Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 "Ich hasse dich... pieprzone zycie" cz. 1 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
karol483




Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:13, 23 Lut 2008 Powrót do góry

W przedpokoju słychać było trzask otwieranych drzwi. Po starym domu echo niosło odgłos ciężko stawianych butów. Stawały się coraz szybsze i coraz głośniejsze. Nagle do zakurzonego pokoju wpadła roztrzęsiona szatynka o falowanych włosach… jeżeli te zniszczone kosmyki można było jeszcze nazwać włosami. Pokręcone pasma opadały jej nierównomiernie na ramiona, tworząc na pierwszy rzut oka elegancką fryzurę. Były krzywo przystrzyżone…a nawet można powiedzieć wyszarpane nożyczkami. Odbijało się w nich słońce, które wpadało przez brudne, zamglone szyby, dając w całym domu ledwie widzialna, mleczną poświatę. Wbiegła do domu… Stanęła po środku opustoszałego salonu i upadła na kolana. Schowała w dłoniach zapłakaną i przybrudzona twarz… Skuliła się jak małe dziecko, kołysząc raz w przód raz w tył. Jest szloch niósł się po dwóch piętrach rumowiska, w którym kiedyś mieszkała… Wszystko, co teraz ją otaczało, stało się takie bez sensu… choć trudno powiedzieć żeby jej życie kiedykolwiek miało sens. Położyła się na wznak na postarzałym dywanie i spojrzała w popękany, szary sufit. Pamiętała dokładnie, jak leżała tutaj, na tym samym dywanie, jako małe dziecko i liczyła na nim plamy. Pamięta odgłos odkurzacza, z którym jej babcia latała po całym domu, szczek talerzy stawianych na stole przy obiedzie… jej własny śmiech… A teraz? Teraz nie ma już nic. Nie ma babci…nie ma jej…nie ma jego. Drżącymi rękoma przetarła swoje łzy i mimo bólu w całym ciele udało jej się podnieść. Otrzepała i tak już swoje brudne ubrania z kurzu i pociągając nogami weszła schodek, po schodku na górę… im była wyżej, tym bardziej miała ochotę rzucić się z tych wypaczonych, skrzypiących schodów… Przecież to nie tak miało być, to nie była jej wina…

- Gdzie Ty kurwa byłaś tyle czasu?!- w starej szopie rozbrzmiał gruby, męski głos. Gdy się go słyszało po ciele przechodziły ciarki, a serce mimowolnie szybciej zaczynało bić. Ale jego właściciel był przeciwieństwem swojego głosu… Wysoki, suchy jak patyk, z krzywo ostrzyżonymi włosami, zawsze ubrany w ten sam, szary, wyświechtany skórzany płaszcz. Tylko te oczy… wściekłość w źrenicach nie wróżyła nic dobrego…
- A jak myślisz do cholery?! Myślisz, że obijam się tak jak Ty całymi dniami?! Mam szkole!
- Ach tak… szkoła…- w jego ostrym głosie słychać było nutkę kpiny…- co Ty mi oczy mydlisz? Pewnie dawałaś dupy na rogu!
Dziewczyna spojrzała na niego wściekła i wymierzyła mu ostry policzek. Mężczyzna, mimo że wyglądał na słabego złapał jej nadgarstek i gwałtownym ruchem przyciągnął ja do siebie. Złapał za jej włosy i pociągną je mocno, odchylając jej głowę do tyłu.
- Słuchaj Niania… jeszcze raz mnie dotkniesz, a wylądujesz w worku na dnie rzeki… i Ty dobrze wiesz, że ja nie żartuje…
- Ale ja naprawdę byłam w szkole…- powiedziała ze łzami w oczach, a jej ciało zaczęło drżeć ze strachu…- przepraszam…- wyszeptała, patrząc na Korniego błagalnym wzrokiem.
Chudy mężczyzna puścił ja i odepchnął od siebie. „Szmata”- pomyślał w duchu… „ale jednak siostrzenica…”
- Dobra koniec… masz tu towar, a tu adres. Zaniesiesz to tam i pamiętaj, że jeszcze nie jest zapłacone, więc musisz od chłopaka wsiąść kasę…nawet siłą. Masz mi tu bez tego nie wracać, rozumiesz?
Dziewczyna pokiwała nieśmiało głowa, a po jej policzku spłynęła łza.
- Ale… obiecywałeś, że tamten raz był ostatni…wujku, ja już nie chce…
- Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś nie mówiła do mnie wujku!!? – wydarł się na dziewczynę, a ta podskoczyła w miejscu i zaczęła głośniej płakać.
- Ale widziałeś, jak mnie ostatnio urządzili…- załkała i zaczęła wycierać brudnym rękawem łzy.
- To było się tak nie rzucać…no już, jazda. Masz wrócić najpóźniej za dwie godziny. Musze zawieść kasę za towar. Dziś dostaniesz też swoją część.
Spojrzała na swojego kata zielonymi, załzawionymi oczami i nie mając wyboru wyszła z szopy… a raczej z „domu” wujka.

- O żesz… - powiedziała cicho do siebie podchodząc do furtki domu –znowu jakiś rozpieszczony gówniarz pewnie robi imprezę…- podeszła po cichu do drzwi i zapukała cicho… Sama nie wie, czemu się skradał.. ale życie nauczyło ja, że nie może nikomu ufać, nawet sobie…
Z domu wydobywała się głośna muzyka, śmiechy i krzyki… Zapukała jeszcze raz głośniej. Widząc jak klamka się porusza, poprawiła szybko czapkę i sprawdziła, czy nie wystają spod niej włosy. Dębowe drzwi się otworzyły i staną przed nią wysoki, szczupły chłopak, o długich, czarnych włosach. Jego makijaż był wyzywający a jego ciemny wzrok obciął ja od góry do dołu.
- Czego?- zapytał szorstko.
- Ja… ja od Korniego- powiedziała, starając się by jej głos zabrzmiał jak najmniej dziewczęco. Bała się, że na imprezie, jest ktoś z jej szkoły…podkabluje ją i starci swoje ostatnie marzenie, jakim było ukończenie budy i ucieknięcie jak najdalej stąd.
- Że słucham?- chłopak zrobił wyzywającą minę, wzruszył ramionami i pokazał gestem, żeby weszła.- TOM! Jakiś frajer do Ciebie!- chłopak wydarł się w głąb pokoju.
-Ej nie pozwalaj sobie, frajer to może Ty jesteś…- powiedział normalnym głosem, a chudy młodzieniec spojrzał na nią zdziwiony. Kim natychmiast spojrzała przed siebie, pewnym i niezależnym wzrokiem, udając, że nic się nie stało. Natychmiast z tłumu wyłonił się, tak samo wysoki i szczupły chłopak w dredach i bagach. Podbiegł do nich, z wielkim uśmiechem na twarzy, widocznie już lekko podcięty.
- Masz towar?- zapytał, a jego oczy zaświeciły się
- Mam- poklepała po kieszeni kurtki.
- Świetnie, świetnie…- powiedział podniecony- No Bill wszystkie dupy, dzisiaj nasze…- powiedział do „Czarnego”- chodźmy do kuchni.
Ruszyła za chłopakami z obawami, czemu ciągną ją w jakieś ciche miejsce.
- No dawaj- powiedział Tom i wyciągnął rękę.
Dziewczyna uśmiechnęła się kpiąco i zrobiła taki sam gest. Oboje spojrzeli na nią zdziwieni.
- Macie mnie za idiotę? Kasa, albo żegnam was.- spojrzała bojowo na obu.
- Jest już opłacone…- dredziasz wyraźnie zaczął trącić cierpliwości.
- Gówno prawda. Dosta…łem wyraźne instrukcje. Nie jest opłacone.
- Patrz, jaki mądry…- Tom powiedział do znajomego i niespodziewanym ruchem przyciągnął dziewczynę do siebie. – Daj, póki jeszcze jestem spokojny!- wydarł się, a Kim poczuła na swojej twarzy jego szybki, cuchnący piwem oddech.
- Chyba śnisz! Nic wam nie dam, aż mi nie zapłacicie!- odepchnęła go z całej siły, że aż sama poleciała do tyłu.
- Sam tego chciałeś!- Tom otrzepał się, zacisnął pieść i wymierzył dziewczynie cios prosto w twarz. Kim osunęła się na nogach i poleciała na blat zostawiając na nim krwawą smugę. Czapka spadla jej z głowy i upadła obok jej ciała. Chłopach podciągnął ja do góry i jeszcze raz popchnął na blat…
- TOM NIE! Zostaw! To dziewczyna…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)