Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Spóźnieni Kochankowie [Part 4] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
vaRiOoOtCa




Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrakÓw of course XD

PostWysłany: Śro 21:21, 12 Kwi 2006 Powrót do góry

sweet. jestem nowa.
jak ja nie lubię być nowa XD
ale ok.
dodaję swoje opowiadanie.
na innym forum się podoba, więc może i tu przypadnie wam do gustu.
Wink
nie zrażajcie się ee nudnym i wogóle nie wiążącym się z TH początkiem.
z czasem się rozwinie.
no to miłego czytania Very Happy
i nie bijcie za mocno Wink
pozdrawiam Very Happy


***


PART 1

....Szła powoli, beznamiętnie patrząc się przed siebie. Była w cudownym miejscu. Łąka. Wokół pełno kwiatów. Słońce ogrzewało jej prawie nagie ciało, lekki, cieplutki wiaterek muskał policzki, sprawiając jej dzięki temu wielką przyjemność. Szła. Z szeroko zamkniętymi oczami, ciągle słysząc nad sobą czyjeś głosy. Popatrzyła w górę. Czyste, błękitne niebo bez ani jednej chmurki. Ptaki bezszelestnie frunące swoją drogą....
Nagle jej oczom ukazał się mężczyzna . Wyciągnął w jej stronę rękę. Rozglądnęła się wokół, jakby sprawdzając czy chodzi o nią. Nikogo więcej nie było. Podążyła w jego stronę. Nagle cisza.....

Pip, pip, pip, pip, piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii... - TRACIMY JĄ!

Znowu ta piękna łąka. Położyła się na trawie, obok niej ten dziwny koleś. Położył swoją dłoń na jej ręce. Przybliżył się. Czuła jego ciepły oddech na szyi.
Szepnął jej do ucha – Jeszcze nie czas... – i zniknął. Znowu cisza...


Jakiś czas później.


... światło. Ugh razi mnie. - Weźcie do cholery to światło! – zaczęła w duchu przeklinać tą cholerną jasność. Powoli otworzyła oczy. Hmm gdzie ja jestem? O boże moja głowa. Spróbowała się podnieść. - kur**a nie takie łatwe jak mi się wydawało.- pomyślała. Jest nareszcie. Siedzi a raczej jest w pozycji półleżącej. Rozglądnęła się wokół. Znajdowała się w jakimś przeraźliwie białym pokoju, na suficie wisiała wściekle rażąca jarzeniówka... Gdzie ja do kur** jestem?! Nagle otworzyły się drzwi... Weszła kobieta... Na jej widok pobladła i osunęła się wzdłuż ściany. Po chwili wstała i szybkim krokiem opuściła pomieszczenie. 5 min później wpadł do pokoju człowiek w białym fartuchu, ciężko dyszał. Pewnie biegł. – pomyślała – ale po co?? Podszedł do niej. A raczej do monitora znajdującego się obok. Posprawdzał, poprzyciskał jakieś guziczki. Spojrzał na nią, a w jego oczach malowało się niedowierzanie. Nie wytrzymała dłużej tej ciszy...
- co do cholery??!! – wydarła się na bogu ducha winnego doktorka.
- Spokojnie panienko. Ja tylko się upewniam czy mnie oczy nie mylą. – powiedział lekko zmieszany.
- Yyy a niby czemu miałyby mylić? – zapytała nie za bardzo wiedząc o co mu biega
- Jak to. Ty nic nie pamiętasz? – wydarł na nią gały
- A co niby mam pamiętać hę?? A tak nawiasem to gdzie ja jestem?
- No tak to było do przewidzenia. – mruknął pod nosem i wyszedł nie odpowiadając na jej pytania.

Siedziała jak głupia na tym łóżku i myślała o tym co się wokół niej dzieje. Po raz setny z kolei „oplotła” swoim wzrokiem pokój. Nagle jedna rzecz przykuła jej uwagę. A mianowicie łańcuszek leżący na niskiej półeczce obok. – hmm co to może być? – pomyślała i sięgnęła po błyszczące świecidełko. Cieniutki srebrny sznureczek, z serduszkiem na końcu, na nim wyryte były dwa napisy po jednej stronie „Kocham...”, a po drugiej imię jakiejś dziewczyny „Amelia” – Śliczny. Ciekawe kogo? Poobracała go jeszcze między palcami i odłożyła na miejsce.
Minęło sporo czasu, a ona dalej nie wiedziałam co tu robi. Przez pokój przewijało się sporo nieznajomych osób. Jakieś babki w fartuchach „podłączały” ją do różnych urządzeń, badały, mierzyły ciśnienie, a na każde z jej pytań odpowiadały grobową ciszą lub przeszywającym ją na wylot wzrokiem... masakra...

3 dni później

Do pokoju weszła setna dzisiaj pielęgniarka z doktorkiem. Jakimś innym. Starszy facet. Z gęby przyjemny.

- O widzę że nasza mała samobójczyni się obudziła. – przywitał j z uśmiechem
- Że co??!! Samobójczyni? Koleś upadłeś na mózg?! Lepiej powiedz mi co tu robię i dlaczego nikt nie chce mi nic powiedzieć??!! – wkurzyła się niemiłosiernie
- No bo widzisz to nie jest takie łatwe jak Ci się wydaje. – odburknął
- Słuchaj albo mi powiesz, albo się strasznie zdenerwuje, a uwierz mi ze tego byś nie chciał. – złapała go za fraki i wysyczała do ucha.
- Ehhh.. no dobrze myślę, że jesteś już na siłach by dowiedzieć się prawdy. Zacznijmy od banału. Zadam Ci kilka pytań, dotyczących Ciebie, a Ty mi na nie odpowiesz. Ok.?
- No spoko. Wal. – powiedziała śmiało
- No to pierwsze: Jak masz na imię?
- Hehe pojebało Cię? Każdy głupi wie jak ma na imię. Ja nazywam się... eee nazywam się... o kur**a jak ja się nazywam??!! – serce podeszło jej do gardła.
- Hmm. Taak. – pomruczał pod nosem. Zapisał coś w jakimś notatniku i popatrzył na nią.
- to teraz drugie: Podaj swój adres.
- A..A...Ad.. – nie mogła z siebie tego wydukać
- Tak dobrze usłyszałaś. Podaj swój adres. – powiedział delikatnie jakby chciał ją uspokoić.
Oblał ją zimny pot i obeszły dreszcze. Coś ze mną nie tak. Przecież... przecież... jak ja mogę nie wiedzieć gdzie mieszkam... boże co jest?
- eeee... nie wiem? NIE WIEM?! NIE WIEM! kur**a NIE WIEM!! NIC NIE WIEM! JEZU JA NIC NIE WIEM!! JA NIC NIE PAMIĘTAM! – zaczęła drzeć się jak szalona. Rzucać po łóżku i walić rękami w głowę. Doktorek szybko złapał ją za ręce i mocno potrząsnął.
- Uspokój się mała. Już spokojnie. To nic takiego. Obrażenia głowy których doznałaś w wypadku spowodowały zanik pamięci.
- Jakim wypadku?? – wyszeptała zrozpaczona
- Ehhhss nie wiem dlaczego, nie wiem po co, ale rzuciłaś się pod pociąg. Miałaś wielkie szczęście. Obok budowana była jakaś fabryka, robotnicy widzieli całe zdarzenie i wezwali pomoc. Przeżyłaś śmierć kliniczną, miałaś kilka operacji o czym świadczą rany na brzuchu, nogach, głowie i plecach. Ale nie martw się większych blizn nie będzie. Najwyżej delikatne na plecach.
- Jaki dziś dzień?
- 24 czerwiec
- kiedy był ten wypadek?
- 31 lutego
- CO??!! – o mój boże...jak to możliwe? Dlaczego chciałam się zabić? Po co? – różne dziwne myśli kłębiły się w jej głowie.. – ile jeszcze nie będę nic pamiętała??
- Niestety nie wiem jak długo będzie trwał ten stan. Nie jesteśmy w stanie Ci pomóc. Trzeba czekać i mieć nadzieje że kiedyś przyjdzie dzień w którym wszystko sobie przypomnisz. – gadał, gadał i gadał a ona wcale go nie słuchałam. Próbowała cos sobie przypomnieć, jakiś mały detal, niestety w głowie miała jedną wielką pustkę. Wtulona w ramiona doktora nawet nie wiadomo kiedy usnęła. Nie zdążyła zapytać o swoja rodzinę, przyjaciół.... po prostu odpłynęła w krainę snów.

***

sorry za jakiekolwiek błędy Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vaRiOoOtCa dnia Czw 21:50, 13 Kwi 2006, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
^Martoocha^
:(
:(



Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta pewność, że marzenia się nie spełniają? xD

PostWysłany: Śro 21:28, 12 Kwi 2006 Powrót do góry

Pierwsza......!!!!!!!!!!!!!!!!!!! zrobię editka Smile

EDIT:
no musze powiedziec...ze ciekawe....pewnie dalej tesh sie jakoś ciekawie rozkręci....hmm ale jush gdzies mi sie obiło o oczy opowiadanie... podobne do Twojego...ze laska sie obudzila po jakims tam czasie...ale to jest troche inne Smile no i mam nadzieje ze tez sie inaczej rozkreci...... a poki co podoba mi sie Smile

papa zycze weny w dalszej pracy Very Happy
buuuziiiiii Całus.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ^Martoocha^ dnia Śro 21:36, 12 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:31, 12 Kwi 2006 Powrót do góry

vaRiOoOtCa u nas?! no ja nie moge <banan>
wy to laski do nas tłumnie przybywacie :D:D:D
czytam twoje opowiadanie :P jest swietne
i bardzo mi miło, że i ty do nas zawitałaś :)
bedziemy miec wszystkie najlepsze talenty :D aj...
witaj kochana xD
buzi :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MeDi
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:33, 12 Kwi 2006 Powrót do góry

Martusia, bez oszustw, proszę mi tu ;P.

Cieszę się, że jesteś i witam u nas serdecznie. Jestem Gall Anonim, dla jasności Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vaRiOoOtCa




Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrakÓw of course XD

PostWysłany: Śro 21:39, 12 Kwi 2006 Powrót do góry

ohh Very Happy
jednak dobrze trafiłam Very Happy
ahh przypadki rządzą życiem.
Wink
dzięki za ciepłe przyjęcie XD

pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nevermind
:-(
:-(



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: A kogo to obchodzi...

PostWysłany: Śro 21:40, 12 Kwi 2006 Powrót do góry

Próba mikrofonu.......raz , raz , dwa.........ZACZYNAMY!!!!!

A więc Drogie Dziewczynki pragnę zakomunikować , że te oto opowiadanie JEST GENIALNE!!!!!!!Maiłam okazję przeczytac dalsze czesci na innym forum i mogę z stwierdzic , ze warto je czytac!!!!!
Autorka tego opa ma wielki talent , o czym się dowiedziłam nie tylko ja!!!!!!

WIĘC POWIEM TYLKO JEDNO!!!!!!!!!!!LUDZIE NAPRAWDE WARTO JE CZYTAĆ!!!!!!

vaRiOoOtCa: BOŻE..... nie wiesz jak się ciesze , że nareszcie zawitałas na tym forum!!!!!Razz Będe kolejny raz od poczadku je czytac!!!Razz MASZ TO JAK W BANKU!!Razz

POZDROWIENIA I BUZIAKI:*Całus.Całus.Całus.Całus.Całus.Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vaRiOoOtCa




Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrakÓw of course XD

PostWysłany: Śro 21:48, 12 Kwi 2006 Powrót do góry

ok, więc na dobre wejście daję jeszcze jednego parta Very Happy
a co XD


***

PART 2


Obudziły ją promienie słońca wpadające przez małe okno, w którym widać było tylko kawałek nieba i gdzieniegdzie malutkie chmurki. Siedziała chwilkę wpatrując się w ten jeden punkt. Przypomniały jej się zdarzenia z minionego dnia. Ciągle nie dawała jej spokoju myśl: dlaczego chciała się zabić? Co popchnęło ją do tak drastycznego wyjścia? Rodzice? Szkoła? Dziwne... czuła jakby jej coś z życia uleciało.. eh co ja gadam.. uleciało mi i to dużo bo prawie 4 miesiące... – z przemyśleń wyrwał ją głos kobiety... tej samej która wczoraj o mało nie zemdlała na jej widok.

- Jak się czujesz dziecinko? – zapytała z troską. Wyglądała na ok. 40 lat. Wysoka, szczupła, ładnie ubrana. Ale co z tego jak nie mogła za cholerę skojarzyć tej babki.
- Kim pani jest? – walnęła prosto z mostu
- A tak już Ci wszystko wyjaśniam. Doktor uprzedził mnie że nic nie pamiętasz. – ugh musiała mi przypominać??! – pomyślała – Jestem Twoją ciotką Amelio. Siostrą Twojej matki. – ostatnie zdanie wypowiedziała łamiącym się głosem. Czekaj, czekaj... ona powiedziała Amelio? AMELIO?? Osz ty kur**a jego była!! Ja mam na imię Amelia? Tak samo jak ta dziewczyna, właścicielka tego łańcuszka!! Czyli, czyli na to wychodzi że on jest MÓJ??!! – biła się z myślami próbując poskładać wszystkie fakty do kupy.
- Nic nie powiesz? – po chwili odezwała się jej „ciotka”
- Ee a gdzie są moi rodzice? – z głupia palnęła, cały czas wzrokiem szukając jej własności. JEST! JEST! Leży tam gdzie go wczoraj odłożyłam. – usłyszała szloch... z łańcuszka przerzuciła swój wzrok na „ciotkę” zaczęła płakać.. głośno i przeraźliwie. Łzy spływały jej po policzkach pozostawiając smugi.
- O co chodzi? – zapytała przerażona – czy to jest związane z moimi rodzicami?? – odpowiedział jej jeszcze głośniejszy płacz pełen smutku żalu i rozpaczy... – jezus maryja, kobieto nie rycz tylko mnie uświadom o co chodzi!!!! – kolejny raz nie zapanowała nad emocjami. Ciotka jak ręką odjął się uciszyła. Popatrzyła na nią czerwonymi od płaczu oczami. Gwałtownie wstała i podeszła do okna. Stała w milczeniu które działało na nią jak płachta na byka. Po chwili łaskawie się odezwała...
- Twoi... Twoi... Twoi ro.. ro... rodzice.. oni... oni... oni NIE ŻYJĄ!! – krzyknęła tak głośno że aż szyby w oknie zadrżały. Skamieniała. Jej serce przestało bić w normalnym rytmie. Patrzyła na nią i nie mogła uwieżyć.
- Jak...- przełknęła głośno ślinę, a w oczach stanęły jej łzy – jak to nie żyją?
- Zginęli w wypadku. Samochodowym. Wraz z Twoim jedynym bratem. Niedługo przed Twoją ucieczką i próbą zabicia się. – popatrzyła na nią jak na wariatkę. A więc to był powód dla którego chciała popełnić samobójstwo. Nagle dotarło do niej, że nie ma rodziców, nie ma wspomnień, domu, nie ma nic... tylko ten łańcuszek... ahh no i ciotkę...
- Kochanie... musisz się jakoś pozbierać. Wiem że dla Ciebie to wielkie przeżycie. Ich śmierć, Twój zanik pamięci... ja tez długo nie mogłam się z tym pogodzić, ale minęło już prawie 5 miesięcy.. musimy zacząć żyć na nowo
- MUSIMY?? Jak to MUSIMY?? Cos sugerujesz??
- No chyba nie myślisz że zostawię moją jedyna siostrzenicę, w dodatku sierotę na pastwę losu. Zabieram Cię do siebie. – powiedziała z lekkim uśmieszkiem na ustach
- WYJDŹ
- Słucham?
- WYJDŹ!! Nie chce Cię widzieć, nie chce nigdzie z Tobą jechać! Nie potrzebuje łaski!! Oh dlaczego ja przeżyłam. Mogłam teraz żyć sobie spokojnie gdzieś w niebie!! WYJDŹ!! Chce zostać sama!! – wydarła się na nią i po uszy nakryła kołdrą. Po chwili usłyszała ciche zamykanie drzwi. Odetchnęła z ulgą. - Nareszcie sama. To za dużo Jak na jeden dzień. Ciekawa jestem jacy byli moi rodzice? Czy byli dla mnie dobrzy? – rozpłakała się.
Po dłuższym czasie otarła resztki łez i sięgnęła po łańcuszek. - On jest mój – pomyślała.. ale skąd ja go mam? Od kogo dostałam takie cudo? Od chłopaka? A może od przyjaciółki? Nie, nie przyjaciele nie dają sobie takich rzeczy w prezencie. To musiało być od jakiegoś kolesia. Ale od jakiego? Musiał mnie bardzo kochać..


Tydzień później


- Do widzenia Panu, panie doktorze, dziękuję za czułą opiekę. – Nastał dzień opuszczenia szpitala. Amelia Z ciotką się pogodziła. Zamieszka razem z nią...w... Niemczech. Będzie musiała opuścić Polskę. W sumie to nie żałowała.. i tak nikogo tu nie ma.

Idąc ulica do swojego starego domu, wystawionego na aukcję, napotykała ludzi, którzy dziwnie się na nią patrzyli. Coś nie tak? – pomyślała..
Weszła do mieszkania. Ruszyła w stronę schodów. Jej uwagę przykuły niebieskie drzwi. Lekko je uchyliła. Jej oczom ukazał się wielki pokój pomalowany na granatowo. Panował w nim ogromny bałagan. Wszędzie porozrzucana męska garderoba. Po prawej stronie stała sofa a na niej korkowa folia na której stał BMX. To musiał być pokój mojego brata. – pomyślała. Nie chciała tu dłużej być. Wyszła i skierowała się do drugich, pomarańczowych. Widniał na nich napis napisany czarnym markerem „ AMELIA „ – to ten. Wahała się chwile. – raz kozie Śmierć – stwierdziła i dłużej się nie zastanawiając otwarła „wrota” do jej krainy. Niebieski włochaty dywan. - Pierwsze co zobaczyła. Ściany pomalowane na pomarańczowo. – To musiał być chyba mój ulubiony kolor – uśmiechnęła się sama do siebie. Pod oknem stał stolik na nim laptop. Obok biurko przysypane stertą zeszytów książek i różnych innych badziewi. Na środku okrągły szklany stolik. Podeszła do gigantycznej szafy. Otworzyła ją. Posypała się sterta ubrań. Jeansy, spódniczki, bluzeczki, bluzy, buty, staniki, majtki i tego typu szmatki. Było tego mnóstwo... – Gdzie ja to upcham? – pomyślała. Im szybciej tym lepiej. Zabrała się za pakowanie. Nie znalazła nic co mogłoby jej chociaż troszeczkę przybliżyć zdarzenia z przed kilku miesięcy. Owszem, był laptop, była komórka, ale wszelkie wiadomości, numery były pokasowane. Zapewne nie chciała pozostawiać po sobie jakichkolwiek pamiątek.
Na polu zrobiło się już ciemno. A w jej pokoju, robiło się coraz bardziej pusto. Po chwili zostały tylko meble. - No gotowe – odetchnęła z ulgą. Usłyszała odgłos klaksonu. – To zapewne ciotka – zabierając swoje walizki, wyszła z domu zamykając go na klucz. Zaniosła bagaże do auta. Stanęła przed ogrodzeniem. Ostatni raz popatrzyła w jego stronę. – Ten rozdział uznaje za zamknięty – powiedziała do siebie i ruszyła na podbój nowego życia.


***
chyba trochę dłuższy od pierwszego.
tradycyjnie za błędy sorry XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
partyzantka
:-(
:-(



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:15, 12 Kwi 2006 Powrót do góry

niezłe... a nawet bardzo dobre Very Happy ciekawa jestem jak to się dalej potoczy... Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:22, 12 Kwi 2006 Powrót do góry

oto jest!!! kolejne opowiadanie, zajmujace wystarczająco wysokie miejsce na mojej liście ulubionych opowiadań...ocena celujący ++
to opowiadanie jest swietne...to nic, że tutaj też wiem co bedzie dalej ;)
ja uwlielbiam czytac opowiadania od nowa :D wiec dziękuję, ze do nas przyszłaś :*
dzieki, dzieki, dzieki <rzuca sie na szyję>
wysciskałabym cię ale sama widzisz, że przez neta się nie da...
buzi :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vaRiOoOtCa




Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrakÓw of course XD

PostWysłany: Czw 14:43, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

shira hehe wielkie dzięki Smile
aż mnie wmurowało jak przeczytałam Twojego posta <lol>

oto i part 3 Very Happy
miłego reading Very Happy
pozdrawiam Wink


***


PART 3


Wsiadła do niebieskiego auta. Ciotka popatrzyła na nią ze współczuciem. O dziwo ona nie czuła smutku. Coś w niej siedziało ale nie potrafiła określić swoich uczuć. Mieszkała w Szczecinie. Do Niemiec było blisko. Całą drogę do granicy jechały w milczeniu. Nagle ciotka przerwała niezręczną ciszę.
- Amelio – dziwnie się czuła słysząc to imię – muszę Ci kilka rzeczy powiedzieć zanim dojedziemy na miejsce. – hmm nie czuła się tym zainteresowana ale co tam.
- Czy to aż takie ważne? – ciotka skarciła ją wzrokiem – ehh no dobrze słucham.
- No więc jak już wiesz jedziemy do Niemiec – uhh czy ja wyglądam na aż tak głupią?? – a dokładnie do Berlina... – ooo super! Wielkie miasto stoi przede mną otworem!! – bo widzisz przed.... y wypadkiem, jak jeszcze Twoi rodzice.... żyli – chwila ciszy – przyjeżdżaliście do nas. Ostatnio byliście u nas miesiąc przed tą tragedią. Mam córkę Carlę. Bardzo się lubiłyście. Powiedziałam jej o wypadku. Załamała się. Wiem że będzie Ci trudno być w naszym domu. Znałaś tam każdy kąt. Teraz dla Ciebie to będzie nowe miejsce. Chciałabym Cię tylko prosić o wyrozumiałość dla Carli ona nigdy nie była w takiej sytuacji. W chwilach zapomnienia zapewne zacznie wspominać. Nie miej jej tego za złe. – paplała i paplała nieskładnie te „ciekawe wiadomości” ,a Amelii jednym uchem to wlatywało drugim wylatywało... wreszcie urwała swoje wywody.
- A teraz najważniejsze. – zero zainteresowania z jej strony – Amelia mówię do Ciebie!! – odwróciła się twarzą do niej - dobrze słucham cały czas – prychnęła złośliwie.
- Ciotka cicho jęknęła... – Amelio... będziesz musiała zmienić swoje Imię i nazwisko – powiedziała nadzwyczaj spokojnie
- CO??!! Niby po jakiego grzyba??!! Wystarczy mi świadomość tego że raczej już nigdy nie przypomnę sobie moich minionych 16 lat! A ty chcesz mnie jeszcze pozbawić ostatniej rzeczy która mi po nich została??!! – krzyknęła wzburzona, a ona dalej niewzruszona ciągnęła
- Słuchaj , bo widzisz Ty w Polsce masz jeszcze kilku krewnych. Oni zapewne będą chcieli Cię przygarnąć. A to nie jest najlepsze rozwiązanie. Twoja matka nie chciałaby abyś z nimi mieszkała. Tak naprawdę to ja w tej chwili Cię porywam. – popatrzyła na nią jak na jakieś UFO... – jak to porywasz??!!
- Normalnie. Porywam. A wracając do Twojego imienia, to robię to po to abyśmy nie miały nieprzyjemności ze strony prawa. Zrobimy Ci lewe dokumenty i po sprawie. Będziesz mogła na nowo zacząć żyć.– uśmiechnęła się lekko nic sobie z tego nie robiąc.
- Ty jesteś jakaś popieprzona!! – Amelia grzmiała na nią przez resztę drogi. A ciotka dalej prowadziła auto patrząc przed siebie.


***

- Amelia, Amelia obudź się jesteśmy na miejscu!! – coś niemiłosiernie krzyczało jej do ucha. Uchyliła jedną powiekę. Zmierzch panował na polu. „Już zapewne wieczór.” Podniosła się z fotela i wyszła z auta. – Kuźwa ale mi kości ścierpły. – burknęła. Ciotka nic chyba nie słysząc pociągnęła ją za szmaty w nieznaną jej stronę. Otworzyła furtkę. Weszły do wielkiego ogrodu. – O kur**a jaka willa – Amelia wydziabiła oczy nie wierząc w to co widzi. Wielki, jednopiętrowy, biały dom. Wokół pełno kwiatów i jakiś drzewek. Dach miał czerwony. Obok sztuczne jeziorko. Szeroki chodniczek wyłożony kamiennymi płytami w kolorze wiśni prowadził do brązowych wielkich drzwi. – No wchodź nie krępuj się. – powiedziała ciotka, otwierając ogromne wrota. Dziewczyna nieśmiało weszła. Przedpokój był w kolorze brzoskwiniowym. Perski dywan, na ścianach pełno wymyślnych obrazów, półka na buty, szafa, wieszak na ubrania – wszystko utrzymane w jednej kolorystycznej tonacji. Później kuchnia, nowoczesna, niebieska. Meble ozdobione były metalowymi dodatkami. Blat kuchenny przypominający bar, oddzielający kuchnię od jadalni. Ta znowuż miała na środku wielki zrobiony z ciemnego drewna stół, naokoło niego krzesła, a naprzeciwko ściana ‘zrobiona’ z szyby. Ukazywała piękny i zadbany ogród. Łazienki, które były aż 4 [!!]. Każda w innym kolorze. Sauna, jacuzzi. Wszystko co mogła sobie wymarzyć miała na wyciągnięcie ręki. Na końcu ciotka pokazała jej salon wyposażony w wielką czerwoną sofę, kominek, telewizor plazmowy, dvd i takie tak duperele. Na piętrze na który wchodziło się po kręconych szerokich schodach - znajdowały się sypialnie wszystkich członków rodziny. Dwie stały puste. Gestem ręki pokazała jej drzwi, które były od teraz już drzwiami do jej pokoju. Lookneła kątem oka i ujrzała duże, obszerne pomieszczenie w kolorze pastelowej pomarańczy. Wielkie łóżko, obok szafka, dalej biurko, szafa i jakiś regał z telewizorem i wieżą. Na środku tak jak w „jej” dawnym pokoju stał szklany stolik wokół niego pomarańczowe pufy i tego samego koloru sofa. – CUDOWNY – dziękuję za wszystko – Amelia odwróciła się w jej stronę. Stanęła jak wryta. Obok niej ni z ta ni zowąd pojawiły się jeszcze dwie osoby. Dziewczyna. Brunetka z kręconymi pół długimi włosami o czekoladowych oczach i smukłej figurze. Wyglądała na ok. 17 lat. Bardzo ładna. Oraz facet. Wysoki troszeczkę przy kości lekko siwawy .
- Amelio – odezwała się ciotka – Poznaj mojego męża, czyli Twojego wujka Roberta oraz moją córkę Carlę. Uścisnęłam rękę dziwnemu mężczyźnie. Panienka rzuciła się na nią i zaczęła ściskać.
- Jezu Amcia jak ja się za Tobą dziewczyno stęskniłam. Wszyscy myśleli że nie żyjesz! Odkąd wyjechałaś po tej kłót... – urwała widząc zły wzrok swojej matki. – Cieszę się że będziesz z nami mieszkać – odparła lekko zmieszana
- Ja też się cieszę. – powiedziała, Amelia wymuszając na sobie uśmiech. – Przepraszam was ale jestem bardzo zmęczona. Chciałabym odpocząć. – Kiwnęli ze zrozumieniem głową i odeszli.
Weszła do pokoju. Zamknęła za sobą drzwi. Rozpakowała laptopa i włączyła go. Założyła sobie nową pocztę, gdyż hasło do starej jakoś dziwnie jej z głowy „uleciało” . Miała osobną łazienkę. Weszła do niej. Cała jedną ścianę zajmowało lustro. Spojrzała na dziewczynę która przyglądała jej się z drugiej strony, smutnymi oczami. Miała długie po pas blond włosy z przedziałkiem na środku. Zielone, kocie oczy, śniadą karnację i zgrabną sylwetkę. Zero makijażu. Wyglądała jak śmierć. Mimo to ładna. Odeszła od lustra. Nie chciała na nią dłużej patrzeć. Po części się nią brzydziła. Dlaczego? Nie wie. Sama nie wie.
Umyła się w pośpiechu i weszła do łóżka. Puściła cichutko wieżę i wsłuchując się w słowa piosenki – usnęła.


Tymczasem w kuchni

- Słuchaj Carla jeszcze raz wyskoczysz z jakimiś wspominkami przy niej to przysięgam ZAMORDUJĘ! – krzyczał rozzłoszczony Robert. – nie rozumiesz że ta dziewczyna nic nie pamięta??!! Po co mamy jej przypominać przeszłość, skoro powinna się jak na razie zająć teraźniejszością!! Jeszcze w dodatku jakieś niemiłe historie, kłótnie w chłopakiem!! Ona musi zacząć żyć na nowo. ROZUMIESZ??!!
- Tak. – szepnęła
- A i jeszcze jedno. Nikomu masz nie mówić że ona to jest ona! Niech myślą że Amelia nie żyje. Zmienimy jej imię i nazwisko. Kolegą i koleżanką będziesz mówiła że to Twoja daleka kuzynka. Nic więcej. Tak będzie lepiej. Nie będzie musiała odpowiadać na głupie pytania typu : -dlaczego? Po co?- ZROZUMIANO??!!! – grzmiał na skuloną ze strachu dziewczynę.
- Tak, ale przecież oni ją rozpoznają!! – powiedziała cichutko
- O to, to Ty się już nie martw. My się zajmiemy resztą. A teraz marsz do pokoju. I nie pokazuj mi się dziś na oczy!! – Robert wyszedł z kuchni i skierował się w stronę sypialni...


***

tradycyjnie SORRY za błędy Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
stove




Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 94 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina gumy balonowej.

PostWysłany: Czw 15:15, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

luuudzie... czemu przy wszystkich opowiadaniach za które już się chciałam wziąść, a których nie czytałam, okazuje się, że ich pierwsze odcinki juz znam?! xD
Ach... moje lenistwo... dźgnij mnie czasem w bok, vaRiOoOtCa, żebym przeczytała to opowiadanie? xD Ok? xD
Narazie nie mogę, bo mam zaraz angielski... Ach... muszę tu jeszcze przeczytać opowiadanie Julie (o dziwo pierwsze odcinki też czytywałam! ) i Vivien... ahh... jak dużo przede mną roboty...

Buziaki ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:23, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

vaRiOoOtCa...bosh...
czytała to juz (wszystko...do 25 odcinka :D) ale jakos nie omieszkam skomentowac kazdego odcinka z osobna...zreszta nawet nie wypada pozostawić czegos tak dobrego bez odzewu więc...
nie wystarczy mi znaków, żeby opisac jak to mi sie podoba (pisze ogólnie znając ciąg dalszy ;)
muszę się nieźle nawisilać, żeby cie jakoś dostatecznie dobrze skomentowac ale i tak nic mi do gara nie przychodzi...
wystarczy samo "super"?! a w życiu!!! tutaj potrzeba "rewelacja", "genialne", "fenomenalne" i "koszmarnie fantastyczne"
uwielbiam Ho...znaczy sie Amelię ;) super postać...
ah...jam dobrze, że tu jesteś...
buzi kochana :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mey-key




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 88 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:08, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

Super opo!!!Czy mi sie wydaje czy Amelia była wcześniej dziewczyna któregoś z członków Tokio Hotel?
Cytat:
Tak, ale przecież oni ją rozpoznają!! – powiedziała cichutko ....


Pesss: Kiedy new part?Pozdrowionka:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vaRiOoOtCa




Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrakÓw of course XD

PostWysłany: Czw 21:46, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

stove - ok będę Cię dźgała takim długim patykiem XD haha albo drutem Very Happy buźka Całus.

shira - nawet nie wiesz jak strasznie się cieszę, że Ci się podoba XD
też myślę, iż dobrze, że tu trafiłam Very Happy wielkie dzięki za miłe słowa XD ahhh. buźka Całus.

mey-key - hehe zobaczysz w dalszych odcinkach czy dobrze Ci się wydaje Very Happy ja nic nie zdradze Razz ulalala Very Happy cmok Całus.

ok skoro tak bardzo chcecie to daję koleny odcinek Wink
strandardowo miłego czytania i sorry za jakiekolwiek błędy Wink


***


PART 4



Obudziła się cała mokra. Ręce jej drżały. Spojrzała na zegarek. Dochodziła 8 rano. Wstała z łóżka i skierowała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała pierwsze lepsze ciuchy. Zeszła na dół do kuchni. Zastała tam ciotkę stojąca przy kuchence cicho mruczącą jakąś melodię, wujka zawzięcie czytającego gazetę przy stole i Carlę jedzącą kanapki.
- Dzień dobry – powiedziała nieśmiało.
- Oo Witaj kochana. Jesteś głodna? Chcesz kanapki z serem żółtym?– zapytała ciotka z wielkim uśmiechem.
- Tak. Poproszę.
- Dobrze to siadaj koło Carli. Zaraz Ci zrobię. –odp. I wróciła do swoich zajęć. Po 10 min Amelia dostała upragnione kromki i ciepła herbatę. Jadła w ciszy. Nie miała odwagi się odezwać. Czuła się tu obco. Carla co chwila na nią zerkała tak samo jakby bojąc się cokolwiek powiedzieć .Wreszcie wujek przerwał ciszę mówiąc zachrypniętym głosem.
- Słuchaj Amelia. Po śniadaniu jedziemy załatwić resztę formalności związanych z Twoją osobą. I trzeba cos zrobić z Twoimi włosami, nie sądzisz? Jakieś ubrania kupić, kosmetyki. – zaczął wymieniać, a ona czuła jak humor z minuty na minutę jej się poprawia. Zakupy. Tak to jest to co dziewczyny lubią najbardziej.
- Mogę z wami jechać? – zapytała Carla tak samo jak ona ożywiona.
- Hmm – burknął Robert. – No dobra w sumie to się przydasz. Pomożesz jej dobrać fryzurę i ciuchy.
- JUPI!! – krzyknęła skakając jak opętana po kuchni.
- To zbierajcie się. Czekam na was w aucie.

Po 30 min byli już przed wejściem nad którym wisiał szyld głoszący: „SALON FRYZJERSKI”
- Najlepszy w tym mieście – szepnęła jej na ucho Carla, a ona uśmiechnęła się niby do siebie niby do niej. Weszli do środka. Luksus było czuć od progu. Wypas po prostu. Wysoka, zadbana kobieta kazała Ameli usiąść na fotelu i zabrała się za jej nieszczęsne włosy. Coś obcinała, nakładała kolorowe papki na głowę itd. Amcia coraz bardziej była zmęczona. Wreszcie usłyszała ucieszony krzyk fryzjerki. – GOTOWE, teraz tylko makijaż i będziesz wyglądała cudnie. - Ugh. – w duchu przeklinała siebie, za to że zgodziła się na takie męczarnie. Po 4 godz. Była wolna.
- Babuszka podała jej lustro. Niepewnie w nie spojrzała. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Tym razem z drugiej strony nie patrzyła już na nią jakaś blada panienka, tylko rasowa laska. Włosy nie były koloru blond, a ciemnej czekolady. Mocno wystrzępione, sięgające jej do łopatek. Grzywka asymetrycznie obcięta. Pełny makijaż. Nie poznała samej siebie. Efektem nie tylko ona byłam zadowolona ale i wujek z Carlą. Robert patrzył na nią jak na zjawę, pytając czy ona to ona.
Teraz ich celem było centrum handlowe. Chodząc od sklepu do sklepu kupowała dla siebie, a raczej wujek jej kupował przeróżne spodnie, buty, bieliznę, bluzki, bransoletki, kolczyki, łańcuszki, kosmetyki itp.
- no to teraz idziemy załatwić sprawę Twojego ‘istnienia’. – powiedział. - Jedziemy do mojego znajomego który wyrobi papiery z nowym imieniem, nazwiskiem , adresem , data urodzenia, imionami rodziców i rodzeństwa. – popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Nic nie mówiłeś że dziś będziemy musieli to załatwiać. Ja nawet nie wiem jak chce się nazywać!! – wykrzyczała
- Ale ja wiem. Od dziś będziesz miała na imię HONEY GRAND – powiedział spokojnie nawet na nią nie patrząc. – I nie sprzeciwiaj się. To nic nie da. – uprzedził. Więcej się nie odezwała. Tłumaczyła sobie że tak będzie lepiej i że to dla jej dobra. Uwierzyła.
Do domu wrócili późnym wieczorem, obładowani stertą siatek.
- O widzę że zakupy się w pełni udały – z progu krzyknęła do nich uradowana ciotka.
- TAAAAAAK – krzyknęły równocześnie z Carlą, śmiejąc się przy tym niezmiernie.

Ciotka i Carla pomogły jej zanieść wszystkie toboły na górę. Została sama. Wypakowała ciuchy i resztę badziewi. Poukładała w szafie, w łazience, na biurku. Biurko. Spojrzała na biurko. Leżał tam ten łańcuszek. Łańcuszek który poprzez swoje istnienie od kilku dni zaprząta jej myśli. Za cholerę jasną nie mogła sobie przypomnieć skąd go ma. - WIEM! Wiem, wiem, wiem pójdę do Carli może ona będzie wiedziała coś na jego temat. – krzyknęła i jak burza pobiegła w stronę jej pokoju. Głośno zapukała.
- Otwarte!! –tym razem śmiało weszła. – o to Ty. Siadaj. Masz jakąś sprawę czy co?
- No w sumie to mam. Chodzi mi o to. – Wyciągnęła rękę na której spoczywał ten nieszczęsny przedmiot.
Carla pobladła. Jej wzrok wędrował raz na nią raz na łańcuszek. Amelia, a raczej od teraz Honey zignorowała to i kontynuowała dalej. – nie wiesz może skąd go mam? Od kogo? Znalazłam go w jeszcze w szpitalu na półce i nie daje mi spokoju. – odparła
Carla głośno przełknęła ślinę. Biła się z własnymi myślami. Powiedzieć jej? Czy nie powiedzieć? Powiem! Nie, nie ojcu by się to nie spodobało. Ona nie jest już „TĄ” Amelią. Ona jest kimś innym - dla niej w tej chwili obcym. Musi ją zaakceptować i poznać jako HONEY. I to jak najszybciej.
- yyy nie, nie wiem Am.. tzn Honey. Nie mam pojęcia skąd możesz go mieć. Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Nie warto wracać do przeszłości.– jej głos drżał.
- Hmm dziwne że nikt nic nie wie. Ale cóż trudno się mówi. Pomożesz mi go założyć? – zapytała
- Co??!! Tak, tzn NIE! NIE ! nie możesz tego zrobić – zaczęła się gubić
- Jak to? Czemu niby nie mogę? – zapytała podejrzliwie
- Bo.. bo ... bo on... BOonNIEpasujeDOtwojejKARNACJI! – wykrzyczała.
- Aha. Dziwne. Ale Rozumiem. Dzięki za poradę. A szkoda bo jest taki śliczny. Odłożę go do szuflady. W końcu on jako jedyny został mi z przeszłości. A raczej nie mi tylko Amelii....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Czw 22:08, 13 Kwi 2006 Powrót do góry

jeśli coś tu jest HONEY to na pewno to opowiadanie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)