Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 A teraz płacz... - 3. Remember the Time Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:35, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

Wiem, że was męczę już troche tym co piszę...
Ale mówi się trudno. Teraz chcę wam pokazać pierwszy odcinek dzieła sprzed tygodnia.
Może wam się nie spodoba...
Ale musiałam to napisać - podczas porządków znalazłam taśmę magnetofonową sprzed 5 lat i tak mnie do tego natchnęła, że napisałam.
Jak chcecie to kopcie...

Mam nadzieję, że zrozumiecie jak toczy się akcja...
Bo są różne przeskoki...
Miłego czytania...

Ps. Jutro cyeka mnie ostatni test i wracam na forum...

****

1. Once Again

- Nie mam na imię Farrah! – wrzasnęła po raz kolejny podczas tejże rozmowy czarnowłosa dziewczyna, jeszcze mocniej wciskając się w skórzany fotel.
- Zrozum Louise nie brzmi tak artystycznie, jest takie męskie. Od dziś masz na imię Farrah, zrozumiano? – powiedział wysoki facet gdzieś po trzydziestce, siedzący naprzeciw w jeszcze większym, szefowskim fotelu. Gabinet był mały, aczkolwiek przytulny. Mieścił się na obrzeżach Berlina, tuż w domu ów mężczyzny.
- A co jeśli się nie zgadzam? Czy moje zdanie się już nie liczy? – w proteście kopnęła prosto w dębowe, masywne biurko. – A i moje imię wcale nie jest męskie.
- Uważaj! Wiesz ile ono kosztowało?! – oburzył się, lecz po chwili dodał już spokojnie, aczkolwiek bardzo stanowczo – Od dziś nie istnieje dla świata Louise. Teraz nazywasz się Farrah Melton!
- Ale..
- Nie ma żadnego ALE. – przerwał jej nim zdążyła cokolwiek powiedzieć
- Ale…
- O co ci znowu chodzi?
- Ale to jest takie… - przerwała na moment, by jak najlepiej móc scharakteryzować, ów imię – suche?!
- Kto tu jest menagerem JA czy TY?!
- Kto tu ma śpiewać JA czy TY?! – odgryzła się patrząc mu zadziornie prosto w oczy.
- Zastanów się co tak właściwie pleciesz? Spece od promocji twierdzą, że Farrah tylko doda temu wszystkiemu rozmachu. Nie przeczę będzie trzeba się jeszcze pogłowić, ale dobre imię i nazwisko to już połowa sukcesu.
- Może od razu przechrzcijcie mnie na Merlin Monroe. Sukces murowany!
- Chcesz mu dokopać? – momentalnie zmienił taktykę, gdyż wiedział, że te słowa poskutkują najlepiej.
- Jesteś okrutny – zawyła, a w jej oczach pojawiła się zawistna iskierka. Tym razem poddała się, z zrezygnowaniem stwierdziła – Niech już będzie ta Farrah…
- Widzę, że nasza współpraca jednak zaowocuje. On ci to tylko dodatkowo sprzeda - Spoglądając w sufit i szybkim ruchem ręki rozgarniając gęsty, tytoniowy dym tlący się z złotej popielnicy kontynuował – Już to widzę: Świat będzie śledził wasze starcie. Może mały ring na scenie nie zaszkodzi.
- Możesz już skończyć.
- Wiem drażliwy temat…
- Dziwne?!
- Powoli się przyzwyczajaj bo wiesz, że według naszej umowy na okres pracy przy pierwszym krążku promocję oprzemy początkowo na uczuciach zranionej, porzuconej…
- … odtrąconej, źle ocenionej dziewczyny. – dokończyła za niego, znając już tę regułkę na pamięć.

###########################################

W ekskluzywnym apartamencie na przedmieściach Berlina zapadła głucha cisza. Wszyscy zebrani wpatrywali się w drogą plazmę zawieszoną na turkusowej ścianie. Nikt nie śmiał nawet zakasłać. Farrah nerwowo ściskała markową koszulkę swego ciemnoskórego ochroniarza, wiercąc się przy tym niemiłosiernie na białej, skórzanej sofie. Ona, ochroniarz, menager, trener, stylista i asystentka w skupieniu nasłuchiwali słów spikerki niemieckiej VIVY:
- A teraz całkowita nowość. Klip do utworu “Once Again” z debiutanckiego krążka Farrah’y Melton, który już niebawem będzie można zakupić.

Najpierw w ich uszach zabrzmiały pierwsze, delikatne akordy gitary. Potem dołączył fortepian wraz z fletem. Na sportową halę wbiegła blond włosa, modnie przystrzyżona dziewczyna w białym, obcisłym kostiumiku na szerokich ramiączkach od Versace. Srebrny zameczek był kusząco rozpięty od góry, by odsłaniać trochę koronkowego stanika od stroju kąpielowego. Biodra oplatał czarny, gruby pas z licznymi cyrkoniami. Subtelny i perfekcyjnie wykonany makijaż tylko wykańczał całość. Stanęła po środku grupki młodych ludzi i zapytała:
- Where’s Dj?
W ułamku sekundy rozbrzmiał melodyjny i taneczny podkład. Zebrani poczęli pląsać w jego rytm.

Podszedł do niej młody tancerz, chwycił ją za dłoń, próbując przyciągnąć do siebie. Miał czarne, nastroszone włosy i dość zjawiskowy, nie pasujący do innych ubiór. Starał się delikatnie musnąć jej lśniące od nadmiaru błyszczyku wargi – bezskutecznie. Blondynka uwodzicielsko ruszając biodrami i wskazując rękoma wprost na niego śpiewała:

Once again you come back
Take my hand and say you’re sorry
Once again you come back
Saying there’s no need to worry
Once again, you almost break my heart


Jej palec wskazujący wylądował tuż na jego klatce piersiowej. Odepchnęła go. Nie miała ochoty wysłuchiwać jego bredni. Była zdegustowana całą tą sytuacją. Lekko uderzając akrylowym tipsem w jego tors popychała go na środek hali. Cały czas pośpiewując z wyrzutem:

So many times I believe in your stories
So many lies you tell so perfectly
You’re beautiful but your looks are deceiving
At least now I know what you’re hiding from me


Sexownie zaczęła wić się w perfekcyjnie przygotowanym układzie wraz z pięcioma innymi dziewczynami. Wyginała się na przedzie. W każdym ruchu widać było niesamowitą gibkość, którą miesiącami musiała wypracowywać, wylewając siódme poty wraz z trenerem.

Once again you come back
Take my hand and say you’re sorry
Once again you come back
Saying there’s no need to worry
Once again, you almost break my heart


Delikatnie pomrukiwała siedząc na halowej, zielonej ławce. Jej rozmarzony wzrok błądził po białym suficie Sali. W oddali chłopcy grali w koszykówkę, dziewczęta piszczały – niczego nie było słychać, lecz emocje dawało się odczuć w każdym najmniejszym ruchu. Farrah była na tyle zamyślona, że nie skupiała się na widowisku, tylko cichutko nuciła:

Aaaaa… aaaaa… aaaaa…

Tym razem z wszystko przedstawione było z wyrzutem. Chłopak stał w rogu Sali, opierając się wątłymi plecami o beżową ścianę, natomiast Farrah śpiewała strasznie gestykulując rękoma. Cała sytuacja powoli ją przytłaczała. Większość zajęta swymi sprawami, nie zwracała na nich uwagi, lecz był wyjątek – wyłącznie jedna wysoka brunetka uwodzicielsko wydymała co moment swe usta, z drugiego końca sportowej hali w jego kierunku. Farrah pod koniec zwrotki to zauważyła.

So now you say that you don’t want no other
But that’s to late cause you pushed your luck too far
And I just say that I won’t be your lover
Cause baby I know really who you are


Kolejny raz ów młodzieniec chwycił ją za rękę. Nieudolnie go odepchnęła, lecz całkowicie jej się to nie udało. Położył dłonie na jej biodrach i starał się spojrzeć w jej błękitne oczy - nie udolnie, gdyż ona nie raczyła go nawet najmniejszym spojrzeniem. Cały czas wpatrując się w brunetkę, która była rozbawiona całą tą sytuacją.

Once again you come back
Take my hand and say you’re sorry
Once again you come back
Saying there’s no need to worry
Once again, you almost break my heart


Zakrywając uszy, by nie słyszeć jego tłumaczeń zmierzała do wyjścia. On podążał wciąż za nią. Starał się tłumaczyć, ciągnąć ją za dłoń. Farrah szła do wyjścia, bojowym, a zarazem tanecznym krokiem pokonując kolejne metry, wymijając grających. Nie zwracając na nic uwagi, brnęła przed siebie, byle szybko, byle daleko. Miała już dość tej całej sytuacji. Na jej twarzy malował się żal.

Now I’m leaving you my friend
I’m afraid this love just has to end
I can’t stand it anymore
What could I’ve been hoping for
When looking back all I can see
Is that you never needed me
And this time you can’t explain
Cause I won’t give you that chance again


Farrah odwróciła się, by pożegnać go tymi słowami:

I think we’ll better on the part…

*

Klip się skończył. Teraz na ekranie pojawił się utwór w wykonaniu Janette. Oni nie słyszeli już muzyki, obecnie liczył się fakt, że weszli do ramówki.
- Sukces. – machnął tryumfalnie Rod – menager, następnie zwrócił się do nadal zszokowanej i desperacko rozbawionej jednocześnie dziewczyny – Farrah powiedz coś, no powiedz…
Farrah w mgnieniu oka poderwała się na równe nogi, weszła na miękką kanapę, która delikatnie się ugięła, podniosła obie ręce do góry zaczęła z dumą:
- Możemy być z siebie dumni. Udało nam się! Teraz czeka nas coś trudniejszego, ale damy radę. – cały czas chichocząc zatrzymała się na moment – Dziś Berlin, jutro Londyn, za tydzień Nowy Jork i Los Angeles! Cały świat będzie nasz. Trochę namieszamy w niemieckich mediach i wynosimy się na stałe…
Wszyscy obecni zaśmiali się, lecz nikt nie zaprzeczył jej słowom, gdyż rok pracy dał cudowne wyniki, które wcale nie miały się ograniczyć w Niemczech.
- Dobrze powiedziane mała – odezwał się Arche – jej prywatny trener.
- Idę przynieść z lodówki szampana. Wzniesiemy toast za tak pozytywną przemianę naszego maleństwa i jej sukces – szybko stwierdził Rod, kierując się do kuchni.

- Za sukces… - krzyknęli prawie jednocześnie wznosząc i obijając o siebie kryształowe kieliszki napełnione drogim, wytrawnym, francuskim Champagne Lanson.

*

- Farrah wstawaj! – Tanya – asystentka i swoistego rodzaju powierniczka od piętnastu minut szturchała smacznie drzemiącą dziewczynę, wymachując kolorowym magazynem trzymanym w dłoni. W końcu zdesperowana pociągnęła za błękitną kołdrę – poskutkowało.
- Wiesz, która godzina… Zajmij się czymś… - ospale stwierdziła Farrah lekko wspierając się na łokciach.
- Jesteś w gazecie! – krzyknęła jej do ucha.
- Gdzie? – blondynka szybko wyrwała Tanyi najnowsze wydanie niemieckiego Yam’u.
- Otwórz na stronie 17, jest ten mały wywiad który udzieliłaś, znaczy ta odpowiedz na te kilka pytań, które ci zadali.
Farrah nerwowo wertowała kolejne strony gazety, gdy wreszcie natrafiła na stosowną stronę zamarła.
- Poświęcili mi pół strony, pół strony rozumiesz? – zapiszczała z wrażenia. – Czytam…

Farrah Melton – nowo wschodząca gwiazda.

Na niemieckim rynku pojawiła się dobrze zapowiadająca, młoda piosenkarka. Jest nią 17 – letnia Farrah Melton, pochodząca z Magdeburga. Farrah powoli zaczyna wkupywać się w łaski niemieckich odbiorców, już od kilkunastu dni możemy podziwiać jej klip na większości stacji muzycznych – robi wrażenie. Jako młoda, ambitna wokalistka na Niemczech nie ma zamiaru poprzestać, a nawet zaczynać. Z tego co zdradziła nam sama artystka już niebawem piosenka trafi na angielski, a później amerykański rynek - jest to już tylko kwestią czasu. W przyszłym tygodniu odbędzie się uroczysta premiera pierwszej płyty artystki, którą promuje singiel „Once Again”. Cieszymy się, że nasza rodaczka w tak zawrotnym tempie stara się zawojować świat. Czy jej się to uda? Czas pokaże! Tymczasem udało się nam zadać jej kilka pytań.

Yam: Jak się czujesz po wydaniu pierwszego singla?
Farrah: Muszę przyznać, że jest to bardzo miłe uczucie. Naprawdę napawa mnie do dalszej pracy. Mam nadzieję, że moje pozostałe piosenki również przemówią do szerszej grupy odbiorców i przypadną większości do gustu.
Yam: Czyżby „Once Again” było swoistego rodzaju zemstą na Twoim byłym chłopaku?
Farrah: Można tak powiedzieć. Ale wierzcie mi, że to nie koniec. Naprawdę dziwi mnie to, iż rozpoznaliście we mnie osobę, którą byłam wcześniej. Może to nawet lepiej.
Yam: Czy rzeczywiście ten singiel trafi już niebawem na angielski i amerykański rynek?
Farrah: Tak. Amerykańska wytwórnia, która pomogła mi nagrać pierwszą płytę planowała na samym początku zdobyć Stany, ale wraz z moim menagerem stwierdziliśmy, że wydanie jej w Niemczech lepiej odbije się na całokształcie.

Już w następnym numerze tylko dla nas ekskluzywny wywiad, w którym Farrah opowie o swojej dawnej miłości.”


- Cudownie! – piszczała uradowana Farrah uwieszając się na szyi Tanyi.

*

- Cholera! – czarnowłosy chłopak rzucił nowym wydaniem Yam’u wprost w skejta leżącego na łóżku tuż przed nim.
- Co się stało? Napisali, że znowu zrobiłeś sobie operację plastyczną, by wyglądać jeszcze bardziej kobieco? – zaśmiał się ten, przewracając na drugą stronę.
- Bardzo śmieszne. Chciałbym, żeby to było TYLKO to! – skrzywił się ciemnowłosy.
- To co się stało?
- Sam zobacz. – szybkim ruchem ręki wskazał na leżący magazyn - Strona 17
Blondyn chwilę motał się z kartkami, aż wreszcie dotarł na poleconą przez drugiego stronę.
- To jest… To jest… Louise?! – wykrzyknął ze zdziwieniem, po chwili otrzeźwiał i stwierdził. – Nie, przecież ona nie była nigdy blondynką. Nie była taka…
- A jednak… to ona - zmarszczył się czarnowłosy…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mavis dnia Czw 12:57, 15 Cze 2006, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
LinKa




Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:09, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

Zapowiada się świetnie,genialny pomysł!!
mam nadzieję że prawidłowo odebrałam Twoj przekaz;)
pozdrawiam;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ashley
:(
:(



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?

PostWysłany: Śro 15:49, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

Fajnie się zapowiada! Powodzenia w dalszym pisaniu:)
Pozdro!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:29, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

aj...znowu cos by Mavis...mmm...cudownie :D
jeny to sie zapowiada na prawdę rewelacyjnie...
ja znowu jestem zwniebowzieta...
mam tylko nadzieje, że nie porzucisz "pieces of broken heart" - tylko nie to
a to opowiadanko ;) coś fantastycznego...
ah, Mavis...co ja bym bez ciebie zrobiła...
jak dobrze, że jesteś...
buzi kochaniutka :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
^Martoocha^
:(
:(



Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta pewność, że marzenia się nie spełniają? xD

PostWysłany: Śro 18:04, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

noooo zapowiada sie BARDZO Ciekawie Smile
piękne Mavis.... mam nadzieje ze dalej bedzie takie..... ciekawe Smile
bardzooo bardzooo mi się podoba.......
będę regularnie odwiedzać Twoje opko Smile
papa


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:47, 01 Maj 2006 Powrót do góry

Kochane mam kolejny odcinek tego opowiadania,
ale będę was nim męczyć dopiero wtedy,
gdy troche poczytam.
Wstałam i zabieram się za zaległości...

Uwaga Mavis nadchodzi....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
partyzantka
:-(
:-(



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:22, 01 Maj 2006 Powrót do góry

świetnie się zaczyna Very Happy mam nadzieję, że dalej będzie tak samo fajnie, chociaż właściwie nie wątpię w to Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:27, 01 Maj 2006 Powrót do góry

A no zapowiada sie bardzo interesująco:D czekam na kolejne częsci!Smile pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:35, 01 Maj 2006 Powrót do góry

Trochę poczytałam, chociaż mój brat i mama mnie strasznie odciągali od komputera. Nie mniej jednak pokaże wam drugą część z dwunastu jakie planuję w tym opowiadaniu.

Z dedykacją dla czytających.
Od Mavis dla ........................ (w miejsce kropeczek wpisać swoje imię)

***

2. Give Me Your Love

- Pasażerowie lotu 116 z Berlina do Los Angeles proszeni są do odprawy na stanowisku nr 13. – informacja płynąca z głośników, wprowadziła wielkie poruszenie w gmachu lotniska. Rob szturchnął zamyśloną Farrah’e, po czym do jej dłoni wcisnął jeden z biletów, które dotychczas trzymał głęboko schowane w skórzanym, brązowym neseserze.
- Ruszaj się szybciej. – zawołał, gdy dziewczyna pozostawała daleko z tyłu przyglądając się przechodzącym ludziom.
- Przecież idę – odpowiedziała ze zrezygnowaniem dorównując mu kroku.
- Nowy świat wita, a ty jakaś taka nie w sosie. Co się dzieje?
- Czy to konieczne, żebyśmy przeprowadzali się aż do Los Angeles? – zapytała wlepiając w niego swe błękitne oczy.
- Farrah ile mam ci powtarzać, że nagrasz płytę w Stanach. Twoja próbka głosu zrobiła wrażenie na Johnie Shanksie, rozumiesz ile to dla nas znaczy?
- Tak, tak wiem. Już tysiące razy wymieniałeś sławy z jakimi pracował. To będzie jak spełnienie mojego amerykańskiego snu, cudownie – ostatnie słowo zaakcentowała z wielką wręcz sennością.
- Nie jęcz. Tylko podaj bilet i przeciśnij się przez bramkę, jeśli dasz radę. – zaśmiał się menager. Farrah tylko popatrzyła na siebie, po czym zwróciła wzrok na tłustą kobietę stojąca tuż za Robem. Na ten widok wybuchła niopanowanym śmiechem, co sprawiło, że menagerowi zrobiło się głupio. Zwinnie popchnął ją w stronę odprawy, starając się uniknąć spojrzenia tamtej osoby.

*

Farrah opadła na wygodny, jasny, skórzany fotel w biznes klasie. Rob usiadł tuż obok niej.
- Prosimy zapiąć pasy... – stewardessa zaczęła informować wszystkich zgromadzonych pasażerów, o procedurowym zachowaniu tuż przed odlotem. Dziewczyna zastosowała się do wskazówek, przyglądając kolejnym bogaczom podróżującym w tej klasie. Jej uwagę przykuł młody chłopak siedzący o trzy rzędy wcześniej niż ona, oraz po przeciwnej stronie samolotu. Miał jakieś 17 lat, czyli praktycznie tyle co ona, ale jego twarz była owiana straszną powagą, tak jakby miał z grubo ponad 40 i był starym, upierdliwym biznesmenem po przejściach. Nienagannie wyprasowany garnitur i schludnie uczesane włosy tylko utwierdzały ją w tym przekonaniu. Nie pasowała tam. Po prostu była biedniejsza od nich wszystkich razem wziętych.
- I pomyśleć, że każde dziecko marzy o pieniądzach i karierze – westchnęła głęboko.
- Kochana przyzwyczaj się! Sama do mnie przyszłaś. Więc teraz nie rób z siebie męczennicy i zacznij żyć, tak jakbyś na to zasłużyła i zapracowała, bo jeszcze nie raz zawalczysz o pieniądze i to z własnej, nie przymuszonej woli. – ze znużeniem stwierdził Rob.
- Może masz rację… - przytaknęła posłusznie. – Żegnaj Berlinie i witaj Los Angeles…

###########################################

- Tom! Tom! No wstań choć raz jak cię potrzebuję – krzyczał czarnowłosy potrząsając błogo śpiącym blondynem.
- Mamusiu jeszcze nie pora do szkoły… Mam jeszcze czas… - cicho zaczął bredzić Tom, gdy szturchnięcia stawały się coraz to mocniejsze.
- Tom! Wstawaj! Zobacz!
- Bill? Czego chcesz o tej porze? – zmrużył oczy Tom, gdy ujrzał wątłą sylwetkę swego brata tuż nad sobą. – Daj mi pospać, troszeczkę… - ziewnął, po czym nakrył twarz poduszką.
- Musisz to przeczytać.
- Nie. – cicho dało się posłyszeć z wnętrza ogromnej poduchy, spod której gdzieniegdzie wystawały blond dredy.
- Jesteś moim bratem bliźniakiem, czy cię adoptowali?
- No dobrze pokazuj. Ale masz kilka minut – poduszka wylądowała z impetem na podłodze, a blondyn chwycił do ręki magazyn, który był dotychczas nerwowo ściskany przez czarnowłosego.
- Spójrz na okładkę.
- Louise. No i co w tym wielkiego, że trafiła na okładkę skoro nagrała płytę? Stresujesz się, a może ty… - zaśmiał się drwiąco.
- Co ja? Przeczytaj lepiej co pisze pod zdjęciem, a nie jakieś śledztwo zaczynasz. – stwierdziła Bill wydymając usta, w stylu: „Uważaj sytuacja jest poważniejsza, niż myślisz.”
- Tylko dla Yam’u szokujące wyznanie Farrah’y Melton! – więcej na stronie 15. No to zobaczmy co piszą na tej przeklętej, piętnastej stronie – westchnął już rozbudzony Tom, spoglądając wyczekująco na brata. Przyjrzał się kilku ilustracjom na ów stronie po czym zaczął czytać.

Farrah Melton o młodzieńczej miłości.

Tylko nam Farrah (18.) wyjawiła swą słodką tajemnicę. Zdziwicie się, gdyż dotyczy ona nie tylko jej przeszłości, ale zarazem sięga wiele lat wstecz, w historii pewnego znanego niemieckiego składu rockowego.
Yam: Witaj. Jak się czujesz w roli świeżo upieczonej gwiazdy?
Farrah: Cudownie, gdyż kocham śpiewać i występować publicznie. Już przy moim byłym chłopaku odkryłam tę pasję. Kiedyś mieliśmy plany, mieliśmy razem śpiewać, ale to w chwili obecnej tylko i wyłącznie przeszłość. Teraz zadawala mnie współpraca z wieloma sławami, pokroju światowego.
Yam: Skoro już mowa o twoim byłym chłopaku, to może uchylisz nam rąbka tajemnicy i powiesz kim on jest?
Farrah: Nie ma problemu, teraz jakby nie patrząc moje życie, stało się bardziej publicznym, dlatego wam to zdradzę. Moim byłym chłopakiem był Bill Kaulitz z zespołu Tokio Hotel.
Yam: Kiedy się poznaliście? Ile czasu się spotykaliście?
Farrah: Poznaliśmy się w szkole w Magdeburgu, do której razem uczęszczaliśmy. W sumie nie chodziliśmy razem do jednej klasy, gdyż ja uczęszczałam na zajęcia razem z jego bliźniaczym bratem, Tomem. Spotykaliśmy się z jakieś dwa lata, mieliśmy wspólne marzenia, ale wszystko runęło niczym domek z kart.
Yam: Runęło jak domek z kart? Jak to się stało?
Farrah: Sama tego nie wiem. Coś go ugryzło i tak po prostu z dnia na dzień powiedział: „To koniec” Nie chciał nic wyjaśniać, nie odbierał telefonów, nie odpisywał na sms-y.
Yam: Jak przeżyłaś to rozstanie? Było ci ciężko się z tym pogodzić, czy raczej szybko zapomniałaś?
Farrah: Początkowo się załamałam, gdyż go kochałam, ale teraz tego nawet nie żałuję. Sława zrobiła z nim coś strasznego, popatrzcie tylko na jego wizerunek. Częściowo pogodziłam się z rozpadem naszego związku w Los Angeles, kiedy to spaliłam nasze wspólne fotografie. A całkowicie? W dniu, w którym się zakochałam, ale nie tak jak to było z nami. Teraz jest to coś poważniejszego. Ale było to dopiero w połowie pracy nad moją płytą, dlatego pierwsze utwory na niej tyczą się Billa.
Yam: Czy zdradzisz nam imię swojej nowej miłości?
Farrah: Na razie niech pozostanie panem „X”. Swoją drogą panie „X” bardzo cię kocham i tęsknię…
Yam: Skoro tak, to nie nalegamy. Ale mamy nadzieję, że wkrótce wyjaśni się cała historia z panem „X”?
Farrah: Oczywiście, że tak się stanie…
Yam Dziękujemy”


- No nie?! Braciszku wybrałeś sławę to teraz masz za swoje. – stwierdził nieco zszokowany Tom.
- To nie koniec wrażeń. Masz Bravo.

Farrah Melton byłą dziewczyną Billa.

Wydało się. Całe Niemcy obiegła wieść o byłym związku Farrah’y Melton i Bill’a Kaulitza z bardzo popularnej formacji Tokio Hotel. Poznali się jeszcze w szkole, w Magdeburgu, kiedy to nikt nie wierzył w możliwość wzbicia się na szczyty tych czterech młodzieńców. Jak twierdzi Farrah, ona wierzyła i z wszystkich swych sił kibicowała swemu chłopakowi i jego kolegom. Smutne realia pozbawiły tych dwoje, ich wspólnych marzeń. Oni trafili na szczyt. A ona mu się znudziła? Tragedia czy rzeczywistość? Tragizm czy szczęście? Jakby na to wszystko nie patrzeć, teraz to ona zaczyna się wybijać. I jak zdradziła nam, swej miłości nie zamierza pozostawić dla sławy. Jest od kilku miesięcy szczęśliwie zakochana i tylko to uczucie się dla niej teraz liczy. Zapewnia, że Bill to już przeszłość. Miejmy nadzieję, że dla wokalisty Tokio Hotel również stała się zamkniętym etapem jego życia. Teraz pytaniem pozostaje: Kto podbił serce młodziutkiej wokalistki?”


- Wszystkie gazety już o tym trąbią. – powiedział Bill opadając na miękkie, hotelowe łóżko.
- Pomówią i przestaną, przeżyjesz…
- Martin już dzwonił i był wściekły.
- Ale ma problem?! Sam ci kazał zerwać z Louise, więc teraz niech nie biadoli.
- Z Farrah’ą kazał mi zerwać, choć nie chciałem.
- To przeprosisz, zastosujesz miłosną sztuczkę nr 6 i po kłopocie. Będziecie teraz razem i to szczęśliwi… -stwierdził Tom spoglądając ze współczuciem na brata, który wyjął z nocnej szafki zdjęcie dawnej Farrah’y w ciemnych włosach i ogromnym, słomianym kapeluszu.
- Nie doczytałeś? Ona ma kogoś…

*

- Za dziesięć minut wchodzimy na antenę! – krzyknął przez megafon główny reżyser programu VIVA Live. – Dobra odliczamy…
- Farrah trzymamy kciuki. – krzyknęła wręcz chórkiem cała jej świta.
- Daj jeszcze buźkę, trzeba nanieść ostatnie poprawki. Trochę pudru tu i ówdzie nie zaszkodzi. – powiedziała Melissa, jej wizażystka.
- Trochę lakieru – powiedziała Holly, pryskając na jej perfekcyjnie zakręcone pukle trochę utrwalającego specyfiku.
- Farrah jeszcze Blackberry – Maurice, jej ochroniarz delikatnie usadził na jej dłoniach małego pieska.
- I prezent… - Rob podał dziewczynie małą, stylizowaną na renesansową szkatułkę.
- Musi pójść dobrze. – Farrah potrząsnęła twierdząco głową. Głęboko westchnęła, po czym zaczęła wsłuchiwać się w słowa Gülcan.
- Witam was w dzisiejszym programie Viva Live. Dziś mamy zaszczyt gościć w naszym studiu nowo wschodzącą gwiazdę muzyki Pop, a mianowicie Farrah’e Melton. Farrah zapraszamy do nas… - wskazała na wyjście. W głośnikach popłynęły dźwięki „Once Again”. Farrah wzięła głęboki oddech, przycisnęła mocniej do piersi swego miniaturowego pupila i pewnym krokiem wkroczyła do studia. Automatycznie na twarzy pojawił się uśmiech nr 12 – słodki, lecz nie za mocny, połączony z kilkoma szybszymi mrugnięciami długich i diabelsko podkręconych rzęs.
- Uśmiech… - Gülcan ustawiła polaroid w jej kierunku. Farrah uśmiechnęła się uwodzicielsko, lekko przechyliła głowę w prawo i ustawiła pyszczek Blackberry w kierunku aparatu. Zabłysł flesz i w ciągu kilku sekund fotka spoczywała w dłoni rozbawionej i uśmiechniętej od ucha do ucha prezenterki. Należy tutaj dodać, że nie byle jakiej spikerki, ale wysławianej na całe Niemcy młodej i dobrze zapowiadającej się gwieździe Show-Biznesu. Usadowiły się na półokrągłej sofie.
- Miło cię gościć w naszym studiu. Podbiłaś naszą listę. „Once Again” w tak krótkim czasie stało się hitem. Jak się z tym czujesz?
- Mnie też jest bardzo miło dzisiaj z wami, tutaj przebywać. Jak się czuję po sukcesie? – Farrah zaśmiała się jak tylko najbardziej uroczo potrafiła. Trzeba przyznać, że jej ekipa przez bardzo krótki czas obyła ją z przepychem show-biznesu wyśmienicie. Dziewczyna potrafiła w ciągu kilku sekund wywnioskować co się dobrze w telewizji sprzeda, a co będzie wyglądało nienaturalnie. Tutaj zagrała iście profesjonalnie osiągając zamierzony efekt, na którego widok Rob aż zaklaskał w dłonie. – To bardzo cudowne móc robić coś co się kocha, dla pożytku innych i mieć jeszcze z tego pieniądze. Niestety w dobie, kiedy pieniądz rządzi muszę też trochę zarobić, ale to jest nie istotne. Liczy się to, że ludziom się to co robię podoba… To naprawdę super uczucie. – Może i trochę kłamała, teraz pieniądze były dużym przelicznikiem. Jeśli coś było nie opłacalne, to po co miała to robić, po co miała się dodatkowo męczyć. Ale w ten sposób zdobyła kilka punktów u odbiorców, którzy mieli kupić jej niedługo wychodzący na rynek krążek.
- To dobrze, że cię rankingi satysfakcjonują. Ślicznego pieska ze sobą przyniosłaś. Jak się wabi i jaka to rasa?
- Prawda, że jest słodka? Nazywa się Blackberry i jest to szpic miniaturowy, pomeranian. Chcesz potrzymać? – znowu zaśmiała się słodko wskazując na swoją pupilkę spoczywającą na jej jeansowych rybaczkach od DKNY, w ostatnio popularnym stylu ‘destroyed’. Delikatnie poprawiła czarny, dopasowany żakiecik zakładany jedynie na bieliznę, pochodzący z najnowszego pokazu Chanel, którego opuścić nie mógł Landon – jej stylista.
- A mogę?
- Oczywiście, że tak. – Farrah mówiąc to podała Gülcan małego pieska o czarnej sierści z miejscowymi białymi kudełkami znajdującymi się na brzuszku, łepku i łapkach zwierzęcia. Zdejmując Blackberry z swych kolan, przemieniła nogi zarzucając lewą na prawą, by w ten sposób eksponować swe czarne sandałki na klinach, z małym skórzanym kwiatuszkiem od Prady. – A tutaj jest mój prezencik do studia. - Następnie położyła na mały stoliczek szkatułkę, którą wcześniej wręczył jej Rob, a którą razem z Landonem wybierali.
- Naprawdę słodki… Spójrzmy co tutaj mamy. – prezenterka chwyciła szkatułkę - Śliczna, a w środku niej mały krucyfiks, to naprawdę miłe z twojej strony. – w tym czasie pies usadowił się wygodnie na kolanach prezenterki kryjących się pod obszerną, falbaniastą spódniczką moro lansowaną przez Michaela Korsa, jako hit na wiosnę tego roku. – Powiedź skąd masz tak słodkiego psiaczka?
- Blackberry to prezent od mojego bliskiego znajomego.
- Jak bliskiego? – zapytała Gülcan, na co Farrah tylko dumne cmoknęła ustami, gdyż dokładnie tak chciała poprowadzić tą rozmowę.
- Bardzo bliskiego…
– W takim razie do tego tematu jeszcze kiedyś wrócimy, przy pierwszej nadarzającej się okazji. A teraz pozwolimy zadać pytanie komuś z publiczności – jasnowłosa spikerka delikatnie zdjęła z kolan podopieczną Farrah’y, delikatnie kładąc ją na sofie. Szybko powstała do pionu i podeszła do młodej dziewczyny o azjatyckim typie urody.
- Jak masz na imię?
- Jenna.
- Jakie masz pytanie do naszego dzisiejszego gościa?
- Farrah czy mogłabyś nam opowiedzieć coś o Billu. Byłaś jego dziewczyną, więc może powiesz, czy rozstanie z nim było trudne? – zapytała po kilku minutach myślenia dziewczyna.
- Następne pytanie poproszę. – starała się obrócić to wszystko śmiejąc się do rozpuku, w żart, lecz po chwili zaczęła. – Nie. Rozstania Jenno nigdy nie są proste, jeśli się kogoś kocha. Już w każdym bądź razie się przyzwyczaiłam do jego braku, chociaż kilka piosenek na płycie jest mu zadedykowanych. Wyrażają ból. W sumie „Once Again” jest też swoistego rodzaju apelem, ponieważ podczas trwania naszego związku kilka razy się rozstawaliśmy, dawaliśmy sobie trochę czasu. Ale zawsze do siebie wracaliśmy. Natomiast teraz patrzę na to już zupełnie inaczej i sądzę, że to było dla nas korzystne.

*20 minut później*

- Czas biegnie nieubłagalnie. Na nasze nieszczęście. Teraz na zakończenie Farrah zaśpiewa nam utwór z wychodzącej w ten piątek płyty. Co to będzie?
- „Give me your love” – powiedziała Farrah stojąca już z mikrofonem po środku studia. W studiu rozbrzmiał lekki i melodyczny podkład, w którym przeważały dźwięki fortepianu i fletu. Wokalistka zaczęła wolno kołysać się w rytm muzyki. W końcu zaczęła śpiewać powoli, bez pośpiechu, gdyż zamierzała zaśpiewać bez playbacku. Przy rytmicznych piosenkach było to nieuniknione, ale teraz mogła pokazać, że śpiew jest jej powołaniem.


Life hasn’t been the same
Ever since the day you left me
And every night again
I wish that you my love were on the your way
And isn’t it weird somehow
It seems like only you can understand
The life that I live, the language I speak
Every word that I say

Give me your love, give me all your love
I’m thinking ‘bout the way that your love should be here
When the rest of my life goes down
Give me your love, give me all of your love
I’m thinking ‘bout the way that your love disappeared
And how empty it’s without you now

I’m needing you by my side
And I’m not giving up on you now
When every single night I find there’s many things I never said
I know your life hasn’t been far to cruel
Than I think you deserve
Now all that I want, is only the very best for you

Give me your love, give me all your love
I’m thinking ‘bout the way that your love should be here
When the rest of my life goes down
Give me your love, give me all of your love
I’m thinking ‘bout the way that your love disappeared
And how empty it’s without you now

Give me your love, give me all your love
I’m thinking ‘bout the way that your love should be here
When the rest of my life goes down
Give me your love, give me all of your love
I’m thinking ‘bout the way that your love disappeared
And how empty it’s without you now



- Dziękuję. – Tym akcentem Farrah zakończyła swój występ. W dźwięku gromkich braw wyszła z studia, pozostawiając całą publiczność z spikerką, która jeszcze ogłaszała rozstrzygnięcie jakiegoś konkursu.

*

- Ja nie mogę. Bill czyś ty musiał ją rzucać? – groźnie zasyczał Martin wyłączając telewizor.
- To ja ją rzuciłem? Ja? Ja? JA?! – wzburzył się czarnowłosy.
- A niby kto? – zapytał menager.
- Chciałbym ci przypomnieć, że jakiś rok temu powiedziałeś Billowi, że ma wybierać – wetknął Tom.
- Dodam, że strasznie wtedy narzekałeś na nią – dodał Gustav, dotychczas w milczeniu wpatrujący się w ekran.
- Mówiłeś, że nie pasuje do nowego wizerunku Billa, a ona nie chciała się zmieniać… - wtrącił zadziornie Georg
- No i co teraz zrobimy? Może da się to naprawić? – zapytał Peter wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Martinem
- Sam to naprawiaj – krzyknęli wręcz chórem trzej członkowie zespołu, Bill milczał wpatrując się w fotografię swoją i Farrah’y…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:15, 01 Maj 2006 Powrót do góry

Ahh dzieki za dedykacje:PVery Happy haaha:D
Troche ta Farrah wydaje mi sie taka...pusta? Nie wiem ale opo fajne:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:38, 01 Maj 2006 Powrót do góry

Bo Farrah jest w tej późniejszej części pusta.
W przypomnieniach z historii zapiera się jak tylko może, ale cel wszystko przysłania - niestety...
Takie realia, nic nie zmienimy...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Wto 21:08, 13 Cze 2006 Powrót do góry

No Mavis.
Minal juz miesiac, napisalas 3 czesc, wiec dodaj, bo bede musiala postraszyc.
Kochana, wiesz, ze nie chce.
Ale mam obowiazki i musze starac sie dbac o ten dzial.
Czekam az dodasz 3.
Pozdrawiam i przepraszam:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ashley
:(
:(



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?

PostWysłany: Śro 4:26, 14 Cze 2006 Powrót do góry

Śliczne opko, tylko dawno nie było nowej części:( Może się pokusisz na jej napisanie Very HappyVery HappyVery Happy Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Śro 7:07, 14 Cze 2006 Powrót do góry

Ja jestem za... dodaj nową część Smile Very Happy
Pozdrawiam i czekam...
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:55, 15 Cze 2006 Powrót do góry

Przepraszam kochane... Jestem do tyłu w pisaniu... Ale osoby, z którymi rozmawiam wiedzą, że teraz zabrałam się za wszystko pełną parą...

3. Remember The Time

- Nie chcę, puszczaj mnie… Puszczaj! NO PUŚĆ! - krzyczała zrozpaczona Farrah miotając się po całym holu ogromnego hollywoodzkiego, trzypoziomowego apartamentu zlokalizowanego w Santa Monica, niedaleko oceanu Pacyficznego, starając wyrywać się z rąk Maurica – jej ochroniarza.
- Farrah nie zachowuj się jak małe dziecko. – krzyknął Rob zasiadający wygodnie na sofie zachowanej w hawajskim stylu, w salonie nieopodal.
- Mauric trzymaj ręce przy sobie. Rob nie żyjesz. – fuknęła rozwścieczona Farrah.
- Rob zrób coś z nią bo nie wytrzymam. – westchnął dotąd cicho biegający za Farrah’ą z kilkoma sukienkami w ręku jej nowy i zarazem pierwszy stylista z prawdziwego zdarzenia – Landon.
- Farrah daj już spokój z tą dziecinadą! – zdenerwował się i wstał z miejsca menager.
- Jesteś niepoważny?
- On mógł się zmienić, a ty nie możesz? Zrozum tak będzie lepiej, nie opieraj się. Ponieś się szaleństwu. Pokaż, że na to zasługujesz.
- Ale Rob przecież idziemy tylko na spotkanie z Johnem Shank’sem. Czy muszę się ubierać w te szmaty?
- To nie są żadne SZMATY! – podniósł głos Landon.
- Landon i Mauric poczekajcie moment. – wręcz błagającym tonem poprosił, po czym już ostrzej zaczął do samej Farrah’y – Czyś ty oszalała! Zraniłaś Landona, a poza tym spotkanie z Johnem Shank’sem nie jest byle jakim spotkaniem. Wiele osób oddało by wszystko by zgodził się popracować nad produkcją właśnie ich debiutanckiego krążka, a tobie się nie chce zrobić, jakiegoś banalnego, dobrego wrażenia? Chyba sukienka cię NIE ZJE? Masz iść do swojego pokoju, obejrzeć to co kupił Landon i nie marudzić za dużo przy wyborze, zrozumiano?
- Jesteś nienormalny, wiesz?
- Nie rozumiem ciebie dziewczyno. Wiele dziewcząt w twoim wieku marzy o styliście, ochroniarzu i tych innych bajerach, a ty wybrzydzasz. Opierasz się jakby ci nie zależało.
- Zależy… - powiedziała cicho ze spuszczoną głową.
- To w czym problem?
- Już w niczym… Powiedz Landonowi, że czekam na niego w moim pokoju.
- To mi się podoba…

*

- Kochana cudownie wyglądasz. Teraz kilka dodatków i jesteś gotowa do drogi.
- Tak ta sukienka jest cudowna. – stwierdziła Farrah, przeglądając się w ogromnym, garderobianym lustrze. Efekt przerastał jej najśmielsze oczekiwania. Wyglądała na wyluzowaną, dziewczynę w sukience do kolan o jasno turkusowym odcieniu. Długie, ciemne włosy nieporadnie łaskotał delikatny, wpadający przez uchylone drzwi od tarasu, wiatr. Przez ostatnią godzinę przebierała się z setki razy w przeróżne, zwiewne sukienki oraz przymierzyła z kilkanaście par kosztownych butów, za które Rob musiał zapłacić.
- Miło spędziliśmy czas, nie sądzisz? – stwierdził zaciskając tryumfalnie piąstki.
- Jesteś kochany – rzuciła mu się na szyję – Przepraszam za to, co wydarzyło się wcześniej.
- Skąd ta zmiana?
- Muszę czerpać z życia, które teraz otrzymałam… Zaakceptować wszystkie przemiany…

#############################

Blond włosa dziewczyna wpatrywała się w pierwsze, jasnozłociste promienie słońca wyłaniające się zza wysokich budynków. Mimo wczesnej pory po ulicach już sunęły samochody. Jej oczy wodziły po panoramie miasta, która z 2 poziomu apartamentu znajdującego się na czternastym piętrze powinna robić wrażenie - na niej bynajmniej nie robiła.
- Już tam są. Jak myślisz, kupują? – zapytała Farrah nie odrywając oczu od szyby, ale widząc kątem oka skradającą się Tanya’e.
- Oczywiście, że kupują.
- Moja pierwsza płyta od 20 minut jest dostępna w dobrych sklepach muzycznych, w całych Niemczech. Cudownie! – z podekscytowaniem zaczęła podskakiwać tak, że jej błękitna, aksamitna góra piżamki od La Perli delikatnie falowała.
- Teraz kilka miesięcy sowitej pracy, kilkanaście koncertów i wracamy do Stanów… - westchnęła z odczuwalną ulgą Tanya, po czym spojrzała w notatnik, z którym praktycznie rzecz biorąc, prawie nigdy się nie rozstawała. Przewertowała kilka śnieżnych kartek, aż dotarła do stosownej strony. Przejechała po niej palcem i zaczęła czytać. – Od godziny dziesiątej rano do pierwszej po południu rozdajesz autografy w centrum handlowym „Das Schloss”… potem…
- Ale chwila, chwila… - dziewczyna ustawiła się twarzą do swej asystentki, z lekkim zdziwieniem na niej wymalowanym. – Trzy godziny w centrum handlowym?
- To i tak krótko. Spytaj się Roba. Jestem przekonana, że wszystkim autografów i tak nie zdążysz złożyć.
- Skoro tak mówisz. W sumie się nie znam, więc zostawię te sprawy specom. Co potem?
- Od drugiej do czwartej w „Europa Center”, potem przyjedziemy tutaj byś mogła przygotować się do występu w RTLu.
- W takim razie teraz idę na siłownię. Jest już tam Arche?
- Widziałam go w kuchni, czekał na ciebie…

*

- MAM TĄ PŁYTĘ! – krzyknął Peter odbierając przesyłkę od gońca, który przekazał mu zamówiony w Media Markecie produkt. Należy dodać, że nie była to byle jaka płyta, tylko debiutancki krążek Farrah’y Melton nagrany przy współpracy z Johnem Skank’sem. Tak, tak z tym Johnem, który pracował z Carlosem Santaną, Stingiem, The Corrs, Bon'em Jovim, Kally Clarkson, młodszą siostrą Jessici Simpson – Ashlee, Anastacią i wieloma innymi sławami.
- POKAZUJ!
- PUŚĆ JĄ! – pomieszczenie momentalnie wypełniło się chłopięcymi głosami.
- Okładka prezentuje się bardzo dobrze. – mężczyzna wskazał na pudełko kompaktu trzymanego w dłoniach. Na przedzie widniało zdjęcie Farrah’y siedzącej na srebrnym krześle, ujętej od pasa w górę i w dość dużym zbliżeniu. Była podparta dłońmi na oparciu, głowę miała odsuniętą w lewo i lekko w tył. Na jej pastelowo, brzoskwiniowych ustach widniał kuszący uśmieszek, fioletowo-różowe powieki były przymknięte. Delikatnie pofalowane włosy bezwiednie opadały na jej gołe, opalone ramiona. Na biuście opinała się jasno turkusowa tuba z wyszywanymi ciemniejszą nitką motylami od Stelli McCartney. Na szyi zawieszony miała mały, wykładany diamentami zatapianymi w najszczerszym srebrze krucyfiks. W prawym, górnym rogu widniał napis: Farrah Melton – „Truth” zapisany damskim, ładnym, drukowanym pismem. Z tyłu tło było czarne. Farrah trzymała dużą, fioletową tabliczkę, na której umieszczony był spis utworów zapisanych również drukowanymi literami.
- Once again, give me your love, remember the time, I should be so lucky, make believe, love’s got a hold on me, love in first degree, all the things You do, I believe, Every time I see you, like I do I ostatnia Power of the people… - Peter cicho odczytał tytuły wszystkich utworów.
- Bill zobacz jakie z niej ciacho. – zaklaskał w dłonie zadowolony Georg, który zaraz po przebudzeniu potrzebował widoku pięknej kobiety.
- A jakie ma warunki – stwierdził żartobliwie Gustav - Nasza Lousie jest jeszcze piękniejsza niż kiedyś…
- Przymknijcie się. – warknął Tom, obejmując zdezorientowanego i wpatrzonego w Farrah’ę Billa.
- Puść wreszcie tę płytę do cholery… - zniecierpliwił się kruczoczarny.

*

- Nie wiedziałam, że tyle ludzi przyjdzie by kupić moją płytę, a co dopiero by otrzymać mój podpis.
- To już wiesz! – stwierdził ozięble Rob, każąc kierowcy by się zatrzymał. – A teraz ładnie się uśmiechnij i pokaż, że te pół godziny kłótni z Landonem przyniesie jakieś pozytywne skutki. Wiesz, że miałaś ubrać sukienkę, ale nie, ty uparłaś się na te spodnie.
- Daj mi trochę luzu…

Drzwi się otworzyły, na twarzy dziewczyny automatycznie zarysował się zawadiacki uśmiech mówiący: „dzięki za to, że przyszliście, kocham was”. Farrah powoli zaczęła stąpać w kierunku wejścia do centrum handlowego. Ubrana była w beżowe buty na platformach od Prady, jasnoniebieskie, jeansowe spodnie przed kolano od Guessa. Do tego czarny top „Von Dutch’a”, jeansowa marynareczka Abercrombie&Fitch i zawadiacko przewinięty na szyi zwiewny, kolorowy szalik z jakiejś wyprzedaży, na którą zaciągnęła podstępem Landona, gdy byli jeszcze w Los Angeles.
Błysk fleszy napawał ją pozytywną energią. Pragnęła już zasiąść za stoliczkiem i móc podpisywać się na okładkach swej pierwszej płyty. Przed centrum roiło się od fotoreporterów, chłopców i dziewcząt, którzy pragnęli ją zobaczyć.

*
- Jesteś naprawdę cudowna i będę twoją fanką na zawsze. – Farrah podpisywała już setny krążek, kolejnej małej dziewczynce. Miała na oko z jakieś jedenaście lat. Oczywiście było wiele osób starszych, nawet takich w jej wieku, a nawet starszych. Ale teraz była to kolejna młoda dziewczyna. Jak zwykle osoba stojąca przed nią przejawiała wszelkie rodzaje zachwytu nad jej osobą. Kiedyś by ją to raczej zażenowało, ale teraz liczyło się tylko to, że ktoś kupuje, i że ją uwielbia.
- Naprawdę to miłe z twojej strony, a jak masz na imię?
- Anna.
- Ładnie… - imię wydawało się bardzo pospolite, ale uprzejmość nakazywała podziękować.
- Śpiewasz lepiej od Billa. – Anna poczuła się bardziej odważna.
- Dziękuję. – stwierdziła uroczo Farrah, widząc, że fanka się oddala.

*

Bill leżał na kanapie w swoim pokoju. Nie chciał z nikim rozmawiać. Słuchał tylko na okrągło krążka, który dzisiejszego ranka dostał Peter. Była godzina 17.00.
- Bill nie możesz tak. – stwierdził Tom siadając na brzegu tapczanu ciemnowłosego.
- Co ty do cholery wiesz o tym co mogę, a czego nie? – zapytał Bill nie odrywając oczu od sufitu.
- Jestem twoim bratem bliźniakiem, zapomniałeś?
- Nie, nie zapomniałem, ale to niczego nie zmienia. Nie rozumiesz ona teraz śmieje mi się w twarz, wytyka moje błędy.
- Przeprosisz i po sprawie.
- Dlaczego tobie się wydaje to takie łatwe. Słucham tych piosenek i zdaje mi się, że ma kogoś. Nie pamiętasz tego wywiadu, który leciał na Vivie. Miała psa od SWOJEGO BLISKIEGO ZNAJOMEGO!
- Ale z ciebie panikara. Zachowujesz się jak baba. Może mi się teraz jeszcze rozpłaczesz, co?
- Dzięki za wsparcie, pomogłeś mi, nie ma co… A teraz mógłbyś już z łaski swojej wyjść? – zapytał jeszcze bardziej rozdrażniony chłopak.
- Bill, ale ja nie miałem tego na myśli.
- Ciekawe?
- Chciałem powiedzieć, że Georg jest naszym bliskim znajomym i Gustav też. Rozumiesz aluzję.?
- Zostaw mnie samego.
Blondyn szybko się podniósł i wyszedł, zatrzaskując z hukiem drzwi. Bill leżał wpatrując się w ich wspólną fotografię. Rozważając to, czy Farrah rzeczywiście spaliła wszystkie ich wspólne zdjęcia, czy rzeczywiście kogoś miała. Zostawił ją, a teraz ona sprawiła, że w jego sercu znowu odżyła ta sama miłość, którą darzył ją jeszcze przed rokiem, kiedy to się rozstali z powodu jego dobrze zapowiadającej się kariery. Może i nagrał już dwie płyty, które zyskały miano platynowych, i które sprawiły, że czuł się ważny, ale niestety bez miłości człowiek żyć nie może. Temu zaprzeczyć nie potrafił.

*

Studio nagrań RTLu, godzina 22.45. Farrah czeka na swój występ na żywo.
- Nowym fenomenem muzycznym jest Farrah Melton, która śpiewa z głębi duszy. Jest rodowitą Niemką, dlatego też prawdziwy podbój list przebojów zaczęła właśnie od Niemiec. Obecnie jej pierwszy singiel „Once Again” króluje już w Stanach i Anglii. O wydaniu płyt na tamtym rynku wiemy tylko tyle, że odbędzie się to już niebawem, może nawet na dniach. Talentu Bóg jej nie szczędził. Jest młoda, ładna i zgrabna, a do tego bogata. Czego można chcieć więcej? Chyba tylko miłości. Niestety płyta przepełniona jest utworami mówiącym o jej zawodzie miłosnym. Przykre, ale prawdziwe. Młoda artystka przyznała się do kilkuletniego związku z wokalistą Tokio Hotel. Ja tu gadu, gadu, a wy pewnie chcielibyście usłyszeć Farrah’ę. Nie przedłużam i udam się na scenę, na której za moment pojawi się Farrah, którą teraz serdecznie zapraszam. Farrah pozwól do studia. – prezenter podniósł się z miejsca i udał w kierunku małej sceny, zarezerwowanej dla muzyków. W kilka minut później stał już razem z Farrah’ą.
- Dobry wieczór wszystkim. – uśmiechnęła się uroczo stojąc przy mikrofonie. Usiadła na przygotowanym dla niej stołku. Zarzuciła nogę na nogę, sprawiając, że jej jasno jeansowe spodnie nieco się napięły. Delikatnie wygładziła dłonią swą bluzeczkę z rękawkiem do łokci, w czarno-białe paski. Landon się postarał, by nawet ‘sexowne’, czarne szpilki z metalowymi obcasami idealnie pasowały do jej wizerunku. Melissa – jej wizażysta zrobiła subtelny makijaż, a Holly upięła lekką falę z jej tlenionych włosów.
- I jak to jest z tym Billem?
- Ale jak ma być? Niestety nie mam informacji na jego temat. – kłamstwo. Rob każe jej czytać dużo prasy, by znać ich wszystkie mroczne tajemnice. Kilka razy zatrzepotała bezradnie rzęsami, czekając na ruch prezentera.
- Co sądzisz o jego wyglądzie?
- Głupie pytanie, lecz prosta odpowiedz. – Farrah spojrzała prosto w kamerę i pewnie powiedziała. – Niestety nie popieram tego co z sobą zrobił. Nie chciałabym mieć brata, który wygląda raczej jak siostra… - z uśmiechem przygryzła się w język udając, że niby żałuje, po czym z uśmiechem dodała. – Jest w porządku.
Na Sali zapanowało poruszenie. Dogryzła mu tak, jak tego pragnęła, ale i rozczuliła wszystkich, czyli jednym słowem osiągnęła zamierzony efekt. Sukces! To słowo obecnie nią kierowało i działało jak silnik napędowy machiny znanej w mediach jako ‘Farrah’ Melton. Rok pracy i występów w USA, w klubach sprawił, że na scenie czuła się jak ryba w wodzie.
- Zabawne. W takim razie zaczynamy. Farrah czy możemy prosić o przedstawienie piosenki, którą nam dziś zaprezentujesz?
- Oczywiście, że ją mogę przedstawić, choć jestem pewna, że ona sama za siebie będzie mówiła. Zaśpiewam dzisiaj na żywo piosenkę z mojego debiutanckiego krążka o tytule „Remember the Time” yyy… - wiedziała, że Rob w tym momencie będzie zadowolony, gdyż kazał jej się choćby raz zaciąć. Tak publicznie głośno się zawahać. Wiedział, że w przeciwnym wypadku ona sama tego nie uczyni, gdyż działa jak dobrze zaprogramowany komputer, który z prędkością światła szacuje możliwości potencjalnego zachowania. – Piosenka opowiada o miłości, o tym co czuła pewna dziewczyna. Jeśli zapytacie o jaką dziewczynę chodzi, to odpowiem, że ja nią jestem… A zresztą posłuchajcie i sami oceńcie… - na te słowa chwyciła mikrofon, a z głośników poleciał dość melodyczny podkład. Lekkie przygrywania gitar, fortepian i dźwięki, które nakazywały tańczyć łączyły się w imponującą całość.

I remember the first time I saw you
Standing near but still so far away
Summer night was lit with the stars of passion
And I didn’t know that they were meant to stay
Living in a dream I took for granted
Everything we had could never end
Realizing it can’t last forever
And I can’t bring back the times we had again


Every day and every hour
I feel that you are with me all the time
This time is for real I know
I love you more than words could ever say


Pierwszą zwrotkę Farrah siedziała wijąc się na krzesełku i delikatnie przesuwając raz w lewo, raz w prawo, to znowu wymachując palcem wskazującym. Wyglądała tak jakby opowiadała i też z taką lekkością śpiewała. Sprawiała wrażenie osoby przedstawiającej swoją historię i tak w istocie było.

Remember the time when we spent our life’s together
Remember the time I’ll keep it forever
Remember the time we had everything we needed
Remember the time the memories of you


Energicznie zeskoczyła ze stołka. Na scenę wbiegły tancerki. Farrah podeszła bliżej publiczności, tak by śpiewać głośniej i by móc delikatnie poruszać biodrami. Z każdym słowem wydobywał się żal, a na twarzy malowała się rozpacz. Czy do końca było to, aż tak prawdziwe?

Lived like fools, living for the moment
Each pleasure in the world was meant for us
You gave me a gift I’ll always cherish
And I won’t forget the time I spend with you


Znowu usiadła na krześle. Wpatrując się w punkt na suficie śpiewała kolejne słowa, które składały się w imponujące wersy. Podczas zwrotki tancerki, a było ich pięć, leżały w pół szpagacie tak, jakby nic do nich nie docierało. Jak zamienione w głaz.

Remember the time when we spent our life’s together
Remember the time I’ll keep it forever
Remember the time we had everything we needed
Remember the time the memories of you


Na refrenie znowu zapanowało poruszenie. Tancerki zaczęły odtwarzać wcześniej przygotowany, niezbyt skomplikowany, lecz ciekawy układ, natomiast Farrah z większą siłą wyśpiewywała kolejne wartości zakodowane pod słowami. Dumna i szczęśliwa zakończyła.

*

- Słyszeliście to? – Bill z rozpaczą wpatrywała się w ekran, na którym jeszcze przed chwilą transmitowany był występ Farrah’y.
- Śpiewała. Nawet bardzo ładnie… - stwierdził Georg, rzucając w Gustava popcornem.
- Ona mnie wyśmiała… A mówiłeś, że będzie łatwo, przeproszę i po bólu…
- Bo tak myślałem… - stwierdził Tom spoglądając na brata.
- To ty lepiej za DUŻO NIE MYŚL, bo ci jeszcze to ZASZKODZI!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)