Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 "Sława to nie wszystko" 1 + 2 :P Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
~LoFFek~




Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka.

PostWysłany: Pon 21:24, 28 Sie 2006 Powrót do góry

Może nie każdy zna to opowiadanie.
Pisałam to na innej forze, ale usunęłam z nieznanych dla wszystkich powodów Smile
Może Tu ktoś zechce przeczytać?
Przepraszam za taki oschły początek, ale drugi part będzie lepszy Smile

~*~ Początek ~*~

Właśnie idę po scenie i kręcę jak nigdy biodrami i tyłkiem...piękny uśmieszek i te denerwujące błyski fleszy.
No cóż...taka rola modelki.
Najgorsze jest to, że są tu TYLKO Mega Gwiazdy, uważające się za Panów lub Panie świata.
Hm...szkoda, że nie mogę się teraz przewrócić...ciekawie by było.
Tylko jak?
W japonkach?
Dobra...no to teraz jestem na środku i uśmiecham się sztucznie, aby było śmiesznie.
Do teraz bębnią mi słowa mojej Big trenerki:
-Pamiętaj, jeżeli coś sknocisz to o karierze w Niemczech możesz zapomnieć!
To ma być sprawiedliwość?
Chyba w snach...
Zmieńmy temat.
Więc opowiem coś o mnie w skrócie, bo zaraz będę już w garderobie.
Jestem 15 letnią i niedoświadczoną modelką o morskich, dość dużych oczach.
Mam długie blond włosy, aż po łokcie.
Wysokość: 173 cm
Wymiary i takie inne bzdety Wam nie potrzebne, nie?
Czasem gram na gitarze elektrycznej lub na perkusji.
Lubię śpiewać i tańczyć...kocham sport.
To już chyba wszystko, bo i scena już powoli się kończy.

- Andy, byłaś wspaniała!! - zaczęła się podniecać moja kochana trenerka
- Wiem...- powiedziałam z ironią uznając uwagę pani Beate(bo tak miała na imię moja trenerka) jako komplement
- Ekhem...no więc...Gina, ustawiaj się do kolejki bo zaraz twoja kolej! - co za wredne babsko, a jak szybko zaczęła się interesować innymi...
- Głupia pinda - powiedziałam pod nosem
- Mówiłaś coś kochaniutka? - jak szybko mnie zauważyła...speed
- Tak, że boli mnie kostka. - jedno kłamstwo nie zaszkodzi
- Ale...zaraz następny wyjazd na scenę...a w którym miejscu cię boli ta kostka? - zaczęła panikować jak nigdy Beate
- O...już przestała.- uśmiechnęłam się z wyższością do Niej
- No to leć się przebrać, no...raz dwa! - zaczęła rozkazywać piękna Beate
- Spoko stara...- niestety usłyszała to i zmierzyła mnie wzrokiem, ale nic nie powiedziała - na szczęście
Poszłam jak najszybciej do przebieralni, bo jeszcze by mnie wzrokiem zjadła.
Jedno mnie dziwi...jak ona ze MNĄ wytrzymuje?
Może bierze jakieś tabletki na chorobę o imieniu „Andy”?
Jeżeli tak, to niech też się podzieli z moją mamuśką.
No wiec założyłam jakieś szmatki na siebie i pobiegłam, a raczej poturlałam się do wyjścia.
No i od nowa...piękny uśmieszek, kręcące się biodra i tyłek....błyski i...ops...zapomniałam poprawić makijażu...
Jupi, wreszcie Beata zacznie się na mnie drzeć!
Bardzo lubię jak zaczyna skrzypiec pod koniec kazania.
Czy tak bardzo widać, ze lubię kogoś denerwować?
Chyba nie...muszę jeszcze nad tym popracować.
Ale, ale - najpierw muszę sobie znaleźć nowa ofiarę.

- Dlaczego nie poprawiłaś makijażu?! - zaczyna się
- Bo nie miałam czasu...? - ironia to pierwsze oznaki kłótni
- Raz dwa przebrać się i POPRAWIĆ MAKIJAŻ, bo kończy się kolejna kolejka! - krzyk, pisk i skrzyp
- A jeżeli nie?
Zbijesz mnie?
A może powiesz mojej mamusi? - upewniam się czy coś mi zrobi
- Nie...jeżeli nie to nie, ale ja na pewno nie zabiorę cię do Niemiec, jak nie wyjdziesz! - i znów ten skrzyp
- No to wychodzę. - powiedziałam oschle i zaczęłam kierować się do wyjścia z tego cyrku
- Dokąd idziesz?! - Beata już nie kontrolowała nad sobą
- Przecież powiedziałaś, że jeżeli nie wyjdę to nie pojadę do Niemiec...więc wychodzę, pa. - posłałam całusa w powietrzu i po prostu poszłam

Poszłam do szatni, zebrałam swoje rzeczy i wyszłam.
Już wiem co będzie jutro rano...jak zawsze, poranny telefon z przeprosinami od mojej trenerki.
To się nazywa luksus.
Wiem że jestem pewna siebie, ale zawsze tak jest.
Jeżeli nie zadzwoni to ja mam inna pracę...tancerka czy piosenkarka?
Wszystko jedno, aby była.

W moim domu cicho jak makiem zasiał...
Chyba mamę gdzieś wywiało i to nie samą.
Pomyłka.
Mama miała dzisiaj wyjechać do Hiszpanii na wczesne wakacje...no i wyjechała.
Jakby co to jeszcze zatelefonuję do rodzicielki, aby się upewnić.
Jednak nie zadzwonię, bo znalazłam kartkę na moim łóżku, że wyjechała i za 2 tygodnie wraca.
Pełny luz.
Teraz na pewno nie zrobię żadnej balangi, bo znów się pospijają i będą całe łazienki w bardzo, bardzo, bardzo złym stanie.
Może...za tydzień, ale teraz na pewno nie.
Idę się wykąpać bo czuję się nieświeżo po tym wybiegu.

No i narazie tyle.
Jak się podobało?
Wiem, ze gadam bezsensownie, ale o tej porze mam prawo, nie? Razz
No to pozdrowienia i buziaki Całus. Całus. Całus.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ~LoFFek~ dnia Czw 22:41, 31 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Pon 22:10, 28 Sie 2006 Powrót do góry

hm... zaczyna sie ciekawie.
Pozostaje mi narazie czekac na rozwoj akcji.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:02, 29 Sie 2006 Powrót do góry

Nie wiem, mam mieszane uczucia.
Dziewczyna bardzo pewna siebie.
Heh.
No nic, czekam aż rozwinie się akcja.

Pozdrawiam!
Aniołek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Wto 15:22, 29 Sie 2006 Powrót do góry

Narazie powiem, że ciekawe i czekam na kolejne party... Smile
pozdrawiam
hobo psec
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]

PostWysłany: Śro 10:30, 30 Sie 2006 Powrót do góry

Opowiadanie zapowiada się ciekawie. Nie zauważyłam błędów. Nie mogę się doczekać następnej części. NIe każ nam czekać.
hobopa ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kat




Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin :)

PostWysłany: Śro 10:44, 30 Sie 2006 Powrót do góry

Jak narazie nie mam zdania. Jak dla mnie trochę dziwnie i sztucznie. Ale to tylko moje odczucie. Może zmienie swoje nastawienie po kolejnym parcie? Czekam Smile
Pozdrawiam,
Kat Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cookierek
:)
:)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw 11:16, 31 Sie 2006 Powrót do góry

fajne... to moge stwierdzic po pierwszym parciku - wciagnelo mnie i chcialabym jak najszybsicej przecyztac kolejna czesc:)
pozdrowki:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~LoFFek~




Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka.

PostWysłany: Czw 22:40, 31 Sie 2006 Powrót do góry

Chcecie to macie Razz
A tak w nawiasie...de-de jest dla tych, którzy czytają to opowiadanie Smile
Ale, ale...najpierw Wam prześlę poprawiony pierwszy part i dopiero drugi Very Happy


1 PaRt:

Właśnie idę po wybiegu i kręcę, jak zawsze, biodrami i tyłkiem… Pogardliwie wydęte usta, spojrzenie utkwione w jednym punkcie i te denerwujące błyski fleszy.
No cóż... Taka rola modelki.
Najgorsze jest to, że są tu przeważnie gwiazdy dużego formatu, które sądzą, że z ich pozycją w światku show biznesu przysługuje im tytuł "Władca Świata". Szkoda, że nie mogę się teraz przewrócić. Byłoby nieco ciekawiej. Tylko... jak ja bym to zrobiła w japonkach?
Dobra... Teraz jestem na końcu wybiegu i rzucam powłóczyste spojrzenie gdzieś w dal. Pierwsza zasada bycia modelką: "Nigdy nie nawiązuj kontaktu wzrokowego z zaproszonymi na pokaz gośćmi". O uśmiechu w ogóle nie ma już mowy. Wezmą cię za niekompetentną słodką idiotkę i możesz szukać pracy w innym zawodzie. Nawet w tej chwili słyszę słowa mojej trenerki: "Pamiętaj, jeżeli coś sknocisz, to o karierze w Niemczech możesz zapomnieć!". Nigdy nie twierdziłam, że to jest sprawiedliwe.
Ale zmieńmy temat. Lepiej opowiem coś o mnie, w skrócie oczywiście, bo zaraz będę już w garderobie. Jestem piętnastoletnią modelką, z dość pokaźnym, jak na mój wiek, bagażem doświadczeń zawodowych. Mam duże oczy w dziwnym, z braku innych określeń, morskim kolorze i długie blond włosy, opadające aż do łokci. Co do wzrostu to ciągle jeszcze rosnę, ale jak na razie wszystkie pomiary wykazują 173 centymetry. Wymiary nie powinny Wam być potrzebne, prawda? Czasem, gdy mam trochę wolnego czasu, gram na gitarze elektrycznej lub na perkusji. Lubię śpiewać i tańczyć, kocham też sport.
I to już chyba wszystko, bo i wybieg powoli się kończy.

- Andy, byłaś wspaniała! - zaczęła mnie chwalić moja kochana trenerka.
- Wiem... - powiedziałam z ironią, uznając słowa pani Beate za komplement.
- Ekhem... no więc... Gina, ustawiaj się do kolejki, bo zaraz wychodzisz! - Co za wredne babsko, jak szybko zainteresowała się innymi... A Giny nie znosiłam w szczególności.
- Głupia pinda - powiedziałam pod nosem.
- Mówiłaś coś kochaniutka? - I jak szybko mnie zauważyła.
- Tak, że boli mnie kostka. - Jedno kłamstwo nie zaszkodzi.
- Ale... zaraz następne wyjście na wybieg. A w którym miejscu cię boli ta kostka? - zaczęła panikować Beate.
- O... już przestała - uśmiechnęłam się z wyższością do niej.
- No to leć się przebrać. Szybko, raz dwa! - zaczęła rozkazywać piękna Beate.
- Spoko stara... - Niestety, to usłyszała i zmierzyła mnie morderczym wzrokiem, ale nic nie powiedziała. Na szczęście.
Poszłam jak najszybciej do przebieralni, bo jeszcze by mnie tym strasznym wzrokiem zjadła. Jedno mnie dziwi... W jaki sposób ona ze MNĄ wytrzymuje? Może bierze jakieś tabletki na chorobę o imieniu „Andy”? Jeżeli tak, to powinna się też podzielić z moją mamuśką.
Więc założyłam jakieś szmatki na siebie i pobiegłam, a raczej poturlałam się do wyjścia. I wszystko zaczęło się na nowo... Wydęte usta, kręcące się biodra i tyłek, błyski fleszy i...ops! Zapomniałam zmienić buty. Niby pasują, ale...
No to wreszcie Beate zacznie się na mnie wydzierać.
Bardzo lubię ten moment, w którym zaczyna skrzypieć, tak pod koniec kazania.
Czy to tak strasznie widać, że lubię denerwować ludzi?
Chyba nie... Muszę jeszcze nad tym popracować.
Ale, ale - najpierw powinnam sobie znaleźć nowa ofiarę.

- Dlaczego nie zmieniłaś tych cholernych japonek?! - zaczęło się.
- Bo nie miałam czasu...? Zapomniałam? - Ironia to pierwsza oznaka zbliżającej się kłótni.
- Raz dwa przebrać się i załóż inne buty, bo właśnie kończy się kolejka i za chwilę wychodzisz! - krzyk, pisk i skrzyp.
- A jeżeli nie?
"Zbijesz mnie? A może powiesz mojej mamusi?" Zastanawiam się, czy coś mi zrobi.
- Jeżeli nie... Jeśli nie to nie, ale ja na pewno nie zabiorę cię do Niemiec, jeżeli nie wyjdziesz! - i znów ten skrzyp.
- No to wychodzę - powiedziałam oschle i zaczęłam kierować się do wyjścia z tego cyrku.
- Dokąd idziesz?! - Beate już nie panowała nad sobą.
- Przecież powiedziałaś, że jeżeli nie wyjdę, to nie pojadę do Niemiec... Więc wychodzę, pa. - posłałam całusa w powietrzu i po prostu poszłam.

Kilka minut później siedziałam już w szatni, zbierając swoje rzeczy. Po chwili wyszłam.
Już wiem, co będzie jutro rano. Jak zawsze, poranny telefon z przeprosinami od mojej trenerki. To się nazywa luksus.
Wiem, że jestem pewna siebie, ale za każdym razem scenariusz jest ten sam. Beate chyba szalenie mnie lubi, albo po prostu rozumie, że dzięki mnie, może zajść wysoko. Ja natomiast i bez niej sobie poradzę. Więc czasami zachowuję się skandalicznie. Zdaję sobie z tego sprawę, ale nie potrafię nad tym zapanować.
A jeżeli nie zadzwoni, to mam inna pracę na oku. Mogę wrócić do bycia tancerką. Nawet mi się to podobało i byłam w tym całkiem niezła.
Wszystko mi jedno. Umiem zadbać o siebie.

W moim domu cicho jak makiem zasiał.
Chyba mamę gdzieś wywiało i podejrzewam, że nie spędza czasu samotnie.
Pomyłka.
Mama miała dzisiaj wyjechać do Hiszpanii na wcześniejsze wakacje. No to wyjechała.
Jakby co, to jeszcze zatelefonuję do niej, aby się upewnić.
Nie, jednak nie będę się musiała upewniać. Zostawiła mi kartkę w sypialni, że wyjechała i wraca za dwa tygodnie.
Czyli mam dom tylko dla siebie. O lepszym obrocie spraw nie mogłam marzyć.
Ale jestem już mądrzejsza, niż wtedy, gdy po raz pierwszy zostałam sama w domu na dłużej. Na pewno nie zrobię żadnej balangi, bo znów się wszyscy upiją i każdy pokój będzie wyglądał jak po przejściu średnich rozmiarów tornado. A sprzątanie zostanie tylko na mojej głowie, bo nikt nie będzie się palił do tego, by pomóc mi w porządkach.

Idę się wykąpać, czuję się nieświeżo po tym pokazie...


2 PaRt:

Zawsze czuję się lepiej po orzeźwiającym, zimnym prysznicu. Zwłaszcza, gdy mam za sobą niezbyt przyjemny dzień. W takich chwilach marzę tylko o tym, żeby pobyć sama. Z dala od znajomych, propozycji spotkań i telefonów. No właśnie... Coś słyszę, tylko, co to jest? Jakaś dziwnie znajoma melodia. Och tak, zapomniałam, że zmieniłam dzwonek w komórce.
Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoni mój przyjaciel, Julius. To właśnie on wciągnął mnie w TO wszystko. Dzięki niemu zostałam modelką. Julius jest doceniany w branży, też pracuje na wybiegu i dzięki jego pomocy, a także kontaktom udało mi się zacząć pracę w znanej agencji modelek. Nawiasem mówiąc, Julius to marzenie prawie każdej mojej znajomej. Właściwie wszystkie dziewczyny, które miały okazję go poznać, traciły dla niego głowę. Cieszę się, że to on jest moim najbliższym przyjacielem. Julius poświęca mi dużo czasu, znosi moje humory jak nikt inny. Jemu mogę się wypłakać w koszulę, wyżalić, zdradzić moje najskrytsze sekrety i marzenia. Ja o nim również wiem dużo, mam wrażenie, że jesteśmy dla siebie powiernikami tajemnic. Julius jest starszy ode mnie o cztery lata, pamiętam jeszcze, jak kilka tygodni temu świętowaliśmy jego dziewiętnaste urodziny. Właściwie, traktuję go jak starszego brata. Już wiele razy mi pomógł, często wyciągał mnie z tarapatów. On sprawia, że wszystkie moje problemy stają się mniejsze i z czasem same znikają. Jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłam i... Mam nadzieję, że to się nie zmieni.

- Słucham cię, kochanie? - Wychodzę jednak z założenia, że mały flircik nie zaszkodzi.
- Kochanie? Miło mi...- Oto cały Julius, rozmarzony i oczywiście uroczy.
- No więc... po co dzwonisz? Stęskniłeś się? - Pytań nigdy za wiele.
- Bardzo. Stęskniłem się za tobą i mam dla ciebie wiadomość, ale... - już zamierzałam coś powiedzieć, lecz przerwał mi - ...to nie jest rozmowa na telefon. Będę u ciebie za dziesięć minut. Pa - pożegnał się. Zaczęłam się zastanawiać, o czym on chce ze mną pogadać. Mógłby uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć co nieco przez telefon, ale to przecież Julius. Lubi robić ludziom niespodzianki i za to go lubię.
A tak nawiasem, to jestem w pidżamie... Julius będzie tu za kilka chwil, a ja ciągle mam na sobie moją ukochaną, trochę za dużą pidżamę, która opada mi na stopy i całkiem zakrywa dłonie. Właściwie mogłabym się przebrać, ale... ładnemu we wszystkim ładnie, chyba się mnie nie wystraszy. Przecież tragicznie nie wyglądam.


Puk, puk!
Spojrzałam na zegarek. Czyżby to był Julius? Pięć minut przed czasem?
Dziwne... To do niego nie podobne.
I mam rację, to jednak nie on, tylko mój dawny chłopak, Daniel. Swoją drogą, co ja w nim widziałam? Przecież to głupi, zazdrosny i zarozumiały bogacz, który myśli, że skoro ma mnóstwo pieniędzy, może mieć wszystko. Myli się.

- Cześć - przywitałam się z nim. Daniel rzucił szybkie spojrzenie na moją zbyt dużą pidżamę. Miałam nadzieję, że nie przyszedł w tej sprawie, o której myślałam.
- Muszę ci coś powiedzieć Andy... Ja cię...- a jednak właśnie w tej sprawie się tu zjawił. Oczywiście mu przerwałam, Nie miałam ochoty tego słuchać.
- Daruj sobie, co? Mówiłam ci już, żebyś tu nie przyłaził, bo i tak wszystko przepadło dzięki tobie, Daniel. Do widzenia. - Przywitanie i pożegnanie.
- Ale...- nie zdążył dokończyć, bo zamknęłam mu drzwi przed jego wielką, zapatrzoną w siebie gębą. Staram się być miła dla ludzi, ale kiedy widzę Daniela, w ogóle mi to nie wychodzi. Zresztą, nawet się zbytnio nie staram.
Stał jeszcze przez chwilę przed moimi drzwiami. Przykleiłam się do szyby w drzwiach i zaczęłam pokazywać najróżniejsze miny. Daniel, gdy to zobaczył, stracił nadzieję na rozmowę i odszedł. A zanim ja zdążyłam się od tej szyby odkleić, ujrzałam Juliusa. On uśmiechnął się tylko i położył dłoń na szybie. Puściłam mu oczko i oderwałam twarz od szkła.
Otworzyłam drzwi z wielkim uśmiechem na ustach i rzuciłam mu się na szyję.
Był trochę zdziwiony moim powitaniem, ale gdy powiedziałam o co chodzi, od razu się uśmiechnął.
- Więc, kiedy wraca twoja mama? - Nasza rozmowa, jak zawsze, zaczyna się od pytań, a najczęściej zadaje je Julius.
- Za dwa tygodnie, chyba, że jej się tam spodoba, to nie wróci. Jak ją znam, to się jej na pewno spodoba, więc te dwa tygodnie się przeciągną. Przyjedzie, kiedy się strasznie stęskni. Swoją drogą, może lepiej będzie, jeśli tam zostanie trochę dłużej. Powinnyśmy od siebie chwilę odpocząć - posłałam w jego stronę rozbrajający uśmiech.
- Widać, że kochasz swoją mamę - zauważył, poruszając przy tym brwiami tak, że od razu wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
- No kocham, ale czasem między nami robi się nieznośna atmosfera. A teraz mów, o co chodziło z tą sprawą nie na telefon? - przypomniała mi się nasza rozmowa.
Julius zaczął mi tłumaczyć, o co chodzi. Zrobiło mi się strasznie smutno. Dowiedziałam się, że Julius wyjeżdża za granicę, do
Anglii z rodziną i najprawdopodobniej zostaną tam na dłużej. Na jak długo, wolałam się nie dopytywać, żeby nie usłyszeć "na stałe"...
Pojutrze już go tu nie będzie... Czuję, jak oczy zachodzą mi łzami, ale próbuję nie płakać. Mój przyjaciel wyjeżdża... a co ze mną? On mówi, że są komórki, komputery, Internet, ale wcale mnie to nie podnosi na duchu. Przecież maile nie zastąpią mi prawdziwego Juliusa. Wiedziałam już, że nie powstrzymam łez. Słone kropelki zaczęły spływać po moich zarumienionych policzkach. Julius zaczął mnie tulić do siebie i powtarzać:
- Zobaczysz... wszystko się ułoży i na pewno nie zapomnę o tobie, diabełku...- ale mi to nie wystarczyło. To niesprawiedliwe. Zawsze to co dobre, szybko się kończy.
- Gdybym mógł, to zabrałbym cię ze sobą, ale ty tutaj masz wszystko. Rodzinę, dom, to, co zawsze pragnęłaś czyli sławę... - przerwałam mu, potrząsając głową. - Sława to nie wszystko - wyznałam z goryczą.
- Jeżeli będę miał czas, to odwiedzę cię...
Zapadła cisza... Tak bolesna dla mnie i dla niego. Nigdy nie lubiliśmy ciszy, kiedy byliśmy ze sobą zawsze coś się działo. A teraz... tylko to milczenie zawieszone między nami.
- Nie zapomnisz o mnie? - spytałam niepewnie.
- Słonko... jasne, że nie! Ja o tobie nigdy nie zapomnę! Jesteś moim oczkiem w głowie i nigdy nie było ważniejszych osób od ciebie - uśmiechnęłam się przez łzy, wiedząc, że Julius mówił prawdę. Chłopak przychodził na każde moje zawołanie...
- Więc... Przestańmy o tym myśleć i smucić się, i zróbmy coś sensownego - zobaczyłam iskierki w jego oczach.
- Hm... możemy robić wiele rzeczy - Julius uśmiechnął się i złożył mi na ucho dziwną propozycje. Zachichotałam i zaczęłam go tarmosić i okładać poduszką. On też nie został mi dłużny i począł okładać mnie poduszką. Wojna domowa, a raczej poduszkowa rozpętała się na dobre. Kiedy zrzuciłam go z sofy, on próbował się podnieść, a wówczas ja skorzystałam z okazji i włączyłam wieżę. Muzyka była głośna, ale nam to nie przeszkadzało. Tańczyliśmy z poduszkami i wygłupialiśmy się, jak małe dzieci. W końcu przestaliśmy, co za dużo, to niezdrowo. W czasie tańca z poduszką niebezpiecznie się zachwiałam i... spadłam na sofę. Miałam pecha, że Julius, akurat wtedy podbiegł do mnie z poduszką i trach... upadł na mnie. Zapanowała dziwna atmosfera. Poczułam jak mięśnie mojego ciała napinają się. Jego wargi tak nagle znalazły się niebezpiecznie blisko moich. Po chwili zbliżyły się jeszcze bardziej... Jeszcze milimetr miedzy naszymi ustami i...

Puk, puk!
Kto to?! Kto zniszczył taki piękny nastrój?
Julius zszedł ze mnie i poszłam otworzyć drzwi. Za nimi ujrzałam sąsiadkę.
- Dziecko, ścisz tą muzykę! W całym mieście słychać ten hałas! - dlaczego akurat ona mówi mi takie rzeczy?
- Po co? Ciszy nocnej jeszcze nie ma. Do widzenia - odparłam i zamknęłam drzwi.
Strasznie bałam się wrócić do salonu i Juliusa. Ciekawe, dlaczego chciał to zrobić? Pocałować mnie... Nie mogłam w to jeszcze uwierzyć, przecież byliśmy przyjaciółmi.
Kiedy weszłam do pokoju, Julius siedział na sofie z uśmiechem na twarzy. Spojrzał mi prosto w oczy. Już wiedziałam, że chcę to powtórzyć. Choćbym potem miała tego żałować. Podszedł do mnie i przytulił. Ciągle patrzył w moje oczy... W tej chwili bałam się go, obawiałam się, że jednym głupim ruchem możemy zniszczyć to, co budowaliśmy przez tyle czasu.. Znów zbliżył swoje usta do moich i... Tym razem nikt nie zadzwonił do drzwi. Nasze wargi złączyły się. Prze ułamek sekundy miałam wrażenie, że to nie jest możliwe, a jednak... Całuję się z moim najlepszym przyjacielem!
Oderwałam się od niego jak oparzona i spuściłam wzrok na moje kapcie.
- Wiem, że nie powinniśmy... ale... nie umiałem się opanować i ja po prostu już nie umiem tego dusić w sobie. Ja...ja cię kocham.
Zatkało mnie. Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć. Przecież nie powiem mu tego samego... Nawet nie wiem, czy coś do niego czuję, a poza tym on wyjeżdża... Już wkrótce zniknie z mojego życia. To byłoby bez sensu.
- Ja... Och, nie wiem co powiedzieć Julius... Nie wiem, co do ciebie czuję, ale przecież ty wyjeżdżasz - odparłam, nie patrząc na niego.
- Rozumiem... - w jego głosie zabrzmiał żal. Zrobiło mi się głupio. Czułam, że ta rozmowa nigdzie nas nie zaprowadzi.
- Komm und rette mich... - zaczęłam nucić z bliźniakiem z Tokio Hotel, którego piosenka właśnie popłynęła z głośników.
- Ich verbrenne innelich... - Julius znał tą piosenkę, nauczyłam go jej.
Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki, przytulając się jak najmocniej.
- Gdybyś nie był moim przyjacielem to... pewnie dałabym ci kosza - wyznałam, próbując się uśmiechnąć.
- Widzisz... mam szczęście - on też się uśmiechnął, po czym wtulił twarz w moje włosy.
- Pamiętaj... ja zawsze tutaj będę. Będę czekać na ciebie...- szepnęłam chłopakowi do ucha i odsunęłam się.
- Wiem i jestem ci za to wdzięczny. Ale masz swoje życie. Bierz z niego to, co najlepsze i nie zawracaj sobie mną głowy.
- Nie umiem tak... Chcę się przekonać co do moich uczuć. Ty jesteś tym, na którym mi zależy. Jeszcze nie wiem, czy to miłość... Może kiedyś... - powoli mój głos słabnął.
- Proszę... nie opuszczaj mnie teraz... - powiedziałam, kiedy Julius był przy drzwiach wyjściowych.
- Wybacz... - podszedł do mnie. Znowu! Znowu to robi. Bawi się ze mną w podchody. Czasem naprawdę go nie znoszę!
- Nie... - nie dokończyłam, ponieważ nasze usta znów się spotkały.
Próbowałam się wyrwać, ale... nie umiałam. Jego siła zawładnęła mną i moim ciałem. Czułam jego ciepło. Na chwilę zapomniałam o wszystkim... Zupełnie, jakby Julius o niczym mi nie powiedział.

Gorzka, wielka, słona łza wypłynęła spod moich powiek.
Zawsze kryłam swoje uczucie... Nigdy się nie poddawałam, chociaż nie zawsze udawało mi się dopiąć swego.
Czasem było gorzej, ale zawsze jakoś to przechodziłam. Nie sama, lecz z Juliusem.
To był mój wielki skarb, którym nigdy z nikim nie chciałam się dzielić. Chłopak był atrakcyjny, zwariowany, czasem marzycielski. Zawsze sprawiedliwy. Po prostu świetny przyjaciel. Gdybym mogła wyjechałabym z nim, ale nie zrobię mu tego. Niech się cieszy wolnością i zapomni o mnie raz na zawsze. Tak będzie lepiej. Dla niego i dla mnie.
- Mam do ciebie wielką prośbę i chcę, abyś ja spełnił - szepnęłam.
- Taak? - Julius chyba się domyślił, o co chodzi.
- Zapomnij o mnie i o tym ile przeszliśmy. Było minęło... Będzie o wiele lepiej, uwierz mi. - spuściłam wzrok w „interesujące” panele, aby nie widział, że mam ochotę wybuchnąć płaczem. "Nie Andy, opanuj się. Nie możesz tego zrobić, nie teraz, nie w tej chwili" myślę, zaciskając pięści.
- Andy nie potrafię i nie chcę o tym zapomnieć. I na pewno nie zerwę kontaktów z tobą, nawet o tym nie myśl - te słowa sprawiły, że poczułam się trochę lepiej.
Spojrzałam w jego bladą twarz i zaczęłam jej się przyglądać, aby zapamiętać najmniejszy skrawek, lecz... chwilę później odszedł. Nie pożegnał się tylko... po prostu wyszedł.
- NIE! NIE! NIE! - zaczęłam krzyczeć, jak opętana i wybuchłam płaczem. Miałam do niego żal, że nie powiedział mi wcześniej o wyjeździe, że zostawia mnie samą.
Nie miałam prawa wściekać się o to, ale nie potrafiłam opanować emocji.
Pośpiesznie wyjrzałam przez szybę w drzwiach, aby go jeszcze zobaczyć i co ujrzałam?
Juliusa stojącego za moją furtką, machającego w moim kierunku. Wiedziałam, że chociaż on wyjeżdża, to nie koniec naszej przyjaźni. Otworzyłam drzwi, chcąc podejść do niego, ale usłyszałam tylko:
- Nigdy cię nie zapomnę... Za bardzo cię kocham diabełku.
I odszedł.
Nigdy mi nic nie mówił o tym, że czuje coś do mnie. Dlaczego wybrał ten moment?
Z jednej strony poczułam się lepiej, gdy to usłyszałam, a z drugiej... Chyba wolałabym, żeby on nigdy tego nie powiedział. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a przyjaciele nie powinni się w sobie zakochiwać.
"Dość, weź się w garść i zacznij żyć bez niego" zganiłam się w myślach.
Nie miałam tylko pewności, czy bez Juliusa sobie poradzę...

Wróciłam do domu i ściszyłam muzykę.
Poszłam do kuchni i próbowałam nalać sobie soku, ale nie udało mi się, ponieważ szklanka wylądowała na ziemi. Nie sprzątnęłam jej, bo znając siebie szybciej bym się pokaleczyła, niż zrobiła porządek. Nic nie widziałam przez łzy, które co raz zatrzymywały się w kącikach ust. Biłam się z myślami i histeryzowałam, dlaczego powiedziałam mu prawdę. Gdybym skłamała, byłoby o wiele lepiej. Czasu nie cofnę... szkoda. Podeszłam do wierzy i wyłączyłam ją. Chwilę później byłam już na górze, w moim pokoju. Spojrzałam na ściany utrzymane w tonacji szaro-niebieskiej, obklejone plakatami. Bardzo lubiłam tu przesiadywać i wpatrywać się w te plakaty. Meble zrobione z drewna, czarna pościel na łóżku. W jednym z kątów pokoju siedział ogromny różowy królik. Był strasznie miły w dotyku i zawsze, kiedy czułam się fatalnie, tuliłam go mocno do siebie. On odganiał moje wszystkie złe myśli. Dostałam go na trzynaste urodziny od... Juliusa. Kiedy przytuliłam misia, poczułam się tak, jakby obok mnie był ten, którego kochałam... i kocham.
„Jutro pójdę do niego i przeproszę...” to była moja pierwsza myśl, kiedy weszłam do pokoju. „Albo nie, nie pójdę... Wolę nie pogarszać sprawy! Ma za swoje!” druga myśl prawie natychmiast zagłuszyła pierwszą.
Trzeciej już nie było, ponieważ podeszłam do okna i zaczęłam przyglądać się gwiazdom i pełni księżyca. Stałam tak jakiś czas, może nawet godzinę, nie mając żadnych myśli w głowie. Była to dla mnie wystarczająca odpowiedź na wszystkie moje wcześniejsze pytania. Czułam się samotna i marzyłam o kimś, kto by mnie przytulił wtedy, kiedy bym tego potrzebowała. Może chciałam, żeby tym kimś był Julius... Sama już nie wiem. To wszystko tak nagle zaczęło się plątać...
Kiedy tak stałam w bezruchu, usłyszałam, jak coś porusza się między krzewami hortensji, rosnącymi pod oknem. Serce podeszło mi do gardła, byłam pewna, że to jakiś włamywacz.

No i jak Wam się podoba? Razz
Pozdrawiam i całuję kochani Całus. Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)