Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Małe opóźnienie...(~19~) "Siła perswazji" Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:51, 13 Maj 2006 Powrót do góry

Maunus napisał:
Nie jest jakiś cudowny i bardzo udany, ale myślę, że ujdzie w tłoku

z tym się na szczęście zgodzić nie mogę :]

wiec?!
BRAWO! APLAUZ!
aj low juz bejbi lalalalalala aj low ju bejbi...
cos wspaniałego :D xD ;D

a terz przytoczę fragmenty, przez ktore oplułam co nieco, o mało co nie popusciłam i musiałam przygryzać zeszyt od chemi :P
- BILL?! Użyłaś…łeś (!) mojego balsamu...?!
- Tom odpuścił lasce...! AAAAA! Nie wierzę!!!
- Patrzyła się na chłopaka jak cielę w malowane wrota, zamiast z nim walczyć, bić go, gryźć...
- „Wdech...wydech... wdech... wydech...wydech... Nie, k***a! Teraz miał być wdech...!”
- Nie wiem który to powiedział, ale niech się cieszy swą anonimowością...
- Dziewczyno, ty masz talent, powinnaś tworzyć hip-hop...!

eee...yyy...nieee...to za mało :/ kurcze...no?!
wiem!

Maunus napisał:
(Godzina 3.00...)
—Tom, wyemigruj z tej podłogi w końcu...! — zniecierpliwiona Inell zawisła nad blondwłosym bliźniakiem, pokazując mu gestem, by się podniósł.
Bill wygramolił się wreszcie z łazienki, a gdy przechodził, czuć było od niego zapach fiołków...
—BILL?! Użyłaś…łeś (!) mojego balsamu...?! — spytała dziewczyna, podnosząc lewą brew w górę. „Spedaliłam go doszczętnie...” — zachichotała w myślach, patrząc na bruneta spode łba.
—Yyy... Bo mój się skończył... i ... — Chłopak wyszczerzył ząbki i błagalnie zaświecił oczkami.
—Dobra, nie tłumacz się już... Ale na następny raz pytaj, jak coś bierzesz.— upomniała go brunetka i powróciła do reanimacji Toma.
Usiadła przed nim po turecku i złożyła ręce jak do medytacji.
—Tom, wstawaj! — zapiała, kopiąc go lekko stopą w tyłek.
—Nie mogę... — zakwiczał i zaczął udawać, że się dusi. Krztusił się, prychał, parskał...
—Inell, pomórz mu. — zachichotał Bill, kładąc ręce na karku. Dredziasty przerwał na chwilę symulację.
—Akcję usta-usta proponuję... — zarechotał Mop i zaczął znów się zapowietrzać.
—Ta! Usta-dupa prędzej...! — prychnęła niewiasta, znacząco spoglądając na jego tylny dopalacz.
Chłopak niepewnie rzucił okiem to na brata, to na Inell, poczym doświadczył nagłego ozdrowienia i nawet sam wstał z podłogi...!
—Yyy.. To my może już pani podziękujemy... — wydukał speszony dredziarz.
—Tom odpuścił lasce...! AAAAA! Nie wierzę!!! — parsknął Bill, trzymając się ściany, by nie upaść. Inell nie zrozumiała bruneta wcale... O co mu może chodzić?! Jak to „odpuścił” ..?!
Tom walnął w łeb swoje, teoretycznie, lustrzane odbicie, a sam zaś ruszył do łazienki, by zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia. Bill wciąż się chichotał, przez co w Inell rosła ciekawość. Nie mogła już wytrzymać...
—Czemu rżysz? — spytała, siląc się na obojętny ton.
—Eee, nie ważne, takie tam, nasze sprawy. — wydukał Bill i pospiesznie władował się do łóżko pod oknem.
—Powiedz..!— zaskomlała — I..I wypad z tego łóżka..! — dodała, gdy chłopak wtulił głowę w jej podusię... JEJ PODUSIĘ!!! Grrr...
—A to z jakiej racji?— zapytał, wyraźnie obruszony.
—Czy mówiłam już ci kiedyś Kaulitz, żebyś mi nie polemizował...?! — warknęła niewiasta, próbując zwalczyć szczękościsk, jaki właśnie dostała. „Inell być zła, ten deBill zaraz awaryjnie lądować na dupie, a Inell odzyskać poduszkę...”. Dziewczyna, po tym skomplikowanym toku myślowym, chwyciła bruneta za kostki i jednym energicznym ruchem, ściągnęła go z wyrka.
—EEEJ! — jęknął Bill i klapnął na posadzkę, zaś Inell wskoczyła na jego miejsce.
—Teraz możesz mi nagwizdać... — szepnęła i zamknęła oczęta, z satysfakcją przykrywając się kołderką. Przypomniało jej się, że Bill nie odpowiedział na wcześniejsze pytanie. — Co miało znaczyć: „ Tom odpuścił lasce”?— zapytała beznamiętnie.
—Teraz możesz mi nagwizdać. — stwierdził czarnowłosy i władował się do łóżka obok.
—BILL! — krzyknęła rozdrażniona dziewczyna. Rzuciła w niego...swą poduchą.
—INELL! — przedrzeźniał ją i włożył sobie ową katapultowaną rzecz pod głowę.
—Od-daj-tę-po-du-szkę... — wycedziła przez zęby i podeszła do bliźniaka, który leżał twarzą do ściany.
Bill odwrócił się powoli na plecy. Jego czekoladowe oczy błyszczały się tak niesamowicie, że Inell na chwilę zwątpiła, czy chce zabierać mu tę zakichaną poduszkę... Patrzyła się na chłopaka jak cielę w malowane wrota, zamiast z nim walczyć, bić go, gryźć... „Inell, co się z tobą dzieje..?!”— jęknęła w myślach. Bill zdziwił się jej łagodnością, bo już oswajał się z myślą, że zaraz przyjmie na ryj prawego sierpowego albo co najmniej zostanie zbesztany. „Ale heca...” — mruknął w duchu, będąc w niemałym szoku. — „Pewnie wyżyła się już dość dziś na Tomie i dlatego mnie nie bije...” — zachichotał w myślach i zaczął się intensywniej patrzeć na brunetkę. Ta lekko zzieleniała i obróciła się do bliźniaka tyłem. „Wdech...wydech... wdech... wydech...wydech... Nie, k***a! Teraz miał być wdech...!” — domowe sposoby uspokajania zawiodły... „Houston, mamy problem!” — jęknęła i zdesperowana obróciła się spowrotem, stając licem w lico z zaintrygowanym Billem.
—Nawiążmy dialog... — zaczęła, ledwo panując nad nerwami.
—Tak, pokonwersujmy, może wysuną nam się jakieś ciekawe wnioski, które pomogą unormować nasze stosunki...
—JAKIE STOSUNKI?!!! — wrzasnęła Inell i odskoczyła od bliźniaka jak poparzona.
—Stosunki, stosunki międzyludzkie...! — parsknął, gdy zobaczył przestraszoną minę In.
—Ach.. Yyy, no tak, źle mi się skojarzyło... — burknęła, czując jak się czerwieni. — a ty i tak jesteś zboczuch... Nie mogłeś użyć innego słowa...?!
—No tak! Teraz to moja wina, że ty masz zbereźne myśli i... — nie dokończył, bo Inell z małpim refleksem wcisnęła mu kapeć w usta.
—TFUUU!!! — ryknął chłopak, gdy wypluł klapka — Pogięło cię?! — jęknął — wiesz ile na tym gównie bakterii?! — prychnął, wskazując na kapcia.
—Trzeba było się zaszczepić... — parsknęła brunetka, teleportując się do swojego łóżka. — Gut najt!!! — zaszczebiotała i runęła na poduszkę.
Chwila spokoju. Z dworu słychać było miauk kopulujących się kotów i szczekanie różnych psów, które najwyraźniej cierpiały na bezsenność, bo w odróżnieniu od kotów, mogłyby sobie pospać... Inell wpatrywała się chwilę w drzwi od łazienki, za którymi krył się dredziarz. Wyobrażała sobie, że szum wody lanej z prysznica, to szmer strumyka, który płynie sobie w lesie... Tropikalnym lesie... Wszędzie unosi się zapach wilgoci i roślin... Słońce tajemniczo przebija się pomiędzy liśćmi drzew...Powieki Inell stawały się coraz cięższe... i cięższe...
—I’M TOO SEXY FOR MY SHIRT! TOO SEXY FOR MY SHIRT!!! SO SEXY IT HURST...!!!
Inell wystrzeliła w górę jak z procy. Jej nogi nawet nie dotknęły podłoża, a ona już przyciskała nos do drzwi sracza
— I’M TOO SEXY FOR MILAN! TOO SEXY FOR MILAN! NEW YORK AND JAPAN...!!!
—TOM?!!! — ryknęła bruneta, zraszając śliną białe drewno w promieniu metra.
—ODBIÓR! — krzyknął dredziarz, najprawdopodobniej stojący tuż przy drzwiach.
—Obudziłeś mnie!!! — prychnęła i kopnęła w drzwi.
—Składam wyrazy współczucia, kondolencje i...
—ZARAZ TY ICH BĘDZIESZ POTRZEBOWAŁ!!! — ryknęła zirytowana Inell, a Bill podskoczył na łóżku.
Drzwi się otworzyły i z łazienki wyszedł Tom... Ręką Inell pokierował odruch bezwarunkowy... Chwyciła go za dreda i przyciągnęła do siebie tak, że ich nosy prawie się stykały.
—A teraz Tomuś ładnie powie przepraszam, przysięgnie, że nie będzie już nigdy mnie molestował swoim śpiewem, położy się grzecznie z braciszkiem do wyrka, powie dobranoc, zaśnie i obudzi się jak najwcześniej, by mi zrobić śniadanie do łóżka, zrozumiano...?!
—Chyba tak... — jęknął Tom i siąknął nosem, na znak skruchy. Dziewczyna odprawiła go władczym spojrzeniem i powróciła do swojej bazy. Przykryła się po uszy kołdrą i już miała spać, gdy ciszę przerwał głos jednego z bliźniaków.
—A buzi na dobranoc?
—Nie wiem który to powiedział, ale niech się cieszy swą anonimowością... — burknęła i obróciła się na drugi bok.
—Ja bez buzi nie zasnę...! — jęknął stanowczo głos.
—To pocałuj brata... — sarknęła zirytowana brunetka, próbując skupić się na spaniu.
—Fuj!!! Ten krzywy ryj?! — prychnął jeden z bliźniaków.
—Ejej! Masz taki sam! — syknął drugi.
—Bzglftgrrrrrhhhh..... — zabulgotało cuś ze strony chłopców.
—Tym bardziej jeżeli macie krzywe ryje, to niby czemu mam was całować...? — zaśmiała się rozbawiona Inell.
—...
—Tak też myślałam, dobranoc. — parsknęła i po raz setny wtuliła głowę w poduszkę.
—Inne dziewczyny nie przepuściły by takiej okazji... Nie wiesz co tracisz... — zagadnął tajemniczo jeden z bliźniaków, a w Inell wszystko się zagotowało. A co ją obchodzą inne dziewczyny?! Ona jest jedna i niepowtarzalna! Leje na fanki i inne siksy! Broń Boże ją do nich przyrównywać...!
—To idź se do nich, niech cię dopieszczą!!! — warknęła cicho, dziwiąc się sobie, że nie pierdyknęła bomby decybeli.
Przez kilka minut panowała cisza. Nagle Inell ujrzała dwie postacie zmierzające w jej stronę i taszczące... łóżko?!
—Hola, hola!!! A wy co, spadać mi stąd! Do fanek i innych laseczek, one was odpowiednio przemaglują..! — prychnęła, myśląc, że chłopcy się wycofają. Myliła się trochę...
Przystawili tapczan do jej łóżka i parę sekund później coś zaczęło jej się podwalać od strony ściany. To coś przesunęło ją na środek, a samo ułożyło się wygodnie na jej uprzednim miejscu. Było zbyt ciemno by rozpoznać który to bliźniak, bo w ciemności mieli takie same zarysy twarzy. Drugi zaś władował się od frontu i w taki oto sposób Inell z szczerością mogła stwierdzić, że jest osaczona.
—Liczę do dziesięciu i ma was tu nie być. — warknęła i wydęła lekko usta. — Raz, dwa, trzy, cztery... — nikt się nie poruszył — pięć, sześć, siedem... — samiec spod ściany lekko drgnął — osiem... — Inell zadrgała powieka — DZIEWIĘĆ... DZIEWIĘĆ I PÓŁ... DZIEWIĘĆ I TRZY CZWARTE... — dziewczyna poczuła, że wzbiera w niej złość. Jak można tak olać jej wolę?! — DZIESIĘĆ!!!
—Łał, doliczyłaś... — odezwał się osobnik okupujący miejsce przy ścianie. Poznała już głos.
—Bill, jeśli nie chcesz stracić pisanek, to lepiej się zamknij i udawaj, że cię nie ma... — syknęła, wkurzona, że nie udało jej się zastraszyć bliźniaków.
—My stąd nie pójdziemy. — skwitował Tom.. i równocześnie z Billem wtulił się w Inell.
—!@@#$%^&&*)(*&^%$#!@#$%^&**&^%$#@)(*&+_)(*&^%$#@!@!!!!!!!!! — [CENZURA].
—Wooow... Nawet ja nie mam tek bogatego słownika... — jęknął z podziwem Tom, wpatrując się w czerwoną twarz Inell.
—Grrr..... — zawarczało to czarnowłose, niebieskookie i złe.
—Dziewczyno, ty masz talent, powinnaś tworzyć hip-hop...! — sarknął Bill, a Inell z trudem podniosła się do pozycji siedzącej.
—Bill, Tom, cieszcie się, ze mam do was sentyment, bo inaczej marny byłby wasz los... — odetchnęła. Nie miała już dziś na nic siły. Zrezygnowana opadła na łóżko, a zaraz potem poczuła, jak dwie postacie obejmują ją ramieniem „Bywa...”— pomyślała zła, choć tam, głęboko w niej, siedziała ukryta mała satysfakcja...
Inell zasnęła.

^^ oto sprawca całego zamiesznia w ktorym ucierpiał zeszyt, ściany, monitor, itp. :D
wspaniały, wspaniała i wspaniałe...jeszcze wspaniali i wspaniale


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Sob 17:32, 13 Maj 2006 Powrót do góry

po prostu HAHA do kwadratu, sześciokąta i wogóle <hahaha>!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pryczka
:]
:]



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy

PostWysłany: Sob 18:56, 13 Maj 2006 Powrót do góry

OOO jakie milusie Smile Szczególnie sam koniec Very Happy Fajna cześc Całus. Pzdr:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Sob 19:53, 13 Maj 2006 Powrót do góry

buhahahaha nie moge no Razz kurcze, ja poprostu kiedys nie wyrobie i popuszcze Smile buhahaha


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Sob 21:43, 13 Maj 2006 Powrót do góry

Veren, jak się czyta opowiadania Maunus to trzeba mieć przy sobie nocnik Very Happy ALBO mieć maksimum 2 metry do WC ALBO się wcześniej wysikać... Very Happy ja już mam to opracowane Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
partyzantka
:-(
:-(



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:33, 13 Maj 2006 Powrót do góry

haaaaahaha no ja nie mogę z twojego opowiadania XD Żeby wczuć się w sytuację jeszcze raz przeczytałam poprzedniego parta i myślałam, że umrę!! Brechtałam się chyba tak samo jak przy pierwszym czytaniu XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kamis
:-(
:-(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice

PostWysłany: Nie 15:21, 14 Maj 2006 Powrót do góry

Ja muszę do toalety!!! Bo natura wzywa!!! Przez to opko!!! Buhahahahahaha!!!!!!

Nie no ja nie mogę... buhahahahhaha!!! Może tak:

- miałam ubaw z tego opka
- mój brat miał ubaw z tego, że wyłam ze śmiechu na cały pokój (a jest go troche)
- moi rodzice mieli 'karpiki' na twarzach widząc co dzieje się w moim pokoju przed kompem
- a teraz muszę gnać do toalety bo ze śmiechu zaraz popuszczę


— Łał, doliczyłaś... — odezwał się osobnik okupujący miejsce przy ścianie. Poznała już głos.
— Bill, jeśli nie chcesz stracić pisanek, to lepiej się zamknij i udawaj, że cię nie ma... — syknęła, wkurzona, że nie udało jej się zastraszyć bliźniaków.


masz zajebiosa teksty!!! Pozdrawiam!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Strix
:-(
:-(



Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 232 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Village

PostWysłany: Nie 16:10, 14 Maj 2006 Powrót do góry

mrau.....
czytałam już wczoraj, ale czasu nie miałam by skomentować
mrau....
.....
buahahaha!
.....
heh.... dziewczyno rozśmieszam mnie do łez

mrau...
też bym chciała być taką przytulanką bliźniaków


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mey-key




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 88 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:49, 17 Maj 2006 Powrót do góry

O maj Gad!!!!!!!!!!!nic nie powiem bo nie mam co powiedzieć!XDYyyyyy.....cool.. fenomen....no dobra słów mi brakuje ...chyba muszę kupić słownik synonimów...eee a może mam w domu ... no nie ważne... wszem i wobec obwieszczam że mam już dwa ulubione opa: Mii (Wszystko tylko nie Tokio Hotel...) i to dlaczego moje wypowiedzi zawsze są żenujące?!!KOCHAM TO OPO I CIEBIE MAUNUS!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Śro 20:42, 17 Maj 2006 Powrót do góry

Jeny, ale mnie ozpieszczacie... ;D
mey-key- Och, bo się zaczerwienię... ;P Mey-key, jesteś kochana! ;*;*;*
Mia, skarbie, darling, cóż więcej powiedzieć? Jesteś chyba jedyną osobą, która w parę sekund umie doprowadzić mnie do łez... śmiechu ;P ;*;*;*
Kamiś, serce, to ty mnie na to forum za fraki przywlokłaś... ;*;*;*
Sandy Strix - dzięki za miłe słówka ;*;*;*
Partyzantka- również wielkie dzięki! Zawsze czekam na twój kom. ;] ;*;*;*
SHIRA - kiedy nie mam weny, źle się czuję, zaglądam tu i czytam Twoje komentarze... Albo najlepiej Twoje opowiadanie ;] Wspierasz mnie na duchu mocniej, niż sobie wyobrażasz, buuuuzi ;*;*;*
~durch_den_monsun- I cóż więcej dodać...? Jesteś niesamowita, szczera. Za to Ci ;*;*;*;*
Pryczka- zawsze jestem ciekawa twoich komentarzy... buziaki ;*;*;*
Veren - dzięki, buziaczki ;*;*;*
grucha - dzięki za... całokształt ;D Buziaczki ;*;*;*
karolinura - taaaaakie buzi ;*;*;*;*;*;*;*
Zulozula- pozdrawiam, buziaki ;*;*;*;*
Jeżeli kogoś nie wspomniałam, to najmocniej przepraszam, zażalenia proszę przysyłać na [link widoczny dla zalogowanych] ;P ;*;*;*;*;*
KOCHAM WAS!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Czw 20:01, 18 Maj 2006 Powrót do góry

Mam dodawać dzisiaj odcinek...? ;/ Sama nie wiem... Rette Mich...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
partyzantka
:-(
:-(



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:12, 18 Maj 2006 Powrót do góry

Oczywiście, że dodac!!!! Masz jakieś wątpliwości???? Nie no, ja tylko grzecznie proszę Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Czw 20:40, 18 Maj 2006 Powrót do góry

Jak przeczytacie te wypociny, to nie bijcie za mocno...;]

PROSZĘ WCZUĆ SIĘ W PONURY NASTRÓJ, POWAGA... ;]

***

Wstała z łóżka. Było późne popołudnie, a bliźniaków nie było nigdzie na horyzoncie. Pozostała po nich tylko zwinięta pościel. Dziewczyna ubrała się, zjadła szybkie śniadanie i wyszła na świeże powietrze, by dotlenić swój mózg. Poszła do miasta. Wszędzie wisiały plakaty, na których widniały podobizny Billa i Toma. Gdzie nie odwróciła głowy, tam stały rozwrzeszczane fanki, trzymające w rękach transparenty z napisami ”Bill kocham Cię!!!” albo „Tom, jesteś moim bogiem!!!” itp. Niewiasta była w niemym szoku. Chciało jej się wymiotować na widok tych wszystkich lalek Barbie, ale cóż, miały nad nią przewagę liczebną. Inaczej wszczęłaby prawdopodobnie niezłą burdę i obtłukłaby im te silikony... Sunęła tak żwawo wśród tych plastików, gdy nagle ktoś przyłożył jej z bara. Obróciła się na pięcie i ujrzała, świecącą różem, blondynę, która arogancko wytknęła jej fucka. Ale to nie na nią Inell zwróciła uwagę. W oddali, za plecami blondyny, Inell zobaczyła bliźniaków. Stali na miejskiej scenie...! Inell przetarła oczy, ale to nic nie dało- oni dalej tam byli. Nagle rozbrzmiały tony jakiejś nieznanej Inell piosenki i wszystkie dziewczyny rzuciły się w stronę chłopaków. Bill tak świetnie bawił się śpiewaniem, że aż miło było na niego popatrzeć. Skakał, tańczył na scenie, w ogóle się nie krępując. Tom natomiast zręcznie grał na gitarze, co sprawiało mu równie wielką, jak i uroczo wyglądającą, radochę. Po pewnym czasie dźwięki muzyki ucichły i ogłuszający ryk fanek o mało nie zwalił In z nóg. Inell pobiegła uradowana ku bliźniakom. Chciała im pogratulować i cieszyć się razem z nimi, ale ustała w połowie drogi. Bill i Tom zeszli ze sceny i przyciągnęli do siebie dwie dziewczyny. Inell sparaliżowało. Bill przytulił czule blondynkę tak, jak zawsze tulił... ją, Inell. Dokładnie pamiętała układ jego rąk i ciała... Złożył pocałunek na ustach blondwłosej dziewczyny i roześmiał się serdecznie. Tom zrobił podobnie z szatynką, bawiąc się jej loczkami, tak samo jak zawsze bawił się włosami brunetki... In napłynęły łzy do oczu. Nie chciała na to wszystko patrzeć, ale nie mogła odejść. Ruszyła w kierunku czwórki. Stanęła naprzeciw nich. Czuła jak drżą jej nogi. Bliźniacy zmierzyli ją ironicznym wzrokiem, natomiast dziewczyny dźgały ją spojrzeniami, jakby chciały powiedzieć „Idź stąd! Oni są nasi!”
—Bill, Tom... — wyszeptała brunetka, załamującym się głosem. Była zdruzgotana.
—Chcesz autograf? — spytał jej Tom i nie czekając na odpowiedź, zaczął coś skrobać na świstku papieru.
—Jaki autograf, ocipiałeś?! Bill, Tom, to ja, Inell!!! — krzyknęła, a po jej twarzy spłynęły łzy upokorzenia — Co wy za szopkę odstawiacie, co?!!!
—Sory, nie znam cię, nie zadaję się z... — tu Tom przerwał, przeleciał ją spojrzeniem i wykrzywił twarz — z takimi dziewczynami.
—Właśnie! Więc może byś już paszteciku sobie poszła, co..?! — syknęła na nią blondyna, którą Bill mocniej ścisnął ramieniem i pocałował.
—Anie, nie denerwuj się kotku... — zachichotał Bill do blondyny, gładząc ją po twarzy. Czarnowłosy obdarował In gniewnym spojrzeniem i zacisnął pięść.
—Słuchaj no, „Inell” — prychnął Tom, przytulając brunetkę — psujesz nam krajobraz — stwierdził Dredziu — no nie, Sharlot..? — zwrócił się do brunetki, która zachichotała i popchnęła Inell.
—Zmykaj myszo i niech cię więcej nie widzę...! — odparła Sharlot władczym tonem, a w Inell się zagotowało.
Spuściła głowę... Bliźniacy nie chcą jej znać i wypierają się tej przyjaźni... Ale czemu?!!! Co się takiego od wczoraj stało...?! Czemu nie powiedzieli, że kogoś mają? Dlaczego ją tak traktują?!!! Schizofrenia urojeniowa czy szara rzeczywistość...?!
Inell zaczęła płakać. Stała tak na środku miasta, a po jej twarzy spływały kaskady łez. Obróciła się jeszcze na chwilę, tylko po to by ujrzeć Toma wtapiającego usta w wargi Sharlot. To był dla dziewczyny cios poniżej pasa... Upadła na kolana i czekała, aż coś się z nią stanie. Nie obchodziła jej przyszłość, ważna była teraźniejszość. Wiedziała, że samobójstwo to najgłupsza rzecz, jaka istnieje na świecie, bo niczego w prawdzie nie rozwiązuje, ale miała ochotę to zrobić. W głowie huczały jej słowa Toma: „Psujesz nam krajobraz..”. Przed oczyma przelatywał widok twarzy Billa, którą napawała bezpodstawna nienawiść. Dziewczyna czuła się coraz słabiej, każda cząstka jej wnętrza pulsowała ostrym bólem...
Do Inell podszedł ktoś nieznajomy. Stanął naprzeciw niej, zanosząc się śmiechem. In podniosła zapłakaną twarz ku chłopakowi. Miał bardzo delikatną urodę i równomierne rysy twarzy. Słowem był bardzo przystojny.
—Idź precz... — wysapała łkając Inell, bo nie mogła już znieść natręta.
—Dostałaś karę... — zarechotał blondyn, wskazując głową na bliźniaków.
—Co ty człowieku pleciesz... — wydusiła i pogrążyła się w myślach.
—Nie chciałaś im dać buzi, to teraz masz... Sama do tego doprowadziłaś... TRZEBA BYŁO DAĆ IM TO BUZI... DAĆ IM TO BUZI... DAĆ IM TO BUZI!!! — słowa chłopaka odbijały się w głowie Inell echem...

***

Brunetka zerwała się z łóżka zlana potem. Dreszcze przeszywały jej ciało na wskroś. W jej głowie wciąż łomotały słowa „Dać im to buzi...”...
Rozejrzała się wokół. Bill spał słodko wtulony głową w jej... uda...? (Ekhem, niech będzie, że w uda...), a Tom, nie wiadomo jakim cudem, znalazł się w nogach łóżek. Jego głowa opierała się na stopach Billa, a reszta ciała wystawała do połowy poza łóżka. Inell była zbyt zdenerwowana by się zaśmiać z tej komicznej sceny.

„DAĆ IM TO BUZI...” — zabrzmiał w jej głowie głos blondyna.

„Ech... to znów ten kaszalot..! Paszoł won! Krzyżyk na drogę..!” – warknęła do urojonego chłopaka i położyła się z powrotem do łóżka. Bill poruszył się niespokojnie i powoli zaczął otwierać oczęta. Inell dopiero teraz się zorientowała, ze brunet był bez makijażu.. Wyglądał dosłownie jak aniołek... Zaspane oczka, roztrzepane włosy i te efekty dźwiękowe, takie jak mruknięcia i pojękiwania, sprawiły, że Inell o mało się nie rozpłynęła. Bill spojrzał na Inell i zrobił okrągłe oczy. Do dziewczyny właśnie dotarło, że ma na twarzy rozmazany przez łzy wczorajszy makijaż...

„DAĆ IM TO BUZI...”

„Grrr... Cicho tam...!” — warknęła do siebie i przyjrzała się znów Billowi.

—In, ty płakałaś...? — spytał, niedobudzony jeszcze do końca, chłopak.
—Nieee... No coś ty...! Oczy mi się spociły...! A niby czemu miałam to robić...? — uśmiechnęła się niemrawo, ale w głowie zadudniła jej myśl „Czemu..? Bo jesteś o nich zazdrosna! A może o jednego z nich...”
Brunetka wypuściła tę myśl uchem. Wyszła do łazienki, by doprowadzić się do porządku. Zmyła stary makijaż (tzn. zalała sobie oczy tonikiem, wsadziła łeb pod kran i wytarła się papierowym ręcznikiem) poczym wróciła do leżakowania. Bill siedział z zamkniętymi oczami, mrucząc pod nosem jakąś piosenkę. Brunetka ułożyła się obok niego i doszła do wniosku, że śpiewana przez chłopaka melodia ta sama, którą słyszała we śnie... „No to siema wariatkowo...”- stwierdziła i niechcący potrąciła stopą Toma. Delikates ocknął się ze snu i pretensjonalnie przeniósł swój zadek obok Inell.
—Eeeej, jak można mnie tak brutalnie budzić w środku nocy...?! — jęknął i wstał. Ułożył się wygodnie koło Inell, głaszcząc ją po dłoni.
Dziewczynie zakręciło się w głowie... Ale nie przez Toma. Bill właśnie wbił jej łokieć w brzuch ;D

„DAĆ IM TO BUZI...” — zarechotał blondyn w głowie dziewczyny.

—Bill, Tom, jeżeli opowiem wam coś, to nie będziecie się ze mnie śmiali..? — spytała niepewnie, czerwieniejąc ze wstydu.
—Hmmm...? — mruknęli obaj.
—Bo ja miałam.. sen...
—Pełna powaga — rzekł Bill i rozwarł oczęta.

***

—BUAAAAAHAHAHAHAHAHA!!! I co, zeszliśmy ze sceny po koncercie i udawaliśmy przed kolegami, że cię nie znamy...?!!! Hihihii... Ty się popłakałaś i podszedł do ciebie zabójczo przystojny gość, mówiąc, że nasza ignorancja, to kara za to, że nie dałaś nam na dobranoc buzi...??? Bueeehehehehe...!!! — Bill trzymał się za obolały brzuch. Zezował na Inell zamglonym wzrokiem, powstrzymując się od kolejnego parsknięcia.
—To nie jest śmieszne...! Teraz cały czas prześladuje mnie głos, powtarzający słowa: „DAĆ IM TO BUZI...” i...
Bill runął z krzesła, a Tom, z łbem między kolanami, powtarzał sobie informacje z biologii o tym, jak się oddycha, bo miał z tym akurat poważny problem...
—TO DAAAAJ NAM TO BUUUUZIIII!!! — zawył gdzieś spod tapczanu Bill, łapiąc się ponownie za brzuch.
—TO MÓWIĘ CI JAAA, ZABÓJCZO PRZYSTOJNY BLONDYN...!!! — zakwiczał Tom, wciąż z głową skierowaną ku podłodze.
—Prędzej pocałuję ciotkę Scholastykę w te jej wąsy, niż dotknę ustami któregoś z was...!!! — oburzyła się Inell i grzmotnęła ręką w swoje kolano. Łzy bólu napłynęły jej do oczu, ale przygryzła wargę i udawała, że wszystko jest ok.
—Uch, co za desperacja...! — zachichotał Bill i zaczął się wdrapywać z powrotem na tapczan.

Inell , cała naburmuszona, wyjęła z szafy ciuchy i poszła wykonać poranną toaletę. Gdy wróciła, zastała bliźniaków w pełni ubranych i zadowolonych.
—A wy co, nie myjecie się..? — zarechotała, mijając ich i podchodząc do okna.
—Już to dawno zrobiliśmy... Na dole też jest klop. — wyjaśnił Tom i rzucił się na łóżko.
—To co dzisiaj robimy? — zaczął Bill, a Inell się ożywiła.
—Pójdziemy do ZOO!!! — krzyknęła i zaczęła skakać z radości. Za młodu kochała to miejsce i chodziła tam w każdej wolnej chwili.
—Yyy... Musimy..? — jęknął Bill i spuścił głowę.
—Co się głupio pytasz... — warknęła, ciągnąc obydwóch za ręce ku drzwiom.
—A śniadanie...? —zaskomlał Tom.
—Zapchasz się czymś na mieście — ucięła Inell i wyleciała z pomieszczenia...

***

—NIE!!! JA TAM NIE WEJDĘ!!! — krzyknął Bill i przywarł do filara.
—Ale tam są tylko węże i pająki... —starała się go uspokoić Inell — one są takie milutkie, ładne, nawet Tom to wie, prawda Tom...?
Inell obróciła się i ujrzała zzieleniałego Dredziarza.
—Tom, powiedz mu... — ponagliła chłopaka brunetka.
—...
—No nie bądź baba! — jęknęła w końcu Inell, waląc Toma w plecy.
—...
—Grrr... — brunetka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce (dosłownie ;D).
Chwyciła Billa w pasie i zaczęła go ciągnąć w stronę wejścia do terrariów. Przechodnie przemykali obok nich, pomrukując coś o niewyżytej młodzieży i gwałtach w biały dzień. Kiedy dotargała, wierzgającego i walącego łapami na oślep, chłopaka do celu, chwyciła go za kołnierz i rzekła:
—Słuchaj, ty mój Indiana Dżonsie... Jeżeli przesuniesz się stąd choćby o jeden metr, to koniec z moją taryfą ulgową dla wychudzonych... Będziesz obrywał przy każdej okazji, dotarło..?!
—(GULP!) — Bill ciężko przełknął ślinę i pokiwał głową.
Inell zaczęła szukać Toma — „Gdzie ten niereformowalny kretyn...?!” — zirytowała się niewiasta, gdy po spenetrowaniu całego terenu, ujrzała tylko gromadkę dzieciaków i dwóch goryli, którym najwyraźniej nie podobało się zachowanie brunetki.
—Tom! Ciiiiiipcipcipcipcipcip, ciiiiiiiiiiiiiiiipcipcipcipcipcip!!! — ryknęła na całe ZOO, a w klatkach z ptakami zapanowała euforia — TOM! — wrzasnęła, gdy głowa chłopaka mignęła po przeciwległej stronie korytarza.
—Idź sobie...! — krzyknął i pobiegł w kierunku Billa.
Dziewczyna niczym rakieta dotarła do bruneta, wyrwała przechodzącej obok babci sok porzeczkowy i przystawiła go do głowy Billa.
—CHODŹ TU!!! MAM ZAKŁADNIKA!!!... I SOK, KTÓREGO NIE ZAWAHAM SIĘ UŻYĆ…!!! — ryknęła do Toma niewiasta, niebezpiecznie potrząsając kartonikiem. — Zaryzykujesz ubrudzenie brata...?!!!
—Nieee!!! — jęknął Bill, który poczuł, że jego ubrania i włosy są w niebezpieczeństwie.
—TO JEST SZANTAŻ!!! — stwierdził rezolutnie Tom.
—No coś ty...! — sarknęła Inell, pokazując blondynowi gestem, by się zbliżył.
—Ja tam nie pójdę... W imię ojczyzny...!!! — zapiszczał załamany Mop.
—Tak, tak, haj Hitler..! — prychnęła brunetka — Pójdziesz tam, bo inaczej w ja sama w moim imieniu obleję Billa i nakopię ci do tyłka tak, że będziesz wyglądał jak po tuningu...! — syknęła i czekała na reakcję Toma.
—Bill, bracie, wybacz... — zaczął uroczyście Tom — robię to dla dobra naszego imienia... DLA NASZEGO HONORU!
—PIEPRZYĆ HONOR!!! ONA MI ZARAZ FRYZURĘ I CIUCHY UFAJDA!!! — ryknął Bill, czerwieniejąc ze złości.
—Zrobię ci na głowie taki mały artystyczny nieład... — zarechotała brunetka, kiwając soczkiem. — a twoje ciuszki będą RÓŻOWE.
—INELL...!!! LITOŚCI...! Ja już pójdę do tego robactwa...! Naprawdę...! — zakwiczał brunet, posyłając Tomowi błagalne spojrzenie.
—A co z naszym honorem...?! — pisnął Tom, którego Bill własnoręcznie pchał ku wejściu do pomieszczenia z terrariami.
—Ty go i tak nie masz... — syknął Bill i pomógł bratu wejść do środka, z pomocą swego trampka.
***
(pół godziny później)

—Tom, już możesz otworzyć oczy... — mruknęła Inell, pociągając Toma za rękaw.
—I to niby ja mam arachnofobię...! — prychnął Bill, który dość dzielnie zniósł wizytę u pajączków i węży.
Tom rozwarł powieki i z zadowoleniem stwierdził, że faktycznie nie ma już wokół niego żadnych krwiożerczych kreatur...
—Tam było strasznie... — westchnął żałośnie Dredziarz, opierając się o swoje kolana.
—Skąd wiesz..?! Przecież przez cały czas łaziłeś uczepiony mojej bluzy, z zasłoniętymi oczami i mp3 w uszach...! — warknął Bill, wyraźnie poirytowany.
—Ale czułem tę atmosferę... — tłumaczył się blondyn, lecz In nie dała mu dokończyć wywodu.
—Wracajmy do domu, już późno. — powiedziała dziewczyna i wyrwała z kopyta w stronę wyjścia ZOO, w którym stali dwaj goryle. Inell wytężyła wzrok i spostrzegła obok nich ową babcię, której zakosiła soczek.
Babcia naprężyła się, przybrała postawę bojową, obnażyła protezę, chwyciła ochroniarza za fraki i zaczęła ciągnąć go w stronę, nie do końca świadomej zagrożenia, trójki. Dla bliźniaków i Inell było już za późno... Babcia i skołowany goryl byli za blisko, by uciekać... Inell przygryzła wargę, podciągnęła spodnie i...
—PADNIJ!!! — ryknęła, przelatując ochroniarzowi pomiędzy nogami i przeczołgując się w kierunku miejskiej budki z hotdogami.
Tom poszedł za jej przykładem, lecz nie przewidział, że babcia, pod którą miał zamiar się prześlizgnąć, ma trochę mniejszą przestrzeń manewrową pomiędzy nogami...
—HHHHHHHHHHHHIIIIIIIIIIKKK!!!! — zakwiczał Tom i poraczkował ku Inell, nie czując na sobie siędzącej tyłem babci, która coraz żywiej anglezowała i wymachiwała moherowym beretem... ;P
—Tom, byczku ty nasz, ta babcia cię ujeździła...?! — ryknęła Inell, ale Tom zorientował się o co jej chodzi dopiero, gdy wyszczerzona starucha zaczęła go klepać po pośladkach, krzycząc: „A maś, ty niegźećny bźydalu ty..!”

***

Bill stanął oko w oko z rozjuszonym ochroniarzem, którego jedno ramię było szerokości talii bruneta. Bill ciężko przełknął ślinę... Misiek podciągnął rękawki i zaczął obnażać swe piąstki wielkości talerzy.
—Panie Gorylu... — zaczął dyplomatycznie Bill — apeluję do pana, by nie wyrządzał mi pan krzywdy, gdyż to jest nieetyczne, niehumanitarne i w ogóle „fe!” — jęknął czarnowłosy, gdy dwumetrowiec stanął o krok przed nim.
—Słuchaj no, kochana. Ja damskim bokserem nie jestem..! — fuknął ochroniarz i chwycił Billa za rękę — Co byś powiedziała na małą kolacyjkę jutro o ósmej, co..? — zachichotał goryl, przygładzając swą łysinę.
—JA NIE JESTEM DZIEWCZYNĄ!!! — ryknął zbulwersowany brunet, wyrywając swą rękę gorylowi.
—Hmm... Dobra, nie takie się rzeczy w życiu robiło i nie takie oporne laski kołowało... — monologował ochroniarz — To może inaczej... Co powiesz na spacerek w świetle księżyca..?
—JA NIE JESTEM DZIEWCZYNĄ...!!! — wrzasnął ponownie Bill, trzęsąc się ze złości. Był w takim stanie furii, że bez problemu natłukłby temu gorylowi w mordę...
—TAAA! O.K!!! Jesteś chłopakiem..!!! Już dobrze...?! — spytał, ale odpowiedział mu tylko głośny warko-bulgot ze strony Billa — No to może kino...? — mruknął facet, kręcąc tyłkiem i łapiąc się za bioderko.
Bill z wrażenia ugryzł się w język, który natychmiastowo mu spuchł...
—ŚPIEPŚAJ, MÓWIĘ CI, KULWA ŚPIEPŚAJ!!! ŚŁYŚYŚ?!!! — wystrzelił jak z pistoletu Bill i zaczął uciekać w stronę drzew.
—EEE!!! ĆO TAM ŹA ŁACINA LECI, CO?!!! TAK PŚEKLINAĆ..!!!— zaskrzypiała oburzona babcia, którą Tom nieustannie próbował zrzucić z pleców. — A TY MI DZIEWUCHO NIEŹNOŚNA MOJEGO SLANGU NIE UŹYWAJ!!! WŚELKIE PLAWA ZAŚTSIEŹONE!!! — ryknęła do Billa babcia i powróciła do ciągnięcia Toma za dredy. Chłopak się zdenerwował...
—Inell, zarzuć tu hot dogiem...! — zawołał do płaczącej ze śmiechu brunetki.
Inell posłusznie wykonała polecenie. Tom złapał zdobycz i wepchnął ją kobiecinie w otwór gębowy tak, że ta by się odetkać, musiała puścić chłopaka. Tom zerwał się z ziemi i nie oglądając się na innych, wyleciał na ulicę, znikając za rogiem i krzycząc coś o urazach na psychice...
Bill, który dotychczas schowany był za drzewem, podszedł do rozpłaszczonej na kostce Inell.
—Inell..? — zaczął brunet, próbując podnieść jej ciało, które całe się trzęsło pod wpływem ataku śmiechu.
—Tak kochana...? — parsknęła Inell, wstając i opierając się o niego całym ciałem, by znów nie upaść ze śmiechu.
—Grrrrbgfffffmmmmhhhhrr....— zabulgotał obrażony.
—Oj, nie złość się... — powiedziała przymilnym głosem Inell i wtuliła się w bliźniaka. — To, że ochroniarz pomylił cię z panienką, nic nie znaczy...! — zarechotała i przywaliła nosem w jego klatę.
—Wredny małpiszon... — burknął do niej Bill, mimowolnie uśmiechając się. Dziewczyna tak słodko wyglądała wtulona w jego koszulę...
—Dobra, powiem coś miłego... — zachichotała brunetka — byłeś dziś dzielny..! — stwierdziła, próbując być poważną. Uwielbiała patrzeć jak Bill się psioczy, ale nie teraz... — zniosłeś widok robactwa, z klasą spławiłeś goryla... O, zobacz, jeszcze tam stoi i się na nas patrzy. Ma na imię Rysio...— parsknęła Inell, wskazując na pana goryla, który znajdował się zaledwie kilka metrów od nich.
—Skąd wiesz, jak ma na imię...? — zarechotał Bill, nie puszczając dziewczyny z objęć.
—Przecież ma identyfikator... — wytłumaczyła mu Inell i jeszcze mocniej przywarła do bruneta. Było jej tak dobrze, ciepło, przyjemnie...
Bill zamyślił się chwilkę poczym rzekł
—In, spójrz tam, widzisz? — wskazał na przestrzeń w oddali, w której nie było żadnych ludzi. — Tam stoi ten superprzystojny blondyn ze snu... Mówi, że masz mi dać buzi...!!! — Bill wyszczerzył się i nie czekając na reakcję dziewczyny, pocałował ją lekko w usta...
***
Ochroniarz Rysio obrócił się na pięcie, westchnął głęboko i spuścił ręce.
— Ja normalnie czułem, że to lesba..!!!





_______________________

Pozdro dla wszystkich, a w szczególności dla Mii, bo jest moim miszczuniem, Kamiś, bo dzięki niej jestem na tym forum i Shiry, bo jak nikt inny podtrzymuje mnie na duchu ;] ;*;*;*;*;*;*;*;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maunus dnia Czw 20:44, 18 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Czw 20:43, 18 Maj 2006 Powrót do góry

już mówiłam: chcesz mnie przyprawić o ADHD!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:39, 18 Maj 2006 Powrót do góry

oho...oho...kwik...oho...kwik...kwik...oho
<powstrzymuję się od śmiechu>
phyr...
BUHAHAHAHAHAHA!!!
nie wytrzymałam...po prostu cudownie...
troszke nie mogłam sobie wyobrazić jak ta babcia ujeżdża Toam, ale spoko :D:D:D

cytuję teraz mojego tetę, ktory wpadł tu, jak czytałam moment
—Pełna powaga — rzekł Bill i rozwarł oczęta.
***
—BUAAAAAHAHAHAHAHAHA!!!


tato- Sylwia, ty się dobrze czujesz?!
ja - BUHAHAHAHA!!!
tato - Zawołac mamę?
ja - BUHAHAHAHA!!!
tato - Zaczynam się zastanawiac czy z moją córką wszystko ok...
ja - Buhaha...haha...no już mi lepiej...phyr...BUHAHAHAHA!!!
tato - Nie sądzę...

Maunus...wiesz, że to jedno z moich uubionych opoiwiadań?!
jak wiele innych, albo stosunkowo niedużo, KOCHAM JE!
czasami boli mnie brzuch od smiechu, za chwile sie rozpływam, a zaraz znów leże i kwicze pod biurkiem...
Twoje opowiadanie jest dla mnie taką wspaniałą gwiazdką na niemie, na która zawsze mogę sojrzec i się usmiechnąć...
nawet jak mam największego doła.
Czasami siedze i się zastanawiam, co ja bym wam musiała podarować, żeby wyrazić jak jestem wdzięczna, za to, że jesteście...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)