Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Dlaczego? - czyli nigdy nie jest za późno [12 - the end] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Strix
:-(
:-(



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 232 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Village

PostWysłany: Czw 18:24, 02 Lut 2006 Powrót do góry

heh macie narazie te wszystkie cząstki jakie napisałam
niestety nie wiem kiedy bedzie next party...

jakby co to mieć pretensje, podziękowania do:
MeDi - za zaproszenie na forum, dzięki czemu czytacie tu to opo
shiry - za zainteresowanie opowiadaniem, co zaowocowało nowymi częściami
Kamy - za ot tak sobie ;D

1.
- Alex, stój! – na próżno krzyczał Bill
Dziewczyna, chociaż prawdziwa łamaga z w- fu, teraz biegła jak zawodowa sprinterka. Skrzydeł dodawała jej rozpacz, żal, a może… złość? Ona sama chyba nie wiedziała. Przez gęste łzy i rozmazany tusz niewiele widziała. Chciała uciec. Od nich, od głosu w jej głowie. Cały czas, minuta po minucie, co raz bardziej stawał się wyrazisty obraz w jej głowie. Jak oni mogli?!! Łzy popłynęły jeszcze bardziej rzęsiście.
- Chłopaki i tak jej nie dogonimy – wysapał zziajany Tom.
- O, ku***a reporterzy – zaklął Georg.
Chłopcy stanęli. Chcieli ją dogonić, ale jak to będzie wyglądało w prasie?
Kariera. Tak ona to potrafi nieźle namieszać. Gdyby porównać ją do dziewczyny, to byłaby najseksowniejszą i najbardziej pociągającą. Jednak z drugiej strony ma w sobie coś tak wstrętnego i przerażającego, że ma się ochotę od niej uciec. Dwa oblicza. Tak jak każda cząstka świata.
Postanowili zawrócić. Georg zaproponował, że jutro z nią pogadają. Zgodzili się.


Aż tak bardzo nie chcieli pokazywać swych uczuć? Może gdyby wiedzieli, że jest już za późno, to inaczej by postąpili? Może…

2.
- Co, nie odbiera? - zapytał Gustav
- Tak - westchnął Georg - Wiecie co, tak sobie myślę, że Alex i Nina...
- Jasne! - przerwał mu Bill
Chłopaki popatrzyli na niego jak na wariata.
- Alex, pewnie jest z Niną, nie? - uprzedził ich pytania - No, więc zadzwońmy do Niny! - mówiąc to już w komórce szukał numeru dziewczyny.
Odebrała. Chłopak na początku zdziwił się jej zachrypniętym głosem. Płakała. Reszta zespołu mogła przygladać się prawdziwej emocjonalnej burzy na twarzy ich wokalisty.
- No to narazie... - zakończył rozmowę Bill
- No i co? - zapytał Tom
- Mamy bigos! - mówiąc to Bill za złością kopnął w krzesło, tak że przelaciało przez pokój i wylądowało w rogu do góry nogami
- Człowieku, spokojnie! - mówiąc to Gustav odstawił krzesło na swoje miejsce.
Bill usiadł w fotelu i schował twarz w dłoniach. Chłopcy przyglądali mu się z niepokojem. Po dłuższej chwili chłopak podnióśł nażelowanę łepetynę i powiedział:
- Ona wyjechała. Do Polski. Pociągiem. - mówił hasłami - Rozumiecie to?! - wrzasnął, po czym dodał już spokojniej - Na szczęście prasa nie zauważyła nas, gdy ją tak goniliśmy i nie skojarzyła jej z tą "przeciętną koleżanką TH" - jak o niej wcześniej pisali
- Wyjechała?! Tak po prostu? - nie mógł uwierzyć Georg
- To nie wszystko - zaczął Bill - z tego co usłyszałem od Niny mogę się domyslić, że Alex nic jej nie powiedziała o wczorajszym wydarzeniu. Nina mówiła, że Alex coś tam bełkotała o jakimś nagłym wypadku w rodzinie.
- Ściema. - stwierdził Tom
- Ale... to jakieś... jakieś... - nie mógł uwierzyć Gustav.
Resztę popołudnia spędzili w małym pokoiku, rozmyslając nad tym co oni zrobili i jak wobec tego zachowała się Alex. Jeszcze długo bedą pamiętać ten dzień...


Mimo tak zadanego bólu... Dlaczego? Dlaczego, Alex nic nie powiedziała prasie i Ninie-swojej kumpeli w Niemczech?! Miała tak wielką okazję do zemsty, a ona... zmarnowała ją? No właśnie, nie potrafili tego zrozumieć. Może jednak nie znali jej tak dobrze, jak myśleli? Okazała się całkiem inna.
Jednak na żal i skruchę trzeba czasu. A słowo przepraszam nie jest wcale tak łatwo powiedzieć.

3.
- Aaaa - ziewnął Bill
Była ósma rano. Ich menager (tak to się piszę?) zagonił ich do roboty w studiu. Za półtora tygodnia mieli mieć swoją pierwszą europejska trasę koncertową. Musieli ostro ćwiczyc. Wszyscy byli niewyspani. Wczoraj poszli na małą imprezkę.
Chociaż wyszli z niej dość wcześnie - trochę po północy - to i tak teraz chciało im się spać.
- Jezuuu, jak mi łeb nawala - jeczał Tom
- Trzeba bylo tyle nie chlac - odciął mu Gustav, chociaż on sam wczoraj nie był "święty"
Georg poszedł i usiadł na kanapie. Mieli jeszcze jakieś piętnaście minut przerwy. Włączył telewizor i akurat trafił na końcówkę wiadomości.
- ... z ostatniej chwili. Podano już wszystkie informacje dotyczące katastrofy pociągu na trasie Berlin-Warszawa wyjeżdżającego o godzinie 5:30 - dziennikarka na chwile zawiesiła głos - Szacuje się, że w pociągu była nie wielka liczba pasażerów - około trzydziestu ośmiu osób. Z przykrością informuje, że... tylko trzy osoby przeżyły. Dwie z nich wciąż walczą o życie, natomiast trzecia pasażerka - młoda kobieta - jest w stanie zagrożenia śpiączką, lekarze dają jej niewielkie szanse na przebudzenie...
- Którym pociągiem jechała Alex? - z przerażeniem zapytał Gustav
- Spoko, wyluzuj Gustav! Przecież sam rozmawiałem z Niną. Powiedziała, że pojechała tym wieczornym.
- Ja jednak dla pewności zadzwonię jednak do Niny - upierał się Gustav
- Chciałbyś. - odpowiedział mu Georg.
Wszyscy popatrzyli na niego z zaskoczeniem.
- Nie pamiętacie? Nina przecież wczoraj wyprowadziła się do Berlina, a z tego co wiemy to ona nie ma komórki nie? Mówiła nam to tydzien temu na imprezie u Alex... - zawiesił głos
Nikt nic już nie powiedział. nie chcieli o niej mówić. To zbyt... zbyt..., po prostu nie chcieli. Gdy szli na próbę Bill powiedział:
- Ona pojechała tym wieczornym pociągiem. Nie ma czym sę martwić.
Zgodzili się z nim. Przecież Nina mówiła. Ona na pewno dobrze była poinformowana. Spokojnie zaczęli próbę.


Dlaczego, ją tak po prostu olali? Już im nie zależało? Zależało. Oni tylko nie mogli uwierzyć, że ktoś ich tak poprostu zostawił. Ktoś na kim im zależało. Zależało?- pytam z kpiną. Przecież oni nigdy jej tego nie powiedzieli. NIGDY. Dlaczego chcieli, żeby żyła w świadomości, że jest dla nich tylko zwyczajną, małowartościową koleżanką? Bali się. Bali się o swoję karierę. A jeśli ona dowie się jak bardzo im na niej zalezy, to może tak łatwo nie zgodzi się na współpracę z nimi? Jak mogli tak myśleć?! Ona nie jest rozkapryszona gówniarą! A teraz ją stracili...

******************************

- Kim ja dla was jestem? - zapytała niespodziewanie
Popatrzyli na nia zmieszani. Co mają jej odpowiedzieć? Prawdę? Dopiero Tom ich uratował robiac bardzo "poważną" minę i mówiąc:
- No...., za kucharkę, sprzątaczkę, praczkę, czyli ogólnie... pomoc domową!!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Nie wracała juz do tego tematu. Zrozumiała. Nie potrafili wyrażać tak łatwo swoich uczuć, więc nie nalegała. Błogosławili ją w duchu za to. Chcieli jej to powiedzieć, ale nie teraz, jeszcze nie teraz....
Niestety nie zdążyli...

4.
-...Europejska trasa koncertowa niemieckiego zespołu Tokio Hotel zakończy się w Polsce – mówiła spikerka w radiu – Zespół zagra, aż w siedmiu miastach. Zacznie od... – i tu kobiecie przerwał Tom, który wyłączył radio.
Wszyscy siedzieli w ich wynajętym pokoju hotelowym, a na kolanach mieli małe podręczne słowniki do nauki języka polskiego. Uczyli się z zapałem i zacięciem. Dlaczego? Chociaż żaden z nich nie powiedział tego głośno, to i tak doskonale wiedzieli, dlaczego - dla Alex, byli jej to… winni? Dokładnie tego nie wiedzieli, ale czuli taki wewnętrzny mus, który zimnym bólem przypominał im o dziewczynie. Zniknęła. Ot tak, po prostu. Nie mogli się z nią skontaktować, a właściwie to nie mógł ich menager. Oni nawet nie próbowali…, bo co jej powiedzą? Nie wiedzieli.

O Alex, kumpeli Tokio Hotel - jak ją nazwała prasa, wszyscy jakby zapomnieli… Pojawiła się tylko krótka notka o niej, jakoby problemy rodzinne odwiodły dziewczynę od przyszłości wiązanej z zespołem. Miała być w chórku, razem z Tomem. Miała… Z jednej strony chłopaki byli wdzięczni mediom za to, że nie drążą tego tematu, jednak… czy gdyby dotarli do prawdy, to potrafiliby coś zmienić? Nie chcieli i o tym myśleć.
Każdy z nich na swój sposób tęsknił za Alex. Alex – tak ją sami nazwali, a prasa i media pochwyciły pomysł. Nie chcieli mówić do niej Ola, Olka, woleli właśnie Alex.

Billowi utkwiły najbardziej w pamięci jej uśmiech i te oczy… Gdy tylko przypominał je sobie, ogarniał go palący ból. Kochał te oczy. Oczy? Nie, nie tylko oczy, ale…JĄ. Dlaczego jej tego nie powiedział?! Po prostu wtedy wmawiał sobie, że tylko ją bardzo lubi, a te wszystkie „dziwne rzeczy” (czyt. objawy zakochania), uważał za wymysł jego przemęczonej główki. Teraz zdał sobie z tego sprawę dość niedawno, gdy razem z chłopakami przeglądał ich wspólne zdjęcia. Szczególnie jedno utkwiło mu w pamięci – Alex siedzi w jego pokoju, na biurku, w ręce trzyma ich płytę. Delikatnie się uśmiecha. Głowę przechyliła w bok. Tak ślicznie wyglądała, jak mała, słodka dziewczynka, ale jej oczy… widać w nich było niezwykłą powagę i spokój, ale gdzieś tam w szaro-niebieskich tęczówkach czaiła się niepokorna iskierka, która „spacerując" po tęczówce dawała ten magiczny blask, który tak go urzekł…
Wziął to zdjęcie. Miał nadzieję, że reszta tego nie zauważyła…, zresztą teraz już to go nie obchodziło.

W słowniku Toma (oprócz różnych rysuneczków,kaligrafii) było włożone zdjęcie…ich wspólne zdjęcie. Wziął je, gdy razem z chłopakami przeglądali zdjęcia przysłane im przez Ninę. Zdjęcie to było z imprezy właśnie u niej. Na kanapie siedział Gustav – w środku, a po jego bokach Nina i Alex. Miała wtedy taką czarna bluzeczkę imitującą gorset… Pamiętał, że to właśnie wtedy doznał tak ciężkiego szoku. Zobaczył, że Alex… potrafi być na prawdę sexy! Na co dzień ubierała się, hmm… dość zwyczajnie i po przyjacielsku, jak to kiedyś sam określił. Czarny gorsecik, obcisłe (również czarne) spodnie-rybaczki, czarno-biała kurteczka ze skóry z logo ICH zespołu oraz czarne długie buty na szpilkach o ostro zakończonych czubkach – to wszystko sprawiło, że pierwszy raz spojrzał na nią jak na dziewczynę, którą warto poderwać. Ach! I jeszcze ten jej fryz z makijażem! – Pierwszy raz widział ją tak „odstawioną”. Dała wtedy czadu – i wyglądem i na parkiecie! Nie wiedział, że potrafi tak wywijać tym swoim tyłeczkiem (a swoją drogę to miała nawet, nawet tyłeczek i resztę ciałka, gdy się jej tak przyglądał). Zainteresowała go. Tylko żałował później, że już więcej nie ubrała się tak i nie wymalowała, a o zachowaniu to już w ogóle nie mówił. Długo i wytrwale namawiał ją do zmiany swojego image’u, ale na próżno. Jej zacięte "NIE" spowodowało, że przestała go już tak bardzo interesować, ale jej widok na imprie zapadł mu w pamięć.

Gustav uwielbiał z nią rozmawiać. Uważał, że można zakochać się w jej charakterze. – Dla niego był on prawie idealny. Kochał ją, ale kochał jak młodszą siostrę. Wiedział, że nie poczuje do niej nic więcej… Zresztą rozmawiał z nią o tym kiedyś (chciał, żeby wszystko było czysto wyjaśnione, bo inaczej mogłoby to popsuć ich znajomość).
Po jej zniknięciu zawsze nosił przy sobie jej małe zdjęcie. Pamiętał, kiedy je zrobiono. Byli wtedy w centrum handlowym (nie wiedział, jakim cudem dał się na to namówić). Nakłonili Alex do zrobienia sobie kilku fotek w takiej specjalnej budce… Ona uważała, że wyszła na nich koszmarnie, ale jemu się podobały. Wyszła na nich tak zwyczajnie i naturalnie. Taką ją właśnie najbardziej lubił. Zawsze starała się być sobą.

Georga cały czas nurtowało tylko jedno: Dlaczego Nina wysyłając im zdjęcia, dołączyła karteczkę z napisem: „Abyście zapamiętali ją taką jaką była, a nie taką jaką jest…”? W żaden sposób nie mógł skontaktować się z nią w tej sprawie. Postanowił, że spełniając tym samym jej życzenie, zatrzyma jedno zdjęcie. Było ich naprawdę dużo (nie miał zielonego pojęcia skąd je Nina wszystkie wytrzasnęła), ale wybrał to jedno, które najbardziej przypadło mu do gustu.
To było jeszcze na początku stycznia, mieli próby przed jednym z występów w klubie. Na zdjęciu Alex śpiewa do mikrofonu i udaje, że gra na gitarze Toma (dziwił się, że Tom w ogóle pozwolił jej dotknąć tej gitary…). Śmiała się. To właśnie wtedy narodził się pomysł, żeby Alex dołączyła do zespołu…


Chociaż każdy z nich tęsknił za nią, to starał się to ukryć. Dlaczego?! Przecież tyle się już znają, a nie potrafią być ze sobą szczerzy?! Może bali się, że gdy otwarcie przyznają się do swoich uczuć, to już „formalnie” reszta obarczy ich odpowiedzialnością za jej zniknięcie? Bali się. Bali się odpowiedzialności za swoje słowa i czyny.

Uczucia jednak trudno zrobić niewidzialnymi, dla duszy przyjaciela. – tak im kiedyś powiedziała Alex…

****************************************

Robiła im kanapki. Zawsze to ona gotowała, sprzątała, prała ich brudne przepocone skarpety i bokserki. Jednak nie przeszkadzało jej to. W pewnym sensie dbała o nich, opiekowała się nimi. Chociaż oni twierdzili, że to nią trzeba się opiekować, co też sami czynili.
- Boże, jaka wspaniała wyżerka – powiedział Tom wpychają ostatni kęs kanapki do buzi.
- Z twoich rąk to nawet kanapki cudownie smakują. – podlizywał się Georg.
Uśmiechnęła się do nich i podała im herbatę z cytryną. Zaczęła zmywać naczynia. Tom popatrzył na nią. Przez głowę przeleciała mu myśl: „Dlaczego nigdy żaden z nas nie powiedział jej, że ją uwielbia i bez niej jest tak jakby zniknęła najjaśniejsza i najpiękniejsza z gwiazd na ciemnym i ponurym niebie?” Niestety (niestety, bo może gdyby głębiej się nad tym zastanowił, to może, by jej to wreszcie powiedzieli i nie obwinialiby się tak teraz za jej zniknięcie) kawałek pomidora na jego nosie rzuconego przez Billa, całkowicie odwrócił jego uwagę od dziewczyny.

5.
- Za pięć minut wchodzicie! – krzyczał jakiś facet
- Dobra, szykujmy się już – powiedział Bill – Uśmiechać się i być happy. Zrozumiano?
Nerwowo pokiwali głowami. Grali w Toruniu. Ostatnim mieście. Mieli wciąż nadzieję. Nadzieję, że pojawi się Alex. To był ich OSTATNI koncert, więc modlili się, żeby przyszła.
Ostatnia już piosenka (fani krzyczeli chyba już ze sto razy „Jeszcze, jeszcze!”, ale oni mieli już naprawdę dość). Końcowe akordy, ciepłe słowa pożegnania i już schodzą ze sceny. Gdy Bill już był przy schodach prowadzących do garderoby, odwrócił się, żeby jeszcze raz spojrzeć na tłumy fanów (no głownie to raczej fanek, ale to taki mały szczegółWink. I wtedy… zobaczył JĄ. Aż stanął z wrażenia. Chciał podbiec do niej, ale już gdzieś znikła. Rozglądał się nerwowo we wszystkie strony. Nagle Georg, który wychodził za nim, popchnął go w stronę zejścia, tak że o mało co Bill nie zleciał ze schodów.
- Co robisz debilu!!?? – wydarł się – Mogłem się zabić!!!
- A ty to co?! Stoisz jak jakiś kołek i gapisz się w tłum, jakbyś dopiero zdał sobie sprawę, że on istnieje. Jestem zmęczony, muszę do kibla, a ty tarasujesz drogę! – odparował Georg
Bill rzucił mu wściekłe spojrzenie i udał się do garderoby. Nie odezwał się już słowem. Dopiero Tom, który wyczuł, że coś brata dręczy, dusił go żeby powiedział, co mu jest.
Bill wziął Red bulla z lodówki, otworzył go i odpowiedział:
- Widziałem ją.
Nikt nie zadawał dodatkowych pytań. Wszyscy dokładnie wiedzieli, kogo ma na myśli – Alex
- Noooo, ja chyba też ją widziałem… - wolno powiedział Gustav
- Co?! – naraz krzyknęli Tom i Georg
- Wy jej nie widzieliście? – zdziwił się Gustav- Gdy już kończyliśmy to stała prawie przy samej scenie. Widziałem ja tylko przez krótką chwilę, bo zaraz wmieszała się w tłum, ale zdążyłem zauważyć, że miała na sobie taką czarną bluzkę.
- Słuchajcie! – rzekł Bill – Jutro przecież podpisujemy płyty, więc może jak była na koncercie to i przyjdzie po autograf?
Zdawał sobie sprawę, że to trochę głupie, ale skoro była na koncercie… zawsze jest jakaś nadzieja.
- Taaaa i co jej powiemy? – burknął Tom – Że niby przepraszamy?
- Mnie ku***a nie obchodzi, co TY jej powierz! – wrzasnął Bill. Był naprawdę wściekły. Zmęczenie, niewyspanie, olbrzymi głód i to ciągłe udawanie, że mało go obchodzą losy dziewczyny spowodowały teraz naprawdę niebezpieczną mieszankę, która najwyraźniej w krzyku dawała o sobie znać.
- JA jej powiem, że jestem cholernym sku*****em i do tego skończonym idiotą! Powiem jej również, że ją do cholery kocham!!! – dodał jeszcze – A co ty się tak na mnie gapisz ty ułomny plemniku?! – mówiąc to osunął się na kolana i schował twarz w dłoniach. Miał już tego dość. „Nie chcę dłużej zgrywać twardziela i kogoś…kogoś, kim nie jestem!” – myślał. Gdy się już trochę uspokoił powiedział nadal klęcząc na podłodze:
- Sorry, ja po prostu…nerwy mi trochę puściły. Ja ją naprawdę kocham. Boże, taki ze mnie kretyn, że nie zdawałem, a raczej nie chciałem zdać sobie z tego sprawy wcześniej. To…, to… moja wina, że ona…, ona… to przeze mnie wyjechała. Wtedy… - wydusił z siebie wreszcie i zwiesił smutno głowę.
- Mylisz się. – odpowiedział mu Tom – Wszyscy jesteśmy winni. Gdybyśmy wtedy… - urwał – Ja też za nią tęsknie – powiedział to już bardzo cicho.
Podszedł do brata, uklęknął obok niego i objął go mocno. Oboje mieli głęboko w dupie, że to jakieś niemęskie albo co. Nie obchodziło ich też, co sobie pomyślą chłopaki. „A niech rżą z nas, jak takie z nich niedo*****by” – myślał Tom. Jednak ku ich wielkiemu zaskoczeniu Georg z Gustavem kucnęli obok nich i przyjaźnie poklepali ich po ramionach (nie chcieli ich obejmować, bo to trochę takie krępujące, Toma i Billa tłumaczyło to, że są rodzeństwem), a Gustav powiedział lekko drżącym głosem (bidula wzruszyła go ta scena braterskiej miłości;):
- Wiem, co czujecie. Kochałem, co ja gadam, nadal kocham ją jak siostrę.
- Brakuje mi jej… - dodał Georg – Mam nadzieję, że wybaczy nam to…
Nikt się nie odezwał. Wszyscy tak już zostali (z taką różnicą, że Tom już nie przytulał brata), aż do momentu, kiedy menager zaczął głośno dobijać się do drzwi ich garderoby. Wrzeszczał przy tym, że kierowca już Bóg wie ile czeka, więc żeby łaskawie ruszyli się. Powoli zaczęli się zbierać. Wszyscy czuli się tak, jakby olbrzymi ból dławiący ich serca pękł i rozsypał się na miliardy małych, nieszkodliwych już okruchów.
Odkryli przed sobą swoje uczucia. Uwierzyli, że wspólną wiarą i nadzieją mogą wszystko. Zaczęli nią żyć.

*****************************

- Nadzieja matką głupich – złośliwie skomentował jej słowa Tom
- Matka kocha wszystkie dzieci. – odgryzła się, po czym wywaliła mu swój język, za co dostała wielką białą poduchą z falbanami. Oddała, a co nie będzie mu dłużna. Do zabawy dołączyła reszta. Wielka poduszkowa bitwa rozpoczęta.

6.
Mijały kolejne godziny… Dziesiątki, ba! chyba już nawet setki podnieconych, wytapetowanych fanek przewinęło się przez kolejkę, a… Alex nigdzie nie było. Nie tracili jednak nadziei. Uparli się, że nawet jak będą musieli tu i rok siedzieć, to zrobią to. Gdy już byli na skraju wyczerpania (no, bo ile można znieść przesłodzonych panienek wrzeszczących piskliwym głosikiem: „O mój Boże! Jak ja was kocham!”), nagle stanęła przed nimi dziewczyna mocno wyróżniająca się spośród tłumu. Nie tyle wyróżniało ją, to, że nie miała na sobie ani grama tapety (nie licząc bezbarwnego błyszczyku), ubrana była tak zwyczajnie, jakby wyszła na chwilę do sklepu, a nie po autograf jej idola (w przeciwieństwie do tych wszystkich na pół rozebranych farbowanych laleczek Barbie), ale wyróżniało ją jej spojrzenie. Był w nich ukryty głęboki żal i smutek, ale również coś na kształt… nienawiści? Oczy szkliły jej się, jakby za chwilę miał z nich popłynąć słony strumień łez.
- Boże! Nie mówcie mi, że to antyfanka... – cicho szepnął Georg
Usłyszała. Popatrzyła na niego ( „Gdyby wzrok zabijał, to byłbym już sztywny!” przeleciało chłopakowi przez głowę) i powiedziała po niemiecku:
- Lubię waszą muzykę, lubię was, ale… - urwała, po czym cicho, niemalże szeptem zapytała:
- Dlaczego? Co się WTEDY stało? To wasza wina… Ona…, ona… - łzy, które dotąd były trzymane „na uwięzi”, teraz wypłynęły z całą swoją mocą i żalem.
O co jej chodzi? Nic nie kojarzyli… Nagle spośród tłumu wybiegła jakaś dziewczyna, złapała szlochającą za ramię i pociągnęła w stronę skąd przyszła, mówiąc przy tym:
- Marcela, chodź! To przecież nic nie da! Nic nie zmieni…
Mimo, iż mówiła to w języku polskim to i tak chłopaki ja zrozumieli (no nie na darmo uczyli się języka cztery razy w tygodniu przez okrągłe dwa miesiące!). Teraz chłopaki na nią przenieśli swój wzrok i… zatkało ich. Przed nimi stała… Alex! W każdym razie takie było ich pierwsze skojarzenie, bo gdy przyjrzeli jej się blizej zobaczyli, że to nie Alex, ale jej… siostra? No tak! Alex, przecież ma o rok młodszą siostrę! Zaraz, zaraz… jak jej było na imię… Sophia? Tak, tak! Sophia – tak ją przynajmniej nazywała siostra…
- Sophia?- spytał nie pewnie Gustav
Popatrzyła na niego dziwnie. Wydawało im się, że dostrzegli ból w jej oczach. Oczach tak bardzo podobnych, wręcz identycznych do oczu Alex.
- Tak, to tylko nazywała mnie siostra… - odpowiedziała drżącym głosem
Dziewczyna, zwaną Marcelą mocno ścisnęła ramię Sophi i obie zaczęły biec w stronę tłumu. Chciały uciec. Zakończyć tą nie potrzebną (dla nich, bo dla zespołu była ona bardzo ważna) rozmowę, która tylko przynosiła ból i cierpienie. Chłopaki zerwali się i zaczęli je gonić. Muszą, po prostu muszą z nimi porozmawiać. Nie obchodziło ich to, że fotoreporterzy robią im zdjęcia z chytra miną, a dziennikarze, już to wszystko komentują. Pewnie dogoniliby je (Sophia miała buty na obcasie, a podłoga była niezwykle śliska – pastowana), gdyby nie fakt, że… zatrzymała ich, ich własna ochrona (oczywiście na polecenie menagera, któremu nie spodobała się ta cała „szopka”)! Peter (menager) syknął tylko chłopcom, że sami są sobie winni, jeśli jutro będą narzekać na to, co o nich pisze prasa. Nawet na niego nie spojrzeli. Wsiedli bez słowa do ich czarnego vana. Wracali do hotelu. W pewnym momencie Tom skoczył jak oparzony i powiedział:
- Czy mi się przesłyszało, czy Sophia powiedziała, że Alex do niej tak MÓWIŁA? – widząc, że chłopaki nie kumają, dodał: - Mówiła w sensie, że teraz tak już nie mówi?
- Może jej się już to znudziło… - rzekł Gustav, chociaż doskonale wiedział, że to nie jest prawidłowa odpowiedź
- A może… - zaczął Georg
- Może co? – zapytał Bill, bo Georg jakby się rozmyślił w dokończeniu swojego wywodu
- Nic, nic. Miałem taką głupią myśl, że cos jej się stało… - urwał, po czym wyszeptał głosem pełnym strachu i przerażenia – Pociąg.
Popatrzyli na niego. Jaki do cholery pociąg?! Nagle oprzytomnieli… wypadek TEGO pociągu.
- O, nie… - szepnął Bill – To… niemożliwe… prawda?
Nikt mu nie odpowiedział. Wszyscy nagle bardzo zainteresowali się swoimi butami.

*****************************************

- No to narazie kotku! – zakończyła rozmowę telefoniczną Alex
- Do kogo tak pieszczotliwie mówisz? – zapytał podejrzliwie Bill.
Z tego co wiedział Alex nie miała w Polsce chłopaka (no mówiła przecież po polsku!). Poczuł dziwne ukłucie (może zazdrości?) , na myśl, że Alex może do jakiegoś innego chłopak zwracać się w TAKI sposób. Zaczęła się śmiać.
- Ooooo, zrozumieliście? – zdziwiła się – Widzę i słyszę, że nauka języka nieźle wam idzie. – znowu zaczęła się śmiać. Popatrzyli na nią z byka. „Czy oni na prawdę są o to zazdrośni?!” – pomyślała, co ją to jeszcze bardziej rozśmieszyło. Gdy się już troszkę uspokoiła powiedziała:
- Mówiłam do siostry, cymbały! Ma na imię Zosia, gdybyście tak bardzo chcieli wiedzieć. Ja jednak wolę mówić do niej Sophia. Kiedyś się poznacie. Jest młodsza ode mnie o rok i trzy miesiące.
Mówiąc to skupiła swój wzrok na Billu. Po jej twarzy błąkał się drwiący uśmieszek.
- No, co się tak gapisz!? Wiem, że jestem piękny, no, ale… No, co się tak śmiejesz?! – zdenerwował się w końcu Bill, biedaczek nie był przyzwyczajony do TAKIEGO wzroku.
- Hi, hi, hi! Nic, nic ja tylko… - zaczęła dziewczyna – Bill, ty byłeś o mnie zazdrosny!
- JA?! Skądże! Chyba już całkowicie zgłupiałaś! Bredzisz! Na mózg już ci się całkowicie coś rzuciło… - nie dokończył, bo Alex (zresztą jak i Tom, który był obecny przy rozmowie), tarzała się ze śmiechu.
Poczuł, jak fala gorąca zalewa mu twarz. „No, nie! Spiekam buraka! I to przez kogo?!” – myślał. Jak na zawołanie odpowiedział mu głosik: „Przez śliczną dziewczynę, która podoba ci się, z która tak chętnie przebywasz…”. Nie! To jest tylko koleżanka! – próbował sobie wmówić. „Ja nie mogę się w niej zakochać!” – myślał gorączkowo – „Ona jest tak daleka od moich kryteriów dziewczyny dla mnie! Nie! Ja po postu, nie mogę!” Jak widać obecnie całkiem skutecznie to sobie wmówił.… Teraz na swoją obronę dodał do jeszcze się duszących ze śmiechu:
- Uważajcie, bo jeszcze popuścicie…
Wywołało, to kolejną salwę śmiechu.

7.
Nie mogli się z tym pogodzić… Byli tak blisko odnalezienia Alex, a tu tak wpadka! Chcieli zostać dłużej w Toruniu, żeby to wszystko wyjaśnić, ale nie wiedzieli jak o tym powiedzieć menagerowi. Jednak szczęście się do nich uśmiechnęło, bo Peter (menager) sam im zaproponował żeby zostali tu jakieś dwa – trzy dni dłużej, w celach promowania się zespołu w Polsce (nie wiem czy to było konieczne, bo i tak cała Polska tylko o nich gadała, no, ale nie narzekajmy;). Gdy to mówił chłopaki patrzyli na niego w zdumieniu. Nie mogli po prostu w to uwierzyć! On widząc ich miny, uśmiechnął się tylko i zapytał:
- Pamiętacie Alex?
W milczeniu pokiwali głowami. Co mu chodzi po tej cwanej marketingowej łepetynie?
- Mam jedno pytanie: Czy wy ją lubiliście bądź nadal lubicie?
Przytaknęli. Jeszcze bardziej zagubili się w tym, co mówi ich „opiekun medialny”. Peter uśmiechnął się, po czym nagle posmutniał jakby właśnie coś sobie przypomniał. Coś bardzo smutnego.
- Zapomniałem… Wam nic nikt nie mówił… Nic nie wiecie… - mówił jakby do siebie
- Czego nie wiemy?! – no tak, nerwy Billowi już powoli puszczają
- Ja nie wiem, co wyście wtedy Alex powiedzieli, że wybiegła z budynku jak oparzona i do tego zapłakana! – spojrzał na nich groźnie – Co macie takie miny? Przecież ją wtedy widziałem. Ale wracając do tematu… - zamyślił się na chwilę – Zacznę od początku, tak będzie najlepiej. No, więc, gdy ona tak wybiegła, a wy za nią z budynku, to, jak pewnie wiecie, pobiegła prosto do domu, gdzie zaczęła się pakować. Zadzwoniła tylko do mnie, by mi oznajmić, że natychmiast wyjeżdża do Polski i jeszcze zadzwoniła do Niny, żeby się z nią pożegnać. Ani mi, ani swojej przyjaciółce nie powiedziała konkretnego lub jak w przypadku Niny – prawdziwego powodu swojej nagłej decyzji. Musiała wiele przemyśleć. Z tego co wiem, miała zamiar jechać do Polski jeszcze pociągiem, tego samego dnia. Jednak, z sobie tylko wiadomych przyczyn, nie wsiadła do wieczorka (tak on nazywał wieczorne pociągi, zresztą menager miał wiele dziwnych „skrótowców” – jak on sam mawiał). Ja do cholery na prawdę nie wiem, co ona robiła od godziny 20:00 do tego przeklętego ranka następnego dnia!! – zamilkł. Pierwszy raz użył „niecenzurowanych” słów przy chłopcach. Głośno odsapnął i kontynuował dalej trochę już drżącym z emocji głosem – Pewnie słyszeliście o tej katastrofie pociagu… no więc nasza kochana Alex jechała właśnie tym pociągiem… Ona… Ona… - nie mógł zdobyć się na to, by im to powiedzieć.
- Nie żyje? – wyszeptał pełnym przerażenia głosem Bill.
Było mu słabo. Naprawdę. Pozostali członkowie zespołu czuli się nie lepiej od niego. Gustav wyglądał tak jakby za chwilę miał się rozpłakać. Tom był strasznie blady. Wyglądał jak dredowaty duch w workowatych szatach potępieńca. Georg natomiast nerwowo popijał Red Bulla mrugają przy tym podejrzanie szybko powiekami.
- Nie, nie, nie. Ja wam nic więcej nie powiem. Obiecałem, to jej siostrze i Ninie… - rzekł Peter wstając z fotela i kierując się w stronę drzwi.
- Chwila! – krzyknął Bill i złapał mężczyznę za rękaw formowej popielowatej marynarki. – Ja, to znaczy my musimy to wiedzieć: ONA ŻYJE?! – widząc, że menager próbuje się wyrwać z jego uścisku wrzasnął, już całkowicie nie panując nad nerwami – Czy to tak trudno zrozumieć?! Nam na niej zależało, zależy i będzie zależeć. – cedził powoli słowa jak truciznę – Więc żądam łaskawej odpowiedzi: TAK czy NIE?!
Peter popatrzył na niego smutno.
- Ja wam tego nie mogę powiedzieć. – rzekł, ale widząc zabójcze spojrzenia chłopaków szybko dodał – Ale wiem, kto wam może udzielić odpowiedzi. Sophia i Marcela. Bliskie jej osoby. Są tutaj. Czekają od jakiejś półgodziny, żeby z wami porozmawiać. Trudno było je do tego nakłonić. Więc docencie mój trud jaki włożyłem, żeby je odnaleźć i je namówić do rozmowy z wami. – wyrwał rękaw z zaciśniętej dłoni Billa i krzyknął w kierunku, gdzie znajdowały się drzwi – Sophia! Marcela! Wejdźcie, proszę! chłopcy na was czekają…
Po jakiejś minucie (dla chłopaków była to prawdziwa wieczność) drzwi powoli się uchyliły. Wszyscy w napięciu wpatrywali się w nie. Jednakże, ku ogólnemu zdziwieniu i zawodzie, do pokoju weszła… recepcjonistka.
- Dziewczęta prosiły przekazać, że nie mogły dzisiaj zostać, ale jutro spotkają się z wami o godzinie 15:00, tu w hotelu – powiedziała – Ach! I jeszcze prosiły, by wam to przekazać – i wręczyła im stronę z jakiejś gazety oraz zapisana kartkę. – Na tej kartce jest tłumaczenie tego reportażu z gazety – dodała i skierowała się do wyjścia. Gdy była już przy drzwiach, odwróciła się do nich i powiedziała:
- Tylko przeczytajcie to dzisiaj! O to też prosiły. – po czym wyszła.
- O, Boże! To chyba notka z wypadku! – wrzasnął Bill, który trzymał właśnie ów wręczone przedmioty.
Zaraz wszyscy się na niego rzucili. Każdy z nich chciał to jak najszybciej przeczytać. Menager, korzystają z zamieszania, postanowił także opuścić rozgorączkowanych chłopców. Gdy zamykał drzwi usłyszał jeszcze Georga, który starał się przekrzyczeć pozostałą trójkę:
- Uspokujcie się! Najlepiej będzie jak jeden z nas przeczyta to na głos! Gustav, weź to ty i czytaj, tylko… - dalszych słów Peter już nie dosłyszał, bo właśnie zamknął drzwi.
Poszedł do swojego pokoju i od razu skierował się do łóżka, które znajdowało się w rogu. Wielkie, białe, a co najważniejsze miękkie poduszki wyglądały niezwykle kusząco, a granatowo-biała pościel emanowała niesamowitym ciepłem, tak że trudno było się temu wszystkiemu oprzeć. Toteż mężczyzna nie opierał się długo, tylko szybko się przebrał i zanurzył się w tą puchatą wygodę. Był naprawdę zmęczony. Wieczór był wyjątkowo ciężki dla niego, ale jeszcze cięższy dla chłopców. Współczuł im. Nie obwiniał ich za to, co się stało Alex, ale nie uważał, że są całkiem „czyści” w tej sprawie.

Ostatnią rzeczą, o jakiej myślał przed zaśnięciem było to, że będą musieli zostać w Polsce trochę dłużej niż planował, oraz że musi odwołać wszystkie wywiady, sesje zdjęciowe itp., bo chłopcy w takim stanie nie powinni się promować… A później już tylko ogarnął go łapczywy sen.

***************************************

Siedzieli w studiu. Jakiś facet z wytwórni przyjechał do nich.
- Posłuchajcie mnie, muszę z wami – tu wskazał na chłopaków – poważnie porozmawiać – mówił –Chodzi mi o Alex. – gdy to mówił to spojrzał na nią. Spojrzał pierwszy raz odkąd tu jest, czyli od jakiś dwudziestu minut. Dziewczyna z zaskoczenia zachłysnęła się sokiem pomarańczowym.
- No, więc – kontynuował dalej – Chodzi o to, że wielu osobom nie podoba się to, że Alex ma dołączyć do zespołu.
- Ale przecież sam pan mówił dwa tygodnie temu, że to świetny pomysł! – obruszył się Tom
- No tak. To jest ŚWIETNY pomysł pod warunkiem, że nic z nią was nie łączy.
Chłopaków zatkało. Patrzyli na niego jak na jakiegoś wariata. Alex nic nie mówiła. Słuchała. Obawiała się najgorszego.
- Jak to? – zapytał Bill
- Słuchajcie mnie chłopcy. Kiedy ona dojdzie to wiele fanek się od was odwróci, a co za tym idzie mniej sprzedanych płyt. Najlepiej by było, gdybyście na każdym kroku pokazywali, że jej nie lubicie, a wręcz jej nienawidzicie. Czy to będzie dla was tak trudne? Ile ona dla was znaczy, co?
Alex popatrzyła na zespół. Wszyscy oni patrzyli w stół. „Boże! Odezwijcie się!” – myślała. Chłopcy ją lubili, nawet bardzo. Wiedziała o tym. Jednak z drugiej strony… wiedział, że dla chłopaków muzyka, no i co za tym idzie w parze – kariera, też są dla nich ważne.
- Co na to nasz menager? – zapytał Georg
„Ha! Próbują się wymigać od odpowiedzi!” – pomyślała, co spowodowało, że naprawdę zaczęła się bardziej bać. Chyba im zależy trochę na przyjaźni!
- Rozmawiałem z nim. Powiedział, że to wam zostawia wybór. – padła odpowiedź – No, więc, ile ona dla was znaczy?
Zaczynało to już ją trochę drażnić. Wstała i oznajmiła im, że idzie do łazienki trochę się odświeżyć. W łazience postała jakieś dziesięć minut, po czym stwierdziła, że już wróci. Nie zamknęła drzwi, więc dosłyszała jak ten obrzydliwy facet zapytał:
- Jesteście pewni?
Ha! A więc już odpowiedzieli mu na pytanie. Serce waliło jej jak młotem. Chciała wejść (no nie ładnie tak podsłuchiwać), ale usłyszała jeszcze:
- Tak, tak. To zwykła koleżanka. – głos Georga
Zatrzymała się. Nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała.
- Praktycznie jest nam obojętna. – głos Toma
Łzy napłynęły jej do oczu.
- Tak, tak. Ona u nas tylko pracuje. Taka pomoc domowa. – głos Gustava
Łzy i wściekłość – baaaaardzo niebezpieczna mieszanka.
- Czyli nie zależy wam na niej?
- Właściwie to… nie. – głos Billa
O, nie! Tego było już za wiele!
Wpadła do pokoju. Łzy ciekły jej po policzkach.
- Wy… Wy… Jak mogliście?! – wrzasnęła na całe gardło
Odwróciła się napięcie i wybiegła z pomieszczenia. Chciała uciec jak najdalej od tych parszywych świń, jakimi okazali się jej „przyjaciele”. Usłyszała za sobą kroki. Przyspieszyła. Wypadła z budynku i skierowała się prosto do domku pani Helmert – samotnej starszej pani, u której mieszkała. Niedaleko jej domku, czyli na przeciwko domu Kaulitzów, stała grupka reporterów, czyhających pewnie na bliźniaków. Gdy stała już na schodach prowadzących do drzwi wejściowych, odwróciła się w stronę skąd przybiegła. Zobaczyła, że na widok dziennikarzy chłopaki zatrzymali się momentalnie. „Aż tak dbają o swój wizerunek w mediach?!” – myślała z wściekłością mieszaną z pogardą. W myślach wyzywała ich od najgorszych, gdzie określenie ich „bandą pedałowatych odchyłów z serem zamiast mózgu” było najłagodniejsze.
Odwróciła się od tego jakże żałosnego widoku i weszła do białego parterowego domku. Pokój miała na poddaszu. Wpadła do niego z taka prędkością, że drewniane drzwi pomalowane na kremowo o mało, co nie wyleciały z zawiasów. Już wiedziała, co zrobi. TU – nie miała, po co dalej być…

8.
- Uspokójcie się! – krzyknął Georg. On jedyny myślał w tej chwili dość racjonalnie (w porównaniu do Billa, który latał jak opętany po pokoju z kartka w ręce, do Toma, który latał za Billem, tak, że w końcu wylądował na stoliczku, tłukąc przy tym porcelanowy flakon w kształcie kuli, oraz do biednego Gucia, który usiadł na podłodze i darł się w niebogłosy, że: „On chce czytać!”.
- Niech jeden z nas to przeczyta na głos! Gustav weź to ty i czytaj! Tylko ma być wyraźnie! – kontynuował Georg
Posłuchali go. Gustav drżącymi rękami wziął wymięte już papiery.

Popatrzył na zdjęcie umieszczone obok reportażu w gazecie. Przedstawiało ono pociąg, a w zasadzie to, co z niego zostało. Nie przypominało już tej wspaniałej maszyny świadczącej o niezwykłej inteligencji ludzkości, ale jakąś olbrzymią płaską deskę do krojenia, na której znajdowały wystające kawałki żelaza niby okruszyny chleba. Tylko niewielki fragment jednego z pociągów był w lepszej sytuacji. Gdy patrzyło się na zdjęcie, to miało się wrażenie, że jakaś olbrzymia, ponadludzka siła zwaliła się na pociąg, miażdżąc go doszczętnie, a dla kaprysu zostawiła tylko ten niewielki fragment pociągu w spokoju. Może zabrakło jej już sił? Na zdjęciu widać wyraźnie, że pomiędzy podłogą a sufitem pociągu, jest tylko jakaś metrowa przestrzeń oddzielające te płaszczyzny. Chłopak nie mógł oderwać wzroku od zdjęcia.
- Gustav, zacznij wreszcie czytać!- ponaglał go Bill
- Dobra, dobra - Gustav z wielkim trudem przeniósł wzrok na tekst. Wziął głęboki wdech i zaczął głośno czytać:
-... Gdy tylko pociąg wjechał w tunel - ten się zawalił. Na szczęście na autostradzie znajdującej się nad tunelem, nie było w tym czasie żadnego samochodu. Była ona remontowana, tzn. były łatane dziury na drodze i równane pobocza. Istnieją przypuszczenia, że to właśnie roboty drogowe były winne zawaleniu się tunelu. Tylko jeden niewielki fragment pociągu – niemalże cały ostatni wagon, nie uległ całkowitemu zmiażdżeniu. W pociągu było trzydzieści osiem osób wraz z konduktorem i innymi pracownikami. W ostatnim wagonie były tylko… trzy osoby. Właśnie tylko te trzy osoby nie zginęły od razu w wypadku. Dwie z nich były w krytycznym stanie – w karetce i w szpitalu walczyły o życie, ale niestety po trzech godzinach walki, śmierć zwyciężyła, zabierając ich dusze i umysły z daleka od cierpiącego ciała. Otóż te osoby miały połamane ręce, jedna z nich także prawą nogę, przebite płuco, silny uraz głowy i liczne obrażenia wewnętrzne jak i zewnętrzne. Te dwie osoby znajdowały się mniej więcej pośrodku wagonu. Było to świeżo upieczone niemieckie małżeństwo. Jechali oni do Legionowa (miasteczka, położonego na obrzeżach Warszawy), w celu obejrzenia mieszkania, które mieli zamiar kupić. Niestety… Los nie dał im tej możliwości. Z ostatnich doniesień wiadomo, że kobieta była w drugim tygodniu ciąży… - i tu Gustav przerwał. Musiał na chwilkę odetchnąć. Reszta nic nie mówiła, tylko tępo patrzyła w podłogę. Wziął kolejny głęboki wdech i dalej kontynuował:
- Trzecia osoba – młoda dziewczyna – zajmowała miejsce na samym końcu wagonu. Miała, więc największe szanse na przeżycie. Gdy na przednią część pociągu zawalił się tunel, resztą wagonów szarpnęła niezwykła siła, powodując wyrzucenie części wagonów z torów i wbicie ich w ścianę tunelu. Wstrząs ten spowodował najprawdopodobniej, że owa dziewczyna upadła na podłogę wagonu pomiędzy siedzenia (tam też znalazła ją ekipa ratowników), co uratowało jej później życie, gdyż większość spadających odłamków metalu zatrzymywała się na siedzeniach. Zaraz po wstrząsach, walący się tunel zaczął miażdżyć już cały pociąg. Jako, że ostatni wagon był najbliżej wyjścia tunelu, to obsypała się na niego mniejsza (w stosunku do reszty zniszczeń) ilość ziemi.

Dziewczyna przeżyła, ale silny uraz głowy spowodował, że była nieprzytomna. Wyrok lekarzy był jednoznaczny: śpiączka. „Cud, że ona w ogóle przeżyła!” – mówił jeden z nich. Specjaliści postawili sprawę jasno: nikłe, prawie żadne szanse na przebudzenie. Poza tym dziewczyna miała połamane żebra i liczne obrażenia zewnętrzne (siniaki, zadrapania, okaleczenia, rany otwarte) oraz straciła dużo krwi. Wstrząsy spowodowały, że okruchy i cząstki połamanych żeber uszkodziły ściany płuc i serca. Dziewczyna teraz przebywa w szpitalu, pod stałą opieką lekarzy-specjalistów i całej rzeszy wykwalifikowanych pielęgniarek. Specjalne urządzenia rejestrują stan śpiącej. Nie ulega on pogorszeniu, ale niestety nie poprawia się. Lekarze twierdzą, że nawet gdyby się przebudziła, to miałaby naprawdę ciężki życie (stan jej zdrowia i liczne obrażenia wewnętrzne zmusiłyby ją do częstego pobytu w szpitalu)… - Gustav zamilkł. Prześledził wzrokiem jeszcze raz tekst i powiedział:
- Wszystko to, co tyczy się tej dziewczyny w śpiączce jest podkreślone. A to chyba oznacza, że… - urwał
Nie mógł tego z siebie wydusić. Zresztą to nie było potrzebne. Wszyscy tu obecni doskonale wiedzieli, co oznacza to podkreślenie – oznacza, że to dotyczy Alex. W pokoju panowała nieznośna cisza. Atmosfera była tak ciężka, że miało się wrażenie, że cały pokoik zostanie przez nią zmiażdżony.

Jako pierwszy wstał Bill. Poszedł do łazienki. Zanurzył się w kunsztownie wykonanej wannie z białego marmuru, po brzegi wypełnionej gorącą wodą wymieszaną z aromatycznymi olejkami. Myślał. Wciąż i wciąż ukazywała mu się twarz Alex. Nagle jego przemęczony już umysł podsunął mu obraz dziewczyny całej we krwi, z raną na głowie tak głęboką, że widać było białą pękniętą kość i szarą maź - chyba mózg. Nie miała gałek ocznych. Leżały one w jej dłoni. Zakrwawionym paznokciem przebijała jedno z nich, tak że niebiesko-szara tęczówka wypłynęła na podłogę. Ten paskudny obraz spowodował, że chłopaka zemdliło. Podszedł do sedesu i zaczął wymiotować. Gdy już skończył wrócił z powrotem do wanny. Woda już trochę wystygła, ale on miał ważniejsze rzeczy w tej chwili na głowie niż zimna woda. Do swojego łóżka udał się dopiero wtedy, gdy miał pewność, że reszta już śpi. Cichutko wszedł do pokoju, gdzie spał on i Tom. Wślizgnął się do łóżka i próbował zasnąć.
Tej nocy żaden z nich nie spał spokojnie, o ile w ogóle zasnął…

************************************

- I co? Przeczytaliście już to opowiadanie? – spytał ich Andreas
- No pewnie! Tak je zachwalałeś, że musieliśmy. Zresztą biedaku, tak się namęczyłeś, żeby to przetłumaczyć, że nie przeczytanie tej prozy byłoby grzechem! – odpowiedział przyjacielowi Bill
- No i jak? Podobało się? – dopytywał się dalej chłopak
- Jasne! Jest zaczepiste! – wyrwał się Tom
Wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni. Tomowi podobało się jakieś opowiadanie i to bez scen erotycznych?! No, nie! Świat po prostu stanął na głowie!
- No, co się tak gapicie?!- zdenerwował się erotoman (czyt. Tom) – Ja nie jestem znowu taki… taki… - nie mógł dobrać odpowiednich słów
- A ja myślałem, że ty jesteś jakiś „uczulony” na książki… - powiedział Georg
- Przestańcie tak rżeć jak chore umysłowo źrebaki! – wrzasnął Tom – To wy elektroniczne maniaki nie umiecie odróżnić książki od sedesu! – odgryzł się chłopakom
Kłóciliby się jeszcze tak długo, gdyby nie Andreas, który nie mogąc już wyrobić ze śmiechu przyładował Tomowi i Georgowi (kłótnia głównie ich się dotyczyła) poduszką. Gdy już trochę wszyscy ochłonęli, chłopaki koniecznie chcieli dowiedzieć się kim jest autor opowiadania i poznać go.
- Xandell. Taki jest jej pseudonim. – odpowiedział wreszcie Andreas
- No, ale jak się na prawdę nazywa? – dalej dopytywał się Gustav
- Hmmm..... może wiem, a może nie wiem… - drażnił się z nimi Andreas
- Och, przestań już! My naprawdę chcemy ją poznać! – powiedział Bill
- Tak, tak! Nawet nie wiesz jak bardzo! Jeszcze do tego to dziewczyna… - dodał Tom
- Dobra, chłopaki. Zrobimy tak: ja wam teraz nic konkretnego nie powiem, ale… - rzucił im chytry uśmieszek – Załatwię wam z nią spotkanie! I co wy na to?
- Jesteś prawdziwy kumpel! Tyle ci powiemy. – odpowiedział za wszystkich Bill
Na twarzach wszystkich zagościł rogal – taki mocno spieczony i wygięty.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Strix dnia Wto 16:58, 02 Maj 2006, w całości zmieniany 7 razy
Zobacz profil autora
MeDi
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:59, 02 Lut 2006 Powrót do góry

Miałam już okazję czytać to opowiadanie i bardzo mi się podoba, wiesz zresztą.

Dzięki, że zgodziłaś się pisać je również na naszym forum.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hobo psec
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]

PostWysłany: Pią 14:23, 03 Lut 2006 Powrót do góry

Jestem pod wrażeniem, serio. Bardzo mi się podoba. Mama ndzieję, że pokarzą się kolejne części. Pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kama
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1374 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Pią 20:54, 03 Lut 2006 Powrót do góry

Wreszcie znalazłam czas żeby przeczytać te wszystkie części i ja też jestem pod wrażeniem. Tak ogólnie to nie lubiałam opowiadań o TH bo dużo to takie słodkie love story. A to prosze, bardzo orginalne, czekam na kolejną część Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:50, 05 Lut 2006 Powrót do góry

WoW Very Happy Jestem pod wrażeniem... Cały czas czytałam z zapartym tchem... Mam nadzieję, że pokusisz się na stworzenie dalszego ciągu wydarzeń...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
April
:(
:(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 287 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:50, 05 Lut 2006 Powrót do góry

Ciekawe opowiadanie, umieszczałaś je już gdzieś? Bo tak zdaje mi się, że je czytałam... a no i mam nadzieję, że to nie koniec, będziemy mieli cd? Czekam z niecierplliwościa!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vamphira




Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 53 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cmentarza

PostWysłany: Nie 16:51, 05 Lut 2006 Powrót do góry

*wzdycha* Ufff ledwo przeczytałam ale warto było ^^ może ja też napiszę opowiadanie o TH Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MeDi
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:16, 05 Lut 2006 Powrót do góry

Aprileczka napisał:
Ciekawe opowiadanie, umieszczałaś je już gdzieś? Bo tak zdaje mi się, że je czytałam... a no i mam nadzieję, że to nie koniec, będziemy mieli cd? Czekam z niecierplliwościa!


ale Strix zgodziła się umieścić również u nas, za co dziękujemy jeszcze raz Smile.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MeDi dnia Wto 11:59, 07 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kama
Administrator



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1374 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Pon 23:04, 06 Lut 2006 Powrót do góry

Tak mam prośbe czytajcie to opowiadanie jak dla mnie bomba, i nie moge sie doczekać kolejnej części Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Borat
:-)
:-)



Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Wto 20:50, 07 Lut 2006 Powrót do góry

czytałam juz przedtem to opowiedanie,lecz teraz komnetuje. musze powiedziec, ze bardzo mi się to podobało. końcówka-sama bym taq chcaiała xD Całus.Smile pzdr 4 autor Całus.Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lisen




Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:26, 12 Lut 2006 Powrót do góry

To jest pikne... Dosłownie się poryczałam w tym fragmencie jak menager rozmawiał z TH... Pisz dalej, a ja w tym czasie pójdę się wypłakać...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Evelina




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 49 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków

PostWysłany: Czw 21:57, 23 Lut 2006 Powrót do góry

Prosze napisz jeszcze dalsze części opowiadania bo mnie zaciekawiło!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Strix
:-(
:-(



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 232 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Village

PostWysłany: Nie 11:04, 26 Lut 2006 Powrót do góry

Ja was skarby baaaardzo przepraszam, bo jakby to ująć, zapomniałam o tym forum.... boże jak mi wstyd.... Embarassed Embarassed Embarassed zapomniałam adresu forum.... Rolling Eyes Embarassed zresztą nie wiedziałam czy dałam tu wszystkie części mam nadzieję, że wybaczycie....

na tamtym forum pisałam, że nie jestem pewna kiedy znowu zacznę pisać następne częci, bo hmmm...... straciłam wene literacką i mam dołka psychcznego.... więc moje drogie bądźcie cierpliwe.... znając siebie pewnie wrócę do tego opka..... Very Happy

kłaniam się do nóżek i jeszcze raz bardzo przepraszam
buziaczki Całus.Całus.Całus.Całus.Całus.Całus.Całus.

stokrotne thanx dla Gall Anonima (MeDi), że przypomniałaś mi o tym forum Całus. uff a juz się przeraziłam, że moje opko przepadło na wieki Rolling Eyes Całus. Całus. (na tamtym forum zostało usęnietę, oczywiście przez przypadaek - no taką mam nadzieję)

uh... masz u mnie dług wdzięczności


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Strix dnia Pią 17:38, 31 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:39, 11 Mar 2006 Powrót do góry

Strix mam cichą nadzieję, że jednak coś tutaj dodasz...

Aż mnie ciekawość zżera, gdyż wiem, że zapewne zaskoczyłabyś nas czymś

ciekawym...

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cookierek
:)
:)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Nie 0:41, 12 Mar 2006 Powrót do góry

SUPER!!Smile) OPKO Z CHARAKTEREM:)) CO SWIADCZY O AUTORCE:) Strix masz talent i to wielki:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)