Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Bill zamieszany w skoki narciarskie? Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Czy podobało Ci isę to opowiadanie?

Tak
0%
 0%  [ 0 ]
Nie mam zdania
25%
 25%  [ 1 ]
Nie
75%
 75%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 4


Autor Wiadomość
Xantera




Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:24, 07 Sie 2007 Powrót do góry

(Opko z grudnia2006r.)
1
- Halo?
- Cześć Martyna. Tu Kamil. Mam propozycję - wystąpisz w naszej drużynie?
- No pewnie. Po co w ogóle pytasz?
- Bo... hm... pojedynek wypowiedziały nam... Niemcy. A ty jesteś Niemką.
- Nie, Kamil! Jestem Polką z krwi i kości. Bill nic tu nie znaczy!
- Ekhm... no okay. To pa.
Martyna Wachowiak-Kaulitz, pierwsza w historii skoczka narciarska usiadła w fotelu. Miała wrażenie, że kumpel po fachu, Kamil Stoch, coś ukrywa. Ale co? "Stefan!"- pomyślała.
Wykręciła numer Stefana Huli.
- Cześć, tu Martyna Kaulitz. Bierzesz udział w zawodach drużynowych z Niemcami?
- Jasne. Ekhm... A ty?
- No pewnie!
- Eee... jesteś pewna? A Kamil powiedział Ci, że...
- Że co?! - spytała niecierpliwie dziewczyna.
- Nie, nie, nic! - odpowiedział Stefan szybko. Zbyt szybko.
- Stefan...
- Muszę kończyć. Pa. - wyłączył się.
- Pa... - powiedziała Martyna do pustej słuchawki. Odłożyła ją z westchnieniem.
2
Martyna weszła z uśmiechem do szatni polskiej drużyny.
- Cześć wszystkim!
Wtedy podszedł do niej Kamil.
- Słuchaj, ja Ci czegoś nie powiedziałem... Jesteś z nas najlepsza, mimo płci... Nie mogłem ryzykować, że nie wystąpisz...
- O co chodzi?! - zapytała nie ukrywając niecierpliwości.
- Ekhm... Twój mąż... Zaraził się od ciebie pasją... I wystąpi w reprezentacji Niemiec. - powiedział Kamil. - Nareszcie to z siebie wyrzuciłem - pomyślał.
- Aha, i ty mi to dopiero teraz mówisz, tak?! - krzyknęła. - Ale nie myśl - dodała spokojniej - że zostawię Was na lodzie z JEGO powodu! Patriotyzm na to nie pozwala. To jednak nie zmienia faktu, że postąpiliście nie fair!
- Wiem - szepnął Kamil. - Bałem się Twojej reakcji.
- Spoko - uśmiechnęła się i zaczęła zakładać kostium.
3
Właśnie wchodziła na belkę, kiedy GO zobaczyła. Jak zwykle rozwichrzone czarne włosy i pewny siebie uśmieszek. Tak się na niego zapatrzyła, że Kamil musiał ją szturchnąć.
- Masz zielone światło! - syknął.
- Okay. - i zsunęła się z belki.
Po ułamku sekundy szybowała w powietrzu. Wiatr unosił ją bardzo wysoko... Gdy lekko opadła na ziemię usłyszała mnóstwo szeptów. Udało jej się wyłonić z nich pojedyncze słowa takie jak: "Dziewczyna?" "Rekord" "Żona Kaulitza" Wyłączyła się. Uśmiechnęła się tryumfalnie w stronę Billa, kiedy obok niego przechodziła.
- Stój.- powiedział stanowczo. - Musimy pogadać.
- Bill, ja nic nie muszę. Nic nas nie łączy.
- Mylisz się. Jesteśmy małżeństwem.
- Nie mamy czasu na rozwód. Ale po sezonie...
- Ja Ci nie dam rozwodu!!!
- Tak jakby to zależało od ciebie – uśmiechnęła się ironicznie i poszła.
Bill westchnął. Nadal kochał byłą żonę. A właściwie żonę.
- Bill, co tak stoisz? Chodź! – usłyszał obok głos Martina Schmitta.
- Tak, tak. Już, już. – szepnął chłopak i spojrzał na żonę.
Właśnie zdjęła kask, a wiatr rozwiewał jej długie złote włosy...
Chłopak westchnął jeszcze raz i powlókł się w stronę szatni niemieckiej.
Właśnie obserwował go Kamil Stoch. Gdy w zasięgu jego wzroku pojawiła się Martyna, szepnął do niej:
- On cię wciąż kocha!
- Bzdura! – prychnęła.
- Martynuś, on cierpi!!!
- A ty co?! Samarytanka?! Tak się nagle troszczysz o MOJEGO męża?!
- Jak tak możesz? ty nie masz serca! – Kamil spojrzał na nią z pogardą i odwrócił się na pięcie.
4
- Adam, mam sprawę.
- Tak?
- Ty... hm... jesteś świetny i mimo wieku jesteś lepszy od nas, młodziaków. Nie chcesz przejąć obowiązków kapitana?
- Przecież jesteś świetna w tej roli – Małysz obrzucił ją przeszywającym spojrzeniem. – Czyżbym o czymś nie wiedział?! – uśmiechnął się.
- Och! – żachnęła się Martyna. – Wszyscy zaraz wszystko kojarzą z Billem!!! A ja po prostu nie jestem w formie.
- Powinnaś coś zrobić ze swoim małżeństwem. Często miałem kryzysy małżeńskie, ale mimo to jesteśmy z Izą i się kochamy!
- Ja też kocham Billa, ale... Nie mówmy o tym! To co z tym kapitanem?
- Hej, ty jesteś dobra. tylko... hm... nie obliczalna. Nie wiadomo, kiedy pobijesz rekord skoczni, a kiedy spieprzysz skok.
- Hahaha, my krytykujemy, bo jesteśmy idealni, co, Adam? – zachichotał Kamil, podchodząc do nich. – Martyna... Bill cię szuka.
- Bill? – powtórzyła zaskoczona.
- Ano Bill. Powiedział, że jak zaraz nie pójdziesz z nim pogadać, to on przyjdzie tutaj.
- A ja Ci mówię, że nie przyjdzie.
- Jesteś pewna? – usłyszeli zza pleców.
Jak na komendę wszyscy się odwrócili. Martynę zaskoczyło zimne spojrzenie Billa... To spojrzenie tak się gryzło z jego ciepłymi orzechowymi oczami... Ten nagle zachichotał na widok zaskoczenia w jej oczach, które spowodowała jego niespodziewana obecność. Jednak jego oczy pozostały zimne...
Mąż przyglądał jej się z ironicznym uśmieszkiem.
- No, no! Żona we własnej osobie. – zakpił.
Nigdy nie był taki... „Czy to ja go takim uczyniłam?” – przeleciało przez głowę dziewczyny. A głośno powiedziała:
- Dawno cię nie widziałam, MĘŻUSIU. Miło cię widzieć.
- To nie działa w obie strony. – uśmiechnął się z niechęcią.
Jego oczy rozjarzyły się blaskiem. Ale nie blaskiem ciepła i miłości, który z nich zwykle emanował. To był raczej blask nienawiści...
Martyna pomyślała, że jednak jej zamiar się nie sprawdził. Raczej nie zbiła Billa z tropu. Wręcz przeciwnie – pobudziła w nim jeszcze tę wściekłość.
- Niestety. – powiedziała, aby przerwać tę krępującą ciszę i spojrzała mu w oczy śmiało, bez cienia lęku.
*
I tutaj młody człowiek przeżył szok. Nie sądził, że żona będzie chciała nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Znalazł się między młotem a kowadłem. Jeśli przerwie kontakt, Martyna pomyśli, że on się jej boi, jeśli nie przerwie, pomyśli, że złapała go w sidła. I tak będzie. Bo on nie umie na dłuższą metę udawać gnojka. Nie przy kimś, kogo kocha... Nie przy niej...
On ją kocha... Nawet nie wie, czy ona zauważyła, że jego niechęć to żałosna maskarada! Co ona teraz myśli? Jej zielone oczy nie przepuszczały teraz żadnych myśli, ale patrzyły na niego wrogo. Czy ona go nienawidzi? A może... Może ona też udaje?
- Co ty o mnie w tej chwili myślisz? – spytał nagle.
- Że potrafisz być groźny. – uśmiechnęła się delikatnie.
Bill odetchnął. Więc nie zauważyła!
Obrócił się nagle i biegiem dopadł drzwi szatni.
5
- Konkurs ma się rozpocząć za piętnaście minut! – histeryzował Kamil. A my nadal nie mamy ustalonego składu. Tak być nie może!
- No właśnie, Adam. Miałeś się zdecydować! - poparła go Martyna.
- Martyna jest kapitanem. To nie ulega wątpliwości. – powiedział z naciskiem Małysz. – Ja będę numer dwa, Kamil trzy i Stefan cztery. Wszyscy mają regulaminowe kombinezony? – puścił do Huli oczko.
- Miał chłopak pomysł na życie!!! – kulał się ze śmiechu Kamil.
- Okay, okay, musimy być poważni. Zaraz będziemy przynosić chwałę Polsce, naszej ojczyźnie. – powiedziała uroczystym i poważnym tonem Martyna.
- Oto okaz patriotki! – uśmiechnął się Adam. – Dobra, wychodzimy. Muszą nas przywitać!!!
Powoli wyszli z szatni. Powitał ich wielki wrzask tłumu. Martyna rozejrzała się. „Okay, po Billie ani śladu. Można porozdawać autografy!” – pomyślała.
Powtórny ryk tłumu oznaczał, że i ich przeciwnicy już wyszli. No to okay. Idziemy.
Obowiązkiem na takich wyzwaniach było podanie sobie rąk. Wszyscy zauważyli, że kapitanka drużyny polskiej długo ściskała rękę niemieckiemu zawodnikowi nr3, patrząc mu w oczy. Niewielu wiedziało, że to jego żona, jednak ci, którzy wiedzieli, szybko roznieśli tę plotkę po tłumie. Po chwili rozległy się szepty: „Będą znowu razem?” „Czy skoki ich teraz połączą?”.
Bill nie wytrzymał. Doskoczył do tłumu z wrzaskiem:
- ZAMKNIJCIE SIĘ!!!
Ktoś chwycił go za ramię. Odwrócił się: Martyna. Chciał jej się wyszarpnąć, ale ona wpijała mu rękę w ramię.
- Auuu! – syknął.
- Już zmądrzałeś? – spytała. – Mogę cię puścić?
- O co Ci chodzi, wariatko?!
- Mnie nie w smak mordowanie fanów. I to za głupie plotki. Musisz się przyzwyczaić! To pa. – i zniknęła. Dosłownie. Była i jej nie ma. Bill otrząsnął się z zaskoczenia i wrócił do drużyny.
*
- Martyna, ty skaczesz pierwsza. Przygotuj się!
- Kamil, ja cię zabiję.
- Za co?
- Że mi nie powiedziałeś przeciw komu będę skakać.
- Spoko. To ja jestem z nim w parze. Moje wyniki będą porównywane z jego wynikami! Mówią, że jest dobry...
- Jest dobry. To ja go uczyłam! – Martyna uśmiechnęła się figlarnie i poszła w stronę wyciągu.
*
Nie trzeba być mądrym, aby wiedzieć, że Bill cierpi. Toteż Martin Schmitt starał się go pocieszać. Opowiedział kilka drętwych dowcipów o Chacku Norrisie. Bill się uśmiechnął, ale myślami był daleko.
Nagle przerwał rozmyślania okrzykiem „O kurwa!”, poderwał się i zniknął.
- Co ci...
- Martin? – Schmitt usłyszał głos młodej Polski.
- Hm?
- Przekaż Billowi, że... Albo nie, nic.
- Okay. On się ciebie boi! – uśmiechnął się Niemiec.
- Really? To naprawdę pajac!
- No. Świetny skok.
- Dzięki.
Teraz, gdy się uśmiechnęła, Martin poczuł się dziwnie. „Jaki Bill jest głupi” – pomyślał. Po chwili się otrząsnął. Jej już nie było. „Dlaczego oni się rozstali?” – zadał sobie pytanie. - „Czy tak urocza dziewczyna mogła coś zrobić Billowi? A może to on ją skrzywdził? Muszę z nim pogadać!”
*
Cały czas żółte światło. Zaraz będzie zielone.
- Co z tym trenerem?! – rzuciła w stronę Adama, który stał przy belce.
- Nie wiem! – odkrzyknął. – Już masz zielone!
Odepchnęła się i śmignęła z prędkością 104,3 km/h. Wszyscy zaczęli szeptać. Takiej prędkości na polskiej skoczni jeszcze nie wyciągnięto. Uniosła się. Leciała parę metrów nad ziemią, a wiatr zdawał się jej pomagać i unosić ją coraz wyżej i wyżej... Przeleciała przez punkt K i nadal nie miała zamiaru spaść! O ziemię uderzyła z dużą siłą. Przewróciła się... Zanim jednak ktokolwiek do niej dobiegł, usiadła. Po chwili z pomocą Kamila wstała i uśmiechnęła się do tłumu.
- Hej, okay? – podszedł do niej Adam.
- Spoko. Jestem może trochę... hm... zamulona, ale spoko. Ale chyba nie będę skakać w drugiej serii. Niestety.
- Nie musisz! – wyszczerzył się Stefan, podchodząc w ich stronę.
– Nieźle przypunktowałaś.
- A upadek?
- Sędziowie mówią, że praktycznie tutaj nie idzie wylądować. Masz punkt K prawie sto metrów za sobą! – powiedział Stefan z miną mówiącą „Pytałem!”.
- No to spox. Dobra, spadam.
- Wpadniemy, jak zaliczymy skoki. Teraz zawody wstrzymane. Wszyscy to obgadują! Ale, niestety, zaraz skaczemy. To narx.
- Narka.
6
Poszła do szatni, myśląc: „Jak to się mogło stać?!”.
Z zamyślenia wyrwał ją głos... Billa.
- Jak się czujesz?
Poderwała się z ławki.
- Jak tu wszedłeś?! – spytała z zaskoczeniem zmieszanym ze wściekłością.
- Ma się sposoby. – wyszczerzył się.
- Zjeżdżaj.
- No, no! Widzę, że co jak co, ale Twój język żadnych szkód nie odniósł.
- Hahaha, very fun.
- Martyna, musimy pogadać.
- Nie mamy o czym!!!
- Mylisz się. Jesteś moją żoną.
- Na papierku.
- To nic.
- No, cierpliwy, widzę, jesteś. Ale z nami koniec!
- Bo?
- NIE MUSIAŁEŚ PRZELECIEĆ MOJEJ KUMPELI!!! – wrzasnęła.
- Kochanie, ja nie... ja byłem... – zaczął się jąkać.
- Nie tłumacz się, bo to nic nie da! Nie obchodzi mnie co byłeś, co myślałeś! Wynoś się!!!
- Nie, nie wyniosę się.
- Zawsze byłeś uparty. Eureka! Skoro jesteś taki uparty, to musiałeś DOBROWOLNIE romansować z moją kumpelą! Dobra, spadaj. Nie chcę z Tobą gadać.
- Martin mówił, że z nim gadałaś.
- Gadałam. Zabronisz?!
- Kochanie...
- Nie mów tak do mnie.
- Dobrze. Ty wiesz, że ja cię kocham. Dlaczego mi to robisz?! – zaniósł się łkaniem.
W Martynie dominowały rozrywające uczucia. Jedna Martyna chciała podejść i osuszyć mu rzęsy pocałunkami, druga chciała powiedzieć mu: „Spadaj”. W końcu wybrała kompromis.
- Ja też cię kocham, Bill. – powiedziała smutno z załzawionymi oczami. – Ale zdrady się nie przebacza tak ot sobie. Może kiedyś... Nie trać nadziei... Idź już!
Wyszedł posłusznie. Martyna pomyślała, że dobrze, iż nie wdawał się w zbędną dyskusję. Nagle pomyślała o Billa wejściu. Pewnie jakiś „życzliwy” go wpuścił. Czytaj: Kamil, Adam albo Stefan.
Pozbierała się z ławki i poszła w stronę skoczni. Po drodze kilka osób rzucało w jej stronę pozdrowienia. Kilka chwaliło jej skok. Ona odnosiła się do tego sceptycznie – teraz pozdrawiają ją, a potem Billa! Uśmiechała się do nich ciepło i tyle.
W końcu dotarła do skoczni. Zaczepiła Kamila.
- Kamil, Bill był u mnie.
- Serio? Kiedy? – Kamil nie ukrywał zaskoczenia.
- Przed pół godziny. Nic nie wiesz?
- Nie!
- Widziałeś Adama? Zabiję go!
- O co Ci chodzi?
- On wlazł do naszej szatni! Sam by nie wszedł.
- Podejrzewasz Adama?
- Może to Stefan, ale on się w to raczej nie wtrąca. Nie to co ty, albo Adam. – uśmiechnęła się.
- Chodź, poszukamy go. Chyba jest na skoczni.
Ruszyli razem w stronę wyciągu. Ludzie, a szczególnie staruszki, którzy na nich patrzeli, mówili wtedy: „Jaka piękna byłaby z nich para!”. A Adam, wpatrując się w nich ze skoczni, pomyślał z błyskiem w oku: „A gdyby tak ich zeswatać? Może jednak lepiej, żeby była z Kamilem, a nie z tym Niemcem?”.

7
- Adam, ja cię zabiję!
- Za? – spytał Małysz z miną niewiniątka.
- Ty dobrze wiesz! – wydarła się na niego kumpela.
- Nie. Coś się stało? – kąciki ust mu lekko zadrżały, jakby chciał stłumić chichot.
- Nie odzywam się do ciebie! - odwróciła się demonstracyjnie.
Adam wytknął język.
- Widzę to! – wrzasnęła ze złością i poszła.
- Co ją strzeliło? – spytał Małysz Kamila.
- Mąż u niej był. Ale ty o tym dobrze wiesz, prawda?
- Wiem. – uśmiechnął się. – I co?
- I nic. Wściekła się.
- Ups! – uśmiechnął się figlarnie Małysz. – A nie wiesz, czy się dogadali?
- Nie wiem. Ale raczej tylko namieszałeś, stary.
- Ups. – powtórzył Adam. – Ale będzie spoko, zobaczysz. Może jak nie z Kaulitz’em to z kim innym. – Małysz spojrzał na Stocha.
- Adam, nie żyjesz! – zaśmiał się młody. – Daj jej spokój, a mi dwa! Ja jestem zaręczony!
- Serio? Nie wiedziałem.
- Dobra, dobra. Chodź do szatni.
Ruszyli w stronę wyciągu.
*
- Bill, ona cię kocha.
- Nie. Może nawet, ale ta zdrada jej wszystko przesłoniła.
- No wiesz. – uśmiechnął się Martin. – Ja bym cię co najwyżej kopnął, choćbym nawet cię kochał.
- Ale nie kochasz, więc nie kopniesz! – uśmiechnął się Bill. – Przynajmniej mam taką nadzieję.
- Bardzo śmieszne.
Trzask drzwi ich poderwał.
- Bill musimy pogadać! Teraz.
- No okay. – chłopak wyszedł za żoną. – Jak tu weszłaś?
- Niezłe pytanie jak na kogoś, kto godzinę temu wlazł do mojej szatni.
- Mnie tam wpuścił Adam Małysz. A ciebie tutaj?
- Ja trochę pomyślałam i doszłam do tego, że żony mają tu wstęp. – uśmiechnęła się.
- Fakt. Tego nie wydedukowałem. Dobra, do rzeczy.
- Do rzeczy? Okay. – szepnęła.
Zbliżyła się do niego. Patrząc mu prosto w oczy, musnęła swoimi wargami jego wargi. Nagle odskoczyła od niego i odchrząknęła z zakłopotaniem.
Brązowe oczy nadal się w nią wpatrywały.
- Przepraszam, nie powinnam była... – cofnęła się o kilka kroków.
- Nie, zaczekaj... – szepnął.
- Przepraszam... – powtórzyła. Odwróciła się i odeszła szybkim krokiem.
Bill wrócił do szatni jeszcze bardziej zasępiony. Usiadł na ławce i się zamyślił.
8
Martyna weszła do hotelu. Rozejrzała się bacznie, nie chcąc napotkać ani Kamila, ani Adama, ani nawet Stefana. Po prostu – chciała być sama.
Dobra, czysto. Przesunęła się jak cień korytarzem w stronę swojego pokoju. Zaraz jak weszła, rozległ się dzwonek do drzwi. „Długo nacieszyłam się spokojem” – pomyślała ponuro.
Nie miała zamiaru otwierać. Rzuciła się na łóżko.
- Martyna, otwórz. Wiem, że tam jesteś. – usłyszała głos Billa.
Bill?
- Nie ma mnie!
- Przecież słyszę, że jesteś. Musimy pogadać.
- Obrzydło mi na dzisiaj to zdanie! – wrzasnęła przez drzwi.
- Wiesz, że mi też? Spoko, nie wpuścisz mnie, to będę z Tobą gadać przez drzwi.
Podeszła do drzwi i przekręciła gałkę.
- Okay, właź.
- No! O to mi chodziło. – uśmiechnął się i wsunął do pokoju. – Musimy pogadać.
- To już wiem. – powiedziała, nie patrząc mu w oczy.
Zauważył to.
- Wolałbym z Tobą rozmawiać patrząc Ci w oczy, wiesz?
- A ja wolałabym z Tobą nie rozmawiać.
Spojrzał na nią uważnie.
- Żałujesz?
- Żałuję i nie żałuję. – odpowiedziała po raz pierwszy spoglądając w jego ciepłe orzechowe oczy. „Już nie są takie zimne.” – pomyślała.
Wtedy były takie zimne. Dlaczego teraz są tak ciepłe? Czy to jej pocałunek to sprawił? A może ta rozmowa w szatni? A może... A może jakaś inna? Spojrzała ponownie w jego oczy. Czy Bill może mieć inną?
- Halo! – roześmiał się jej mąż. – Ziemia do Martyny! Po raz setny pytam, co miałaś na myśli! O czym tak myślisz?
- Szczerze? Bill, czy ty masz inną?
- Co? – zaczął się śmiać. – Gdybym miał inną, chodziłbym do ciebie, jęcząc, że cię kocham?!
- Może? Kolejne trofeum Billa Kaulitz?
- Masz o mnie aż tak złe mniemanie?!
- Nie, nie, Joh, spokojnie.
- Joh? Dawno mnie tak nie nazywałaś. Od czasu, kiedy...
- Tak, tak. A nie wiem, co się kłębi w Twojej czarnej głowie. Wtedy mnie zdradziłeś. A teraz?
- Kocham cię, dziewczyno! Jesteś aż tak ślepa?!
- Nie wiem... Bill, ja nie wiem! Nic nie wiem... – zaczęła powtarzać gorączkowo. Przeczesała włosy palcami. – Kocham cię, a nie powinnam! Bill, ja nie potrafię o Tobie zapomnieć! Ale nie potrafię też wybaczyć... Nie wiem... Musisz zaczekać...
9
Od czasu tej rozmowy zaczęli się unikać. Jego zaczęto spotykać z młodą Niemką, a ją z Kamilem Stochem. Rozeszła się plotka, że ten porzucił narzeczoną dla przyjaciółki.
Ogólnie jednak wiadomo było, że i młody Niemiec i Polka są bardzo nieszczęśliwi.
Wkrótce głośno się zrobiło o zerwaniu Billa z narzeczoną. Sophia miała mu nawet powiedzieć „Obyś nigdy nie zaznał szczęścia”.
Czy Kamil wiedział, że Martyna, będąc przy nim, nie była szczęśliwa? Że myśli o innym? Wiedział! Ale co mógł zrobić? Kochał ją, mimo, że ona nie kochała jego... Kiedyś jednak zapytał ją:
- Dlaczego... Co się wtedy wydarzyło? Wtedy, kiedy... Kiedy ty i Bill się rozstaliście?
- Nie chcę o tym myśleć.
- Ale myślisz. Nie myślisz o mnie, tylko wciąż o nim!!!
- Tak, Kamil. Masz rację. Nie mogę... Przepraszam... Ja... Ja cię wykorzystuję... Ja... Ja chyba myślałam, że jak będę z Tobą, to... Myślałam, że zapomnę... - płakała. - ty na to nie zasługujesz! Skoro sama cierpię, nie mam prawa ciebie w to wciągać. Przepraszam!
*
- Bill, widziałeś się z Martyną?
- Nie.
- Na pewno?
- Tak. – uciął Bill.
Kamil westchnął.
- Masz do mnie żal? – spytał, nie patrząc rywalowi w oczy.
- Może...
- Z powodu, że?
- Dlaczego mi ją odebrałeś?
- Ja Ci ją odebrałem? Ona... Ja... My już nie jesteśmy razem! Ona stwierdziła, że ja byłem jej potrzebny, by mogła zapomnieć o Tobie. Właśnie dlatego do ciebie przyszedłem. Musisz... Walcz o nią!
- Wynoś się.
- Bill...
- Spadaj.
- Ona cię kocha.
- Spierdalaj! – krzyknął czarnowłosy Niemiec.
- Martyna...Czy ty ją kochasz?
- Oczywiście. Ale ona nie chce mi wybaczyć... Chyba się zabiję...
- Nie możesz się zabić! I opowiedz mi o tym...
- NIE!!! RAUS!!!
- Tylko wiedząc, co dokładnie się stało, mogę Ci pomóc.
- Nie chcesz mi pomóc! Szpiegujesz mnie? Dla niej?
- Nie, Bill! Ona już ze mną nie jest. tylko się przyjaźnimy. To twoja szansa! Opowiedz mi o tym...
- No dobrze... Bardzo się kochaliśmy... Kiedy się pokłóciliśmy, chciałem zrobić jej na złość... – mówił szeptem Bill. – Jej kumpela zawsze robiła do mnie maślane oczy... Postanowiłem to wykorzystać... Niestety, gdy... Ona weszła... Veni, vidi, fugi. ( Przybyła, zobaczyła, uciekła)
- Hm... ciężka sprawa...
- No... Ja ją kocham... – z oczu Niemca popłynęły łzy.
- Spoko, Bill. Zobaczę, co da się zrobić! Nie ruszaj się stąd, okay?
- Okay. I tak nie mam po co się ruszać! – Bill uśmiechnął się przez łzy.
Kamil ruszył w stronę szatni.
- O, cześć, Adam. Gdzie Martyna?
- Nie wiem. A po co jej szukasz?
- Ten Bill... On wydaje się mieć depresję. Bo to wszystko było... Potem Ci powiem! Idź z nim pogadać. A ja jej poszukam.
*
- Bill... Mieliśmy spróbować bez siebie... – mówiła cicho Martyna, nie patrząc mężowi w oczy.
- Widzisz, jakie są efekty. – powiedział on, także patrząc gdzieś w bok. – Nie wyszło. I tyle. Ani mnie, ani Tobie.
- A skąd ty niby wiesz, że mi nie wyszło?! – naskoczyła na niego dziewczyna.
- Przecież gadałem z tym Kamilem.
- Ta, pewnie. Kamilek zawsze na posterunku, aby się wygadać.
- Martynuś...
- Dobrze. Tak. Zgadzam się!
- Nawet nie wiesz, o co chciałem zapytać!
- Wiem. – uśmiechnęła się.
Podeszła do niego i szybko go pocałowała. Cofnęła trochę głowę, by spojrzeć na jego reakcję.
- Ty... Płaczesz?! – spytała zaskoczona. – Moja odpowiedź brzmi „Kocham i wybaczam”. Czyżbyś wolał usłyszeć coś innego?
- Nie! Czyli ze mną będziesz?...
- No chyba! – roześmiała się. – Ale teraz muszę już iść. – cmoknęła go namiętnie i pobiegła do swojej szatni.
KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gracja
:-)
:-)



Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 1061 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nozdrzec

PostWysłany: Śro 17:45, 08 Sie 2007 Powrót do góry

Xantera...
Zamęczyłaś mnie. Znużyłaś i wyczerpałaś. Nie mogłam się doczekać końca tego opowiadania. Czuję, że tylko zmarnowałam czas.
Absolutnie mi się nie podobało!
Po pierwsze: co to za słownictwo? Spox, narx, okey? Dziewczyno, takich słów się nie używa w opowiadaniach. Tak samo jak nie miesza się angielskiego z polskim. Jeśli chcesz pisać po angielsku to napisz całe opowiadanie, a nie wstawiaj "really" albo "very fun". Wiem, że w życiu codziennym można tak mówić, ale w opowiadach?
Po drugie bardzo nudne. Zero jakiejkolwiek akcji. Mało nie przysnęłam.
Po trzecie nie piszemy wielkimi literami. Jeśli już chcesz wyrazić oburzenie bohatera możesz po jego wypowiedzi dodać "-krzyknął wzburzony".
Po czwarte, mało opisów, za mało. Mieszają się wypowiedzi bohaterów.
Po piąte nie widzę w tym nic ciekawego, w temacie. Dla mnie to bez sensu. Może gdybyś to skróciła, urozmaiciła opisami, zmieniła dialogi i poprawiła to, co źle, to może byłoby to 'w miarę'.

A tak to, z całym szacunkiem, jestem na nie. Nie chcę być niemiła, ale nie mogę powiedzieć, że jest ciekawe, czy fajne. Bo nie jest. I nie obraź się na mnie. To po prostu moja opinia. Jeśli jesteś pokorna i rzeczywiście coś w sobie masz, to przyjmiesz moje słowa i w przyszłości będziesz już tylko pisać lepiej. Jeśli zaś jesteś zapatrzoną w siebie egoistką to pewnie zostanę teraz zwyzywana i na nic się nie zda czas, który Ci poświęciłam.

Popracuj trochę nad sobą, nad stylem i nad formą.
Pozdrawiam.
Gracja.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LnD
:-)
:-)



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 1057 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 18:53, 08 Sie 2007 Powrót do góry

Nie no wymiękam.
Nie, nie i jeszcze raz nie.

Po pierwsze: nudne.
Po drugie: Oczy mnie bolą jak się to czyta. Nie wiem czemu.
Po trzecie: Wszystko to jest takie samo dla mnie.
Po czwarte: Zgadzam się z Gracją.
Szkoda słów.
Nie wiem czy będziesz umiała się poprawić. Oby.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~fiff




Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:59, 12 Sie 2007 Powrót do góry

o_O

Nie podobało mi się. Tylko tyle napiszę - o błędach nie wspominając...

~fiff


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
loveaga




Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: Magdeburg

PostWysłany: Sob 15:51, 17 Lis 2007 Powrót do góry

A mi się bardzo podobało!!!!!!Łzy mi się same do oczu pchały!!!!!Wielkie pozdro dla autorki!!!I wielkie brawa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xantera




Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:57, 11 Gru 2008 Powrót do góry

~fiff napisał:
o_O

Nie podobało mi się. Tylko tyle napiszę - o błędach nie wspominając...

~fiff


Moge zapytać jakiego rodzaju błedy? Chciałabym je poprowaić... Nei jestem głuchą na krytykę egoistką, aczkolwiek dziękuję za uznanie Loveaga:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Xantera




Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:23, 11 Gru 2008 Powrót do góry

Gracja napisał:
Po pierwsze: co to za słownictwo? Spox, narx, okey? Dziewczyno, takich słów się nie używa w opowiadaniach. Tak samo jak nie miesza się angielskiego z polskim. Jeśli chcesz pisać po angielsku to napisz całe opowiadanie, a nie wstawiaj "really" albo "very fun". Wiem, że w życiu codziennym można tak mówić, ale w opowiadach?


Przepraszam myslałam że opisując rozmowy młodych ludzi w opowiadaniach możan uzywać takich słów? Szczególnei że młodzież jest teraz zangielszczona.. Sama mysle nieraz po angielsku nie mówiąc o wtrącaniu słówek...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)