Arch Enemy

Wysłany: Wto 15:15, 27 Mar 2007

Lubię zaskakiwać, a więc:

ARCH ENEMY jest najlepszym przykładem metal’owego zespołu, jedyny który stawia czystą agresje, techniczny sens i wpadające w ucho teksty, ich treść z chwytliwym podejściem. Z "Wages Of Sin" ARCH ENEMY zdominowało cały świat z poprawieniem ustawionej konsystencji przez Michaela Amott'a i jego brata Christopher na gitarach, Angeli Gossow wokal, perkusistę Danielem Erlandsson'em i basistę Sharlee D'Angelo.

Żeby najprościej napisać o ARCH ENEMY mieszance klasycznego metalu z thrash’owym i death-metal’owym, posmakiem zespołu bez sprawiedliwości trzeba było by użyć ogromnej ilości słów, które z pewnością by nie wystarczyły na opisanie tego bandu.

[za jakiekolwiek błędy nie wińcie mnie, tylko ludzi z [link widoczny dla zalogowanych] xD]

Muzyka:
http://www.youtube.com/watch?v=MIolrcB_Fl4 - Dead Eyes See No Future <333
http://www.youtube.com/watch?v=Dt71it4NUKM We Will Rise

Enjoy [evil laugh] Very Happy

p.s. Owszem to śpiewa kobieta Very Happy

Wysłany: Wto 17:33, 27 Mar 2007

Hahaha, to jest to, co mi przesyłałaś na gadu, nie? <lol2>
Okropne ^^.

EDIT:
Pokazałam to tacie (on jest muzykiem) i on powiedział, że ta babka tak nie śpiewa, tylko ma taki przetwornik głosu, który jej to przetwarza.
On to jakoś bardziej fachowo nazywał, ale już zapomniałam ;P.

Wysłany: Czw 18:55, 29 Mar 2007

A nie wiem. Ale tak czy siak głos i tak taki ma. Przecież jakby wszystko za nią robił przetwornik, to by się nazywało 'playback' Razz

Plejbek byłby wtedy, gdyby puszczali piosenkę, a ta babka tylko ruszałaby ustami. A ona naprawdę śpiewa, tylko tam jest taki przetwornik właśnie, który sprawia, że jej głos jest taki... no taki, jaki jest ;P.

Żaden przetwornik, po prostu żeński growl, ot i cała tajemnica.

Hm, kłóciłabym się o to. :]

Stary temat, ale trochę go odświeżę, choć na chwilę...
To kobiety nie mogą śpiewać growlem? Jasne, że Angela nie ma głosu jak Benton czy Jan-Chris (Gorefest), ale babka ma b. fajną barwę.
Na przetwornikach to jedzie Mandaryna :p
Coś tam można poprawić w studiu, po to jest technika, żeby tuszować niedociągnięcia, ale oglądając występy live (a chciałbym zobaczyć AE całkiem live, na własne oczy) raczej nie można zauważyć żadnego syntezatora/przetwornika/etc... Przede wszystkim dlatego, że zespołowi metalowemu nie jest to potrzebne, a nawet jest niewskazane, bo to byłoby nieszczere w stosunku do ludzi, którzy przyszli na koncert - tu się liczy muzyka grana przez ludzi i śpiewana przez ludzi, a nie przez maszyny... A już na pewno podczas koncertów, hehe.
Ale oddajmy (przynajmniej częściowy) honor Mandarynie - poprawia swój wokal tylko na płytach. Czemu tylko na płytach? Haha, to proste, bo na koncertach jedzie z playback'u.