Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 ELENA - ÓSEMKA (25. września) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
fumiko




Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:28, 17 Lis 2006 Powrót do góry

Patrycja, Dranisiaa, Asiulla, Beata, hobo psec - dziękuję, że czytacie Smile


Część 3.

Podkład muzyczny:
http://www.youtube.com/watch?v=ZicmLjANZCw

I znów uśmiechnął się zaskoczony samym sobą… on sprawił, że… On. Bez doświadczenia… Nie spodziewał się, że to może być tak piękne… i wcale nie trudne. Jej ciało mówiło, on słuchał… Przedziwne zjednoczenie dwóch dusz istot od siebie odrębnych… w jednej chwili i tylko na moment, krótki i ulotny… za to intensywny, a w pamięci wieczny, do którego chce się wciąż powracać.
I uśmiech zanikł… wraz z powrotem poczucia winy. Bo nie miał prawa. Nie należała do niego. Wkradł się tam jak złodziej. Jak intruz. Potajemnie i bez pozwolenia.
Nie miał prawa.
Wzbraniał się przed tą myślą, odsuwał ją z uporem, lecz na próżno… powracała, drążyła, jak kropla skałę, powoli, skutecznie. A miał trzymać się z dala!… nie wracać. Tamten świat przestał dla niego istnieć…
Zamknął się za nim…
Ale on zbyt tęsknił, by odejść, usunąć się i zapomnieć… Skazany na osamotnienie i przejmujący, metaliczny, bezwzględny chłód pragnął bliskości i ciepła…
Śmierć jest udręką…
Nie tak ją sobie wyobrażał. Nie tak. Właściwie niewiele o niej myślał. Żył chwilą. Przecież liczyło się tylko tu i teraz. Nie miał czasu na rozmyślania. Koncerty, nagrania, gale i nagrody, karuzela sukcesu. Równie kolorowa, co nierzeczywista. Myślał, że świat leży u jego stóp. Obaj z Tomem doskonale się odnaleźli w tym szalonym cyrku. Bracia Kaulitz. Nierozłączne połowy monolitu…
Ludzie odbierali Toma jako zadziornego podrywacza, luzaka nastawionego na zabawę, a przecież w rzeczywistości był inny… i on, pewnie on jeden, go rozumiał. Tom wiedział o nim wszystko. Wspierał go, gdy nie radził sobie ze złośliwymi komentarzami, z podłością… Tom wiedział, jak trudno mu iść przez życie. Pokręcona osobowość i wrażliwa dusza nie ułatwiają tego. Od najmłodszych lat nauka znoszenia szyderczych spojrzeń. Odmieńcy Kaulitz – więc mieli tylko siebie. Odrzuceni przez rówieśników, zwłaszcza on - z paletą dziwacznych pomysłów. Nawet nie próbował ich sobie zjednać. Oddał się swojej największej pasji – muzyce, a Tom był przy nim.
Zawsze.
Jak cień.
Czemu więc go nie było tamtego dnia? Może wszystko potoczyłoby się inaczej… Może by się pohamował, wygasił emocje… Może…
Tak dać się podejść marnemu pismakowi. Mięczak. Nie radził sobie w takich sytuacjach - rozpadał się na kawałki… Miał dość pytań o to, kim jest… Czasem sam się w tym gubił… Medialne hieny drążyły, nie dawały spokoju… Nie miał już sił… Słabeusz… Romantyczna dusza…
Biegł wtedy na oślep. Świat widziany przez łzy. Typowa chwila nieuwagi. W oczach światła samochodu. W uszach pisk opon i kobiecy krzyk. Rozszerzone źrenice. Przerażenie. I cisza… przejmująca, przytłaczająca… Cisza i ciemność… Banalnie, zwykły wypadek… Proza życia, proza śmierci…
Postrzępiona rysa rozdzieliła monolit.
Objął kolana ramionami i oparł o nie głowę. Czarne kosmyki przysłoniły mu twarz. Sam był sobie winien. Gdyby był silniejszy… Uniósł głowę, palce wbił w twardą, suchą ziemię. Wdarła się pod paznokcie.
Gniew kiełkował. Chętnie poddał się jego działaniu. Świadomie podsycał go wspomnieniami, a on stopniowo narastał. Czarnopióry nie cierpiał nie-życia. Gardził nim. A pogarda dodawała mu sił. Pogarda dla śmierci, pogarda dla samego siebie. Nienawidził tego miejsca, tego bezsensownego zawieszenia poza światem. Miał dość czekania, trwania w bezczynności, aż to się skończy, aż wygnaniec będzie mógł odejść. Dlatego przerwał tę jałową tułaczkę. Podjął decyzję i wrócił. Wiedział, że ryzykuje, teraz cierpiał bardziej. Gniew przeradzał się we wściekłość. Czarnoskrzydły pozwolił, by przejmował nad nim władzę, wypełniał każdą komórkę. Stłumił wyrywający się z płuc ryk. Jeszcze nie… jeszcze nie.
Podmuch wiatru wzbił drobiny kurzu, tworząc ruchomy dywan na powierzchni ziemi. Powietrze gęstniało. Stawało się coraz cięższe, wibrowało… Wiatr wzmagał się. Gwałtownie szarpał gałęzie drzew, zrywając z nich bezbronne liście. Tańczyły swój obłąkańczy taniec, sunęły po ziemi, wzbijały się w powietrze, gnane nie wiadomo dokąd…
Anioł podniósł się z wolna. Zwiesił głowę i zamknął oczy. Wstrzymał oddech. Twarz wykrzywiły mu wściekłość, żal i cierpienie. Dłonie zacisnął w pięści… Spiął mięśnie… Powietrze przywarło do ziemi… Wygiął gwałtownie ciało, odrzucił głowę i wyprostował palce.
Rozpostarł skrzydła.
Ochrypły ryk wyrwał się z jego piersi. Potężna fala mocy wystrzeliła w górę, zgarniając kurz i liście, porywając je ze sobą. Zatrzymała się w górze, by już po chwili runąć z impetem w dół. Uderzyła w powierzchnię ziemi, rzeźbiąc w niej głęboki krater. Tumany pyłu wzbiły się w powietrze. Wszechobecny kurz wdzierał się do płuc, dławił, nie pozwalał oddychać. Czarnopióry trwał w bezruchu.
Mistrz fantastycznej ceremonii.
Gniew wciąż w nim szalał. Wicher nabierał niewyobrażalnej siły. Wyrywał drzewa, unosił kamienie. Pustoszył okolicę. Chmury skłębiły się przybrawszy grafitowy odcień. Złowrogo wisiały nad ziemią…
Wiatr ustał. Na ułamek sekundy.

I powrócił.
Uderzenia piorunów zagłuszyły jego świst, błyskawice poorały monotonną szarość nieba. Powietrze drżało. Ognisty pocisk uderzył w samotne drzewo, pod którym siedział jeszcze przed chwilą czarnopióry anioł. Przeszył pień, rozłupując go na dwie części. Zapłonęły żywym ogniem, malując piekielne tło dla twórcy apokaliptycznej scenerii. Czarnoskrzydły wsłuchiwał się całym sobą w ten gorzki koncert. Jak w transie wyzwalał targającą nim wściekłość.
Nuta po nucie.
Cały swój gniew przelewał w szalejące żywioły. Lodowaty wicher, skłębione otchłanie chmur, rodzące się w ich rozdartych głębinach gromy... To wszystko pochłaniało wypełniające go emocje, uwalniało go od nich, tkało pomyloną, pełną mrocznych akordów opowieść...

Srebrzysta łza zwilżyła maleńki skrawek suchej ziemi… Smukły anioł o pięknym spojrzeniu uwolnił swój gniew...


Image


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
heidi
:-)
:-)



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1220 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:51, 17 Lis 2006 Powrót do góry

Nie dziękuj, nie ma za co. To ja powinnam dziękować za to, że dane jest mi czytać tak wspaniałe opowiadanie. Bo ono jest wspaniałe...brak mi słów, uwierz. Nie umiem pisać komentarzy, naprawdę. Podobało mi się strasznie, wszystko było tak przepełnione emocjami, że wyobraziłam sobie tą sytuacje. Czytałam bez muzyki, bo zagłuszała moje myśli i nie potrafiłam się skupić nad tekstem. Było piękne...ale co teraz? Czekam z niecierpliwością na kolejną część...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dranisiaa
:-(
:-(



Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że chcę być szczęśliwa?

PostWysłany: Sob 14:05, 18 Lis 2006 Powrót do góry

To ja dziekuję, że mogę czytać tak wielkie dzieło.
Kolejna dawka emocji, która tu zawarłaś dała mi do myslenia.
Nie wiem co napisać.
Uwielbiam to opowiadanie.
Mamy kolejny talent na forum.
Dziekuję i pozdrawiam Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hobo psec
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]

PostWysłany: Sob 17:11, 18 Lis 2006 Powrót do góry

Ty dziękujesz mi? Ty chyba ja powinnam dziękować Tobie, że mogłam przeczytać tak genialne opowiadanie! Jestem po prostu zafascynowaan tym jak dobierasz słowa, jak budujesz zdania... naprawdę, to ja ci dziękuje!
I masz szybko dać kolejna część!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
fumiko




Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:27, 26 Lis 2006 Powrót do góry

Dla wiernych czytelniczek Smile


Część 4.

Elena siedziała po turecku na łóżku wśród sterty kartek i zeszytów. Rozłożyła wokół siebie kilka książek i porównywała każdy arkusz papieru z treścią w podręczniku. Próbowała dojść z tym wszystkim do ładu. Ines pożyczyła jej swoje notatki z zajęć, ale bałagan, jaki ta dziewczyna potrafiła stworzyć nawet na zwykłej kartce, był dla Eleny nie do ogarnięcia. Problemem nie było koślawe i mało czytelne pismo autorki notatek - El zdążyła się już do niego przyzwyczaić. Czasem lepiej od samej Ines odgadywała, co ta nagryzmoliła. Problemem były wszechobecne stworki z dużymi głowami i spiczastymi uszami, wijące się różnokolorowe serpentyny i pstrokate kwiatki. Nachodziły na litery, wciskały się w najmniejszą przestrzeń między nimi, skutecznie utrudniając odczytanie tego, co miało jakąkolwiek wartość prócz estetycznej. Choć i ta w przypadku malowideł Ines była trudna do uchwycenia. Zmęczona rozszyfrowywaniem dziwacznych hieroglifów oparła głowę o ścianę i wsłuchała się w dźwięki Somewhere Within Temptation. Sharon właśnie śpiewała początkowe wersy.
Lost in the darkness, hoping for a sign.
Instead there is only silence,
Can't you hear my screams?
Never stop hoping,
Need to know where you are,
But one thing is for sure,
You're always in my heart.

Gdy zmysłowe brzmienie smyczków w refrenie już ją unosiło w inny świat, usłyszała pukanie do drzwi pokoju. Brutalny sposób sprowadzania ludzi na ziemię.
- Proszę! – powiedziała trochę zdezorientowana.
Drzwi się uchyliły i po chwili ujrzała w nich postać mamy.
- Wychodzę na jakiś czas. Kolacja jest gotowa, przygrzej sobie jak zgłodniejesz. A, masz gościa – powiedziała wesoło i dodała z wymownym uśmiechem - Długo oczekiwanego.
Puściła córce oczko i wycofała się, pozostawiając drzwi otwarte. Elena wyprostowała się i szybkim ruchem poprawiła włosy. Po sekundzie w drzwiach ukazał się wysoki blondyn w czapeczce z daszkiem, szerokich spodniach i obszernej bluzie z nadrukiem. Oparł się zawadiacko o futrynę, jedną rękę włożył do kieszeni, a drugą podtrzymywał daszek czapeczki i spoglądał spod niego zadziornie. Uwielbiała, gdy przybierał tę pozę. Serce zabiło jej szybciej, a w oczach zabłysły ogniki radości.
- Długo mam jeszcze czekać? – zapytał z udawaną niecierpliwością i obdarzył ją szczerym uśmiechem.
- Całe wieki. – odparła z przekąsem, patrząc na niego wyzywająco.
- Dobra, spadam. Nic tu po mnie. – wzruszył ramionami i odwrócił się w stronę drzwi.
- No już dobrze. – powiedziała wesoło.
Z ociąganiem podniosła się z łóżka. Kilka kartek ześliznęło się na podłogę. Jedna z książek spadła z hukiem na leżącego przy łóżku kota. Uciekł niezdarnie między nogami Eleny prosto na parapet jedynego okna w pokoju. Dziewczyna straciła równowagę i upadła wprost w ramiona Toma, który chwycił ją w pół, wykazując się nie lada refleksem. Elena nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Chciała przedłużyć moment, spragnionej po długiej przerwie, pieszczoty. A tu masz, ląduje mimowolnie jak jakaś naiwna nastolatka z banalnego romansu w ramionach ukochanego. Aż taką romantyczką to ona nie jest.
- Och, jakie to słodkie. – zaśmiał się Tom, zadowolony z pomocy włochatego zwierzaka. Przynajmniej tym razem nie musiał się zbyt wysilać, by przytulić Elenę. Zawsze ten sam powitalny rytuał - on czeka zniecierpliwiony, ona odwleka kokieteryjnie moment, który prędzej czy później i tak nastąpi. Bo nastąpić musi. Oboje o tym wiedzą i chcą tego. Bardzo.
Potrzebowali rytuałów. Dla poczucia bezpieczeństwa, dla pewności, przekonania, że wszystko jest w porządku. One stoją na straży normalności.
Ciche zamknięcie drzwi i dźwięk przekręcanego w zamku klucza wyzwolił na ich twarzach uśmiech. Mieli czas tylko dla siebie. Bez świadków i pytań czy chcą się czegoś napić i czy ciasto chcą zjeść teraz czy później. Tom delikatnie przysunął Elenę do siebie, zarzuciła mu ręce na szyję. Niesforny kosmyk spłynął na jej twarz. Tom odgarnął go czule i spojrzał jej głęboko w oczy. W jej umyśle pojawił się niespodziewanie obraz oczu nieznajomego.
Oczu Billa.
Kilka klatek w filmie nie pasujących do reszty, wmontowane przez pomyłkę. Psują efekt i pozostają w pamięci, tkwią jak drzazga. Niby nic takiego, a nie pozwala o sobie zapomnieć.
Tom zbliżył się powoli, przechylił głowę i musnął jej wargi. Subtelnie… zmysłowo… Rozchyliła lekko usta, chcąc zatracić się w gorącym pocałunku…
Oczy Billa Kaulitza.
Znowu.
Nie udało się. Elena poszybowała myślami w nieznane Tomowi przestrzenie. Była przy nim ciałem, lecz nie duchem. Miała nadzieję, że Tom niczego nie zauważył.
- Mmmm. Pycha – wymruczał, oblizując wargi. – Tego mi było trzeba. Uniósł lekko lewą brew i z półuśmieszkiem sięgnął po kolejną porcję przyjemności.

Gdzieś w oddali, w innej rzeczywistości czarnoskrzydły anioł zmagał się z bezlitosnym chłodem i myślami…

- Zjem cię całą – mruczał dredziasty, pieszcząc wargami szyję El. Czapeczka przeszkadzała mu w tej rozkosznej wędrówce, ograniczając skutecznie pole manewru, więc ściągnął ją i rzucił w kąt, gdzie leżały płyty i książki Eleny – jej najwierniejsi przyjaciele. Dziewczyna powoli zapominała o otaczającym ją świecie. Powoli topniała pod słodkim uporem Toma. Bardzo powoli.
Dredziasty znów powędrował ku miękkim, rozchylonym wargom El. Dłoń zanurzył w jej kasztanowych włosach, drugą wsunął pod bluzkę i gładził opuszkami gładką skórę pleców. Gdy przemierzał drogę wzdłuż kręgosłupa, poczuła na ciele miłe mrowienie. Pragnienie się budziło.

Samotny anioł walczył z chłodem i myślami.

Tom stopniowo, niby od niechcenia, przesuwał się w stronę łóżka. Błyskawicznie odczytała jego zamiary i bez skrupułów pozwoliła mu kroczyć tą ścieżką. Prosto w ślepą uliczkę. Wiedziała, że to nie jest jeszcze odpowiedni czas, nie tak to sobie wymarzyła… Jednak gra sprawiała jej przyjemność. Nadal zachowywała trzeźwość umysłu, bo coś dziwnego i nieokreślonego nie pozwalało jej zatracić się w tej chwili. Maleńka część jej świadomości była niedostępna dla pocałunków Toma. Trwała niewzruszona, nie poddawała się im, ślepa na czułość i tęsknotę. I choć Elena usilnie gasiła tę myśl, ta niewielka cząstka jej duszy wyrywała się do kogoś innego…
- To co? Napijesz się czegoś? – zapytała z uśmiechem, uwalniając się z uścisku Toma, gdy ten już miał zamiar położyć ją na łóżku i kontynuować powitanie w odrobinę wygodniejszej pozycji.
- Może później – dredziasty spojrzał na nią zamglonym wzrokiem i powrócił do przerwanej pieszczoty. Elena jednak nie dała za wygraną i zwinnie wymknęła się z objęć rozochoconego już na dobre Toma. Obdarzyła go spojrzeniem mówiącym „nie tak łatwo” i zniknęła za drzwiami kuchni.
Tom został w pokoju sam. Rzucił okiem na walające się wszędzie kartki. Nic nie zdołało przykuć jego uwagi, więc zgarnął je w jedno miejsce i położył się na łóżku z zamiarem uspokojenia ciała i myśli. Założył ręce za głowę i wpatrywał się w sufit. Z kuchni dobiegały odgłosy krzątaniny. Po chwili poczuł kuszący zapach serowej zapiekanki z brokułami i szynką.
Przymknął oczy, a myśli same powędrowały w kierunku El… Coś było z nią nie tak… Wyczuwał jej nieobecność. Uraził go brak odpowiedzi na pieszczoty… Nie była to Elena, którą znał. Jego El. Była nieco obca, sztywna. Może coś się stało? Może się źle nastawił… Wygłup Marka go rozstroił… Pieprzony kutafon!

Czarnoskrzydły przegrywał z tęsknotą...

Kilka kartek zsunęło się na podłogę. Opasły kocur nastroszył się i zeskoczył z okna. Skulił się pod biurkiem, tępo łypiąc w stronę drzwi. Toma przeszył dreszcz. Ktoś go obserwował.

Elena weszła do pokoju, niosąc tacę z parującym posiłkiem i wysokimi szklankami napełnionymi ciemnym napojem. Zapach roztopionego sera rozszedł się po całym pomieszczeniu.
- Smacznego – powiedziała, kładąc tacę na łóżku. Wejście El uspokoiło go. Nie raz już wpadał w sidła własnej wyobraźni. Poczuł głód i zabrał się do jedzenia, rzuciwszy ulubionej kelnerce szczery uśmiech.

Kot wciąż wpatrywał się w drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
świrka
:]
:]



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 11:55, 26 Lis 2006 Powrót do góry

fumiko napisał:

- Wychodzę na jakiś czas. Kolacja jest gotowa, przygrzej sobie jak zgłodniejesz.

dokładnie. to samo często mówi moja mam's Razz
wracając do treści.
bardzo ładnie napisane. już myślałam że Elena da się ponieść Tomowi ale jednak...
a ten kot... niby nic nadzwyczajnego, a potrafi zwrócić dużą uwagę Razz

PS: wejdź kiedyś do innych działów Smile na przykład do Śmietnika [ xD ] lepiej się poznamy i w ogóle Wink Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
heidi
:-)
:-)



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1220 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:03, 26 Lis 2006 Powrót do góry

Jak tajemniczo. Bosko Wink
No i skończyło się w takim momencie, w którym zdąrzyłam się zaczytać w tekst, już już myślałam, że coś się wydarzy a tu...koniec xD

Pozostaje mi czekać na dalszy ciąg Wink

I podpisuję się pod świrką, zapraszamy do innych działów! ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:03, 26 Lis 2006 Powrót do góry

Fumiko, przepraszam.
Opuściłam odcinki.
Już biorę się za czytanie, zaraz zedytuje i skomentuje Całus.

Jest cudownie.
Piszesz tak tajemniczo...
Niby tak otwarcie, ale niczego nie zdradzasz do końca.
To piękne.
Ty piszesz pięknie.

Wszystko jest takie lekkie i magiczne.
Bardzo mi się podoba.

Szkoda, jednak, że wciąż nie wiemy jak dokładnie umarł Bill.
Kiedyś się dowiemy?Smile
A jak czytałam to sobie tak pomyślałam, że Bill z martwyc wstanie xD

I dziękuję za dedykację w 3 parcie.Całus.
Smile

I przepraszam jeszcze raz, że nie skomentowałam poprzedniej części...

Asiulla


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Asiulla dnia Nie 13:21, 26 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
jadzia
:)
:)



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD

PostWysłany: Nie 13:15, 26 Lis 2006 Powrót do góry

Fajne dzisaj zaczęłam czytac coś nie dąło mi spokoju. Ciągle tu wchodziłam ale nichciało mi sie czytać, ale dzisaj zamiast uczyć sie angielskiego czytałam to co napisałas
I muszę ci powiedziec ze bardzo mi sie to podobało. Tak jak powiedziała Patrycja takie tajemnicze xP
No nic czekam na następną część a i moge Ci powiedzieć, że zdobyłaś nową czytelniczke:!:

jadzia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dranisiaa
:-(
:-(



Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że chcę być szczęśliwa?

PostWysłany: Nie 14:26, 26 Lis 2006 Powrót do góry

Jej... świetne.
To było takie... tajemnicze.
Dziękuję za dedykację (bo chyba była dla mnie Wink)
Czekam na więcej.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hobo psec
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]

PostWysłany: Pon 21:38, 27 Lis 2006 Powrót do góry

Nie mogę wyjść z podziwu jak dobierasz słowa. jak wszytko opisujesz. mam nadzieje, że będę się tym rozkoszować jak najdłużej ;]
nie musze mówić, ze mi się podobało, prawda? genialne tek jak zawsze.
zgadzam się z dziewczynami - do innych działów marsz!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:14, 29 Lis 2006 Powrót do góry

Część spokojna, ładna, ale czuję pewien niedosyt.
Zastanawiam się nad jednym, nie wiem, może nie zrozumiałam, a może to tylko dla mnie nie jest zrozumiałe.
W poprzedniej części wydawało mi się, że nasz anioł wrócił, wyobrażałam sobie że może pod inną postacią, ale wrócił i być może tak jest, jednak Ty ciągle nazywasz go mianem anioła i już nie wiem, czy to tylko miano, czy on nadal nim jest.
W Elenie rodzi się niepewność, jednak przecież nie wie co tak naprawdę jest tego powodem, nie jest świadoma tego, że w tajemniczej postaci nieznajomego, który uratował ją kryje się Bill, bo mniemam, iż tak naprawdę wciąż myśli o nim.
Koniec zaskakujący. Jeśli tam stoi naprawdę on, to czy ma jeszcze swoje czarne skrzydła?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
fumiko




Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 1:58, 18 Gru 2006 Powrót do góry

świrka - Elena nie należy do "łatwych" dziewczyn i Tom musi się odrobine natrudzić... Z chęcią wpadnę w inne działy, jaśli mi tylko czas na to pozwoli Smile Dziękuję za miły komentarz Całus.

Patrycja - dzięki temu, że skończyło się w takim momencie jest większe prawdopodobieństwo, że wrócisz do "Eleny" Smile Dziękuję, że czytasz i cieszę się, że Ci się podoba Smile Już gnam do innych działów Całus.

Asiulla - nie musisz przepraszać Smile Bill umarł w wypadku, w # odcinku było o tym wspomniane ledwie - mały zarys, ale byc może kwestia jego śmierci jeszcze powróci Smile Bardzo Ci dziękuję za przemiły komentarz i ślę buziaka Całus.

jadzia - jest mi niezmiernie miło, moja nowa czytelniczko Smile Dziękuję i bardzo się cieszę, że "Elena" przypadła Ci do gustu Całus.

Dranisiaa - Proszę, cała przyjemność po mojej stronie Smile mieć wierne czytelniczki to sama radość. Dziękuję za to, że odwiedzasz to opowiadanko i za śliczny komentarz Całus.

hobo psec - po takim koemtarzu aż ma sie ochotę pisać Smile Dziękuję Całus. rozkaz wykonam w miarę możliwości Smile

Beata - dziękuję, Słońce Smile Mamy wszystkie zawiłości obgadane, więc jedynie podziękuję, że jesteś przy mnie od początku Całus.







_______________________________________________

Dla tych, które poznały smak miłości i dla tych, które mają jeszcze przed sobą to piękne doświadczenie, by nie traciły wiary...



Część 5.

- Pycha – dredziasty oblizał wargi i odłożył sztućce na pusty talerz. Elena siedziała naprzeciw niego z podkulonymi nogami. Oparła podbródek o kolano i bezwiednie grzebała widelcem w talerzu, obserwując Toma. Patrzyła, jak wielkimi haustami pije orzeźwiający, słodki napój. Przyglądała się jego dłoniom. Jedną zacisnął na wysokiej szklance, drugą przytrzymywał cieniutką słomkę. Miał długie, szczupłe palce, krótko obcięte paznokcie, gładką skórę. Dłonie gitarzysty. Gdy grał, śledziła każdy jego ruch, każde szarpnięcie strun. Raz wprawiał je w drgania stopniowo, każdą z osobna, po kolei, by po chwili powrócić i na nowo wydobyć z każdej z nich piękny śpiew. Innym razem zdecydowanymi uderzeniami sprawiał, że grały równocześnie, w idealnej harmonii, gotowe uczynić wszystko, czego zapragnął. Całkowicie uległe, nawet gdy szarpał je, podrywając przy tym całe ramię. Czasem chciała być maleńką kostką ukrytą między jego palcami, niewielkim kawałkiem tworzywa, bez którego ta głębia tonów nie mogłaby powstać. Poddać się woli gitarzysty, wraz z nim tworzyć dźwięki, być z nim jednością, zapomnieć się - póki koncert trwa, póki płynie melodia …
- Mmm… uczta dla podniebienia – odstawił pustą już szklankę i pomasował się okrężnymi ruchami po brzuchu, wzbijając się tym samym na szczyt własnej uprzejmości – A ty dlaczego nie jesz? Dziobiesz tylko widelcem.
Dotknął jej dłoni i zaczął wodzić kciukiem po skórze.
- Coś cię martwi, El? – zapytał troskliwie. Widział, że jest nieobecna, że wymknęła się gdzieś w odległe światy, do których nikogo nie chciała wpuścić. Na dźwięk miękkiego głosu uśmiechnęła się i ujęła jego dłoń.
- Nie, nic mi nie jest, nie jestem głodna. Myślałam o twoich dłoniach…O tym jak lubię ich dotykać… - przysunęła policzek i potarła nim o jego miękką skórę. – Jak lubię je pieścić… – rozchyliła jego palce i gładziła każdy z nich. - Jak lubię je całować – patrząc mu w oczy, złożyła na wnętrzu dłoni pocałunek – prawie nieodczuwalny, jak muśnięcie skrzydeł motyla. Przygryzł wargę, pozostawiając na niej mokry ślad, przechylił głowę i przyjął zaproszenie.
- Chodź tu do mnie – wyszeptał, przyciągając ją do siebie. Była teraz nie kostką, lecz struną – gotową, by zagrać dla niego wszystkie tony miłosnej pieśni…
Leżeli blisko siebie, prawie stykali się nosami. Spletli dłonie i trwali tak przez długą chwilę, ciesząc się swoim widokiem. Tom wodził wzrokiem po jej twarzy, a ona poddała się tej przedziwnej pieszczocie. Mimo że jej nie dotykał, czuła wędrujące po skórze drobinki naelektryzowanego powietrza. Przymknęła oczy i czekała… Potarł nosem o jej policzek… raz… i jeszcze raz… Słyszała jego oddech, czuła jego ciepło… Wystarczyło, by przysunęła się do niego o milimetr, a ich usta złączyłyby się w pocałunku… Lecz nie zrobiła tego… Swoim zwyczajem przedłużała ten ekscytujący moment oczekiwania… Po chwili poczuła ciepło jego warg, ich miękkość i wołanie o odpowiedź.
Odpowiedź nadeszła.
Dłonie zacisnęły się na sekundę mocniej, by już po chwili podążyć znanym tylko im szlakiem. Objął ją w talii, a ona chętnie się temu poddając, przywarła do niego całym ciałem, skryła się w jego objęciach. Na spragnionej czułości skórze poczuła jego ciepłą dłoń, która zdążyła już pokonać materiał bluzki. Jego wilgotne usta błądziły po szyi i dekolcie. Przez stanik, który chwilowo okazał się trudniejszą przeszkodą, już dotykał piersi. Chwyciła jego dłoń i delikatnie poprowadziła na plecy, dając znak, by uwolnił ją z więzów zbędnej części garderoby. Po chwili zataczał już kręgi na nagiej skórze, zostawiał na niej swój ślad, tworzył niewidoczne rysunki. Na jak wiele pozwoli mu tym razem? Kiedy powie „dość”? Pragnął jej całym sobą, lecz czekał cierpliwie, aż będzie gotowa, by powiedzieć mu „tak”. I choć czasem trudno mu było wytrzymać to napięcie, nie nalegał. Elena była inna niż dziewczyny, które znał, nie chciał jej stracić przez pośpiech. Imponowała mu swą niedostępnością, kochał ją, pożądał, ale przede wszystkim szanował. Gdy pokonywał kolejne bariery, odczuwał niesamowitą radość, a każdy kolejny krok wzmagał w nim apetyt na następną porcję uniesień. Zdjęła z niego grubą bluzę i rzuciła na podłogę. Zachęcony powodzeniem, sięgnął po więcej. Przesunął palcem między jej piersiami i podążył w kierunku brzucha. Dotarł aż do pępka, lecz nie był to koniec wędrówki. Zastygła na moment, zaciskając mocniej palce na jego szyi, gdy wsunął dłoń pod materiał spodni, gładził skórę tuż przy koronkowym wykończeniu fig i już po chwili spiralnymi ruchami sunął w górę. Zwodził ją, badał reakcje, prowokował. Spojrzała na niego rozmarzonym wzrokiem i przesunęła dłoń w miejsce, które przed chwilą opuścił. Kolejna bariera zniknęła. Rozpiął guzik, a potem zamek u spodni. Uniosła nieco biodra, by mógł zsunąć krępujące ją ubranie. Pocałowała go zachłannie, łapczywie - jak nigdy dotąd. Smakowała jego gorące wargi, roztańczony język, rozpaloną miłością skórę. Gitarzysta rozpoczął grę… Spod smukłych palców popłynęły dźwięki rozkoszy… Najpierw niepewne, jakby stłumione… niewinne. Lecz pod dotykiem kochającej dłoni nabrały śmiałości i głębi. Całym sobą chłonął pełne zachwytu drgania najdroższej mu ze wszystkich strun świata…


http://www.youtube.com/watch?v=mtqIytT4RsQ


Zajęci sobą nie widzieli, jak kot w odruchu przerażenia nastroszył futro i jak rozszerzył źrenice do granic możliwości, gdy niewidzialny podszedł do łóżka, by z bliska rejestrować każdy ich ruch, gest i każdą myśl. Nie słyszeli oszalałego bicia kociego serca i nie czuli słodko-gorzkiego fetoru zgnilizny, który przebiwszy się przez powłoki rzeczywistości, dotarł w stłumionej już formie do wyczulonych nozdrzy zwierzęcia. Duch błądził zaropiałymi oczyma po ciele dziewczyny, tworząc w zeżartym przez zazdrość umyśle upiorny obraz chorego zbliżenia. W myślach drażnił gadzim językiem powierzchnię jej skóry, zostawiając na niej cienkie nitki śluzu. Oczyma wyobraźni widział ją…

…przywiązaną do ramy łóżka z szeroko rozciągniętymi kończynami. Jej piersi unosiły się i opadały szybko, zdradzając stopień przerażenia. Była prawie naga - dostępu do krainy rozkoszy strzegł jedynie cienki materiał bielizny. Chwycił go spróchniałymi zębami i zdarł brutalnie, po czym zatopił język w miękkim wnętrzu ofiary. Dziewczyna szarpała się, chcąc uchronić swe ciało przed zadającym ból jęzorem sadysty, ale przytrzymał ją mocno, nie przerywając szaleńczej penetracji aż, uznawszy że jest wystarczająco gotowa na przyjęcie swego pana, ukląkł naprzeciw, prezentując obleśnie swoje oręże. Objął je żylastą dłonią i zaczął masować, nie spuszczając oczu ze zniewolonej nałożnicy. Obserwował, jak dziewczyna zaciska powieki, nie chcąc patrzeć na ruchy potępieńca ani na efekt, jaki wywołują. Jej twarz zniekształcił grymas obrzydzenia, co tylko wzmogło palące go podniecenie. Gdy poczuł zbliżającą się falę zaspokojenia, przygniótł swym cielskiem jej drobne ciało i wdarł się do wnętrza, raniąc delikatne tkanki. Zasłonił jej usta upstrzoną wrzodami dłonią, by stłumić nadciągający krzyk i zaczął się rytmicznie poruszać. Złowrogie pomruki wraz z rosnącym tempem przemieniały się w wyuzdane jęki co rusz przerywane obrzydliwym sapaniem. Ostro zakończonymi szponami drapał jej ciało do krwi, by po chwili spijać z niego słodkie wino nieumarłych. Wbijał się w nią coraz mocniej i szybciej. Rzężeniom wydobywającym się z jego powykręcanych karykaturalnie warg towarzyszyły spływające po brodzie krople palącej śliny. Zlizywał je w lubieżnym geście, jakby to były krople smakowitego nektaru. Upiorny cwał nie miał końca. Sapał i charczał, rozrywając jej wnętrze, by wreszcie dwoma silnymi, głębokimi pchnięciami zakończyć galop zaspokojonej już bestii… ból wyginał poranione ciało dziewczyny.

Podniecony ohydną wizją wykrzywił wargi w demonicznym grymasie na kształt uśmiechu. Spalała go chęć doświadczenia potępieńczego rytuału rozrywanego ciała, chęć splugawienia piękna. Wyciągnął więc wychudłe, zbutwiałe łapsko w stronę Eleny. Lecz nie osiągnął celu! Parchata ręka zamarła w odległości kilku centymetrów od nieświadomej niczego dziewczyny… Rozjuszona bestia podjęła kolejną próbę, wściekle się szarpiąc. Coś było nie tak… Bardzo nie tak… Powietrze zgęstniało… Niespodziewanie potężna fala przeszyła jego umysł, niemal rozszarpując go na strzępy, pruła nerwy, ścierała myśli na proch. Oszołomiony spojrzał w stronę okna i ujrzał znane mu dobrze oblicze znienawidzonego wroga… płonące bezlitosnym gniewem oczy czarnoskrzydłego anioła. Zaskoczony i niepewny swoich szans, nie czekając na drugi cios, stchórzył… pozostawiając po sobie jedynie nieuchwytny dla ludzkich zmysłów swąd gnijącego truchła.

Anioł opadł na kolana, ściskając dłońmi pulsujące skronie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
heidi
:-)
:-)



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1220 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:33, 18 Gru 2006 Powrót do góry

Jesteś niesamowita...tylko na tyle mnie dzisiaj stać.
Jestem w szoku po przeczytaniu tej części, bo piszesz fantastycznie...
Ciekawe co teraz zrobi Anioł?

Jeju, Fumiko, padam ci normalnie do stóp! Całus.
I życzę weny na kolejne części...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jadzia
:)
:)



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD

PostWysłany: Pon 16:14, 18 Gru 2006 Powrót do góry

A ja przeczytałam i nie wiem co powiedziec. Very Happy
Zaszokował mnie ten odcinek, co prawda muszę przeczytać poprzedni ponieważ nie wiem gdzie to się działo i jak do tego doszło i wogóle.
A tak to fajny odcinek troche zboczony ale fajny RazzRazz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)