciemnych oczach odbijały się płomyki ognia. Zalała mnie taka fala gorąca, że myślałam, czy dla ochłody nie wejść do ogniska.
—Zatańczysz..? — spytał niepewnie Bill, wyciągając ku mnie rękę.
Ogłupiałam totalnie... Nawet nie wiem kiedy przyjęłam jego propozycję i zaczęliśmy, wtuleni w siebie, tzw. się kiwać... Kocham to uczucie... Mogę słyszeć czyjeś bicie serca, oddech, zapach... Bill bardzo ładnie pachniał... Jego serduszko biło dość szybko, ale to chyba ze zmęczenia. Tak mi się wydaje...
—Inell..? — odezwał się, cicho zachrypniętym głosem, Bill. Jego słowa wyrwały mnie z transu.
—Mmm..? — mruknęłam cicho, przymykając oczy i skupiając się na nim.
Nie odpowiedział, tylko przyłożył usta do mojej szyi...
—PUT YOUR HANDS UP IN THE AIR, PUT YOUR HANDS UP IN THE AIR!!! — ryknął z magnetofonu jakiś gość i wszyscy poodrywali się od siebie i zaczęli skakać. Bill zrobił głupawą minę, a ja, w pełni skołowana, zaczęłam wywijać jak inni. Czarnowłosy poszedł moim śladem, ale nie był zbyt zadowolony... Ja zresztą chyba też... Eee...
Tom pogłośnił muzykę na maksa, więc nawet nie mogłam wymienić słowa z Billem, którego mina wyraźnie świadczyła o wysokim stopniu pokrzywdzenia. Bawiliśmy się jeszcze jakiś czas, gdy nagle coś mi w uszach zagwizdało... Coś jakby... syrena policyjna?! Tom najwyraźniej też to wychwycił, bo ściszył magnetofon. Towarzystwo zamilkło i słychać było jedynie to wycie...
—SMERFY!!! — ryknęła nagle Ema, zrywając się spod drzewa i gnając w pizdu jak najdalej od ogniska.
Tom w locie chwycił gitarę i zaczął doganiać rozhisteryzowaną dziewczynę, która dziko przebierając nogami, darła się coś o dożywociu, facetach z psami i jakiejś "Maryśce". Kasy i Damian też wzięli nogi za pas, ale w zupełnie inną stronę. Przestrzeń do ucieczki była wielka, bo pole z trzech stron osłonięte było lasami. Bill spojrzał na mnie, a ja na niego. Pały zbliżały się w coraz szybszym tempie...
—STAĆ, POLICJA!!! — krzyknęło coś spasionego w mundurze z latarką w ręku.
Byłam tak otumaniona, że nie mogłam zrobić kroku.
—CHOOOODUUUUU!!! — ryknął do nas Tom, budząc mnie z transu. Chwyciłam bladego Billa za fraki i pocwałowałam przed siebie. Bill biegł jakiś metr za mną, a głosy policjantów stawały się coraz wyraźniejsze.
—Bill, nie ślimacz się tak, szybciej, DOGANIAJĄ NAS!!! SĄ TUŻ, TUŻ!!!— jęknęłam do wlokącego się w tyle chłopaka.
—GDZIE?! — pisnął i wyrwał z kopyta, wyprzedzając mnie o trzy metry.
—NIGDZIE!!! Poczekaj na mnie!!! — wrzasnęłam, bo znikał mi powoli z oczu. Opamiętał się, złapał mnie za rękę i pognał dalej, zarzucając to na prawo, to na lewo.
Wpadliśmy między drzewa. Jedynym źródłem światła był księżyc. Biegliśmy, zmieniając co chwilę kierunek. Minęło już chyba z piętnaście minut, a my wciąż utrzymywaliśmy tempo.
— Dokąd my biegniemy?! — spytałam, bo wokół otaczał nas las, a głosy policjantów już dawno zanikły.
—Przed siebie, nie widać?! — jęknął czarnowłosy, zmieniając lekko kierunek przemieszczania się.
—Zwolnij! — złapałam go za koszule, by stanął — już nas chyba nie gonią — mruknęłam, rozglądając się wokół. Wszędzie ciemno, same drzewa, owady, sowy i inne potwory. Przeszły mnie ciarki... — To gdzie przenocujemy? — spytałam, obejmując wzrokiem teren.
—TY CHYBA NIE CHCESZ TU ZOSTAWAĆ NA NOC?! — wrzasnął Bill z paniką w oczętach.
—Dobra, wracamy do domu, tylko wskaż mi drogę. — sarknęłam.
Bill ogłupiał. Nie miał pojęcia w którą stronę iść, hehe. Bawiła mnie ta sytuacja...
—Chodź tam, słyszę jakiś szum, chyba strumyka. — mruknęłam, chwytając lodowatą dłoń chłopaka. Spojrzałam na niego, a ten, cały biały i spocony, na mnie. — Bill, co ci jest..? — spytałam, denerwując się lekko.
—Nic... Ja tylko nie lubię być... na łonie przyrody. — wyjąkał, chwytając mnie mocniej.
—Spokojnie. — mruknęłam, przytulając go. Cały się trząsł. Heh, moje instynkty macierzyńskie zadziałały... — tu są tylko zwierzęta, drzewa i kwiaty oraz owady...
—GDZIE OWADY?! — wrzasnął, wzdrygając się.
—Nigdzie w naszym pobliżu — warknęłam, ciągnąc go w obranym kierunku.
Dobrze, że chodziłam na harcerstwo. Inaczej kto by się zajął Billem..? Stanęliśmy na malutkiej polanie, na której było... jezioro. Ważne, że woda..! Ugniotłam za wielkim kamieniem odcinek trawy i położyłam się na nim, przymykając oczy.
—Co ty wyprawiasz? — Uniosłam powieki. Nade mną wisiał Bill.
—Próbuję zasnąć, nie widać? — warknęłam, przewracając się na bok.
—Chyba nie będziesz spać, gdy jesteśmy w takiej sytuacji?! — jęknął, szarpiąc mnie za kołnierz. Dałam za wygraną...
—Dobra, niech ci będzie... — prychnęłam, siadając i opierając się o czarnowłosego.
Księżyc w pełni, ciepłe, letnie powietrze, trawa pokryta rosą i ocipiały, trzęsący się chłopak obok... Czegóż jeszcze chcieć..? Hmmm...
—Idziemy się wykąpać? — spytał nagle Bill, podnosząc się z ziemi.
—Taaa, pobawię się w miss mokrego podkoszulka..! — warknęłam, przyjmując pozę obronną.
—No choooodź..! — jęknął czarnowłosy, ciągnąc mnie za rękę.
—Nie, nie mam stroju..! — warknęłam, próbując się uwolnić z jego uścisku.
—A po co ci strój... — mruknął Bill, patrząc na mnie szelmowskim wzrokiem.
—Żeby cię nim owinąć i zrzucić ze skarpy... — warknęłam, czując się urażona. Phi!
—Dobra, ale najpierw chodź do wody..! — krzyknął i pociągnął mnie tak mocno, że sam wyrżnął się do tyłu. Ja pozostałam nienaruszona Very Happy
Bill wstał, otrzepał się i bez słowa zaczął się rozbierać. Zdjął bluzę.
—Bill, ja striptizu nie potrzebuję... — warknęłam, waląc się w czoło.
—ALE JA TAK — zarechotał, zrzucając z siebie koszulkę.
O mamo..! Trzym mnie, bo ja nie wyrobiem z tym ludziem...
—Bill, zasłoń cycki..! — wrzasnęłam, a sowa siedząca na pobliskim drzewie spłoszyła się i odleciała. Czarnowłosy ściągnął pasek...
—Nie mam cycków. Zresztą ty też nie... — parsknął, a ja zburaczałam. Zalała mnie taka fala gorąca i złości, że... — ...masz klejnotów, w końcu dziewczyną jesteś..! To naturalne..! — dokończył szybko, widząc moją minę. Ufff, masz szczęście Kaulitz... Wstałam i podeszłam do tego nadętego Rumcajsa. Zdjął spodnie.
—BILL, TE MAJTKI PRZEŚWITUJĄ..! — jęknęłam, zasłaniając oczy i czerwieniejąc po uszy.
—Faktycznie, dupne są, zaraz je zdejmę...
—NIE!!! — ryknęłam, rzucając się w jego stronę. Bill stał w rozkroku, wielce z siebie zadowolony i uśmiechnięty pełną gębą... Molestować mu się mnie zachciało..!
—Jeżeli ze mną nie pójdziesz do wody, to zdejmę..! — zakomunikował, klepiąc się po brzuchu. Nie powiem, brzuszek, to on miał nie najgorszy... Ale nie chcę widzieć niczego poniżej..!
—Dobra, wykąpię się z tobą w tym zapchlonym jeziorze, ale jak się utopię, to cię zabiję..! — warknęłam, ruszając w kierunku brzegu.
—Ej, ej, w ciuchach..? — bąknął, widząc, że jedyne co ściągnęłam, to buty.
—A jak?! — wrzasnęłam, dotykając palcem wody. — Ta woda jest mokra..!!! I wilgotna...!!! I pływa w niej pełno drobnoustrojów!!! — smęciłam, gapiąc się tępo w jezioro.
Bill stanął przede mną i gdy chciałam się odwrócić, by nie patrzeć na jego sexi prześwitujące gacie, runął do wody. Titanic to pikuś...
—Chodź, woda jest super! — krzyknął, zanurzając się.
Hmm... Woda faktycznie nie taka zła... Zdjęłam bluzę i spodnie, pozostając w koszuli i damskich bokserkach (błogosławię tych, którzy wymyślili czarną bieliznę...). Wlazłam do wody po pasa. Starałam się nie patrzeć, gdy Bill pływał na plecach, ale instynkt nie sługa...]:-> Taplałam się, mocząc włosy i ciesząc się, że do tej pory nie zaatakowała mnie żadna zezowata ośmiornica. Mmm... Woda boska... Bill wynurzył się i wylazł na brzeg. Spojrzałam w jego stronę, a ten z uśmiechem... zabrał moją bluzę i spodnie!!!
—Ha! I tak mam na sobie... — zaczęłam, ale się zacięłam... Czemu nie założyłam stanika..?! Bluzka prześwituje..! Głupia! Głupia! Aaaargh..! — Bill, odłóż to z powrotem, pókim dobra..! — wycedziłam przez, zaciśnięte do bólu, zęby.
—Ale ja lubię, jak ty jesteś zła..! — stwierdził i podbiegł do kamienia.
—Bill, odstaw moje rzeczy, bo inaczej coś ci zrobię! Wiesz, że zdrowie jednostki, gwarantem zdrowia ogółu..?! — wrzasnęłam, plując wodą we wszystkie strony. W końcu siedziałam w niej po szyję...
—Wiem i dlatego oddaję ci jednak twoje ciuchy! — krzyknął, kładąc moje rzeczy obok siebie.
—No to dobrze..! — fuknęłam — podaj mi je..! — zażądałam, wynurzając się odrobinę.
—A co ja jestem..! Sama je sobie weź..! — prychnął z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
—AAAAAARRGHHHH..! !@#$%^&*()+_)(*&^%$#@!@#$%^&*()_!@#$%!!! BILL, ZAROBISZ W CZAJNIK!!!
—Dobra, dobra, już idę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Śro 12:34, 14 Cze 2006 Powrót do góry

PIERWSZA!!!

Po pierwsze - dziękuję za de-de... Smile
buehehe nie no... ten motyw z jeziorem jest jedyny... naprawde...
a co do opka to naprawde jest super!!
Czekam na dalszą część... Very Happy
Pozdrawiam
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Śro 12:52, 14 Cze 2006 Powrót do góry

Bill, ty tchórzu!! boisz się tylko żmiji, węży, zaskrońców, jaszczurek, biedronek, mrówek, chrabąszczy, koników polnych, kleszczy, pijawek, dzików, rysiów, wilków, pszczół, os, szerszeni, muchówek, mszyc, meszek, myszy, pająków, szczurów i innych cudownych zwierzątek co mieszkają w lesie? CYKOR!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Śro 13:13, 14 Cze 2006 Powrót do góry

Nie no... Mia krótszej listy się nie dało?!? Zapomniałaś jeszcze o padalcach Wink w lesie niedaleko mnie są Very Happy Very Happy
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Śro 15:10, 14 Cze 2006 Powrót do góry

Maunus czekam na wiecej ! Matko, jak ja uwielbiam twoje opo. Od razu mi sie humor poprawil Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Śro 15:50, 14 Cze 2006 Powrót do góry

Joq, padalec to jaszczurka bez nóg, więc jest ujęty Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kamis
:-(
:-(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice

PostWysłany: Śro 16:25, 14 Cze 2006 Powrót do góry

Koffaniutka dzięki za dd!!!!! To nieprawda, że nikt nie lubi twojego opka, a nasza grupka (>Ja czyli Kami$ <, Mia, Joq i Veren i wiele innych osób które mogłam pominąć) to co jakieś niedorozwoje??!! Wink Oj nie ładnie, nie ładnie... Ale opko zajefajne poprostu gites. Mam nadzieje, że tym razem szybciej dodasz kolejną część. Fakt faktem, że poprzednie części były bardziej śmieszniejsze ale ta nie była wcale zła... Była w sam raz gratuluje talentu. Buźka!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agata_Boss
:]
:]



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)

PostWysłany: Śro 17:43, 14 Cze 2006 Powrót do góry

No co ty Maunus, nie waz sie zamykac tego!! Twoje opowiadanie jest super, jak zreszta wszystkie takie z humorem;) Tylko wlasnie, dodawaj czesciej nowe czesci;P Czekam!

PS. Fajne majtki nosi Bill...Przeswitujace, mowisz?;P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Czw 19:51, 15 Cze 2006 Powrót do góry

UWAGA : Loool ;] Pierwszy raz tak szybko daję nową część ;P Napisałam ją dziś w prawdzie na siłę, ale mam nutkę nadziei, że się spodoba ;] Taki odpał miałam, pewnie mnóstwo błędów tam będzie... Ale ryzyk-fizyk ;] Ostrzegam, akcja leci szybko..! ;P

PS: Nie bijta...
PS2: A jak już musita, to rękawice bokserskie załóżta...

Dedykuję tę część:

-> Mia :]
-> Shira Smile
-> Kamiś- słońce ty moje..!
-> Joq - Loooooool ;]
-> Veren - tez Loooooool ;]

***
Inell idąc ścieżką wojenną, wywalczyła swe ubrania. Była wielce zadowolona z własnej sztuki dyplomacji... („Nie ma to jak parę dobrych przekleństw..!”) Położyła się na legowisku i wpatrywała w Billa, który z przejęciem obserwował fale na jeziorze.
—Inell..? — odezwał się nagle czarnowłosy, spoglądając na dziewczynę, która leżąc tyłkiem do góry, nuciła jakąś piosenkę.
—Słucham cię darling..? — syknęła brunetka, z trudem podnosząc głowę znad kamienia.
—Zastanawiam się...
—No nie gadaj..! — przerwała mu z satysfakcją Inell, rechocąc jak hiena.
—Zastanawiam się... — powtórzył, ignorując dziewczynę — nad tym, jak wyprawimy imprezę dla Gustava i Georga. — dokończył, a Inell, pod wpływem odruchu wymiotnego, rąbnęła nosem w kamień.
(szczere wyrazy współczucia dla kamienia)
—AUUUU!!! — zawyła dziewczyna, czując w ustach własną krew.
—Nic ci nie jest?! — krzyknął Bill, zrywając się z miejsca i podlatując do obolałej Inell.
—Nic, tak tylko sobie jęczę dla rozrywki..! — warknęła, ocierając krew w białą koszulę chłopaka.
—Co ty robisz?! — wrzasnął i odskoczył od brunetki jak poparzony.
—Oznaczam teren..! — stwierdziła, z przyjemnością obserwując, jak Bill ostatkiem dobrej woli powstrzymuje się od wybuchnięcia.
—A nie mogłaś zrobić tego w inny sposób..?! — jęknął, z żalem przyglądając się plamie z przodu swej ulubionej bluzki.
—Miałam cię obsikać, czy co..?! — wrzasnęła niewiasta, kładąc się na bok.
Nastała chwila ciszy.
—Chętnie popatrzyłbym jak to robisz...
—BILL!!!
—Ja nic nie mówiłem..! — bąknął brunet, kładąc się obok In i wpatrując w jej twarz. Ta zmieszała się nieco i wbiła wzrok w niebo. — No to co z tą imprezą..? — przypomniał sobie.
—Mnie nie pytaj. — odparła brunetka, krzywiąc się jakby co najmniej miała pod nosem skarpetkę cioci Scholastyki, albo ją samą.
—To o czym gadamy? — spytał Bill, kładąc się na boku i podpierając na łokciu. Wyglądał uroczo, ale Inell starała się nie dopuścić do siebie tej myśli...
—O... — pomyślała In, drapiąc się po czole — waszym zespole? — zaproponowała, uśmiechając się złośliwie.
—Nie... Coś innego... — mruknął Bill, denerwując się lekko — Może... — zaczął, lecz nie dokończył, bo coś złowieszczo zaszeleściło w krzakach.
Inell spojrzała na swojego towarzysza, który ze strachem w oczach patrzył na zielony obiekt.
—Co tam jest?! — mruknęła Inell, odruchowo łapiąc rękę Billa i ściskając ją z całej siły.
—Moje... palce..! — wysyczał przez zaciśnięte zęby chłopak, mrugając szybko, by ukryć łzy bólu.
—No weź nie żartuj, twoje palce są tu..!— wrzasnęła brunetka, podnosząc ściskaną rękę bruneta do góry, poczym puszczając ją ze zdenerwowania.
—Tak, masz rację... — jęknął Bill, rozcierając swą zmaltretowaną dłoń — Tam jest coś innego — dodał i podmuchał na swoje paluszki.
Cos zaszeleściło znowu. Czyżby to były Smerfy..?
—A co jak to jakiś dzik albo łoś..? — spytał Bill, drapiąc się zdrową ręką po głowie.
—Taaa..! Od razu grizzly..! — fuknęła niewiasta — pewnie to lis lub wiewiórka... — stwierdziła Inell, wlepiając oczęta w źródło szelestu.
—Ale ja ci mówię, że to jeleń..! — zbulwersował się chłopak, poprawiając swe spodnie. — No wiesz, to takie małe z długimi uszami... — dodał, marszcząc brwi.
—Nie pomyliłeś przypadkiem z zającem..? — spytała z politowaniem In, śmiejąc się pod nosem.
—A tam! I jedno i drugie ma rogi..! — stwierdził brunet, a Inell wytrzeszczyła oczy.
—Dobra, nie wiem co ty z biologii miałeś, ale nie wnikam. Zostaw temat zwierząt, bo ja tu w końcu jestem od myślenia..! — warknęła dziewczyna, zmierzając ku lekko drgającym krzakom.
Pochyliła się nad chwastem i rozgarnęła go rękoma...
—TOM, IDIOTO!!! — ryknęła niewiasta, chwytając za blond dreda i targając nim na wszystkie strony.
—AUUUU!!! — jęknął blondwłosy bliźniak, wstając z ziemi i próbując wyrwać się rozhisteryzowanej brunetce.
—A teraz Bill patrz i słuchaj uważnie!!! — zwróciła się do chłopaka— TO JEST WŁAŚNIE ŁOŚ!!! — wrzasnęła, potrząsając zdobyczą.
—He, he..! Tom, chcesz marchewkę?! — zarechotał Bill, spoglądając na brata. Inell zmierzyła bruneta dziwnym spojrzeniem, a ten gdy to spostrzegł, dodał — Żartowałem przecież...
—Tom, gadaj co tu robisz, jak nas znalazłeś..?! — zapytała zdziwiona Inell.
—Puść mnie, to powiem... — syknął blondyn, znacząco wskazując na własnego dreda.
—Mów — zażądała In, zostawiając Toma w spokoju i zajmując się strzepywaniem pyłków ze swoich butów.
—No więc to było tak: Pobiegłem za Emą... — zaczął, gdy nagle zza drzew wyłoniła się rudowłosa postać.
—Ja też tu jestem!!! — warknęła Ema, podchodząc do trójki — Tom, debilu, mogłeś mnie zawołać! — jęknęła. Inell i Bill ogłupieli totalnie na jej widok.
—O co chodzi, bo my nie w temacie jestesmy... — prychnął Bill, czerwieniejąc lekko.
- To dajcie mi dokończyć opowieść..! — krzyknął zirytowany Tom, a wszyscy spoważnieli i zaczęli słuchać, łącznie z Emą. — pobiegłem za tą awanturnicą... AŁA!!! I zaczął nas gonić Smerf z psem..! Wbiegliśmy do lasu i wspięliśmy się na drzewo, kiedy ten bufon nas nie widział. Gość sobie poszedł, a my, zgubieni w tym lesie, błąkaliśmy się w nim już od paru godzin, gdy nagle usłyszałem szelesty i piski...
—TO JA JE USŁYSZAŁAM!!! — przerwała Tomowi Ema, nadymając się i dźgając go ręką.
—Dobra... Kaszalot usłyszał szelesty i piski... AŁA!!! NO DO CHOLERY JASNEJ!!! — ryknął zirytowany Dredziarz, rozmasowując sobie żebra i głowę. — WYŻYWAJ SIĘ NA ORZECHACH, NIE NA MNIE!!! — dodał, poczym musiał zrobić szybki unik przed lecącym klapkiem Emy. Otrzepał się i mówił dalej — Poszedłem sprawdzić skąd te dźwięki. Dla bezpieczeństwa ona została w tyle — wskazał głową na rudą — Jeszcze nie wiadomo co by zrobiła tym biednym zwierzętom, gdyby jej się napatoczyły... — zachichotał, łapiąc atakujące szpony Emy i szamocąc się z ich właścicielką na cztery strony świata. — Położyłem się więc w tą zieleninę, ale zaraz potem zostałem z niej wyciągnięty przez Inell... — skończył, z trudem odpierając kolejny atak Emy.
—Hmm... Wszystko chyba jasne, ale nie rozumiem jednego... -mruknęła Inell - Jak wy ze sobą wytrzymywaliście tyle czasu..?! — parsknęła śmiechem, przytrzymując od tyłu Emę, by odciążyć Toma.
—A kto powiedział, że ze sobą wytrzymywaliśmy?! — warknęła ruda, uspokajając się nieco.
Inell przemilczała jej słowa i podeszła z przyjaciółmi do kamienia. Położyła się na trawie obok Billa, który pomimo ostrych sprzeciwów brunetki, przytulił ją i pocałował w czoło, co zakończyło się ogromnym zburaczeniem ze strony Inell... Tom siedział sztywno obok Emy, która raz na jakiś czas warczała coś w stylu: „Odssssssuń się...” i „Milimetr bliżej, a nogi z dupy powyrywam...” Ogólnie wszyscy świetnie się bawili...
(kilka godzin później)
Słońce już wstało. Bill chrapał sobie smacznie, wtulony w także śpiącą Inell. Ema po długich czatach zasnęła jak siedziała, a Tom opadł jej na kolana. Pierwszy obudził się właśnie Dredziarz. Ostrożnie podniósł się z nóg dziewczyny i podszedł do Inell. Nachylił się na jej uchem i...
—PORA WSTAĆ, BILLA W MORDĘ LAĆ!!! — ryknął, poczym zaczął uciekać przed trójką półżywych nastolatków, niezadowolonych z tak gwałtownej pobudki.
—Jak mam komuś dać pieszczotę w ryj, to tylko tobie...!!! — wrzasnęła Inell, biegnąc za blondynem i przeskakując jakiś konar.
Tom nagle przystanął, schował głowę w ramionach i jęknął:
—Dziś jest dzień dobroci dla zwierząt, nie bij..!
Ta deklaracja poruszyła wrażliwe serce brunetki...
—Dobra Łoś, dziś ci się upiecze... — zarechotała, wracając do reszty przyjaciół. Każdy wyglądał dość zjawiskowo... Billowi rozmazał się makijaż, dredy Toma stały każdy w inną stronę, a włosy Emy skręciły się w spirale i tworzyły tzw. szopę. Tylko Inell stanowiła jedyną w miarę normalnie wyglądającą jednostkę...
Ema zaszyła się w lesie „za potrzebą” i nie wracała już od dłuższego czasu. Tom bawił się liściem, Bill usiłował rozczesać swe włosy palcami, a Inell obserwowała mrówki...
—Jak my wrócimy do domu..? — jęknął nagle Tom, przecierając oczy.
—Nie mam pojęcia... — odparła Inell, wieszając się na pierwszej lepszej gałęzi i bujając się na niej jak małpa. Uwialbiała to robić..!
Zapanowała martwa cisza, którą przerwał... dźwięk telefonu..!
— Halu..? — odebrał Tom — Nie, nie, to pomyłka... — mruknął do słuchawki Łoś, rozłączając się i chowając Nokie do kieszeni.
W Inell wezbrała fala złości...
—TO TY PRZEZ CAŁY TEN CZAS MIAŁEŚ PRZY SOBIE TELEFON..?! — ryknęła niewiasta, skacząc blondynowi na plecy i tłukąc go z furią po plecach.
Bill starał się rozdzielić dwójkę, ale sam w końcu oberwał w japę i zmuszony był dołączyć się do tej bójki... Po chwili z krzaków wyszła Ema i z oczami jak pięciozłotówki spytała:
—Co tu się dzieje..?!
Odpowiedział jej tylko wrzask Inell, która siedziała na bliźniakach i tłukła ich po głowach:
—NOKIA CONNECTING PEOPLE!!!
***
(kilkanaście minut później)

—Dziękujemy panu, panie leśniczy..! — zawołała Ema, gdy wysoki, młody mężczyzna zaprowadził ją i resztę do głównej szosy.
Facet tylko uśmiechnął się i zniknął w lesie.
—Dziwak, co nie? — odezwał się nagle Bill, podchodząc do Inell. Miał na twarzy piękną, czerwoną szramę, tak jak i jego brat...
—Fajne ciacho... — rozmarzyła się Ema, opierając swe ciało o Toma, który nie miał siły się sprzeciwiać.
—Dzięki..! — zachichotał Tom, szturchając Emę.
—To nie było o tobie..! — burknęła ruda, odsuwając się od chłopaka.
Inell nie pozwoliła im się dalej spierać, bo dostrzegła taksówkę, na którą czekali...
***
Wszyscy wrócili do swoich domów i po porządnym ochrzanie od rodziców, kładli się do łóżek, by odespać noc. W pokoju bliźniaków panował jednak szum...
—Bill..? — spytał Tom, wystawiając nos spod kołdry.
—Słucham cię towarzyszu niedoli..? — odpowiedział czarnowłosy z nutką pretensji w głosie, bo już przysypiał i miał nawet taki fajny sen...
—Czy łosie są sexi...? — wyparował Dredziarz, poważnie rozważając sprawę.
—Nie bracie, łosie nie są sexi. — odparł Bill, przykrywając się szczelniej kołdrą i odpływając w świat marzeń sennych...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Czw 20:01, 15 Cze 2006 Powrót do góry

buehehe xD parcik zarąbiasty!! Nie mam słów... najlepsza chyba była końcówka i to, jak znaleźli Łosia Very Happy Very Happy Smile
Czekam na next part!!

PS: dziękuję za de-de Całus. Smile


Ostatnio zmieniony przez Joq dnia Czw 20:26, 15 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Czw 20:14, 15 Cze 2006 Powrót do góry

tak, łosie są takie sexi że powinny być na okładkach playboya zamiast Pam Anderson Smile

"PORA WSTAĆ, BILLA W MORDĘ LAĆ!!!" to mnie rozwaliło!!<ściana>
hmm a co powiesz na "PORA WSTAĆ, TOMOWI DREDY RWAĆ" Razz w koncu jak bill oberwał po japie, to dredowi sie tez należy...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Irys




Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:31, 15 Cze 2006 Powrót do góry

dobre. genialne. Czy łosie są sexi? jestem olana


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patti




Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 22:14, 15 Cze 2006 Powrót do góry

Świetne! Very Happy . Zresztą jak zwykle. Prawdę mówiąc, od sexi łosi wolę sexi jelenie ^^. A Bill jest prawdziwym znawcą zwierząt, nie ma co! On powinien mnie uczyć! O_O. Maunus, to jest boskie! Ja chcę więcej! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
zulozula




Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: eee zapomniałam

PostWysłany: Pią 8:14, 16 Cze 2006 Powrót do góry

Very Happy według mnie to tylko zające z rogami są sexy part coooool


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)